https://www.youtube.com/watch?
https://www.youtube.com/watch?
NA CHWAŁĘ TRÓJCY ŚWIĘTEJ
EUROPA TONIE, W INNYCH MIEJSCACH ŚWIATA KATAKLIZMY, A EPISKOPAT OD KTÓREGO ZALEŻY POKÓJ
Napisane 30 czerwca 1945. A, 5491-5502
http://www.objawienia.pl/
«Janie z Endor, chodź tu ze Mną. Muszę ci coś powiedzieć» – mówi Jezus, stając na progu domu.
Mężczyzna biegnie, zostawiając dziecko, które czegoś uczył:
«Co chcesz mi powiedzieć, Nauczycielu?» – pyta.
«Chodź ze Mną na górę.»
Wchodzą na taras i siadają w zacienionym kącie, bo choć to dopiero poranek, słońce praży już mocno. Jezus spogląda na pola uprawne, na których dzień po dniu ziarno nabiera złocistego koloru, a owoce na drzewach stają się coraz większe. Odnosi się wrażenie, że chce doścignąć myślą te przemiany roślin.
«Posłuchaj, Janie. Sądzę, że Izaak przybędzie dziś z wieśniakami Giokany przed ich odejściem. Poprosiłem Łazarza o pożyczenie wozu Izaakowi, dla przyśpieszenia ich powrotu. Niech się nie obawiają spóźnienia, za które by ich ukarano. Łazarz pożycza wóz, bo on czyni wszystko, co mu mówię. Od ciebie zaś chcę czegoś innego. Mam tu pewną sumę, daną Mi przez jedno stworzenie dla biednych Pana. Zazwyczaj to jeden z Moich apostołów przechowuje pieniądze i rozdaje jałmużnę. Robi to zwykle Judasz z Kariotu, czasem inni. Nie ma Judasza. A nie chcę, aby inni wiedzieli, co robię. Nawet Judasz tym razem nie dowie się. Ty to uczynisz w Moim imieniu…»
«Ja, Panie?… Ja? O, nie jestem godny!…»
«Przyzwyczaisz się do pracy w Moje Imię. Czy to nie dlatego przyszedłeś?»
«Tak, ale sądziłem, że muszę pracować nad odbudowaniem mojej biednej duszy.»
«Więc daję ci środek. Jak zgrzeszyłeś? Przeciw Miłosierdziu i Miłości. Nienawiścią zrujnowałeś swą duszę. Dzięki miłości i miłosierdziu odbudujesz ją. Daję ci materiał do tego. Będę się tobą posługiwał głównie do dzieł miłosierdzia i miłości. Potrafisz leczyć. Potrafisz mówić. Dzięki temu jesteś zdolny leczyć słabości fizyczne i moralne i masz moc, aby to uczynić. Rozpoczniesz tym dziełem. Trzymaj sakiewkę. Dasz ją Micheaszowi i jego przyjaciołom. Podziel na równe części i zrób to, jak ci mówię. Uczynisz dziesięć części. Potem dasz cztery Micheaszowi: jedną dla niego, jedną dla Saula, jedną dla Joela i jedną dla Izajasza. Sześć pozostałych dasz Micheaszowi, aby przekazał je staremu ojcu – dla niego i jego towarzyszy. W ten sposób doznają pociechy.»
«Dobrze. Cóż im jednak powiem, aby to wyjaśnić?»
«Powiesz: “To po to, abyście pamiętali o pewnej duszy, która dostępuje wybawienia”.»
«Ależ oni mogą pomyśleć, że chodzi o mnie! To niesprawiedliwe!»
«Dlaczego? Czy nie chcesz wybawienia?»
«Nie jest sprawiedliwe, że mogą pomyśleć, iż to ja jestem ofiarodawcą…»
«Nie przejmuj się tym i rób, jak ci mówię.»
«Jestem posłuszny… ale przynajmniej pozwól mi coś do tego dorzucić. W każdym razie… teraz niczego już nie potrzebuję. Książek nie kupuję. Nie muszę karmić kur. Dla siebie niewiele mi potrzeba… masz, Nauczycielu. Zatrzymam tylko trochę pieniędzy na kupno sandałów…»
Z sakiewki, którą ma za pasem, wyjmuje wiele monet i dodaje je do tych, które trzyma Jezus.
«Niech Bóg cię pobłogosławi za miłosierdzie… Janie, wkrótce się rozstaniemy, bo pójdziesz z Izaakiem.»
«Zasmuca mnie to, Nauczycielu, ale jestem posłuszny.»
«Mnie też jest smutno, że się oddalisz, tak jednak Mi potrzeba wędrujących uczniów. Ja już nie wystarczam. Wkrótce wyprawię apostołów, potem wyślę uczniów. I zdziałasz wiele dobra. Zachowam cię do szczególnych zadań. Na razie będziesz się formował z Izaakiem. On jest tak dobry, a Duch Boży naprawdę pouczył go w czasie długiej choroby. I to jest człowiek, który zawsze wszystko wybaczał… Zresztą rozstać się nie oznacza: już się więcej nie ujrzeć. Często będziemy się spotykać i za każdym razem, gdy się zobaczymy, będę mówił specjalnie do ciebie. Pamiętaj o tym…»
Jan pochyla się. Ukrywa twarz w dłoniach, wybuchając szlochem. Jęczy:
«O! Powiedz mi zaraz coś, co mnie przekona, że mi przebaczono… że mogę służyć Bogu… Gdybyś wiedział… teraz, gdy się rozwiał dym nienawiści, kiedy widzę moją duszę… i jak… i kiedy myślę o Bogu…»
«Wiem. Nie płacz. Pozostań pokorny, ale nie poniżaj się. Poniżanie się to pycha. Miej jedynie, miej tylko pokorę. Chodźmy, nie płacz…»
Jan z Endor powoli się uspokaja… Kiedy Jezus to widzi, mówi:
«Chodź, pójdziemy pod jabłonie. Zgromadźmy towarzyszy i niewiasty. Będę mówił do wszystkich, lecz tobie powiem, jak Bóg cię kocha.»
Schodzą. Gromadzą wokół siebie innych, przybywających stopniowo. Siadają kołem w cieniu jabłoni. Także Łazarz, który zajęty był rozmową z Zelotą, dołącza się do wszystkich. Razem jest dwadzieścia osób.
[por. Łk 15,11-32] «Posłuchajcie. To piękna przypowieść, która w bardzo wielu wypadkach wskaże wam drogę swoim światłem.
|
Pewien człowiek miał dwóch synów. Starszy był poważny, pracowity, życzliwy, posłuszny. Jednak był trochę ograniczony. Pozwalał bowiem, by nim kierowano, żeby nie męczyć się decydowaniem o sobie. Drugi zaś był bardziej inteligentny od starszego. Był jednak też buntowniczy, roztargniony, lubił wygodę i przyjemność, był rozrzutny i leniwy. Inteligencja jest wielkim darem Bożym. Ale jest darem, którego trzeba używać roztropnie. W przeciwnym razie staje się ona jak niektóre leki, które – źle użyte – nie leczą, lecz zabijają. Ojciec zgodnie ze swoim prawem i obowiązkiem przywoływał go do życia bardziej roztropnego, jednak bez żadnego skutku. Spotykały go tylko niegrzeczne odpowiedzi, a syn bardziej utwierdzał się w swych przewrotnych myślach. Wreszcie któregoś dnia, po bardziej gwałtownej sprzeczce, młodszy syn powiedział:
“Daj mi moją część posiadłości. Dzięki temu nie będę więcej słyszał twoich upomnień i narzekań brata. Każdemu [daj, co mu się należy,] i niech się to wszystko skończy.”
“Uważaj – odpowiedział ojciec – bo wkrótce zrujnujesz się. Co wtedy zrobisz? Pomyśl, że ja – z powodu ciebie – nie będę niesprawiedliwy i nie odbiorę ani grosza twemu bratu, aby go dać tobie.”
“O nic takiego cię nie poproszę. Bądź pewny. Daj mi [tylko] moją część.”
Ojciec kazał oszacować ziemie i cenne przedmioty. Widząc, że pieniądze i klejnoty były warte tyle co ziemia, dał starszemu pola i winnice, trzody i oliwki, a młodszemu – pieniądze oraz klejnoty, które młodzieniec szybko sprzedał, zamieniając wszystko na pieniądze.
Uczyniwszy to, po kilku dniach udał się do dalekich krajów, gdzie żył jak wielki pan. Trwonił wszystko, co posiadał, w hulankach różnego rodzaju, każąc się uważać za syna królewskiego, bo wstydził się powiedzieć: “jestem wieśniakiem”. W ten sposób zapierał się ojca. Uczty, przyjaciele i przyjaciółki, szaty, wino, uciechy… rozwiązłe życie… Szybko zobaczył, jak zmniejszył się majątek i nadeszła bieda. Nędzę powiększyło jeszcze i to, że przyszedł na kraj wielki głód, który doprowadził do wyczerpania reszty majątku. Chciał iść do ojca. Był jednak pyszny i nie potrafił. Poszedł więc do bogacza z okolicy, byłego przyjaciela z dobrych czasów. Prosił go mówiąc: “Przyjmij mnie do grona sług, wspominając na czas, kiedy korzystałeś z mojego bogactwa.”
Widzicie, jak głupi jest człowiek! Woli poddać się pod bat jakiegoś pana zamiast powiedzieć do ojca: “Wybacz! Zbłądziłem!”
Ten młodzieniec poznał wiele niepotrzebnych rzeczy dzięki swej wielkiej inteligencji. Nie chciał jednak nauczyć się tego, co powiedział Eklezjastyk: “Kto porzuca ojca swego, jest jak bluźnierca, a przeklęty przez Pana, kto pobudza do gniewu swą matkę.” Był inteligentny, ale nie był mądry.
Człowiek, do którego się zwrócił – w zamian za tak wiele korzyści, jakie miał dzięki niemądremu młodzieńcowi – wyznaczył tego głupca do pilnowania świń, znajdował się bowiem w kraju pogańskim i było tam wiele świń. Posłał go na swe posiadłości, by doglądał świń. Brudny, obdarty, śmierdzący, wygłodzony – bo pokarm był znikomy dla wszystkich sług, a szczególnie dla najniższych, a on, cudzoziemiec, dozorca świń i pośmiewisko, za takiego uchodził – widział świnie karmiące się żołędziami i wzdychał: “Gdybym mógł przynajmniej tymi owocami napełnić sobie żołądek! Ale są zbyt gorzkie! Nawet pomimo głodu nie wydają mi się dobre.” I płakał, myśląc o niedawnych obfitych ucztach u tyrana, pośród wybuchów śmiechu, śpiewów, tańców… Myślał też o skromnych, a bardzo pożywnych posiłkach, w oddalonym domu, o porcjach, które ojciec wydzielał wszystkim sprawiedliwie, zachowując dla siebie zawsze najmniej, zadowolony, że widzi zdrowy apetyt swoich synów… myślał też o porcjach wydzielanych sługom przez tego sprawiedliwego i wzdychał: “Pracownicy mego ojca, nawet najniżsi, mają chleba pod dostatkiem… a ja tu umieram z głodu…”
Długi wysiłek zastanawiania się… długa walka dla zdławienia pychy… Wreszcie nadszedł dzień, gdy – odrodzony w pokorze i mądrości – powstał i powiedział: “Idę do mojego ojca! Głupia jest ta pycha, która mnie więzi. I dlaczego? Po co cierpieć w ciele, a jeszcze bardziej w sercu, gdy mogę uzyskać przebaczenie i pociechę? Idę do mojego ojca. To postanowione. Co mu jednak powiem? Ależ to, co zrodziło się we wnętrzu, w tym upodleniu, pośród nieczystości, pośród dokuczliwego głodu! Powiem mu: ‘Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i przeciw tobie. Nie jestem już godzien nazywać się twoim synem. Traktuj mnie więc jak najniższego pośród twoich najemników, ale znoś mnie pod swoim dachem, żebym widział cię, jak przechodzisz…’ Nie będę mógł mu powiedzieć: ‘…ponieważ cię kocham.’ Nie uwierzyłby w to. Ale to powie mu moje życie. I ojciec zrozumie, i zanim umrze, jeszcze mi pobłogosławi… O! Mam nadzieję, bo mój ojciec mnie kocha.”
Powróciwszy wieczorem do wioski, zwolnił się u swego pana i – żebrząc po drodze – powrócił do domu. Oto pola ojca… i dom… i ojciec, który kierował pracami, postarzały, wychudzony z bólu, ale zawsze dobry… Winowajca – patrząc na tę ruinę, którą spowodował – zatrzymał się wystraszony… Ojciec jednak, odwracając głowę, ujrzał go. Wybiegł mu na spotkanie, gdy był jeszcze daleko. Dobiegłszy do niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. Tylko ojciec rozpoznał w tym upodlonym żebraku swe dziecko i tylko on doznał poruszenia miłości. Syn – objęty ramionami ojca, z głową na jego ramieniu – wymamrotał pośród szlochania:
“Ojcze, pozwól mi rzucić się do twoich stóp”.
“Nie, mój synu. Nie do stóp… na moje serce. Ono tak bardzo cierpiało z powodu twojej nieobecności i musi odżyć, czując twoje ciepło na mojej piersi.”
I syn, płacząc jeszcze mocniej, powiedział: “O, mój ojcze! Zgrzeszyłem przeciw Niebu i przeciwko tobie. Nie jestem już godzien, byś mnie nazywał synem. Ale pozwól mi żyć między twoimi sługami, pod twoim dachem. [Chcę] widzieć cię, jeść twój chleb, służyć ci, sycić się twoim oddechem. I przez każdy kęs chleba, przez każdy twój oddech umocni się moje serce, tak zepsute, i stanę się szlachetny…”
Ojciec zaś – trzymając go ciągle w objęciach – zaprowadził go do sług, którzy zgromadzili się w pewnej odległości i obserwowali. Powiedział im: “Przynieście tu szybko najpiękniejsze szaty, miednice z wonną wodą. Umyjcie go, skropcie pachnidłami, przyobleczcie go na nowo, włóżcie mu nowe sandały i pierścień na palec. Potem weźcie utuczone cielę i zabijcie je. I niech przygotują ucztę. Ten bowiem syn mój był martwy, a teraz ożył; był zagubiony, a odnalazł się. Chcę, aby teraz odnalazł prostą dziecięcą miłość. Moja miłość i uczta w domu z powodu jego powrotu powinny mu ją przywrócić. Powinien pojąć, że zawsze jest dla mnie kochanym dzieckiem, które urodziło się jako ostatnie; [że jest dla mnie zawsze takim,] jakim było w odległym dzieciństwie, gdy kroczyło u mego boku, uszczęśliwiając mnie swoim uśmiechem i ciągłym szczebiotaniem.” I słudzy tak uczynili.
Starszy syn był w polu i dowiedział się o tym dopiero, gdy wrócił. Wieczorem, wracając do domu, zobaczył, że oświetlają go lampy. Usłyszał też dźwięki instrumentów i odgłosy tańców, dochodzące od domu. Zawołał sługę, który przybiegł od swych zajęć, i zapytał go: “Co tu się dzieje?”
A sługa odpowiedział: “Powrócił twój brat! Ojciec kazał zabić tłuste cielę, bo odzyskał syna – i to zdrowego, uleczonego z wielkiej choroby – i zarządził ucztę. Tylko na ciebie czeka, by zacząć.”
Ale pierworodny syn, w złości, nie chciał wejść, a nawet zaczął oddalać się od domu. Wydawała mu się bowiem niesprawiedliwością taka uczta dla młodszego brata, który nie tylko był młodszy, ale również zły.
Ojciec, powiadomiony o tym, wybiegł na zewnątrz. Podszedł do niego, usiłując przekonać go i prosząc, żeby nie zaprawiał goryczą jego radości. Pierworodny syn odpowiedział ojcu: “I chcesz, żebym był spokojny? Jesteś niesprawiedliwy i okazujesz pogardę pierworodnemu. Odkąd mogłem pracować, służyłem ci, już od wielu lat. Nie przekroczyłem nigdy ani jednego twego nakazu, [nie zlekceważyłem] ani jednego twego pragnienia. Zawsze byłem blisko ciebie, i kochałem cię za dwóch, aby wyleczyć cię z rany zadanej przez mojego brata. A ty nie dałeś mi nawet koźlęcia, abym zabawił się z przyjaciółmi. Tego – który cię obraził, który cię opuścił, który stał się leniem i marnotrawcą i który wraca teraz przynaglony głodem – obsypujesz zaszczytami i dla niego zabijasz najpiękniejsze cielę. Czy warto pracować i być bez wad?! Tego nie powinieneś mi czynić!”
Ojciec odpowiedział mu, tuląc go do serca: “O, synu mój! Sądzisz, że cię nie kocham, bo nie rozwieszam świątecznej zasłony nad twoimi czynami? Twój sposób postępowania jest sam z siebie święty i świat cię za to pochwala. Ten twój brat natomiast potrzebuje podniesienia w oczach świata i we własnych oczach. Uważasz, że cię nie kocham, bo nie daję ci widzialnej zapłaty? Rano i wieczorem jesteś przecież obecny w każdym oddechu, w każdej myśli i w moim sercu. W każdej chwili cię błogosławię. Posiadasz stałą nagrodę przebywania zawsze ze mną i wszystko, co do mnie należy, jest także twoje. Ale trzeba było ucztować i urządzić uroczystość dla twego brata. Był on bowiem martwy, a powstał z martwych do Dobra; był zagubiony, a powrócił do naszej miłości.”
I pierworodny ugiął się.
I tak, Moi przyjaciele, dzieje się w Domu Ojca. Kto uznaje siebie za równego młodszemu synowi z przypowieści, niech pomyśli też, że – jeśli stanie się do niego podobnym w powrocie do Ojca – Ojciec mu powie: “Nie [padaj] do Moich stóp, lecz na Moje serce, które cierpiało z powodu twojej nieobecności, a teraz jest szczęśliwe z powodu twojego powrotu”. Kto zaś jest w sytuacji syna pierworodnego i bez winy wobec Ojca, niech nie będzie zazdrosny o radość ojcowską, ale niech weźmie w niej udział, okazując miłość ocalonemu bratu.
Skończyłem mówić. Pozostań, Janie z Endor i ty, Łazarzu. Inni niech idą przygotować stoły. Wkrótce przyjdziemy.»
Wszyscy odchodzą. Jezus mówi do Łazarza i do Jana [z Endor], z którymi pozostał sam:
«Tak stanie się z drogą ci duszą, na którą czekasz, Łazarzu, i tak jest już z twoją, Janie. Dobroć Boga przekracza wszelką miarę.»
…Apostołowie z Matką i niewiastami idą w kierunku domu. Przed nimi idzie podskakując Margcjam. Jednak szybko powraca, bierze Maryję za rękę i mówi Jej:
«Chodź ze Mną. Muszę Ci coś pokazać, tylko Tobie.»
Maryja zgadza się. Powracają do studni mieszczącej się w rogu małego dziedzińca, całkiem ukrytej przez gęste pnącza. [Rośliny] pną się od ziemi aż do tarasu, tworząc łuk. Za nimi stoi Iskariota.
«Judaszu, czego chcesz? Idź, Margcjamie… Powiedz, czego chcesz?»
«Jestem winny… Nie ośmielam się iść do Nauczyciela ani stanąć przed towarzyszami… Pomóż mi…»
«Pomogę ci. Nie myślisz jednak o bólu, jaki zadajesz? Mój Syn płakał z powodu ciebie, a twoi towarzysze cierpieli. Chodź. Nikt ci nic nie powie. A jeśli potrafisz, nie wpadaj ponownie w swe błędy. To niegodne człowieka i to bluźnierstwo wobec Słowa Boga.»
«A Ty, Matko, przebaczasz mi?»
«Ja? Ja się nie liczę przy tobie, który uważasz się za tak wielkiego. Jestem najmniejszą ze służebnic Pana. Jakże możesz przejmować się Mną, skoro nie masz litości dla Mojego Syna?»
«To dlatego, że ja też mam matkę, i jeśli otrzymam Twoje przebaczenie, będzie mi się wydawało, że otrzymałem je od niej.»
«Ona nie wie o tej winie.»
«Kazała mi jednak przysiąc, że będę dobry dla Nauczyciela. Jestem krzywoprzysięzcą. Czuję wyrzut duszy mojej matki.»
«Odczuwasz to? A smutek i wyrzut Ojca i Słowa? Ich nie odczuwasz? Jesteś nieszczęśliwy, Judaszu! Siejesz boleść w samym sobie i w tych, którzy cię kochają.»
Maryja jest bardzo poważna i zasmucona. Mówi bez goryczy, lecz bardzo poważnie. Judasz płacze.
«Nie płacz, lecz stań się lepszy. Chodź.»
Maryja bierze go za rękę i wchodzi z nim do kuchni. Jest to dla wszystkich ogromnym zaskoczeniem. Maryja jednak – uprzedzając wszelkie zachowania pozbawione miłości – mówi:
«Judasz wrócił. Uczyńcie jak starszy syn, po przemowie ojca. Janie, powiedz o tym Jezusowi.»
Jan, syn Zebedeusza, wychodzi z pośpiechem. Cisza zalega w kuchni… Potem Judasz mówi:
«Wybaczcie mi, poczynając od ciebie, Szymonie. Ty masz serce tak ojcowskie. Ja jestem sierotą, ja też…»
«Tak, tak, wybaczam ci. Proszę cię, nie mów już o tym. Jesteśmy braćmi… I nie podobają mi się te wypraszane przeprosiny na przemian z ponownymi upadkami. To upokorzenie dla tego, kto je otrzymuje, i dla tego, kto ich udziela. Oto Jezus. Idź do Niego. To wystarczy.»
Judasz idzie. Piotr zaś, nie mogąc zrobić nic innego, zabiera się z zapałem do łamania suchego drewna.
KSIĘGA I
1. «Maryja może być nazwana Drugorodną [Córką] Ojca»
2. Joachim i Anna składają ślub Panu
3. Anna modli się w Świątyni i zostaje wysłuchana
4. «Joachim poślubił Mądrość Bożą, zawartą w sercu sprawiedliwej niewiasty»
5. Anna pieśnią oznajmia, że jest matką
6. «[Będąc] bez skazy, nie została nigdy pozbawiona wspomnienia Boga»
7. Narodzenie się Maryi Dziewicy
8. «Jej Dusza ukazuje się piękna i nieskalana, jaką była w zamyśle Ojca»
9. «Za trzy lata będziesz tam, moja lilio»
10. «Oto doskonała Dziecina o gołębim sercu»
11. «Pociecho moja, skąd znasz te święte sprawy? Kto Ci o nich mówi?»
12. «Czy Syn nie mógł włożyć w usta Matki własnej Mądrości?»
13. Oddanie Maryi do Świątyni
14. «Odwieczna Dziewica miała tylko jedno pragnienie: zwracać Swe serce do Boga»
15. Śmierć Joachima i Anny
16. «Zostaniesz Matką Chrystusa»
17. «Widziała ponownie to, co Jej duch widział w Bogu»
18. «Bóg da Ci świętego małżonka, bo Mu zaufałaś. Wyjawisz mu Swe ślubowanie»
19. Józef zostaje wyznaczony na małżonka Dziewicy
20. Zaślubiny Dziewicy z Józefem
21. «Józef został postawiony jak „pieczęć na pieczęci”, jak Archanioł na progu Raju»
22. Małżonkowie przybywają do Nazaretu
23. Zwiastowanie
24. Nieposłuszeństwo pierwszej Ewy
25. «Nowa Ewa była we wszystkim posłuszna Bogu»
26. Jeszcze raz słowo wyjaśniające grzech pierworodny
27. Józef dowiaduje się, że Elżbieta jest brzemienna
28. «Powierz Mi zadanie usprawiedliwienia Cię przed małżonkiem»
29. Maryja i Józef udają się do Jerozolimy
30. Z Jerozolimy do domu Zachariasza
31. «Nie pozbawiajcie się nigdy obrony, jaką stanowi modlitwa»
32. Przybycie do domu Zachariasza
33. Maryja wyjawia imię Elżbiecie
34. Maryja opowiada o Swoim Dziecięciu
35. «Dar Boga powinien nas czynić coraz lepszymi»
36. Narodziny Chrzciciela
37. «Nadzieja rozkwita jak kwiat w tym, kto wspiera głowę na Moim macierzyńskim łonie»
38. Obrzezanie Chrzciciela
39. «Otwórzcie waszego ducha na przyjęcie światłości»
40. Ofiarowanie Chrzciciela w Śwątyni
41. «Gdyby Józef był mniej święty, Bóg nie udzieliłby mu Swojego światła»
42. Maryja z Nazaretu dochodzi do porozumienia z Józefem
43. «Pozostawcie Panu zatroszczenie się o ogłoszenie was Jego sługami»
44. Zarządzenie spisu ludności
45. «Kochać to zadowalać tego, kogo się kocha, ponad zmysłami i własną korzyścią»
46. Podróż do Betlejem
47. Narodziny Jezusa, naszego Pana
48. «Ja, Maryja, [miałam udział w] odkupieniu niewiasty dzięki Mojemu Boskiemu macierzyństwu»
49. Pokłon pasterzy
50. «W pasterzach są wszystkie cechy potrzebne, aby być czcicielem Słowa»
51. Odwiedziny Zachariasza
52. «Józef jest także opiekunem poświęconych [Bogu]»
53. Ofiarowanie Jezusa Bogu w Świątyni
54. Pouczenia wynikające z poprzedniej wizji
55. Kołysanka Dziewicy
56. Pokłon trzech Magów
57. Uwagi na temat wiary trzech Magów
58. Ucieczka do Egiptu
59. «Ból był ich wiernym przyjacielem i przybierał najrozmaitsze formy i imiona»
60. Święta Rodzina w Egipcie
61. «W tym domu szanuje się porządek»
62. Pierwsza lekcja pracy Jezusa
63. «Nie chciałem w sposób wywołujący rozgłos wyłamywać się spod praw wieku»
64. Maryja zostaje nauczycielką Jezusa, Judy i Jakuba
65. Przygotowanie stroju na pełnoletność Jezusa
66. Wymarsz z Nazaretu na egzamin pełnoletności Jezusa
67. Egzamin pełnoletności Jezusa w Świątyni
68. Rozmowa Jezusa z uczonymi w Świątyni
69. Cierpienie Maryi z powodu zgubienia się Jezusa
70. Śmierć świętego Józefa
71. «Maryja przy śmierci Józefa dotkliwie cierpiała»
72. Na zakończenie życia ukrytego
KSIĘGA II
1. Pożegnanie Jezusa z Matką przed Jego odejściem z Nazaretu
2. «Płakała, bo była Współodkupicielką»
3. Chrzest Jezusa w Jordanie
4. «Jan nie potrzebował żadnego znaku»
5. Jezus kuszony przez diabła na pustyni
6. «Szatan zawsze ukazuje się w życzliwej powierzchowności»
7. Spotkanie z Janem i Jakubem
8. «Kochałem Jana ze względu na jego czystość»
9. Jan i Jakub mówią Piotrowi o Mesjaszu
10. Pierwsze spotkanie Piotra z Mesjaszem
11. «Jan był wielki także dzięki pokorze»
12. Jezus spotyka Filipa i Natanaela, w Betsaidzie w domu Piotra
13. Juda Tadeusz przybywa do Betsaidy, aby zaprosić Jezusa na wesele w Kanie
14. Jezus na weselu w Kanie
15. «Niewiasto, cóż nam odtąd do siebie?»
16. Jezus wyrzuca kupczących ze Świątyni
17. Spotkanie z Iskariotą i Tomaszem. Cud [uzdrowienia] Szymona Zeloty
18. Tomasz zostaje uczniem
19. Juda, syn Alfeusza, oraz Tomasz i Szymon przyjęci [do grona uczniów] nad brzegiem Jordanu
20. Powrót po zakończeniu Paschy do Nazaretu razem z sześcioma uczniami
21. Uzdrowienie niewidomego w Kafarnaum
22. Uzdrowienie w synagodze opętanego z Kafarnaum
23. Uzdrowienie teściowej Piotra
24. Jezus naucza i czyni cuda w domu Piotra
25. Jezus modli się w nocy
26. Uzdrowienie trędowatego niedaleko Korozain
27. Uzdrowienie paralityka w domu Piotra w Kafarnaum
28. Cudowny połów
29. Iskariota odnajduje Jezusa w Getsemani. Jezus przyjmuje go do [grona] uczniów
30. Jezus dokonuje cudu złamania ostrzy przy Bramie Rybnej
31. Jezus naucza w Świątyni
32. Jezus poucza Judasza Iskariotę
33. Jezus spotyka w Getsemani Jana, syna Zebedeusza
34. «Jan – doskonały wzór dla tych, którzy stają się hostią z miłości do Mnie»
35. Jezus i Iskariota spotykają się z Szymonem i Janem
36. Jezus, Jan, Szymon i Judasz idą do Betlejem
37. Jezus w Betlejem. W domu wieśniaka i w Grocie
38. Jezus w gospodzie w Betlejem. Nauka na ruinach domu Anny
39. Spotkanie Jezusa z pasterzami: Eliaszem, Lewim i Józefem
40. Jezus w Jutcie u pasterza Izaaka
41. Jezus w Hebronie. [Spotkanie z] Aglae w domu Zachariasza
42. Jezus w Kariocie. Śmierć starego Saula
43. Jezus w drodze powrotnej z pasterzami, blisko Hebronu
44. Jezus na Górze Postu i w Masywie Górskim Kuszenia
45. Bród na Jordanie. Spotkanie z pasterzami: Janem, Mateuszem i Symeonem
46. Iskariota sprzedaje Diomedesowi klejnoty Aglae
47. Jezus płacze z powodu Judasza, Szymon Zelota Go pociesza
48. «U was też dobrzy są w takiej samej proporcji [do złych], jaka była między dobrymi [uczniami] i Judaszem»
49. Spotkanie Jezusa z Łazarzem w Betanii
50. Jezus powraca do Jerozolimy. [Szymon] słucha Iskarioty w Świątyni
51. Jezus rozmawia z żołnierzem Aleksandrem przy Bramie Rybnej
52. Jezus i Izaak w okolicy Dok. Wymarsz do Ezdrelonu
53. Jezus u pasterza Jonasza na Równinie Ezdrelońskiej
54. Powrót do Nazaretu po spotkaniu z Jonaszem
55. Nazajutrz w nazaretańskim domu
56. Jezus naucza uczniów w zagajniku oliwnym
57. Jezus poucza uczniów w pobliżu domu
58. Pouczenie uczniów i Najświętszej Maryi w nazaretańskim ogrodzie
59. Uzdrowienie 'Pięknej z Korozain’. Przemowa w synagodze w Kafarnaum
60. Jakub, syn Alfeusza, przyjęty do grona uczniów. Jezus naucza przy komorze celnej Mateusza
61. Jezus naucza tłum w Betsaidzie
62. Powołanie Mateusza do grona uczniów
63. Jezus na jeziorze w Tyberiadzie. Pouczenie uczniów w pobliżu miasta
64. Jezus szuka Jonatana w Tyberiadzie, w domu Chuzy
65. Jezus w domu Alfeusza i w Swoim domu
66. Jezus pyta Matkę o Swoich uczniów
67. «Ludzka natura apostołów – jakże ona ciążyła!»
68. Uzdrowienie Joanny, małżonki Chuzy, w pobliżu Kany
69. Jezus na Libanie w pasterzy Beniamina i Daniela
70. Jezus odbiera w miejscowości nadmorskiej listy dotyczące Jonasza
71. Jezus w domu Marii Alfeuszowej zawiera pokój z kuzynem Szymonem
72. «Łaska działa zawsze tam, gdzie się znajduje wola bycia sprawiedliwym»
73. Złe przyjęcie Jezusa w Nazarecie
74. Jezus ze Swoją Matką w domu Joanny, małżonki Chuzy
75. Jezus w czasie winobrania w domu Anny. Cud uzdrowienia sparaliżowanego dziecka
76. Jezus u Dorasa. Śmierć Jonasza
77. Jezus w domu wieśniaka Jakuba, w pobliżu jeziora
78. Powrót do brodu na Jordanie, w pobliżu Jerycha
79. Jezus w domu Łazarza. Marta mówi o Magdalenie
80. W domu Łazarza po Święcie Namiotów. Zaproszenie Józefa z Arymatei
81. Jezus spotyka Gamaliela na uczcie u Józefa z Arymatei
82. Uzdrowienie umierającego dziecka. Upomnienie Jezusa
83. Jezus rozmawia z Nikodemem w nocy w Getsemani
84. Jezus u Łazarza przed pójściem do Doliny „Pięknej Rzeki”
85. Jezus w Dolinie „Pięknej Rzeki”. Początki życia wspólnego z uczniami
86. Jezus w Dolinie „Pięknej Rzeki”. «Ja jestem Panem, twoim Bogiem»
87. Jezus w Dolinie „Pięknej Rzeki”. «Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie»
88. Jezus w Dolinie „Pięknej Rzeki”. «Nie będziesz brał Mojego Imienia nadaremnie»
89. Jezus w Dolinie „Pięknej Rzeki”. «Czcij ojca swego i matkę swoją»
90. Jezus w Dolinie „Pięknej Rzeki”. «Nie będziesz popełniał nieczystości»
91. Zasłonięta niewiasta z Doliny „Pięknej Rzeki”
92. Jezus w Dolinie „Pięknej Rzeki”. «Święć dni święte»
93. Jezus w Dolinie „Pięknej Rzeki”. «Nie zabijaj». Śmierć Dorasa
94. Jezus w Dolinie „Pięknej Rzeki”. Trzech uczniów Chrzciciela. «Nie będziecie wystawiali na próbę Pana, Boga Waszego»
95. Jezus w Dolinie „Pięknej Rzeki”. «Nie pożądaj żony bliźniego swego»
96. Jezus w Dolinie „Pięknej Rzeki”. Uzdrawia szalonego Rzymianina i mówi do Rzymian
97. Jezus w Dolinie „Pięknej Rzeki”. «Nie mów fałszywego świadectwa»
98. Jezus w Dolinie „Pięknej Rzeki”. «Nie pożądaj rzeczy bliźniego»
99. Jezus w Dolinie „Pięknej Rzeki”. Zakończenie. Komentarz do Psalmu «Z głębokości» i «Zmiłuj się nade mną, Boże»
100. Jezus opuszcza Dolinę „Pięknej Rzeki” i idzie wkierunku Betanii
101. Uzdrowienie chorej na raka Jeruzy z Dok
102. W Betanii, w domu Szymona Zeloty
103. Dzień Poświęcenia Świątyni w domu Łazarza z pasterzami
104. Powrót do Doliny „Pięknej Rzeki”
105. Nowy uczeń. Wymarsz do Galilei
106. Na wzgórzach w pobliżu Emaus
107. W domu Kleofasa, przewodniczącego synagogi
KSIĘGA III
1. Pouczenie uczniów w drodze do Arymatei
2. W drodze ku Samarii. Pouczenie Apostołów
3. Samarytanka Fotynaj
4. Z mieszkańcami Sychar
5. Głoszenie Dobrej Nowiny w Sychar
6. Pożegnanie z ludem w Sychar
7. Pouczenie Apostołów. Cud uzdrowienia Samarytanki
8. Jezus odwiedza Chrzciciela w pobliżu miasta Enon
9. Jezus poucza Apostołów
10. Jezus w Nazarecie: «Synu, pójdę z Tobą»
11. W Kanie, w domu Zuzanny. Urzędnik królewski
12. W domu Zebedeusza. Salome przyjęta jako uczennica
13. Jezus mówi do Swoich [uczniów] o apostolstwie kobiet
14. Jezus przemawia do galerników w Cezarei Nadmorskiej
15. Uzdrowienie małej Rzymianki w Cezarei
16. Annalia ślubuje dziewictwo
17. Pouczenia dla uczennic w Nazarecie
18. Jezus mówi na jeziorze do Joanny, małżonki Chuzy
19. Jezus w Gergesie. Uczniowie Jana
20. Z Neftalii do Giszali. Spotkanie z rabbim Gamalielem
21. Uzdrowienie wnuka faryzeusza Eliasza z Kafarnaum
22. Jezus w domu w Kafarnaum po cudzie uzdrowienia Elizeusza
23. Uczta w domu faryzeusza Eliasza, w Kafarnaum
24. Usunięcie się na górę przed wyborem Apostołów
25. Wybór dwunastu Apostołów
26. Pierwsze kazanie Szymona Zeloty i Jana
27. W domu Joanny, małżonki Chuzy. Jezus i Rzymianki
GAZETA OBYWATELSKA_Czy Polaków wolno zabijać bezkarnie ? – Artur ADAMSKI

|
|
Ustawa o nieograniczonej władzy rządu w zakresie wprowadzania niekonstytucyjnych stanów „pogotowia” i „zagrożenia” pozwoli urzędnikom państwowym bezkarnie łamać wolności obywatelskie, zmuszać do czynności o charakterze medycznym, a nawet dyktować działanie indywidualnych przedsiębiorców!
Ww. ustawa jest jak najbardziej realna i obecnie proceduje ją Parlament RP. Ma zastąpić ustawę z 2002 roku o stanie klęski żywiołowej. Pod przyjaźnie brzmiącą nazwą „Ustawy o ochronie ludności i stanie klęski żywiołowej” kryją się zapisy, które już na pierwszy rzut oka mają za zadanie obejść Konstytucję, wprowadzając dwa dodatkowe stany pseudo-nadzwyczajne, niewymienione w ustawie zasadniczej.
Stan pogotowia i stan zagrożenia mają być wprowadzane przez urzędników, np. ministra lub premiera, bez kontroli Parlamentu i praktycznie pod dowolnym pretekstem, czy to zwiększonej liczby dodatnich testów na covid-19, czy np. ze względu na niedobory energii lub gazu. Rzecz jasna, w odróżnieniu od dobrze zdefiniowanych stanów nadzwyczajnych w Konstytucji, nie będą wymagały, by rząd wypłacił odszkodowania obywatelom, którzy ucierpią materialnie w wyniku wdrożenia takich procedur.
Nowe stany pseudo-nadzwyczajne będzie można wprowadzić na okres 30 dni – ale ustawa nie wymienia żadnych ograniczeń dotyczących częstotliwości ich stosowania!
Krótko mówiąc, po wejściu w życie Ustawy, urzędnicy wysokiej rangi będą mogli bezkarnie ogłaszać okoliczności, w ramach których m.in.:
– przedstawiciele rządu wydadzą wiążące polecenia samorządom i prywatnym przedsiębiorcom;
– służby państwowe (np. Policja) otrzymają kompetencje do ograniczania swobód obywatela;
– zawieszone będą procedury dot. zamówień publicznych, zatem rząd będzie swobodnie wybierał sobie dostawców towarów i usług;
– ścieżka dochodzenia odszkodowań od państwa wobec pokrzywdzonego obywatela będzie zamknięta.
Przypomnijmy, że ostatnim razem PiS próbował zapewnić sobie bezkarność za działania w czasie walki z pandemią w wyjątkowo cyniczny sposób: załączając zapis jako poprawkę do ustawy ws. pomocy uchodźcom z Ukrainy!
Partia Jarosława Kaczyńskiego, korzystając z okazji, gdy oczy i sumienia wszystkich skoncentrowane były na tragicznych wydarzeniach za naszą wschodnią granicą, usiłowała wprowadzić bezkarność dla swoich ludzi za bezprawne i niekonstytucyjne działania podczas pandemii. To nie był pierwszy ani ostatni raz, kiedy w ustawach o szlachetnie brzmiących tytułach – które się dobrze prezentują w mediach, a przecież reżimowi dziennikarze rzadko wychodzą w swoich analizach poza pierwszą stronę dokumentu – politycy próbowali schować antyspołeczne rozwiązania, służące jedynie ich własnym interesom!
„Zapisy o ochronie kolesi i cwaniaczków” – jak podsumował poseł Ruchu Narodowego Michał Urbaniak – powracają niestety do Sejmu RP, tym razem jako element całej ustawy, mającej na celu obejście Konstytucji i wyposażenie premiera i rządu w permanentne, nadzwyczajne kompetencje. Polacy muszą się temu sprzeciwić!
STOP bezkarności urzędniczej!
NIGDY więcej lockdownu!
|
|
|
|
O sprawie napisała Gazeta Wrocławska. Jak powiedział w rozmowie ojciec jednego z poszkodowanych dzieci, które przyniosło z przedszkola do domu nową książeczkę:
„Jakie było moje i żony zdziwienie, kiedy zaczęliśmy przeglądać tę książeczkę. Zobaczyliśmy obrazek, który przedstawia dwóch mężczyzn, przytulających dwóch chłopców. Podpis: „Mam dwóch tatusiów i braciszka”.”
W ten sposób już od najmłodszych lat życia oswaja się dzieci z homoseksualizmem oraz „różnymi rodzajami rodziny”, co wynika wprost z instrukcji zawartych w Standardach Edukacji Seksualnej WHO, wedle których „edukowane seksualnie” mają być dzieci na całym świecie, w tym w Polsce. W książeczce rozdanej dzieciom z przedszkola w Strzeszowie można też przeczytać, że:
„można czuć się jak dziewczynka albo chłopiec, jak żadne z nich albo… jednocześnie jak oboje.”
Jak donoszą media, rodzice nic nie wiedzieli o tym, że ich dzieci dostały w prezencie takie książeczki w przedszkolu. Pomysłodawcami prezentu były przedszkolanki, które zakupu dokonały pod wpływem opinii i bloga „specjalistki” z zakresu wychowania, która jest jednocześnie promotorką „edukacji seksualnej”.
Nasza Fundacja już od kilku lat ostrzega Polaków przed tym zjawiskiem. W 2019 roku opisywaliśmy je m.in. na łamach naszego poradnika dla rodziców i nauczycieli „Jak powstrzymać pedofila?” informując, że tego typu książeczki od dawna są upowszechniane wśród dzieci na Zachodzie, a w Polsce zaczynają już pojawiać się pierwsze takie pozycje, które mają trafiać w ręce naszych dzieci. Dzisiaj jest to już realny problem, a większość rodziców i nauczycieli w naszym kraju nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia. To jednak nie wszystko. Niewiele osób wie też, jaki jest prawdziwy cel działań deprawatorów.
Gdy dzieci i ich rodzice zachęcani są do oglądania propagandowych obrazków, na których dwóch homoseksualistów przytula się i obejmuje dziecko, do opinii publicznej nie docierają z powodu cenzury prawdziwe informacje na temat „homoseksualnego rodzicielstwa”.
Dwóch homoseksualistów z Australii – Peter Truong i Mark Newton kupiło od surogatki maleńkiego chłopczyka o imieniu Adam. Zapłacili za niego 8 000 dolarów. Sprawę szeroko nagłaśniały i komentowały australijskie media, przedstawiając ich jako modelową „rodzinę” i kochających ojców. Australijskie media publiczne zrobiły nawet na ich temat reportaż zatytułowany „Dwóch tatusiów to lepiej niż jeden”. Homoseksualistów przedstawiono jako wzorowych rodziców, a chłopca jako bardzo szczęśliwego.
„Chcieliśmy doświadczyć radości tacierzyństwa” – mówili homoseksualiści w wywiadach prasowych. A jak było naprawdę? |
![]() |
|
Homoseksualiści kupili chłopczyka tylko po to, aby regularnie wykorzystywać go seksualnie. Molestowali go w sumie przez 6 lat. To im jednak nie wystarczało. Stworzyli zorganizowaną siatkę pedofilską i sprzedawali dziecko innym pedofilom, aby za pieniądze gwałcili je i nagrywali filmy pornograficzne z jego udziałem. W tym celu jeździli z chłopcem m.in. do Francji, Niemiec i USA. Zostali schwytani i skazani na 40 i 30 lat więzienia. W trakcie śledztwa rozbito całą pedofilską szajkę, która dysponowała milionami zdjęć wykorzystywanych seksualnie chłopców.
Z tego typu informacjami niezwykle trudno przebić się do społeczeństwa, podobnie jak z prawdą na temat „edukacji seksualnej” oraz powiązań między homoseksualizmem a pedofilią. Zamiast tego, media i koncerny wydawnicze publikują propagandę wedle wytycznych Standardów Edukacji Seksualnej WHO, której celem jest rozbudzenie seksualne dzieci i zachęcenie do rozwiązłości i homoseksualnego stylu życia.
W ubiegłym miesiącu w jednej z najpopularniejszych na świecie i w Polsce bajek dla dzieci „Świnka Peppa” po raz pierwszy pojawiła się homoseksualna „rodzina”. W odcinku zatytułowanym „Rodziny” Peppa poznaje bliskich swojej przyjaciółki, która, jak się okazuje, mieszka z dwoma „mamusiami”. Kolejne homoseksualne postacie coraz częściej pojawiają się w bajkach, animacjach i filmach tworzonych przez największe na świecie koncerny, takie jak np. Disney.
Kilka miesięcy temu szefowa wytwórni Disney Karey Burke publicznie zapowiedziała, że w najbliższym czasie 50% wszystkich bohaterów w produkcjach Disneya będzie należała do środowisk LGBT lub mniejszości rasowych. Co istotne, Burke jest aktywistką LGBT i jak sama przyznaje matką dwóch „queerowych” dzieci – jednego transseksualnego, a drugiego panseksualnego. Korporacja Disney od dawna znana jest z zaangażowania na rzecz oswajania dzieci z homoseksualizmem i włącza się aktywnie m.in. w obchody tzw. „miesiąca dumy gejowskiej”. Podobnie postępują inne, wielkie koncerny medialne produkujące materiały dla dzieci, takie jak np. Warner Bros.
Niestety, wielu rodziców nie interesuje się tym, co oglądają ich dzieci, w szczególności na ekranach swoich smartfonów. Ekran telefonu jest dziś często traktowany jak elektroniczna niania, którą daje się dziecku, aby się uspokoiło i nie przeszkadzało dorosłym. Dzięki temu deprawatorzy seksualni mogą coraz bardziej intensywnie oswajać dzieci z rozwiązłością seksualną i homoseksualnym stylem życia, a rodzice myślą, że ich dzieci oglądają niewinne bajki lub filmiki. Podobnie rzecz ma się w szkołach i przedszkolach – wielu rodziców zakłada, że placówki te są bezpieczne dla ich dzieci, w związku z czym przerzuca na nie odpowiedzialność i nie interesuje się tym, jakie treści są w nich przedstawiane, szczególnie na różnego rodzaju zajęciach dodatkowych prowadzonych przez „edukatorów seksualnych”. Z kolei duża grupa nauczycieli nie posiada odpowiedniej wiedzy i przeszkolenia, przez co daje się oszukać manipulacjom deprawatorów i wpuszcza ich do szkół lub przedszkoli.
Dlatego istnieje nasza Fundacja. W całej Polsce prowadzimy niezależne kampanie informacyjne, których celem jest dotarcie do naszego społeczeństwa z prawdą o „edukacji seksualnej” i planach aktywistów LGBT wobec naszych dzieci. W ten sposób aktywizujemy i mobilizujemy Polaków do obrony najmłodszych przed zgorszeniem i deprawacją. Wyraźnym przesłaniem naszych akcji jest również zachęta do przejęcia przez rodziców odpowiedzialności za edukację i wychowanie swoich dzieci i nie zrzucanie tych procesów na rozmaitych „ekspertów”, za którymi często stoją „edukatorzy” seksualni i aktywiści rozmaitych ideologii. |
![]() |
|
W najbliższym czasie chcemy przeprowadzić akcje uliczne z użyciem bannerów, megafonów, furgonetek i plakatów m.in. w: Elblągu, Olsztynie, Ełku, Toruniu, Warszawie, Wrocławiu, Krakowie, Suwałkach, Bydgoszczy, Słupsku, Szczecinie, Koszalinie i Gdańsku. Planujemy także dalszą dystrybucję naszego poradnika „Jak powstrzymać pedofila?”, z którego można dowiedzieć się m.in.:
– na czym polega „edukacja seksualna” i jakie są jej główne założenia?
Jeżeli chcemy ocalić nasze dzieci i przyszłość naszego narodu, musimy dotrzeć do Polaków z prawdą o tych zjawiskach. Dzięki temu kolejne osoby będą mogły reagować na próby deprawacji ich dzieci. Aby było to możliwe, w najbliższym czasie potrzebujemy ok. 13 000 zł na prowadzenie akcji, logistykę, transport i dystrybucję naszych materiałów.
Dlatego zwracam się do Państwa z prośbą o przekazanie 35 zł, 70 zł, 140 zł, lub dowolnej innej kwoty, aby umożliwić organizację kolejnych niezależnych akcji informacyjnych, których celem jest przebudzenie świadomości Polaków i mobilizacja naszego społeczeństwa do przeciwstawienia się „edukatorom seksualnym”.
Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 |
|
Coraz częściej słyszymy o przypadkach, gdy w szkole lub przedszkolu dochodzi do deprawacji dzieci, a rodzice o niczym nie wiedzą. Wielu z nich dowiaduje się o wszystkim po fakcie, np. gdy dzieci przynoszą do domu „prezenty” w postaci propagandowych materiałów oswajających z patologiami seksualnymi lub prace domowe zachęcające do rozwiązłości seksualnej.
To efekt braku świadomości tego, co dzieje się w szkołach i przedszkolach, a także niewiedza na temat tego, że w internecie organizowane są specjalne akcje deprawacyjne, których celem jest trafić bezpośrednio na ekrany smartfonów dzieci z pominięciem rodziców. Jako społeczeństwo musimy stanowczo na to reagować. Dlatego musimy ostrzec Polaków i zmobilizować ich do działania. Temu służą nasze akcje, o wsparcie których raz jeszcze Panią proszę.
|
![]() |
|
PS: Nasza Fundacja działa dzięki zaangażowaniu wolontariuszy oraz Patronów, których wsparcie finansowe umożliwia organizację kolejnych akcji. Więcej o naszym programie patronackim w linku. |
|
Fundacja Pro – Prawo do życia |


Ewangeliści Marek i Łukasz nazywają Mateusza najpierw „Lewi, syn Alfeusza” (Mk 2, 14; Łk 5, 27), dopiero później w innych miejscach wymieniane jest imię Mateusz. Prawdopodobnie Chrystus powołując Lewiego nadał mu imię Mateusz. Imię to nie należy do często spotykanych w Piśmie świętym. Pochodzi ono z hebrajskiego Mattaj lub Mattan
Mateusz był Galilejczykiem. Jego pracą było pobieranie ceł i podatków w Kafarnaum, jednym z większych handlowych miasteczek nad jeziorem Genezaret. Pobierał tam opłaty za przejazdy przez jezioro i przewóz towarów.

Po Wniebowstąpieniu Chrystusa Mateusz przez jakiś czas pozostał w Palestynie. Apostołował wśród nawróconych z judaizmu. Dla nich też przeznaczył napisaną przez siebie księgę Ewangelii. Napisał ją między 50 a 60 rokiem, najprawdopodobniej ok. 55 r. Starał się w niej wykazać, że to właśnie Chrystus jest wyczekiwanym od dawna Mesjaszem, że na Nim potwierdziły się proroctwa i zapowiedzi Starego Testamentu. Najstarsza tradycja kościelna za autora pierwszej Ewangelii zawsze uważała Mateusza. Twierdzą tak m.in. Papiasz, biskup Hierapolis, Klemens Aleksandryjski, Orygenes i Ireneusz. Pierwotnie Ewangelia według św. Mateusza była napisana w języku hebrajskim lub aramejskim; nie wiadomo, kto i kiedy przetłumaczył ją na język grecki. Nie zachowały się żadne ślady oryginału, tylko grecki przekład. Tłumacze pozostawili część słownictwa aramejskiego, chcąc zachować tzw. ipsissima verba Iesu – najbardziej własne słowa Jezusa.
Mateusz przekazał wiele szczegółów z życia i nauki Jezusa, których nie znajdziemy w innych Ewangeliach: np. rozbudowany tekst Kazania na Górze, przypowieść o kąkolu, o ukrytym skarbie, o drogocennej perle, o dziesięciu pannach. On jeden podał wydarzenie o pokłonie Magów i rzezi niewiniątek, o ucieczce do Egiptu, a także wizję sądu ostatecznego.
Mateusz udał się później między pogan. Ojcowie Kościoła nie są zgodni dokąd. Wyliczają Etiopię, Pont, Persję, Syrię i Macedonię. Najbardziej prawdopodobna jest jednak Etiopia. Relikwie Mateusza miały być przewiezione ze Wschodu do Paestum (Pasidonii) w Italii. Jego ciało przewieziono do Italii w X w. Znajduje się ono obecnie w Salerno w dolnym kościele, wspaniale ozdobionym marmurami i mozaikami. Miejsce to nie stało się jednak powszechnie znanym sanktuarium. Mateusz uznawany jest za męczennika.
Z apokryfów o Mateuszu dochowały się jedynie tzw. Ewangelia (inna, oczywiście) i Dzieje. Pierwszy utwór nieznanego autora pochodzi z VI w. i zdradza duże zapożyczenie w Protoewangelii Jakuba (aż 24 rozdziały są niemal identyczne). Pozostałe rozdziały tej Pseudo-ewangelii zawierają w sobie tak wiele cudowności i legend, że nie stanowią wiarygodnego źródła.
W ikonografii św. Mateusz przedstawiany był w postaci młodzieńca, później – zwłaszcza w sztuce bizantyjskiej – jako siwowłosy, stary mężczyzna. W sztuce zachodniej od czasów średniowiecza dominuje obraz silnie zbudowanego, brodatego mężczyzny w średnim wieku. Ubrany bywa w tradycyjną długą, białą suknię apostolską i w tunikę. Bywa także ukazywany w postawie siedzącej, kiedy pisze – przy nim stoi anioł, przekazujący natchnienie. Jego atrybutami są: księga i pióro, miecz lub halabarda, postać uskrzydlonego młodzieńca, sakwa z pieniędzmi u stóp, torba podróżna.


Andrzej Kim Tae-gŏn był pierwszym kapłanem koreańskim. Urodził się w 1821 r. w koreańskiej prowincji Tcziong-Czu w rodzinie katolickiej. Jego pradziadek, Pius Kim Chin-hu, z powodu wiary spędził ponad 10 lat w więzieniu, gdzie zmarł, a jego ojciec, bł. Ignacy Kim, zginął w czasie prześladowań w roku 1839 (został beatyfikowany w 1925 r.). Po chrzcie, który Andrzej przyjął mając 15 lat, przebył kilkaset kilometrów do seminarium w Makao (Chiny). Po sześciu latach zdołał wrócić do swojego kraju poprzez Mandżurię. W tym samym roku przebył Morze Żółte i w Szanghaju w 1845 r. przyjął święcenia kapłańskie. Został skierowany do przygotowania bezpiecznej przeprawy wodnej dla misjonarzy chrześcijańskich, tak aby udało im się ujść straży granicznej. Andrzej został aresztowany i po torturach ścięty niedaleko stolicy swojego kraju, Seulu, 16 września 1846 r.

Paweł Chŏng Ha-sang był współpracownikiem i tłumaczem kapłanów. Przez dwadzieścia lat przewodził wspólnocie chrześcijańskiej w Korei. W wieku 44 lat jako kleryk seminarium poniósł śmierć męczeńską, ścięty mieczem 22 kwietnia 1839 r.
Chrześcijaństwo dotarło do Korei podczas japońskiej inwazji w 1592 r., kiedy to ochrzczono zaledwie kilku Koreańczyków (prawdopodobnie dokonali tego katoliccy żołnierze japońscy). Ewangelizacja była utrudniona, ponieważ Korea przez wiele dziesiątków lat całkowicie izolowała się od innych państw. Jedynym kontaktem ze światem była doroczna wyprawa oficjalnej delegacji do Pekinu, z urodzinowymi życzeniami dla chińskiego cesarza. W jednej z takich ekspedycji uczestniczył niejaki Li Sung-Hun. W Chinach spotkał jezuickich misjonarzy, zafascynował się ich nauczaniem, przyjął chrzest, przybierając imię Piotr. W 1784 roku wrócił do ojczyzny, szmuglując tyle chrześcijańskiej – pisanej po chińsku – literatury, ile tylko zdołał. Ochrzcił pierwszych uczniów. Wokół nich zaczęła gromadzić się potajemnie chrześcijańska wspólnota, która bardzo szybko zaczęła się rozrastać. Sami świeccy, bez udziału nawet jednego duchownego, wprowadzili chrześcijaństwo do swojego kraju i stali się pierwszymi misjonarzami. Wiara umacniała się i szerzyła przez lekturę Biblii i książek katolickich, które tłumaczono z chińskiego na koreański. Kiedy dwanaście lat później udało się na teren Korei przedostać chińskiemu księdzu, zastał on tam już około 4 tys. chrześcijan – żaden z nich dotąd nie widział nigdy kapłana. Siedem lat później chrześcijan w Korei było już prawie 10 tys. Wolność religijną wprowadzono dopiero w 1887 r., po podpisaniu traktatu z Francją. W XIX w. poniosło śmierć męczeńską 3 biskupów katolickich, 10 kapłanów i ponad 10 tys. wiernych. Z nich tylko część dostąpiła chwały ołtarzy.

Tylko ludzie świeccy wierni Panu Bogu walczą o kościoły katolickie a pracujący ludzie w Archidiecezji nie powiedzą temu bezbożnemu Blase Cupich STOP NISZCZENIU KATOLICKICH ŚWIĄTYŃ – przecież to nie jest jego własność, bo nawet nie napisze ludziom gdzie te pieniądze wydaje, a od ludzi chce donacje na Archidiecezję. Każdy wie, że za akceptowanie tych diabelskich decyzji obciążani są wszyscy pracownicy Archidiecezji Chicago. Dziękujemy mieszkańcom Chicago, że już kilka lat bronią Kościoła.
Między upodleniem a zbydlęceniem, czyli Smoleńsk dla Wszystkich Polaków – Internetowa Telewizja Polonijna.
https://itvp.tv/2022/09/17/
|
W Polsce obchodzimy 56. Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu. Więcej informacji znajdziesz TUTAJ >>>
PIERWSZE CZYTANIE (Am 8, 4-7)
Bóg ukarze gnębicieli ubogich
Czytanie z Księgi proroka Amosa
Słuchajcie tego wy, którzy gnębicie ubogiego, a bezrolnego pozostawiacie bez pracy, którzy mówicie: «Kiedyż minie nów księżyca, byśmy mogli sprzedawać zboże, i kiedy szabat, byśmy mogli otworzyć spichlerz? A będziemy zmniejszać efę, powiększać sykl i wagę podstępnie fałszować. Będziemy kupować biednego za srebro, a ubogiego za parę sandałów, i plewy pszeniczne będziemy sprzedawać».
Poprzysiągł Pan na dumę Jakuba: «Nie zapomnę nigdy wszystkich ich uczynków».
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY (Ps 113 (112), 1b-2. 4-6. 7-8)
Refren: Pana pochwalcie, On dźwiga biednego.
Albo: Alleluja.
Chwalcie, słudzy Pańscy, *
chwalcie imię Pana.
Niech imię Pana będzie błogosławione *
teraz i na wieki.
Refren: Pana pochwalcie, On dźwiga biednego.
Pan jest wywyższony ponad wszystkie ludy, *
ponad niebiosa sięga Jego chwała.
Kto jest jak nasz Pan Bóg, †
który mieszka w górze *
i w dół spogląda na niebo i na ziemię?
Refren: Pana pochwalcie, On dźwiga biednego.
Podnosi z prochu nędzarza *
i dźwiga z gnoju ubogiego,
by go posadzić wśród książąt, *
wśród książąt swojego ludu.
Refren: Pana pochwalcie, On dźwiga biednego.
DRUGIE CZYTANIE (1 Tm 2, 1-8)
Wspólne błagania za wszystkich ludzi
Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Tymoteusza
Polecam przede wszystkim, by prośby, modlitwy, wspólne błagania, dziękczynienia odprawiane były za wszystkich ludzi: za królów i za wszystkich sprawujących władzę, abyśmy mogli prowadzić życie ciche i spokojne z całą pobożnością i godnością. Jest to bowiem dobre i miłe w oczach Zbawiciela naszego, Boga, który pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy.
Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus, który wydał siebie samego na okup za wszystkich, jako świadectwo, w oznaczonym czasie. Ze względu na nie ja zostałem ustanowiony głosicielem i apostołem – mówię prawdę, nie kłamię – nauczycielem pogan w wierze i prawdzie.
Chcę więc, by mężczyźni modlili się na każdym miejscu, podnosząc ręce czyste, bez gniewu i sporów.
Oto słowo Boże.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Por. 2 Kor 8, 9)
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Jezus Chrystus, będąc bogatym, dla was stał się ubogim,
aby was ubóstwem swoim ubogacić.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA (Łk 16, 1-13 – dłuższa)
Nie możecie służyć Bogu i Mamonie
Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
Jezus powiedział do uczniów: «Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek. Przywołał więc go do siebie i rzekł mu: „Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządzania, bo już nie będziesz mógł zarządzać”.
Na to rządca rzekł sam do siebie: „Co ja pocznę, skoro mój pan odbiera mi zarządzanie? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę. Wiem już, co uczynię, żeby mnie ludzie przyjęli do swoich domów, gdy będę odsunięty od zarządzania”.
Przywołał więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: „Ile jesteś winien mojemu panu?” Ten odpowiedział: „Sto beczek oliwy”. On mu rzekł: „Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz: pięćdziesiąt”. Następnie pytał drugiego: „A ty ile jesteś winien?” Ten odrzekł: „Sto korców pszenicy”. Mówi mu: „Weź swoje zobowiązanie i napisz: osiemdziesiąt”. Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z podobnymi sobie ludźmi niż synowie światłości.
Ja też wam powiadam: Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy wszystko się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków.
Kto w bardzo małej sprawie jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w bardzo małej sprawie jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie. Jeśli więc w zarządzaniu niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, to kto wam prawdziwe dobro powierzy? Jeśli w zarządzaniu cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, to któż wam da wasze?
Żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi.
Nie możecie służyć Bogu i Mamonie!»
Oto słowo Pańskie.
Albo:
EWANGELIA (Łk 16, 10-13 – krótsza)
Nie możecie służyć Bogu i Mamonie
Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
Jezus powiedział do uczniów:
«Kto w bardzo małej sprawie jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w bardzo małej sprawie jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie. Jeśli więc w zarządzaniu niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, to kto wam prawdziwe dobro powierzy? Jeśli w zarządzaniu cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, to któż wam da wasze?
Żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi.
Nie możecie służyć Bogu i Mamonie!»
Oto słowo Pańskie.
PRZYPŁYWY I ODPŁYWY W MODLITWIE (ciąg dalszy).
Tchnienie Boga.
Nigdy nie byłam w stanie opróżnić umysłu ze wszystkiego, co w nim krąży. Może nigdy nie zdołam tego zrobić. Może to nie jest konieczne. Może to niemożliwe. MOGĘ jednak podczas modlitwy skupić się na czymś innym, skierować energię duchową i emocjonalną w innym kierunku, robiąc wszystko, co w mojej mocy, by stale powracać do zamiaru bycia w jedności z Bogiem. Jedną z metod jest zwracanie uwagi na swój oddech. Rytm oddechu pozwala zachowywać skupienie, kiedy doznajemy rozproszeń. Ta starożytna praktyka wypływa z wielu duchowych tradycji, które uczą wykorzystywania rytmu oddechu, kiedy medytujemy.
Na wzór przypływowego charakteru ruchów morza oddychanie oznacza stały rytm wdechu i wydechu – „do środka i na zewnątrz”- prowadzący do spokojnej koncentracji. Dwunastowieczna mistyczka Hildegarda z Bingen, opisała modlitwę jako „łączenie wdechu i wydechu z jednym oddechem wszechświata”. Henri Nouwen stwierdził:
„Chyba żaden inny obraz nie wyraża bliskości z Bogiem w modlitwie tak dobrze, jak obraz Bożego oddechu”.
Opis modlitwy znanego nauczyciela sufizmu, Bawy, w książce The Illuminated Prayer również odnosi się do praktyki doskonałego skupienia uwagi: „Pragnienie Boga w każdej myśli, kierowanie każdego oddechu ku Niemu, brak zamiaru jakiegokolwiek zła, to jest modlitwa”. Kiedy moja ukochana kierowniczka duchowa umierała, trzy tygodnie po zdiagnozowaniu raka płuc, słuchałam jej każdego, branego z trudem oddechu i obserwowałam powolne, rytmiczne wznoszenie się i opadanie jej klatki piersiowej. Stały rytm „tam i z powrotem” wdechów i wydechów Jennifer napełniał salę dostrzegalnym pokojem. Mimo smutku ogarniało mnie delikatne pocieszenie. Wiedziałam, że jesteśmy złączone z sobą historią naszego duchowego podróżowania, a także poprzez samo powietrze, którym wspólnie oddychamy.
Oddech jest absolutnie konieczny do życia, stanowi jego nieodłączną część. Oddychamy bez myślenia o tym, chyba że mamy astmę albo inne dolegliwości płuc i serca. Bazyli z Cezarei, biskup z IV wieku, w swoim wspaniałym traktacie O Duchu Świętym przedstawił wizualnie Ducha Świętego jako Tchnienie Boga. Przyrównywał on poruszenie Ducha Świętego w nas do naturalnego oddechu, do powietrza napełniającego i opuszczającego nasze płuca, by wejść ponownie w szerszą sferę życia. Dla Bazylego Bóg jest tak blisko nas, jak każdy oddech, który bierzemy. Denis Edwards w książce Breath of Life rozwija rozumienie Ducha Świętego przez Bazylego jako Tego, kto doprowadza stworzenie do zjednoczenia z Bogiem:
Duch Święty to obecność Boga dla stworzenia, immanencja Boga. Immanentne Tchnienie Boga zawsze pozostaje w jedności ze Słowem i Źródłem wszystkiego. Jednak rolą Ducha Świętego jest właśnie zamieszkiwać w stworzeniach, tworząc więź komunii między stworzeniem a Bogiem. Duch przynosi jedność, a jako taki jest Dawcą Życia i Uświęcicielem.
Zatem nasz oddech nieustannie przypomina o naszej komunii z Bogiem. Rytm naszego oddechu pomaga w skupieniu uwagi na modlitwie, zatrzymując się na Tym, który w nas mieszka. Wdechy i wydechy zapewniają nas, że bez względu na nasz stan emocjonalny na modlitwie zawsze uczestniczymy w wielkim rytmie Wiecznej Miłości.
Świadomość naszego oddechu przypomina również, że każdy wdech i wydech łaczy nas z Wielkim Tchnieniem w jednym ogromnym wylaniu miłości we wszechświecie.
* * *
Poddawanie się zmiennym przypływom.
Kiedy przyglądam się własnej historii doświadczenia modlitwy, odnajduję ciągły rytm przypływów i odpływów, liczne wzloty i upadki, góry i doliny, opróżnianie i napełnianie oraz zawsze jakieś krótkie fazy odpoczynku. Były okresy, w których jedyne, co mogłam zrobić, to dopuścić do siebie zmaganie i smutek, oprzeć się na Bogu i próbować dochowywać wierności codziennej modlitwie. Pośród tych długich okresów duchowej posuchy zaskakiwały mnie chwile radości płynące z piękna przyrody i dobroci ludzi. Podobnie w pulsujących przypływach modlitwy, kiedy doświadczam rozkosznego zadowolenia i prawie bezwysiłkowej jedności z Bogiem, pewne wydarzenia w ciągu dnia czy tygodnia wpływały na moją spokojna modlitwę. Powodowały one niekończące się rozproszenia, uczucia zdenerwowania i niepokoju.
Mimo upływu lat te zmiany dyspozycji i wewnętrznego usposobienia trwają nadal w moim życiu modlitewnym. Zmieniła się jednak moja postawa i podejście do jego rytmu. Pomału uczę się konieczności wchodzenia weń całym sercem i ufania Bogu, że jest tam ze mną. Stopniowo poddaję się przypływom modlitwy. Kiedy przychodzą zmiany, pozwalm im nadejść. Zwracam uwagę na to, co się dzieje. Jeśli powstaje rozdrażnienie czy ból serca i potrzebuję zająć się sprawami osobistymi, robię to. Jeśli trwają radość i zadowolenie, z wdzięcznością je przyjmuję, ale nie trzymam się ich kurczowo. Kiedy na krótko przybywają chwile ciszy i odpoczynku, całą sobą chciałabym krzyknąć „hurra”, ale w chwili, gdy się nimi zaczynam delektować, odchodzą, więc po prostu cieszę się nimi tak długo, jak są.
Jestem mocno przekonana, że bez względu na okres w modlitwie, Bóg jest ze mną. Moja modlitwa ma wartość, nawet jeśli nigdy nie dowiem się dokładnie, jaka była jej skuteczność. Jak dla surfera na wielkich falach życia, fale łaski nieustannie powracają, by sprowadzić mnie na wybrzeża pokoju.
Modlitwa.
Tchnienie Życia,
Ty pływasz na falach życia wraz ze mną
w rytmie mego zjednoczenia z Tobą.
Wchodzisz w krzątaninę każdego dnia,
w każdą modlitwę i w każdy oddech.
Niech twój pokój przepływa przez moją istotę,
niezależnie czy jestem w spokoju cichej modlitwy,
czy w środku czynności dnia.
Amen.
WPROWADZENIE
„Koniec czasów” to wybór tekstów z pism podyktowanych włoskiej mistyczce, Marii Valtorcie, w latach 1943-47. Ułożone chronologicznie teksty odnoszą się do trudnych tematów, przedstawionych między innymi przez proroka Daniela oraz przez św. Jana w Apokalipsie. Są to zatem teksty podejmujące interpretację symbolicznych i tajemniczych wizji z natchnionych Ksiąg Pisma Świętego – często odnoszących się do przyszłości – których zrozumienie od zawsze nurtowało ludzi.
Czytając te teksty należy pamiętać, że zostały one napisane w czasie trwania II Wojny Światowej. Wszyscy z utęsknieniem czekali wtedy na pokój, wielu sądziło, iż żyje w czasach wypełniania się proroctw o dominacji zła nad światem i o panowaniu Antychrysta. Zapewne nikt nie wyobrażał sobie wtedy ani nie wierzył, że świat mogłoby dotknąć w przyszłości jakiekolwiek inne zło, które przewyższyłoby okrucieństwo nazizmu, obozów koncentracyjnych, masowego ludobójstwa. Doświadczenie straszliwej wojny wyrażało się u wielu ludzi przekonaniem, że pamięć o niej nigdy nie zginie, skutecznie chroniąc ludzkość przed każdą formą walki zbrojnej, czego wyrazem było hasło: „Nigdy więcej wojny!”.
Tak się jednak nie stało. Po zakończeniu II Wojny Światowej nastąpił czas pokoju, ale nie dla całego świata. Wojny, konflikty bratobójcze, ingerencje zbrojne jednych państw w życie innych w celu wprowadzenia określonego systemu politycznego lub ekonomicznego, nadal pojawiały się i ciągle trwają na różnych kontynentach. Zło nie ustało. Przeciwnie, rozwijało się ono nadal, atakując wciąż nowymi formami. Komunizm wykorzeniał coraz bardziej pamięć o Bogu z serc ludzi w coraz to nowych krajach Europy, Afryki, Azji, Ameryki Południowej, doprowadził do śmierci i do nędzy miliony ludzi. Rozwijały się sekty oraz tajne organizacje niszczące i ośmieszające Kościół. Obejmują one władzę lub wpływają na nią po to, aby doprowadzić naród po narodzie – przez oddziaływanie mediów i prawodawstwo – do rozprzężenia moralnego: zalegalizowania pornografii, aborcji i eutanazji, rozbicia rodziny przez upowszechnienie rozwodów, zdemoralizowania dzieci i młodzieży przez wprowadzenie różnych form obowiązkowego „uświadamiania seksualnego”, uprawomocnienia związków osób tej samej płci, a nawet dania im prawa do adoptowania dzieci. Egoizm bogatych, żyjących w nadmiarze dóbr materialnych, uniemożliwia ocalenie milionów od głodu, od śmierci z powodu różnorodnych chorób. Różne formy terroryzmu prowadzą do przelewania krwi tysięcy niewinnych ludzi. Dewastowanie środowiska naturalnego prowadzi do buntu natury przeciw człowiekowi.
Wbrew oczekiwaniom Maria Valtorta zanotowała, iż II Wojna Światowa była jedynie zapowiedzią innego okresu: czasu prekursorów Antychrysta i pojawienia się jego samego dla podjęcia kolejnej – jeszcze bardziej zaciętej – walki z dobrem na świecie.
Chrześcijaństwo jest religią nadziei. Chrystus odniesie ostateczny tryumf nad złem, Duch Święty odnowi oblicze ziemi, jednak jeszcze trwa walka między dobrem a złem. Książka mówi o tej walce, demaskuje istniejące zło, ostrzega przed tym, które jeszcze ma nadejść, także w formie pojawienia się Antychrysta. Gdyby człowiek był dobry, nie byłyby potrzebne te liczne i surowe upomnienia przez Boga. Ponieważ walka trwa, a ci, którzy opowiadają się za złem, zostaną ostatecznie pokonani przez Bożą moc, trzeba stale opowiadać się po stronie dobra, dopóki mamy czas i póki trwają dni łaski. Radzi to również św. Paweł, który – po zapowiedzeniu dwóch znaków zwiastujących bliskość Dnia Pana, czyli odstępstwa i ujawnienia się syna zatracenia, jak nazwał Antychrysta – pisze: Przyjmijcie miłość prawdy, aby dostąpić zbawienia, gdyż Bóg dopuści działanie oszustwa na ludzi, tak że uwierzą kłamstwu, aby byli osądzeni wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie, ale upodobali sobie nieprawość…
1 PRZYJDĘ W OSTATNIEJ GODZINIE…
Napisane 23 kwietnia 1943, w poranek Wielkiego Piątku. Mówi Jezus:
Za pierwszym razem mój Ojciec, ażeby oczyścić ziemię, zesłał obmycie wodą. Za drugim razem zesłał obmycie krwią – i to jaką Krwią! Ani pierwsze jednak, ani drugie obmycie nie zdołało uczynić ludzi dziećmi Bożymi. Teraz Ojciec jest zmęczony i dla wygubienia rodzaju ludzkiego pozwala rozpętać się karom piekielnym, bo ludzie bardziej upodobali sobie piekło niż Niebo. Ich władca, Lucyfer, dręczy ich, chcąc ich nakłonić do złorzeczenia Nam, aby się stali jego doskonałymi synami.
Ja przyszedłbym po raz drugi umrzeć dla ich ocalenia – przez śmierć jeszcze okrutniejszą… Ale Ojciec mój na to nie pozwala… Moja Miłość zezwoliłaby, ale Sprawiedliwość – nie. Ona wie, że to byłoby daremne. Dlatego przyjdę dopiero w ostatniej godzinie. Lecz biada tym, którzy wtedy Mnie ujrzą, a za swojego pana obrali Lucyfera! Nie będzie wtedy potrzebna broń w rękach moich aniołów, aby odnieść zwycięstwo w bitwie z antychrystami. Wystarczy moje spojrzenie.
O! Gdyby ludzie umieli się jeszcze zwrócić do Mnie, który jestem zbawieniem! Pragnę tylko tego i płaczę, bo widzę, że nic nie potrafi ich skłonić do podniesienia głowy ku Niebu, skąd Ja wyciągam ręce.
Znoś więc cierpienia, Mario, i powiedz dobrym, aby cierpieli, podejmując moje drugie męczeństwo, którego Ojciec nie pozwala Mi wypełnić. Każdemu stworzeniu, które złoży siebie w ofierze, dane jest ocalenie kilku dusz. Kilku… i nie należy się dziwić, że tak niewiele przyznaje się małemu odkupicielowi, gdy się pomyśli, że Ja, Boski Odkupiciel, na Kalwarii, w godzinie mojej ofiary, z tysiąca osób obecnych przy mojej śmierci doprowadziłem do zbawienia łotra, Longina i niewielu, niewielu innych…
2 SKRUCHA I MIŁOŚĆ MOGĄ ZMIENIĆ BIEG WYDARZEŃ
Napisane 1 czerwca 1943. Mówi Jezus:
Aby się ocalić, biedni ludzie, drżący ze strachu, wystarczyłoby, abyście jak prawdziwe dzieci – a nie jak bękarty, dla których Ja jestem Ojcem tylko z imienia, gdy tymczasem ktoś inny jest ojcem – umieli wyrwać z mojego Serca jedną iskierkę mojego Miłosierdzia. Pragnę tylko tego, abyście ją wyrwali.
Stoję z piersią otwartą, abyście mogli łatwiej dotrzeć do mego Serca. Rozszerzyłem ranę mego Serca, zadaną włócznią, abyście mogli do niego wejść. To jednak daremne. Posłużyłem się waszymi niezliczonymi zniewagami, jak nożem ofiarnika, aby je mocniej otworzyć, gdyż Miłość jest do tego zdolna. Ona potrafi zamienić w dobro nawet zło. Ja samego Siebie wam oddałem – Mnie, który jestem Dobrem najwyższym. Wy zaś posługujecie się całym dobrem, jakie wam dałem, w sposób tak plugawy, że staje się ono dla was narzędziem zła.
Stoję z moim Sercem otwartym, z którego płynie krew, kropla po kropli. Z moich oczu płyną łzy. Krew i łzy na próżno padają na ziemię. Ziemia jest bardziej życzliwa dla swego Stwórcy niż wy. Otwiera bruzdy, aby przyjąć Krew swego Boga. A wy, przeciwnie, zamykacie wasze serca – jedyny kielich, do jakiego On chciałby zstępować, aby znaleźć miłość, a wnieść radość i pokój.
Patrzę na moje stado… Czy jest moje? Już nie. Byliście moimi małymi owieczkami, lecz porzuciliście pastwiska… Kiedy odeszliście, znaleźliście Demona, który was zwiódł, i już nie pamiętaliście, że za cenę mojej Krwi zgromadziłem was i ocaliłem przed chcącymi was zabić wilkami i najemnikami. Umarłem dla was, aby dać wam Życie, pełne życie – takie jak to, które Ja mam w Ojcu. Wy jednak woleliście śmierć. Stanęliście pod znakiem Demona i on zamienił was w dzikie kozły. Nie mam już stada. Pasterz płacze. Pozostaje Mi kilka wiernych owieczek, gotowych poddać swój kark pod nóż ofiarnika, aby pomieszać swą krew – nie niewinną, lecz kochającą – z moją najbardziej niewinną Krwią i wypełnić kielich. Zostanie on podniesiony w ostatnim dniu, na ostatniej Mszy, kiedy wezwą was przed straszliwy Sąd. Dzięki mojej Krwi i waszej krwi, w ostatniej godzinie, dokonam moich ostatnich żniw pośród ostatnich ocalonych.
Wszyscy inni… będą służyć za ściółkę dla wypoczywających złych duchów i za chrust na wieczny ogień. Ale moje owieczki będą ze Mną w miejscu, które wybrałem na ich błogosławiony odpoczynek, po tak wielu walkach. To nie jest to samo miejsce, co dla innych dusz zbawionych. Dla wspaniałomyślnych jest miejsce specjalne: nie pośród męczenników, nie pośród zwykłych zbawionych. Są mniejsi niż pierwsi, ale o wiele więksi niż drudzy i mają miejsce pomiędzy dwoma szeregami.
Wy, którzy Mnie kochacie, wytrwajcie. Na to miejsce bardzo zasługujecie za wszystkie wasze obecne wysiłki, gdyż to jest strefa współodkupicieli, na których czele znajduje się Maryja, moja Matka.
Jezus mówi jeszcze:
Sądzi się, że skrucha to sprawa niepotrzebna, miniona, nieszkodliwa mania. Tymczasem tylko skrucha i miłość posiadają wagę w oczach Boga – dla powstrzymania wydarzeń i dla zmiany ich przebiegu.
Bardziej potrzebujecie miłości niż chleba. Gdy jednak chodzi o chleb, wysilacie się, aby go zdobyć, wykradacie sobie wzajemnie kromkę chleba jak zagłodzone psy, od których w gruncie rzeczy mało się różnicie. Gotowi jesteście rozszarpać się dla garści ziemi i dla oparu pychy. Tymczasem dla zdobycia i posiadania miłości nic nie czynicie. Nie troszczycie się o to. Nędzne stworzenia, czy wiecie, co robicie lekceważąc miłość? Tracicie Boga, Jego pomoc na ziemi, oglądanie Go w Niebie. Cóż powinienem uczynić, abyście pojęli, skoro nie wystarczają moje chłosty, skoro moje przejawy dobroci są daremne? W jaki sposób powinienem zesłać Parakleta, pod jaką postacią, aby was ogarnął i ocalił? Ogniste języki kiedyś wystarczyły biednym rybakom, surowym i niewykształconym, lecz kochającym. Dziś nawet gdyby kula ognia, niesiona szybkim wiatrem, zstąpiła na każdego z was całości, w nowej Pięćdziesiątnicy, nie dzieląc się na języki, to jeszcze nie byłoby dość, aby was rozpalić Bogiem. Musicie najpierw pozbyć się z waszej duszy fałszywych bogów. Wy jednak nie chcecie tego uczynić, bo przedkładacie ich ponad Mnie, Boga prawdziwego. Będziecie straceni, jeśli nie dokona się cud. Zawróćcie z drogi i módlcie się o Miłość.
3 ZNAK MOJEJ MOCY
Napisane 3 czerwca 1943. Mówi Jezus:
Wielu prosiło Mnie o znak. O jaki znak? Znak godziny czy znak mojej mocy?
Znak godziny już widzicie. Powtarzam: „Nie przyszedłem zmienić Prawa”. To wy je zmieniliście. Ja nie zmieniam też mojego Słowa. Co powiedziałem, to powiedziałem. Wszystko, co miało się zdarzyć – od chwili, w której mówiłem jako człowiek pośród ludzi, aż do chwili, w której przyszedłem jako Bóg, Syn Boży, aby osądzić ludzi – jest zapisane w mojej Ewangelii.
Wy, istoty głupie, których głowy są wypełnione tysiącami niepotrzebnych, hałaśliwych i przewrotnych myśli, nie rozumiecie już tego, co powiedziałem. Może też sami jesteście posoleni tym ogniem, który będzie doświadczał moich wrogów przez wieczność? Ten ogień, który was obecnie pali i który na was zstępuje teraz i niszczy was, prowadząc do bluźnierstwa i do herezji, jest tylko zapowiedzią tego ognia, o którym Ja mówię, przeznaczonego dla gorszycieli, którzy się nie nawracają. I wy do nich należycie. Troszczycie się jedynie o ciało i o niesprawiedliwie [zdobyte] bogactwa. Depczecie sumienia i ołtarze, profanujecie wszystko, czego dotykacie, i w sobie po raz drugi zabijacie Mnie samego.
Oto dary, jakie potrafi wam ofiarować Lucyfer, pod którego znakiem stanęliście. Ogień zionie z paszczy Potwora, który was pogrążył w złu zepsucia. Oto jego dary. On nie może wam dać niczego innego. Ja zaś, wraz ze Sobą, dałem wam wszystkie skarby łaski.
Chcecie znaku mojej mocy? Ależ od dwudziestu wieków daję wam ten znak! I czemu to służy? Otwarłem nad wami potoki moich łask i sprawiłem, że z Niebios zstępują one na ziemię w postaci tysięcy, dziesiątek tysięcy cudów. Uzdrowiłem waszych chorych, stłumiłem wasze wojny, rozwinąłem pomyślnie wasze sprawy, odpowiedziałem na wasze wątpliwości – także w dziedzinie wiary, gdyż znam waszą słabość, która nie wierzy, jeśli nie zobaczy. Przyszedłem powtórzyć moją naukę, wysłałem moją Matkę, aby swą łagodnością skłoniła was do pokutowania i do miłości. I na co się to przydało?
Potraktowaliście Mnie jak głupca, wykorzystaliście moją moc i moją cierpliwość, przekonani, że po dokonaniu cudu, już nie będę o tym pamiętał. Nie, dzieci mojej boleści. Wszystko jest zapisane w wielkiej księdze mojej Mądrości, a nie używa się atramentu do pisania w niej, lecz płonącego węgla Miłości. I wszystko zostanie zapamiętane.
Wykorzystaliście przyjście mojej Matki dla ludzkich celów, uczyniliście z niego pośmiewisko i okazję do handlu. Czy nie wiecie, że Maryja jest moją Świątynią, a moja Świątynia jest domem modlitwy, a nie – jaskinią złodziei? Jak bezużyteczne pieśni dla was – którzyście zabili Jej Syna i nie umiecie sprawić, że zaowocuje tak wielka ofiara – brzmiały Jej słowa, tak pełne miłości, tak błagalne, tak przepełnione łzami. Nadal szliście drogą zatracenia.
Moi posłańcy – dusze, żyjące tak, jak wy wszyscy powinniście żyć – stały się moimi wołającymi głosami, aby jeszcze raz powtórzyć słowo mego Serca. Zostali przez was potraktowani jak „obłąkani” i „opętani” i ileż razy zabijaliście ich. Zawsze ich dręczyliście. Kiedy żyłem na ziemi, również Ja zostałem nazwany – przez pokolenie cudzołożne i zbrodnicze – „szaleńcem” i „opętanym”.
Znak! Znak mieliście, lecz nie pomógł wam odzyskać ponownie mojego Ojcostwa. Inny niż ten znak nie będzie wam dany. Szukajcie go w moim słowie i w waszym sumieniu, jeśli będziecie jeszcze umieli je odnaleźć żywe pod stosem żądz, niewierności, cudzołóstw, kradzieży, zabójstw, zazdrości, bluźnierstw i pychy: [pod tym wszystkim], czym je ukamienowaliście.
Oto Wniebowstąpienie. Przed wzniesieniem się do Nieba pobłogosławiłem moją Matkę i moich uczniów. Nikogo więcej nie miałem do pobłogosławienia, gdyż inni Mnie odrzucili i przeklęli. Teraz też błogosławię moich uczniów, gdyż inni nie chcą Mnie i bluźnią mojemu błogosławieństwu.
4 PRZYJDĘ JESZCZE RAZ NA SĄD
Napisane 5 czerwca 1943. Mówi Jezus:
Chcielibyście, żebym przyszedł i ukazał się, aby przerazić i zamienić w popiół występnych. O nieszczęśni! Nie wiecie, o co prosicie!
Niestety, przyjdę. Mówię: „niestety”, gdyż moje przyjście będzie Sądem i to sądem – straszliwym. Gdybym miał przyjść, aby was ocalić, nie mówiłbym w ten sposób i nie usiłowałbym oddalić czasu mojego przyjścia, lecz, przeciwnie, spieszyłbym się, aby was na nowo ocalić. Jednak moje powtórne przyjście będzie przyjściem na Sąd surowy, nieubłagany, powszechny.
Dla większości z was będzie to sąd potępiający. Nie wiecie, o co prosicie.
Nawet gdybym się ukazał, to gdzież jest w sercach – zwłaszcza w tych, które są w głównej mierze winne dzisiejszych nieszczęść – ta resztka wiary i bojaźni, która spowodowałaby pochylenie się z twarzą do ziemi, aby prosić o litość i przebaczenie? Nie, dzieci! Prosicie Ojca o pomstę, On zaś jest Ojcem przebaczenia. Nawet gdyby moje Oblicze rozbłysło na Niebiosach, a mój Głos, który stworzył światy, zabrzmiał od wschodu do zachodu, nic by się nie zmieniło. Jedynie nowy bluźnierczy chór, jedynie nowy potok zniewag potoczyłby się ku mojej Osobie.
Powtarzam: mógłbym uczynić cud i uczyniłbym go, gdybym wiedział, że po nim okażecie skruchę i staniecie się lepszymi: wy, wielcy winowajcy – którzy prowadzicie małych do rozpaczy i do wołania o pomstę – i wy, mali winowajcy, którzy prosicie o pomstę. Ale ani wy, wielcy winni, ani wy, mali winni, nie okazalibyście skruchy ani nie stalibyście się lepszymi po cudzie.
Przeciwnie, w radosnym grzesznym szale zdeptalibyście ciała ukaranych, tracąc natychmiast w moich oczach. I wstąpilibyście na górę, z tego tronu zbudowanego na karze, aby uciskać innych. Tego chcecie: żebym uderzył, abyście wy z kolei mogli uderzyć.
Ja jestem Bogiem i czytam w sercach ludzkich, dlatego w tym was nie słucham. Nie chcę, abyście się wszyscy potępili. Wielcy występni już zostali osądzeni. Ale was usiłuję ocalić. Ta godzina jest dla was sitem ocalenia. Ci, którzy już noszą w sobie kąkol demona, wpadną w moc księcia demonów. Ci zaś, którzy mają w sercu ziarno zboża, z którego kiełkuje Chleb wieczny, będą rosnąć we Mnie – na życie wieczne.
5 ŁASKA NAJWYŻSZYM DAREM
Napisane 6 czerwca 1943 godz. 4.30. Mówi Jezus:
W tych dniach chcę ci mówić o „łasce”. Zobaczysz, że odnosi się to do innych tematów, nawet jeśli na pierwszy rzut oka wydaje ci się, że tak nie jest. Jesteś trochę zmęczona, biedna Mario, jednak pisz. Te pouczenia posłużą ci w dniach postu, kiedy Ja, twój Nauczyciel, już nie będę mówił.
Co to jest łaska? Rozpatrywałaś to i wyjaśniałaś wiele razy. Ja jednak chcę ci na mój sposób wyjaśnić łaskę, jej naturę i skutki.
Łaska to posiadanie w sobie światła, mocy, mądrości Bożej. Inaczej mówiąc jest to posiadanie podobieństwa duchowego do Boga – tego, co jest niepowtarzalnym znakiem waszego Boskiego synostwa. Bez łaski bylibyście po prostu zwierzęcymi stworzeniami, które doszły do takiego punktu rozwoju, że są wyposażone w rozum i duszę, lecz duszę na poziomie ziemskim, zdolną postępować w warunkach ziemskich, lecz niezdolną do wzniesienia się ku sferom, w których żyje [swoim] życiem duch. [Bylibyście] zatem naprawdę niewiele więksi od zwierząt, które często was przewyższają swoim zachowaniem, chociaż ich reagowaniem kieruje tylko instynkt.
Łaska jest więc najwyższym darem, największym darem, jaki Bóg, mój Ojciec, mógł wam ofiarować. I On udziela wam go darmo, gdyż Jego ojcowska miłość jest nieskończona, jak nieskończony jest On sam.
Chcieć powiedzieć o wszystkich atrybutach łaski znaczyłoby chcieć napisać długą listę przymiotników i rzeczowników, a i to jeszcze nie wyjaśniłoby doskonale tego daru.
Pamiętaj tylko o tym: łaska to posiadanie Ojca, życie w Ojcu; łaska to posiadanie Syna, radowanie się nieskończonymi zasługami Syna; łaska to posiadanie Ducha Świętego, korzystanie z Jego siedmiu darów. Łaska zatem to posiadanie Nas, Boga Jedynego w Trójcy, i posiadanie wokół waszej śmiertelnej osoby zastępów aniołów, które adorują Nas w was.
Dusza, która traci łaskę, traci wszystko. Dla niej nadaremno Ojciec ją stworzył; niepotrzebnie Syn ją odkupił; na próżno Duch Święty wlał w nią swe dary; dla niej bezowocne są Sakramenty. Jest martwa. To zgniła gałąź, która – wskutek grzechu wywołującego psucie – odrywa się i spada z życiodajnego drzewa, i kończy rozkładając się w błocie. Gdyby dusza umiała zachować siebie taką, jaką jest przy Chrzcie i Bierzmowaniu – kiedy jest dosłownie nasączona łaską – byłaby niewiele mniejsza od Boga. Niech ten fakt wszystko ci powie.
Jesteście zaskoczeni, czytając o cudach moich świętych. Jednak, moja droga, nie ma się czemu dziwić. Moi święci posiadali łaskę. Byli więc bogami, bo łaska przebóstwia. Czyż Ja sam nie powiedziałem w mojej Ewangelii, że należący do Mnie będą czynić te same cuda co Ja? Ale aby należeć do Mnie, trzeba żyć moim Życiem, czyli życiem łaski.
Gdybyście tego chcieli, wszyscy bylibyście zdolni do cudów, czyli do świętości. Także Ja bym tego chciał, gdyż to by oznaczało, że moja Ofiara została uwieńczona zwycięstwem i że naprawdę wyrwałem was spod panowania Złego, strącając go do jego piekła i kładąc mu na usta kamień nie do usunięcia, na którym postawię tron mojej Matki – jedynej, która stawia piętę na smoku, a on nie umie Jej zaszkodzić.
Nie wszystkie dusze w stanie łaski posiadają łaskę w tym samym stopniu. Nie dlatego, że My wlewamy ją w różnej mierze, lecz dlatego, że w różnym stopniu umiecie ją w sobie zachować. Grzech śmiertelny niszczy łaskę, grzech powszedni ją kruszy, niedoskonałości ją osłabiają
Są dusze, niezupełnie złe, które marnieją wskutek duchowej oziębłości. Z powodu swojego bezwładu – który sprawia, że stale popadają w niedoskonałości – pomniejszają w sobie łaskę, zmniejszając ją do stanu przypominającego cieniutką nitkę, ledwie tlący się płomyk. Ona zaś powinna być ogniem, żywym pożarem, pięknym, oczyszczającym. Świat się wali, bo łaska niemal upada w większości dusz, a w innych – słabnie.
Łaska wydaje rozmaite owoce według tego, czy jest bardziej lub mniej żywa w waszym sercu. Ziemia jest bardziej urodzajna, kiedy jest bogata w składniki i korzysta ze słońca, z wody, z powiewów wiatru. Są również gleby nieurodzajne, ubogie, chociaż zrasza je [deszcz], ogrzewa słońce, owiewa wiatr.
Tak samo jest z duszami. Są dusze, które przez każdy wysiłek napełniają się żywotnymi składnikami i w konsekwencji udaje im się korzystać w stu procentach ze skutków łaski. Żywotne składniki to życie według mojego Prawa, życie czyste, miłosierne, pokorne, w miłości do Boga i bliźniego, życie modlitwą 'żywą’. Wtedy łaska wzrasta, rozkwita, zapuszcza głębokie korzenie i wyrasta jako drzewo życia wiecznego.
Wtedy Duch Święty jak słońce zalewa swymi promieniami, swymi siedmioma darami; wtedy Ja, Syn, przenikam was deszczem mojej Krwi; wtedy Ojciec patrzy na was łaskawie, widząc w was swoje podobieństwo; wtedy Maryja do łona, które Mnie nosiło, tuli pieszczotliwie was, swoje dzieci mniejsze, lecz drogie, drogie Jej Sercu; wtedy dziewięć anielskich chórów przygotowuje koronę dla waszej duszy, świątyni Boga, i wyśpiewuje wzniosłe 'Gloria’; wtedy wasza śmierć to Życie, a wasze Życie to szczęście w moim Królestwie.
Litania do Matki Bożej Królowej Pokoju
Kyrie elejson, Chryste elejson, Kyrie elejson
Chryste usłysz nas, Chryste wysłuchaj nas
Ojcze z nieba, Boże – zmiłuj się nad nami
Synu Odkupicielu świata, Boże – zmiłuj się nad nami
Duchu Święty, Boże – zmiłuj się nad nami
Święta Maryjo, Bogarodzico Dziewico – módl się za nami
Maryjo, Pierwsze Tabernakulum Najświętszego Ciała Jezusa Chrystusa,
Maryjo, słuchająca i zachowująca w sercu Słowa Boga,
Maryjo, Matko Bożego Miłosierdzia,
Matko dzieci, którym nie dane było się narodzić,
Matko prześladowanych za wiarę,
Matko narodów podzielonych,
Matko narodów ogarniętych wojną,
Matko tych, którzy boją się o swoje życie,
Matko uchodźców bez dachu nad głową,
Matko tych, którym brakuje wody i chleba,
Matko pozbawionych pracy,
Matko owładniętych chciwością,
Matko zagubionych w sieci internetu,
Matko cierpiących i chorych,
Matko samotnych i opuszczonych,
Matko pogardzanych i dyskryminowanych,
Matko zagubionych i rozczarowanych,
Matko zbuntowanych i rozgoryczonych,
Matko wykorzystywanych i zastraszanych,
Matko tych, którzy stracili wszelką nadzieję,
Matko tych, którzy płaczą po cichu,
Królowo Pokoju, otoczona koroną z gwiazd dwunastu,
Obleczona płaszczem gwiazd jaśniejących,
Wyjednująca nam łaski u Boga,
Niosąca nadzieję,
Ucząca wytrwałej modlitwy,
Pomagająca przebaczyć,
Kojąca rany niezabliźnione,
Jednająca rodziny,
Wygaszająca spory,
Rozwiązująca węzły,
Podpowiadająca słowa dobre i kojące,
Pocieszająca zrozpaczonych,
Zsyłająca dobre natchnienia,
Dająca przykład cierpliwości i łagodności,
Wskazująca drogę do domu,
Szukająca dzieci zagubionych,
Biorąca na siebie cierpienie swoich dzieci,
Uśmiechająca się do swoich dzieci
Pocieszenie dusz czyśćcowych,
O oczach mądrych i rozumiejących,
O sercu łagodnym,
O dłoniach otwartych,
Miłująca bezwarunkowo
PANIE JEZU, który gładzisz grzechy świata, przepuść na Panie
PANIE JEZU, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas Panie
PANIE JEZU, który gładzisz grzechy świata, obdarz nas pokojem
Módl się za nami Święta Boża Rodzicielko
Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych
Módlmy się:
PRZEPOWIEDNIA WYPEŁNI SIĘ. NIEMCY ZAATAKUJĄ POLSKĘ ZA ODWAGĘ UPOMINANIA SIĘ O ZAPŁATĘ ZA ZNISZCZENIA II Wojny ŚWIATOWEJ A PAN BÓG WŁAŚCICIEL PLANETY ZIEMI ZALEJE ICH WODĄ.
Kaczyński przechodzi na „ręczne sterowanie” gospodarką! Efekt? Dyskryminacja rodzin wielodzietnych i mieszkańców domów jednorodzinnych, a faworyzowanie samotnych emerytów i „singli” mieszkających w blokach!
W czasie spotkania z wyborcami Jarosław Kaczyński poinformował, że rząd zamierza „zamrozić” cenę prądu dla odbiorców. Niższa cena ma dotyczyć zużycia do 2000 kWh na gospodarstwo domowe. Powyżej tego progu odbiorcy muszą się liczyć z 5-krotną podwyżką!
2000 kilowatogodzin (kWh) to roczne zużycie energii samotnego emeryta z kotem, a nie statystycznej polskiej rodziny. Ulga w formacie „na gospodarstwo domowe” będzie korzystna dla emerytów i singli (pod warunkiem, że żyją w mieszkaniach), natomiast duże rodziny i właściciele domów jej nawet nie zauważą. Absurd przyznawania ulgi „na gospodarstwo domowe” oglądaliśmy dopiero co przy dodatku węglowym, który spowodował falę fikcyjnych separacji i wyłudzeń!
Rząd PiS walczy nieudolnie nawet z objawami wywołanego samodzielnie kryzysu – o jego przyczynach nie wspominając! Tymczasem realne efekty może w tym momencie przynieść wyłącznie zaprzestanie druku pustego pieniądza i podjęcie przez rząd realnej walki o zbicie ceny za każdą kilowatogodzinę – poprzez odrzucenie unijnej polityki klimatycznej i systemu certyfikatów na emisję CO2, który winduje ceny energii, nie zapewniając nic w zamian!
Poseł Krzysztof Bosak: „W domach w Polsce mieszkają nie tylko bogaci ludzie – połowa lub nawet ponad połowa Polaków mieszka w domach, a nie w wielorodzinnych budynkach, i często jest to właśnie uboższa część polskiego społeczeństwa. Czy uzasadniona jest sytuacja, w której ci ludzie zapłacą statystycznie więcej za prąd i będą dopłacać do tych, którzy mieszkają w mieszkaniach, żyją w indywidualnych gospodarstwach domowych, mają mniejsze rodziny?”
Ruch Narodowy ma przygotowaną odpowiedź na kryzys energetyczny – chociaż błędów i zaniedbań dotychczasowych rządów nie da się naprawić z dnia na dzień.
Po pierwsze, uderzenie w przyczyny wzrostu kosztów prądu, m.in. zniesienie certyfikatów emisji CO2.
Po drugie, wypowiedzenie polityki unijnej, którą rząd Mateusza Morawieckiego nie tylko akceptował, ale jeszcze promował jej zaostrzanie! Warto przypomnieć zgodę premiera w 2020 roku na radykalizację celów antywęglowej polityki Unii Europejskiej i wdrażanie tej polityki w Polsce, poprzez zobowiązanie się i wdrażanie od tego roku całkowitej likwidacji wydobycia węgla w Polsce.
Po trzecie wreszcie, przegłosowanie ustaw Konfederacji: Tani Węgiel, Tanie Paliwo, Tani Prąd, które mają polegać na redukcji obciążeń podatkowych.
STOP desperackim działaniom obozu rządzącego!
STOP wpędzaniu Polaków w nędzę!
ŻĄDAMY wypowiedzenia unijnej polityki klimatycznej i zabezpieczenia surowców energetycznych dla Polski!
|


Dnia 19 września 1851 r., po przeprowadzeniu dokładnych i surowych badań zdarzenia, świadków, treści orędzia i oddźwięku na nie, Philibert de Bruillard, biskup Grenoble, zawyrokuje w swoim orzeczeniu doktrynalnym, że „zjawienie Najświętszej Dziewicy dwojgu pasterzom 19 września 1846 r. na jednej z gór w łańcuchu Alp, położonej w parafii La Salette, posiada wszelkie znamiona prawdy i wierni mogą w nie wierzyć bez obawy błędu”.
Dnia 1 maja 1852 r., w nowym orędziu, po zapowiedzeniu budowy sanktuarium na górze Zjawienia, biskup Grenoble dodał: „Jakkolwiek wielką rzeczą byłaby budowa sanktuarium, jest jeszcze coś ważniejszego: chodzi o sługi ołtarza, przeznaczonych do jego obsługi, do przyjmowania pobożnych pielgrzymów, do głoszenia im słowa Bożego, do sprawowania wśród nich posługi pojednania, do sprawowania dla nich czcigodnego sakramentu ołtarza i do wiernego rozdawania wszystkim tajemnic Bożych i duchowych skarbów Kościoła. Ci kapłani będą się nazywać Misjonarzami Matki Bożej z La Salette. Ich powołanie i istnienie będą – tak jak i Sanktuarium – wieczną pamiątkę miłościwego zjawienia się Maryi”.
Pierwsi misjonarze wybrani zostali spośród kapłanów diecezjalnych przez biskupa Philiberta de Bruillard. Tej wspólnocie księży misjonarzy diecezjalnych biskup Grenoble nadał 5 marca 1852 roku tymczasowo projekt reguły, skopiowany z Konstytucji misjonarzy diecezjalnych z Lyonu, zwanych chartreux.
Wśród kapłanów, którzy przejęli się duchem Zjawienia i oddali się na posługę pielgrzymów, od samego początku ujawniło się powołanie do życia zakonnego i jego potrzeba. Biskup J.M.A. Ginoulhiac zatwierdził w dniu 2 lutego 1852 roku regułę jako obowiązującą we wspólnocie misjonarzy diecezjalnych i nadał jej tytuł: Tymczasowe reguły Misjonarzy diecezjalnych Matki Bożej z La Salette. W tym samym dniu pierwsi misjonarze złożyli zgodnie z nadaną im i promulgowaną przez biskupa regułą trzy śluby zakonne: posłuszeństwa, ubóstwa i czystości na okres jednego roku. Ten dzień można uważać za dzień narodzenia Zgromadzenia Misjonarzy diecezjalnych Matki Bożej z La Salette.
Po Soborze Watykańskim II saletyni podjęli zadanie rewizji i odnowy Konstytucji i Norm Kapitulnych, w duchu soborowym i według zachęt i wskazówek papieskich dotyczących odnowy życia zakonnego w świecie współczesnym. Praca ta jest owocem modlitwy i rozmyślania, wierności i doświadczeń wspólnot i zakonników wszystkich prowincji. Reguła życia Misjonarzy Matki Bożej z La Salette została zatwierdzona przez Stolicę świętą dekretem z dnia 6 czerwca 1985 r. „Misjonarze Matki Bożej z La Salette, których dom generalny znajduje się w Rzymie, mają za cel, obrany w świetle Zjawienia Matki Bożej z La Salette, być oddanymi sługami Chrystusa i Kościoła, aby się dokonała tajemnica pojednania” (z dekretu zatwierdzającego regułę).

|
|
|
|
| Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris |
| ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa |
| (22) 404 38 50 |
| www.ordoiuris.pl |


Komentarz do pierwszego czytania
Amos, podobnie jak większość proroków, przemawia w imieniu Boga – rzecznika i opiekuna ubogich. Dlaczego? Otóż, głosi słowo nade wszystko do ludzi wierzących. Jako natchniony sługa Jahwe ma dar jasnego widzenia spraw Bożych, wglądu w ludzkie serca i trzeźwego osądu rzeczywistości. Nie może więc zadowolić się obrazem pobożnego ludu skrupulatnie przestrzegającego drobiazgowych przepisów żydowskiego Prawa. Reprezentuje Boga, który domaga się czci oddawanej nie wargami jedynie, lecz nade wszystko sercem! (por. Iz 29, 13). Po dziś dzień jednym z głównych duchowych zagrożeń dla człowieka wierzącego jest uleganie złudzeniu, że zewnętrzne (rytualne) formy kultu w zupełności wystarczą. Jeśli pomiędzy tym, co mówimy podczas modlitwy, a sposobem, w jaki traktujemy drugiego człowieka, zionie przepaść – stajemy się hipokrytami. Jeśli motywem naszej religijności nie jest chęć odpowiedzi miłością na Miłość, jaką nas Bóg obdarowuje, ale strach przed Jego karą, przyzwyczajenie czy zabobony – stajemy się ludźmi o wykoślawionym sumieniu.
Kiedy zatem słowa Amosa powinny nas zaniepokoić? Zawsze wówczas, gdy dostrzeżemy, że nasza religijność zamyka się tylko w granicach pobożności. Wówczas, gdy samozadowolenie sprawi, iż nie będziemy widzieli potrzeby nieustannej pracy nad sobą, czyli ciągłego nawracania się. Wtedy, gdy relacja z Jezusem nie będzie w nas rodziła pragnienia spotkania Go w drugim człowieku, a zwłaszcza w tym najbardziej potrzebującym naszego współczucia i życzliwości.
Komentarz do psalmu
Kluczem do interpretacji dzieł literackich, a nade wszystko poezji, jest – jak wiadomo – przyjrzenie się środkom stylistycznym użytym przez autora. W Psalmie 113 warto zwrócić uwagę na kontrast zachodzący pomiędzy opisem Boga i opisem człowieka. Pierwsze wersy mówią o wszechmogącym, wywyższonym ponad wszystko, spoglądającym z góry na ziemię Bogu. Wersy kolejne kreślą plastyczny obraz człowieka słabego. Człowieka skazanego nieraz na niedolę, oddaną tutaj drastycznym porównaniem do prochu i gnoju. Oba te opisy rozdzielają frazy mówiące o tym, jak ów Wszechmogący pochyla się nad tym nędzarzem, jak dźwiga go z gnoju.
Nasza osobista nędza, ludzka słabość, która tak często odbiera nam nadzieję i demotywuje oraz oddziela od Boga – ukazana jest przez Psalmistę jako uprzywilejowana przestrzeń Bożego działania. Oto w mojej słabości objawia się miłość Boga. Opisana tutaj gotowość Stwórcy do pochylenia się nad stworzeniem rozbłyska w pełni w tajemnicy wcielenia Syna Bożego.
Zamiast zatem użalać się nad swoją słabością powinienem zacząć wychwalać Boga, którego miłosierdzie jest większe od mojego grzechu. Paradoksalnie, dopiero wtedy, gdy dostrzegę swą nędzę – zobaczę z całą wyrazistością, jak wiele zawdzięczam Bogu. Nie chodzi bynajmniej o to, by biczować się nieustannie za swoje niewierności, ale zacząć wychwalać Imię Pana, który nie brzydzi się mną pomimo kolejnych upadków.
Komentarz do drugiego czytania
Pawłowa zachęta do modlitwy wstawienniczej wraz z obrazem podniesionych w błagalnym geście rąk koresponduje ze starotestamentalnym opisem bitwy Narodu Wybranego z Amalekitami (Wj 17, 8-16). Wówczas to armia Jozuego wygrywała z wrogiem, dopóki Patriarcha trzymał ręce wzniesione ku niebu.
Apostoł przypomina Tymoteuszowi o obowiązku, jaki nakłada na każdego ochrzczonego człowieka dar powszechnego kapłaństwa Ludu Bożego. Dar, który we chrzcie właśnie każdy z nas otrzymał. Niezasłużone przez nas w żaden sposób zaproszenie do relacji z Żywym Bogiem jest nie tylko przywilejem, ale i konkretnym zobowiązaniem. Pociągnięci ku Bogu stajemy się na wzór Chrystusa pośrednikami między ziemią i Niebem. Mamy jak Mojżesz orędować za innymi, szczególnie może za tymi, którzy się nie modlą czy tymi, którzy trudzą się dla wspólnego dobra.
Bóg – jak czytamy – pragnie zbawienia wszystkich. Pozwala, abyśmy w ten sposób włączyli się w wielkie misterium wymiany darów duchowych. Nie tylko bowiem my sami modlimy się za innych, ale duchowe dary w tajemniczy sposób zlewane są również na nas, dzięki modlitwie innych członków Kościoła.
Komentarz do Ewangelii
Ostatnie akapity dzisiejszej ewangelii zawierają, jak się wydaje, bardzo surowe napomnienie Jezusa. Kategorycznie karci On rozdwojenie ludzkiego serca: nie możecie służyć Bogu i mamonie. Szczery rachunek sumienia musiałby zapewne każdego z nas wprawić w niemałe zakłopotanie. Komu bowiem z nas nie zdarza się targować z Panem Bogiem o Jego wolę, Jego prawo? Kto z nas nie wybiera od czasu do czasu światowych zysków czy przyjemności kosztem czystego sumienia? Komu z nas nie zdarzyło się upaść, w jakiejś życiowej sytuacji nie zdradzić Chrystusa?
Na szczęście, słów Pisma Świętego nie wolno wyrywać z kontekstu! Każdemu, kto zauważa, z jaką trudnością przychodzi nieraz zachować wierność Bogu, przychodzi z pomocą chociażby święty Paweł. Ubolewa on w Liście do Rzymian: stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło (Rz 7, 21).
Nie chodzi zatem o bezgrzeszność, doskonałość, która wpędzić by nas mogła w samouwielbienie. Liczy się raczej szczere pragnienie dobra, determinacja w dążeniu do świętości. Nie bezwolna zgoda na grzech, lecz ciągły wysiłek podnoszenia się z niego.
Nie staniemy się sługami Złego, póki konsekwentnie odwracać się będziemy do niego plecami. Dopóki grzech będzie raczej „wypadkiem przy pracy” niż naszą drugą naturą.
Komentarze zostały przygotowane przez o. Terencjana Krawca OFM

Stanisław urodził się 28 grudnia 1550 r. w Rostkowie na Mazowszu (obecnie powiat przasnyski). Był synem Jana, kasztelana zakroczymskiego, i Małgorzaty z Kryskich (z Drobina). Krewni rodziny zajmowali eksponowane stanowiska w ówczesnej Polsce. Miał trzech braci: Pawła (+ 1607), Wojciecha (+ 1576) i Mikołaja, oraz dwie siostry, z których znamy imię tylko jednej, Anny. Historia nie przekazała nam bliższych szczegółów z lat dziecięcych Stanisława. Wiemy tylko z akt procesu beatyfikacyjnego, że był bardzo wrażliwy. Dlatego ojciec w czasie przyjęć, na których niekiedy musiał bywać także Stanisław, nakazywał gościom umiar w żartach, gdyż inaczej chłopiec może omdleć.
Pierwsze nauki Stanisław pobierał w domu rodzinnym. W wieku 14 lat razem ze swoim bratem, Pawłem, został wysłany do szkół jezuickich w Wiedniu. Kostkowie przybyli do Wiednia w dzień po śmierci cesarza Ferdynanda, to znaczy 24 lipca 1564 r. Wiedeńska szkoła jezuitów cieszyła się wówczas zasłużoną sławą. Codziennie odprawiano Mszę świętą. Przynajmniej raz w miesiącu studenci przystępowali do sakramentu pokuty i do Komunii. Modlono się przed lekcjami i po nich. Na pierwszym roku wykładano gramatykę, na drugim „nauki wyzwolone”, na trzecim – retorykę.
Początkowo Stanisławowi nauka nie szła zbyt dobrze. Nie otrzymał bowiem dostatecznego przygotowania w Rostkowie. Pod koniec trzeciego roku studiów należał już jednak do najlepszych uczniów. Władał płynnie językiem łacińskim i niemieckim, rozumiał również język grecki. Zachowały się zeszyty Stanisława z błędami poprawianymi ręką nauczyciela. Pozostały również notatki dotyczące problemów religijnych, jakie poruszano, aby chłopców przygotować także pod tym względem i umocnić ich w wierze katolickiej. Wolny czas Stanisław spędzał na lekturze i modlitwie. Ponieważ w ciągu dnia nie mógł poświęcić kontemplacji wiele czasu, oddawał się jej w nocy. Zadawał sobie także pokuty i biczował się. Taki tryb życia nie mógł się podobać kolegom, wychowawcy i bratu. Uważali to za rzecz niemoralną, a Stanisława za „dziwaka”. Usiłowali go przekonywać złośliwymi przycinkami „jezuity” i „mnicha”, a potem nawet biciem i znęcaniem skierować na drogę „normalnego” postępowania. Stanisław usiłował im dogodzić, dlatego nawet brał lekcje tańca. Nie potrafił się jednak w tym odnaleźć.
W grudniu 1565 r. ciężko zachorował. Według własnej relacji, był pewien śmierci, a nie mógł otrzymać Komunii świętej, gdyż właściciel domu nie chciał wpuścić kapłana katolickiego. Wówczas sama św. Barbara, patronka dobrej śmierci, do której się zwrócił, w towarzystwie dwóch aniołów nawiedziła jego pokój i przyniosła mu Wiatyk. W tej samej chorobie zjawiła mu się Najświętsza Maryja Panna z Dzieciątkiem, które złożyła mu na ręce. Od Niej też doznał cudu uzdrowienia i usłyszał polecenie, aby wstąpił do Towarzystwa Jezusowego.
Jezuici jednak nie mieli zwyczaju przyjmować kandydatów bez zezwolenia rodziców, a na to Stanisław nie mógł liczyć. Zdobył się więc na heroiczny czyn: zorganizował ucieczkę, do której się starannie przygotował. Było to 10 sierpnia 1567 r. Legenda osnuła ucieczkę szeregiem niezwykłych wydarzeń. O jej prawdziwym przebiegu dowiadujemy się z listu samego Stanisława. Za poradą swojego spowiednika, o. Franciszka Antonio, który był wtajemniczony w jego plany, Stanisław udał się nie wprost do Rzymu, gdzie byłby łatwo pochwycony w drodze, ale do Augsburga, gdzie przebywał św. Piotr Kanizjusz, przełożony prowincji niemieckiej. Spowiednik Stanisława stwierdza, że w drodze otrzymał on również łaskę Komunii świętej z rąk anioła, kiedy wstąpił do protestanckiego kościoła w przekonaniu, że jest to kościół katolicki. W Augsburgu nie zastał Piotra Kanizjusza, dlatego podążył dalej do Dylingi. Trasa z Wiednia do Dylingi wynosi około 650 km. W Dylindze jezuici mieli swoje kolegium. Tam Stanisław został przyjęty na próbę.
Wyznaczono mu zajęcia służby u konwiktorów: sprzątanie ich pokoi i pomaganie w kuchni. Stanisław boleśnie przecierpiał tę decyzję. Ufając jednak Bogu, starał się wypełniać swoje obowiązki jak najlepiej. Po powrocie do Dylingi św. Piotr Kanizjusz bał się przyjąć Stanisława do swojej prowincji w obawie przed gniewem rodziców i ich zemstą na jezuitach w Wiedniu. Mając jednak od miejscowych przełożonych bardzo dobre rekomendacje, skierował go wraz z dwoma młodymi zakonnikami do Rzymu z listem polecającym do generała. Droga była długa i uciążliwa. Stanisław z towarzyszami odbywał ją przeważnie pieszo. Dotarli tam 28 października 1567 r.
Stanisław został przyjęty do nowicjatu, który znajdował się przy kościele św. Andrzeja. Było z nim wtedy około 40 nowicjuszów, w tym czterech Polaków. Rozkład zajęć nowicjatu był prosty: modlitwy, praca umysłowa i fizyczna, posługi w domu i w szpitalach, konferencje mistrza nowicjatu i przyjezdnych gości, dyskusje na tematy życia wewnętrznego i kościelnego. Stanisław rozpoczął nowicjat pełen szczęścia, że nareszcie spełniły się jego marzenia. Ojciec jednak postanowił za wszelką cenę go stamtąd wydostać. Wykorzystał w tym celu wszystkie możliwości. Do Stanisława wysłał list, pełen wymówek i gróźb. Za poradą przełożonych Stanisław odpisał ojcu, że ten powinien raczej dziękować Bogu, że wybrał jego syna na swoją służbę. W lutym 1568 r. Stanisław przeniósł się z kolegium jezuitów, gdzie mieszkał przełożony generalny zakonu, do domu św. Andrzeja na Kwirynale, w którym pozostał do śmierci.
Swoim wzorowym życiem, duchową dojrzałością i rozmodleniem budował całe otoczenie. W pierwszych miesiącach 1568 r. Stanisław złożył śluby zakonne. Miał wtedy zaledwie 18 lat. W prostocie serca w uroczystość św. Wawrzyńca (10 sierpnia) napisał list do Matki Bożej i schował go na swojej piersi. Przyjmując tego dnia Komunię świętą, prosił św. Wawrzyńca, aby uprosił mu u Boga łaskę śmierci w święto Wniebowzięcia. Prośba została wysłuchana. Wieczorem tego samego dnia poczuł się bardzo źle. 13 sierpnia gorączka nagle wzrosła. Przeniesiono go do infirmerii. 14 sierpnia męczyły Stanisława mdłości. Wystąpił zimny pot i dreszcze, z ust popłynęła krew. Była późna noc, kiedy zaopatrzono go na drogę do wieczności. Prosił, aby go położono na ziemi. Prośbę jego spełniono. Przepraszał wszystkich. Kiedy mu dano do ręki różaniec, ucałował go i wyszeptał: „To jest własność Najświętszej Matki”.
Zapytany, czy nie ma jakiegoś niepokoju, odparł, że nie, bo ma ufność w miłosierdziu Bożym i zgadza się najzupełniej z wolą Bożą. Nagle w pewnej chwili, jak zeznał naoczny świadek, kiedy Stanisław modlił się, twarz jego zajaśniała tajemniczym blaskiem. Kiedy ktoś zbliżył się do niego, by zapytać, czy czegoś nie potrzebuje, odparł, że widzi Matkę Bożą z orszakiem świętych dziewic, które po niego przychodzą. Po północy 15 sierpnia 1568 r. przeszedł do wieczności. Kiedy podano mu obrazek Matki Bożej, a on nie zareagował na to uśmiechem, przekonano się, że cieszy się już oglądaniem Najświętszej Maryi Panny w niebie.
Jego kult zrodził się natychmiast i spontanicznie. Wieść o śmierci świętego Polaka rozeszła się szybko po Rzymie. Starsi ojcowie przychodzili do ciała i całowali je ze czcią. Wbrew zwyczajowi zakonu ustrojono je kwiatami. Z polecenia św. Franciszka Borgiasza, generała zakonu, ciało Stanisława złożono do drewnianej trumny, co również w owych czasach było wyjątkiem. Także na polecenie generała magister nowicjatu napisał o Stanisławie krótkie wspomnienie, które rozesłano po wszystkich domach Towarzystwa Jezusowego. Ojciec Warszewicki ułożył dłuższą biografię Stanisława. W dwa lata po śmierci współbracia udali się do przełożonego domu nowicjatu, aby pozwolił im zabrać ze sobą relikwię głowy Stanisława. Kiedy otwarto grób, znaleziono ciało nienaruszone.
Proces kanoniczny trwał jednak długo. W latach 1602-1604 Klemens VII zezwolił na kult. 18 lutego 1605 r. Paweł V zezwolił na wniesienie obrazu Stanisława do kościoła św. Andrzeja w Rzymie oraz na zawieszenie przed nim lampy i wotów; w 1606 r. ten sam papież uroczyście zatwierdził tytuł błogosławionego. Uroczystości beatyfikacyjne odbyły się najpierw w Rzymie w domu św. Andrzeja, a potem w Polsce. Był to pierwszy błogosławiony Towarzystwa Jezusowego. Klemens X zezwolił zakonowi jezuitów w roku 1670 na odprawianie Mszy świętej i brewiarza o Stanisławie w dniu 13 listopada. W roku 1674 tenże papież ogłosił bł. Stanisława jednym z głównych patronów Korony Polskiej i Wielkiego Księstwa Litwy. Dekret kanonizacyjny wydał Klemens XI w 1714 r. Jednak z powodu śmierci papieża obrzędu uroczystej kanonizacji dokonał dopiero Benedykt XIV 31 grudnia 1726 r. Wraz z naszym Rodakiem chwały świętych dostąpił tego dnia również św. Alojzy Gonzaga (+ 1591). Jan XXIII uznał św. Stanisława szczególnym patronem młodzieży polskiej.
Relikwie Świętego spoczywają w kościele św. Andrzeja na Kwirynale w Rzymie. Św. Stanisław Kostka jest patronem Polski (od 1671 r.) i Litwy, archidiecezji łódzkiej i warszawskiej oraz diecezji płockiej, a także Gniezna, Lublina, Lwowa, Poznania i Warszawy; oręduje także za studentami i nowicjuszami jezuickimi, a także za polską młodzieżą.
Św. Stanisławowi Kostce przypisuje się zwycięstwo Polski odniesione nad Turkami pod Chocimiem w 1621 r. W tym dniu o. Oborski, jezuita, widział św. Stanisława na obłokach, jak błagał Matkę Bożą o pomoc. Król Jan Kazimierz przypisywał orędownictwu Świętego zwycięstwo odniesione pod Beresteczkiem (1651).

W ikonografii św. Stanisław Kostka przedstawiany jest w stroju jezuity. Jego atrybutami są: anioł podający mu Komunię, Dziecię Jezus na ręku, krucyfiks, laska pielgrzymia, lilia, Madonna, różaniec.



Korneliusz był synem Kastyna z rodu Cornelia. Jako kapłan rzymski był bliskim współpracownikiem papieża św. Fabiana (236-250). Z listu św. Cypriana z Kartaginy dowiadujemy się, że Korneliusz został namiestnikiem Chrystusa nie dzięki własnej inicjatywie, ale został wybrany głosem ludu rzymskiego ze względu na swoją pokorę, łagodność i roztropność. Cyprian pisze, że Korneliusz przeszedł wszystkie stopnie w hierarchii kościelnej, zanim został wybrany biskupem rzymskim. Z tego wynika, że w Kościele rzymskim był już od dłuższego czasu. Po męczeńskiej śmierci św. Fabiana (+ 250), poniesionej w czasie prześladowania, jakie rozpętał cesarz Decjusz, Stolica Rzymska była przez dłuższy czas nieobsadzona. W tym okresie Kościołem zarządzali wspólnie duchowni, których rzecznikiem był prezbiter Nowacjan.
Gdy prześladowania ustały, wybór większości padł na Korneliusza, a nie – jak się spodziewał Nowacjan – na niego. Mniejszość gminy ogłosiła w tym czasie papieżem Nowacjana. Nowacjan, by zyskać dla siebie zwolenników, zaczął rozsyłać do biskupów listy i swoich wysłańców. Nawet Cyprian nie był pewien, kto jest właściwie biskupem rzymskim. Wysłał swoich delegatów, by na miejscu zorientowali się w sytuacji. Kiedy przekonał się, że prawowitym biskupem rzymskim jest Korneliusz, udzielił mu całkowicie swojego wsparcia. Skłonił także biskupów Afryki, by go uznali. Nowacjanowi natomiast udało się pozyskać dla siebie biskupa Antiochii.
Korzystając z chwilowego pokoju, jaki nastał dla Kościoła po śmierci Decjusza (+ 251), papież Korneliusz zwołał do Rzymu synod, na którym Nowacjan został potępiony i wyłączony ze wspólnoty Kościoła. Aktualne wówczas stało się pytanie, co należy uczynić z tymi, którzy za prześladowania Decjusza ze strachu wyparli się wiary, a teraz chcieli do niej powrócić (z łac. lapsi). Rygoryści byli za tym, by ich do Kościoła ponownie nie przyjmować; jednak dzięki papieżowi uchwalono, że ich powrót do Kościoła – po spełnieniu określonych warunków – będzie możliwy.
Korneliusz rządził Kościołem w latach 251-253. Po raz pierwszy w historii Kościoła Korneliusz wymienił w swoich pismach wszystkie stopnie duchowieństwa rzymskiego. Kościół w Rzymie liczył za jego panowania 46 kapłanów, 7 diakonów, 7 subdiakonów, 42 akolitów, 52 egzorcystów, a także kilkunastu lektorów i ostiariuszy. Cała gmina chrześcijańska w Rzymie liczyła wówczas, jak się przypuszcza, ok. 10 tysięcy wiernych.
Po krótkotrwałym pokoju w Rzymie wybuchła epidemia (252). Dla przebłagania bóstw urządzano publiczne procesje i modły, składano ofiary. Chrześcijanie nie mogli w nich uczestniczyć. Rozjuszony tłum rzucał się na domy modlitwy chrześcijan i burzył je. Atakowano chrześcijan i zabijano ich, uważając, że to oni są sprawcami zarazy, bo swoim kultem wywołali gniew bogów. W takiej właśnie sytuacji w 253 r. poniósł śmierć męczeńską Korneliusz. Według innej wersji Korneliusz został skazany przez cesarza Trebonaniusa Gallusa na wygnanie do Civitavecchia, a tam, źle traktowany – zmarł.
Cyprian w swoich listach nazywa go męczennikiem – i taką też Korneliusz odbiera cześć. Tytuł znaleziony w katakumbach św. Kaliksta potwierdza, że już w początkach chrześcijaństwa Korneliusz odbierał cześć jako męczennik. Grób św. Korneliusza ozdobił pięknym wierszem w katakumbach papież św. Damazy (366-384). Relikwie św. Korneliusza rozdzielono z czasem po różnych kościołach Włoch, Francji i Niemiec.
Hieronim pisze, że już za jego czasów doroczną rocznicę św. Korneliusza liturgia rzymska łączyła ze wspomnieniem św. Cypriana. Dlatego ich wspomnienie przypada dzisiaj, chociaż śmierć zastała Korneliusza zapewne w lipcu 253 r.
W ikonografii św. Korneliusz przedstawiany jest w stroju papieskim z paliuszem, czasami w tiarze. Jego atrybutami są korona w ręku, gałązka palmowa, miecz, róg, tiara.

W ikonografii św. Cyprian przedstawiany jest w szatach biskupich. Jego atrybuty to biskupi krzyż, księga, gałązka palmowa, miecz, paliusz, pastorał.
Szanowni Państwo
Większość sieci telewizyjnych i gazet nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie, jak również media społecznościowe – są coraz bardziej cenzurowane i kontrolowane przez radykalną, światową lewicę.
Bez żadnych zahamowań sączą propagandę proaborcyjną i pro-LGBTQ, haniebne treści wyśmiewające Jezusa Chrystusa i Matkę Bożą, czy poniżające katolików, a także wiadomości mające nas przyzwyczaić do ideologii gender, najróżniejszych perwersji seksualnych oraz wszelkiego rodzaju sposobów ośmieszania i wyszydzania wartości rodzinnych.
Filmy i posty przesiąknięte ideologią proaborcyjną i LGBTQ rozprzestrzeniały się jak ogień w mediach społecznościowych, a filmiki były oglądane miliony razy na samym Facebooku, Instagramie i Twitterze oraz przez młodzież i dzieci na TikToku
W tym samym czasie George Soros i jego sojusznicze elity władzy żądają cenzury i zamknięcia tych, którzy się z nim nie zgadzają – a CitizenGO jest ich głównym celem.
George Soros wie, że CitizenGO to miliony broniących życia i rodziny mężczyzn i kobiet na całym świecie, którzy nie będą milczeć, ani akceptować jego skorumpowanej wizji świata. Swojego czasu zamieścił on nawet tweeta pokazującego jego zaniepokojenie jedną z naszych kampanii.
Dziś chcę Państwa poprosić o szczególną pomoc. Czy wesprą nas Państwo comiesięczną darowizną, aby CitizenGO było nadal silne i mogło śmiało walczyć ze strukturami zła, za którymi stoi George Soros i radykalna, lewicowa machina medialna?
TAK, ustanowię comiesięczną darowiznę w kwocie:
Wiemy jak to robić, a nasze kampanie i odnoszone w nich zwycięstwa za każdym razem, w ciągu ostatnich lat, czynią, że jesteśmy coraz lepsi w tym do czego zostaliśmy powołani.
Świat znajduje się teraz w punkcie krytycznym i nie możemy pozwolić, aby proaborcyjne demony, takie jak George Soros, nadal kierowały globalnym przekazem.
Od początku swego istnienia CitizenGO nie jest zasilane przez żadnych miliarderów, ale przez rzesze naszych sympatyków. Nigdy nie byliśmy zależni od jakiejkolwiek oligarchii, grup wpływu, ani od interesów wielkich korporacji.
Nasza siła i nasze fundusze pochodzą od Państwa i sympatyków takich jak Państwo, drodzy nasi przyjaciele, i właśnie teraz CitizenGO potrzebuje Państwa.
Czy wesprą Państwo nas comiesięcznym datkiem, aby CitizenGO było nadal silne i mogło śmiało i skutecznie walczyć z radykalnie lewicową machiną medialną?
TAK, ustanowię comiesięczną darowiznę w kwocie:
Niedawne obalenie wyroku Roe v. Wade w USA wywołało histeryczną reakcję radykalnej lewicy i wszystkich jej macek w rządach, mediach i wielkich korporacjach (jak Amazon czy Apple).
Gdy fala pro-life zaczyna narastać w Stanach Zjednoczonych, Ameryce Łacińskiej, a nawet w bardziej lewicowych częściach Europy, wielkie firmy i grupy, takie jak Organizacja Narodów Zjednoczonych, Amerykańskie Stowarzyszenie Medyczne, Fundacja Billa Gatesa i wiele organizacji pozarządowych finansowanych przez George’a Sorosa, wzmagają wysiłki, by ogłosić aborcję „prawem człowieka” i w ten sposób zapewnić się, że zabijanie nienarodzonych dzieci nie będzie miało końca.
Ponieważ skutecznie przeciwstawiamy się radykalnej lewicę i planom George’a Sorosa manipulowania mediami i szerzenia ideologii proaborcyjnej i agendy LGBTQ, CitizenGO i jego działacze są systematycznie atakowani, pozywani przed sądy i oczerniani w mediach.
Planned Parenthood i finansowane przez Sorosa Europejskie Forum Parlamentarne ds. Praw Seksualnych i Reprodukcyjnych (EPF) wydały w sześciu językach raport, w którym zafałszowano faktyczną wymowę i znaczenie dokumentów CitizenGO skradzionych z dysku twardego komputera naszego prezesa.
Potem nastąpił ciąg dalszy: zaatakowali nas personalnie i zniesławili podczas przesłuchania w Parlamencie Europejskim, oczerniając CitizenGO jako o”organizację „antydemokratyczną” i żądając od Unii Europejskiej nałożenia na nas cenzury.
Jeden z dostawców usług usług płatniczych CitizenGO zamknął nam nasze konto bez żadnego ostrzeżenia, wprost przyznając, że robi to z powodów politycznych.
Radykalnie lewicowe rządy w Hiszpanii (gdzie mamy siedzibę) i innych krajach rozpoczęły procesy sądowe i administracyjne, aby szkodzić CitizenGO.
W Polsce, co jakiś czas rozpętywana jest, przez radykalne feministki i anarchistki z tzw. Strajku Kobiet, oczerniającą nagonka na CitizenGO w oparciu o rzekome dowody naszych powiązań z Rosją. To dla nas tylko dowód do jakich metod muszą uciekać się nasi przeciwnicy.
CitizenGO jest zawsze na pierwszej linii frontu i jest gotowe użyć całej swojej determinacji i kreatywności do walki z siłami, które chcą, by radykalna lewica i jej postulaty były na szczytach władzy na stałe, by ostatecznie odebrać wszelkie prawa nienarodzonym i tym samym złamać naszego ducha.
A my mamy potężną „tajną” broń – Państwa i miliony innych zwolenników CitizenGO, którzy stoją nieugięcie na straży naszych wspólnych wartości, rozpowszechniają nasze kampanie i podważają dyktat lewicowych elit.
I jesteśmy w stanie wszystko to robić z budżetem, który nie jest nawet ułamkiem tego, co wydają George Soros, Bill Gates, ich agenda w Polsce, czyli Fundacja Batorego, oraz wszyscy ich bogaci i wpływowi przyjaciele.
Ale cały czas potrzebujemy Państwa pomocy, by móc dalej działać
Czy będą Państwo wpłacać comiesięczną darowiznę, aby pomóc nam zapewnić niezbędne zasoby, utrzymać oddolnie organizowane kampanie, które są wymierzone w radykalną lewicę, abyśmy mogli nadal skutecznie zmagać się z największymi wyzwaniami, przed którymi stoi dziś Polska i cały świat?
TAK, ustanowię comiesięczną darowiznę w kwocie:
Walka o nasze wspólne wartości jest długa, ale odczuwamy głęboką wdzięczność, że możemy w niej uczestniczyć razem z Państwem. Bardzo dziękujemy za wszelkie wsparcie,
Paweł, Ignacio, Antonio, Miriam, Daniela, Gregory z całym zespołem CitizenGO
P.S. Czy zechcą Państwo wesprzeć pracę CitizenGO? Razem nasza zróżnicowana i dynamiczna koalicja stoi na straży i chroni nasze wartości – życie, rodzinę i wolność – na całym świecie.
Mamy możliwość dokonania prawdziwej zmiany, ale tylko wtedy, gdy damy z siebie wszystko, aby rozpowszechnić ustawodawstwo chroniące życie i rodzinę – dla życia dzieci nienarodzonych, zaprzestania indoktrynacji najmłodszych ideologią LGBTQ, obrony prawa do wolności religijnej.



ks. Dominik opowiada Młodzieży o spotkaniu z MARYJĄ!!! BAŁA KSIĘGA pandemi za darmo – PRAWDA o pandemii
Biden podpisuje rozkaz wykonawczy mający na celu rozpętanie transhumanistycznego piekła na Amerykę i świat
Kard. Müller: Chcą z nas zrobić biomasę, ludzki surowiec, tłum zaczpiowanych botów
Nauka jest nową formą religii, która żąda ślepego posłuszeństwa.Polska będzie winna III wojny światowej?! Kreml powiela plany z 1939 roku
Zapytali ministra o nadmiarowe zgony Polaków. Padła skandaliczna odpowiedź!Tadek Firma Solo „Generał Nil”