

NA CHWAŁĘ TRÓJCY ŚWIĘTEJ
|
|
|
59. «BÓL BYŁ ICH WIERNYM PRZYJACIELEM
I PRZYBIERAŁ NAJROZMAITSZE
FORMY I IMIONA»
W dalszym ciągu tego samego dnia. A, 2817-2830
Mówi Jezus:
«Również i ta seria wizji kończy się. Dla pożytku i uspokojenia wymagających uczonych pokazywaliśmy ci wydarzenia, które poprzedzały Moje przyjście [na świat], towarzyszyły mu i następowały po nim. [Uczyniliśmy to] jednak nie tylko z ich powodu. [Zrobiliśmy to też] dlatego, że choć są [to wydarzenia] bardzo znane, to jednak ludzki sposób widzenia zniekształcił je różnymi elementami dorzuconymi w ciągu wieków. Zostało to jednak wybaczone, gdyż postępowano tak z chęci oddania Bogu większej chwały. Czyni to jednak nierealnym to, co jest tak piękne, gdy jest przedstawiane takim, jakim było naprawdę. W tych wizjach rzeczywistości ani Moja ludzka natura, ani człowieczeństwo Maryi nie jest umniejszone. Nie jest też znieważone Moje Bóstwo i Majestat Ojca oraz Miłość Trójcy Przenajświętszej. Dzięki tym [wizjom] raczej jeszcze bardziej jaśnieją zasługi Mojej Matki i Moja doskonała pokora. Dzięki nim jaśnieje dobroć wszechmocnego wiecznego Pana. Ukazaliśmy ci te wydarzenia, aby tobie oraz innym umożliwić zastosowanie [w życiu] tego, co jest w nich nadprzyrodzone, i dać wam je jako wzór życia.
Dekalog to Prawo. Moja Ewangelia jest nauką, która czyni to Prawo jaśniejszym dla was, a podążanie za nim – droższym. To Prawo i ta Nauka wystarczyłyby dla waszego uświęcenia. Jednakże wszystko, co ludzkie, zbytnio przytłacza w was ducha. Dlatego też nie umiecie już podążać tymi drogami. Upadacie albo też zatrzymujecie się, zniechęceni. A jeśli ktoś chce was poprowadzić, przytaczając wam przykłady z Ewangelii, mówicie mu: “Ale Jezus, ale Maryja, ale Józef (i także wszyscy święci) nie byli tacy, jak my. Oni byli mocni. Natychmiast doznawali pociechy w swym cierpieniu. Nie odczuwali żadnych pokus. Byli istotami ponadziemskimi.”
Mało cierpieli?! Nie doznawali pokus?!
Przeciwnie, ból był ich wiernym przyjacielem i przybierał najrozmaitsze formy i imiona. A co do pokus…
Nie posługujcie się niewłaściwym określeniem, nazywając “pokusami” [lub drobnymi uchybieniami] grzechy, które sprowadzają was na złą drogę. Nazywajcie je jasno grzechami i to jeszcze – głównymi.
A gdzie jest powiedziane, że nie byliśmy kuszeni? Mieliśmy oczy i uszy, które mogły widzieć i słyszeć. Szatan więc przesuwał przed nami i wokół nas te grzechy… ukazywał brud ich działania, [usiłował] skusić nas swymi podejrzeniami. Jednak naszą wolą dążyliśmy usilnie do tego, aby być miłymi w oczach Bożych. Dlatego też ta obrzydliwość i podejrzliwe [myśli wzbudzane przez szatana], zamiast doprowadzić do celu zamierzonego przez niego, prowadziły do czegoś przeciwnego. I tak im bardziej on się trudził [żeby nas zwieść], tym bardziej My uciekaliśmy się do światła Bożego. Czyniliśmy to z powodu odrazy do błotnistej ciemności, którą nam stawiał przed oczyma ciała lub ducha.
Silne uczucia w znaczeniu filozoficznym nie były nam obce. Miłowaliśmy więc ojczyznę. Lubiliśmy nasz mały Nazaret bardziej niż każdą inną miejscowość Palestyny. Uczucie wiązało nas z domem, krewnymi, przyjaciółmi. Dlaczego nie mielibyśmy żywić do nich uczuć?
Nie pozwoliliśmy się jednak zniewolić tymi uczuciami, bo nic oprócz Boga nie może się stać panem [człowieka]. Uczucia uczyniliśmy sobie naszymi dobrymi towarzyszami.
[por. Mt 2,23, Łk 2,39] I tak Moja Matka wydała okrzyk radości kiedy, po upływie około czterech lat, powróciła do Nazaretu i postawiła stopę w Swoim domu. Ucałowała ściany, w których wypowiedziane przez Nią “tak” otworzyło Jej łono na przyjęcie Kiełka Bożego. Józef pozdrowił z radością krewnych i bratanków, których liczba wzrosła i którzy podrośli. Uradował się widząc, że współmieszkańcy go pamiętali i zaraz zaczęli poszukiwać, z powodu jego uzdolnień. Ja byłem wrażliwy na przyjaźń i cierpiałem jakby duchowe ukrzyżowanie z powodu zdrady Judasza. I czy wynikło z tego jakieś zło? Nie, ponieważ ani Moja Matka, ani Józef nie postawili miłości do domu lub do krewnych ponad wolę Bożą.
[I Ja nie byłem zniewolony przez jakieś uczucia]. Dlatego, jeśli to było konieczne, nie powstrzymywałem się od słów mogących ściągnąć na Mnie nienawiść Hebrajczyków i niechęć Judasza. A wiedziałem, jak można było go pozyskać i potrafiłbym to uczynić. Wystarczyłyby pieniądze, aby go Sobie podporządkować. Podporządkowałbym go jednak nie Mnie – Zbawicielowi, lecz Mnie – bogaczowi. Gdybym chciał, mógłbym rozmnażać pieniądze. Przecież rozmnożyłem chleby. Nie przyszedłem jednak, żeby dostarczać ludzkich radości – nikomu, nawet Moim wybranym. Głosiłem ofiarę, wyrzeczenie, życie czyste, [zajmowanie] niskich stanowisk. Czy byłbym [dobrym] Nauczycielem, czy byłbym Sprawiedliwym, gdybym jednemu – tylko dlatego, że byłoby to środkiem zatrzymania go – dał pieniądze dla zaspokajania żądz duchowych i fizycznych?
Wielkimi w Moim Królestwie stają się ci, którzy czynią się “małymi”. [por. Mt, 20,24-28, Mk 10,41-45]. Kto chce być “wielki” w oczach świata, ten nie jest zdatny do królowania w Moim królestwie. Jest to słoma na posłania dla demonów. Wielkość bowiem świata kłóci się z Prawem Bożym.
Świat nazywa “wielkimi” tych, którzy prawie zawsze nieuczciwymi środkami potrafią objąć lepsze stanowiska. Aby to osiągnąć, czynią z bliźnich podnóżek, na który wchodzą miażdżąc ich. “Wielkimi” nazywa się tych, którzy potrafią zabijać – moralnie lub materialnie zabijać – aby panować. Wymuszają stanowiska, zagarniają ziemie i zdobywają je dla siebie, ogołacając drugiego z bogactw osobistych lub społecznych. Świat często przestępców nazywa “wielkimi”. Nie, nie ma “wielkości” w przestępstwie. Wielkość tkwi w dobroci, w uczciwości, w miłości, w sprawiedliwości. Zobaczcie waszych “wielkich”, jakie zatrute podają wam owoce, zebrane w swym okrutnym demonicznym ogrodzie wewnętrznym!
Chcę jednak [teraz] mówić o ostatniej wizji, a nie o czymś innym, co jest tak bezużyteczne, bo świat nie chce słuchać prawdy, która go dotyczy.
[Ostatnia wizja] rzuca światło na szczególne zdanie, dwa razy przytoczone w Ewangelii Mateusza: “Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i udaj się do Egiptu” [por. Mt 2,13], oraz: “Wstań, weź Dziecię i Matkę Jego i wracaj do ziemi Izraela” [por. Mt 2,20]. Widziałaś też, że Maryja mieszkała sama w Swojej izbie, tylko z Dzieckiem.
Bardzo zwalcza się [prawdę o] dziewictwie Maryi po urodzeniu [Jezusa] i o czystości Józefa. [Walczą z nią ci], którzy sami są zepsuci. Nie dopuszczają więc, żeby ktoś – będący [człowiekiem] jak oni – mógł być uskrzydlony i posiadać światłość. To nieszczęśnicy. Mają bowiem dusze bardzo zepsute, a umysł – bardzo zaprzedany ciału. Nie są więc zdolni pomyśleć, żeby ktoś im podobny mógł uszanować niewiastę, widząc w niej duszę, a nie ciało. Nie rozumieją, że ktoś może wznieść samego siebie do życia w klimacie nadprzyrodzonym i pragnąć [w życiu] nie ciała, lecz Boga.
Otóż tym osobom – które przeczą temu, co najpiękniejsze, tym gąsienicom niezdolnym stać się motylami, tym gadom, pokrytym śliną swej rozwiązłości, tym niezdolnym do zrozumienia piękna lilii – powiadam: Maryja była i pozostała Dziewicą. Jedynie Jej dusza została poślubiona Józefowi, jak duch Jej był złączony tylko z Duchem Bożym. Dzięki Jego działaniu poczęła Jedynego Syna, jakiego nosiła – Mnie: Jezusa Chrystusa, Jednorodzonego Syna Boga i Maryi.
To nie jest jakaś tradycja, upiększona później przez pełen miłości szacunek dla Błogosławionej, która Mi była Matką. Jest to prawda, która była znana od pierwszych lat [chrześcijaństwa].
Mateusz nie urodził się po upływie wielu stuleci. Żył w czasach Maryi. Mateusz nie był też naiwnym, żyjącym w lasach ignorantem, skłonnym do uwierzenia w każdą bajkę. Pracował jako poborca podatków, jak powiedzielibyście dzisiaj. My zaś nazywaliśmy go “celnikiem”. Umiał patrzeć, słuchać, rozumieć, odróżniać to, co prawdziwe, od tego, co nieprawdziwe. Mateusz nie usłyszał o tych sprawach od osób trzecich. Zebrał je z ust Maryi, bo miłość do Nauczyciela i do prawdy skłoniła go do postawienia Jej pytań.
Nie sądzę, żeby nawet współcześni wrogowie Maryi posądzali Ją o okłamywanie. Zresztą sami Moi krewni zaprzeczyliby Jej, gdyby miała więcej dzieci. Przecież [Moi kuzyni:] Jakub, Juda, Szymon i Józef byli współuczniami Mateusza. Łatwo byłoby więc sprawdzić różne wersje, gdyby było ich więcej.
Mateusz nie mówi nigdy: “Wstań i weź swoją małżonkę”, lecz: “Weź Jego Matkę”. Wcześniej mówi: “Dziewica poślubiona Józefowi” (por. Mt 1,18; Łk 1,27); “Józef, Jej mąż”… (por. Mt 1,19)
Niech nikt nie mówi, że taki był sposób wyrażania się Hebrajczyków, jakby powiedzieć: “żona” było czymś niestosownym. Nie, przeciwnicy Czystości. Już w pierwszych słowach Pisma czytamy: “i łączy się ze swoją małżonką”. [Niewiasta] nazywana jest “towarzyszką” aż do chwili zmysłowego dopełnienia małżeństwa, a potem jest nazywana “żoną” – wielokrotnie i w wielu rozdziałach. I tak na przykład [mówi się o] żonach synów Adama. O Sarze, zwanej “żoną” Abrama, [powiedziane jest]: “Sara, twoja żona”. I: “Weź twoją małżonkę i dwie twoje córki” – jest powiedziane do Lota. A w Księdze Rut pisze: “Moabitka, żona Machlona.” W Księdze Samuela powiedziano: “Elkana miał dwie żony; a dalej: “Potem Elkana zbliżył się do swojej żony Anny; i jeszcze raz: “Eliasz błogosławił Elkanę i jego małżonkę”; i dalej, w drugiej Księdze Samuela, czytamy: “Batszeba, żona Uriasza Hetyty, stała się małżonką Dawida i urodziła mu syna”. A co czytacie u Tobiasza, w tej lazurowej Księdze? Śpiewając z niej w czasie zaślubin Kościół doradza wam świętość w małżeństwie. Czytacie: “Otóż kiedy Tobiasz ze swoją żoną i z synem przybył…”; i jeszcze: “Tobiasz zdołał uciec wraz z synem i żoną”.
W samej Ewangelii jest powiedziane, i to właśnie przez Mateusza, w rozdziale 22: “…i pierwszy, pojąwszy małżonkę, umarł i zostawił małżonkę swojemu bratu”. Marek w rozdziale dziesiątym [mówi]: “Kto oddala swoją małżonkę…”. Łukasz nazywa Elżbietę małżonką Zachariasza cztery razy z rzędu, a w rozdziale ósmym: Joannę – małżonką Chuzy. Piszący w czasach współczesnych Chrystusowi posługiwali się językiem, którego wtedy używano. Nie trzeba podejrzewać, że w Ewangeliach są błędne [zmiany] wynikłe z przepisywania.
Jak więc widzicie, określenie [“małżonka”] nie było słowem zakazanym dla tego, kto szedł drogą Pana. [Nie było] słowem nieczystym, którego nie godziło się wypowiadać, a jeszcze mniej – pisać tam, gdzie się rozprawia o Bogu i o Jego cudownych dziełach. Słowa anioła mówiącego: “Dziecko i Jego Matkę”, wskazują wam, że Maryja była prawdziwą Matką Dziecka, ale nie była żoną Józefa. Była zawsze Dziewicą, poślubioną Józefowi.
I to jest ostatnie pouczenie [dotyczące] tych wizji. To aureola jaśniejąca nad głową Maryi i Józefa: Dziewicy Nienaruszonej oraz męża sprawiedliwego i czystego. To dwie lilie, między którymi wzrastałem, odczuwając tylko woń czystości.
60. ŚWIĘTA RODZINA W EGIPCIE
(por. Mt 2,14-15)
|
Napisane 25 stycznia 1944, o godz. 24. A, 1595-1607
Słodkie widzenie Świętej Rodziny. To Egipt. Nie mam co do tego wątpliwości, bo widzę pustynię i piramidę.
Widzę jednopoziomowy, mały domek, parterowy, całkiem biały. To nędzny domek bardzo biednych ludzi. Ściany są słabo otynkowane i skąpo pobielone wapnem. Domek posiada dwoje drzwi. Znajdują się one jedne przy drugich i prowadzą do dwóch jedynych pomieszczeń, do których nie wchodzę. Stoi pośrodku niewielkiego piaszczystego kawałka gruntu, który jest ogrodzony wbitą w ziemię osłoną z trzciny. Stanowi ona bardzo wątpliwą ochronę przed złodziejami, a może służyć jedynie jako zabezpieczenie przed wałęsającym się psem lub kotem. Któż jednak chciałby kraść tam, gdzie nie widać nawet cienia bogactwa?
Niewielki kawałek gruntu, otoczony płotem z trzciny, jest cierpliwie uprawiany, choć gleba w ogródku jest sucha i jałowa. Pod ogrodzeniem, ażeby uczynić je mniej nędznym i gęstszym, posadzono pnącza, które wyglądają jak skromny powój. Tylko z jednej strony znajduje się krzew jaśminu, cały w kwiatach, i zwykły krzak róży. Spostrzegam skromniutkie warzywa posadzone na niewielkich, ciągnących się pośrodku ogrodu grządkach, pod wysokim pniem drzewa, którego nazwy nie znam. Rzuca ono nieco cienia na nasłonecznioną ziemię i na domek. Do tego drzewa jest przywiązana biało-czarna kózka. Skubie ona i przeżuwa liście paru gałązek rzuconych przed nią na ziemię.
W pobliżu, na rozesłanej na ziemi macie, siedzi Dziecię Jezus. Może mieć dwa lata, najwyżej dwa i pół roku. Bawi się kawałkami rzeźbionego drewna, podobnymi do owieczek albo koników, i kilkoma wiórami z jasnego drewna, mniej pozwijanymi niż jego złote loki. Pulchnymi rączkami usiłuje założyć naszyjniki z wiórów na szyje Swoich zwierzątek.
Jest grzeczny i uśmiechnięty. Bardzo piękny. Główkę ma całą w gęstwinie złotych loczków, lekko różową, jasną cerę i mocno lazurowe, żywe, błyszczące oczęta. Oczywiście ich wygląd jest teraz odmienny, ale poznaję barwę oczu mojego Jezusa: dwa przepiękne, ciemne szafiry. Jest ubrany w rodzaj długiego, białego kaftanika, który jest pewnie Jego tuniką. Rękawy sięgają łokcia. Nic nie ma teraz na nogach. Maleńkie sandały znajdują się na macie, służąc Dziecku także za zabawkę. Jezus umieszcza zwierzątka na podeszwie i ciągnie sandałek za rzemień, jakby to był wózek. Są to bardzo zwyczajne sandałki: tylko podeszwa i dwa rzemyki, wychodzące od czubka palców jako jeden pasek. Na pewnej wysokości rozwidla się on na dwa oddzielne paski, po czym jeden z nich, po przewleczeniu przez znajdującą się od strony pięty pętelkę, zawiązuje się z drugim wokół kostki jak obrączkę.
Nieco dalej, z drugiej strony, ale także w cieniu drzewa, znajduje się Matka Boża. Tka na prostych krosnach i pilnuje Dzieciątka. Widzę, jak Jej białe smukłe dłonie przesuwają się tam i z powrotem, przerzucając czółenko nad wątkiem, a obutą w sandał stopą porusza pedał. Nosi suknię w kolorze kwiatu malwy. Jest to różowawy fiolet, taki jak niektóre ametysty. Ma odkrytą głowę. Mogę więc zobaczyć, że jasne włosy są rozdzielone przedziałkiem i uczesane w dwa proste warkocze, tworzące na karku piękny kok. Rękawy – długie i raczej wąskie. Nie ma żadnej ozdoby poza Swoim pięknym i najsłodszym wyglądem. Kolor oblicza, włosów, oczu i kształt twarzy są takie same jak zawsze, kiedy Ją widzę. Tu wydaje się młodziutka. Nie dałabym Jej nawet dwudziestu lat.
W pewnej chwili wstaje i pochyla się nad Dzieckiem. Zakłada Mu sandałki, zawiązując je starannie. Potem pieści Jezusa. Całuje główkę i oczka. Dziecię szczebiocze, a Maryja Mu odpowiada, nie rozumiem jednak Jej słów. Potem Maryja wraca do Swego narzędzia tkackiego, okrywa materiałem [tkane] płótno i wątek, zabiera stołek, na którym siedziała, i zanosi go do domu. Dziecko wodzi za Nią wzrokiem, nie przeszkadzając Jej, gdy zostaje samo. Chyba praca przewidziana na dzisiaj jest zakończona. Zbliża się wieczór. Słońce pochyla się nad ogołoconymi piaskami, a całe niebo za odległą piramidą obejmuje istny pożar.
Maryja wraca. Bierze Jezusa za rękę i podnosi Go z maty. Dziecko wstaje bez sprzeciwu. Mama zbiera zabawki i matę i zanosi wszystko do domu. Jezus zaś, drepcząc nóżkami, podbiega do kózki i kładzie jej ręce na kark. Kózka beczy i ociera pyszczek o ramiona Jezusa.
Maryja wraca. Na głowie ma teraz długi welon, a w ręku – amforę. Ujmuje Jezusa za rączkę i razem obchodzą dom dookoła, przechodząc na drugą stronę.
Idę za nimi, podziwiając scenę pełną wdzięku. Matka Boża dostosowuje krok do drobnych kroczków Dziecka, a Ono drepce u Jej boku. Widzę, jak unoszą się i opuszczają na piasek ścieżki Jego różowe piętki, ze szczególnym, właściwym dziecięcym krokom urokiem. Spostrzegam także, że Jego koszulka nie sięga stóp, tylko dochodzi do połowy łydek. Jest czyściutka i skromna, przewiązana w pasie śnieżnobiałym sznurkiem.
Widzę, że w płocie przed frontem domu jest mała prosta brama, którą Maryja otwiera, żeby wyjść na drogę. To skromna droga za miastem lub osadą. Kończy się ona w polach, tam gdzie jest piasek i jakiś inny domek, ubogi jak ten, z podobnie mizernym ogródkiem. Nie widzę nikogo. Maryja spogląda w stronę osady, a nie w kierunku piasków, jakby na kogoś czekała. Potem rusza w stronę studni, a może zbiornika, który znajduje się kilkadziesiąt metrów dalej, gdzie palmowe drzewa tworzą ocieniony krąg. Widzę, że ziemia jest tam pokryta zieloną trawą.
Stąd spostrzegam zbliżającego się drogą niezbyt wysokiego, lecz krzepkiego mężczyznę. Rozpoznaję Józefa. Uśmiecha się. Jest młodszy niż wtedy, gdy oglądałam go w widzeniu przedstawiającym Raj. Może mieć najwyżej czterdzieści lat. Ma gęste czarne włosy i taką samą brodę, cerę raczej opaloną i ciemne oczy. To twarz uczciwa i ujmująca, oblicze budzące zaufanie. Widząc Jezusa i Maryję, przyspiesza kroku. Na lewym ramieniu niesie rodzaj piły i narzędzie przypominające hebel. W ręku trzyma inne, potrzebne w jego rzemiośle narzędzia. Nie są one zupełnie takie same jak obecnie, jednak bardzo podobne. Józef z pewnością wraca po wykonaniu jakiejś pracy poza domem.
Ma na sobie szatę w kolorze orzechowym i kasztanowym, niezbyt długą – sięgającą sporo powyżej kostek – z krótkimi, dochodzącymi do łokcia rękawami. Przepasany jest paskiem, który wygląda na skórzany. Prawdziwe robocze ubranie. Na nogach ma zaplecione wokół kostek sandały.
Maryja uśmiecha się, a Dziecko, unosząc wolną rączkę, wydaje radosne okrzyki. Gdy ci troje się spotykają, Józef pochyla się, żeby podać Dziecku owoc, przypominający kształtem i kolorem jabłko. Potem wyciąga ku niemu ręce, a Dziecko puszcza Mamę i pada w ramiona Józefa, tuląc główkę do jego szyi. Jego pocałunki są odwzajemniane gestami pełnymi czułości i wdzięku.
Zapomniałam powiedzieć, że Maryja pośpiesznie zabrała Józefowi narzędzia, żeby mógł swobodnie wziąć Dziecko na ręce.
Później Józef – który przykucnął na ziemi, ażeby być na wysokości Jezusa – podnosi się. Odbiera lewą ręką narzędzia, prawą trzyma mocno małego Jezusa przy swej silnej piersi. Rusza w stronę domu. Maryja natomiast idzie do studni, aby napełnić amforę.
Wewnątrz ogrodzenia Józef stawia Dziecko na ziemi, bierze krosna Maryi i wnosi je do domu, następnie doi kózkę. Jezus wszystkiemu przygląda się uważnie. Patrzy, jak Józef zamyka kózkę w małej komórce, umieszczonej przy bocznej ścianie domu.
Zapada wieczór. Widzę, jak czerwień zachodu przechodzi w fiolet, nad zdającymi się drgać od upału piaskami. Piramida wydaje się ciemniejsza.
Józef wchodzi do domu, do jednej ze znajdujących się w nim izb, która jest równocześnie pracownią, kuchnią i jadalnią. Drugie pomieszczenie jest chyba przeznaczone do wypoczynku. Tam jednak nie wchodzę. Jest tu niskie, rozpalone palenisko, warsztat stolarski, stolik, stołki, a pod ścianą – wąskie stoliki na nieliczne naczynia i dwie lampy oliwne. W kącie stoją krosna Maryi. Wszystko jest uporządkowane i lśni. Jest to bardzo ubogie, ale wyjątkowo czyste mieszkanie.
Dlatego czynię następujące spostrzeżenie: we wszystkich widzeniach, ukazujących ludzkie życie Jezusa, zauważyłam, że On sam, Maryja, Józef i Jan są zawsze czyści i staranni w ubiorze i uczesaniu. Ubierają się skromnie i są zwyczajnie uczesani, wyróżnia ich jednak wielka schludność i wyglądają wytwornie.
Wraca Maryja z amforą i zamyka drzwi. Zmierzch szybko zapada. Izbę oświetla lampa, którą Józef zapalił i postawił na swoim stole, przy którym kończy jeszcze, pochylony, jakąś drobną pracę. Maryja zaś przygotowuje wieczerzę. Także ogień oświetla izbę. Jezus stoi z rączkami opartymi o blat stołu i z zadartą główką przygląda się temu, co robi Józef.
Po modlitwie zasiadają do posiłku. Oczywiście nie czynią przy tym znaku krzyża, ale się modlą. Józef wypowiada modlitewne wezwania, a Maryja odpowiada. Niczego jednak nie rozumiem. Jest to chyba jakiś psalm. Odmawiają go jednak w nie znanym mi języku.
Siadają do stołu. Lampa stoi teraz na stole. Maryja trzyma Jezusa na kolanach i daje Mu do picia kozie mleko. Macza w nim kawałeczki chleba, oderwane od okrągłego bochenka o ciemnej skórce i o ciemnym również środku. Wygląda jak chleb z żyta lub z jęczmienia. Zawiera z pewnością dużo otrębów, bo jest czarny. Józef je chleb i ser: kawałek sera i więcej chleba. Następnie Maryja sadza Jezusa obok Siebie na stołeczku i przynosi na stół ugotowane jarzyny. Wyglądają na ugotowane i przyprawione w taki sposób, jak my to robimy. Maryja je dopiero po obsłużeniu Józefa. Jezus obgryza spokojnie jabłko i uśmiecha się, odsłaniając białe ząbki. Wieczerza kończy się spożywaniem oliwek czy daktyli. Nie wiem dobrze, bo są zbyt jasne jak na oliwki, a na daktyle – zbyt twarde. Wina nie ma. To wieczerza biednych ludzi. Jednak pokój, jakim się w tej izbie oddycha, jest tak wielki, że oglądanie w wizji nawet najokazalszego królewskiego dworu, nie przyniosłoby mi podobnego uspokojenia. A jaka harmonia!
Orędzie przekazane przez Luz de Marię wypełnia się…
Szanowna Pani, Droga Obrończyni Życia Dzieci! To nasz wspólny wielki sukces! Blisko 150 tysięcy podpisów pod projektem ustawy „Aborcja to Zabójstwo” jest już w parlamencie. 28 grudnia 2022 w Święto Świętych Młodzianków Męczenników zanieśliśmy je do Biura Podawczego Sejmu. Dzieci zabite na polityczne zlecenie – 2 tysiące lat temu w Palestynie, ale i dziś w naszej Ojczyźnie – historia powtarza się, a my wiemy, że trzeba ratować niewinnych ludzi przed okrutną śmiercią. |
W Polsce rozwinęło się i prężnie działa systemowe pomocnictwo w aborcji. Bezkarnie kolportowane są materiały, w których znajdziemy instruktaż, jak zabić nienarodzone dziecko. Istnieje dedykowana linia telefoniczna, gdzie kobiety znajdują doradztwo w zabijaniu w chwili, gdy są w kryzysie i łatwo je zmanipulować. Środowiska aborterów nawet nie ukrywają, że chodzi im o to, aby zamordować jak najwięcej ludzi. Chwalą się, że organizują aborcję nawet na dzieciach w 9-tym miesiącu ciąży. Liczne zgłoszenia do prokuratur najczęściej kończą się umorzeniami, gdyż brak jest przepisów, na mocy których można by pociągnąć do odpowiedzialności osoby, które oferują aborcyjny instruktaż.
Niechlubnym przykładem, jak działa obecne prawo, jest proces Justyny W. z jednej z organizacji feministycznych. Aborcjonistka, która dostarczyła środki poronne, by zabić dziecko, wychodzi po rozprawach i w dalszym ciągu publicznie reklamuje swoje mordercze usługi oraz udziela porad, jak zabijać poczęte dzieci.
Ustawa „Aborcja to zabójstwo” daje nowe narzędzia, przy pomocy których będzie można stawiać zarzuty nie tylko pojedynczym osobom, które zostaną nakryte na pomocnictwie w aborcji, ale i tym, którzy organizują zaplecze dla szeroko zakrojonej działalności aborterów.
Szanowna Pani!
Z serca dziękuję każdemu, kto zaangażował się w zbiórkę podpisów. Wiem, że zbiórki były organizowane w całej Polsce – w domach, wśród znajomych, pod kościołami, w zakładach pracy. Docierały do mnie relacje o zbiorkach cyklicznych, czasem nawet kilkunastogodzinnych. Jestem pełen podziwu dla wszystkich, którzy wzruszyli się losem nienarodzonych dzieci i mężnie stanęli w ich obronie.
Teraz wszystko w rękach posłów. Będę Panią informował, co zrobią z projektem „Aborcja to zabójstwo”. W tej chwili czekamy na przeliczenie podpisów przez pracowników Sejmu, a następnie na skierowanie projektu do I czytania. Powinno się ono odbyć nie później niż w ciągu trzech miesięcy od daty złożenia podpisów.
Zachęcam Panią do zajrzenia w link: https://www.zycierodzina.pl/
Raz jeszcze dziękuję, że stanęła Pani w obronie nienarodzonych.
Pozdrawiam Panią serdecznie!
|
Krzysztof Kasprzak
Inicjatywa #AborcjaToZabójstwo
Inicjatywa #STOPLGBT
Fundacja Życie i Rodzina
zycierodzina.pl
PS – Proszę przekazać tego emaila swoim Znajomym, żeby wiedzieli, że wczoraj w polskim parlamencie zatriumfowało życie i żeby mogli ucieszyć się wspólnie z nami.
Akcje Fundacji są możliwe dzięki hojności Darczyńców. Dziękujemy za wszelkie wsparcie!
NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA
TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE
DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY:
IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
KOD SWIFT: BIGBPLPW
MOŻESZ TEŻ SKORZYSTAĆ Z SZYBKICH PRZELEWÓW ONLINE:
![]() Obrazy przedstawiające Najświętszą Rodzinę spotykamy już w katakumbach. Jednak Józef jest na nich obecny raczej jako statysta i na planie dalszym. Dopiero od wieku XIV mamy pełne obrazy i rzeźby przedstawiające życie Najświętszej Rodziny. W Polsce od XVII w. słyną nawet cudowne obrazy: św. Józefa w Kaliszu, gdzie jest cała Święta Rodzina, w Studziannie, gdzie jest Święta Rodzina przy stole, i podobny obraz cudowny Matki Bożej w Miedniewicach w pobliżu Niepokalanowa.
Św. Elżbieta jest wymieniana jako krewna Maryi (Łk 1, 36). Przypuszcza się, że była jej ciotką. Tak więc i św. Jan Chrzciciel byłby bratem ciotecznym Pana Jezusa. Zachariasz, kapłan, byłby powinowatym Najświętszej Maryi Panny. Teksty liturgiczne na święto Najświętszej Rodziny ułożył papież Leon XIII (+ 1903). Jego dziełem również są przepiękne hymny kościelne, przeznaczone na ten dzień. Czytania tak są dobrane, by wyakcentować sceny, w których występuje rodzina. Teksty Pisma świętego podkreślają równocześnie obowiązki członków rodziny. |
![]() Obrazy przedstawiające Najświętszą Rodzinę spotykamy już w katakumbach. Jednak Józef jest na nich obecny raczej jako statysta i na planie dalszym. Dopiero od wieku XIV mamy pełne obrazy i rzeźby przedstawiające życie Najświętszej Rodziny. W Polsce od XVII w. słyną nawet cudowne obrazy: św. Józefa w Kaliszu, gdzie jest cała Święta Rodzina, w Studziannie, gdzie jest Święta Rodzina przy stole, i podobny obraz cudowny Matki Bożej w Miedniewicach w pobliżu Niepokalanowa. Ewangelie podają następujące wydarzenia z życia Najświętszej Rodziny:
Św. Elżbieta jest wymieniana jako krewna Maryi (Łk 1, 36). Przypuszcza się, że była jej ciotką. Tak więc i św. Jan Chrzciciel byłby bratem ciotecznym Pana Jezusa. Zachariasz, kapłan, byłby powinowatym Najświętszej Maryi Panny. Teksty liturgiczne na święto Najświętszej Rodziny ułożył papież Leon XIII (+ 1903). Jego dziełem również są przepiękne hymny kościelne, przeznaczone na ten dzień. Czytania tak są dobrane, by wyakcentować sceny, w których występuje rodzina. Teksty Pisma świętego podkreślają równocześnie obowiązki członków rodziny. |
Jezu, Maryjo, Józefie zawierzamy Wam naszą rodzinę. W Wasze ręce i Waszym sercom oddajemy siebie i wszystkich naszych bliskich. Święty Józefie, Mężu sprawiedliwy, niestrudzony pracowniku, nieskazitelny opiekunie Jezusa i Maryi, strzeż i opiekuj się naszą rodziną. Najświętsza Maryjo Panno, Matko Kościoła, bądź również Matką naszego „Kościoła domowego”, ażeby dzięki Twej macierzyńskiej pomocy rodzina nasza stawała się „małym Kościołem”, w którym będzie odzwierciedlać się i żyć tajemnica Kościoła Chrystusowego. Służebnico Pańska, bądź dla nas przykładem pokornego i wielkodusznego przyjęcie woli Bożej. A rodzinom które cierpią z powodu trudności, prosimy Ciebie, Bolesna Matko u stóp krzyża, ulżyj w cierpieniu i osusz łzy.
|
|
|
|
|
Przyjęta przez niższą izbę hiszpańskiego parlamentu ustawa przewiduje, że osoby mające ukończone 16 lat będą mogły rejestrować inną płeć w dokumentach urzędu stanu cywilnego na życzenie. Wymagana będzie jedynie deklaracja wnioskodawcy. Z kolei w przypadku dzieci w wieku 12-14 lat o „zmianie płci” w dokumentach decydować będzie sąd, przy czym będzie mógł przychylić się do wniosku nawet w przypadku sprzeciwu rodziców dziecka.
Ustawę o „zmianie płci” popiera m.in. hiszpańska minister ds. równouprawnienia Irene Montero, która jakiś czas temu powiedziała publicznie, że „dzieci mogą mieć relacje seksualne z kimkolwiek im się podoba.” Do zmiany prawa przymierzają się także Niemcy, którzy chcą uprościć procedurę „zmiany płci” w dokumentach dla dzieci i młodzieży. Za naszą zachodnią granicą ma do tego wystarczyć jedynie oświadczenie w urzędzie stanu cywilnego
Cały proces tzw. „zmiany płci” nie kończy się jednak na formalnej zmianie w urzędowych dokumentach. Jego najważniejszą częścią jest namówienie na tzw. „tranzycję”, czyli zablokowanie procesu dojrzewania za pomocą substancji hormonalnych hamujących proces dorastania, lub chirurgiczną „zmianę płci” poprzez okaleczenie. Jak wygląda to drugie?
Możemy się tego dowiedzieć ze strony internetowej jednej z polskich klinik, która w swojej ofercie ma „korektę płci”. Jak wynika z udostępnionych informacji, jest to bardzo skomplikowana operacja, która może trwać nawet 8 godzin. Polega m.in. na usunięciu jąder, usunięciu macicy lub amputacji piersi. Innymi słowy – na niezwykle niebezpiecznym dla życia i zdrowia okaleczaniu człowieka.
Na Zachodzie moda na „zmianę płci” lawinowo rośnie wśród dzieci i młodzieży. W latach 2018-2019 tylko do jednej kliniki w Londynie, która zajmuje się tzw. „zmianami płci” u dzieci, zgłosiło się aż 2 590 maluchów! 4 lata wcześniej było ich ponad 3 razy mniej. Zgodę na hormonalną zmianę płci do niedawna otrzymywały tam nawet kilkuletnie dzieci. Duży wzrost „zmian płci” notuje się także w innych krajach, szczególnie w Skandynawii.
Wiedzą Państwo skąd się to bierze?
Jest to forsowana przez aktywistów LGBT moda, którą można się „społecznie zarazić” poprzez internet i media społecznościowe. Głównym powodem „zmiany płci” u dzieci jest medialna propaganda i przebywanie w grupach rówieśniczych, w których w podobnym czasie jeszcze jedna lub dwie osoby wykazywały podobne skłonności.
„Zmiana płci” przez dzieci jest bardzo mocno promowana w internecie. Szczególnie forsowany jest wizerunek tzw. „drag kids”, czyli małych dzieci przebierających się i uważających za płeć przeciwną. Na Youtube możemy zobaczyć m .in. wywiad z 8 letnim chłopcem przebranym za dziewczynkę (tzw. drag queen), który dobrze obrazuje przerażające skutki propagandy. Chłopiec mówi na nagraniu, że:
„Nikt nie może układać komuś życia. Nieważne co ktoś o tym myśli. Jeśli chcesz być drag queen, a rodzice cię takiej nie lubią – potrzebujesz nowych rodziców. Jeśli chcesz być drag queen, a przyjaciele cię takiej nie lubią – potrzebujesz nowych przyjaciół.”
Oprócz fizycznej, psychicznej i duchowej krzywdy wyrządzanej dzieciom przez tzw. „zmianę płci”, celem propagandy LGBT jest rozbijanie rodzin i niszczenie relacji międzypokoleniowych. Widać to wyraźnie na przykładzie uruchomionego w polskim internecie portalu, który zachęca młodzież do „zmiany płci”. Oprócz porad dotyczących samookaleczania i przyjmowania niebezpiecznych substancji hormonalnych, znajdują się tam m.in. porady na temat tego, w jaki sposób postawić własnych rodziców przed sądem!
Jak możemy przeczytać w poradniku rozpowszechnianym wśród polskich dzieci i młodzieży, oznaczenie własnej płci w dokumentach można zrobić w naszym kraju poprzez proces cywilny o ustalenie płci, w którym formalnie pozywa się swoich rodziców. Jak piszą aktywiści LGBT:
„Jeśli wiesz, że Twoi rodzice będą sprawiać problemy w czasie procesu lub po pierwszej rozprawie widzisz, że sędzia jest w jakiś sposób Tobie nieprzychylny, to nie wahaj się zwrócić na któryś z wyżej podanych adresów.”
Wspomniane adresy to dane kontaktowe do organizacji LGBT oraz współpracujących z nimi kancelarii prawnych, które udzielają wsparcia procesowego.
W Polsce za pomocą internetu oswaja się dzieci z tym procederem na coraz większą skalę. Dzięki smartfonom z nieograniczonym dostępem do sieci, które dzisiaj ma niemal każde dziecko i nastolatek, propaganda LGBT trafia bezpośrednio na ekrany młodych Polaków, niezależnie od ich miejsca zamieszkania. Nawet w małych miejscowościach i na wsiach, gdzie nie ma organizacji LGBT, nie odbywają się uliczne „parady równości” i nie ma „edukacji seksualnej” w szkołach, młode umysły zatruwane są treściami podważającymi tożsamość człowieka. Na czym to w praktyce polega?
Punktem wyjścia jest przekonanie młodego człowieka, że nie możne być pewnym swojej płci oraz „orientacji seksualnej”, dlatego warto eksperymentować, przebierać się w ubrania przeciwnej płci, wchodzić intymne relacje z rówieśnikami tej samej płci itp. Ideolodzy LGBT wmawiają dzieciom, że jeżeli ktoś np. urodził się chłopcem to nie znaczy, że jest chłopcem – być może jest dziewczynką, lub jakąś inną, bliżej nie określoną płcią. Ostatecznie, celem życia w ideologii LGBT jest nieustanna „ekspresja seksualna”, która polega na wielokrotnych „zmianach płci” w zależności od nastroju i upodobania, oraz licznych eksperymentach seksualnych z przedstawicielami różnych płci.
Proszę Państwa, Polska jest obecnie jednym z głównych celów międzynarodowych ideologów LGBT. W ostatnich latach w naszym kraju podejmowano już nieudane próby forsowania przez Sejm projektów ustaw, podobnych do tych z Zachodu, których celem miało być ułatwienie „zmiany płci”. W związku z tym, aktywiści LGBT skupiają się obecnie na oswojeniu polskiego społeczeństwa ze swoimi żądaniami, w szczególności dzieci i młodzieży. Ich działaniom sprzyjają największe media, które otwarcie promują ideologię LGBT, oraz brak świadomości rodziców, którzy bezrefleksyjnie dają swoim dzieciom komputery i smartony z nieograniczonym dostępem do internetu. |
![]() |
Aby ratować przyszłość naszego narodu, Fundacja Pro-Prawo do Życia organizuje w całej Polsce akcje informacyjne, za pomocą których głosimy prawdę, kształtujemy świadomość oraz mobilizujemy innych do działania w obronie dzieci. Za pomocą akcji ulicznych, pikiet, przejazdów furgonetek, wielkoformatowych billboardów i wystaw, możemy w sposób niezależny docierać do Polaków. Wywołuje to furię aktywistów LGBT i deprawatorów oraz sprzyjających im polityków i urzędników. W czasie gdy rozmaici „edukatorzy seksualni” swobodnie rozpowszechniają wśród polskiej młodzieży treści zachęcające do samookaleczania, organy ścigania skupiają się na wolontariuszach naszej Fundacji.
Wyrok 1 000 zł grzywny usłyszał niedawno nasz 75 letni wolontariusz pan Mikołaj, który był członkiem legalnego zgromadzenia publicznego zorganizowanego przez naszą Fundację w trakcie tzw. „parady równości” LGBT w Częstochowie w lipcu tego roku. Sąd skazał go za to, że w trakcie „parady” prezentował treści odmienne (!) od propagandowych haseł wygłaszanych na ulicy przez aktywistów LGBT. Razem z panem Mikołajem skazana została nasza wolontariuszka Anna, która usłyszała wyrok 500 zł grzywny za udział w tym samym, legalnym zgromadzeniu.
Prześladowania trwają, ale my nie zamierzamy się poddać. Musimy dotrzeć do kolejnych Polaków, gdyż to jedyna szansa na zmianę świadomości naszego społeczeństwa i obronę dzieci przed kalectwem, które szykują dla najmłodszych aktywiści LGBT. W najbliższym czasie zamierzamy zorganizować akcje m.in. w: Warszawie, Krakowie, Toruniu, Wrocławiu, Szczecinie, Gdańsku, Sopocie, Elblągu, Olsztynie, Ełku, Radomiu, Lublinie, Bydgoszczy, Siedlcach i Białymstoku. Aby zrealizować te plany potrzebujemy ok. 12 000 zł.
Dlatego zwracam się do Państwa z prośbą o przekazanie 35 zł, 70 zł, 140 zł, lub dowolnej innej kwoty, aby umożliwić organizację niezależnych akcji informacyjnych i dotarcie do Polaków z ostrzeżeniem przed tym, co aktywiści LGBT chcą zrobić ich dzieciom.
Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 |
Na Zachodzie zainteresowanie dzieci i młodzieży „zmianą płci” rośnie lawinowo. To efekt propagandy LGBT, którą młodzi ludzie bombardowani są w mediach, szkołach, instytucjach publicznych i prywatnych.
W Polsce oswajanie dzieci z tym zjawiskiem dokonuje się przede wszystkim za pomocą smartfonów, do których młodzież ma najczęściej nielimitowany dostęp. To dlatego ideologia LGBT zbiera żniwo nie tylko w dużych miastach, ale również w małych miejscowościach i na wsi, gdzie deprawatorzy seksualni nie mają żadnych struktur. Korzystają jednak z tego, że dzieci i młodzież godzinami wpatrują się w smartfony, gdzie ich umysły i dusze infekowane są propagandą. Im więcej rodziców, nauczycieli i wychowawców będzie świadomych tej sytuacji, tym więcej osób będzie mogło podjąć działania służące ochronie dzieci. Dlatego musimy organizować kolejne akcje, o wsparcie których bardzo Państwa proszę. Serdecznie Państwa pozdrawiam, |
![]() |
PS: Do powodzenia naszych akcji w sposób szczególny przyczyniają się Patroni naszej Fundacji, czyli osoby regularnie wspierające nas finansowo. Więcej o naszym programie patronackim w linku. |
Fundacja Pro – Prawo do życia |
![]() |
Dwuletnim, a nawet młodszym chłopcom zamordowanym w Betlejem i okolicy na rozkaz króla Heroda św. Ireneusz, św. Cyprian, św. Augustyn i inni ojcowie Kościoła nadali tytuł męczenników. Ich kult datuje się od I wieku po narodzinach Chrystusa. W Kościele zachodnim Msza za świętych Młodzianków jest celebrowana – tak jak Msze święte Wielkiego Postu – bez radosnych śpiewów; kolor liturgiczny – czerwony.
Wśród Ewangelistów jedynie św. Mateusz przekazał nam informację o tym wydarzeniu (Mt 2, 1-16). Dekret śmierci dla niemowląt wydał Herod Wielki, król żydowski, kiedy dowiedział się od mędrców, że narodził się Mesjasz, oczekiwany przez naród żydowski. W obawie, by Jezus nie odebrał jemu i jego potomkom panowania, chciał w podstępny sposób pozbyć się Pana Jezusa. Za czasów Heroda panowało przekonanie, że wszystko w państwie jest własnością władcy, także ludzie, nad którymi władca ma prawo życia i śmierci. Jeśli mu stoją na przeszkodzie, zagrażają jego życiu lub panowaniu, może bez skrupułów w sposób gwałtowny się ich pozbyć. Historia potwierdza, że Herod był wyjątkowo ambitny, żądny władzy i podejrzliwy. Sam bowiem doszedł do tronu po trupach i tylko dzięki terrorowi utrzymywał się u władzy. Był synem Antypatra, wodza Idumei. Za cel postawił sobie panowanie. Dlatego oddał się w całkowitą służbę Rzymianom. Dzięki nim jako poganin otrzymał panowanie nad Ziemią Świętą i narodem żydowskim z tytułem króla. Wymordował żydowską rodzinę królewską, która panowała nad narodem przed nim: Hirkana II, swojego teścia; Józefa, swojego szwagra; Mariam, swoją żonę; ponadto trzech swoich synów – Aleksandra, Arystobula i Antypatra; arcykapłana Arystobula; Aleksandrę, matkę Mariamme i wielu innych, jak to szczegółowo opisuje żyjący ok. 70 lat po nim historyk żydowski, Józef Flawiusz (Dawne dzieje Izraela). Jeszcze przed samą swoją śmiercią, by nie dać Żydom powodu do radości, ale by wycisnąć łzy z ich oczu i w ten sposób „upamiętnić” swój zgon, rozkazał dowódcy wojska zebrać na stadionie sportowym w Jerychu najprzedniejszych obywateli żydowskich i na wiadomość o jego śmierci wszystkich zgładzić. Na szczęście nie wykonano tego polecenia. Te i wiele innych faktów wskazuje, kim był Herod i czym było dla takiego okrutnika pozbawienie życia kilkudziesięciu niemowląt. Bibliści zastanawiają się nad tym, ile mogło być tych niemowląt? Betlejem w owych czasach mogło liczyć ok. 1000 mieszkańców. Niemowląt do dwóch lat w takiej sytuacji mogło być najwyżej ok. 100; chłopców zatem ok. 50. Jest to liczba raczej maksymalna i trzeba ją prawdopodobnie zaniżyć. Szczegół, że Herod oznaczył wiek niemowląt skazanych na śmierć, jest dla nas o tyle cenny, że pozwala nam w przybliżeniu określić czas narodzenia Pana Jezusa. Pan Jezus mógł mieć już ok. roku. Herod wolał dla „swego bezpieczeństwa” wiek ofiar zawyżyć. Czczeni jako flores martyrum – pierwiosnki męczeństwa, Młodziankowie nie złożyli świadomie swojego życia za Chrystusa, ale niewątpliwie oddali je z Jego powodu. Zatriumfowali nad światem i zyskali koronę męczeństwa nie doświadczywszy zła tego świata, pokus ciała i podszeptów szatana. Ikonografia podejmowała często ten tak dramatyczny temat dający wiele możliwości artystom. Dlatego wśród malarzy i rzeźbiarzy, którzy wykonali obrazy przedstawiające „Rzeź Niewiniątek”, figurują m.in.: Giovanni Francesco Baroto, Mikołaj Poussin, Guido Reni, Dürer, Romanino, Piotr Brueghel, Bartolomeo Schedoni, Rubens i wielu innych. W Padwie, w bazylice św. Justyny, a także w kilkunastu innych kościołach, można oglądać „relikwie” Młodzianków. Są one oczywiście nieprawdziwe, ale dowodzą, jak wielki w historii Kościoła był kult Świętych Młodzianków. Święci Młodziankowie są uważani za patronów chórów kościelnych. |
Proszę o modlitwę o uzdrowienie i szczęśliwy przebieg jutrzejszej, tj 27.12.operacji dla Natalki. Ma 24 lata, przed samymi świętami diagnoza, nowotwór i konieczność operacji.
Proszę tez o modlitwę za Rozalkę, która ma 40 stopni gorączki i wylądowała dzisiaj w szpitalu.
Błagam o modlitwę za Karolinkę (7l), która walczy z suchym kaszlem i katarem, żadne antybiotyki sobie nie radzą. 🙁
This e-mail contains graphics, if you don’t see them » view it online. (
http://www.gazetawarszawska.
Gazeta Warszawska
This issue will present the 5 last articles.
BKP: Promowanie sodomii w posoborowym katechizmie – to moralne i duchowe samobójstwo (
http://www.gazetawarszawska.
BKP: Promowanie sodomii w posoborowym katechizmie – to moralne i duchowe samobójstwo
10. 12. 2022
Wielu promotorów LGBTQ powołuje się na katechizm, a mianowicie na artykuły 2358-59. W katechizmie w tych artykułach są naprawdę mylące
sformułowania, które otwierają drzwi do rozprzestrzeniania się amoralnej infekcji. Muszą być usunięte z katechizmu, ponieważ propagują
fałszywą naukę – fałszywą ewangelię, za którą zgodnie ze Słowem Bożym spada anatema, czyli wykluczenie z Kościoła Chrystusowego i
przekleństwo (Ga 1,8-9).
Z kalendarza liturgicznego: 26 grudnia – św. Szczepana, pierwszego męczennika (
http://www.gazetawarszawska.
https://www.youtube.com/watch?
Read More (
http://www.gazetawarszawska.
Obserwator Zachodni. M. Zabierowski Przyczynowość, strukturalizm i funkcja tej wojny Formy sterowania z punktu widzenia cybernetycznej teorii
zarządzania działaniami i motywacjami zachowania Izomorfizm zarządzania w różnych skalach Zagadnienie granicznych (
http://www.gazetawarszawska.
Przyczynowość, strukturalizm i funkcja tej wojny
Formy sterowania z punktu widzenia cybernetycznej teorii zarządzania
działaniami i motywacjami zachowania
Izomorfizm zarządzania w różnych skalach
Zagadnienie granicznych problemów metodologii w zarządzaniu
a etyka. Cz. I
M. Zabierowski
Streszczenie
Identyfikuje się graniczne, poznawczo ostatecznościowe problemy metodologii nauk o zarządzaniu
państwem. Rozpoznaje się wprowadzenie zarządzania rewolucyjnego pod pozorem tzw. wartości,
nierewolucyjności. Analizuje się ryzyko w zarządzaniu. Identyfikuje się znaczenie zarządzania
w domenie ryzyka i przez wyobrażenia. Wskazuje się na znaczenie adhokowości w zarządzaniu
państwem.
Boże Narodzenie (Pasterka) – 25 grudnia 2022 r., godz.: 00:00 (
http://www.gazetawarszawska.
https://www.youtube.com/watch?
Wesołych Świąt Bożego Narodzenia 2022. (
http://www.gazetawarszawska.
Laetentur caeli, et exsultet terra ante faciem Domini: quoniam venit.
Wszystkim P.T. Czytelnikom Gazety Warszawskiej, Współpracownikom, Waszym Rodzinom życzy Redakcja Gazety Warszawskiej.
„4Wytrwajcie we mnie jak ja w was. Jak gałązka sama z siebie nie może wydać owocu, chyba że w krzewie winnym, tak i wy, jeśli we mnie trwać
nie będziecie. 5Ja jestem krzewem winnym, wy gałązkami. Gdy ktoś trwać będzie we mnie, a ja w nim, taki wyda owoc obfity, bo beze mnie nie
jesteście zdolni niczego uczynić.
Jan 15. 4
Gazeta Warszawska
24-XII-2022
If you’re not interested any more » unsubscribe (
http://www.gazetawarszawska.
GORBACZOW przed ŚMIERCIĄ o PUTINIE:
ZNISZCZYŁ dzieło mojego ŻYCIA
|
|
|
|
Jan jest patronem Albanii i Azji Mniejszej; ponadto aptekarzy, bednarzy, dziewic, zawodów związanych z pisaniem i przepisywaniem: introligatorów, kopistów, kreślarzy, litografów, papierników, pisarzy oraz owczarzy, płatnerzy, skrybów, ślusarzy, teologów, uprawiających winorośl oraz wdów. Kult św. Jana Apostoła w Kościele był zawsze bardzo żywy. Najwspanialszą świątynię wystawiono mu w Rzymie. Jest nią bazylika na Lateranie pod wezwaniem świętych Jana Chrzciciela i Jana Apostoła. Zwana jest również bazyliką Zbawiciela – matką wszystkich kościołów chrześcijaństwa, gdyż jako pierwsza była uroczyście konsekrowana przez papieża św. Sylwestra I (+ 335) i dotąd jest katedrą papieską. Nadto w Rzymie wystawiono św. Janowi Apostołowi jeszcze inne kościoły, np. przy Bramie Łacińskiej (ante Portam Latinam), gdzie Apostoł miał być męczony w rozpalonym oleju. Do Jana Apostoła szczególne nabożeństwo miały św. Gertruda i św. Małgorzata Maria Alacoque. Właśnie w dniu dzisiejszym, w dniu jego święta miały objawienia dotyczące nabożeństw do Serca Pana Jezusa. Szczególnym nabożeństwem do św. Jana Apostoła wyróżniali się kiedyś w Polsce krzyżacy. Wystawili też oni szereg kościołów ku jego czci.
W ikonografii św. Jan przedstawiany jest jako stary Apostoł, czasami jako młodzieniec w tunice i płaszczu, rzadko jako rybak. Najczęściej występuje w scenach będących ilustracjami tekstów Pisma św.: jest jedną z centralnych postaci podczas Ostatniej Wieczerzy, Jan pod krzyżem obok Maryi, Jan podczas Zaśnięcia NMP, Jan na Patmos, Jan i jego wizje apokaliptyczne. Bywa – błędnie – przedstawiany w scenie męczeństwa, zanurzony w kotle z wrzącą oliwą. Czasem na obrazach towarzyszy mu diakon Prochor, któremu dyktuje tekst. Jego atrybutami są: gołębica, kielich z Hostią, kielich zatrutego wina z wężem (wąż jest symbolem zawartej w kielichu trucizny-jadu; na tę pamiątkę podaje się dzisiaj w wielu kościołach wiernym poświęcone wino do picia, by nie szkodziła im żadna trucizna), kocioł z oliwą, księga, orzeł w locie, na księdze lub u jego stóp, siedem apokaliptycznych plag, zwój.