Narodowa Pielgrzymka Ku Czci JEZUSA CHRYSTUSA KRÓLA POLSKI 
Ks. prof. Tadeusz Guz w Dorohusku o różańcu. Część pierwsza
Narodowa Pielgrzymka Ku Czci JEZUSA CHRYSTUSA KRÓLA POLSKI 
Ks. prof. Tadeusz Guz w Dorohusku o różańcu. Część druga.
Dominik Chmielewski – Czy MARYJA nie poszłaby na Golgotę z
obawy przed CHOROBĄ?
Nadchodzi skan i oczyszczanie kościoła. Ks. Dominik Chmielewski

NOWENNA DO ŚW. JADWIGI ŚLĄSKIEJ (7-15 października)
Nasza patronka – Szkoła Podstawowa w Żernikachach Wrocławskich
DZIEŃ PIERWSZY WIARA
Pan Jezus powiedział: ,,Do każdego więc, kto się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie” (Mt 10,32-33). Człowiek wierzący stara się poznać i czynić wolę Bożą. „Sprawiedliwy z wiary żyć będzie” (Rz 1, 17). Powinniśmy nie tylko żyć wiarą, ale odważnie świadczyć o niej i szerzyć ją.
Świadectwo wiary św. Jadwigi
Wiara w Boga i znajomość prawd wiary stanowiły podstawę życia religijnego Księżnej. Studium Pisma Świętego – czytamy w jej życiorysie znajomość dzieł Ojców Kościoła i życiorysów Świętych pomagały jej stosować zasady wiary w praktyce. Księżna osobiście zajmowała się wychowaniem religijnym swoich dzieci. Jako kobieta wykształcona „kochająca się w księgach”, musiała imponować swojemu mężowi, księciu Henrykowi Brodatemu, który u boku świątobliwej małżonki zgłębiał swoje religijne życie; to ona nauczyła go różnych modlitw. Podobnie czyniła wobec dworzan, a kapelanom nakazywała otaczać opieką duchową ludzi prostych. Na dworze Jadwigi i Henryka przestrzegano ściśle religijnych przepisów i panował ogólny nastrój pobożności. W duchu wiary starała się Księżna Jadwiga przyjmować bolesne doświadczenia, a zwłaszcza przedwczesną śmierć własnych dzieci. Dar wiary, stale przez św. Jadwigę rozwijany, sprawił, że ona w poszczególnych etapach swojego życia Ewangelię odczytała do końca i potrafiła ją wcielić w życie w całej jej prawdzie.
Wezwania do św. Jadwigi
Modlitwa
K.: Módl się za nami, św. Jadwigo,
W.: Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.
K.: Módlmy się:
Boże, życie wiernych, chwało pokornych, który św. Jadwigę Śląską uczyniłeś gorliwą krzewicielką wiary i miłości, spraw za jej wstawiennictwem, byśmy się stali apostołami prawdy i dobra. Przez Jezusa Chrystusa, Twojego Syna i naszego Pana i Boga, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego przez wszystkie wieki wieków.
W.: Amen.
DZIEŃ DRUGI NADZIEJA
Modlitwa „Ojcze nasz… ” streszcza to wszystko, czego nadzieja chrześcijańska pozwala nam oczekiwać. Nadzieja jest cnotą, dzięki której pragniemy jako naszego szczęścia Królestwa niebieskiego i życia wiecznego, pokładając ufność w obietnicach Chrystusa i opierając się nie na naszych siłach, ale na pomocy łaski Ducha Świętego. „Trzymajmy się niewzruszenie nadziei, którą wyznajemy, bo godny jest zaufania Ten, który dał obietnicę (Hbr 10, 23). On „wylał na nas obficie (Ducha Świętego) przez Jezusa Chrystusa, Zbawiciela naszego, abyśmy, usprawiedliwieni Jego łaską, stali się w nadziei dziedzicami życia wiecznego” (Tt 3, 6~ 7).
Dar nadziei przyjęty przez św. Jadwigę
Nadzieja jako dar przychodzi przez wiarę.
Św. Jadwiga z codzienną działalnością łączyła usilne dążenie do tego, aby żyć stale w obecności Boga. Całe swoje życie poświęciła Chrystusowi i ożywiona nadzieją, którą w jej sercu rozniecił Duch Święty, starała się naśladować swego Mistrza. Cnota nadziei chrześcijańskiej w życiu św. Jadwigi wyrażała się przez pracę dla rozwoju Królestwa Bożego. Poprzez budowanie lepszego świata tu na ziemi wskazywała ludziom na przyszłe życie w szczęśliwej wieczności. Bóg był w życiu św. Jadwigi na pierwszym miejscu i stąd wszystko inne też było na swoim miejscu. W ten sposób potrafiła 'księżna Jadwiga zachować równowagę pomiędzy modlitwą aż po kontemplację, w perspektywie prawdy, że nasza ojczyzna jest w niebie, a zaangażowaniem w poszukiwanie sprawiedliwości przez służbę najmniejszym, ubogim i chorym.
Litania do św. Jadwigi
Modlitwa
K.: Módl się za nami, św. Jadwigo,
W.: Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.
K.: Módlmy się:
Panie Boże, za przyczyną świętej Jadwigi, pokornie Ciebie błagamy, abyśmy złożyli w Tobie naszą mocną nadzieję i stałe otrzymywali od Ciebie spełnienie pobożnych próśb naszego serca. Prosimy Cię, wszechmogący Boże, aby Twoja łaska broniła nas od wszelkich napaści nieprzyjaciela i po trudach tego wygnania zapewniła nam, przez zasługi świętej Jadwigi, pełnię pokoju. Przez Chrystusa, Pana naszego.
W.: Amen.
DZIEŃ TRZECI MIŁOŚĆ
„Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem;
żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali” (J 13, 34-35) – powiedział Pan Jezus podczas mowy pożegnalnej do Apostołów w Wieczerniku. Objawia miłość Ojca, kt6rą od Niego otrzymuje. Uczniowie miłując się wzajemnie, naśladują miłość Jezusa, kt6rą także sami otrzymują. Dlatego Jezus m6wi: „Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej!” (J 15, 9). Pan prosi nas, byśmy jak On miłowali nawet naszych nieprzyjaciół i stali się bliźnimi dla najbardziej oddalonych. „To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem (J 15, 12). Św. Paweł mówi: jeśli „miłości bym nie miał, byłbym niczym”. Jeśli „miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał” (1 Kor 13, 2.3); bez niej nie mają znaczenia przywileje, służba, nawet cnota. Miłość przewyższa wszystkie cnoty; jest pierwszą z cnót teologalnych: „Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy: z nich zaś największa jest miłość” (1 Kor 13, 13). Owocami miłości są radość, pokój i miłosierdzie.
Powołanie św. Jadwigi do miłości
Życie i działalność św. Jadwigi bazuje na głębokiej wierze w Boga i szerokiej znajomości prawd wiary. Czytamy w jej życiorysie: „W swojej młodości poznała w szkole klasztornej w Kitzingen Pismo Święte. Przez studium Ksiąg świętych umiała dobrze zrozumieć i ustawić swoje codzienne sprawy. Biblia była potem dla niej źródłem wewnętrznej pociechy i nabożeństwa”. Zwracano też uwagę na poznanie dzieł Ojców Kościoła i życiorysów świętych. Zwłaszcza te ostatnie ukazywały, jak stosować zasady świętości w praktyce. Jadwiga wiedziała, że każdy czas jest odpowiedni do nawiązywania kontaktu z Bogiem. Z codzienną działalnością w świecie łączyła usilne dążenie do tego, „aby żyć stale w obecności Boga”. Wypracowała w sobie postawę jednoczącą w sposób idealny życie czynne z życiem modlitwy, a więc powiązanie zadań biblijnej Marii i Marty (Łk 10, 38-42).
Św. Jadwiga odznaczała się wysoko rozwiniętymi cechami rodzinnymi. Była wierną i miłującą żoną, kochającą męża po Bogu najbardziej. Była też dobrą i kochającą matką w stosunku do swoich czcicieli. Stale dążyła do polepszenia doli poddanych, których traktowała jak siostry i braci.
Kochała przede wszystkim ludzi biednych, chorych, przebywających w więzieniu, osierocone dzieci i wdowy. Jak dobra matka pocieszała smutnych i osamotnionych, a zagubionym potrafiła wskazać drogę wyjścia z ich trudnej sytuacji. W praktykowaniu miłości bliźniego naśladowała Chrystusa i Świętych Pańskich.Wezwania do św. Jadwigi
Modlitwa
K.: Módl się za nami, święta Jadwigo,
W.: Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.
K.: Módlmy się:
Panie Jezu Chryste, spraw, aby w naszych rodzinach pielęgnowana była miłość, dobroć i życzliwość, by ogniska rodzinne za przyczyną św. Jadwigi były szkołą bogatszego człowieczeństwa dla nas i dzieci naszych.
Panie Jezu Chryste spraw, abyśmy byli apostołami Dobrej Nowiny i pomnażali w życiu dobro, prawdę i piękno. Prosimy Cię Chryste o głęboką wiarę, nadzieję i miłość, abyśmy nigdy nie odstąpili od Ciebie.
Spraw, o Chryste, abyśmy o Tobie świadczyli w naszych domach i tam, gdzie nam pracować wypadło, aby wszyscy poznali, że jesteśmy Twoimi uczniami.
W.: Amen.
DZIEŃ CZWARTY MIŁOSIERDZIE CHRZEŚCIJAŃSKIE
Psalmista mówi: „Pan jest dobry dla wszystkich i Jego miłosierdzie ogarnia wszystkie Jego dzieła” (Ps 145,9). Bóg błogosławi tym, którzy przychodzą z pomocą ubogim, a odrzuca tych, którzy odwracają się od nich. Jezus Chrystus w czasie sądu rozpozna swoich wybranych po tym, co uczynili dla innych. „Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: «Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata! Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi”, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie»” (Mt 25, 34-36).
Pan Jezus widząc tłumy otworzył swoje usta i nauczał ich: „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” (Mt 5, 7). Katechizm Kościoła katolickiego przez uczynki miłosierdzia rozumie dzieła miłości, przez które przychodzimy z pomocą naszemu bliźniemu w potrzebach jego ciała i duszy. Pouczać, radzić, pocieszać, umacniać, jak również przebaczać i krzywdy cierpliwie znosić. Uczynki miłosierdzia co do ciała polegają zwłaszcza na tym, by głodnych nakarmić, bezdomnym dać dach nad głową, nagich przyodziać, chorych i więźniów nawiedzać, umarłych grzebać (Mt 25, 31-46). Jednym z podstawowych świadectw miłości braterskiej jest jałmużna dana ubogim. Jest ona także praktykowaniem sprawiedliwości, która podoba się Bogu (Mt 6, 2-4) (Katechizm, s. 550-551).
Praktykowanie miłosierdzia przez św. Jadwigę
Cnota miłości wyrażała się w życiu św. Jadwigi przede wszystkim w formie praktyki miłosierdzia chrześcijańskiego.
Zapisała ona na zawsze w swoim sercu słowa Boskiego Mistrza: „Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny” (Łk 6,_ 36). Czyniła wiele dobrego ludziom potrzebującym i to od razu, nie zwlekając, jak gdyby słowa Ewangelii: „A Król im odpowie: „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili»” (Mt 25, 40) stale miała przed swoimi oczyma. Wspierała biednych, opiekowała się chorymi i głodnymi, troskliwie umiała się zająć matką oczekującą dziecka, nie zapominała o wdowach i sierotach. Tam gdzie dostrzegała braki i konieczne potrzeby, tam przychodziła z pomocą, kierując się miłością serca. I nie czyniła tego jak inne księżne przez swoich służących, ale sama trudziła się spiesząc im z pomocą, stosownie do słów Pisma Świętego: „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” (Mt 5, 7). Zasadą księżnej Jadwigi było: „Nikt z potrzebujących ubogich nie powinien przymierać głodem w książęcym grodzie wrocławskim”, stąd z jej inicjatywy powstała kuchnia dla ubogich.
Księżnej Jadwidze nie wystarczało, że dawała jałmużny, ale stale utrzymywała na swoim dworze trzynaście chorych kalek, zebranych podczas objazdu kraju. Liczba ta jest symboliczna i miała jej przypominać Jezusa Chrystusa wśród Apostołów. Ten dworski szpitalik, jedyną w swoim rodzaju instytucję, kazała Jadwiga wozić wraz z dworem. Podczas postojów osobiście zajmowała się chorymi ku niezadowoleniu swojej służby. Mimo tej krytyki kontynuowała tę pracę, aby uwrażliwić otoczenie na potrzeby ludzi chorych i biednych.
Szczególne zrozumienie i miłość okazywała trędowatym, którymi zajmowała się osobiście, nie brzydząc się nimi i nie bojąc się zarażenia. Otoczyła ich troską „dla miłości Tego, który dla nas chciał za trędowatego uchodzić”. Przykładem tej trudnej opieki było schronisko trędowatych kobiet w pobliżu Środy, któremu poświęcała wiele czasu.
Innym przejawem troski o człowieka była stała opieka nad więźniami, stosownie do słów Pana:
„Byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie” (Mt 25, 3). Dostarczała im żywności, odzieży, a nawet światła, aby ciemność nie była dla nich przykrą. Tym, którzy nie byli w stanie zapłacić swoich długów, przysyłała potajemnie pieniądze, aby mogli się wypłacić. Wstawiała się za uwięzionymi lub skazanymi na śmierć, na ogół udawało się jej uzyskać uwolnienie lub zmniejszenie kary.
Wezwania do św. Jadwigi
Modlitwa
K.: Módl się za nami, święta Jadwigo,
W.: Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.
K.: Módlmy się:
Święta Jadwigo, orędowniczko ludu śląskiego, niech Twoje ofiarne życie, pełne miłosierdzia i głębokiej wiary, będzie dla nas zachętą do ochotnego znoszenia trudów życia codziennego i szukania Boga w cierpiących bliźnich. Ty byłaś dla swojego ludu matką i nauczycielką wiary – uproś nam u Boga ofiarną miłość, abyśmy za twoim przykładem przeszli przez życie dobrze czyniąc, a nauczając bliźnich wiary, przyczynili się do wzrostu królestwa Bożego na ziemi. Przez Chrystusa, Pana naszego:
W.: Amen.
DZIEŃ PIĄTY KRZYŻ CIERPIENIA
Pan Jezus powiedział przed swoją męką: „A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie” (J 12, 32). Dlatego prawdziwe znaczenie królowania Chrystusa ukazało się dopiero z wysokości Jego krzyża (J 19, 19-22; Łk 23, 39-43). Całe życie Chrystusa jest misterium Odkupienia. Zbawienie przychodzi do nas przede wszystkim przez krew krzyża (Ef 1, 7; Kol 1, 13- 14; 1 P 1, 18-19) i to misterium jest obecne w dziele całego życia Pana Jezusa.
„Tak oto spełniło się słowo proroka Izajasza:
On wziął na siebie nasze słabości i nosił nasze choroby” (Mt 8, 17). A św. Paweł w drugim liście do Koryntian pisze: „On to dla nas grzechem uczynił Tego, który nie znał grzechu, abyśmy się stali w Nim sprawiedliwością Bożą” (2 Kor S, 21). Istotnie, przyjął Chrystus w sposób dobrowolny mękę i śmierć z miłości do. Ojca i do ludzi, których Ojciec chce zbawić. Jezus mówi: „Nikt Mi (życia) nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać. Taki nakaz otrzymałem od mojego Ojca” (J 10, 18). Natomiast uczniów swoich Jezus powołuje do wzięcia swojego krzyża i naśladowania Go: …jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje” (Mt 16,24), ponieważ cierpiał za wszystkich i zostawił nam wzór, abyśmy’ „szli za Nim Jego śladami” (1 P 2, 21).
Tajemnica krzyża w życiu św. Jadwigi
W czasie uroczystości kanonizacyjnej św. Jadwigi w marcu 1267 r. papież Klemens IV powiedział o niej: „Żadne, nawet najbardziej twarde ciosy, zadane jej przez los, nie były w stanie złamać jej twardego usposobienia. Jakie to były nieszczęścia: zniszczenie ojczystego domu w Andechs, banicja trzech braci, skrytobójcza śmierć siostry Gertrudy, królowej węgierskiej, jak i przedwczesna śmierć własnych dzieci, a zwłaszcza zamordowanie przez Tatarów syna Henryka II Pobożnego. Jej życie było nacechowane często wielkim cierpieniem, które starała się łączyć z cierpieniami Chrystusa, „we wszystkim chciała poddać się Woli Bożej”, siłę i moc czerpała z rozważania „z przejęciem Męki Pańskiej”.
Po tragicznej śmierci księcia Henryka II na polach legnickich w dniu 9 kwietnia 1241 roku, co prędzej,w podartym ubraniu i z podbitymi oczyma przyniósł jej tę bolesną wiadomość pewien posłaniec. Stale go zatykało i z powodu szlochu ledwie zdołał opowiedzieć, jak to sławny książę padł ofiarą miecza dzikiego Tatara. Kiedy skończył swoje sprawozdanie, jadwiga nie drgnęła i nie wydała żadnego bolesnego jęku, lecz ze szczególnym wewnętrznym nastawieniem wypowiedziała słowa: „Dziękuję Tobie, Panie, że byłeś taki dobry dla mnie i dałeś mi takiego syna, który, jak dobre dziecko, za życia zawsze mnie kochał, szanował i nigdy w żaden sposób nie zasmucił. Choć bardzo by mnie cieszyło, gdyby nadal żył, to jednak mam większą radość z tego i przeżywam ją razem z nim, że on przez bohaterską śmierć mógł zjednoczyć się ze swoim Zbawicielem. Pokornie polecam Ci jego duszę”.
Litania do św. Jadwigi
Modlitwa
K.: Módl się za nami, święta Jadwigo,
W.: Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.
K.: Módlmy się:
Boże, za Twoim natchnieniem, święta Jadwiga wyrzekła się przepych u świata i całym sercem wstąpiła na pokorną drogę naśladowania Twojego krzyża; spraw, abyśmy przez jej zasługi i za jej przykładem nauczyli się wznosić ponad przemijające rozkosze świata i obejmując Twój krzyż, zwyciężać wszelkie doświadczenia. Przez Chrystusa, Pana naszego.
w. Amen.
DZIEŃ SZÓSTY CNOTA ROZTROPNOŚCI
Żyć dobrze, to nic innego jak miłować Boga całym sercem, całą duszą i całym umysłem. Dla Niego zachowuje człowiek nienaruszoną miłość dzięki cnocie umiarkowania, której żadne nieszczęście nie złamie dzięki cnocie męstwa, która posłuszna jest jedynie Bogu samemu dzięki cnocie sprawiedliwości, która czuwa nad rozeznaniem wszystkiego, by nie dać się zaskoczyć przez podstęp i kłamstwo dzięki cnocie roztropności. W Księdze Mądrości Starego Testamentu czytamy: ,,1 jeśli kto miłuje sprawiedliwość – jej to dziełem są cnoty: uczy bowiem umiarkowania i roztropności, sprawiedliwości i męstwa, od których nie ma dla ludzi nic lepszego w życiu” (Mdr 8, 7).
Roztropność jest cnotą, która uzdalnia rozum praktyczny do rozeznawania w każdej okoliczności naszego prawdziwego dobra i do wyboru właściwych środków do jego pełnienia. „Człowiek rozumny na kroki swe zważa” (Prz 14, 15). „Bądźcie … roztropni i trzeźwi, abyście się mogli modlić” (1 p 4, 7). Roztropność jest „prawą zasadą działania”, jak za Arystotelesem pisze św. Tomasz. Nie należy jej mylić ani z nieśmiałością czy strachem, ani z dwulicowością czy udawaniem. Jest nazywana auriga virtutum: kieruje ona innymi cnotami, wskazując im zasadę i miarę. Roztropność kieruje bezpośrednio sądem sumienia.
Człowiek roztropny decyduje o swoim postępowaniu i porządkuje je, kierując się tym sądem. Dzięki tej cnocie bezbłędnie stosujemy zasady moralne do poszczególnych przypadków i przezwyciężamy wątpliwości odnośnie do dobra, które należy czynić, i zła, którego należy unikać.
Roztropne postępowanie św. Jadwigi
W pracy wewnętrznej nad sobą zabiegała o rozwój cnót chrześcijańskich, a zwłaszcza cnót społecznych. Stale dążyła do polepszenia doli poddanych, których traktowała jak siostry i braci. Obdarzona zarówno żywym temperamentem jak i gorącymi uczuciami umiała kierować swoim życiem w duchu roztropności i surowej ascezy. W życiu codziennym postępowała Jadwiga z należytą rozwagą. W bulli kanonizacyjnej z 1267 roku czytamy:
„Należy jeszcze podkreślić, jak bardzo kierowała się we wszystkich sprawach roztropnością, tym darem, który właśnie sprawia, że owa cnota czyni człowieka dla innych pociągającym, a równocześnie sprawia, że przestrzegany jest właściwy umiar. W ten sposób starała się zaoszczędzić sobie nieprzemyślanego działania i pomyłki”. W innym miejscu czytamy: „Żadne, nawet najbardziej twarde ciosy, zadane jej przez los, nie były w stanie złamać jej twardego usposobienia”. Podobnie pisze autor Legendy Większł!/= „Ta pobożna i oświecona nadprzyrodzonym światłem kobieta z pewnością dostrzegała, że właściwą miarą w zdobywaniu cnót jest panowanie nad sobą, i że ofiara związana z pełnieniem dobrych czynów Bogu się nie podoba, jeżeli jest pozbawiona soli mądrości”.
Roztropnie ustosunkuje się do dwóch przykrych wydarzeń w życiu Henryka Brodatego. Najpierw do napadu na niego w Gąsawie w 1227 roku, a potem w 1229 roku, kiedy to ludzie Konrada Mazowieckiego w Spytkowicach porwali Henryka Brodatego i zawieźli do Płocka. Jadwiga „nie chcąc dopuścić do walki i przelewu krwi pomiędzy chrześcijanami” sama wzięła inicjatywę w swoje ręce i doprowadziła do uwolnienia swego męża.
Dla bezpośredniego kontaktu z ludźmi Jadwiga nauczyła się języka polskiego. A musiała znać ten język wystarczająco dobrze, skoro osobiście odwiedzała ubogich w ich chatach wiejskich, pocieszała ich i przychodziła im z pomocą. Wobec podwładnych była życzliwa, ale stanowcza. Gdy, zarządca jej srebrnego serwisu stołowego, Chwalisław, zgubił trzy cenne puchary, Jadwiga udzieliła mu w spos6b życzliwy napomnienia: „Idź i odszukaj”.
Wezwania do św. Jadwigi
Modlitwa
K.: Módl się za nami, święta Jadwigo,
W.: Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.
K.: Módlmy się:
Boże, dawco łask i chwały, udziel nam łaskawie skarbów Twej dobroci; spraw, abyśmy nie szukając przemijających dóbr na ziemi, doszli do krainy wiecznej szczęśliwości za wstawiennictwem i przyczyną świętej Jadwigi. Przez Chrystusa, Pana naszego.
W.: Amen.
DZIEŃ SIÓDMY / CNOTA SPRAWIEDLIWOŚCI
„Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem będą nasyceni” (Mt S, 6), powiedział Pan Jezus podczas Kazania na Górze.
Sprawiedliwość jest cnotą moralną, która polega na stałej i trwałej woli oddawania Bogu i bliźniemu tego, co im się należy. Sprawiedliwość w stosunku do Boga nazywana jest „cnotą religijności”. W stosunku do ludzi uzdalnia ona do poszanowania praw każdego i do wprowadzania w stosunkach ludzkich harmonii, która sprzyja bezstronności względem osób i dobra wspólnego. Człowiek sprawiedliwy, często wspominany w Piśmie świętym, wyróżnia się stałą uczciwością swoich myśli i prawością swojego postępowania w stosunku do bliźniego. „Nie będziesz stronniczym na korzyść ubogiego, ani nie będziesz miał względów dla bogatego. Sprawiedliwie będziesz sądził bliźniego” (Kpł 19, 15). „Panowie, oddawajcie niewolnikom to, co sprawiedliwe i słuszne, świadomi tego, że i wy macie Pana w niebie” (Kol 4, 1).
Św. Jadwiga człowiekiem ośmiu błogosławieństw
W ramach drugiej pielgrzymki do Ojczyzny papieża Jana Pawła II zgromadzeni we Wrocławiu pątnicy w dni u 21 VI 1983 roku wysłuchali homilii Ojca św. poświęconej praktykowaniu cnoty sprawiedliwości przez św. Jadwigę. Przypomnijmy sobie słowa naszego wielkiego Rodaka.
„Święci są ludźmi ośmiu błogosławieństw. Pragnęła i łaknęła sprawiedliwości Jadwiga Śląska, owa niewiasta dzielna (por. Prz 31, 10), jak o niej mówi pierwsze czytanie dzisiejszej liturgii.
Pochodziła z Niemiec, z bawarskiego rodu hrabiowskiego Diessen-Andechs – stamtąd przybyła na ziemię piastowską i weszła w rodzinę piastowską jako małżonka Henryka, zwanego Brodatym. Znajdujemy się na przejściu od XII do XIII stulecia. Wszystko, co Księga Przysłów mówi o «niewieście dzielnej”, należy odnieść do księżnej Jadwigi jako żony i matki. Z kolei zaś jako do wdowy, stąd też drugie czytanie liturgiczne mówi dzisiaj o wdowieństwie.
We wdowieństwie już odkryła, że poprzez powołanie małżeńskie i macierzyńskie. Chrystus przygotował ją do innego jeszcze powołania, przez które miała do końca wypełnić wolę Bożą, stając się przez całkowite i wyłączne oddanie Boskiemu Oblubieńcowi w przyjęciu stylu życia zakonnego siostrą i matką Chrystusa, stosownie do Jego własnych słów: «kto pełni wolę Bożą, ten mi jest bratem, siostrą i matką» (Mk 3, 35). Słowa te czytamy w dzisiejszej Ewangelii. Jadwiga Śląska wypełniła do końca wolę Bożą stając się w Duchu Świętym «siostrą i matką» samego Chrystusa. Wyraziła się w jej życiu jakby cała pełnia powołania chrześcijańskiego. Odczytała święta Jadwiga Ewangelię do końca i w całej jej życiodajnej prawdzie.
Nie ma w niej rozbieżności pomiędzy powołaniem wdowy-fundatorki klasztoru w Trzebnicy a powołaniem żony-matki w piastowskim domu Henryków. Jedno przyszło po drugim, a równocześnie jedno było głęboko zakorzenione w drugim. Jadwiga od początku żyła dla Boga, żyła miłością Boga nade wszystko tak, jak głosi pierwsze przykazanie Ewangelii. Tak żyła w małżeństwie jako żona i matka. A kiedy owdowiała, z łatwością dostrzegła, że ta miłość Boga nade wszystko może stać się teraz miłością wyłączną Boskiego Oblubieńca. I poszła za tym powołaniem.
Trzeba, abyście Wy, którzy znaleźliście się tu na Dolnym Śląsku, którzyście się tu urodzili i wyrośli, na śladach Waszej wielkiej Patronki, matki Piastów, odczytywali niejako na jej kolanach. Ewangelię, tak jak odczytywały jej rodzone dzieci, tak jak odczytywał książę Henryk Pobożny, bohater spod Legnicy, abyście w ten sposób umacniali w sobie najgłębsze podstawy ludzkiej i chrześcijańskiej moralności, która jest zarazem fundamentem kultury narodu i warunkiem jego rozwoju” .
Litania do św. Jadwigi
Modlitwa
K.: Módl się za nami, święta Jadwigo,
W.: Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.
K.: Módlmy się:
Boże, który św. Jadwigę nauczyłeś miłości do
’każdego człowieka i uczyniłeś ją krzewicielką wiary, dozwól, prosimy, abyśmy za jej przykładem i wstawiennictwem zwyciężali wszystkie przeszkody w Twej służbie i usiłowali innych przyprowadzić do Ciebie. Przez Chrystusa, Pana naszego.
W.: Amen.
DZIEŃ ÓSMY CNOTA MĘSTWA
Męstwo jest cnotą moralną, która zapewnia wytrwałość w trudnościach i stałość w dążeniu do dobra. Umacnia decyzję opierania się pokusom i przezwyciężania przeszkód w życiu moralnym. Cnota męstwa uzdalnia do przezwyciężania strachu, nawet strachu przed śmiercią, do stawienia czoła próbom i prześladowaniom. Uzdalnia nawet do wyrzeczenia i do ofiary z życia w obronie słusznej sprawy.„Pan, moja moc i pieśń” (Ps 118, 14).
Samodzielność i konsekwencja w postępowaniu św. Jadwigi
„Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę:
Jam zwyciężył świat!” (J 16, 33), powiedział Pan Jezus.
Czytamy o tym w jej życiorysie: „W czasach smutnych odznaczała się męską silną odwagą i umiała zachować pogodne oblicze. Czynnie udowodniła, że każdą trudność można przezwyciężyć poprzez cierpliwość. Kiedy otrzymała wiadomość, że jej mąż książę Henryk ciężko ranny znajduje się w niewoli u księcia Konrada Mazowieckiego, wypowiedziała spokojnie i z łagodnością słowa:
„Spodziewam się, że Pan go wnet uwolni i da mu pełne zdrowie, lecząc jego rany”. Tak się rzeczywiście stało. Prowadzone pertraktacje okazały się nieskuteczne. Aby nie dopuścić do zbrojnej walki, Jadwiga „sama osobiście stanęła przed tym, który trzymał jej męża w więzieniu. Kiedy tylko (Konrad) zobaczył Służebnicę Chrystusa, jej spojrzenie i twarz podobną do anioła, od razu wzruszył się i przeląkł. Wtedy zniknęła jego surowa nieugiętość, zawarł pokój i wypuścił księcia”. Słusznie pisze autor jej żywota o poważaniu, jakim Jadwiga cieszyła się w świecie.
Cieszyła się również szacunkiem wśród swoich najbliższych. Dla bezpośredniego kontaktu z ludźmi Jadwiga nauczyła się języka polskiego. A musiała znać ten język wystarczająco dobrze, skoro osobiście odwiedzała ubogich w ich chatach wiejskich, pocieszała ich i przychodziła im z pomocą. Dla wszystkich, którzy u jej męża popadli w niełaskę, starała się zdobyć ponowne względy. Z płaczem rzucała się przed nim na kolana, upokarzała się i nie zrezygnowała ze swojej prośby, aż ją wysłuchał. Innym razem, gdy tego wymagała sprawa, umiała odważnie i z szacunkiem wystąpić przeciw swojemu mężowi, kiedy on osobistego nieprzyjaciela skazał na śmierć.
Litania do św. Jadwigi
Modlitwa
K.: Módl się za nami, święta Jadwigo,
W.: Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.
K.: Módlmy się:
Święta Jadwigo, orędowniczko ludu śląskiego, niech Twoje ofiarne życie, pełne odwagi i głębo-. kiej wiary, będzie dla nas zachętą do ochotnego znoszenia trud6w życia codziennego. Byłaś dla ludu swojego matką i nauczycielką wiary, uproś nam u Boga cnotę męstwa, abyśmy za Twoim przykładem przeszli przez życie wszystkim dobrze czyniąc. Przez 'Chrystusa, Pana naszego.
w.: Amen.
DZIEŃ DZIEWIĄTY CNOTA UMIARKOWANIA
U miarkowanie jest cnotą moralną, która pozwala opanować dążenie do przyjemności i zapewnia równowagę w używaniu dóbr stworzonych. Zapewnia panowanie woli nad popędami i utrzymuje pragnienia w granicach uczciwości. Osoba umiarkowana kieruje do dobra swoje pożądania zmysłowe, zachowuje zdrową dyskrecję i „nie daje się uwieść … by iść za zachciankami swego serca” (Syr 5, 2). Umiarkowanie jest często wychwalane w Starym Testamencie: „Nie idź za twymi namiętnościami: powstrzymaj się od pożądań!” (Syr 18, 30). W Nowym Testamencie jest ono nazywane „skromnością” lub „prostotą”. Powinniśmy żyć na tym świecie „rozumnie i sprawiedliwie, i pobożnie” ,(Tt 2, 12).
Asceza i pokuta w życiu św. Jadwigi
W pracy nad sobą Księżna Jadwiga z wysiłkiem walczyła o przezwyciężenie w sobie odruchów dumy i pychy, tak mocno związanych z jej pochodzeniem i piastowanym stanowiskiem. Za przykładem wielu świętych Jadwiga prowadziła bardzo surowe, pokutnicze życie. W zachowaniu postów była dla siebie wymagająca, tak iż współcześni dziwili się, że nie umarła z głodu. Miała też swoje zwyczaje mniej zrozumiałe dla dzisiejszego człowieka. Żywot najczęściej wymienia: chodzenie boso, biczowanie i noszenie włosiennic.
Najlepiej pod tym względem znała ją jej synowa księżna Anna, żona Henryka II Pobożnego. „Chociaż znam życie wielu świętych – zeznaje ona – nie znam takiej surowości, która byłaby większa lub podobna”. Najbliżsi prosili ją, aby złagodziła tę surowość, zwłaszcza że wskutek surowego życia chorowała, i to często. Prosili ją, aby nieco złagodziła surowy tryb życia.
Dlaczego się tak umartwiała? Podejmowała dobrowolne umartwienia i wyrzeczenia w duchu pokuty za innych – z miłości do ludzi, a zwłaszcza do swoich najbliższych. Mimo pokutniczego stylu życia była zawsze pogodna, gotowa do ofiary. Przy tym potrafiła posłużyć się bardzo różnymi sposobami, aby mieć okazję do umartwienia lub upokorzenia. Przykładowo: „Ponieważ chciała spożywać te same pokarmy, które jedli biedni, wynajęła sobie dwie biedne kobiety, które każdego tygodnia na zmianę przychodziły do furty klasztornej w Lubiążu (cystersi) i stamtąd przynosiły jej, jako bardzo smaczne jedzenie, wszystko co im dano w konwencie z chleba i sera”. Autor jej życiorysu wskazuje tym opisem na pokorę Jadwigi. Cnotę tę najbardziej ukochała.
Wezwania do św. Jadwigi
Modlitwa
K.: Módl się za nami, święta Jadwigo,
W.: Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.
K.: Módlmy się:
Święta Jadwigo, orędowniczko nasza, niech Twoje ofiarne życie, wypełnione dobrowolnymi wyrzeczeniami, będzie dla nas zachętą do ochotnego znoszenia trudów życia i szukania Boga w sercach cierpiących ludzi. Byłaś dla ludu swojego matką i nauczycielką wiary, uproś nam u Boga ofiarną miłość, abyśmy za Twoim przykładem przeszli przez życie wszystkim dobrze czyniąc. Przez Chrystusa, Pana naszego.
W.: Amen.
Litania do Świętej Jadwigi Śląskiej
Kyrie eleison, Chryste eleison, Kyrie elejson,
Chryste usłysz nas, Chryste wysłuchaj nas,
Ojcze z nieba Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu Odkupicielu świata Boże, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, Boże, zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, Jedyny Boże, zmiłuj się nad nami.
Święta Maryjo, módl się za nami.
Święta Boża Rodzicielko, módl się za nami.
Święta Panno nad pannami, módl się za nami.
Święta Jadwigo, Patronko Śląska i Polski, módl się za nami.
Święta Jadwigo, ozdobo Kościoła świętego, módl się za nami.
Święta Jadwigo, niestrudzona apostołko królestwa Bożego, módl się za nami.
Święta Jadwigo, chwało stanu książęcego, módl się za nami.
Święta Jadwigo, ogrodzie cnót chrześcijańskich, módl się za nami.
Święta Jadwigo, wzorze poddanie się woli Bożej, módl się za nami.
Święta Jadwigo, wzorze świętości, módl się za nami.
Święta Jadwigo, splendorze czystości, módl się za nami.
Święta Jadwigo, zwierciadło pobożności, módl się za nami.
Święta Jadwigo, przykładzie cierpliwości, módl się za nami.
Święta Jadwigo, nauczycielko pokory, módl się za nami.
Święta Jadwigo, pociecho nasza, módl się za nami.
Święta Jadwigo, wspomożycielko strapionych, módl się za nami.
Święta Jadwigo, matko ubogich, módl się za nami.
Święta Jadwigo, ucieczko opuszczonych, módl się za nami.
Święta Jadwigo, troskliwa opiekunko podwładnych, módl się za nami.
Święta Jadwigo, pocieszycielko wdów i sierot, módl się za nami.
Święta Jadwigo, cudowna lekarko chorych, módl się za nami.
Święta Jadwigo, wzorze pokutujących, módl się za nami.
Święta Jadwigo, niestrudzona w trosce o godnych kapłanów, módl się za nami.
Święta Jadwigo, wspomożycielko zakonów, módl się za nami.
Święta Jadwigo, przykładzie chrześcijańskich małżeństw, módl się za nami.
Święta Jadwigo, wytrawna wychowawczyni swoich dzieci i wnuków, módl się za nami.
Święta Jadwigo, prorokini przyszłych rzeczy, módl się za nami.
Święta Jadwigo, orędowniczko pokoju, módl się za nami.
Święta Jadwigo, patronko pojednania i współpracy między narodami, módl się za nami.
Święta Jadwigo, patronko budowanych kościołów, módl się za nami.
PANIE JEZU, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam Panie.
PANIE JEZU, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas Panie.
PANIE JEZU, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.
Módl się za nami święta Jadwigo.
Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.
Módlmy się:
Wszechmogący i miłosierny Boże, dzięki Twoim natchnieniom święta Jadwiga zabiegała o pokój i pełniła dzieła miłosierdzia, udziel nam swojej łaski, abyśmy za jej przykładem, starali się o pokój i zgodę między ludźmi i służyli Tobie w cierpiących niedostatek. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen
Jadwigo święta, z cnót swoich przesławna,
Ciebie ma we czci cały naród z dawna,
I za Patronkę przed Bogiem uznaje,
Opiece Twojej poleca swe kraje.
Fundujesz klasztor, zbierasz dziewic grono,
Mieścisz w nim córkę Bogu poświęconą.
I sama biorąc sukienkę zakonną,
Dajesz się Bogu na służbę dozgonną.
W modlitwach, postach byłaś ustawicznych,
Ubogim służąc w potrzebach ich licznych.
Słynęłaś darem proroczym, cudami,
Wstawiaj się, prosim, do Boga za nami.
Boże, co w świętych przedstawiasz nam wzory
Pogardy świata, głębokiej pokory;
Spraw to, abyśmy ich przykładem żyli,
Ciebie kochali, a światem gardzili.
Czwartek, 7 października 2021
NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY RÓŻAŃCOWEJ
Wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Różańcowej - www.gosc.pl
Kazanie św. Bernarda, opata

Rozważajmy tajemnice zbawienia

 

„Dziecię, które z Ciebie się narodzi, będzie święte i nazwane zostanie Synem Bożym”. Źródło mądrości, Słowo Ojca Najwyższego! To Słowo za Twym pośrednictwem, o święta Dziewico, stanie się ciałem, aby Ten, który mówi: „Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie”, mógł zarazem powiedzieć: „Wyszedłem od Boga i przyszedłem na świat”.
„Na początku było Słowo”. Już wówczas źródło tryskało, ale jedynie w sobie samym. A zatem „Słowo było u Boga” i zamieszkiwało światłość niedostępną. Pan zaś mówił na początku: „Myśli moje są myślami pokoju, a nie udręczenia”. Twa myśl jednak była u Ciebie, my zaś nie wiemy, czego dotyczy. „Któż bowiem poznał myśl Pana albo kto był Jego doradcą?”
Myśl pokoju zstąpiła przeto w dzieło pokoju: „Słowo stało się ciałem” i odtąd mieszka w nas. Nade wszystko mieszka przez wiarę w naszych sercach, mieszka w naszej pamięci, mieszka w naszych myślach i zstępuje aż do samej wyobraźni. Cóż bowiem innego mógł człowiek przedtem pomyśleć o Bogu, jeśli nie to, co było tworem człowieka? Bóg bowiem był niepojęty, niedostępny, niewidzialny i całkowicie niewyobrażalny. Teraz zaś zechciał, aby człowiek Go pojmował, aby Go zobaczył, aby objął myślą.
Zapytasz: Gdzie? Kiedy? Otóż, gdy leży w żłobie, kiedy spoczywa na łonie Matki, kiedy naucza na górze, kiedy spędza noc na modlitwie albo gdy wisi na krzyżu, kiedy Jego oblicze pokrywa bladość śmierci, kiedy staje jako wolny pośród umarłych, kiedy panuje nad mocami piekła, a wreszcie gdy trzeciego dnia zmartwychwstaje, gdy ukazuje Apostołom ślady gwoździ, oznaki zwycięstwa, i na koniec, gdy wobec nich wznosi się do nieba.
Czyż nie jest słuszną, pobożną i świętą rzeczą rozmyślać nad tymi tajemnicami? Gdy myślę o tych wydarzeniach, myślę o Bogu; w tym wszystkim jest On sam, mój Bóg. Rozmyślać o tych sprawach nazwałem mądrością, roztropnością zaś uznałem przekazywanie słodyczy stąd płynącej, słodyczy podobnej do owej wywołanej laską Aarona, tej, którą Maryja obficie czerpała z niebios, aby nam jej udzielać.
 
Matka Boża Różańcowa Tarnopolska

Dzisiejsze wspomnienie zostało ustanowione na pamiątkę zwycięstwa floty chrześcijańskiej nad wojskami tureckimi, odniesionego pod Lepanto (nad Zatoką Koryncką) 7 października 1571 r. Sułtan turecki Selim II pragnął podbić całą Europę i zaprowadzić w niej wiarę muzułmańską. Ówczesny papież – św. Pius V, dominikanin, gorący czciciel Matki Bożej – usłyszawszy o zbliżającej się wojnie, ze łzami w oczach zaczął zanosić żarliwe modlitwy do Maryi, powierzając Jej swą troskę podczas odmawiania różańca. Nagle doznał wizji: zdawało mu się, że znalazł się na miejscu bitwy pod Lepanto. Zobaczył ogromne floty, przygotowujące się do starcia. Nad nimi ujrzał Maryję, która patrzyła na niego spokojnym wzrokiem. Nieoczekiwana zmiana wiatru uniemożliwiła manewry muzułmanom, a sprzyjała flocie chrześcijańskiej. Udało się powstrzymać inwazję Turków na Europę.

Matka Boża Różańcowa z kościoła mniszek dominikańskich w Radoniach pod Warszawą

Zwycięstwo było ogromne. Po zaledwie czterech godzinach walki zatopiono sześćdziesiąt galer wroga, zdobyto połowę okrętów tureckich, uwolniono dwanaście tysięcy chrześcijańskich galerników; śmierć poniosło 27 tys. Turków, kolejne 5 tys. dostało się do niewoli. Pius V, świadom, komu zawdzięcza cudowne ocalenie Europy, uczynił dzień 7 października świętem Matki Bożej Różańcowej i zezwolił na jego obchodzenie w tych kościołach, w których istniały Bractwa Różańcowe. Klemens XI, w podzięce za kolejne zwycięstwo nad Turkami odniesione pod Belgradem w 1716 r., rozszerzył to święto na cały Kościół. W roku 1883 Leon XIII wprowadził do Litanii Loretańskiej wezwanie „Królowo Różańca świętego – módl się za nami”, a w dwa lata później zalecił, by w kościołach odmawiano różaniec przez cały październik.
 
 
 
 
 
Litania do Matki Bożej Różańcowej
Kyrie eleison.
Chryste eleison. Kyrie eleison.
Chryste, usłysz nas.
Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu, Odkupicielu świata, Boże zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, Boże zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, jedyny Boże zmiłuj się nad nami.
Św. Maryjo, Orędowniczko Różańca świętego, módl się za nami.
Św. Maryjo, zwierciadło czyste, tajemnice życia i śmierci, Syna Boskiego w sobie pokazujące
Św. Maryjo, piękna jak księżyc przy okrutnej Męce Zbawiciela
Św. Maryjo, wybrana jak słońce przy Zmartwychwstaniu Pańskim
Św. Maryjo, jako obóz uszykowany przeciw nieprzyjaciołom Kościoła świętego
Św. Maryjo, tęczo przymierza, mająca w sobie rozliczne kolory tajemnic Boskich w Różańcu świętym
Św. Maryjo, harfo Dawidowa, o strunach dziesięciu rozpędzająca czartów
Św. Maryjo, drzewo rozkoszne, błogosławiony owoc żywota wydające
Św. Maryjo, ołtarzu Świętego Świętych, o piętnastu stopniach tajemnic Boskich wystawiony
Św. Maryjo, zegarze słoneczny króla Achaza, w pozdrowieniach anielskich nazad się cofający
Św. Maryjo, Arko korabiu Noego, grzeszników od potopu, ognia wiecznego zachowujący, a piętnastu tajemnicach unoszący się nad górami
Św. Maryjo, raju rozkoszy, w liliach i różach Męki Syna Boskiego w Różańcu świętym wystawiony
Św. Maryjo, z Różańcem świętym dusze ludzkie z mąk czyśćcowych wyciągająca
Św. Maryjo, Różańcem świętym, jako tarcza, wiernych sług swoich od sideł czartowskich i złych przygód zasłaniająca
Św. Maryjo, Panno najczystsza
Św. Maryjo, Matko i Pani nasza
 
JEZU, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam Panie.
JEZU, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas Panie.
JEZU, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.
 
W. Módl się za nami święta Boża Rodzicielko,
O. Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.
 
Módlmy się: Modlitwa: Boże, którego Opatrzność nie myli się w swoim rozporządzeniu, pokornie Cię prosimy, abyś wszystkie szkodliwe rzeczy od nas oddalił. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który z Tobą żyje i króluje na wieki wieków. Amen.
 
                                              Rozważania różańcowe – Zgromadzenie Sług Jezusa – Żeńskie zgromadzenie ukrytego życia zakonnego
               
ROZWAŻANIA RÓŻAŃCOWE
TAJEMNICE RADOSNE
 
I Zwiastowanie
 
Maryja, zwykła i niezwykła dziewczyna. Wybrana przez Boga, niepokalanie poczęta. Tak wiele łask otrzymała, choć żadnej nieświadoma. Jakże bogata i uboga jednocześnie. Przychodzi do niej Gość z  nieba i mówi rzeczy tak trudne. Archanioł mówi Maryi, że będzie Matka Boga, że w jej łonie pocznie się z Ducha Świętego Zbawiciel,  jakże upragniony przez lud wybrany. Maryja młoda dziewczyna, skromna, pokorna mówi po prostu tak, niech mi się stanie według słowa twego. Potrzeba czasem w naszym życiu powiedzenia tak; tak bez zbędnych słów, bez zbędnego analizowania, zastanawiania się; tak, które może nie przyniesie nam bogactwa i samozadowolenia; tak, które może zaprowadzi nas pod krzyż, ale tak, które będzie początkiem najwspanialszej historii…
 
II Nawiedzenia św. Elżbiety
 
Dlaczego Maryja idzie do św. Elżbiety? Usłyszała od Archanioła, że będzie matką Boga, że jej krewna Elżbieta również będzie matką i to matką tego, który przygotuje drogę Panu. Maryja jest sama, z zamkniętą w swoim łonie tajemnicą. Jest młodziutka, wie, że nawet własnej matce, którą tak bardzo kocha, nie może zdradzić swojej tajemnicy; wie, że nikt nie zrozumie jej tajemnicy. Ale Elżbieta, ona zrozumie,  w niej znajdzie powierniczkę swoich trosk i pytań, na które jeszcze nie zna odpowiedzi. Jak ważne, aby mieć przyjaciela, który jest, który wysłucha, który zrozumie i zachowa każdą naszą tajemnicę. Przyjaciela z którym wspólnie można kroczyć własną drogą Zbawienia.
 
III Narodzenie Zbawiciela
 
Maryja na osiołku, przy niej Józef z poranionymi stopami. Wędrują, wędrują pośród gór i jezior, pośród lasów i krajobrazu pustynnego. Nadszedł czas… Maryja, Józef i Bóg stają przed ludzkimi drzwiami. Nie ma miejsca dla Boga. Co czuła Maryja i Józef. Rodzi się ich dziecko, które ma świat zbawić, dziecko dla którego chcą wszystkiego co najlepsze i najpiękniejsze. A tu ich syn rodzi się wśród bydlęcia, na brudnym sianie. Jakże wielka musiała być ich miłość i pokora. Urodziło się dzieciątko, któremu nadali imię Jezus… Dzieciątko, które mocno wtulili w swoje ramiona. Dla prawdziwej miłości nie ma przeszkód. Prawdziwa miłość pokona każdy trud. Dla prawdziwej miłości liczy się tu i teraz. Przeżyć daną nam chwilę najpiękniej na świecie.
 
IV Ofiarowanie świątyni
 
Maryja i Józef spełnili obowiązek wypływający z ówczesnego prawa. Tak jak nakazano zanieśli swojego pierworodnego syna do świątyni, złożyli dar i ofiarowali go Bogu. Ofiarowali, choć nie musieli, bo trzymali w swoich ramionach maleńkiego Boga. Są dla nas wzorem jak przeżywać naszą codzienność. Aby wypełniać z miłością, gorliwością i dokładnością wszystko, co w tej chwili jest nam dane zrobić. Nie ważne czy dokonuję wielkich rzeczy, czy patrzą na mnie setki ludzi. Może właśnie w tej chwili mijam bezdomnego, może spoglądam na chorego podopiecznego, może siedzę przy kimś mi bliskim, a może spełniam zwykłe codzienne prace. Nie ważne co robię, ale ważne jak to robię, bo patrzy na mnie Bóg.
 
V Znalezienie Jezusa w świątyni
 
Nie ma Jezusa. Ile niepokoju i lęku musiała wzbudzić ta myśl w sercach Maryi i Józefa. Nie ma przy nich ich małego Boga. Nie ma tego, którego kochali ponad życie, którego mieli chronić bo na którego czyhało tyle niebezpieczeństw. Trudna jest ta tajemnica. Jakże Maryja z Józefem mogli zgubić Jezusa? A może Bóg chciał im przypomnieć czyją wolę mają wypełniać? Że ich Syn nie jest ich? Za każdym razem, kiedy gubimy w naszym życiu Jezusa, zatracamy ze swojego horyzontu Jego wolę. Kiedy czuję, że oddalam się od Jezusa, to znaczy, że wybrałem nie tą drogę. Jezus jednak czeka na mój powrót, czeka na skraju drogi z zapaloną świecą. Czeka aż wrócę i będziemy mogli iść dalej tą drogą, która zaprowadzi mnie do Zbawienia.
 
 
 
TAJEMNICE ŚWIATŁA
 
I Chrzest w Jordanie
 
Jan Chrzciciel powiedział „Ten który idzie za mną, mocniejszy jest ode mnie; ja nie jestem godzien nosić Mu sandałów” /Mt3,11/. Teraz stoi przed nim Pan. Jan upada przed Jezusem, a Jezus prosi o chrzest. Jakże wiele pytań musiało się kłębić w głowie Jana. Jak to on, Jan, ma udzielić Chrztu Bogu. To przecież Mesjasz, któremu nie jest godzien nawet nosić sandałów. Jakże wielka była Janowa pokora. Był świadomy wielkiego daru jakim został obdarowany przez Boga, został wybrany na tego, który miał przygotować drogę dla Pana. Niezwykłe wyróżnienie Jana i jego pełne uniżenie przed tym, który go powołał. Jan wypełnił swoją misję najpiękniej jak potrafił.
 
 
 
II Cud w Kanie Galilejskiej
 
„Zróbcie wszystko co wam powie [Syn mój]” /J 2,5/ . Maryja zna swojego syna, Maryja Mu ufa. Jezus zna serce swojej Matki. Sytuacja prozaiczna, zwyczajna, wręcz wydawałoby się nie godna dokonania pierwszego cudu przez Mesjasza. Zbawiciel przemienia wodę w wino, aby goście weselni mogli się bawić dalej, aby mogli się weselić, a dzień ten, aby na zawsze pozostał w pamięci i serach małżonków. Jezus jest obecny w mojej szarej codzienności, w której pragnie dokonywać niezwykłych cudów. Ja często szukam Jezusa w nadzwyczajnych spotkaniach, wielkich uroczystościach, pięknych adoracjach. A Maryja z Jezusem czekają na mnie w moich codziennych obowiązkach, zmartwieniach i radościach.
 
III Głoszenie Królestwa Bożego i wzywanie do nawrócenia
 
Naród wybrany czekał na Mesjasza, który weźmie miecz w rękę, na Mesjasza, który przez walkę poprowadzi Izrael do wielkiego królestwa, do ziemskiego królestwa. A Jezus mówi „jeśli kto cię uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi; temu kto chce (…) wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz” /Mt 5,39/; Jezus mówi Apostołom, że będzie wydany żołnierzom i ukrzyżowany. Jakiego Jezusa ja chcę? Jezusa który uczyni moje życie wspaniałym, sławnym, bogatym wolnym od cierpienia? Jezus mówi,  „jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje” /Łk 9,23/. Krzyż jest drogą, którą musze przejść, aby być szczęśliwym u boku Mesjasza. Jezus obiecuje mi szczęście, ale nie tu na ziemi. Szczęście Zbawienia, w które albo uwierzę i wyruszę w drogę, albo pozostanę na swoim miejscu, w ułudzie pięknego i szczęśliwego ziemskiego życia.
 
IV Przemienienie na górze Tabor
 
Jezus zabrał Piotra, Jakuba i Jana, którzy zobaczyli tak wielkie rzeczy, którzy usłyszeli głos samego Boga. A co było potem? Jakub i Jan pokłócili się, kto z nich jest większy. Piotr zaparł się Jezusa trzykrotnie… Czy i tak nie jest w naszym życiu. Jesteśmy na oazie, spotkaniu modlitewnym, rekolekcjach, słuchamy poruszającego kazania. Tyle postanowień, wzniosłych myśli… A potem szara codzienność i znowu zwątpienie i znowu grzeszymy… A Jezus mówi nie chcę ofiary, ale miłosierdzia (por. Mt 9,13). Jezus nie oczekuje od nas rzeczy wzniosłych, mnóstwa postanowień. Jezus chce, abyśmy kochali tu i teraz. Abyśmy wykorzystali tą chwile, aby czynić dobro.
 
V Ustanowienie Eucharystii
 
Jakże inna to była Eucharystia. Jezus siedział pośród Apostołów, obmywał im nogi, swoimi dłońmi dzielił chleb, który stał się jego ciałem i wino, które przemienił w swoją krew. Co czuli Apostołowie, zdumienie, niezrozumienie jak wielkiej tajemnicy są świadkami.  A my? Nie widzimy Jezusa, ale mamy wiedzę, mamy zrozumienie znaków i cudu jaki się dzieje podczas Eucharystii. Gdyby nasza wiara była jak ziarnko gorczycy, potrafilibyśmy góry przenosić (por. Mt 17,20). Podczas każdej Eucharystii stajemy się świadkami największego cudu, a nam wciąż mało i mało. Wciąż mamy żale do Boga, że nie tak jest w naszym życiu, jakbyśmy chcieli. Wciąż cisną się słowa – a myśmy się spodziewali. A Jezus, tak jak w Wieczerniku, każdej godziny objawia nam się na ołtarzach świata, staje przed nami z wyciągniętymi rękoma i cierpliwie czeka, aż mądrość naszej wiary przemieni się w miłość prawdziwą, jak chleb w ciało jego, a wino w krew jego.
 
TAJEMNICE BOLESNE
 
I Modlitwa Jezusa w Ogrójcu
 
Bóg który stworzył człowieka z miłości, Bóg który za kilka godzin odda życie za zbawienie człowieka, ten Bóg teraz pozostał samiusieńki w ogrodzie Oliwnym. Bóg który ukochał mnie, Bóg, który zaraz wkroczy na drogę cierpienia, bo mnie umiłował, Bóg który pozwoli sobie przybić ręce do krzyża bo pragnie mojego zbawienia. A ja? Czy nie jest tak, że ja modląc się wciąż proszę, wyrzucam Bogu, że mnie nie rozumie, zalewam się łzami? Bóg chce, abym był szczery przed nim, ale czy nie zarzucam go swoimi bolączkami? Czy potrafię spojrzeć Bogu w oczy i zachwycić się Nim, i zaufać Mu tak bez reszty, bez zapewnień, że będzie tak jak sobie wydedukowałem?  Wtedy w ogrodzie oliwnym Jezus modlił się za mnie i za mnie postanowił cierpieć.
 
II Biczowanie
 
Nie ma słów w żadnym języku świata, które mogłyby wyrazić czym jest ta druga tajemnica bolesna. Patrząc na sceny z filmu „Pasja” widzimy Boga leżącego w kałuży krwi; Boga na ciele którego nie ma miejsca nieporanionego; Boga, którego opuściły ludzkie siły; Boga, który pozwolił aby człowiek skatowali Go dla miłości do mnie; Boga, który, spod powiek zalanych krwią spogląda w moje oczy i pragnie dotrzeć do mojego serca i powiedzieć – co jeszcze mam uczynić żebyś uwierzył, na co jeszcze mam pozwolić, żebyś otworzył swoje serce i został zbawiony. Jezusa bardziej boli moja obojętność niż mój grzech, moja bezduszność niż jego krwawiące i ropiejące rany…
 
III Cierniem ukoronowanie
 
Maleńki Jezus w stajence otrzymał dary od trzech króli: Złotem obwołali Jezusa Królem, przez kadzidło odkryli w nim Boga, mirą oznajmili jego podległość śmierci. Jezus Król, od początku był znienawidzony, od początku Jego życie było w niebezpieczeństwie. Teraz ubrali go w purpurowy płaszcz i włożyli koronę cierniową. Obwołali królem, wyśmiali ci którzy niedawno witali Pana wjeżdżającego na osiołku, witali Króla. Teraz poniżają i znieważają swojego Króla. A Jezus stoi milczący wpatrzony w każdego, swoim miłosiernym wzrokiem. Wie jak bardzo człowiek potrafi być okrutny, a mimo to zgadza się i przyjmuje to okrucieństwo na siebie. Jezus powiedział kto chce iść za mną niech weźmie krzyż i niech mnie naśladuje (por. Łk 9,23). Jak trudno nam przyjąć ludzką obłudę, oczernianie i niesprawiedliwe kłamstwa. Jak trudno nam wybaczyć i przyjąć z pokorą ludzką nienawiść. Spróbujmy spojrzeć na naszych oprawców z Chrystusową miłością, może bez słów, z milczącą pokorą, a Jezus kiedyś włoży na nasze głowy koronę wieczności.
 
IV Droga krzyżowa
 
Jezus, Bóg… bierze na swoje ramiona krzyż, wyrusza w najtrudniejszą i najboleśniejszą drogę swojego ziemskiego bycia z człowiekiem. Bóg, który zszedł ze swego Królestwa Niebieskiego, został tak bardzo zhańbiony przez tego, którego tak bardzo ukochał.  Tu na ziemi nie jesteśmy w stanie zrozumieć, co znaczy miłość Boga do człowieka. Najpiękniejsze rozważania, myśli człowiecze nie są w stanie ubrać w słowa, czym jest miłość Boga do człowieka. Spójrzmy na naszego Boga pokrytego krwią, niosącego krzyż naszego grzechu, upadającego i przybitego do krzyża. Spójrzmy na Boga, który oddał wszystko dla mnie, dla ciebie, dla tego któremu dziś nie potrafisz przebaczyć…
 
V Śmierć Pana Jezusa na krzyżu
 
Wykonało się… Spełniły się słowa proroków… Bóg przybity do krzyża ludzkimi rękoma… Bóg któremu człowiek przebił bok, z którego wypłynęła krew i woda… Bóg który ludzką nienawiść przemienił w blask swojej chwały, w nieprzebrane zdroje miłosierdzia, w życie wieczne, w którym pragnie spotkać każdego z nas… Uwierz bo wieczność masz do stracenia…
 
TAJEMNICE CHWALEBNE
 
I Zmartwychwstanie
 
Pusty grób, przerażone kobiety, zdumieni Apostołowie… Nie ma go tu… „Przychodzisz Panie mimo drzwi zamkniętych, Jezu Zmartwychwstały ze śladami męki”… Zaczęła się nowa historia, historia człowieka przed którym Bóg otworzył bramy raju, historia mojego życia która w tak wielkiej mierze ode mnie zależy. Bóg pragnie mojego zbawienia, pragnie spotkania ze mną twarzą w twarz.
 
II Wniebowstąpienie
 
Jak trudno nam wyobrazić sobie tę scenę. Jak naprawdę ona wyglądała. Jak przebiegało wydarzenie Wniebowstąpienia Jezusa? Zapewne wypełnione mnóstwem emocji. Apostołowie, którzy stracili Jezusa w dniu ukrzyżowania – odzyskali go, ponownie ujrzeli, ponownie mogli wtulić się w ramiona swojego Boskiego Mistrza. A teraz Mistrz odchodzi, i to odchodzi na zawsze, już więcej go nie zobaczą. A jednak to odejście rozpoczęło coś nowego. Apostołowie, świadkowie Zmartwychwstałego idą głosić Ewangelię. Tajemnicę Zmartwychwstania Chrystusa, całą liturgie Triduum paschalnego przeżywamy każdego roku. Czy te trzy dni zmieniają coś w moim życiu? Czy staje się lepszym, wierniejszym Bogu? Czy Jego Ewangelii na nowo odżywa w moim codziennym życiu? Kim jest dla mnie Chrystus Zmartwychwstały?
 
III Zesłanie Ducha świętego
 
Apostołowie wraz z Maryją byli w Wieczerniku. Doświadczyli tam czegoś niezwykłego. Bóg w trzeciej osobie przemienił na zawsze ich serca. Duch Święty wlał w nich coś nowego, coś czego nie rozumieli, a coś co uzdolniło tych ubogich, niewykształconych ludzi do pójścia na cały świat i głoszenia Ewangelii wszystkim narodom. Jakże niezwykła była ta łaska, ludzie słuchali Apostołów, choć ich nauka nie była prosta. W moim życiu Bóg też pragnie uczynić wielkie rzeczy; pragnie wlać w moje serca niezwykłe łaski; pragnie, abym był Jego świadkiem. Wejść do wieczernika i przyjąć dar Ducha Świętego. Boję się co powiedzą ludzie, jak zareagują. Prawie wszyscy Apostołowie przez głoszenie Ewangelii ponieśli śmierć dla Jezusa. Taka ma być i moja droga. Czy jestem na nią gotowy?
 
IV Wniebowzięcie Najświętszej Mari Panny
 
Ponownie w tajemnicach różańcowych pochylamy się nad Maryją. Jakże ciche i pokorne było jej życie. Jakże piękne, bo w fizycznej bliskości Syna Mesjasza. I jednocześnie jakże trudne, bo pełne lęku o swojego Syna. Życie ubogie od samego początku, życie przepełnione codziennym trudem o przetrwanie. Zapewne najboleśniejsze było dla Maryi towarzyszenie Jezusowi, w Jego drodze krzyżowej, trzymanie w swoich ramionach zakatowane ciało swojego ukochanego Syna. Teraz Maryja idzie na spotkanie z Bogiem. Maryja matka każdego z nas jest przy boku Jezusa, czuwa nad światem, czuwa nad każdym swoim dzieckiem. Kocha każdego z nas i nieraz zapłacze nad ludzkim grzechem.
 
V Ukoronowanie Maryi na Królowa nieba i ziemi
 
Maryja podczas ofiarowania Jezusa w Świątyni usłyszała od proroka Symeona „a Twoją dusze miecz przeniknie” /Łk 2,34/. Wtedy młodziutka, nie do końca rozumiała te słowa, ale nosiła je głęboko w sercu. Całe życie Maryi było ciche i ukryte. Całe życie było nieustanym rozważaniem Bożych tajemnic, codziennym adorowaniem Boga. Teraz ten Bóg, którego nosiła w swoim łonie, którego pielęgnowała i o którego całe życie się troszczyła, wkłada na jej głowę koronę i czyni Królowa całej ludzkości. Królowa i najlepsza Matka do której możemy zwrócić się z każdą prośbą i każda prośba będzie wysłuchana, bo czy Syn może Matce odmówić. A Matka, która kocha wie, co jest dla nas najlepsze i jak przekazywać Synowi nasze modlitwy. My mamy zaufać, zaufa
Wtorek, 5 października 2021
ŚW. FAUSTYNY KOWALSKIEJ, DZIEWICY
Cały świat wspomina dziś św. Faustynę Kowalską
Dzienniczka św. Faustyny
Posłannictwo głoszenia i wypraszania miłosierdzia Bożego dla świata
O Boże mój, jestem świadoma posłannictwa swego w Kościele świętym. Ustawicznym wysiłkiem moim jest wypraszać miłosierdzie dla świata. Ściśle łączę się z Jezusem i staję jako ofiara błagalna za światem. Bóg mi nie odmówi niczego, kiedy Go błagam głosem Syna Jego. Moja ofiara jest niczym sama z siebie, ale kiedy ją łączę z ofiarą Chrystusa, to staje się wszechmocną i ma moc przebłagania gniewu Bożego. Bóg miłuje nas w Synu swoim; bolesna męka Syna Bożego jest ustawicznym łagodzeniem gniewu Boga.
O Boże, jak bardzo pragnę, aby Cię poznały dusze, żeś je stworzył z miłości niepojętej. O, Stwórco mój i Panie, czuję, że uchylę zasłony nieba, aby o dobroci Twojej nie wątpiła ziemia.
Uczyń mnie, Jezu, miłą i czystą ofiarą przed obliczem Ojca swego. Jezu, mnie nędzną, grzeszną, przeistocz w siebie, bo Ty wszystko możesz, i oddaj mnie Ojcu swemu Przedwiecznemu. Pragnę się stać hostią ofiarną przed Tobą, a przed ludźmi zwykłym opłatkiem; pragnę, aby woń mojej ofiary była znana tylko Tobie. O Boże wiekuisty, pali się we mnie ogień nieugaszony błagania Ciebie o miłosierdzie; wyczuwam i rozumiem, że to jest moje zadanie, tu i w wieczności. Tyś sam kazał mi mówić o tym wielkim miłosierdziu i dobroci Twojej.
                                        Witam Cię Jezu; św. Faustyna Kowalska · Zapiski z zielonego zeszytu
Święta Faustyna Kowalska
Helena Kowalska urodziła się 25 sierpnia 1905 r. w rolniczej rodzinie z Głogowca k/Łodzi jako trzecie z dziesięciorga dzieci. Dwa dni później została ochrzczona w kościele parafialnym pod wezwaniem św. Kazimierza w Świnicach Warckich (diecezja włocławska). Nadano jej wówczas imię Helena. Kiedy miała siedem lat, po raz pierwszy usłyszała w duszy głos wzywający do doskonalszego życia. W 1914 r. przyjęła I Komunię świętą, a dopiero trzy lata później rozpoczęła naukę w szkole podstawowej. Mimo dobrych wyników uczyła się tylko trzy lata, potem musiała zrezygnować, aby pomagać matce w domu.
W szesnastym roku życia opuściła dom rodzinny, by na służbie u zamożnych rodzin w Aleksandrowie, Łodzi i Ostrówku zarobić na własne utrzymanie i pomóc rodzicom. Przez cały czas bardzo pragnęła życia zakonnego, ale rodzicom powiedziała o swoich zamiarach dopiero w 1922 r. Ojciec jednak nie wyraził zgody, motywując odmowę brakiem pieniędzy na wyprawę wymaganą w klasztorach.
W lipcu 1924 r., kiedy Helena z koleżankami uczestniczyła w zabawie w parku koło łódzkiej katedry, Pan Jezus przemówił do niej i polecił niezwłocznie pojechać do Warszawy i wstąpić do klasztoru. Helena postanowiła nie wracać do domu i postawić rodziców przed faktem dokonanym. O tym planie powiedziała tylko siostrze, z którą była, i pierwszym pociągiem przyjechała do Warszawy. Tu następnego dnia zgłosiła się do Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia przy ul. Żytniej. Musiała jednak jeszcze rok przepracować w Warszawie, aby odłożyć pieniądze na skromną wyprawę. 1 sierpnia 1925 r. została przyjęta do Zgromadzenia. Postulat odbywała w Warszawie, a nowicjat w Krakowie, gdzie w czasie obłóczyn zakonnych razem z habitem otrzymała imię Maria Faustyna. Od marca 1926 r. Bóg doświadczał siostrę Faustynę ogromnymi trudnościami wewnętrznymi; wiele przecierpiała aż do końca nowicjatu. W Wielki Piątek 1927 r. zbolałą duszę nowicjuszki ogarnął żar Bożej Miłości. Zapomniała o własnych cierpieniach, poznając, jak bardzo cierpiał dla niej Jezus. 30 kwietnia 1928 r. złożyła pierwsze śluby zakonne, następnie z pokorą i radością pracowała w różnych domach zakonnych, m.in. w Krakowie, Płocku i Wilnie, pełniąc rozmaite obowiązki. Zawsze pozostawała w pełnym zjednoczeniu z Bogiem. Jej bogate życie wewnętrzne wspierane było poprzez wizje i objawienia.Święta Faustyna KowalskaW zakonie przeżyła 13 lat. 22 lutego 1931 r. po raz pierwszy ujrzała Pana Jezusa Miłosiernego. Otrzymała wtedy polecenie namalowania takiego obrazu, jak ukazana jej postać Zbawiciela, oraz publicznego wystawienia go w kościele. Mimo znacznego pogorszenia stanu zdrowia pozwolono jej na złożenie profesji wieczystej 30 kwietnia 1933 r. Później została skierowana do domu zakonnego w Wilnie. Na początku 1934 roku zwróciła się z prośbą do artysty-malarza Eugeniusza Kazimierskiego o wykonanie według jej wskazówek obrazu Miłosierdzia Bożego. Gdy w czerwcu ujrzała ukończony obraz, płakała, że Chrystus nie jest tak piękny, jak Go widziała.
Dzięki usilnym staraniom ks. Michała Sopoćko, kierownika duchowego siostry Faustyny, obraz został wystawiony po raz pierwszy w czasie triduum poprzedzającego uroczystość zakończenia Jubileuszu Odkupienia świata w dniach 26-28 kwietnia 1935 r. Został umieszczony wysoko w oknie Ostrej Bramy i widać go było z daleka. Uroczystość ta zbiegła się z pierwszą niedzielą po Wielkanocy, tzw. niedzielą przewodnią, która – jak twierdziła siostra Faustyna – miała być przeżywana na polecenie Chrystusa jako święto Miłosierdzia Bożego. Ksiądz Michał Sopoćko wygłosił wówczas kazanie o Bożym Miłosierdziu.
W 1936 r. stan zdrowia siostry Faustyny pogorszył się znacznie, stwierdzono u niej zaawansowaną gruźlicę. Od marca tego roku do grudnia 1937 r. przebywała na leczeniu w szpitalu na krakowskim Prądniku Białym. Wiele modliła się w tym czasie, odwiedzała chorych, a umierających otaczała szczególną modlitewną pomocą. Po powrocie ze szpitala pełniła przez pewien czas obowiązki furtianki. Starała się bardzo, by żaden ubogi nie odszedł bez najmniejszego choćby wsparcia od furty klasztornej. Wywierała bardzo pozytywny wpływ na wychowanki Zgromadzenia, dając im przykład pobożności i gorliwości, a zarazem wielkiej miłości.
Chrystus uczynił siostrę Faustynę odpowiedzialną za szerzenie kultu Jego Miłosierdzia. Polecił pisanie Dzienniczka poświęconego tej sprawie, odmawianie nowenny, koronki i innych modlitw do Bożego Miłosierdzia. Codziennie o godzinie 15:00 Faustyna czciła Jego konanie na krzyżu. Przepowiedziała także, że szerzona przez nią forma kultu Miłosierdzia Bożego będzie zabroniona przez władze kościelne. Dzięki s. Faustynie odnowiony i pogłębiony został kult Miłosierdzia Bożego. To od niej pochodzi pięć form jego czci: obraz Jezusa Miłosiernego („Jezu, ufam Tobie”), koronka do Miłosierdzia Bożego, Godzina Miłosierdzia (godzina 15, w której Jezus umarł na krzyżu), litania oraz święto Miłosierdzia Bożego w II Niedzielę Wielkanocną.
W kwietniu 1938 r. nastąpiło gwałtowne pogorszenie stanu zdrowia siostry Faustyny. Ksiądz Michał Sopoćko udzielił jej w szpitalu sakramentu chorych, widział ją tam w ekstazie. Po długich cierpieniach, które znosiła bardzo cierpliwie, zmarła w wieku 33 lat – 5 października 1938 r. Jej ciało pochowano na cmentarzu zakonnym w Krakowie-Łagiewnikach. W 1966 r. w trakcie trwania procesu informacyjnego w sprawie beatyfikacji siostry Faustyny, przeniesiono jej doczesne szczątki do kaplicy Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach.
S. Faustyna została beatyfikowana 18 kwietnia 1993 r., a ogłoszona świętą 30 kwietnia 2000 r. Uroczystość kanonizacji przypadła w II Niedzielę Wielkanocną, którą św. Jan Paweł II ustanowił wtedy świętem Miłosierdzia Bożego. Relikwie św. siostry Faustyny znajdują się w Krakowie-Łagiewnikach, gdzie mieści się sanktuarium Miłosierdzia Bożego odwiedzane przez setki tysięcy wiernych z kraju i z całego świata. Dwukrotnie nawiedził je również św. Jan Paweł II, po raz pierwszy w 1997 r., a po raz drugi – 17 sierpnia 2002 r., aby dokonać uroczystej konsekracji nowo wybudowanej świątyni w Krakowie-Łagiewnikach i zawierzyć cały świat Bożemu Miłosierdziu.W ikonografii św. Faustyna przedstawiana jest w czarnym habicie, w stroju swego zgromadzenia.

                                                                 O Boże mój, Św. Siostra Faustyna Kowalska ZMBM
LITANIA DO ŚWIĘTEJ FAUSTYNY
 
Kyrie eleison, Christe eleison, Kyrie eleison,
Chryste usłysz nas, Chryste wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba, Boże – zmiłuj się nad nami.
Synu Odkupicielu świata, Boże – zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, Boże – zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, Jedyny Boże – zmiłuj się nad nami.
Święta Maryjo – módl się za nami.
Święta Faustyno, żywy świadku miłosierdzia Ojca niebieskiego – módl się za nami.
Święta Faustyno, pokorna służebnico Jezusa – Wcielonego Miłosierdzia
Święta Faustyno, posłuszne narzędzie Ducha Pocieszyciela
Święta Faustyno, ufna córko Matki Miłosierdzia
Święta Faustyno, powiernico orędzia o miłosierdziu Bożym
Święta Faustyno, wierna sekretarko słów Jezusa Miłosiernego
Święta Faustyno, wielka apostołko miłosierdzia Bożego
Święta Faustyno, szafarko Boga bogatego w miłosierdzie
Święta Faustyno, darze Boga dla całego świata
Święta Faustyno, dostrzegająca dobroć Stwórcy w każdym stworzeniu
Święta Faustyno, wielbiąca Boga w tajemnicy Wcielenia
Święta Faustyno, uczestniczko męki i zmartwychwstania Pana
Święta Faustyno, przewodniczko na drodze Jezusowego krzyża
Święta Faustyno, spotykająca się z Jezusem w sakramentach świętych
Święta Faustyno, zjednoczona z Oblubieńcem w swej duszy
Święta Faustyno, olśniona miłosierdziem Boga w życiu Maryi
Święta Faustyno, miłująca Kościół – Mistyczne Ciało Chrystusa
Święta Faustyno, mocna prawdziwą wiarą
Święta Faustyno, wytrwała niezłomną nadzieją
Święta Faustyno, płonąca gorącą miłością
Święta Faustyno, piękna prawdziwą pokorą
Święta Faustyno, prosta dziecięcą ufnością
Święta Faustyno, wzorze pełnienia woli Bożej
Święta Faustyno, przykładzie ofiarnej służby
Święta Faustyno, opiekunko troskliwa dusz kapłańskich i zakonnych
Święta Faustyno, ochrono przed złem ludzi młodych i dzieci
Święta Faustyno, nadziejo upadających i zrozpaczonych
Święta Faustyno, umocnienie chorych i cierpiących
Święta Faustyno, wspierająca ufność w sercach konających
Święta Faustyno, ofiarująca się za grzeszników
Święta Faustyno, zatroskana o zbawienie wszystkich ludzi
Święta Faustyno, orędowniczko cierpiących w czyśćcu
Święta Faustyno, prosząca o miłosierdzie Boga dla całego świata
 
 
JEZU, który gładzisz grzechy świata – przepuść nam, Panie.
JEZU, który gładzisz grzechy świata – wysłuchaj nas. Panie.
JEZU, który gładzisz grzechy świata – zmiłuj się nad nami.
 
 
Módl się za nami święta Faustyno.
Abyśmy życiem i słowem głosili światu orędzie Miłosierdzia.
 
Módlmy się:
Miłosierny Boże, przyjmij nasze dziękczynienie za dar życia i posłannictwa świętej Faustyny i za jej wstawiennictwem pomóż nam wzrastać w postawie ufności wobec Ciebie i miłosierdzia względem bliźnich. Przez Chrystusa, Pana naszego.
Amen.

 

Poniedziałek, 4 października 2021
ŚW. FRANCISZKA Z ASYŻU
Koronka do św. Franciszka z Asyżu - instrukcja modlitwy - JS R1232 - hurtownia dewocjonaliów P.H. Jakóbczak
Z listu św. Franciszka z Asyżu do wszystkich wiernych

Mamy być prości, pokorni i czyści
Wszechmogący Ojciec oznajmił przez świętego archanioła swego, Gabriela, że Jego Słowo, tak czcigodne, święte i chwalebne, przyjdzie na świat z nieba. Oznajmił to chwalebnej Dziewicy Maryi, z której łona Słowo przyjęło prawdziwe ciało naszej ułomnej natury. Jednorodzony Syn, bogaty ponad wszelką miarę, zechciał jednak wraz z Najświętszą Matką swoją wybrać ubóstwo. Kiedy się przybliżyła Jego męka, obchodził Paschę wraz ze swymi uczniami. Potem się modlił do Ojca: „Ojcze, jeśli to być może, niech odejdzie ode Mnie ten kielich”.
Wolę swoją jednak złożył w woli Ojca. Wolą zaś Ojca było, aby Jego Syn błogosławiony i chwalebny, dany nam i dla nas narodzony, ofiarował siebie przez własną krew na ołtarzu krzyża jako żertwa i ofiara; nie za siebie, bo przez Niego wszystko się stało, ale za grzechy nasze, dając nam przykład, abyśmy wstępowali w Jego ślady. Pragnie On, abyśmy wszyscy przez Niego dostępowali zbawienia i przyjmowali Go czystym sercem i czystym ciałem.
O jakże szczęśliwi i błogosławieni są ci, którzy miłują Pana i pełnią Jego polecenia zawarte w Ewangelii: „Będziesz miłował Pana Boga twego z całego serca twego, z całej duszy twojej, a bliźniego swego jak siebie samego”. Miłujmy przeto Boga, czcijmy Go czystym sercem i czystym umysłem, ponieważ tego przede wszystkim pragnie, mówiąc: „Prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w duchu i prawdzie”. Wszyscy, którzy oddają Mu cześć, mają to czynić w duchu i prawdzie. Ku Niemu zwracajmy uwielbienie i modlitwy mówiąc we dnie i w nocy: „Ojcze nasz, któryś jest w niebie”, bo „zawsze należy się modlić i nigdy nie ustawać”.
Poza tym czyńmy owoce godne pokuty. Miłujmy bliźnich jak samych siebie. Miejmy w sobie miłość i pokorę, pełnijmy uczynki miłosierdzia, one bowiem obmywają dusze z brudu grzechu. Wszystko, co ludzie pozostawiają na świecie, tracą na zawsze. Z sobą zaś zabierają jedynie zapłatę za miłość oraz jałmużny, jakie dawali. Pan da im nagrodę i słuszną odpłatę.
Nie powinniśmy być mądrzy i roztropni według ciała, ale raczej mamy być prości, pokorni i czyści. Nigdy nie powinniśmy wynosić się ponad innych, ale raczej mamy być sługami i poddanymi każdego człowieka ze względu na Boga. Na wszystkich, którzy tak czynić będą i wytrwają do końca, spocznie Duch Pana, zamieszka w nich i będzie w nich przebywał. Tacy się staną synami Ojca niebieskiego, którego dzieła pełnią; są oblubieńcami, braćmi i matkami naszego Pana Jezusa Chrystusa.

Święty Franciszek z Asyżu

Św. Franciszek – Jan Bernardone – przyszedł na świat w 1182 r. w Asyżu w środkowych Włoszech. Urodził się w bogatej rodzinie kupieckiej. Jego rodzice pragnęli, by osiągnął on stan szlachecki, nie przeszkadzali mu więc w marzeniach o ostrogach rycerskich. Nie szczędzili pieniędzy na wystawne i kosztowne uczty, organizowane przez niego dla towarzyszy i rówieśników. Jako młody człowiek Franciszek odznaczał się wrażliwością, lubił poezję, muzykę. Ubierał się dość ekstrawagancko. Został okrzyknięty królem młodzieży asyskiej. W 1202 r. wziął udział w wojnie między Asyżem a Perugią. Przygoda ta zakończyła się dla niego niepowodzeniem i niewolą. Podczas rocznego pobytu w więzieniu Franciszek osłabł i popadł w długą chorobę.

Święty Franciszek z Asyżu

W roku 1205 uzyskał ostrogi rycerskie (został pasowany na rycerza) i udał się na wojnę, prowadzoną między Fryderykiem II a papieżem. W tym czasie Bóg wyraźniej zaczął działać w życiu Franciszka. W Spoletto miał sen, w którym usłyszał wezwanie Boga. Powrócił do Asyżu. Postanowił zamienić swoje bogate ubranie z żebrakiem i sam zaczął prosić przechodzących o jałmużnę. To doświadczenie nie pozwoliło mu już dłużej trwać w zgiełku miasta. Oddał się modlitwie i pokucie. Kolejne doświadczenia utwierdziły go w tym, że wybrał dobrą drogę. Pewnego dnia w kościele św. Damiana usłyszał głos: „Franciszku, napraw mój Kościół”. Wezwanie zrozumiał dosłownie, więc zabrał się do odbudowy zrujnowanej świątyni. Aby uzyskać potrzebne fundusze, wyniósł z domu kawał sukna. Ojciec zareagował na to wydziedziczeniem syna. Pragnąc nadać temu charakter urzędowy, dokonał tego wobec biskupa. Na placu publicznym, pośród zgromadzonego tłumu przechodniów i gapiów, rozegrała się dramatyczna scena między ojcem a synem. Po decyzji ojca o wydziedziczeniu Franciszek zdjął z siebie ubranie, które kiedyś od niego dostał, i nagi złożył mu je u stóp, mówiąc: „Kiedy wyrzekł się mnie ziemski ojciec, mam prawo Ciebie, Boże, odtąd wyłącznie nazywać Ojcem”. Po tym wydarzeniu Franciszek zajął się odnową zniszczonych wiekiem kościołów. Zapragnął żyć według Ewangelii i głosić nawrócenie i pokutę. Z czasem jego dotychczasowi towarzysze zabaw poszli za nim.

24 lutego 1208 r. podczas czytania Ewangelii o rozesłaniu uczniów, uderzyły go słowa: „Nie bierzcie na drogę torby ani dwóch sukien, ani sandałów, ani laski” (Mt 10, 10). Odnalazł swoją drogę życia. Zrozumiał, że chodziło o budowę trudniejszą – odnowę Kościoła targanego wewnętrznymi niepokojami i herezjami. Nie chcąc zostać uznanym za twórcę kolejnej grupy heretyków, Franciszek spisał swoje propozycje życia ubogiego według rad Ewangelii i w 1209 r. wraz ze swymi braćmi udał się do Rzymu. Papież Innocenty III zatwierdził jego regułę. Odtąd Franciszek i jego bracia nazywani byli braćmi mniejszymi. Wrócili do Asyżu i osiedli przy kościele Matki Bożej Anielskiej, który stał się kolebką Zakonu. Franciszkowy ideał życia przyjmowały również kobiety. Już dwa lata później, dzięki św. Klarze, która była wierną towarzyszką duchową św. Franciszka, powstał Zakon Ubogich Pań – klaryski.

Święty Franciszek z AsyżuFranciszek wędrował od miasta do miasta i głosił pokutę. Wielu ludzi pragnęło naśladować jego sposób życia. Dali oni początek wielkiej rzeszy braci i sióstr Franciszkańskiego Zakonu Świeckich (tercjarstwu), utworzonemu w 1211 r. W tym też roku Franciszek wybrał się do Syrii, ale tam nie dotarł i wrócił do Włoch. W 1217 r. zamierzał udać się do Francji, lecz został zmuszony do pozostania we Włoszech. Uczestniczył w Soborze Laterańskim IV. Z myślą o ewangelizacji pogan wybrał się na Wschód. W 1219 r. wraz z krzyżowcami dotarł do Egiptu i tam spotkał się z sułtanem Melek-el-Kamelem, wobec którego świadczył o Chrystusie. Sułtan zezwolił mu bezpiecznie opuścić obóz muzułmański i dał mu pozwolenie na odwiedzenie miejsc uświęconych życiem Chrystusa w Palestynie, która była wtedy pod panowaniem muzułmańskich Arabów.

Święty Franciszek z Asyżu

W 1220 r. Franciszek wrócił do Italii. Na Boże Narodzenie 1223 r., podczas jednej ze swoich misyjnych wędrówek, w Greccio zainscenizował religijny mimodram. W żłobie, przy którym stał wół i osioł, położył małe dziecko na sianie, po czym odczytał fragment Ewangelii o narodzeniu Pana Jezusa i wygłosił homilię. Inscenizacją owego „żywego obrazu” dał początek „żłóbkom”, „jasełkom”, teatrowi nowożytnemu w Europie. 14 września 1224 r. w Alvernii, podczas czterdziestodniowego postu przed uroczystością św. Michała Archanioła, Chrystus objawił się Franciszkowi i obdarzył go łaską stygmatów – śladów Męki Pańskiej. W ten sposób Franciszek, na dwa lata przed swą śmiercią, został pierwszym w historii Kościoła stygmatykiem.

Franciszek aprobował świat i stworzenie, obdarzony był niewiarygodnym osobistym wdziękiem. Dzięki niemu świat ujrzał ludzi z kart Ewangelii: prostych, odważnych i pogodnych. Wywarł olbrzymi wpływ na życie duchowe i artystyczne średniowiecza. Trudy apostolstwa, surowa pokuta, długie noce czuwania na modlitwie wyczerpały siły Franciszka. Zachorował na oczy, próby leczenia nie przynosiły skutku. Zmarł 3 października 1226 r. o zachodzie słońca w kościele Matki Bożej Anielskiej w Asyżu. Kiedy umierał, prosił, by bracia zwlekli z niego odzienie i położyli go na ziemi. Rozkrzyżował przebite stygmatami ręce. Odszedł z psalmem 141 na ustach, wcześniej wysłuchawszy Męki Pańskiej według św. Jana. W chwili śmierci miał 45 lat. W dwa lata później uroczyście kanonizował go Grzegorz IX.

Najpopularniejszym tekstem św. Franciszka jest Pieśń słoneczna. Pozostawił po sobie pisma: Napomnienia, listy, teksty poetyckie i modlitewne. Św. Franciszek jest patronem wielu zakonów, m. in.: albertynów, franciszkanów, kapucynów, franciszkanów konwentualnych, bernardynek, kapucynek, klarysek, koletanek; tercjarzy; Włoch, Asyżu, Bazylei; Akcji Katolickiej; aktorów, ekologów, niewidomych, pokoju, robotników, tapicerów, ubogich, więźniów.

W ikonografii św. Franciszek ukazywany jest w habicie franciszkańskim, czasami ze stygmatami. Bywa przedstawiany w otoczeniu ptaków. Jego atrybutami są: baranek, krucyfiks, księga, ryba w ręku.

MODLITWA FRANCISZKAŃSKA
O Panie, uczyń z nas narzędzia Twego pokoju,
abyśmy siali miłość –  tam, gdzie panuje nienawiść;
wybaczenie – tam, gdzie panuje krzywda;
jedność – tam, gdzie panuje zwątpienie;
nadzieję – tam, gdzie panuje rozpacz;
światło – tam, gdzie panuje mrok;
radość – tam, gdzie panuje smutek;
Spraw, abyśmy mogli nie tyle szukać pociechy, co pociechę dawać;
nie tyle szukać zrozumienia, co rozumieć;
nie tyle szukać miłości, co kochać;
albowiem dając – otrzymujemy;
wybaczając – zyskujemy przebaczenie;
a umierając – rodzimy się do wiecznego życia,
przez Jezusa Chrystusa Pana naszego. Amen.
 
MODLITWA ŚW. JANA PAWŁA II W KAPLICY STYGMATÓW
Alwernia, 17 września 1993 r.
 
Święty Franciszku, który otrzymałeś stygmaty na Alwerni, świat tęskni za tobą jako za ikoną Jezusa ukrzyżowanego. Potrzebuje twojego serca otwartego ku Bogu i ku człowiekowi, twoich stóp bosych i zranionych, twoich rąk przebitych i błagających. Tęskni za twoim głosem słabym, ale potężnym mocą Ewangelii. Pomóż, Franciszku, dzisiejszym ludziom uznać zło grzechu i szukać oczyszczenia z niego w pokucie. Pomóż im wyzwolić się z samych struktur grzechu, które uciskają dzisiejsze społeczeństwo. Ożyw w rządzących świadomość tego, jak nagląca jest potrzeba pokoju wewnątrz narodów i pomiędzy nimi. Niech młodym udzieli się twoja świeżość życia, zdolna przeciwstawiać się zasadzkom różnorakich kultur śmierci. Dotkniętym wszelkiego rodzaju złem przekaż, Franciszku, twoją radość płynącą z umiejętności przebaczania. Wszystkim ukrzyżowanym przez cierpienie, głód i wojnę otwórz na nowo bramy nadziei. Amen.
 
KORONKA ZA WSTAWIENNICTWEM ŚWIĘTYCH OJCÓW PIO I FRANCISZKA
Do prywatnego odmawiania na zwykłej koronce różańcowej
 
 
W imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego. Amen
 
Trzymając w dłoni krzyżyk:
Wierzę w Boga Ojca wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi….
 
Na pierwszym paciorku:
Ojcze nasz, któryś jest w niebie…
 
Na 3 kolejnych paciorkach, odmawiamy ku czci Królowej Zakonu Serafickiego:
O Maryjo bez grzechu pierworodnego poczęta, módl się za nami,  którzy się do Ciebie uciekamy i za wszystkimi, którzy się do Ciebie nie uciekają, a zwłaszcza za nieprzyjaciółmi Kościoła świętego i poleconymi Tobie.
 
Na dużych paciorkach zamiast “Ojcze nasz” :
Święci Ojcowie Franciszku i Pio, przez najświętsze rany Jezusowe, które w swoim ciele nosiliście, pokornie was błagamy, wstawiajcie się za nami u Boga, byśmy naszych pięciu zmysłów ciała tak używali, abyśmy się Jemu i wam podobać mogli. Nauczcie nas tak święte i pokutne wieść życie, jak sami żyliście. Uproście nam u Pana Boga prawdziwą skruchę za grzechy. Uproście nam ducha: wiary, nadziei, miłości, ducha: czystości, ubóstwa i posłuszeństwa, a w tym wszystkim dajcie nam wytrwać aż do śmierci i strzeżcie nas przed zakusami złych duchów. Amen
 
Na małych paciorkach zamiast “Zdrowaś Maryjo”:
Przez najświętsze rany Jezusowe, które w swoim ciele nosiliście. Strzeżcie nas i módlcie się za nami teraz i w godzinę śmierci naszej.
 
Po zakończeniu koronki:
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu … (3x)
 
LITANIA DO ŚW. FRANCISZKA Z ASYŻU
Kyrie elejson, Chryste elejson, Kyrie elejson,
Chryste, usłysz nas, Chryste, wysłuchaj nas,
Ojcze z nieba, Boże    – zmiłuj się nad nami
Synu, Odkupicielu świata Boże,
Duchu Święty, Boże,
Święta Trójco, Jedyny Boże,
Święta Maryjo                         – módl się za nami
Święty Franciszku,
Wspaniały wzgardzicielu świata,
Gorliwy naśladowco Chrystusa,
Założycielu trzech zakonów,
Mocny filarze Kościoła katolickiego,
Nauczycielu świętego posłuszeństwa,
Zwierciadło pokory,
Miłośniku ubóstwa,
Przykładzie łagodności,
Opoko cierpliwości,
Pałający ognistą miłością ku Bogu,
Wzorze miłości bliźniego,
Wybrany wizerunku cnót ewangelicznych,
Pokój czyniący,
Mężu według Serca Bożego,
Zwycięzco szatanów,
Obrazie ukrzyżowanego Jezusa,
Pięciu ranami ozdobiony przyjacielu Boga,
Miłością Boską gorejący,
Wielki opiekunie ubogich,
Żarliwy w zachowaniu czystości,
 
JEZU, który gładzisz grzechy świata –          przepuść nam Panie,
JEZU, który gładzisz grzechy świata –          wysłuchaj nas Panie,
JEZU, który gładzisz grzechy świata –          zmiłuj się nad nami,
 
Módl się za nami św. Franciszku.
Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.
 
Módlmy się: Boże, Ty sprawiłeś, że święty Franciszek z Asyżu żyjąc  w ubóstwie i pokorze upodobnił się do Chrystusa; daj, abyśmy idąc tą drogą naśladowali Twojego Syna i zjednoczyli się z Tobą pełni wesela i miłości. Przez Chrystusa Pana naszego. W. Amen.
Niedziela, 3 października 2021
 
XXVII NIEDZIELA ZWYKŁA 
 
9 Cytaty o Bogu ideas | cytaty, cytaty życiowe, cytaty duchowe
 
 
(Mk 10, 2-16)
Faryzeusze przystąpili do Jezusa, a chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę. Odpowiadając, zapytał ich: „Co wam przykazał Mojżesz?” Oni rzekli: „Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić”. Wówczas Jezus rzekł do nich: „Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co więc Bóg złączył, tego niech człowiek nie rozdziela”. W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. Powiedział im: „Kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia względem niej cudzołóstwo. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo”. Przynosili Mu również dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego”. I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je.
 
 
Sentencje Św. Ojca Pio - Cytaty, słowa krzepiące • e-wiara.pl
 
Reguły pasterskiej św. Grzegorza Wielkiego, papieża
 

Pasterz niech będzie roztropny w milczeniu, a pożyteczny w mówieniu
 

 

Pasterz niech będzie roztropny w milczeniu, a pożyteczny w mówieniu; nie powinien rozgłaszać tego, o czym należałoby milczeć, ani zamilczać tego, co się powinno powiedzieć. Albowiem podobnie jak nierozważne słowo wprowadza w błąd, tak nieroztropne milczenie pozostawia w błędzie tych, którzy mogliby poznać prawdę. A tymczasem nierozważni pasterze w obawie przed utratą ludzkich względów często powstrzymują się od otwartego głoszenia tego, co słuszne. Nie strzegą owczarni – powiada Prawda – z gorliwością dobrych pasterzy, ale postępują jak najemnicy, uciekając w obliczu nadchodzącego wilka i zasłaniając się milczeniem.
Dlatego Pan karci ich przez proroka, mówiąc: „To nieme psy, niezdolne, by zaszczekać”. Dlatego też uskarża się dalej w słowach: „Nie stanęliście naprzeciw ani nie budowaliście murów wokół domu Izraela, by się ostać w walce w dniu Pana”. Stanąć naprzeciw oznacza odważnym słowem stanąć w obronie owczarni przeciw władcom tego świata. Ostać się w walce w dzień Pana oznacza stawić czoła wojującym bezbożnym ze względu na umiłowanie sprawiedliwości.
Czymże jest dla pasterza lęk przed mówieniem prawdy, jeśli nie ucieczką w milczenie? Kto zaś staje w obronie owczarni, ten wznosi przeciwko nieprzyjaciołom mur wokół domu Izraela. Dlatego powiedziano popadającemu w grzechy ludowi: „Prorocy twoi miewali dla ciebie widzenia próżne i bezsensowne; nie odsłaniali twej nieprawości, by cię nakłonić do nawrócenia”. W Piśmie świętym proroków nazywa się niekiedy nauczycielami, którzy przez ujawnienie przemijalności rzeczy obecnych ukazują przyszłe. Słowo Boże wyrzuca im fałszywe widzenia, bo lękając się wystąpić przeciwko złu, tchórzliwie schlebiają grzesznikom, obiecując bezpieczeństwo. Nie odsłaniają nieprawości grzeszników, ponieważ powstrzymują się od karcenia.
Słowa skarcenia są jakby kluczem, który odsłania winę, nierzadko nie znaną nawet temu, kto ją popełnił. Stąd święty Paweł powiada: „Aby mógł przekazywać zdrową naukę i przekonywać opornych”. Stąd i Malachiasz mówi: „Wargi kapłana powinny strzec wiedzy, a wtedy pouczenia będą u niego szukali, bo jest on wysłannikiem Pana Zastępów”. Stąd także Pan upomina przez Izajasza: „Krzycz na całe gardło, nie przestawaj, podnoś twój głos jak trąba”.
Tak więc ktokolwiek staje się kapłanem, podejmuje się zadania herolda. Ma on ogłaszać nadejście straszliwego Sędziego, który się zbliża. Jeśli więc kapłan nie umie sprawować posługi głoszenia, jakże będzie wołał ów niemy herold? Dlatego właśnie Duch Święty spoczął nad pierwszymi pasterzami w postaci języków; tych, których napełnił, uczynił natychmiast zdolnymi do głoszenia o Nim.
 
 
                                                                        Dobre słowa: Uwielbienia Boga

Komentarze do poszczególnych czytań przygotowane przez Bractwo Słowa Bożego

Komentarz do pierwszego czytania

Dzisiejszy tekst o stworzeniu mężczyzny i kobiety dobrze jest czytać równolegle z innym fragmentem Księgi Rodzaju: 1.24-2.8. Widać wtedy wyraźnie istotę dwu-płciowości człowieka. W tym kontekście imputowanie ludziom wielopłciowości ma jednoznaczny cel – sprowadzenie stworzonego na wzór i podobieństwo Boże rodzaju ludzkiego do poziomu zwierząt, odebranie mu jego dominującej roli panowania nad stworzonym światem, aby „służyć i strzec”. A ponieważ w świecie nic nie ginie, to jeżeli odbierzemy człowiekowi jego miejsce i funkcję, to kto go zastąpi? Kto zostanie wtedy panem ludzkości? Czy nie szatan, który za wszelką cenę chce wrócić do czasów swych pierwotnych zdobyczy? Patrząc na to, co dzieje się obecnie na świecie, widać jak wielu ludzi chce mu w tym pomagać. Upadek cywilizacji chrześcijańskiej może doprowadzić świat do chaosu i ciemności, pogaństwa, upustynnienia, co przepowiada Księga Apokalipsy w opisie siódmej czaszy.
Jednak nie zapominajmy słów Chrystusa: „Jam zwyciężył świat”. Także i szatana. Bóg nie chce, by wszystko, co stworzył jako dobre i bardzo dobre miało być zagarnięte przez zbuntowanego Uzurpatora. Kochający Ojciec nie pozwoli wydrzeć sobie swych umiłowanych dzieci. Przylgnijmy do Niego.

 

Komentarz do psalmu

Bóg stworzył nas na swoją chwałę. Mądrość pokoleń utwierdza nas w przekonaniu, że gdy w naszym życiu Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko jest na swoim miejscu. To właśnie o tym mówi psalmista: „Szczęśliwy człowiek, który służy Panu”, a gdzie indziej Pismo dodaje: „z całej swej mocy, serca i umysłu”. Wtedy życie ludzkie staje się z natury swej uporządkowane i błogosławione. Oczywiście wiemy, że szatan sieje kąkol, skłania innych przeciw nam, wzbudza wojny, nieprawość, może nas zabić. Jednak większość naszych problemów życiowych to skutki naszych grzechów i wad, stawiania na swoim.
Człowiek nie osiągnie szczęścia na ziemi, dopóki nie będzie żył w Woli Bożej i nie stanie się święty. Także bojaźń Boża jest początkiem mądrości i wstępem do świętości.

 

Komentarz do drugiego czytania

Miłość Boga do stworzonego człowieka, swego dziecka, była tak wielka, że gdy człowiek zdradził swego Stwórcę, Ten miał już gotowy plan jego ratowania. Syn Boży z miłości przyjął postać ludzką ze wszystkimi jej ograniczeniami, aby nas zbawić. Żaden człowiek nie mógłby dokonać tego zbawienia. Skala grzechu jest tak wielka, że aby jej zadośćuczynić, potrzeba było miłości Boga-Człowieka, do której nikt inny nie mógłby się wznieść.
Całe życie Chrystusa było podporządkowane jednemu celowi: pełnić Wolę Ojca. Żaden prorok ani święty nie posiadł w pełni tej cechy, więc cokolwiek by nie uczynił, byłoby to niepełne, nie na miarę Boga samego. Tylko Syn Człowieczy mógł złożyć ofiarę doskonałą, ofiarę z siebie. Stąd autor Listu do Hebrajczyków uzasadnia, dlaczego Zbawicielowi należy się pełnia chwały. Choć za życia, w swym uniżeniu był „nieco niższy od aniołów”, to przez Mękę i Śmierć na Krzyżu został wywyższony ponad wszystko. Stał się też wzorem do naśladowania dla tych, których odkupił z nędzy grzechu i pokazał drogę powrotu do Ojca. Jest nią pełnienie Woli Bożej.
Choć obawiamy się cierpienia, to i tak jesteśmy uczniami w szkole Krzyża, lepszymi lub gorszymi czy nawet powtarzającymi tę samą klasę.

 

Komentarz do Ewangelii

Kluczem do wszelkiego myślenia o Bogu i człowieku jest powrót do „na początku”, do stworzenia mężczyzny i kobiety i płynącego stąd Bożego zamysłu – podobieństwa ludzi do Boga. Grzech pierworodny Adama i Ewy upodobnił człowieka bardziej do Złego niż do Boga. Jednak, gdyby Bóg w swoim Miłosierdziu nie pozostawił ziaren swojej Miłości w stworzeniu, ludzkość na wzór upadłych aniołów stoczyłaby się. Tymi ziarnami są ludzka miłość, piękno przyrody, symbioza mikro- i makro-świata. Pierwszym Rodzicom zabrakło zgodności ich woli z Wolą Bożą, co w konsekwencji doprowadziło następne pokolenia do „zatwardziałości serc”.
Czy Chrystus, który zaprowadza królestwo Boże na Ziemi, ma budować je na bazie zniewolonego człowieczeństwa czy odkupionego i uświęconego jak On jest święty? To tak jakbyśmy budowali nowy dom ze starych, spróchniałych materiałów.
I tu dochodzimy do trudnego i często bolesnego tematu: dlaczego nie można się rozwieść w Kościele? Skoro Chrystus, Syn Boży, Bóg w Trójcy Jedyny zdefiniował powtórne „małżeństwo” jako grzech cudzołóstwa, to kto może zmienić Słowo Boże? A jednak zmieniamy. Od lat obserwujemy na Zachodzie rozmywanie i rozluźnianie interpretacji prawa kanonicznego dotyczącego Sakramentu Małżeństwa tak, że nie jest trudno je unieważnić.
Oblubienicą Chrystusa jest Kościół. To jest Wieczne Przymierze. Gdyby mężczyzna i kobieta zawierali w swoim sercu Przymierze, czyli prawdziwy Sakrament Małżeństwa a nie związek małżeński, czyli zdawali sobie sprawę, że własnym życiem gwarantują przed Bogiem i swoim małżonkiem swoją przysięgę, nie byłoby tylu dramatów. Chociaż dla wielu to już nie dramat. Im dalej od Boga, tym krótsze i liczniejsze są „związki”. Poza Kościołem Katolickim i prawosławnym nie ma Sakramentów, toteż zawarcie małżeństwa staje się tylko kontraktem, luźną obietnicą, bo skoro można się „rozwieść”, to po co Przymierze?

Komentarze zostały przygotowane przez Andrzeja Kowalskiego

 

                                                                       Plakat Krajobraz Sentencja - Bogu zaufaj... 8980900373 - Allegro.pl

 

 

Litania do Trójcy Przenajświętszej

Kyrie elejson. Chryste elejson. Kyrie elejson.

Chryste, usłysz nas Chryste, wysłuchaj nas.

Ojcze wszechmogący, Stworzycielu świata Boże, zmiłuj się nad nami.

Synu przedwieczny, Odkupicielu świata Boże, zmiłuj się nad nami.

Duchu Święty, Uświęcicielu świata Boże, zmiłuj się nad nami.

Trójco Przenajświętsza, Jedyny w Trzech Osobach niepojęty i niewysłowiony Boże!

Trójco Przenajświętsza, Jedyny Boże, przez którego i w którym

jest wszystko,

Trójco Przenajświętsza, Jedyny Boże, którego niebo i ziemia ogarnąć nie mogą,

Trójco Przenajświętsza, Jedyny Boże, Obrońco nasz i zapłato nasza wieczna,

Trójco Przenajświętsza, Jedyny Boże litościwy, cierpliwy, i

nieprzebranego miłosierdzia,

Trójco Przenajświętsza, Jedyny Boże, który nie chcesz zguby grzeszników, lecz

przyjmujesz pokutujących do swojej łaski

Bądź nam miłościw, przepuść nam Panie.

Od zła wszelkiego, wybaw nas Panie.

Od powietrza, głodu, ognia i wojny, zachowaj nas Panie.

Od nagłej i niespodziewanej śmierci, zachowaj nas Panie.

Przez wszechmocność, Twoją, Boga Ojca naszego, wysłuchaj nas Panie.

Przez wcielenie, mękę i śmierć Twoją, Boga Syna, Zbawiciela naszego,

Przez oświecenie Twoje, Boga Ducha Świętego, Pocieszyciela naszego,

Przez przyczynę Najświętszej Panny i Wszystkich Świętych

Abyśmy Ciebie Boga i Pana naszego ze wszystkiego serca, ze wszystkiej duszy, i ze wszystkich sił naszych

kochali,

Abyśmy przykazania i nauki Twoje wiernie zachowywali,

Abyś pokój, cnotę i wiarę między narodami sprawić i pomnażać raczył,

Abyś ojczyznę naszą, od wszelkich plag surowej sprawiedliwości Twej zachowywać raczył,

Abyś nam grzechy odpuścić, i do chwały królestwa Twojego przyjąć raczył,

Święty Boże, Święty mocny, Święty a nieśmiertelny,

przepuść nam Panie. Święty Boże, Święty mocny, Święty

nieśmiertelny, wysłuchaj nas Panie.

Święty Boże, Święty

mocny, Święty nieśmiertelny, zmiłuj się nad nami.

Kyrie elejson. Chryste elejson. Kyrie elejson.

Módlmy się:

Boże Ojcze,

Ty zesłałeś na świat Twojego Syna, Słowo Prawdy, i Ducha

Uświęciciela, aby objawić ludziom tajemnicę życia Bożego,

spraw, abyśmy wyznając prawdziwą wiarę uznali wieczną chwałę

Trójcy i uwielbiali Jedność Osób Bożych w potędze

ich działania. Przez Chrystusa, Pana naszego Amen.

Módlmy się:

Boże, który

niepojętym sposobem posiadasz to wszystko, cokolwiek doskonałego i

miłości godnego być może, zgaś we mnie wszelką niedobrą

miłość, a zapal najczystszy ogień Twojej prawdziwej, mocnej i

stałej miłości, abym niczego innego nie kochał, tylko Ciebie

samego albo dla Ciebie samego, oraz wszystkie stworzenia w Tobie,

abym na koniec przejęty Twoją najświętszą miłością, tam Cię

umiłował, gdzie Cię z Twoimi Świętymi pragnę najdoskonalej

 

posiadać i kochać bez końca.

Piątek, 1 października 2021
ŚW. TERESY OD DZIECIĄTKA JEZUS,
DZIEWICY I DOKTORA KOŚCIOŁA
O Jezu, moja miłości, nareszcie znalazłam moje powołanie - Św. Teresa od Dzieciątka Jezus
Z autobiografii św. Teresy od Dzieciątka Jezus, dziewicy

W sercu Kościoła ja będę miłością

 

Kiedy wielkie moje pragnienia zaczęły się stawać dla mnie męczeństwem, otwarłam listy świętego Pawła, aby znaleźć jakąś odpowiedź. Przypadkowo wzrok mój padł na dwunasty i trzynasty rozdział Pierwszego Listu do Koryntian. Przeczytałam najpierw, że nie wszyscy mogą być apostołami, nie wszyscy prorokami, nie wszyscy nauczycielami, oraz że Kościół składa się z różnych członków i że oko nie może być równocześnie ręką. Odpowiedź była wprawdzie jasna, nie taka jednak, aby ukoić moje tęsknoty i wlać we mnie pokój.
Nie zniechęcając się czytałam dalej i natrafiłam na zdanie, które podniosło mnie na duchu: „Starajcie się o większe dary. Ja zaś wskażę wam drogę jeszcze doskonalszą”. Apostoł wyjaśnia, że największe nawet dary niczym są bez miłości i że miłość jest najlepszą drogą bezpiecznie prowadzącą do Boga. Wtedy wreszcie znalazłam pokój.
Gdy zastanawiałam się nad mistycznym ciałem Kościoła, nie odnajdywałam siebie w żadnym spośród opisanych przez Pawła członków, albo raczej pragnęłam się odnaleźć we wszystkich. I oto miłość ukazała mi się jako istota mego powołania. Zrozumiałam, że jeśli Kościół jest ciałem złożonym z wielu członków, to nie brak w nim członka najbardziej szlachetnego i koniecznego; zrozumiałam, że Kościół ma serce i że to serce pała gorącą miłością. Zrozumiałam, że jedynie miłość porusza członki Kościoła i że gdyby ona wygasła, apostołowie nie głosiliby już Ewangelii, męczennicy nie przelewaliby już krwi. Zobaczyłam i zrozumiałam, że miłość zawiera w sobie wszystkie powołania, że miłość jest wszystkim, obejmuje wszystkie czasy i miejsca; słowem, miłość jest wieczna.
Wtedy to w uniesieniu duszy zawołałam z największą radością: O Jezu, moja Miłości, nareszcie znalazłam moje powołanie: moim powołaniem jest miłość. O tak, znalazłam już swe własne miejsce w Kościele; miejsce to wyznaczyłeś mi Ty, Boże mój. W sercu Kościoła, mojej Matki, ja będę miłością. W ten sposób będę wszystkim i urzeczywistni się moje pragnienie.
Cytaty - Św. Teresa od Dzieciątka Jezus
Święta Teresa z Lisieux
Święta Teresa od Dzieciątka Jezus, zwana także Małą Tereską (dla odróżnienia od św. Teresy z Avila, zwanej Wielką) albo Teresą z Lisieux, urodziła się w Alencon (Normandia) w nocy z 2 na 3 stycznia 1873 r. jako dziewiąte dziecko Ludwika i Zofii. Kiedy miała 4 lata, umarła jej matka. Wychowaniem dziewcząt zajął się ojciec. Teresa po śmierci matki obrała sobie za matkę Najświętszą Maryję Pannę. W tym samym roku (1877) ojciec przeniósł się z pięcioma swoimi córkami do Lisieux. W latach 1881-1886 Teresa przebywała u sióstr benedyktynek w Lisieux, które w swoim opactwie miały także szkołę z internatem dla dziewcząt.
25 marca 1883 r. dziesięcioletnia Teresa zapadła na ciężką chorobę, która trwała do 13 maja. Jak sama wyznała, uzdrowiła ją cudownie Matka Boża. W roku 1884 Teresa przyjęła pierwszą Komunię świętą. Odtąd przy każdej Komunii świętej powtarzała z radością: „Już nie ja żyję, ale żyje we mnie Jezus”. W tym samym roku otrzymała sakrament bierzmowania.
Przez ponad rok dręczyły ją poważne skrupuły. Jak sama wyznała, uleczenie z tej duchowej choroby zawdzięczała swoim trzem siostrom i bratu, którzy zmarli w latach niemowlęcych. W pamiętniku zapisała, że w czasie pasterki w noc Bożego Narodzenia przeżyła „całkowite nawrócenie”. Postanowiła zupełnie zapomnieć o sobie, a oddać się Jezusowi i sprawie zbawienia dusz. Zaczęła odczuwać gorycz i wstręt do przyjemności i ponęt ziemskich. Ogarnęła ją tęsknota za modlitwą, rozmową z Bogiem. Odtąd zaczęła się jej wielka droga ku świętości. Miała wtedy zaledwie 13 lat.
Rok później skazano na śmierć głośnego bandytę, który był postrachem całej okolicy, Pranziniego. Teresa dowiedziała się z gazet, że zbrodniarz ani myśli pojednać się z Panem Bogiem. Postanowiła zdobyć jego duszę dla Jezusa. Zaczęła się serdecznie modlić o jego nawrócenie. Ofiarowała też w jego intencji specjalne pokuty i umartwienia. Wołała: „Jestem pewna, Boże, że przebaczysz temu biednemu człowiekowi (…). Oto mój pierwszy grzesznik. Dla mojej pociechy spraw, aby okazał jakiś znak skruchy”. Nadszedł czas egzekucji, lecz bandyta nawet wtedy odrzucił kapłana. A jednak ku zdziwieniu wszystkich, kiedy miał podstawić głowę pod gilotynę, nagle zwrócił się do kapłana, poprosił o krzyż i zaczął go całować. Na wiadomość o tym Teresa zawołała szczęśliwa: „To mój pierwszy syn!”Święta Teresa z LisieuxKiedy Teresa miała 15 lat, zapukała do bramy Karmelu, prosząc o przyjęcie. Przełożona jednak, widząc wątłą i bardzo młodą panienkę, nie przyjęła Teresy, obawiając się, że nie przetrzyma ona tak trudnych i surowych warunków życia. Teresa jednak nie dała za wygraną; udała się z prośbą o pomoc do miejscowego biskupa. Ten jednak zasłonił się prawem kościelnym, które nie zezwala w tak młodym wieku wstępować do zakonu. W tej sytuacji dziewczyna nakłoniła ojca, by pojechał z nią do Rzymu. Leon XIII obchodził właśnie złoty jubileusz swojego kapłaństwa (1887). Teresa upadła przed nim na kolana i zawołała: „Ojcze święty, pozwól, abym dla uczczenia Twego jubileuszu mogła wstąpić do Karmelu w piętnastym roku życia”. Papież nie chciał jednak uczynić wyjątku. Teresa chciała się wytłumaczyć, ale gwardia papieska usunęła ją siłą, by także inni mogli – zgodnie z ówczesnym zwyczajem – ucałować nogi papieża.
Marzenie Teresy spełniło się dopiero po roku. Została przyjęta najpierw w charakterze postulantki, potem nowicjuszki. Zaraz przy wejściu do klasztoru uczyniła postanowienie: „Chcę być świętą”. W styczniu 1889 r. odbyły się jej obłóczyny i otrzymała imię: Teresa od Dzieciątka Jezus i od Świętego Oblicza. Jej drugim postanowieniem było: „Przybyłam tutaj, aby zbawiać dusze, a nade wszystko, by się modlić za kapłanów”. W roku 1890 złożyła uroczystą profesję. W dwa lata potem po raz ostatni odwiedził siostrę Teresę ojciec. Cierpiał już wtedy na zaburzenia umysłowe, ale rozpoznał córkę i powiedział do niej na pożegnanie: „W niebie”. Przełożona poznała się na niezwykłych cnotach młodej siostry, skoro zaledwie w trzy lata po złożeniu ślubów wyznaczyła ją na mistrzynię nowicjuszek. Obowiązek ten Teresa spełniała do śmierci, to jest przez cztery lata.
W zakonnym życiu zadziwiała jej dojrzałość duchowa. Starała się doskonale spełniać wszystkie, nawet najmniejsze obowiązki. Nazwała tę drogę do doskonałości „małą drogą dziecięctwa Bożego”. Widząc, że miłość Boga jest zapomniana, oddała się Bogu jako ofiara za zbawienie świata. Swoje przeżycia i cierpienia opisała w księdze Dzieje duszy.

Święta Teresa z LisieuxZanim zapadła na śmiertelną chorobę, Teresa była wyjątkowo surowo traktowana przez przełożoną, która uważała, że dziewczyna lekkomyślnie i niepoważnie zgłosiła się do Karmelu. Jej stały uśmiech brała za lekkie traktowanie swojej profesji. Także zakonnica, którą się s. Teresa opiekowała z racji jej wieku i kalectwa, nie umiała zdobyć się na słowo podzięki, ale często ją rugała i mnożyła swoje wymagania. Teresa cieszyła się z tych krzyży, bo widziała w nich piękny prezent, jaki może złożyć Bogu.
Na rok przed śmiercią zaczęły pojawiać się u Teresy pierwsze objawy daleko już posuniętej gruźlicy: wysoka gorączka, osłabienie, zanik apetytu, a nawet krwotoki. Pierwszy krwotok zaalarmował klasztor w nocy z Wielkiego Czwartku na Wielki Piątek. Mimo to siostra Teresa spełniała nadal wszystkie zlecone jej obowiązki: mistrzyni, zakrystianki i opiekunki jednej ze starszych sióstr. Zima w roku 1896/1897 była wyjątkowo surowa, klasztor zaś był nie ogrzewany. Teresa przeżywała prawdziwe tortury. Nękał ją uciążliwy kaszel i duszność. Przełożona zlekceważyła jej stan. Nie oddano jej do infirmerii ani nie wezwano lekarza. Uczyniono to dopiero wtedy, kiedy stan był już beznadziejny. Jeszcze wówczas zastosowano wobec chorej drakońskie środki, takie jak stawianie baniek. Z poranionymi plecami i piersiami musiała iść do normalnych zajęć i pokut zakonnych, nawet do prania. Do infirmerii posłano ją dopiero w lipcu roku 1897, gdzie po kilkunastu tygodniach niezwykłych mąk 30 września 1897 roku zmarła, zapowiedziawszy: „Chcę, przebywając w niebie, czynić dobro na ziemi. Po śmierci spuszczę na nią deszcz róż”.

Święta Teresa z LisieuxPius XI beatyfikował ją w 1923 r., a już w dwa lata później – kanonizował. W 1927 r. ogłosił ją, obok św. Franciszka Ksawerego, główną patronką misji katolickich. W roku 1890 bowiem – a więc jeszcze za życia Teresy – klasztor w Sajgonie zamierzał otworzyć w Hanoi drugi klasztor karmelitanek na ziemiach wietnamskich. W tej sprawie zwrócono się do klasztoru macierzystego w Lisieux o pomoc. Siostry zamierzały wysłać pomoc także w personelu. Wśród pierwszych ochotniczek była także siostra Teresa od Dzieciątka Jezus. Ustalenia trwały jednak zbyt długo; Teresa zachorowała i zmarła.
W roku 1944 Pius XII ustanowił św. Teresę drugą, obok św. Joanny d’Arc, patronką Francji. W 1997 r., w 100. rocznicę śmierci św. Teresy, papież św. Jan Paweł II ogłosił ją doktorem Kościoła – razem z Teresą z Avili i Katarzyną ze Sieny. Św. Teresa z Lisieux jest patronką zakonów: karmelitanek, teresek, terezjanek; archidiecezji łódzkiej.

W ikonografii św. Teresa przedstawiana jest na podstawie autentycznych fotografii. Jej atrybutami są: Dziecię Jezus, księga, pęk róż, pióro pisarskie.

Dobre słowa: Wady bliźniego
 
MODLITWY DO ŚW. TERESY OD DZIECIĄTKA JEZUS
 
 
Święta Tereso, której niebem jest czynienie dobra na tej ziemi.
Racz rzucić na nas obfity deszcz róż łask Jezusowych.
 
Boże, któryś rzekł: Jeśli nie staniecie się jako dziatki, nie wejdziecie do Królestwa niebieskiego, daj nam, prosimy w pokorze i prostocie ducha tak w ślady świętej Dziewicy Teresy wstępować, byśmy wieczną nagrodę otrzymać mogli. Który żyjesz i królujesz z Bogiem Ojcem w jedności Ducha Świętego, Bóg na wieki wieków. Amen.
 
O umiłowany Kwiecie Jezusa, uśmiechnij się do nas, a przez niewysłowioną słodycz Jego Dziecięctwa spełnił obietnicę twoją: rzuć na nas i na wszystkich ludzi deszcz róż, który by nam przypomniał nieskończoną miłość Boga naszego i wiekuiste wesele, jakie nam zgotował w niebie, gdzie mamy nadzieję wraz z tobą miłosierdzie Jego wyśpiewać na wieki. Amen.
 
O święta Tereso od Dzieciątka Jezus, przez przedziwną moc czynienia cudów jaką cię Bóg obdarzył, uproś mi łaskę …, o którą z ufnością proszę Boga, za twoim wstawiennictwem. Amen.
 
***
 
Święta Teresko,
Twoją Drogą Małą Dzięcięctwa Duchowego,
Dobrą Nowiną naznaczonego…
nim świt nastanie, nim nowy dzień zadnieje,
a nieczułość zimnej nocy zabije Nadzieję…
ZAPROWADŹ MNIE
Do Dzieciątka Jezus… do żłóbka w Betlejem
Tam, gdzie Jedyny BÓG
przybrawszy postać CZŁOWIEKA
MILOŚCI czeka!
 
O święta Teresko, moja Kochana,
wskazuj mi szlak mego wędrowania!
A ja krocząc Twoimi śladami,
w drodze mej pozbieram wszystkie płatki kwiatów,
które Ty różanym deszczem ześlesz mi z zaświatów!
 
Pachnącym płatkami sianko przyozdobię…
wyścielę stajenkę, utkam Dziecinie sukienkę,
ogrzeję uśmiechem przyniesionym w sercu ,
a serce swe Mu złoże na różanym kobiercu!
 
Niech ono Mu będzie: złotem, kadzidłem i mirrą…
moim darem i ofiarą tak bardzo Mu miłą!
A wraz z mym sercem, me troski przyniosę…
i swoją modlitwę…
za mych Bliskich… poproszę…
aby im Boże Dzieciąteczko,
hojnie błogosławiło
i zdrowiem, i szczęściem na ziemi darzyło!
 
 

 

Poniedziałek, 27 września 2021

ŚW. WINCENTEGO A PAULO, PREZBITERA

Wincenty a Paulo – Wikipedia, wolna encyklopedia

Z pism św. Wincentego a Paulo, kapłana 


Posługiwanie ubogim należy przedkładać ponad wszystko

Nie powinniśmy oceniać ubogich według ich odzienia lub wyglądu ani według przymiotów ducha, które wydają się posiadać, jako że najczęściej są ludźmi niewykształconymi i prostymi. Gdy jednak popatrzycie na nich w świetle wiary, wtedy ujrzycie, że zastępują oni Syna Bożego, który zechciał być ubogim. W czasie swej męki nie miał prawie wyglądu człowieka. Poganom wydawał się szalonym, dla Żydów był kamieniem obrazy, mimo to wobec nich nazwał się głosicielem Ewangelii ubogim: „Posłał Mnie, abym głosił Dobrą Nowinę ubogim”. Także i my powinniśmy dzielić to samo uczucie i naśladować postępowanie Chrystusa: troszczyć się o ubogich, pocieszać ich i wspomagać.

Chrystus chciał się narodzić ubogim, wybrał ubogich na swoich uczniów, sam stał się sługą ubogich i tak dalece zechciał dzielić ich położenie, iż powiedział, że Jemu samemu świadczy się dobro lub zło, jeżeli świadczy się je ubogiemu. Bóg zatem, ponieważ miłuje ubogich, miłuje także tych, którzy ich miłują. Jeśli się bowiem miłuje jakiegoś człowieka, miłuje się także tych, którzy są mu przyjaźni lub pomocni. Toteż i my mamy ufność, że miłując ubogich, jesteśmy miłowani przez Boga. Przeto odwiedzając ich, starajmy się „rozumieć ubogich i potrzebujących” i tak dalece z nimi współcierpieć, abyśmy czuli to samo, co Apostoł, gdy głosił: „Stałem się wszystkim dla wszystkich”. Pełni współczucia z powodu nieszczęść i utrapień bliźnich, prośmy Boga, aby obdarzył nas uczuciem miłosierdzia i delikatności, napełnił nim serca nasze, i tak napełnione zachował.

Posługa ubogim powinna być przedkładana ponad wszelką inną działalność i niezwłocznie spełniana. Jeśliby więc w czasie modlitwy należało podać lekarstwo albo udzielić innej pomocy potrzebującemu, idźcie z całym spokojem, ofiarując Bogu wykonywaną czynność, jak gdyby trwając na modlitwie. Nie potrzebujecie się niepokoić w duchu ani wyrzucać sobie grzechu z powodu opuszczenia modlitwy ze względu na spełnioną wobec potrzebującego posługę. Nie zaniedbuje się Boga, kiedy się Go opuszcza ze względu na Niego samego, to jest kiedy się opuszcza jedno dzieło Boga, aby wykonać inne.

Kiedy zatem opuszczacie modlitwę, aby okazać pomoc potrzebującemu, pamiętajcie, że służyliście samemu Bogu. Miłość bowiem jest ważniejsza niż wszystkie przepisy, owszem, właśnie do niej wszystkie one powinny zmierzać. Ponieważ miłość to wielka władczyni, dlatego wszystko, co rozkaże, należy czynić. Z odnowionym uczuciem serca oddajmy się służbie ubogim; szukajmy najbardziej opuszczonych: otrzymaliśmy ich bowiem jako naszych panów i władców.

Święty Wincenty a PauloWincenty urodził się w Pouy (obecnie St-Vincent-de-Paul w południowo-zachodniej Francji) 24 kwietnia 1581 r. jako trzecie z sześciorga dzieci, w biednej, wiejskiej rodzinie. Jego dzieciństwo było pogodne, choć od najmłodszych lat musiał pomagać w ciężkiej pracy w gospodarstwie i wychowywaniu młodszego rodzeństwa. Rodzice marzyli o tym, by ich syn w przyszłości wyrwał się ku łatwiejszemu życiu. Czternastoletniego Wincentego wysłali więc do szkoły franciszkanów w Dax. Na opłacenie szkoły Wincenty zarabiał dawaniem korepetycji kolegom zamożnym, a mniej uzdolnionym lub leniwym. Po ukończeniu szkoły nie bez zachęty ze strony rodziny podjął studia teologiczne w Tuluzie. W wieku 19 lat został kapłanem; jednak kapłaństwo było dla niego jedynie szansą na zrobienie kariery. Chciał w ten sposób pomóc swojej rodzinie. Studia w Tuluzie Wincenty zwieńczył bakalaureatem w 1604 r. Później pogłębił swoje studia jeszcze na uniwersytecie w Rzymie i w Paryżu, zdobywając licencjat z prawa kanonicznego (1623).
Kiedy udał się Morzem Śródziemnym z Marsylii do Narbonne, został wraz z całą załogą i pasażerami napadnięty przez tureckich piratów i przewieziony do Tunisu jako niewolnik. W ciągu dwóch lat niewoli miał kolejno czterech panów. Ostatnim z nich był renegat z Nicei Sabaudzkiej. Młody kapłan zdołał go jednak nawrócić. Obaj szczęśliwie uciekli do Europy. Właściciel Wincentego znalazł w Rzymie przytułek. Wincenty przez ten rok nawiedzał w Rzymie miejsca święte i dalej się kształcił. Papież Paweł V wysłał Wincentego do Francji w nieznanej bliżej misji na dwór Henryka IV. Pozyskał sobie zaufanie królowej, Katarzyny de Medicis, która obrała go sobie za kapelana, mianowała go swoim jałmużnikiem i powierzyła mu opiekę nad Szpitalem Miłosierdzia.
Wincenty przeżył ogromny kryzys religijny. Był skoncentrowany wyłącznie na tym, co może osiągnąć jedynie własnymi siłami. Zmianę w jego sposobie myślenia przyniosły dopiero lata 1608-1620. Poznał wówczas w Paryżu wielu wyjątkowych ludzi, m.in. ks. Pierre’a de Berrulle’a, który zgromadził wokół siebie kapłanów, ukazując im wielkość i znaczenie posługi kapłańskiej. Wincenty niemało zawdzięczał też św. Franciszkowi Salezemu i św. Franciszce de Chantal. Przez pewien czas głosił Chrystusa galernikom (więźniom, którzy pracowali jako wioślarze). Zaczął dostrzegać ludzką nędzę – materialną i moralną.

Święty Wincenty a PauloPrawdopodobnie duże znaczenie w życiu Wincentego odegrało zdarzenie, jakie miało miejsce 25 stycznia 1617 r. w Folleville. Wincenty głosił wówczas rekolekcje. Wezwano go do chorego, cieszącego się opinią porządnego i szanowanego człowieka. Na łożu śmierci wyznał mu on, że jego życie całkowicie rozminęło się z prawdą, że ciągle udawał kogoś innego niż był w rzeczywistości. W liturgii tego dnia przypadała uroczystość Nawrócenia św. Pawła. Dla Wincentego był to wstrząs. Zrozumiał, że Bóg pozwala się dotknąć w ubogich, w nich potwierdza swoją obecność. Odtąd Wincenty zaczął gorliwie służyć ubogim i pokrzywdzonym. Złożył Bogu ślub poświęcenia się ubogim. Głosił im Chrystusa i prawdę odnalezioną w Ewangelii. Zgromadził wokół siebie kilku kapłanów, którzy w sposób bardzo prosty i dostępny głosili ubogim Słowo Boże. W ten sposób w 1625 r. powstało Zgromadzenie Księży Misjonarzy – lazarystów.
Wincenty w sposób szczególny dbał o przygotowanie młodych mężczyzn do kapłaństwa. Organizował specjalne rekolekcje przed święceniami, powołał do życia seminaria duchowne. Wincenty założył również stowarzyszenie Pań Miłosierdzia, które w sposób systematyczny i instytucjonalny zajęły się biednymi, porzuconymi dziećmi, żebrakami, kalekami. Spotkanie ze św. Ludwiką zaowocowało powstaniem Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia (1633 r.), zwanych szarytkami (od franc. charite – miłosierdzie). W okresie frondy (zamieszki polityczne w Paryżu w latach 1648-1653) Wincenty niósł pomoc rzeszom głodujących, dotkniętym nieszczęściami i zniszczeniami wojennymi. Przez wiele lat był członkiem Rady Królewskiej – tzw. Rady Sumienia, której podlegały wszystkie sprawy Kościoła. Zajmując tak wysokie stanowisko pozostał cichy i skromny.

Święty Wincenty a PauloWincenty zmarł w 1660 r. w wieku 79 lat. Jego misjonarze pracowali wtedy już w większości krajów europejskich, dotarli też do krajów misyjnych w Afryce północnej. W 1651 r. przybyli również do Polski. W roku 1729 papież Benedykt XIII wyniósł Wincentego do chwały błogosławionych, a papież Klemens XII kanonizował go w roku 1737. W 1885 r. Leon XIII uznał go za patrona wszystkich dzieł miłosierdzia w Kościele. Jest także patronem zgromadzenia lazarystów (założonego przez Wincentego zgromadzenia księży misjonarzy), szarytek, kleru, organizacji charytatywnych, podrzutków, szpitali i więźniów.

W ikonografii św. Wincenty a Paulo przedstawiany jest w długiej szacie zakonnej i szerokim płaszczu. Jego atrybutami są: anioł, dziecko w ramionach, dziecko u stóp, krucyfiks.

Módlmy się. Boże, Ty dla zbawienia ubogich i wychowania duchowieństwa obdarzyłeś świętego Wincentego, kapłana, apostolską mocą, † spraw, abyśmy ożywieni tą samą gorliwością, * miłowali cierpiących braci i spieszyli im z pomocą. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, † który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, * Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen.

 

Święty o. Pio z Pietrelciny

23 września – św. Ojca Pio. Zostań duchowym dzieckiem Padre Pio

 

Pio urodził się w Petrelcinie (na południu Włoch) 25 maja 1887 r. Na chrzcie otrzymał imię Franciszek. Już w dzieciństwie szukał samotności i często oddawał się modlitwie i rozmyślaniu. W wieku 5 lat objawił mu się po raz pierwszy Jezus. W wieku 16 lat Franciszek przyjął habit kapucyński i otrzymał zakonne imię Pio. Rok później złożył śluby zakonne i rozpoczął studia filozoficzno-teologiczne. W 1910 r. przyjął święcenia kapłańskie. Już wtedy od dawna miał poważne problemy ze zdrowiem. Po kilku latach kapłaństwa został powołany do wojska. Służbę przerwał ze względu na zły stan zdrowia. Pod koniec lipca 1916 r. przybył do San Giovanni Rotondo i tam przebywał aż do śmierci. Był kierownikiem duchowym młodych zakonników.

20 września 1918 r. podczas modlitwy przed wizerunkiem Chrystusa ukrzyżowanego o. Pio otrzymał stygmaty. Na jego dłoniach, stopach i boku pojawiły się otwarte rany – znaki męki Jezusa. Wkrótce do San Giovanni Rotondo zaczęły przybywać rzesze pielgrzymów i dziennikarzy, którzy chcieli zobaczyć niezwykłego kapucyna. Stygmaty i mistyczne doświadczenia o. Pio były także przedmiotem wnikliwych badań ze strony Kościoła. W związku z nimi o. Pio na 2 lata otrzymał zakaz publicznego sprawowania Eucharystii i spowiadania wiernych. Sam zakonnik przyjął tę decyzję z wielkim spokojem. Po wydaniu opinii przez dr Festa, który uznał, że stygmatyczne rany nie są wytłumaczalne z punktu widzenia nauki, o. Pio mógł ponownie sprawować publicznie sakramenty.

Ojciec Pio był mistykiem. Często surowo pokutował, bardzo dużo czasu poświęcał na modlitwę. Wielokrotnie przeżywał ekstazy, miał wizje Maryi, Jezusa i swojego Anioła Stróża. Bóg obdarzył go również darem bilokacji – znajdowania się jednocześnie w dwóch miejscach. Podczas pewnej bitwy w trakcie wojny, o. Pio, który cały czas przebywał w swoim klasztorze, ostrzegł jednego z dowódców na Sycylii, by usunął się z miejsca, w którym się znajdował. Dowódca postąpił zgodnie z tym ostrzeżeniem i w ten sposób uratował swoje życie – na miejsce, w którym się wcześniej znajdował, spadł granat.

Włoski zakonnik niezwykłą czcią darzył Eucharystię. Przez długie godziny przygotowywał się do niej, trwając na modlitwie, i długo dziękował Bogu po jej odprawieniu. Odprawiane przez o. Pio Msze święte trwały nieraz nawet dwie godziny. Ich uczestnicy opowiadali, że ojciec Pio w ich trakcie – zwłaszcza w momencie Przeistoczenia – w widoczny sposób bardzo cierpiał fizycznie. Kapucyn z Pietrelciny nie rozstawał się również z różańcem.

W 1922 r. powstała inicjatywa wybudowania szpitala w San Giovanni Rotondo. Ojciec Pio gorąco ten pomysł poparł. Szpital szybko się rozrastał, a problemy finansowe przy jego budowie udawało się szczęśliwie rozwiązać. „Dom Ulgi w Cierpieniu” otwarto w maju 1956 r. Kroniki zaczęły się zapełniać kolejnymi świadectwami cudownego uzdrowienia dzięki wstawienniczej modlitwie o. Pio. Tymczasem zakonnika zaczęły powoli opuszczać siły, coraz częściej upadał na zdrowiu.

Zmarł w swoim klasztorze 23 września 1968 r. Na kilka dni przed jego śmiercią, po 50 latach, zagoiły się stygmaty.

W 1983 r. rozpoczął się proces informacyjny, zakończony w 1990 r. stwierdzeniem przez Kongregację Spraw Kanonizacyjnych jego ważności. W 1997 r. ogłoszono dekret o heroiczności cnót o. Pio; rok później – dekret stwierdzający cud uzdrowienia za wstawiennictwem o. Pio. Beatyfikacji o. Pio dokonał Jan Paweł II 2 maja 1999 r. 16 czerwca 2002 r. Ojciec Święty dokonał jego kanonizacji.

Należę całkowicie do wszystkich, każdy może powiedzieć: Ojciec Pio jest mój

Jeden z licznych cudów św. Ojca Pio – cud wskrzeszenia

Był maj 1925. roku. Maria miała małe dziecko, które było chore od urodzenia. W związku z tym Maria była bardzo zatroskana o los swojego dziecka. Po wizycie lekarskiej powiedziano jej, że jej dziecko ma bardzo skomplikowaną chorobę. Nie było dla niej żadnej nadziei, żadnych szans na wyzdrowienie. Wtedy Maria zdecydowała się pojechać pociągiem do Rotundy San Giovanni. Mimo że mieszkała w maleńkiej miejscowości na południu Puglii (biedny rejon południowych Włoch), dotarły do niej opowieści o Ojcu Pio, o zakonniku, który był znamienny jak Jezus, czynił cuda, uzdrawiał chorych i dawał nadzieję zdesperowanym. Natychmiast wyjechała w stronę Rotundy, lecz po drodze dziecko zmarło. Czuwała przy nim całą noc a potem położyła do kufra i zamknęła wieko. Następnego dnia dotarła do Rotundy San Giovanni. Nie miała nadziei lecz nie utraciła wiary. Tego wieczora poznała Ojca Pio. Czekała w kolejce do konfesjonału i niosła na rękach kufer, gdzie znajdowało się ciało jej synka, który zmarł dwadzieścia cztery godziny wcześniej. Kiedy stanęła przed Ojcem Pio, uklękła, zapłakała i błagała o pomoc. On przypatrywał się jej uważnie i wtedy ona uchyliła wieko i pokazała Ojcu zwłoki dziecka. Ojciec Pio, do głębi serca poruszony jej żalem, wziął maleńkie ciałko jej synka i położył na jego czole swą dłoń. Modlił się, zadzierając głowę do Nieba. Nagle dziecko ożyło. Zaczęło ruszać rączkami, nóżkami i wyglądało tak, jakby dopiero co przebudziło się z długiego snu. Zwracając się do matki, Ojciec Pio rzekł: „Matko, czemu płaczesz? Twój syn spał!” Okrzyki radości matki i zebranych wypełniły cały kościół i wydarzenia tego dnia i cudu, jaki uczynił Ojciec Pio były na ustach wszystkich.

Jak zostać dzieckiem duchowym Ojca Pio? 

Wypowiedź brata Modestino, zm. 23.08.2011 r., („Skromniutki”),
który osobiście znał Ojca Pio.

Każdy katolik, któremu bliska jest duchowość Ojca Pio marzył o tym, żeby stać się jego duchowym synem (córką). Zasłużenie sobie na ten tytuł nie było wcale takie łatwe, ponieważ O. Pio zanim przyjął kogoś pod swoją duchową opiekę, od samego początku wymagał nawrócenia, zmiany dotychczasowego życia oraz wkroczenia na drogę ascezy, którą  zresztą on sam kroczył.

W 1956 roku, przebywając w klasztorze w Agnone, rozmyślałem o pożytkach duchowych jakimi cieszyli się synowie i córki mojego współbrata, a zarazem o tych, którzy nie mogli się udać do San Giovanni Rotondo, aby poprosić go o adopcję duchową. Z jeszcze większą intensywnością i zatroskaniem myślałem także o tych, którzy po śmierci O. Pio chcieli by cieszyć się z tego tak zacnego miana jakim jest bycie jego „duchowym dzieckiem”.

Pragnienie to łączyło się z innym, które tkwiło we mnie od czasu kiedy zacząłem myśleć o kapłaństwie: “Być krzewicielem pobożności Maryjnej poprzez codzienne odmawianie Różańca.” Tego to roku, z wymienionymi pragnieniami w sercu, przyjechałem na wakacje do San Giovanni Rotondo, aby spędzić kilka dni blisko Ojca.

Podczas spowiedzi w zakrystii, po wyznaniu grzechów, za poruszeniem wewnętrznym i po zdobyciu się na odwagę zapytałem: „Ojcze, chciałbym założyć w Agnone grupę twoich duchowych dzieci.” Ojciec Pio, z wyrazem zrozumienia w swoich wielkich, błyszczących oczach, odpowiedział z niewymowną słodyczą: „Na czym miałoby polegać to o co prosisz?” Zachęcony tym wyrazem oczu, dodałem: „Ojcze, chciałbym przyjąć do twoich duchowych dzieci tych wszystkich, którzy podejmą się odmawiania każdego dnia, jednej części różańca oraz zamówią od czasu do czasu jedną Mszę św. w twoich intencjach. Mogę to zrobić czy nie?” Ojciec Pio, wyciągając ramiona, podniósł oczy ku niebu i wykrzyknął: „Czyżbym mógł bracie Modestino zrezygnować z tak wielkiego dobrodziejstwa? Rób to o co mnie prosisz, a ja będę cię wspierał.” Po powrocie do Agnone rozpocząłem z entuzjazmem nową misję. Różaniec święty rozprzestrzeniał się, a duchowa rodzina O. Pio powiększała się także dzięki mojej skromnej osobie.

Pewnego dnia zbliżyłem się do O. Pio, zagłębionego w modlitwie, z zapytaniem: „Ojcze, co mam powiedzieć twoim duchowym dzieciom?” Odpowiedział mi głosem przepełnionym miłością: „Powiedz, że jestem z nimi całym sercem, byleby tylko pozostawali wytrwali w modlitwie i dobru.”

Innego znowu dnia towarzysząc mu w drodze z chóru do celi i zadałem pytanie: „Ojcze, liczba twoich dzieci duchowych jest już bardzo duża! Co mam robić, przyjmować innych, czy już nie?” A O. Pio rozkładając ręce, głosem, który wprawił w drżenie moje serce odpowiedział: „Synu mój, powiększaj grupę jak tylko możesz, ponieważ oni otrzymują więcej dobrodziejstw od Boga niż ja.”

Muszę się przyznać, że czasie rozlicznych spotkań, jakie odbyłem z O. Pio, zawsze prosiłem go o jakąś pamiątkę w darze, ale nigdy nie byłem wysłuchany, aż do 1968, kiedy przebywałem w Isernia. Przybył wtedy do mnie pewien współbrat z następującą wiadomością od O. Pio: „Powiedz bratu Modestino, że kiedy przyjedzie do San Giovanni Rotondo, otrzyma ode mnie piękną rzecz.”

Kiedy zatem 20 września odbywało się tam międzynarodowe spotkanie grup modlitewnych, pobiegłem do niego. Po odprawieniu uroczystej Mszy św. zaprowadzono O. Pio na taras. Byli obecni z nim O. Honorat Marcucci i Tarcisio da Cervinara. O. Pio był bardzo wzruszony, mówił z trudem i często popłakiwał. Było to skutkiem wielu emocji przeżytych w czasie tego pracowitego dnia. W pewnym momencie dał mi znak, abym zbliżył się do niego. Zdjął swój nieodłączny różaniec z nadgarstka i złożył go w moich rękach, ze wzrokiem którym zdawał się mówić: „Oto powierzam ci święty różaniec. Rozprzestrzeniaj go wśród moich dzieci”. Było to potwierdzenie misji, tego przepięknego zadania.

Dzisiaj, po jego śmierci liczba dzieci duchowych O. Pio jest nie do policzenia. Cała ta wielka rodzina gromadzi się duchowo, każdego wieczoru o 20.30, dookoła grobu O. Pio. Jestem tam także i ja, brat Modestino aby przewodniczyć modlitwie różańcowej. Wszyscy ci, którzy mimo że pozostają we własnych domach będą się z nami łączyć duchowo, w tej wybranej przez Ojca godzinie różańcowej (20.30-21.00), oraz co jakiś czas zamówią Mszę św. według intencji O. Pio, będą mogli stać się jego dziećmi. Zaświadczam to na moją własną odpowiedzialność. Będą się cieszyć nieustannym wsparciem Ojca oraz naszej modlitwy przy jego grobie.

Kto podejmie obowiązek odmawiania różańca, powinien oczywiście  odrzucić grzech i o ile to możliwe naśladować O. Pio. Po tym będą mogli być rozpoznawani jego duchowi synowie i córki: będą kochać, modlić się i cierpieć tak jak to robił O. Pio, dla dobra własnego oraz dla zbawienia grzeszników.

Niezliczone telefony zaświadczające o łaskach otrzymanych, są dowodem wierności O. Pio złożonym obietnicom, który w sposób szczególny chroni tych, którzy nie zaniedbują wieczornego spotkania z Dziewicą podczas odmawianego różańca o 20.30-21.00.

Na podstawie książki: “Io, testimone del Padre”, Fra Modestino da Pietrelcina.
Za: – kliknij

Ojciec Pio nie wypuszczał różańca z rąk!
Czyń podobnie – kliknij

„Kochajcie Maryję i starajcie się, by Ją kochano. Odmawiajcie zawsze Jej różaniec i czyńcie dobro. Dzięki tej modlitwie szatan spudłuje swe ataki i będzie pokonany, i to zawsze. Jest to modlitwa do Tej, która odnosi triumf nad wszystkim i nad wszystkimi”.
„Podajcie mi moją broń – mówił Ojciec Pio, gdy czuł, że traci siły w walce ze złem. – Tym się zwycięża szatana – wyjaśniał, biorąc do ręki różaniec”
Często, nawet w godzinie śmierci powtarzał : „Zawsze odmawiaj różaniec”.
„Ledwie się obudzisz, nie pozostawiaj ani sekundy szatanowi, zaczynaj odmawiać Różaniec. Nawet wtedy, gdy pracujesz: myjesz naczynia czy cokolwiek innego robisz, módl się – bo wtedy nie dajesz miejsca szatanowi, żeby pracował w twoich myślach. A poza tym kroczysz w wolności i zawsze jesteś spokojny” św. O. Pio

Kiedy O. Pio konał:
„Kiedy konał i już z nami nie mógł rozmawiać, jego jedyną odpowiedzią było pokazanie różańca i szeptane słowa: Zawsze, zawsze…”

Św. Ojciec Pio powiedział:

„Przyjmuję cię chętnie za mego syna duchowego, ale pod warunkiem, że będziesz zawsze szlachetnie postępował i dawał dobry przykład życia chrześcijańskiego”.

 

Definicja świętego według o. Pio:
„Święty jest grzesznikiem, który nie zgadza się na to, żeby nim pozostać. Każdego dnia mówi: „pomyliłem się i nie będę więcej popełniał tego błędu”. Powtarza to do końca swojego życia”

Na kilka dni przed śmiercią Ojciec Pio powiedział swoim współbraciom:

,,Należę całkowicie do wszystkich. Każdy może powiedzieć: Ojciec Pio jest mój. Kocham moich synów duchowych na równi z moją duszą. Odrodziłem ich dla Jezusa w bólu i miłości. Mogę zapomnieć samego siebie, ale nie moje dzieci duchowe. Jestem pewien, że kiedy Pan mnie zawoła do Siebie, to Mu powiem: Panie, ja zaczekam u niebieskich drzwi, wejdę, gdy zobaczę, że weszło do nieba ostatnie z moich duchowych dzieci”

 

Środa, 8 września 2021

NARODZENIE NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY

Święto

Kazanie św. Andrzeja z Krety, biskupa


To, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe

 

„Kresem Prawa jest Chrystus”. On uwalniając nas od Prawa podnosi zarazem ku duchowi. W Nim wypełnienie wszystkiego, gdyż jako Prawodawca spełniwszy i doprowadziwszy wszystko do końca, zamienił literę Prawa na ducha, prowadząc wszystko do siebie jako do Głowy. Prawo zostało ożywione łaską i jej podporządkowane. Łaska zaś w harmonijny sposób połączyła się z Prawem i z nim się zespoliła. Nie było to zmieszanie czy zlanie właściwości Prawa z właściwościami łaski, ale przemiana dokonana mocą Bożą. Dzięki niej to, co w Prawie było trudne, uciążliwe i niewolne, zmieniło się w to, co jest łatwe i swobodne, abyśmy już nie byli „poddani żywiołom tego świata” ani nie pozostawali pod jarzmem litery Prawa.

W tym właśnie zawiera się istota ofiarowanych nam przez Chrystusa dobrodziejstw, w tym objawia się zamysł Boga, w tym wyniszczenie natury Bożej – Bóg i człowiek – w tym ubóstwienie przyjętego przez Słowo człowieka. Wypadało więc, aby tak cudowne i niezwykłe zamieszkanie Boga wśród ludzi poprzedzone było jakimś wprowadzeniem do tej radości, chwilą, w której zaczyna się tak wielki dar zbawienia dla nas. To właśnie wspominamy w dzisiejszym święcie. Narodziny Bogarodzicy stanowią początek, wypełnieniem zaś i kresem jest zjednoczenie Słowa z ciałem. Oto przychodzi na świat Dziewica, przyjmuje pokarm i wzrasta, aby być Matką Boga, Króla wieków.

Dla nas płynie stąd podwójna korzyść. Maryja prowadzi nas do prawdy i odrywa od życia w niewoli Prawa. W jaki sposób? Dzięki czemu? Dzięki temu, że mrok ustępuje wobec nadchodzącego światła, że łaska przynosi wolność w miejsce litery Prawa. Uroczystość dzisiejsza oznacza granicę tych czasów. Ukazuje związek rzeczywistości z symbolami i zapowiedziami, zastępując Stare Przymierze Nowym.

Narodziny MaryiNiech zatem całe stworzenie śpiewa, raduje się i pomnaża wesele dnia dzisiejszego. Mieszkańcy ziemi i niebios niech wspólną święcą dziś uroczystość. Niechaj wspólnie świętują wszyscy na ziemi i w niebie. Dziś bowiem wzniesiony został przybytek Stwórcy wszechświata, dziś stworzenie mocą niepojętego zamysłu Boga przygotowuje nowe mieszkanie Stwórcy.

Pismo Święte nigdzie nie wspomina o narodzinach Maryi. Tradycja jednak przekazuje, że Jej rodzicami byli św. Anna i św. Joachim. Byli oni pobożnymi Żydami. Mimo sędziwego wieku nie mieli dziecka. W tamtych czasach uważane to było za karę za grzechy przodków. Dlatego Anna i Joachim gorliwie prosili Boga o dziecko. Bóg wysłuchał ich próśb i w nagrodę za pokładaną w Nim bezgraniczną ufność sprawił, że Anna urodziła córkę, Maryję.
Narodziny MaryiNie znamy miejsca urodzenia Maryi ani też daty Jej przyjścia na ziemię. Według wszelkich dostępnych nam informacji, Maryja przyszła na świat pomiędzy 20. a 16. rokiem przed narodzeniem Pana Jezusa.
Z pism apokryficznych mówiących o Maryi należałoby wymienić przede wszystkim: Protoewangelię Jakuba, Ewangelię Pseudo-Mateusza, Ewangelię Narodzenia Maryi, Ewangelię arabską o młodości Chrystusa, Historię Józefa Cieśli i Księgę o przejściu Maryi. Największy wpływ wywarła na tradycję Kościoła Protoewangelia Jakuba. Pochodzi ona bowiem z roku ok. 150, jest więc bardzo bliska Ewangelii według św. Jana. Stamtąd właśnie dowiadujemy się, że rodzicami Maryi byli św. Joachim i św. Anna, i że Maryja jako kilkuletnie dziecię została przez rodziców ofiarowana w świątyni, gdzie też zamieszkała. Śladem tego opisu jest obchodzone w Kościele w dniu 21 listopada wspomnienie Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny.

Pierwsze wzmianki o liturgicznym obchodzie narodzin Maryi pochodzą z VI w. Święto powstało prawdopodobnie w Syrii, gdy po Soborze Efeskim kult maryjny w Kościele przybrał zdecydowanie na sile. Wprowadzenie tego święta przypisuje się papieżowi św. Sergiuszowi I w 688 r. Na Wschodzie uroczystość ta musiała istnieć wcześniej, bo kazania-homilie wygłaszali o niej św. German (+ 732) i św. Jan Damasceński (+ 749). W Rzymie gromadzono się w dniu tego święta w kościele św. Adriana, który był przerobiony z dawnej sali senatu rzymskiego, po czym w uroczystej procesji udawali się wszyscy z zapalonymi świecami do bazyliki Matki Bożej Większej.
Datę 8 września Kościół przyjął ze Wschodu – w tym dniu obchód ten znajdował się w sakramentarzach gelazjańskim i gregoriańskim. Święto rozszerzało się w Kościele dość wolno – wynikało to m.in. z tego, że wszelkie informacje o okolicznościach narodzenia Bożej Rodzicielki pochodziły z apokryfów.

Narodziny MaryiW Polsce święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny ma także nazwę Matki Bożej Siewnej. Był bowiem dawny zwyczaj, że dopiero po tym święcie i uprzątnięciu pól zaczynano orkę i siew. Lud chciał najpierw, aby rzucone w ziemię ziarno pobłogosławiła Boża Rodzicielka. Do ziarna siewnego mieszano ziarno wyłuskane z kłosów, które były wraz z kwiatami i ziołami poświęcane w uroczystość Wniebowzięcia Matki Bożej, by uprosić sobie dobry urodzaj. Na Podhalu święto 8 września nazywano Zitosiewną, gdyż tam sieje się wtedy żyto. W święto Matki Bożej Siewnej urządzano także dożynki.
We Włoszech i niektórych krajach łacińskich istnieje kult Maryi-Dziecięcia. We Włoszech istnieją nawet sanktuaria – a więc miejsca, gdzie są czczone jako cudowne figurki i obrazy Maryi-Niemowlęcia w kołysce. Do nich należą między innymi: Madonna Bambina w Forno Canavese, Madonna Bambina w katedrze mediolańskiej – najwspanialszej świątyni wzniesionej pod wezwaniem Narodzenia Najświętszej Maryi Panny; Madonna Bambina w kaplicy domu generalnego Sióstr Miłosierdzia. Matka Boża-Dzieciątko jest główną Patronką tego zgromadzenia. Czwarte sanktuarium Matki Bożej-Dzieciątka jest w Mercatello – znajduje się tam obraz namalowany przez św. Weronikę Giuliani (+ 1727).

Dzisiejsze święto przypomina nam, że Maryja była zwykłym człowiekiem. Choć zachowana od zepsucia grzechu, przez całe życie posiadała wolną wolę, nie była do niczego zdeterminowana. Tak jak każdy z nas miała swoich rodziców, rosła, bawiła się, pomagała w prowadzeniu domu, miała swoich znajomych i krewnych. Dopiero Jej zaufanie, posłuszeństwo i pełna zawierzenia odpowiedź na Boży głos sprawiły, że „będą Ją chwalić wszystkie pokolenia”.

Na Święto Narodzenia Maryi

Matki Bożej Siewnej

https://www.niedziela.pl/artykul/72019/nd/Matki-Bozej-Siewnej

Matki Bożej Siewnej – święto narodzin patronki jesiennych siewów

8 września obchodzimy w kościele święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Warto w tym dniu pomodlić się poniższą modlitwą.

 

Kyrie, elejson, Chryste, elejson, Kyrie, elejson.

Chryste, usłysz nas! Chryste, wysłuchaj nas!

Ojcze z nieba, Boże, zmiłuj się z nami.

Synu, Odkupicielu Świata, Boże, zmiłuj się z nami.

Duchu Święty, Boże, zmiłuj się z nami.

Święta Trójco, Jedyny Boże, zmiłuj się z nami.

 

Święta Maryjo, módl się za nami.

Panno w największym dostojeństwie narodzona, módl się za nami.

Córko królewska z pokolenia Dawidowego, módl się za nami.

Maryjo wszystkich Twoich poprzedników doskonałością przewyższająca, módl się za nami.

Radości, ozdobo sławo Twoich Rodziców, módl się za nami.

Różo nieskalana między cierniem, módl się za nami.

Kwiecie cudowny, którego wonność napełniła ziemię, módl się za nami.

Gołębico niewinna, której głos świat usłyszał, módl się za nami.

Różdżko Aaronowa z korzenia Jessego wyrastająca, módl się za nami.

Gwiazdo morska, która wszystkim drogę wytyczasz, módl się za nami.

Przez proroków przepowiedziana Córko Ojca niebieskiego, módl się za nami.

Przez Aniołów ogłoszona Matko Syna Bożego, módl się za nami.

Oblubienico Ducha Świętego, módl się za nami.

 

My grzeszni Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, o Maryjo.

Abyś nam od Boga czystą i święta miłość wyprosiła, wysłuchaj nas, o Maryjo.

Abyś serca nasze w duchu Twoim kształtowali, wysłuchaj nas, o Maryjo.

Abyś nam cząstkę światła mądrości Twej udzielić raczyła, wysłuchaj nas, o Maryjo.

Abyśmy z pełni łask Twoich korzystali, wysłuchaj nas, o Maryjo.

Abyśmy Cię naśladowali, wysłuchaj nas, o Maryjo.

Abyśmy przez Ciebie w godzinę śmierci do żywota wiecznego się odrodzili, wysłuchaj nas, o Maryjo.

O Panno, w porodzeniu Najświętsza, wysłuchaj nas, o Maryjo.

JEZU, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie.

JEZU, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie.

JEZU, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.

 

  1. Z radością obchodzimy Narodzenie Najświętszej Maryi Panny.
  2. Z Niej wzeszło Słońce sprawiedliwości, nasz Zbawiciel, Jezus Chrystus.

 

Módlmy się.

Wszechmogący Boże, macierzyństwo Najświętszej Dziewicy stało się początkiem naszego zbawienia. Udziel swoim sługom łaski, aby święto Jej Narodzenia utwierdzało nas w pokoju. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.

 

Niedziela, 5 września 2021

 

Jesus is Lord
During this difficult time of trial in the Catholic Church, please pray for healing and for God to give us holy priests and faithful Bishops in doing His Will.

 

 

XXIII NIEDZIELA ZWYKŁA 

 

Zobacz obraz źródłowy

 

(Mk 7, 31-37)
Jezus opuścił okolice Tyru i przez Sydon przyszedł nad Jezioro Galilejskie, przemierzając posiadłości Dekapolu. Przyprowadzili Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego rękę. On wziął go na bok, z dala od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka; a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: „Effatha”, to znaczy: Otwórz się. Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić. Jezus przykazał im, żeby nikomu nie mówili. Lecz im bardziej przykazywał, tym gorliwiej to rozgłaszali. I przepełnieni zdumieniem mówili: „Dobrze wszystko uczynił. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowę”.

 

Zobacz obraz źródłowy

 

Kazanie św. Leona Wielkiego, papieża, O błogosławieństwach

Chrześcijańska mądrość
Następnie Pan powiada: „Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni”. Ten głód nie wymaga ziemskiego pokarmu, to pragnienie nie pożąda ziemskiego napoju, lecz oczekuje nasycenia sprawiedliwością, pragnie wniknąć we wszystkie tajemnice i napełnić się samym Panem.
Szczęśliwy człowiek, który takiego pokarmu szuka, takiego napoju pragnie. A nie pragnąłby zapewne, gdyby już wcześniej nie zakosztował jego słodyczy. Słuchając Ducha przemawiającego przez proroków: „Skosztujcie i zobaczcie, jak słodki jest Pan”, otrzymał jakby cząstkę niebiańskiej słodyczy i zapłonął miłością ku owej najczystszej rozkoszy, tak iż wzgardziwszy dobrami doczesnymi, roznieca w sobie pragnienie pożywania i picia sprawiedliwości i doświadcza prawdziwości pierwszego przykazania, które mówi: „Będziesz miłował Pana Boga twego z całego serca twego, z całej duszy twojej i z całej mocy twojej”; wszak miłowanie Boga jest niczym innym jak miłowaniem sprawiedliwości.
Podobnie zaś jak miłość Boga związana jest z miłością bliźniego, tak też pragnienie sprawiedliwości łączy się z cnotą miłosierdzia. Dlatego powiedziano: „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią”.
Uznaj, o chrześcijaninie, wzniosłość twej mądrości, poznaj, jakimi drogami, do jakich nagród zostajesz wezwany. Miłosierdzie pragnie, byś był miłosierny, Sprawiedliwość, byś był sprawiedliwy. To zaś po to, aby Stworzyciel objawił się w swoim stworzeniu i obraz Boży dzięki naśladowaniu zabłysnął w zwierciadle ludzkiego serca. Bezpieczna jest wiara, gdy dołączy się do niej postępowanie; spełnią się wówczas twe pragnienia i na wieki posiądziesz to, co miłujesz.
Skoro zaś dzięki jałmużnie wszystko stanie się dla ciebie czyste, osiągniesz również i to błogosławieństwo, które Jezus obiecuje w słowach: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą”.
Umiłowani, jakże bardzo szczęśliwy jest ten, któremu przygotowano tak wielką nagrodę! Cóż więc oznacza mieć serce czyste, jeśli nie zabiegać usilnie o wyżej wymienione cnoty? Jakiż umysł potrafi zrozumieć, jakiż język wypowiedzieć szczęście wynikające z oglądania Boga. A jednak to właśnie stanie się udziałem przemienionej natury ludzkiej: „Już nie w zwierciadle ani niejasno, ale twarzą w twarz” zobaczy Boga, jakim jest, Boga, którego nikt z ludzi nie mógł zobaczyć. W niewypowiedzianej radości oglądać będzie, „czego oko nie widziało ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć”.

 

                                            Zobacz obraz źródłowy

 

Komentarze do poszczególnych czytań przygotowane przez Bractwo Słowa Bożego

Komentarz do pierwszego czytania

Poprzedzający i obecny rozdział Księgi to tzw. „mała apokalipsa”: wraz z walką Boga z poganami, „mszczącego” naród przez siebie wybrany (rozdz. 34), następuje objawienie – gr. apokalypsis – nowej Jerozolimy (rozdz. 35). Pielgrzymujący do świętego miasta Żydzi – póki co: znękani i podbici – zostają pokrzepieni słowami dzisiejszego czytania: Odwagi! Nie bójcie się! Następnie, za pomocą paradoksów zapowiadane jest nadejście czasów odkupienia: boskie uzdrowienia niewidomych, głuchych, chromych i niemych, a także cuda przyrodnicze w postaci wód i pojezierzy na pustyni oraz strumieni na stepie. Na pierwszy rzut oka, to właśnie wzmianka tych zdrowotnych nadzwyczajności tłumaczy, dlaczego akurat to czytanie zostało dopasowane do Ewangelii, co do zasady czytanej w niedziele okresu zwykłego – przypomnijmy – w trybie ciągłym (rozdział po rozdziale, fragment po fragmencie). Przy głębszym wejrzeniu jednak, takie postawienie sprawy okazuje się zbytnio upraszczające i sprowadzające oczekiwanego Mesjasza-Chrystusa do roli „zbawcy doczesności” (co miało miejsce, na przykład, w marksistowskiej teologii wyzwolenia „chrystianizującej” społeczeństwa rewolucyjnie). No, i przeczą temu same fakty: „Jezus nie uleczył wszystkich chorych…” (zob. KKK 1505). Właśnie! Dlaczego?! „Bo Jego uzdrowienia były znakami przyjścia Królestwa Bożego, zapowiadały uzdrowienie bardziej radykalne: zwycięstwo nad grzechem i śmiercią przez Jego Paschę” (tamże). A zatem, zapowiedzi Izajasza zapowiadają… kolejne zapowiedzi – znaki Królestwa. Nastawmy się więc już teraz na taką lekturę Ewangelii.

 

Komentarz do psalmu

Utwór ten jest apoteozą Boga jako Ojca i Opiekuna. A chociaż ponadczasową prawdą jest, że Pan stosuje „preferencyjną opcję na rzecz ubogich” (zob. św. Jan Paweł II, Sollicitudo rei socialis, 42) – czyli wymienionych przez psalmistę głodnych, uwięzionych, ociemniałych, poniżonych, przybyszów, sierotę i wdowę… – to życiową prawdą jest także fakt, że nie każdemu głodnemu, uwięzionemu, ociemniałemu, poniżonemu, przybyszowi, sierocie i wdowie polepsza się los od samej modlitwy i od samego zdania się na Boga. Otrząsnąwszy się ze skonsternowania, możemy z tego punktu pójść co najmniej w trzech kierunkach: po pierwsze, stwierdzić, że Bóg jest jednak okrutny albo stronniczy lub kapryśny; po drugie, zająć postawę przyjaciół Hioba i domniemywać, że ci wszyscy biedacy noszą jednak w sercach jakąś winę, przez co nie zasługują na boskie zmiłowanie; po trzecie, zapytać samego Boga, o co Mu tak naprawdę chodzi, gdy zdaje się rany jednych nieszczęśników opatrywać, a inne pomijać bądź dociskać jeszcze… Odpowiedź – całkiem czytelną! – niezmiennie poda nam dopiero Ewangelia.

 

Komentarz do drugiego czytania

Ponownie przypomnijmy: drugie czytania w niedziele okresu zwykłego z definicji stanowią samodzielny „przystanek”, z założenia odrębny wobec tria „Ewangelia – pierwsze czytanie – psalm responsoryjny”. Zdarza się jednak, że takie liturgiczne trio jakoś tak samoistnie przeradza się w tematyczny kwartet; tak właśnie jest dzisiaj. Święty Jakub zachęca bowiem swoich adresatów, by zwłaszcza podczas liturgii – w języku Listu: zgromadzenia – nie tylko odwzorowali bezstronne i personalistyczne spojrzenie Boga, ale nadto odwzajemnili Jego szczególny stosunek do ubogich tego świata. Zanim więc, za chwilę, otrzymamy pełne wyjaśnienie nurtującej nas od dwóch czytań wątpliwości, już teraz zyskujemy niebagatelną wskazówkę: A co jeśli Bóg chce ocalić któregoś niewidomego, głuchego, chromego i niemego (pierwsze czytanie) oraz głodnego, uwięzionego, poniżonego, przybysza, sierotę i wdowę (psalm) – akurat twoimi rękoma, twoją zaradnością, twoim portfelem, twoją modlitwą…? W dziele zbawienia zamierzasz współpracować czy tylko biernie się przyglądać z założonymi rękami?

 

Komentarz do Ewangelii

Komentarz do pierwszego czytania pozwala nam już na wstępie zrozumieć, dlaczego Jezusowi tak zależy na dyskrecji: Przykazał im, żeby nikomu nie mówili. Uzdrowienie głuchoniemego nie jest bowiem celem samym w sobie, ale „znakiem przyjścia Królestwa Bożego” (KKK 1505); kto poprzestaje na znaku, mija się ze znaczeniem – ostatecznie, fałszuje tożsamość i misję samego Jezusa (aż po włożenie Mu do ręki wyzwoleńczego karabinu lub relatywistycznej tęczowej flagi…). Przynajmniej po części dlatego właśnie Jezus skończy na krzyżu – udowadniając, że nie przyszedł po to, by zaklęciem wygnać ze świata cierpienie (albo rozwodnić prawdę), lecz by wśród cierpiących (i, co niesłychane, grzeszników! zob. 2 Kor 5, 21) zająć miejsce swoistego primus inter pares i w ten sposób dopiero od wewnątrz przeobrazić cierpienie w koło zamachowe odkupienia. „Na krzyżu Chrystus wziął na siebie cały ciężar zła (por. Iz 53, 4-6) i zgładził «grzech świata» (J 1, 29), którego skutkiem jest właśnie choroba. Przez swoją mękę i śmierć na krzyżu Chrystus nadał cierpieniu nowe znaczenie; teraz może ono upodabniać nas do Niego i jednoczyć nas z Jego zbawczą męką” (tamże). – Postawmy się więc w roli postronnych z dzisiejszej Ewangelii i zdecydujmy, co lub kogo będziemy gorliwie rozgłaszać po tej niedzieli: znak czy znaczenie; uzdrowienie czy odkupienie; Uzdrowiciela czy Odkupiciela.

Komentarze zostały przygotowane przez ks. Błażeja Węgrzyna

 

Zobacz obraz źródłowy

 

 

5 września
Święta Matka Teresa z Kalkuty,
dziewica i zakonnica

 

Święta Matka Teresa z Kalkuty

Matka Teresa – właściwie Agnes Gonxha Bojaxhiu – urodziła się 26 sierpnia 1910 r. w Skopje (dzisiejsza Macedonia) w rodzinie albańskiej. Została ochrzczona następnego dnia i ten dzień obchodziła później jako swoje urodziny. Dzieciństwo upłynęło jej w harmonii, pośród małych, codziennych spraw, w atmosferze wsparcia ze strony rodziny. W 1919 r. jej ojciec, kupiec, wyjechał w interesach. Wrócił z podróży w bardzo ciężkim stanie zdrowia i mimo natychmiastowej pomocy zmarł. Odbiło się to istotnie na sytuacji materialnej rodziny. Matka pozostała bez środków do życia. Choć nie było im łatwo, przyjmowali w swoich murach ubogich i szukających pomocy. Regularnie na posiłki przychodziła do nich pewna starsza kobieta. Matka mówiła wtedy do dzieci: „Przyjmujcie ją serdecznie, z miłością. Nie bierzcie do ust nawet kęsa, jeśli wcześniej nie podzielicie się z innymi”. Ponadto matka odwiedzała raz w tygodniu staruszkę opuszczoną przez rodzinę, zanosiła jej jedzenie, sprzątała dom, prała, karmiła. Powtarzała dzieciom: „Gdy czynicie coś dobrego, róbcie to bez hałasu, jakbyście wrzucały kamyk do morza”.
Mając 18 lat Agnes wstąpiła do Sióstr Misjonarek Naszej Pani z Loreto i wyjechała do Indii. Składając pierwsze śluby zakonne w 1931 r., przyjęła imię Maria Teresa od Dzieciątka Jezus. Sześć lat później złożyła śluby wieczyste. Przez dwadzieścia lat w kolegium sióstr w Entally, na wschód od Kalkuty, uczyła historii i geografii dziewczęta z dobrych rodzin. W 1946 r. zetknęła się z wielką biedą w Kalkucie i postanowiła założyć nowy instytut zakonny, który zająłby się opieką nad najuboższymi. W 1948 r., po 20 latach życia zakonnego, postanowiła opuścić mury klasztorne. Chciała pomagać biednym i umierającym w slumsach Kalkuty. Przez dwa lata oczekiwała na decyzję władz kościelnych, by móc założyć własne Zgromadzenie Misjonarek Miłości i zamienić habit na sari – tradycyjny strój hinduski. 7 października 1949 r. nowe zgromadzenie zostało zatwierdzone przez arcybiskupa Kalkuty Ferdinanda Periera na prawie diecezjalnym. Po odbyciu nowicjatu 12 sióstr złożyło pierwszą profesję zakonną 12 kwietnia 1953 r., a założycielka złożyła profesję wieczystą jako Misjonarka Miłości. 1 lutego 1965 r. zgromadzenie otrzymało zatwierdzenie przez Stolicę Apostolską. Stopniowo do sióstr dołączali spontanicznie lekarze, pielęgnarki i ludzie świeccy. Organizowano kolejne punkty pomocy, by uporać się z chorobami będącymi skutkiem niedożywienia i przeludnienia.
W ciągu długiego życia Matka Teresa przemierzała niezmordowanie cały świat, zakładając placówki swej wspólnoty zakonnej i pomagając na różne sposoby najuboższym i najbardziej potrzebującym. W 1963 r. założyła męską wspólnotę czynną Braci Misjonarzy Miłości. W 1968 r. papież Paweł VI poprosił Matkę Teresę o przysłanie sióstr z jej zgromadzenia do Rzymu do opieki nad biedakami. W 1976 r. Matka Teresa utworzyła wspólnotę kontemplacyjną dla sióstr i braci.
Otrzymała wiele nagród i odznaczeń międzynarodowych, m.in. Pokojową Nagrodę Nobla w 1979 r. Dzięki temu wiele krajów otworzyło drzwi dla sióstr. Papież Paweł VI nagrodził ją Nagrodą Pokoju papieża Jana XXIII „za pracę na rzecz ubogich, obraz chrześcijańskiej miłości i wysiłki na rzecz pokoju”. W 1976 r. otrzymała nagrodę Pacem in terris. Na wniosek włoskich dzieci została Kawalerem Orderu Uśmiechu (1996).
Wielokrotnie gościła w Polsce, odkąd w 1983 r. Misjonarki Miłości podjęły służbę w naszym kraju. Podczas tych wizyt witana była przez hierarchów Kościoła i tłumy wiernych. Przyjmowała śluby swoich sióstr, odwiedzała prowadzone przez nie domy i otwierała nowe. Spotkać ją można było też wśród bezdomnych na Dworcu Wschodnim czy u więźniów na Służewcu w Warszawie. W 1993 r. przyjęła doktorat honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dyplom wręczył jej rektor Uniwersytetu; uroczystość odbyła się jednak nie w murach krakowskiej uczelni, ale w Warszawie, w pomieszczeniu, które na co dzień służy jako stołówka dla najuboższych.
Obecnie w ponad 560 domach w 130 krajach pracuje prawie 5 tys. sióstr. Gałąź męska zgromadzenia liczy ok. 500 członków w 20 krajach. Strojem zakonnym sióstr jest białe sari z niebieskimi paskami na obrzeżach.Matka Teresa zmarła w opinii świętości w wieku 87 lat na zawał serca w domu macierzystym swego zgromadzenia w Kalkucie 5 września 1997 r. Jej pogrzeb w dniu 13 września 1997 r., decyzją władz Indii, miał oprawę należną osobom zajmującym najważniejsze stanowiska w państwie.
Na prośbę wielu osób i organizacji św. Jan Paweł II już w lipcu 1999 r., a więc zaledwie w 2 lata po jej śmierci, wydał zgodę na rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego, chociaż przepisy kościelne wymagają minimum 5 lat od śmierci sługi Bożego na podjęcie takich działań. Proces na szczeblu diecezjalnym zakończono już w 2001 r. Beatyfikacji Matki Teresy dokonał w ramach obchodów 25-lecia swojego pontyfikatu św. Jan Paweł II dnia 19 października 2003 r. Kanonizacja Matki Teresy odbyła się w ramach obchodów Nadzwyczajnego Jubileuszu Świętego Roku Miłosierdzia w Watykanie 4 września 2016 r., a dokonał jej papież Franciszek.

 

                                                      Zobacz obraz źródłowy

 

Litania do Św. Matki Teresy z Kalkuty
Kyrie eleison. Chryste eleison. Kyrie eleison.
Chryste, usłysz nas. Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu, Odkupicielu świata, Boże, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, Boże, zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, jedyny Boże, zmiłuj się nad nami.
 
Święta Maryjo, Królowo Dziewic – módl się za nami.
Święta Maryjo, Królowo Miłosierdzia – módl się za nami.
Święta Maryjo, nasza Matko i opiekunko w potrzebie – módl się za nami.
 
Święta Matko Tereso, Misjonarko Miłości – módl się za nami,
Święta Matko Tereso, Oddana służbie bliźniemu w Chrystusie – módl się za nami,
Święta Matko Tereso, Wiernie naśladująca ubóstwo Jezusa – módl się za nami,
Święta Matko Tereso, Opiekunko ubogich i chorych – módl się za nami,
Święta Matko Tereso, Wyszukująca porzuconych i zagubionych – módl się za nami,
Święta Matko Tereso, Pocieszycielko wzgardzonych i zapomnianych – módl się za nami,
Święta Matko Tereso, Matko osieroconych i Siostro potrzebujących – módl się za nami,
Święta Matko Tereso, Źródło Bożej pociechy i wsparcia dla umierających – módl się za nami,
Święta Matko Tereso, Ratująca upadłych i zatwardziałych – módl się za nami,
Święta Matko Tereso, Pochylająca się z miłością nad każdym losem – módl się za nami,
Święta Matko Tereso, Szukająca Chrystusa w każdym człowieku – módl się za nami,
Święta Matko Tereso, Ucząca ofiarności aż do całopalnego daru z samego siebie – módl się za nami,
Święta Matko Tereso, Tworząca światowe dzieło Misjonarek Miłości – módl się za nami,
Święta Matko Tereso, Cicha i pokorna wobec ludzi – módl się za nami,
Święta Matko Tereso, Wierna i doskonała w pełnieniu Woli Bożej – módl się za nami,
 
JEZU, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie!
JEZU, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie!
JEZU, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami!
 
K.: Módl się za nami Święta Matko Tereso.
W.: Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.
 
Módlmy się:
Panie nasz i Zbawco, Ty dałeś nam Świętą Matkę Teresę jako odbicie Twojej Miłosiernej Miłości do każdego człowieka i napełniłeś Ją gorliwością w walce o bliźnich, zwłaszcza tych najbiedniejszych i wzgardzonych przez świat. Napełnij nas gorącą potrzebą podążania drogami, które Święta Matka Teresa z miłości do Ciebie wytyczyła. Spraw, abyśmy za Jej wstawiennictwem potrafili umiejętnie wspierać bliźnich zarówno w potrzebach materialnych jak i duchowych. Niech Jej modlitwa wyprosi dla nas dar miłosiernej odpowiedzi na ich potrzeby, a także pokornego patrzenia na samych siebie, jako Twoje sługi nieużyteczne, które czynią tylko to, co jest ich obowiązkiem. Amen.
Piątek, 3 września 2021
ŚW. GRZEGORZA WIELKIEGO,
PAPIEŻA I DOKTORA KOŚCIOŁA

 

Zobacz obraz źródłowy
Z homilii św. Grzegorza Wielkiego, papieża, do Księgi Ezechiela

Z miłości ku Chrystusowi nie oszczędzam siebie w posłudze przepowiadania

 

„Synu człowieczy, ustanowiłem cię stróżem nad domem Izraela”. Należy zauważyć, że Pan nazywa stróżem tego, kogo wysyła z posługą przepowiadania. Stróż stoi zawsze na miejscu wysokim, aby z daleka widzieć, czy ktoś nie nadchodzi. Każdy więc, kto został ustanowiony stróżem ludu, powinien stać wysoko pod względem prawości życia, aby innym mógł służyć przestrogą.
Jakże surowo brzmią dla mnie słowa, które wypowiadam. Takim mówieniem siebie samego ranię, albowiem nie głoszę, jak należy, ani też choć głoszę, jak umiem, życie nie idzie za słowami.
Nie przeczę – winien jestem. Widzę moją ospałość i niedbalstwo. Może przyznanie się do winy wyjedna mi u miłosiernego Sędziego przebaczenie. Niewątpliwie, kiedy byłem w klasztorze, umiałem powściągnąć język od niepotrzebnych słów i niemal bezustannie trwałem na modlitwie. Ale później, odkąd wziąłem na siebie brzemię troski pasterskiej, rozrywany różnymi sprawami, nie potrafię skupić się należycie.
Muszę oto zajmować się sprawami Kościołów, to znów klasztorów, nierzadko obowiązany jestem oceniać życie i czyny poszczególnych osób, czasem podejmować się zadań publicznych, kiedy indziej cierpieć z powodu krwawych najazdów barbarzyńców bądź też obawiać się wilków zagrażających powierzonej mi owczarni. Trzeba mi też troszczyć się, aby nie zabrakło odpowiedniej pomocy tym, którzy związani są regułą monastyczną, to znowu znosić cierpliwie różnych rabusiów, czy wreszcie przeciwstawić się pamiętając przy tym, by nie uchybić miłości.
Kiedy więc umysł rozrywany i rozpraszany jest tak licznymi i ważnymi sprawami, jakże potrafi wejść w siebie, aby całkowicie skupić się na przepowiadaniu i nie zaniedbywać posługi słowa? Ponieważ na skutek sprawowania urzędu zmuszony jestem spotykać się z ludźmi światowymi, bywa, że rozluźniam niekiedy dyscyplinę języka. Jeśli bowiem pilnie czuwam nad sobą, stwierdzam, że słabi unikają mnie; a zatem nigdy nie pociągnę ich, dokąd chciałbym. Zdarza się więc, że często słucham cierpliwie niepotrzebnych słów. Ponieważ zaś sam jestem niedoskonały, dlatego wciągany stopniowo w niepotrzebne rozmowy, zaczynam prowadzić je chętnie, mimo iż początkowo słuchałem z przykrością. Tak więc w miejscu, gdzie wzdrygałem się upaść, trwam z przyjemnością. A zatem jakiż ze mnie stróż, skoro nie stoję na szczycie obowiązku, ale leżę w dolinie słabości. Mocen jest jednak Stwórca i Odkupiciel rodzaju ludzkiego udzielić mnie niegodnemu zarówno prawości życia, jak skuteczności słowa, bo z miłości ku Niemu całkowicie poświęcam się głoszeniu Jego słowa.
Święty Grzegorz Wielki

Grzegorz urodził się w 540 r. w Rzymie w rodzinie patrycjuszy. Jego rodzice, św. Gordian i św. Sylwia, doznają chwały ołtarzy. Na jego wychowanie miały dość duży wpływ również jego ciotki: św. Farsylia i św. Emiliana, które mieszkały w pałacu Gordiana. Swoją młodość Grzegorz spędził w domu rodzinnym na Clivus Scauri, położonym w pobliżu dawnego pałacu cesarza Septymiusza Sewera, Cyrku Wielkiego oraz istniejących już wówczas bazylik – świętych Jana i Pawła, św. Klemensa, Czterech Koronowanych i Lateranu.
Piastował różne urzędy cywilne, aż doszedł do stanowiska prefekta (namiestnika) Rzymu, znajdującego się wtedy pod władzą cesarstwa wschodniego (od roku 552). Po czterech latach mądrych i szczęśliwych rządów (571-575) niespodziewanie opuścił tak eksponowane stanowisko i wstąpił do benedyktynów. Własny, rodzinny dom zamienił na klasztor dla dwunastu towarzyszy. Ten czyn zaskoczył wszystkich – pan Rzymu został ubogim mnichem. Dysponując ogromnym majątkiem, Grzegorz założył jeszcze 6 innych klasztorów w swoich dobrach na Sycylii. W cieniu słynnego później opactwa św. Andrzeja na wzgórzu Celio trwał na modlitwie i poście.
W roku 577 papież Benedykt I mianował Grzegorza diakonem Kościoła rzymskiego, a w roku 579 papież Pelagiusz II uczynił go swoim apokryzariuszem, czyli przedstawicielem na dworze cesarza wschodniorzymskiego. Grzegorz udał się więc w stroju mnicha wraz z kilkoma towarzyszami do Konstantynopola. Spędził tam 7 lat (579-586). Wykazał się dużymi umiejętnościami dyplomatycznymi. Korzystając z okazji, nauczył się języka greckiego. Ceniąc wielką mądrość i roztropność Grzegorza, papież Pelagiusz II wezwał go z powrotem do Rzymu, by pomagał mu bezpośrednio w zarządzaniu Kościołem i służył radą. Miał jednocześnie pełnić obowiązki osobistego sekretarza papieża. Od roku 585 był także opatem klasztoru.

Święty Grzegorz Wielki

7 lutego 590 r. zmarł Pelagiusz II. Na jego miejsce lud, senat i kler rzymski jednogłośnie, przez aklamację, wybrali Grzegorza. Ten w swojej pokorze wymawiał się. Napisał nawet do cesarza i do swoich przyjaciół w Konstantynopolu, by nie zatwierdzano jego wyboru. Stało się jednak inaczej. 3 października 590 r. odbyła się jego konsekracja na biskupa. Przedtem przyjął święcenia kapłańskie. W tym samym roku Rzym nawiedziła zaraza, jedna z najcięższych w historii tego miasta. Grzegorz zarządził procesję pokutną dla odwrócenia klęski. Wyznaczył 7 kościołów, w których miały gromadzić się poszczególne stany: kler – w bazylice świętych Kosmy i Damiana; mnisi – w bazylice świętych Gerwazego i Protazego; mniszki – w kościele świętych Piotra i Marcelina; chłopcy – w bazylice świętych Jana i Pawła; wdowy – w kościele św. Eufemii, a wszyscy inni – w kościele św. Stefana na Celio. Z tych kościołów wyruszyły procesje do bazyliki Matki Bożej Większej, gdzie papież-elekt wygłosił wielkie przemówienie o modlitwie i pokucie. Podczas procesji Grzegorz zobaczył nad mauzoleum Hadriana anioła chowającego wyciągnięty, skrwawiony miecz. Wizję tę zrozumiano jako koniec plagi. Utrwalono ją artystycznie. Do dnia dzisiejszego nad mauzoleum Hadriana, zwanym także Zamkiem Świętego Anioła, dominuje ogromny posąg anioła ze wzniesionym mieczem.
Pontyfikat Grzegorza trwał 15 lat. Zaraz na początku swoich rządów Grzegorz nadał sobie pokorny tytuł, który równocześnie miał być programem jego pontyfikatu: servus servorum Dei – „sługa sług Bożych”. Do ówczesnych patriarchów Konstantynopola, Antiochii, Jerozolimy i Aleksandrii skierował wysłanników z zawiadomieniem o swoim wyborze w słowach pełnych pokory i przyjaźni, czym pozyskał sobie ich miłość. Codziennie głosił słowo Boże. Usunął z kurii papieskiej niegodnych urzędników. Podobnie uczynił z biskupami i proboszczami na parafiach. Zreformował służbę wobec ubogich. Wielką troską otoczył rzymskie kościoły i diecezje Włoch. Dla lepszej kontroli i orientacji wyznaczył wśród biskupów osobnego wizytatora. Był stanowczy wobec nadużyć. Poprzez przyjaźń z królową Longobardów, Teodolindą, pozyskał ją dla Kościoła.
Kiedy Bizantyjczycy pokonali Wandalów i zajęli północną Afrykę, tamtejsi biskupi zaczęli dążyć do zupełnej autonomii od Rzymu, co mogło grozić schizmą. Papież energicznie temu zapobiegł. Wielką radość sprawiła mu wiadomość o nawróceniu w Hiszpanii ariańskich Wizygotów, dzięki gorliwości i taktowi św. Leandra (589), z którym św. Grzegorz był w wielkiej przyjaźni. Nawiązał także łączność dyplomatyczną z władcami Galii. Do Anglii wysłał benedyktyna św. Augustyna (późniejszego biskupa Canterbury) wraz z 40 towarzyszami. Ich misja powiodła się. W samą uroczystość Zesłania Ducha Świętego w 597 r. król Kentu, Etelbert I, przyjął chrzest. Obecnie czczony jest jako święty.Święty Grzegorz Wielki - reformator śpiewu kościelnegoNajgorzej układały się stosunki Rzymu z Konstantynopolem. Chociaż papież utrzymywał z cesarstwem jak najlepsze stosunki, patriarchowie uważali się za równorzędnych papieżom, a nawet za wyższych od nich właśnie dlatego, że byli biskupami w stolicy cesarzy. W tym właśnie czasie patriarcha Konstantynopola nadał sobie nawet tytuł patriarchy „ekumenicznego”, czyli powszechnego. Przeciwko temu Grzegorz zaprotestował i nigdy tego tytułu nie uznał, uważając, że należy się on wyłącznie biskupom rzymskim.
Grzegorz rozwinął owocną działalność także na polu administracji kościelnej. Uzdrowił finanse papieskie, zagospodarował majątki, które służyły na utrzymanie dworu papieskiego. W równym stopniu zasłużył się na polu liturgii przez swoje reformy. Ujednolicił i upowszechnił obrządek rzymski. Dotąd bowiem każdy kraj, a nawet wiele diecezji miały swój własny ryt, co wprowadzało wiele zamieszania.
Od pontyfikatu Grzegorza pochodzi zwyczaj odprawiania 30 Mszy św. za zmarłych – zwanych „gregoriańskimi”. Kiedy papież był jeszcze opatem benedyktynów w Rzymie, zmarł pewien mnich, przy którym znaleziono pieniądze. W owych czasach posiadanie własnych pieniędzy przez zakonnika było uważana za wielkie przestępstwo. Grzegorz, aby dać lekcję mnichom, nakazał pogrzebać ciało owego zakonnika poza klasztorem, w miejscu niepoświęconym. Pełen jednak troski o jego duszę nakazał odprawić 30 Mszy świętych dzień po dniu. Kiedy została odprawiona ostatnia Msza święta, ów zakonnik miał się pokazać opatowi i podziękować mu, oświadczając, że te Msze święte skróciły mu znacznie czas czyśćca. Odtąd panuje przekonanie, że po odprawieniu 30 Mszy świętych Pan Bóg w swoim miłosierdziu wybawia duszę, za którą są one ofiarowane, i wprowadza ją do nieba.
Przy bardzo licznych i absorbujących zajęciach publicznych Grzegorz także bardzo wiele pisał. Pozostawił po sobie bogatą spuściznę literacką. Do najcenniejszych jego dzieł należą: Dialogi, Reguła pasterzowania, Sakramentarz, Homilie oraz Listy. Tych ostatnich zachowało się do naszych czasów aż 852. Jest to największy zbiór epistolarny starożytności chrześcijańskiej.
Z imieniem św. Grzegorza Wielkiego kojarzy się także tradycyjny śpiew liturgiczny Kościoła łacińskiego – chorał gregoriański, który choć w pełni ukształtował się dopiero w VIII w., to jednak przypisywany jest temu Świętemu.Zurbaran: Święty Grzegorz WielkiGrzegorz zmarł 12 marca 604 r. Obchód ku jego czci przypada obecnie 3 września, w rocznicę konsekracji biskupiej. Jego ciało złożono obok św. Leona I Wielkiego, św. Gelazjusza i innych w pobliżu zakrystii bazyliki św. Piotra. Pół wieku później przeniesiono je do samej bazyliki wśród ogromnej radości ludu rzymskiego. Średniowiecze przyznało Grzegorzowi przydomek Wielki. Historia nazwała go „apostołem ludów barbarzyńskich”. Należy do czterech wielkich doktorów Kościoła Zachodniego. Jest patronem m.in. uczniów, studentów, nauczycieli, chórów szkolnych, piosenkarzy i muzyków.W ikonografii św. Grzegorz Wielki przedstawiany jest jako mężczyzna w starszym wieku, w papieskim stroju liturgicznym, w tiarze, czasami podczas pisania dzieła. Nad księgą lub nad jego głową unosi się Duch Święty w postaci gołębicy, inspirując Świętego. Jego atrybutami są: anioł, trzy krwawiące hostie, krzyż pontyfikalny, model kościoła, otwarta księga, parasol – jako oznaka papiestwa, zwinięty zwój. Na Wschodzie św. Grzegorz Wielki czczony jest jako Grzegorz Dialogos.
Módlmy się. Boże, Ty się opiekujesz swoim ludem i z miłością nim kierujesz, † za wstawiennictwem świętego Grzegorza, papieża, udziel ducha mądrości powołanym do rządzenia Kościołem, * niech postępy wiernych w świętości przyczyniają się do wiecznego szczęścia ich pasterzy. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, † który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, * Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen.

WRZESIEŃ MIESIĄCEM MODLITWY I POJEDNANIA.

Słowa Matki Bożej:  „Przekażcie to całemu mojemu ludowi”

 

Objawienia Matki Bożej w La Salette. Co mówiła Piękna Pani?
MÓDLMY SIĘ SZCZEGÓLNIE PRZEZ TEN CAŁY MIESIĄC WRZESIEŃ LITANIĄ DO MATKI BOŻEJ SALETYŃSKIEJ PROSZĄC O MIŁOSIERDZIE BOŻE DLA NAS, DLA NASZEJ OJCZYZNY, CAŁEGO ŚWIATA WSZYSTKICH LUDZI A NADTO  DLA BIEDNYCH GRZESZNIKÓW I O POKÓJ DLA ŚWIATA
    Matka Boża zwróciła się do dzieci: 
Zbliżcie się moje dzieci, nie bójcie się. Jestem tu, aby wam opowiedzieć wielką nowinę. Jeżeli mój lud nie zechce się podporządkować, będę zmuszona puścić ramię mojego Syna. Jest ono tak silne i tak ciężkie, że nie zdołam go dłużej podtrzymywać. Od jak dawna już cierpię za was! Chcąc, by mój Syn was nie opuścił, jestem zmuszona ustawicznie Go o to prosić, a wy sobie nic z tego nie robicie. Choćbyście nie wiem, jak się modlili i nie wiem, co czynili, nigdy nie zdołacie wynagrodzić trudu, którego się dla was podjęłam. 
Dałam wam sześć dni do pracy, siódmy zastrzegłam dla siebie, a nie chcą mi go przyznać! To właśnie czyni tak ciężkim ramię mojego Syna. Woźnice przeklinają, wymawiając pomiędzy przekleństwami imię mego Syna. Te dwie rzeczy tak bardzo obciążają ramię mego Syna. 
Jeżeli zbiory się psują, to tylko z waszej winy. Pokazałam wam to zeszłego roku na ziemniakach, ale nic sobie z tego nie robiliście! Przeciwnie, znajdując zepsute ziemniaki przeklinaliście, wymawiając wśród przekleństw imię mojego Syna. Będą się one psuły nadal, a tego roku na Boże Narodzenie nie będzie ich wcale. 
Jezu Chryste, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie!
Jezu Chryste, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie!
Panie Jezu Chryste, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami!
 
P: Matko Boża Saletyńska, Pojednawczyni Grzeszników!
O: Módl się nieustannie za nami, którzy się do Ciebie uciekamy!
 
Módlmy się:
Panie Jezu Chryste, który w nieskończonym Twym miłosierdziu zesłałeś na Górę Saletyńska Swą Matkę Najdroższą, aby nas nakłaniała do spełniania obowiązków chrześcijańskich; spraw, abyśmy wzruszeni Jej łzami i posłuszni Jej napomnieniom, złagodzili przez naszą pokutę Twój gniew sprawiedliwy i z Tobą w niebie królowali na wieki. Amen.
Jezu Chryste, który gładzisz, grzechy świata, przepuść nam Panie.
Jezu Chryste, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas Panie.
Panie Jezu Chryste, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.
 
– Matko Boska Saletyńska – Pojednawczyni grzeszników.
– Módl się nieustannie za nami, którzy się do Ciebie uciekamy.
 
Módlmy się: Panie Jezu Chryste, Ty w nieskończonym miłosierdziu Swoim zesłałeś na saletyńską górę Najdroższą Swą Matkę, aby nas nakłaniała do spełniania chrześcijańskich obowiązków, spraw, abyśmy wzruszeni Jej łzami i poruszeni Jej napomnieniami, złagodzili przez naszą pokutę na ziemi Twój gniew sprawiedliwy i z Tobą w niebie królowali na wieki. Amen.
Niedziela, 29 sierpnia 2021
XXII NIEDZIELA ZWYKŁA 
Rozważania Jana Pawła II o Sercu Pana Jezusa – Straż Honorowa NSPJ
(Mk 7, 1-8a. 14-15. 21-23
U Jezusa zebrali się faryzeusze i kilku uczonych w Piśmie, którzy przybyli z Jerozolimy. I zauważyli, że niektórzy z Jego uczniów brali posiłek nieczystymi, to znaczy nieobmytymi rękami. Faryzeusze bowiem, i w ogóle Żydzi, trzymając się tradycji starszych, nie jedzą, jeśli sobie rąk nie obmyją, rozluźniając pięść. I gdy wrócą z rynku, nie jedzą, dopóki się nie obmyją. Jest jeszcze wiele innych zwyczajów, które przejęli i których przestrzegają, jak obmywanie kubków, dzbanków, naczyń miedzianych. Zapytali Go więc faryzeusze i uczeni w Piśmie: „Dlaczego Twoi uczniowie nie postępują według tradycji starszych, lecz jedzą nieczystymi rękami?” Odpowiedział im: „Słusznie prorok Izajasz powiedział o was, obłudnikach, jak jest napisane: „Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi”. Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji”. Potem przywołał znowu tłum do siebie i rzekł do niego: „Słuchajcie Mnie, wszyscy, i zrozumcie! Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz to, co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym”.
Pin on Religijne myśli i cytaty
Kazanie św. Augustyna, biskupa

Pan okazał nam swe miłosierdzie
Błogosławieni jesteśmy, jeśli czynimy to, co słyszymy, i wyśpiewujemy. Nasze bowiem słuchanie jest siewem, działanie – owocem siewu. Już przedtem wspomniałem, abyście nie przebywali w kościele bezowocnie, słuchając o tak wielu świętych sprawach, a nie postępując święcie. Ponieważ „łaską jesteśmy zbawieni – jak mówi Apostoł – nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił; łaską zbawieni jesteśmy”. Bo nie prowadziliśmy przedtem życia tak świętego, aby Bóg mógł je umiłować i powiedzieć: Zstąpmy, przyjdźmy z pomocą ludziom, albowiem postępują godnie. W rzeczywistości nie podobało Mu się nasze życie. Nie miał upodobania w tym, co czyniliśmy. Podobało Mu się jedynie to, co sam w nas uczynił. Dlatego wszystko, co czynimy, odrzuci, ocali zaś to, co sam uczynił.
Nie byliśmy dobrymi. Bóg jednak ulitował się nad nami, zesłał Syna swego, który umarł nie za dobrych, ale złych, nie za sprawiedliwych, ale grzeszników. Albowiem „Chrystus umarł za grzeszników”. A dalej mówi Pismo: „Nawet za człowieka sprawiedliwego podejmuje się ktoś umrzeć z największą trudnością; chociaż może jeszcze za człowieka życzliwego odważyłby się ktoś ponieść śmierć”. Istotnie, mogłoby się zdarzyć, iż ktoś odważyłby się umrzeć za człowieka dobrego. Jednakże za grzesznika, człowieka złego i przewrotnego, któż zechciałby ponieść śmierć, jeśli nie sam tylko Chrystus, tak sprawiedliwy, iż usprawiedliwił grzeszników.
Nie było w nas, bracia, żadnych dobrych czynów; wszystkie były złe. A chociaż takie właśnie były czyny ludzi, nie opuściło ich jednak Boże miłosierdzie. Bóg wysłał Syna swego, aby nas wybawił. Nie złotem ani srebrem, ale ceną Jego przelanej krwi. On stał się Barankiem bez skazy, prowadzonym na zabicie za owce skalane (jeśli tylko skalane, a nie zepsute całkowicie). Oto jaką otrzymaliśmy łaskę. Żyjmy przeto godnie mocą przyjętej łaski, by nie sprzeniewierzyć się tak wielkiemu darowi. Wielki Lekarz przybył do nas i usunął wszystkie nasze grzechy. Jeśli na nowo chcemy chorować, nie tylko sobie samym wyrządzimy krzywdę, ale nadto staniemy się niewdzięczni względem Lekarza.
Podążajmy przeto wskazanymi przezeń ścieżkami, nade wszystko drogą pokory, którą stał się dla nas. Swą nauką ukazywał drogę pokory; cierpiąc za nas przemierzył ją całą. „Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas”, aby mógł umrzeć za nas Ten, który nie może umrzeć. Nieśmiertelny Bóg przyjął śmiertelną naturę, aby za nas umrzeć i swoją śmiercią naszą śmierć unicestwić.
Oto czego Pan dokonał, czym nas obdarzył. Potężny, uniżył się, uniżony, został zabity, zabity, zmartwychwstał i został wywyższony po to, aby nie pozostawić w otchłani umarłych, ale aby w sobie wywyższyć tych, których już wywyższył przez wiarę i wyznanie wiary przynoszące usprawiedliwienie. Oto jak przekazał nam drogę pokory. Jeśli będziemy się jej trzymać, uwielbimy Pana i z całą słusznością będziemy mogli śpiewać: „Wysławiamy Ciebie, Boże, wysławiamy i wzywamy Twojego imienia”.
                                                                   Augustyn Św., Cytaty Sławnych Ludzi • Mysli.com.pl

Komentarze do poszczególnych czytań przygotowane przez Bractwo Słowa Bożego

Komentarz do pierwszego czytania

Słowa przywołane dziś w pierwszym czytaniu mszalnym wypowiedział Mojżesz do Izraelitów podczas ich wędrówki do Ziemi Obiecanej. Izrael wyzwolony z niewoli egipskiej otrzymał od Boga prawo. Został pouczony, jak właściwie kształtować darowaną mu wolność.
Nasze życie – życie ludu wybranego Nowego Przymierza – wyraźnie wpisuje się w te same realia. Wyzwoleni we chrzcie z niewoli grzechu, szatana, otrzymaliśmy ten sam Dekalog, który i nas naucza, jak iść w wędrówce do naszej Ziemi Obiecanej – do Królestwa Bożego. Czy umiemy, jak Mojżesz, zachwycić się mądrością praw kształtujących nasze życie w sprawiedliwości i bliskości Pana? Czy przyjmujemy je tak, jak zostały nam przekazane, nie dążąc do manipulowania nimi według własnego uznania? Czy opieramy się pokusie, by dodawać lub odejmować zgodnie ze swoim upodobaniem, żeby „ułatwić” sobie życie? Jakże często takie „ułatwianie” komplikuje nasze dni. I, co więcej, grozi postradaniem życia i posiadania nowej ziemi, którą nam daje Pan, Bóg naszych ojców.

Komentarz do psalmu

Kto będzie przebywał w Twym przybytku, Panie, kto zamieszka na Twej górze świętej? To bardzo istotne pytanie o naszą przyszłość – wieczną przyszłość – często pojawia się w ludzkich sercach. I oto Bóg słowami psalmisty podpowiada, co należy czynić, by osiągnąć szczęście przebywania blisko Wszechmocnego. Czy zadziwia nas fakt, że Pan nic nie wspomina o służbie sobie? On pragnie jedynie naszej uczciwości względem drugiego człowieka. Zatem psalm responsoryjny stanowi podstawę do gruntownego rachunku sumienia z naszej miłości bliźniego. Czy zechcemy dziś spojrzeć w głąb naszych serc i przyjrzeć się temu tematowi?

Komentarz do drugiego czytania

W odczytanym fragmencie Listu św. Jakuba, dostrzegamy, czym dla nas jest słowo wypowiedziane przez Boga. Po pierwsze to słowo wyróżnia nas spośród całego stworzenia. Początek naszego istnienia nie jest jedynie aktem stwórczym, ale i słowem prawdy, przez które jesteśmy zrodzeni. Bóg nie tylko nas stworzył, On nas zrodził. Zatem jesteśmy kimś naprawdę wielkim w oczach Stwórcy. Czy umiemy dostrzec tę naszą wielkość i dziękować za nią Panu?
Po drugie: słowo, które Bóg w nas zaszczepił, jest słowem zbawczym. W swoim słowie Pan objawił źródło zbawienia. W sposób szczególny doświadczamy tej prawdy we Wcielonym Słowie Ojca – Jezusie Chrystusie. Jaka jest nasza wdzięczność za dar Zbawiciela i Jego ofiarę? Jak wyrażamy tę wdzięczność?
Zaszczepione w nas słowo jest również zobowiązaniem. Nie możemy bowiem pozostawać obojętni wobec Bożego słowa miłości i miłosierdzia. Nie możemy zatrzymywać go tylko dla siebie. Bóg dał nam przykład. On się nim dzieli z nami w dziele stwórczym, w dziele zbawczym. Dlatego zobowiązuje i nas do działania. Wyrażajmy naszą miłość do Pana i siebie nawzajem nie słowem i językiem, ale czynem i prawdą (1 J 3, 18) otrzymaną od Stwórcy.

Komentarz do Ewangelii

Dlaczego Twoi uczniowie nie postępują według tradycji starszych? Czym było to pytanie w ustach faryzeuszów? Pragnieniem dotarcia do prawdy, do intencji kierujących czynami uczniów Jezusa? Oskarżeniem? Chęcią rozpoczęcia dyskusji na sporne tematy? Nie docieczemy motywacji przeciwników Jezusa. Ale nie to jest najważniejsze. Refleksja nad przytoczonym pytaniem może skłonić nas, i to jest istotne dla naszego życia duchowego, do zastanowienia się nad naszym osobistym postępowaniem wobec osób, które wyznają zasady działania różne od naszych. Czy Jezus słuchając nas musiałby wystąpić z ostrzeżeniem, że nasze intencje nie są czyste? Czy nasze rozumienie sposobu oddawania czci Bogu ślizga się tylko po zewnętrznych formach, czy sięga głębi? Pan nasz kieruje wzrok ku wnętrzu. Jeśli chcemy podążyć za Nim na drogi prawdziwego szacunku, hołdu składanego Jedynemu Bogu, musimy wejrzeć w nasze serca, by dostrzec, ile w nas jest szczerości i prawdy, a ile podstępu, zazdrości, pychy. Wtedy poznamy, ile i w kim, jest braków we właściwym pielęgnowaniu pobożności i czci wobec Pana.

Komentarze zostały przygotowane przez s. Ewę Marię od Męki Pańskiej OCD

 

29 sierpnia
Męczeństwo św. Jana Chrzciciela
Męczeństwo św. Jana Chrzciciela

 

Jan Chrzciciel był jedynym synem kapłana Zachariasza i Elżbiety, krewnej Najświętszej Maryi Panny. Jego cudowne narodzenie i posłannictwo zwiastował Anioł Gabriel Zachariaszowi, kiedy ten sprawował w świątyni swe funkcje kapłańskie. Jan urodził się sześć miesięcy przed narodzeniem Chrystusa.
Bardzo wcześnie, może już w dzieciństwie, Jan udał się na pustynię. W piętnastym roku panowania cesarza Tyberiusza rozpoczął swą misję poprzednika i zwiastuna Zbawiciela. Czynił to na pustkowiu, nad Jordanem, w Betanii, później w Ainon niedaleko Salim. Zjawienie się Jana i jego wystąpienia odbijały się szerokim echem po Palestynie i okolicznych krajach. Sprawiła to wiadomość, że oczekiwany Zbawiciel już pojawił się na ziemi. Jan prowadził pokutniczy i pustelniczy tryb życia. Chrzcił wodą ciągnące do niego tłumy. Ochrzcił również Jezusa.Głowa św. Jana Chrzciciela

Zainteresował się nim także władca Galilei, Herod II Antypas. Być może sam Jan udał się do niego, by rzucić mu w oczy: „Nie wolno ci mieć żony twego brata”. Rozgniewany władca nakazał go aresztować i osadzić w twierdzy Macheront. W czasie uczty urodzinowej pijany król pod przysięgą zobowiązał się dać córce Herodiady, Salome, wszystko, o cokolwiek poprosi. Ta po naradzie z matką zażądała głowy Jana Chrzciciela. Zginął on ścięty mieczem. Był ostatnim prorokiem Starego Testamentu.

Jan Chrzciciel jest jedynym świętym, którego Kościół czci w ciągu roku dwukrotnie: 24 czerwca – w uroczystość jego narodzenia, i 29 sierpnia – we wspomnienie jego męczeńskiej śmierci.

Litania do Św. Jana Chrzciciela
Kyrie, elejson. Chryste, elejson. Kyrie, elejson.
Chryste, usłysz nas. Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba, Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu Odkupicielu świata, Boże, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, Boże, zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, Jedyny Boże, zmiłuj się nad nami.
 
Święta Maryjo – módl się za nami,
Święty Janie Chrzcicielu – módl się za nami,
Wysłanniku Boży,
Poprzedniku naszego Zbawiciela,
 
 
 
Wzgardzicielu świata,
Głosie wołający na pustyni,
Zwiastunie prawdy,
Wskazujący drogę do nieba,
Światło proroków,
Przykładzie męczenników,
Któryś przed swoim poczęciem był oznajmiony przez Anioła,
Któryś był poświęcony już w żywocie matki,
Któryś otrzymał swoje imię z nieba,
 
 
 
Który poświęciłeś się z najdoskonalszej miłości na służbę Jezusa Chrystusa,
Który przygotowałeś drogę do prawdziwej pokuty,
Który nawróciłeś przez naukę i przykład niezliczoną liczbę ludzi
do Boga,
Który wypowiedziałeś nieustraszony Herodowi prawdę w oczy,
Który dla prawdy krew swoją przelałeś,
O chwalebny patronie i orędowniku przed Bogiem,
 
My, grzeszni – Ciebie prosimy, wysłuchaj nas,
Abyś nam łaskę pokuty i poprawy życia uprosić raczył,
Abyś dla nas pomnożenie wiary, nadziei i miłości uprosić raczył,
Abyś nam czystość duszy i ciała uprosić raczył,
Abyś nam w godzinę śmierci dopomóc i przy sądzie za nami wstawić się raczył,
 
JEZU, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie.
JEZU, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie.
JEZU, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.
 
Módl się za nami, święty Janie Chrzcicielu,
Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.
Módlmy się: Boże, Ty powołałeś świętego Jana Chrzciciela, aby przygotował Twój lud na przyjście Chrystusa Pana, udziel Twojemu Kościołowi daru radości w Duchu Świętym i skieruj dusze wszystkich wiernych na drogę zbawienia i pokoju. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
Sobota, 28 sierpnia 2021
ŚW. AUGUSTYNA, BISKUPA I DOKTORA KOŚCIOŁA
Gdy Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko inne jest na miejscu właściwym. Święty Augustyn | God, Dog tag necklace, Quotes
Dla siebie nas stworzyłeś, o Boże,
I niespokojne jest serce nasze,
póki nie spocznie w Tobie.
Z księgi Wyznań św. Augustyna, biskupa
O Prawdo wieczna, Miłości prawdziwa, umiłowana Wieczności
Przynaglony do wniknięcia w siebie, wszedłem za Twym przewodnictwem do wnętrza mego serca. Mogłem to uczynić, bo „stałeś się dla mnie Wspomożycielem”. Wszedłem i zobaczyłem jakby oczyma mej duszy, ponad tymiż oczyma, ponad moim umysłem Światło niezmierne. Nie było to zwyczajne światło, które wszyscy dostrzegają, ani tego samego rodzaju, lecz większe, jakby o wiele bardziej świecące i wszystko napełniające swoim blaskiem. Nie, to nie było tego rodzaju światło, ale inne, bardzo różne od tamtych wszystkich. Nie było nad moim umysłem, jak oliwa nad wodą albo niebo nad ziemią. Było wyższe, ponieważ mnie stworzyło, ja zaś niższy, ponieważ jestem przezeń stworzony. Ten, kto zna Prawdę, zna to Światło.
O Prawdo wieczna, Miłości prawdziwa, umiłowana Wieczności! Ty jesteś moim Bogiem. Do Ciebie wzdycham dniem i nocą. Skoro tylko poznałem Cię, uniosłeś mnie, bym zobaczył to, co należy zobaczyć, ale ja nie byłem jeszcze do tego zdolny. Pokonałeś słabość mego wzroku potęgą Twoich promieni, zadrżałem z miłości i lęku. Poznałem, że znajduję się daleko od Ciebie, w krainie obcej, i usłyszałem jakby głos Twój z wysoka: „Jam jest pokarmem mocarzy; wzrastaj, a będziesz Mnie pożywał. I nie ty zamienisz Mnie w siebie na podobieństwo cielesnego pokarmu, ale Ja zamienię cię w siebie”.
Szukałem drogi, dzięki której mógłbym trwać w zjednoczeniu z Tobą, i nie znajdowałem, dopóki nie przylgnąłem do „Pośrednika między Bogiem a ludźmi, Człowieka Jezusa Chrystusa, który jest ponad wszystko, Bóg błogosławiony na wieki”. On zawołał mnie i powiedział: „Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem” oraz złączył z ciałem – ponieważ „Słowo stało się ciałem” – pokarm, którego nie byłem zdolny przyjąć. W ten sposób Twa Mądrość, przez którą wszystko stworzyłeś, stała się dla naszego wieku dziecięctwa stosownym pokarmem.
Późno Cię ukochałem, Piękności dawna i zawsze nowa! Późno Cię ukochałem! We mnie byłeś, ja zaś byłem na zewnątrz i na zewnątrz Cię poszukiwałem. Sam pełen brzydoty, biegłem za pięknem, które stworzyłeś. Byłeś ze mną, ale ja nie byłem z Tobą. Z dala od Ciebie trzymały mnie stworzenia, które nie istniałyby w ogóle, gdyby nie istniały w Tobie. Przemówiłeś, zawołałeś i pokonałeś moją głuchotę. Zajaśniałeś, Twoje światło usunęło moją ślepotę. Zapachniałeś wokoło, poczułem i chłonę Ciebie. Raz zakosztowałem, a oto łaknę i pragnę; dotknąłeś, a oto płonę pragnieniem Twojego pokoju.
                                     św. Augustyn z Hippony - cytaty tego autora - Zamyslenie.pl

Święty Augustyn z matką, św. Moniką

Augustyn urodził się 13 listopada 354 r. w Tagaście (obok Suk Ahras w Algierii), w rodzinie urzędnika państwowego Patrycjusza. Matka Augustyna, św. Monika, pochodziła z rodziny o tradycji chrześcijańskiej i bardzo pragnęła, by jej syn przyjął chrzest. Pragnienie to spełniło się jednak dopiero po 33 latach. Na rozwoju Augustyna niewątpliwie zaciążył fakt, że ojciec i matka różnili się co do wiary i przekonań odnośnie do spraw decydujących o losach człowieka. Przez to Augustyn przez wiele lat pozostawał rozdarty między wpływem matki i ojca.
Augustyn był najstarszy z rodzeństwa, po nim urodził się Nawigiusz. Nawrócił się on w tym samym czasie, co Augustyn, był też przy śmierci matki. Nawigiusz ożenił się i miał kilka córek, z których wszystkie poświęciły się Panu Bogu na służbę w jednym z klasztorów. Jedna z sióstr Augustyna wyszła za mąż, a po śmierci męża wstąpiła do klasztoru w Hipponie, gdzie została przełożoną. Gdy w roku 424 zmarła, Augustyn napisał dla tego klasztoru regułę. Na niektórych manuskryptach Augustyn podpisuje się jako Aureliusz. Był to zapewne jego przydomek, chociaż nie wiadomo, kiedy go sobie nadał.
W wieku 16 lat musiał przerwać naukę z powodu braku pieniędzy, chociaż miał wielkie zdolności. Nauka szła mu łatwo; imponował kolegom niezwykłą pamięcią. Jednak pierwsze lata nauki Augustyn wspomina w swojej autobiografii – Wyznaniach – z niesmakiem. Miał bowiem nauczyciela, bijącego swoich uczniów bez miłosierdzia za najmniejsze przewinienia. Nie lubił matematyki, ale za to rozkoszował się w literaturze łacińskiej. Jego ulubionym autorem był Wergiliusz.
Jako młodzieniec Augustyn żył swobodnie. Lubił zabawy, dobre jadło i picie. Chętnie uczęszczał do teatru, miał ciągoty do psot chłopięcych. Trudny okres dojrzewania, dużo wolnego czasu i pogańskie zwyczaje sprawiły, że po pierwszych studiach w Tagaście (do roku 366) i w Madurze (366-370) udał się na dalsze kształcenie do Kartaginy, metropolii Afryki Północnej, i tam związał się z kobietą. Z tego związku po pewnym czasie urodził się syn Adeodatus (z łac. „dany od Boga”). Augustyn żył z tą dziewczyną przez 15 lat. Igrzyska, cyrk, walki gladiatorów, teatr – to był jego ulubiony żywioł.Święty AugustynPod wpływem lektury klasyków rzymskich Augustyn wpadł w sceptycyzm racjonalistyczny. Zaczął szukać prawdy. Biblia wydawała mu się prostacka, bo jej łacińskie tłumaczenia były wówczas nie zawsze udane. Za problemami filozoficznymi poszły i wątpliwości religijne. W tym czasie wstąpił do sekty manichejskiej, do której wciągnął go tamtejszy biskup, imponując mu wymową i oczytaniem.
W 374 roku Augustyn powrócił do Tagasty, gdzie otworzył własną szkołę gramatyki. Po dwóch latach zamknął ją jednak i udał się do Kartaginy, gdzie otworzył szkołę retoryki (376). Miał wtedy 22 lata. Po 7 latach udał się do Rzymu, gdzie także założył swoją szkołę (383). Tu dowiedział się, że w Mediolanie poszukują retora. Natychmiast tam się zgłosił (384). Mediolan był wówczas stolicą cesarstwa zachodnio-rzymskiego – pierwszym miastem Europy po Konstantynopolu. Oprócz prowadzenia szkoły Augustyn miał obowiązek wygłaszania mów podczas uroczystości państwowych w Mediolanie. Augustyn miał już 30 lat.
W Mediolanie zetknął się ze św. Ambrożym, który był wówczas biskupem tego miasta. Augustyn zaczął słuchać jego kazań. Wielki biskup zaimponował mu wymową i głębią przekazywanej treści.
Niedługo potem przyszło uderzenie łaski Bożej (386). Pewnego dnia Augustyn wziął do ręki Listy św. Pawła Apostoła. Przypadkowo otworzył fragment Listu do Rzymian: „Żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i w wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości. Ale przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa, i nie troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając żądzom” (Rz 13, 13-14).
Jak pisze w swoich Wyznaniach, Augustyn poczuł nagle jakby strumień silnego światła w ciemnej nocy swojej duszy. Zrozumiał sens swojego życia, poczuł żal z powodu zmarnowanej przeszłości. Dotrwał jako nauczyciel retoryki do wakacji, następnie udał się w pobliże Mediolanu, do wioski Cassiciaco, i tam u przyjaciela Werekundusa spędzał czas na modlitwie i na rozmowach na tematy ewangeliczne. Rozczytywał się równocześnie w Piśmie świętym. Na początku Wielkiego Postu zgłosił się do św. Ambrożego jako katechumen i w Wielką Sobotę w nocy z 24 na 25 kwietnia 387 r. z rąk Ambrożego przyjął chrzest. Miał wówczas 33 lata. Wraz z nim przyjęli chrzest jego syn, Adeodatus, i przyjaciel, Alipiusz. Augustyn postanowił powrócić do Afryki, by nawracać współziomków i pozyskiwać ich dla Chrystusa. Tuż przed opuszczeniem Italii umarła w Ostii jego matka, św. Monika; wkrótce po dotarciu do Afryki zmarł także jego syn. Po przybyciu do Tagasty Augustyn rozdał swoją majętność pomiędzy ubogich i z przyjaciółmi – św. Alipiuszem i Ewodiuszem – zamieszkali razem, oddając się modlitwie, dyskusji na tematy religijne i studiom Pisma świętego.Więcej informacji o nawróceniu św. Augustyna – pod datą 24 kwietnia.Święty AugustynW 391 r. Augustyn wraz z przyjaciółmi udał się do Hippony, gdzie postanowił założyć klasztor i tam spędzić resztę swego życia. Niebawem dał się poznać wszystkim jako człowiek bardzo pobożny. Dlatego, gdy biskup Waleriusz zwrócił się pewnego dnia do ludu, by mu wskazano kandydata na kapłana, gdyż potrzebował jego pomocy, wszyscy w katedrze zwrócili się do Augustyna, wołając: „Augustyn kapłanem!” Ten, zalany łzami, przyjął propozycję biskupa i ludu. Po przyjęciu święceń nie zmienił jednak trybu życia, ale nadal prowadził życie wspólne w klasztorze. Zaczął nawet przyjmować nowych kandydatów. W ten sposób powstało jakby seminarium, z którego wyszło wielu biskupów afrykańskich: św. Alipiusz, biskup Tagasty, bezpośredni przyjaciel Augustyna; Profuturus, biskup Syrty; Ewodiusz, biskup Uzalis, przyjaciel Augustyna; Sewer, biskup Milewy; Urban, biskup Sicea; Peregrinus, biskup Thehac, i Bonifacy. Biskup Waleriusz konsekrował wkrótce Augustyna na swojego sufragana w uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego 394 r. ku ogromnej radości ludu. W dwa lata potem przeniósł się do wieczności (396) i Augustyn został jego następcą, biskupem Hippony.
Nadal prowadził życie wspólne, w którym formował przyszłych biskupów i kapłanów. Po długich latach doświadczenia ułożył dla nich regułę, która w przyszłości miała się stać podstawą dla wielu rodzin zakonnych (m.in. augustianów, kanoników regularnych, dominikanów i paulinów). Dużo czasu zajmowała mu korespondencja. Nie traktował jej jednak jedynie jako rodzaj kontaktu towarzyskiego, ale wykorzystywał ją jako okazję do apostolstwa. Korespondował m.in. ze św. Janem Jerozolimskim, ze św. Paulinem z Noli, św. Hieronimem, św. Prosperem i ze św. Hilarym z Arles.
Augustyn wypowiedział nieubłaganą walkę błędom, jakie za jego czasów nękały Kościół: manicheizmowi (396-400), donatystom (400-411) i pelagianom (411-430). Prowadził dysputy z manichejczykami, których znał osobiście, bo był z nimi przez szereg lat ideowo związany. Nie spoczął, aż tę herezję wyplenił. W owym czasie w Afryce najsilniejsi byli donatyści. W 330 r. mieli w swoich rękach aż 270 stolic biskupich. Potępieni na synodach w Arles (313) i w Mediolanie (316), zagnieździli się silnie w północnej Afryce. Jako rygoryści nie pozwalali przyjmować do społeczności kościelnej tych, którzy w czasie prześladowań wyparli się wiary, a teraz chcieli do niej powrócić – zwanych lapsi. Donatyści żądali dla kapłanów i wiernych, łamiących prawo, najsurowszych kar. Posuwali się często do gwałtów. Augustyn zwalczał ich pismem i żywym słowem. Był jednak zdania, że tych biskupów i kapłanów, którzy do jedności kościelnej powrócą, należy zostawić na ich urzędach. Tym pozyskał sobie donatystów. Na synodach w Kartaginie w 401 i 411 roku herezja została zwyciężona.
W tym samym czasie przybył do Afryki Pelagiusz i Celestiusz. Głosili, że grzech Adama i Ewy zaszkodził tylko pierwszym rodzicom, a nie całemu rodzajowi ludzkiemu, że dzieci rodzą się w stanie łaski i nie jest konieczny chrzest, a łaska uświęcająca nie jest do zbawienia konieczna. Ta herezja była dla Augustyna okazją do tego, aby jako pierwszy z Ojców mógł gruntownie wyjaśnić teologiczny problem łaski uświęcającej i uczynkowej oraz problem zbawienia.
Pod koniec swego życia Augustyn przeżył tragedię. Namiestnik rzymski zaprosił do północnej Afryki Wandalów dla obrony przeciwko szczepom dzikich mieszkańców Sahary. Kiedy spostrzegł, że Wandalowie są nie mniej od tamtych barbarzyńscy, wypowiedział im wojnę. Było jednak za późno. Po odniesionym zwycięstwie, Wandalowie zaczęli zajmować miasto po mieście. Hippona broniła się bohatersko przez trzy miesiące, aż wrogom udało się zrobić wyłom w murze i spowodować pożar miasta. Augustyn wtedy już nie żył. Zmarł w czasie oblężenia 28 sierpnia 430 r. Wandalowie siłą zaprowadzili arianizm. Polała się obficie krew męczeńska. W 150 lat potem Afryka padła pod hordami Arabów.
Ciało Augustyna złożono w katedrze w Hipponie. Potem jednak w obawie przed profanacją Wandalów przeniesiono je do Sardynii, aż wreszcie król Longobardów, Luitprand (+ 744), przeniósł je do Pawii, gdzie po dzień dzisiejszy opiekę nad relikwiami roztaczają synowie duchowi wielkiego biskupa, augustianie.

Święty Augustyn
Po Augustynie pozostało kilkadziesiąt tomów jego pism. Do najcenniejszych z nich należą: Wyznania (386-387), O katechizacji ludzi prostych (395), O wierze i symbolu wiary (396) i O państwie Bożym ksiąg 22 (413-427). Zachowały się jego 363 kazania i 217 listów. Słusznie więc zdobył sobie tytuł największego teologa chrześcijańskiej starożytności. Jest jednym z czterech wielkich doktorów Kościoła Zachodniego. Patron augustianów, kanoników regularnych, magdalenek, Kartaginy; drukarzy, wydawców, teologów.

W ikonografii św. Augustyn przedstawiany jest w stroju biskupim, czasami jako zakonnik. Jego atrybutami są: anioł mówiący mu do ucha, dziecko nad brzegiem morza przelewające wodę do dołka, księga, pastorał, serce w dłoni, serce przeszyte dwiema strzałami, uczeń lub grupa uczniów.

Modlitwy do św. Augustyna:
 
1/ O pomoc w drodze do Boga
Wspaniały Doktorze Łaski, Święty Ojcze Augustynie! Ty, który wyśpiewałeś cuda miłosiernej miłości Boga zdziałane w Twojej duszy, dopomóż nam ufać zawsze i jedynie w pomoc Bożą. Ty poznałeś ciemności błędu, byłeś skowany więzami pychy i zmysłowości, znosiłeś udrękę oddalenia od Boga, poznałeś grzech, ale przez modlitwy i błagania Twojej matki, świętej Moniki, potężna ręka Pana wyrwała Cię z ciemności i zanurzyła w Królestwie światła. O wielki Święty Augustynie, dopomóż i nam odnaleźć Boga, wieczną Prawdę, prawdziwą Miłość i umiłowaną Odwieczność. Naucz nas wierzyć i żyć w łasce, zwalczając nasze namiętności. Bądź z nami w drodze do Życia bez końca, aby widzieć, kochać i nieustannie wielbić Pana Boga. Amen.
 
2/ O miłość
Promienne słońce Kościoła katolickiego, duszo niezrównana, geniuszu potężny i wielki, chwalebny święty Augustynie, przyjmij naszą pokorną i ufną modlitwę. Przed wielu wiekami opuściłeś ziemię, by radować się wiecznym pokojem w Bogu, Twoją jedyną miłością, lecz z Twoich pism rozlewa się wspaniałe światło do naszych umysłów i serc, a ze wspomnień Twojego życia płynie słodka ufność w nieskończone miłosierdzie Boże. Pokornie wzywamy Twojej pomocy, o święty Doktorze i Ojcze. Zwróć nasze umysły ku prawdzie, przez Ciebie tak długo szukanej. Chroń nasze serca od zasadzek namiętności i pychy, które usiłują skierować nas na drogi, gdzie nie ma pokoju. O, Wielki Święty, spraw, abyśmy także i my mogli duszą skruszoną, lecz rozradowaną, powtórzyć okrzyk Twojego płomiennego serca: “Późno Cię pokochałem, o Piękności nieskończona, późno Cię pokochałem!”. Amen.
 
3/ Boże, któryś przez przedziwne nawrócenie naszego św. Augustyna, a Twego wyznawcy i biskupa, Kościół uświetnić raczył, spraw, pokornie prosimy, aby jak Twój Kościół w zwalczaniu błędów w nim miał obronę, tak serca nasze wsparte Twą łaską i jego prośbami mogły dzielnie zwyciężyć napaści złych duchów, przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego. Amen.
 
4/ Wszechmogący Boże, odnów w swoim Kościele ducha, którym obdarzyłeś świętego Augustyna, biskupa, abyśmy napełnieni tym duchem pragnęli i szukali Ciebie samego, bo Ty jesteś źródłem mądrości i dawcą miłości wiecznej. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
 
Litania do św. Augustyna
 
Kyrie, elejson! Chryste, elejson! Kyrie, elejson!
Chryste, usłysz nas! Chryste, wysłuchaj nas!
Ojcze z nieba, Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu, Odkupicielu świata, Boże,
Duchu Święty, Boże,
Święta Trójco, Jedyny Boże,
Święta Maryjo, Matko Boża, módl się za nami.
Święty Ojcze Augustynie, ubłagaj nam Serce Boże.
Synu pobożnych łez świętej Moniki,
Ojcze i założycielu zakonu pustelników,
Wybrane światło Doktorów,
Gorliwie studiujący Pismo Święte,
Nauczycielu teologów,
Wzorze apostolskiego życia,
Sławny głosicielu Słowa Bożego,
Obrońco wiary,
Zraniony miłością Chrystusową,
Biskupie wielkiej pokory i litości,
Światło rozpraszające ciemności błędów,
Źródło boskiej wymowy,
Ojcze wielu zakonów żyjących pod Twoją regułą,
Łaskawy obrońco uciekających się do Ciebie,
Pociecho ubogich i utrapionych,
Przez przedziwne Twoje nawrócenie,
Przez miłość, którą pałałeś w obronie wiary,
Przez Twoje prace, którymi wspierałeś Kościół.
 
 
Módlmy się:
Boże, pocieszycielu zasmuconych, Ty miłosiernie przyjąłeś matczyne łzy świętej Moniki i udzieliłeś łaski nawrócenia jej synowi Augustynowi, daj nam za wstawiennictwem ich obojga opłakiwać nasze grzechy i znaleźć Twoje przebaczenie. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
                                          św. Augustyn z Hippony - cytaty tego autora - Zamyslenie.pl
 
Modlitwy św.Augustyna:
 
Modlitwa św. Augustyna do Ducha Świętego
 
Bądź mym oddechem, Duchu Święty, abym rozważał to co święte.
 
Bądź moją siłą Duchu Święty, abym czynił to co święte.
 
Bądź mym pragnieniem Duchu Święty, abym ukochał to co święte.
 
Bądź moją mocą Duchu Święty, abym strzegł tego co święte.
 
Strzeż mnie od złego, Duchu Święty, bym nie zatracił tego co święte.
 
Amen.
 
Panie Jezu, niech poznam siebie
 
Panie Jezu, niech poznam siebie, niech poznam Ciebie.
Niech niczego nie pragnę oprócz Ciebie.
Niech wstręt czuję do siebie, a kocham Ciebie.
Niech czynię wszystko ze względu na Ciebie.
Niech poniżam siebie, a wywyższam Ciebie.
Niech myślę tylko o Tobie.
Niech umartwiam siebie, bym żył w Tobie.
Cokolwiek się zdarzy, niech przyjmę od Ciebie.
Niech prześladuję siebie, a naśladuję Ciebie.
Niech zawsze pragnę iść za Tobą.
Niech uciekam od siebie, a uciekam się do Ciebie,
bym zasłużył na obronę przez Ciebie,
bym się znalazł miedzy wybranymi przez Ciebie.
Niech nie ufam sobie a ufność pokładam w Tobie.
Niech będę posłuszny przez wzgląd na Ciebie.
Niech moje serce lgnie tylko do Ciebie.
Niech będę ubogi z miłości do Ciebie.
Wejrzyj na mnie, bym pokochał Ciebie.
Przyzwij mnie, bym ujrzał Ciebie.
I na wieki radował się Tobą.
Amen.
 
(św. Augustyn)
 
Zrób coś ze mną, Boże
 
Oddaję się w Twoje ręce Panie:
Ugnieć mnie i ukształtuj tę glinę
Jak naczynie, które powstaje w rękach garncarza!
Nadaj mu kształt, jaki zechcesz
Potem stłucz je, jeśli chcesz: to Twoja własność;
…. nie mam nic przeciwko.
Wystarczy, bym się przydał do Twoich zamierzeń
I abym w niczym nie sprzeciwił się planom,
Jakie masz wobec mni.
Proś więc i wymagaj Panie.
Co chcesz, abym czynił?
Czego chcesz, abym nie czynił?
Odnosząc sukces czy porażkę,
Prześladowany czy pocieszany,
Śpiąc czy pracując dla Ciebie,
Pożyteczny czy całkiem bezużyteczny,
Nie pozostaje mi nic innego jak powtarzać
Za przykładem Maryi
Tak, uczyń ze mną co zechcesz!
Amen.
 
(św. Augustyn)
 
Modlitwa św. Augustyna na gorszy dzień
Boże życia naszego,
są dni, kiedy brzemię na naszych barkach wydaje się nie do uniesienia,
kiedy droga staje się nieskończoną udręką,
a szare niebiosa wiszą nad nami złowróżbnie.
Są dni, kiedy w życiu naszym nie słychać muzyki,
serce próżno wygląda drugiego serca,
a dusza ze strachu truchleje.
Oświecaj wówczas nam drogę,
poprowadź wzrok tam, gdzie niebo skrywa swoją obietnicę,
a serce tam, gdzie rozbrzmiewa muzyka.
Daj nam poczucie jedności z bohaterami i świętymi każdego czasu
i przynaglij naszego ducha,
żebyśmy mogli być oparciem na drodze do Twej chwały i czci
dla dusz tych wszystkich, którzy idą z nami przez życie.
Amen
 
Modlitwa świętego Augustyna :
Panie wszechmogący, troisty w Osobach, Jedyny Boże, któryś był, jest i będziesz na wieki. Tobie polecam dziś i po wszystkie czasy duszę, ciało, zmysły, wszelkie myśli, słowa i czyny moje, wiarę i wytrwałość w dobrym, abyś je strzegł każdej godziny i każdego momentu mego życia. Wysłuchaj mnie, o Trójco Przenajświętsza, i ochroń mnie od wszelkiego zła szczególnie od każdej niewierności przeciw Tobie, od wszystkich widzialnych i niewidzialnych nieprzyjaciół. Błagam o to przez przyczynę Najświętszej Dziewicy Maryi, przez modlitwy świętych Patriarchów, stałość Męczenników, czystość Dziewic zasługi Wybranych.
 
Wezwania
Wyznajemy naszą wiarę w Boga w Trójcy Świętej Jedynego, powtarzając: Wierzymy w Ciebie!
P.: Boże Ojcze Wszechmogący, który w Swej przedwiecznej mądrości stworzyłeś wszechświat i wciąż go odnawiasz.
W.: Wierzymy w Ciebie!
– Boże Ojcze, który z niepojętej miłości człowieka stałeś się we wszystkim do nas podobny prócz grzechu
– Synu Boży, który życie oddałeś na krzyżu, aby zbawić ludzkość
– Duchu Święty, który światłem Swoim obdzielasz ludzi przez wszystkie wieki
– Duchu Święty, który tworzysz serca czyste i napełniasz je miłością
P.: Niech będzie błogosławiona Święta Trójca nierozdzielna Jedność, albowiem uczyniła nad nami miłosierdzie Swoje. Amen

Piątek, 27 sierpnia 2021

ŚW. MONIKI

Modlitwy do świętej Moniki, patronki żon i matek – gloria.tv

Z księgi Wyznań św. Augustyna, biskupa

(księga 9, 10-11)

 

Dotykamy Mądrości wiekuistej

 

 

Gdy zbliżał się dzień, w którym miała odejść z tego świata, dzień, który Ty znałeś, my zaś nie znaliśmy, zdarzyło się – jak sądzę – dzięki niezbadanym Twym wyrokom, że znajdowaliśmy się razem, wsparci o okno wychodzące na ogród domu, w którym zamieszkaliśmy. Było to blisko Ostii, gdzie z dala od zgiełku, po trudach długiej drogi, nabieraliśmy sił do podróży morskiej. Rozmawialiśmy ze sobą z ogromną serdecznością i „zapominając o tym, co przeszłe, i kierując się ku przyszłości”, zastanawialiśmy się w świetle Prawdy, którą Ty jesteś, na czym polega życie świętych, to życie, którego „oko nie widziało ani ucho nie słyszało, ani w serce człowieka nie wstąpiło”. Chłonęliśmy sercem niebiańskie strumienie wypływające z Twojego źródła, ze źródła życia, które jest w Tobie.

Mówiłem o tych sprawach, chociaż nie w ten sposób i nie tymi dokładnie słowami, ale, o Panie, Ty wiesz, że w owym dniu, gdy tak rozmawialiśmy, a w miarę wypowiadanych słów świat wraz ze wszystkimi przyjemnościami tracił dla nas znaczenie, powiedziała: „Mój synu, co do mnie, to żadna rzecz nie cieszy mnie na tym świecie. Co tu jeszcze czynię i po co jestem, nie wiem. Niczego już nie spodziewam się na tym świecie. To jedno zatrzymywało mnie dotąd, że chciałam, zanim umrę, widzieć cię chrześcijaninem katolikiem. Bóg szczodrzej mnie obdarował, bo zobaczyłam, że wzgardziwszy powabami świata, stałeś się Jego sługą. Na cóż więc jestem jeszcze tutaj?”

Nie przypominam sobie dokładnie, co jej odpowiedziałem. Tymczasem po pięciu dniach, albo może trochę więcej, leżała w gorączce. Kiedy chorowała, zdarzyło się któregoś dnia, że straciła przytomność i nie rozpoznawała obecnych. Przybiegliśmy, ale szybko odzyskała świadomość, popatrzyła na stojącego obok brata i mnie i powiedziała do nas, jakby zapytując: „Gdzie byłam?”

Potem spoglądając na nas zasmuconych, powiedziała: „Tutaj pochowacie swoją matkę”. W milczeniu powstrzymywałem łzy. Mój brat powiedział parę słów wyrażając pragnienie, aby nie umarła na obczyźnie, ale wśród swoich. Usłyszawszy to, zaniepokoiła się, i karcąc wzrokiem za takie myśli powiedziała patrząc na mnie: „Posłuchaj, co mówi”. A potem do nas obydwóch: „Ciało złóżcie gdziekolwiek; z tym się nie kłopoczcie; o jedno tylko proszę, abyście wszędzie, gdzie będziecie, pamiętali o mnie przy ołtarzu Pańskim”. Wymówiwszy z trudem te słowa, zamilkła. Choroba zaś postępowała wzmagając cierpienia.

Święta MonikaMonika urodziła się ok. 332 r. w Tagaście (północna Afryka), w rodzinie rzymskiej, ale głęboko chrześcijańskiej. Jako młodą dziewczynę wydano ją za pogańskiego urzędnika, Patrycjusza, członka rady miejskiej w Tagaście. Małżeństwo nie było dobrane. Mąż miał charakter niezrównoważony i popędliwy. Monika jednak swoją dobrocią, łagodnością i troską umiała pozyskać jego serce, a nawet doprowadziła go do przyjęcia chrztu. W wieku 22 lat urodziła syna – Augustyna. Po nim miała jeszcze syna Nawigiusza i córkę, której imienia historia nam nie przekazała. Nie znamy także imion innych dzieci.
W 371 r. zmarł mąż Moniki. Monika miała wówczas 39 lat. Zaczął się dla niej okres 16 lat, pełen niepokoju i cierpień. Ich przyczyną był Augustyn. Zaczął on bowiem naśladować ojca, żył bardzo swobodnie. Poznał jakąś dziewczynę; z tego związku narodziło się nieślubne dziecko. Ponadto młodzieniec uwikłał się w błędy manicheizmu. Zbolała matka nie opuszczała syna, ale szła za nim wszędzie, modlitwą i płaczem błagając dla niego u Boga o nawrócenie. Kiedy Augustyn udał się do Kartaginy dla objęcia w tym mieście katedry wymowy, matka poszła za nim. Kiedy potajemnie udał się do Rzymu, a potem do Mediolanu, by zetknąć się z najwybitniejszymi mówcami swojej epoki, Monika odnalazła syna. Pewien biskup na widok jej łez, kiedy wyznała mu ich przyczynę, zawołał: „Matko, jestem pewien, że syn tylu łez musi powrócić do Boga”. To były prorocze słowa. Augustyn pod wpływem kazań św. Ambrożego w Mediolanie przyjął chrzest i rozpoczął zupełnie nowe życie (387).
Szczęśliwa matka spełniła misję swojego życia. Mogła już odejść po nagrodę do Pana. Kiedy wybierała się do rodzinnej Tagasty, zachorowała na febrę i po kilku dniach zmarła w Ostii w 387 r. Daty dziennej Augustyn nam nie przekazał. Wspomina jednak jej pamięć w najtkliwszych słowach.
Święta Monika i jej syn, św. AugustynCiało Moniki złożono w Ostii w kościele św. Aurei. Na jej grobowcu umieszczono napis w sześciu wierszach nieznanego autora. W 1162 r. augustianie mieli zabrać święte szczątki Moniki do Francji i umieścić je w Arouaise pod Arras. W 1430 r. przeniesiono je do Rzymu i umieszczono w kościele św. Tryfona, który potem otrzymał nazwę św. Augustyna. Św. Monika jest patronką kościelnych stowarzyszeń matek oraz wdów.

W ikonografii św. Monika przedstawiana jest w stroju wdowy. Jej atrybutami są książka, krucyfiks, różaniec.

Módlmy się. Boże, pocieszycielu zasmuconych, † Ty miłosiernie przyjąłeś matczyne łzy świętej Moniki i udzieliłeś łaski nawrócenia jej synowi, Augustynowi, * daj nam za wstawiennictwem ich obojga opłakiwać nasze grzechy i znaleźć Twoje przebaczenie. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, † który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, * Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen.

Nowenna do św. Moniki

(odmawia się przez 9 kolejnych dni)

Święta Moniko, stroskana żono i matko, jakże wiele smutków przeszywało Twoje serce przez całe Twe życie. A jednak nigdy nie popadłaś w rozpacz ani nie straciłaś wiary. Z zaufaniem, wytrwałością i głęboką wiarą modliłaś się codziennie o nawrócenie swego męża oraz ukochanego syna, Augustyna. Twoje modlitwy zostały wysłuchane. Wyproś dla mnie taki sam hart ducha, taką cierpliwość i takie zaufanie do Boga, jakie Ty miałaś. Wstawiaj się za mną, droga św. Moniko, aby Bóg życzliwie wysłuchał mojej prośby za…… (tu wymień swoją intencję) i wyproś mi łaskę przyjęcia Jego woli we wszystkim. Przez Jezusa Chrystusa, naszego Pana, który żyje i króluje z Bogiem Ojcem w jedności Ducha Świętego, Bóg przez wszystkie wieki wieków. Amen.

 

Modlitwa o nawrócenie dziecka

Zwracam się do Ciebie, św. Moniko, wspaniały wzorze wysłuchanej modlitwy za dziecko, o pomoc i radę. W Twoje kochające ramiona oddaję moje dziecko (dzieci)……, aby dzięki Twemu potężnemu wstawiennictwu mogło(-y) ono(-e) otrzymać łaskę szczerego i prawdziwego nawrócenia do Chrystusa, naszego Pana. Proszę Cię również pokornie, abyś wyprosiła mi u Pana ducha takiej samej wytrwałej i nieustannej modlitwy, jakiego udzielił On Tobie. Proszę o to przez Chrystusa, naszego Pana. Amen.

 

Modlitwa żony i matki

Boże, Ty, który dostrzegłeś szczere łzy i błagania św. Moniki i odpowiedziałeś na jej modlitwy nawróceniem jej męża i syna, udziel mi łaski, abym i ja potrafiła modlić się do Ciebie z takim samym szczerym zapałem i abym wyprosiła, tak jak ona, zbawienie własnej duszy oraz tych bliskich mi osób, za które jestem odpowiedzialna. Przez Chrystusa, naszego Pana, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego. Amen.

 

Modlitwa o przemianę i nawrócenie męża

Święta Moniko, dzięki swojej cierpliwości i modlitwom wyprosiłaś u Boga nawrócenie swego męża i łaskę życia z nim w pokoju. Proszę Cię, wyproś dla mnie i mojego męża błogosławieństwo Boże, aby również w naszym domu zapanowały prawdziwa harmonia i pokój i aby wszyscy członkowie naszej rodziny mogli osiągnąć kiedyś życie wieczne. Amen.

 

Modlitwa matki o pobożne życie i zbawienie wieczne dla męża i dzieci

Święta Moniko, przez Twoje palące łzy i nieustające modlitwy ocaliłaś swego syna oraz męża od wiecznego potępienia. Wyproś mi łaskę właściwego rozumienia tego, co najbardziej jest potrzebne moim dzieciom i memu mężowi do zbawienia, abym mogła skutecznie powstrzymywać ich od życia w grzechu i poprzez własną cnotę i pobożność pokazywać im drogę do nieba. Amen.

 

Modlitwa o wytrwałość i pomoc dla chrześcijańskich matek

Święta Moniko, wzorze matek, Ty wytrwale walczyłaś o swego zbłąkanego syna Augustyna, bez gróźb, zanosząc tylko swoje modlitewne wołania do nieba. Wstawiaj się za mną i wszystkimi współczesnymi matkami, abyśmy potrafiły uczyć nasze dzieci zbliżać się do Boga. Naucz nas być blisko naszych dzieci, nawet tych marnotrawnych synów i córek, którzy pobłądzili. Amen.

Modlitwa matki o wstawiennictwo św. Augustyna

Boże, który oświeciłeś św. Augustyna swoją łaską i pośród ciemności i nędzy jego grzesznego życia rozpaliłeś go swoją miłością, ulituj się również nad moją biedną duszą, a także nad moimi dziećmi, mężem i krewnymi. Wybacz nam naszą niewdzięczność, nieposłuszeństwo, miłość własną, obojętność oraz wszelkie zniewagi, jakimi kiedykolwiek obraziliśmy Twoje święte Imię. Każdy z nas zasłużył na surową karę i każdy potrzebuje nawrócenia, dlatego wzywamy wstawiennictwa Twego świętego sługi, Augustyna, który płonął tak wielką miłością do Ciebie!

O święty pokutniku, Augustynie, serafinie Bożej miłości, nieopisany cudzie Bożego miłosierdzia, uproś nam szczery, doskonały i z głębi serca płynący żal za grzechy, gorącą i wierną miłość do Boga, która przezwycięża wszelkie trudności, pokusy i udręki, a także mądrą, nieustanną gorliwość w wypełnianiu Bożych przykazań i naszych obowiązków.

Wspieraj nas szczególnie w trudach wychowania naszych dzieci. Ich cnota i niewinność wystawione są w dzisiejszym świecie na wiele niebezpieczeństw. Spójrz, jak wiele jest w nim pułapek i fałszu, które mają na celu niszczenie ich dusz poprzez to, co cielesne, poprzez słowa i zły przykład ludzi, którzy myślą wyłącznie w kategoriach doczesności. Jak będą mogły oprzeć się tym pokusom, kiedy zostaną pozbawione nadzwyczajnej pomocy?

O wielki św. Augustynie, weź nasze dzieci pod swoją opiekę! Przez wzgląd na naszą rodzicielską troskę i starania o nie, wstawiaj się za nimi do Boga. Nie dopuść, aby nasze dzieci, uświęcone wodą Chrztu świętego, przez jakikolwiek grzech ciężki zostały skazane na potępienie i karę wieczną. Zachowaj je przede wszystkim od największego zła, jakim jest wyparcie się miłości Jezusa Chrystusa poprzez umiłowanie ponad wszystko tego, co stworzone. Lepiej jest im i nam, ich rodzicom, umrzeć w łasce Bożej, aniżeli żyć w grzechach ciężkich. Błagamy o tę łaskę przez Twoje wstawiennictwo, o święty synu świętej matki, Moniki, Ty, który chętnie przyjmujesz i łaskawie słuchasz modlitw każdej matki, która zwraca się do Ciebie o pomoc. Mocno wierzę, że wysłuchasz moich próśb i wyprosisz mi łaskawą odpowiedź Boga. Amen.

 

Czwartek, 26 sierpnia 2021

NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY CZĘSTOCHOWSKIEJ

Uroczystość

Zobacz obraz źródłowy

(J 2, 1-11)
W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: „Nie mają już wina”. Jezus Jej odpowiedział: „Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Jeszcze nie nadeszła moja godzina”. Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”. Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary. Rzekł do nich Jezus: „Napełnijcie stągwie wodą”. I napełnili je aż po brzegi. Potem do nich powiedział: „Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu”. Ci zaś zanieśli. A gdy starosta weselny skosztował wody, która stała się winem, i nie wiedział, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli, przywołał pana młodego i powiedział do niego: „Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory”.Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie.

Maryja na Słowo daję! - Zszywka.pl

 

Z homilii papieża Jana Pawła II w 600-lecie sanktuarium na Jasnej Górze


Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie

Przedziwną tajemnicę jasnogórskiego sanktuarium liturgia oddaje przede wszystkim, czytając zapis ewangelii Janowej o godach w Kanie Galilejskiej.

Zapis ten mówi o obecności Matki Jezusa: „była tam Matka Jezusa”, i o zaproszeniu samego Jezusa oraz Jego uczniów. Rzecz bowiem dzieje się u początku nauczania Syna Maryi, u początku Jego publicznej działalności w Galilei.

Wydarzenie ewangeliczne kojarzy się nam naprzód z samym tysiącleciem Chrztu. To poprzez owo wydarzenie z 966 roku, poprzez Chrzest, u początku naszych dziejów, Jezus Chrystus został zaproszony do Ojczyzny, jakby do polskiej Kany. I zaproszona z Nim przybyła od razu Matka Jego. Przybyła i była obecna wraz ze swym Synem, jak o tym mówią liczne świadectwa pierwszych wieków chrześcijaństwa w Polsce, a w szczególności pieśń Bogurodzica.

W Kanie Galilejskiej Maryja mówi do sług weselnego przyjęcia: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”.

Począwszy od 1382 roku staje Maryja wobec synów i córek tej ziemi, wobec całych pokoleń i powtarza te same słowa. Na tej drodze Jasna Góra staje się szczególnym miejscem ewangelizacji. Słowo Dobrej Nowiny uzyskuje tutaj jakąś wyjątkową wyrazistość, a równocześnie zostaje jakby zapośredniczone przez Matkę. Jasna Góra wniosła w dzieje Kościoła na naszej ziemi i w całe nasze polskie chrześcijaństwo ów rys macierzyński, którego początki wiążą się z wydarzeniem Kany Galilejskiej.

Cokolwiek wam powie, to czyńcie. A co nam mówi Chrystus? Czy nie przede wszystkim to, co znajdujemy w tak jędrnym streszczeniu w Liście świętego Pawła do Galatów?

„Bóg zesłał swojego Syna, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo. Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: «Abba, Ojcze». A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej”.

To mówi nam Chrystus z pokolenia na pokolenia. Mówi poprzez wszystko, co czyni i czego naucza. Mówi przede wszystkim przez to, Kim jest. Jest Synem Bożym – i przychodzi nam dawać przybrane synostwo. Otrzymując w mocy Ducha Świętego godność synów Bożych, w mocy tegoż Ducha mówimy do Boga: „Ojcze”. Jako synowie Boga nie możemy być niewolnikami. Nasze synostwo Boże niesie w sobie dziedzictwo wolności.

Chrystus obecny wraz ze swą Matką w polskiej Kanie stawia przed nami z pokolenia na pokolenie wielką sprawę wolności. Wolność jest dana człowiekowi od Boga jako miara jego godności. Jednakże jest mu ona równocześnie zadana. „Wolność nie jest ulgą, lecz trudem wielkości” – jak się wyraża poeta. Wolności bowiem może człowiek używać dobrze lub źle. Może przez nią budować lub niszczyć. Zawiera się w jasnogórskiej ewangelizacji wezwanie do dziedzictwa synów Bożych. Wezwanie do życia w wolności. Do czynienia dobrego użytku z wolności. Do budowania, a nie do niszczenia.

Ta jasnogórska ewangelizacja do życia w wolności godnej synów Bożych ma swą długą, sześciowiekową historię. Maryja w Kanie Galilejskiej współpracuje ze swoim Synem. To samo dzieje się na Jasnej Górze. Iluż w ciągu tych sześciu wieków przeszło przez jasnogórskie sanktuarium pielgrzymów? Iluż tutaj się nawróciło, przechodząc od złego do dobrego użycia swojej wolności? Iluż odzyskało prawdziwą godność przybranych synów Bożych? Jak wiele o tym mogłaby powiedzieć kaplica jasnogórskiego Obrazu? Jak wiele mogłyby powiedzieć konfesjonały całej bazyliki? Ile mogłaby powiedzieć Droga Krzyżowa na wałach? Olbrzymi rozdział historii ludzkich dusz! To jest też chyba najbardziej podstawowy wymiar jasnogórskiego sześćsetlecia. Pozostał on i nadal pozostaje w żywych ludziach, synach i córkach tej ziemi, gdy do ich serc Bóg zsyła Ducha Syna swego tak, że w całej wewnętrznej prawdzie mogą wołać: „Abba! Ojcze!”

Chrystusa pragniemy, wedle słów dzisiejszej ewangelii, zaprosić w dalszy ciąg dziejów naszej Ojczyzny tak, jak został zaproszony wraz ze swą Matką do Kany Galilejskiej. Mówimy do Chrystusa przez Maryję: Bądź z nami w każdy czas! I to zaproszenie składamy tu, na Jasnej Górze.

Jeszcze raz obejmujemy wzrokiem i sercem nasze jasnogórskie sanktuarium. Wsłuchujemy się w słowa psalmu dzisiejszej liturgii: „Obejdźcie dokoła Syjon, policzcie jego wieże… by powiedzieć przyszłym pokoleniom, że Bóg jest naszym Bogiem na wieki”.

Klasztor na Jasnej Górze

Wśród bardzo licznych w Polsce sanktuariów Jasna Góra ma swoje pierwsze i uprzywilejowane miejsce. Rocznie nawiedza ją od miliona do dwóch milionów pielgrzymów. Przybywają, by modlić się przed cudownym obrazem Matki Bożej Częstochowskiej, słynącym wieloma łaskami i na trwałe wpisanym w dzieje Polski.
Pierwszym i najdawniejszym dokumentem, informującym o cudownym obrazie, jest łaciński rękopis, który znajduje się w archiwum klasztoru: Translatio tabulae Beatae Mariae Virginis quam Sanctus Lucas depinxit propriis manibus (Przeniesienie obrazu Błogosławionej Maryi Dziewicy, który własnymi rękami wymalował św. Łukasz). W rękopisie tym czytamy:

Autorem obrazu jest św. Łukasz Ewangelista. Na prośbę wiernych wymalował wizerunek Maryi z Dzieciątkiem na blacie stołu, przy którym siadywała. Cesarz Konstantyn kazał przenieść obraz z Jerozolimy do Konstantynopola i umieścić w świątyni. Tam obraz zasłynął cudami. Urzeczony cudownym obrazem książę ruski Lew, pozostający w służbie cesarza, uprosił Konstantyna o darowanie mu obrazu, który też przeniósł do swojego księstwa i kazał go bogato ozdobić. Obraz znowu zasłynął cudami. W czasie wojny prowadzonej na Rusi przez Ludwika Węgierskiego obraz ukryto w zamku bełskim. Po poddaniu się zamku Ludwikowi, namiestnik króla, książę Władysław Opolczyk zajął obraz. W czasie oblegania zamku przez Litwinów i Tatarów strzała wpadła do zamku i ugodziła w prawą stronę wizerunku. Wtedy nieprzyjaciół otoczyła mgła, która przeraziła wrogów. Książę wypadł na nich z wojskiem i ich rozgromił. Kiedy chciał wywieźć obraz do swojego księstwa, mimo dużej liczby koni obraz nie ruszał z miejsca. Wtedy książę uczynił ślub, że wystawi kościół i klasztor tam, gdzie umieści obraz. Wtedy konie lekko ruszyły i zawiozły obraz na Jasną Górę. Tam umieścił go w kaplicy kościoła, gdzie obraz ponownie zajaśniał cudami.

Cytowany dokument pochodzi z I poł. XV w. Być może został przepisany z dokumentu wcześniejszego. Tradycja głosi, że obraz został namalowany przez św. Łukasza Ewangelistę na desce stołu z domu Świętej Rodziny w Nazarecie. Wizerunek z Jerozolimy do Konstantynopola miał przewieźć cesarz Konstantyn. Służący w wojsku cesarskim książę ruski Lew zapragnął przenieść obraz na Ruś. Cesarz podarował mu wizerunek i od tego czasu obraz otaczany był na Rusi wielką czcią. Obraz rzeczywiście mógł dostać się na Ruś z Konstantynopola, gdyż w XI-XIV w. pomiędzy Cesarstwem Bizantyjskim a Rusią trwał żywy kontakt. Nie jest również wykluczone, że obraz został zraniony strzałą w czasie bitwy. W czasie walk prowadzonych przez Kazimierza Wielkiego i Ludwika Węgierskiego na Rusi obraz ukryto w zamku w Bełzie. W roku 1382 znalazł go tam książę Władysław Opolczyk. Doznając wielu łask przez wstawiennictwo Matki Bożej, książę zabrał obraz i przywiózł do Częstochowy.
Pierwotny obraz jasnogórski mógł pochodzić z VII w. Byłby to więc jeden z najstarszych na świecie wizerunków Matki Bożej. Analiza obrazu wykazuje duże podobieństwo do obrazów, jakie mnisi bazyliańscy malowali na Krecie. W tym wypadku obraz mógłby pochodzić z X w. Stąd mógł znaleźć się w Konstantynopolu.
Po II wojnie światowej znaleziono na Jasnej Górze inny dokument, pochodzący z 1474 r. Zawiera on szerszy opis dziejów cudownego obrazu, ale pełno w nim legend. Mamy jednak także dokument najwyższej wagi: dwa dzieła, które wyszły spod pióra Jana Długosza (1415-1480). Żył on w czasach, które blisko dotyczą cudownego obrazu – sam mógł więc być świadkiem niektórych wydarzeń. Długosz kilka razy pisze o cudownym obrazie częstochowskim.

Klasztor na Jasnej GórzeKsiążę Władysław Opolczyk sprowadził do Częstochowy z Węgier paulinów. Oddał im drewniany kościół parafialny w Starej Częstochowie. Długosz przekazał nam dokładnie akt zrzeczenia się tegoż kościoła przez ówczesnego proboszcza, Henryka Bielę, na ręce ojca Jerzego, przeora klasztoru paulinów w Budzie na Węgrzech. Długosz podaje, że akt przekazania odbył się dnia 23 czerwca 1382 r. 10 sierpnia tego roku książę Opolczyk specjalnym dokumentem przekazał uposażenie, jakie nadał klasztorowi w Starej Częstochowie.
Darowizny te musiały być niewystarczające, skoro 24 lutego 1393 r. książę Opolczyk ponowił akt darowizn przez swoich pełnomocników. Byli nimi: krakowianin Spytko z Melsztyna i Jan Tarnowski z Sandomierza. Długosz wymienia szczegółowo, jakie to były darowizny i świadczenia. Dowiadujemy się także, jaki był wówczas stan klasztoru i kościoła.

Klasztor na Jasnej GórzeBardzo szybko do obrazu zaczęli przybywać pierwsi pielgrzymi, którzy dzięki modlitwie do Maryi doznawali wielu łask. Z czasem zaczęli tu przynosić swoje wota. Przyciągnęły one złodziei. Na Wielkanoc 1430 r. dwaj panowie polscy i książę ruski dokonali napaści na Jasną Górę. Dla zatarcia śladów posłużyli się bandami husyckimi, grasującymi na Śląsku. W tym czasie klasztor słynął już z powodu cudownych łask otrzymywanych dzięki modlitwie do Maryi przedstawionej w wizerunku jasnogórskim. Napastnicy sądzili, że w klasztorze są zatem jakieś wielkie bogactwa i skarby, bo ściągały do niego rzesze pielgrzymów na święta maryjne. Kiedy okazało się, że wyposażenie klasztoru jest dość skromne – ukradli naczynia i sprzęty liturgiczne, kielichy, krzyże i ozdoby. Odarli także cudowny obraz ze złota i klejnotów, którymi przyozdobili go pobożni pielgrzymi. Wreszcie przecięli twarz Maryi cięciem szabli.

Klasztor na Jasnej GórzeNa prośbę paulinów król Władysław Jagiełło pozwolił zabrać zniszczony i zbeszczeszczony przez rabusiów obraz do Krakowa i powierzył jego odnowienie – na własny koszt – nadwornym malarzom. Przypuszcza się, że pochodzili oni z Rusi i specjalizowali się w sztuce bizantyjskiej. Usiłowali oni naprawić obraz i przywrócić go do stanu pierwotnego. Kładli jednak farby nową techniką (tempera), czego stare malowidło nie przyjmowało. Nie znali bowiem dawnej techniki enkaustycznej, stosowanej w obrazach starochrześcijańskich i bizantyjskich, którą wykonano pierwotny wizerunek. W tej sytuacji albo zrobiono najpierw wierną kopię obrazu poprzedniego, albo powielono jedną z już istniejących kopii. Prace trwały długo, być może nawet dwa lata. To świadczy, z jak wielkim pietyzmem go malowano. Dla zaakcentowania wierności dla pierwowzoru artyści pozostawili nawet ślady ran, zadanych Matce Bożej na obrazie pierwotnym. Zachowali również te same deski, na których namalowano pierwowzór, chociaż kosztowało ich to wiele dodatkowego trudu.
Zmieniono natomiast ozdoby szat. Lilie andegaweńskie na płaszczu Maryi nawiązują zbyt wyraźnie do herbu andegaweńskiego króla Węgier Ludwika. Prawdopodobnie dodano także do rąk Dzieciątka książkę. Do dziś pozostały na obrazie jedynie ślady napaści z 1430 r. – są nimi dwa równoległe ślady cięcia miecza na policzku Maryi, przecięte trzecim na linii nosa, oraz kilka podobnych, choć znacznie mniejszych cięć na szyi (dwa widoczne wyraźniej, cztery pozostałe słabiej).
Księgi klasztoru częstochowskiego potwierdzają niezwykłe fakty, związane z cudownym obrazem. Zapisywano je skrzętnie w osobnej księdze łask. Najstarszy zachowany opis cudownego uzdrowienia pochodzi z roku 1402. O sławie jasnogórskiego obrazu świadczy również to, że już w owych czasach sporządzano jego kopie. Już w roku 1390 miał ją Głogówek, w roku 1392 daleki Sokal, a w roku 1400 – jeszcze dalszy Lepogłów w Chorwacji.
Na Jasnej Górze wielokrotnie modlili się polscy królowie i książęta, m.in. Kazimierz Jagiellończyk (1448 i 1472), św. Kazimierz królewicz (1472), Zygmunt I Stary (1510 i 1514), Stefan Batory (1581), Zygmunt III Waza (1616, 1620, 1630), Władysław IV (1621, 1633, 1638, 1642, 1644, 1646), Jan Kazimierz (1649, 1656, 1658, 1661), Michał Korybut Wiśniowiecki (1669, 1670), Jan III Sobieski (1676, 1683), August II Sas (1704), August III Sas (1734).

W roku 1655 miała miejsce słynna obrona Jasnej Góry. 9 listopada 1655 r. hrabia Wejhard podszedł pod Jasną Górę w 3 tys. żołnierzy i zażądał bezwzględnej kapitulacji. Przeor klasztoru, o. Augustyn Kordecki, odmówił. Zaczęło się więc oblężenie. 19 listopada przybył generał Burhardt Miller oraz pułkownik Wacław Sadowski. Oblężenie trwało do Bożego Narodzenia, a więc ponad miesiąc. O. Kordecki miał do dyspozycji 160 żołnierzy i 70 zakonników. Obroną klasztoru dowodzili Stefan Zamojski i Piotr Czarnecki. Miller do rozbicia klasztoru i kościoła oraz otaczających murów użył najcięższych dział. Wyrzucono 340 armatnich kul o masie sześciu, a nawet dwunastu kilogramów. Naród zerwał się do walki. To zmusiło Millera do opuszczenia Jasnej Góry nocą 27 grudnia. Usiłował on jeszcze powrócić i z nagła zaskoczyć 24 i 28 lutego, a potem 9 kwietnia 1656 r., ale również bezskutecznie.

Cudowny Obraz Maryi z Jasnej GóryObecny obraz Matki Bożej, namalowany na drewnianej tablicy, zalicza się do ikon bizantyjskich określanych nazwą Hodegetria, co oznacza „Tę, która prowadzi”. Sam obraz (o wymiarach 122,2 x 82,2 x 3,5 cm) jest ułożony na trzech deseczkach lipowych, sklejonych, na które została położona kredowa zaprawa grubości 2-3 mm. Samo malowidło położono temperą na płótnie. Przedstawia ono stojącą Najświętszą Maryję Pannę z Dzieciątkiem Jezus na lewym ręku. Matka Boża ma na sobie czerwoną suknię, a na nią narzucony niebieski płaszcz ozdobiony liliami andegaweńskimi. Prawa ręka Maryi spoczywa na piersi. Jezus jest przyodziany w sukienkę koloru karminowego, bogato złoconą ozdobami, z rękawami szczelnie zapiętymi u dłoni – podobnie jak u Maryi. W lewym ręku trzyma księgę, prawą natomiast unosi w geście błogosławieństwa, wskazując jednocześnie na Maryję. Całe pole nimbu Maryi i Jezusa jest wypełnione pozłotą. Tło obrazu jest zielone, co w symbolice obrazów bizantyjskich wyraża często pełnię łask Ducha Świętego. Dziecię Boże ma stopy bose, co wyróżnia się na tle bogactwa jego szaty. Płaszcz przykrywa także głowę Najświętszej Panny jakby naturalnym welonem. Nad czołem na płaszczu widać złotą gwiazdę. Obramowanie szaty Jezusa i płaszcza Maryi ma szeroką złotą oblamówkę. U płaszcza Maryi ma ona dodatkową ozdobę w postaci artystycznej koronki. Na to wszystko są nałożone na obie postacie artystyczne i zdobne w drogie kamienie szaty i korony.
Obraz jasnogórski był kilka razy odnawiany. Po raz pierwszy – przypuszczalnie w roku 1682 z okazji przygotowań do 300-lecia sprowadzenia obrazu. Wtedy to nieznany malarz, podpisany J.K. pinxit indignus servus wymalował olejnymi farbami obraz, przedstawiający historię cudownego obrazu. Obraz ten umieścił na odwrocie cudownego obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Nie przeprowadził jednak konserwacji samego obrazu. Dokonał jej dopiero w 1705 r. na dwanaście lat przed koronacją brat zakonny, Makary Szybkowski. Z tej okazji również przemalował on olejnymi farbami płaszcz i suknię Maryi i Dzieciątka; do płaszcza Maryi wbił także 28 mosiężnych gwiazdek. Usunął je dopiero profesor Jan Rutkowski, kiedy w 1925-1926 roku dokonywał naukowego badania obrazu i jego gruntownej konserwacji. Usunął on przy tym także olejne farby, nałożone w latach późniejszych, oraz sadze z twarzy Matki Bożej i Pana Jezusa. Usunął też ślady gwoździ, które były przybite do deski celem umocnienia sukienek srebrno-złotych. Oczyszczono deski od robactwa i ubytków powstałych na skutek próchnienia. Oczyszczono także i zabezpieczono ramy obrazu. W latach 1948-1952 przeprowadzono jeszcze raz naukowe badania najnowocześniejszymi dostępnymi wówczas środkami: prześwietlenie rentgenowskie, badano obraz pod mikroskopem, wykorzystując kryteria mikropaleontologiczne i mineralogiczne, przeprowadzono także ocenę technologiczną i artystyczno-formalną. W latach II wojny światowej (1939-1945) obraz znajdował się w ukryciu. Dlatego wymagał kolejnej renowacji. Dzieła dokonał konserwator R. Kozłowski.

Św. Jan Paweł II przed Cudownym Obrazem w 1999 r.Od bardzo dawna istnieje zwyczaj ozdabiania cudownych obrazów Maryi koronami. Pierwsza papieska koronacja obrazu jasnogórskiego miała miejsce w 1717 r. Korony ofiarował sam król August II Mocny. Aktu koronacji dokonał brat prymasa, biskup Krzysztof Szembek, w dniu 8 września 1717 r. Obecni byli ponadto biskup wileński i inflancki. W uroczystej procesji przeniesiono obraz z kościoła do sali rycerskiej. Tam odczytano dekret papieski i przyniesiono korony. Następnie obraz przeniesiono uroczyście do kościoła wśród modlitw, śpiewów i salw armatnich. Tu nastąpił obrzęd nałożenia koron i Msza święta. Po obiedzie odprawiono Nieszpory i przeniesiono obraz z kościoła do kaplicy. Tam odśpiewano Litanię Loretańską i Te Deum. Z okazji koronacji nałożono na obraz Matki Bożej kosztowne szaty wykonane przez złotnika, brata Makarego Szybkowskiego. Sporządził on trzy suknie na różne uroczystości: granatową haftowaną diamentami, niebieską z rubinami i zieloną z perłami i różnymi drogimi kamieniami. Od 1817 r. zaczęto obchodzić uroczyście rocznicę koronacji. W 1909 r. w nocy z 22 na 23 października zakonnik i kapłan Macoch dokonał kradzieży koron z obrazu Matki Bożej, perłowej sukni i wielu kosztowności. Ze świętokradztwem połączył mord dokonany na wspólniku. Skazano go na dożywotnie więzienie. Papież św. Pius X ofiarował nowe korony. Rekoronacja odbyła się 22 maja 1910 r.

W 1957 r. na apel prymasa Stefana Wyszyńskiego i uchwałą Episkopatu Polskiego Polska rozpoczęła Wielką Nowennę, aby przygotować cały naród do obchodów tysiąclecia przyjęcia Chrztu przez Mieszka I (966-1966). Równocześnie zarządzono peregrynację kopii cudownego obrazu Matki Bożej Częstochowskiej po wszystkich diecezjach i parafiach. Peregrynacja rozpoczęła się dnia 26 sierpnia 1957 r. w archidiecezji warszawskiej. Dokładnie rok wcześniej, 26 sierpnia 1956 r., w 300 lat od ślubów króla Jana Kazimierza, złożonych przed obrazem Matki Bożej Łaskawej we Lwowie 1 kwietnia 1656 roku, Episkopat Polski pod nieobecność uwięzionego Prymasa Wyszyńskiego w obecności około miliona wiernych odnowił uroczyście te ślubowania. 5 maja 1957 r. odnowienie tych ślubów odbyło się we wszystkich kościołach polskich. Śluby króla Jana Kazimierza były jego osobistym zobowiązaniem, śluby jasnogórskie zaś stały się zobowiązaniem całego narodu polskiego jako program chrześcijańskiego życia, wytyczony przez Wielką Nowennę przed Tysiącleciem Chrztu Polski.
Najbardziej znana i uroczysta koronacja obrazu odbyła się w 1966 r. w ramach obchodu Tysiąclecia Chrztu Polski. Dokonał jej Prymas Tysiąclecia, Sługa Boży Kardynał Stefan Wyszyński, wielki czciciel Maryi Jasnogórskiej, oddany Jej z synowską ufnością; jest on założycielem Instytutu Świeckiego Pomocnic Maryi Jasnogórskiej Matki Kościoła, działającego obecnie pod nazwą Instytutu Prymasowskiego Stefana kard. Wyszyńskiego.

Św. Jan Paweł II przed Cudownym ObrazemCudowny obraz jest otaczany przez Polaków niezwykłą czcią. Wielokrotnie modlił się przed nim także kard. Karol Wojtyła, a potem – papież Jan Paweł II. Co roku, na uroczystości maryjne (szczególnie 15 i 26 sierpnia) do jasnogórskiego sanktuarium przybywają setki tysięcy ludzi, bardzo często idąc w pieszych pielgrzymkach przez wiele dni.

Dzisiejsza uroczystość powstała z inicjatywy bł. Honorata Koźmińskiego, który po upadku powstania styczniowego starał się zjednoczyć naród wokół Królowej Polski – Maryi. Wraz z ówczesnym przeorem Jasnej Góry, o. Euzebiuszem Rejmanem, wyjednał on u św. Piusa X ustanowienie w 1904 r. święta Matki Bożej Częstochowskiej. Papież Pius XI rozciągnął w 1931 r. ten obchód na całą Polskę oraz zatwierdził nowy tekst Mszy świętej i brewiarza.

Komentarze do poszczególnych czytań przygotowane przez Bractwo Słowa Bożego

 

Jadwiga on Twitter: "#APEL #JASNOGÓRSKI #MARYJO KRÓLOWO POLSKI JESTEM PRZY TOBIE PAMIĘTAM CZUWAM !… "

Komentarz do pierwszego czytania

Wizja z początku Księgi Proroka Izajasza jest zapowiedzią czasów doskonałych. Natomiast w bezpośrednim kontekście historycznym opisuje czas podzielonego Królestwa, które było atakowane przez rosnące siły Asyrii. Dodatkowo, inne ludy ościenne wyznawały wiarę w różne bóstwa, oddalając się od Jedynego Boga.
Izajasz przedstawia Jerozolimę jako centrum spotkania wszystkich ludów. Pośród panującej wszędzie niezgody Miasto Święte ma stać się ostoją sprawiedliwości i pokoju. Panem tej ziemi będzie sam Bóg. Stanowi to przeciwieństwo wieży Babel, w której panowała pycha człowieka. Izajasz ukazuje, że wejście na Boże ścieżki pozwoli rozwiązać wszelkie konflikty zbrojne. Niepotrzebne będzie zbrojenie się, a narzędzia wojenne będą służyć do uprawiania ziemi.
Wizję proroka można odczytywać w nawiązaniu do przyszłej chwały, która nastąpi po powtórnym przyjściu Chrystusa. Jednocześnie już dziś powinniśmy dążyć do sprawiedliwości i pokoju. W dzisiejszym dniu szczególnie patrzymy na Jasną Górę, która przez wieki była „Syjonem” naszego kraju. Wstawiennictwo Matki Bożej Częstochowskiej wiele razy w historii prowadziło do ocalenia i pokoju w naszej ojczyźnie.

Komentarz do psalmu

Psalm 48 w sposób dostojny i uroczysty opisuje Świątynię Pańską, która znajdowała się na górze Syjon w Jeruzalem. Lokalizacja na wzgórzu i liczne fortyfikacje wzbudzały podziw, a wrogowie byli pełni lęku przed jej siłą.
Jednakże takie podejście stanowi pewną pułapkę. Zachwyt albo strach przed świątynią powoduje, że zostaje się cały czas na zewnątrz. Oglądając ją za murami świątynnymi, nie można zastanowić się, czym tak naprawdę ma ona być. Trzecia zwrotka wskazuje, że aby pojąć łaskawość Bożą, trzeba ją rozważać wewnątrz świątyni. Stojąc na zewnątrz, nigdy nie można przybliżyć się do źródła, do samego Boga.
Podobnie może być z moją relacją z Matką Bożą. Często wychwalam Ją licznymi tytułami, ale czy skupiam się nad moją osobistą relacją z Nią? Ona, która była najbliżej Chrystusa przez całe Jego życie, pomaga mi się do Niego przybliżyć. Nie stanie się to jednak bez mojej woli, jeśli pozostanę na zewnątrz.

Komentarz do drugiego czytania

Św. Paweł w dzisiejszym czytaniu używa porównania między niewolnikiem a synem, aby ukazać, czym było przyjście Chrystusa. Dziecko w okresie dojrzewania jest formalnie dziedzicem majątku swojego ojca, ale w tym czasie nie jest zdolne, by nim rozporządzać. Nie oznacza to jednak, że jest niewolnikiem, który nie jest właścicielem majątku.
Przed przyjściem Chrystusa Bóg przemawiał do Narodu Wybranego przez Prawo, które objawił Mojżeszowi na górze Synaj. Teraz drogą do Boga stał się Jego Syn – Jezus Chrystus. Ja również muszę stać się synem, aby wejść w relację z Bogiem, uczestnicząc przez to w relacji Boga Ojca z Jego Synem. Czym charakteryzuje się dobry syn? Syn jest wolny, ale nie oznacza to, że nie podlega żadnym zasadom. Istotą wolności chrześcijańskiej jest przyjęcie Praw Bożych jako swoich. Należy w swoim sercu uznać, że przykazania, słowa Pisma Świętego czy nauczanie Kościoła prowadzą mnie do Boga. Dobry syn przyjmuje to, co daje mu ojciec. Uznaje to jako swoje dziedzictwo i przez to jest prawdziwie wolny.
Tę wolność najlepiej rozumiała Matka Boża, która doskonale widziała jak Chrystus dorastał w swoim człowieczeństwie i pokazywał, czym jest prawdziwa wolność. Również dla mnie może stać się przewodniczką w wolności. W wolności, która nie jest swawolą, ale prowadzi do wymagającej miłości.

Komentarz do Ewangelii

W Ewangelii wg św. Jana Matka Jezusa pojawia się tylko dwa razy – na początku działalności publicznej Jezusa, czyli w Kanie Galilejskiej oraz przy śmierci Jezusa na krzyżu. Pokazuje to symbolicznie, że Maryja uczestniczyła w całym dziele zbawczym Chrystusa.
Działanie Maryi w Kanie Galilejskiej przybliża temat Jej pośrednictwa w całej historii Kościoła i świata. W dostrzeżeniu braku wina Maryja wychodzi naprzeciw potrzebom człowieka. Św. Jan Paweł II napisał „Maryja staje pomiędzy swym Synem a ludźmi w sytuacji ich braków, niedostatków i cierpień. Staje „pomiędzy”, czyli pośredniczy, nie jako obca, lecz ze stanowiska Matki, świadoma, że jako Matka może — lub nawet więcej: „ma prawo” — powiedzieć Synowi o potrzebach ludzi.” (por. Redemptoris Mater, p. 21).
Jej pośrednictwo jest szczególne, bo stoi najbliżej Chrystusa spośród wszystkich ludzi. Ona również zawsze wskazuje na Chrystusa, co można zobaczyć na obrazie Jasnogórskiej Pani. „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” to ostatnie słowa Maryi, jakie wypowiada w Ewangelii wg św. Jana. W nich podsumowała całą swą misję, jaką posiada między człowiekiem a Jezusem.

Komentarze zostały przygotowane przez Jakuba Zinkowa kleryka V roku WMSD w Warszawie

 

 

Litania do Matki Bożej Częstochowskiej

Kyrie, eleison, Chryste, eleison, Kyrie, eleison.

Chryste, usłysz nas, Chryste, wysłuchaj nas.

Ojcze z nieba, Boże, zmiłuj się nad nami.

Synu, Odkupicielu świata, Boże,

Duchu Święty, Boże,

Święta Trójco, Jedyny Boże,

 

Święta Maryjo, módl się za nami.

Najukochańsza Córko Ojca Przedwiecznego,

Matko Słowa żywego,

Matko nieustannie cudami na Jasnej Górze słynąca,

Matko, ludu Twojego skuteczna obrono,

Matko przez lud Twój ukoronowana,

Matko, pośredniczko nasza między niebem a ziemią,

Matko, Orędowniczko nasza,

Matko, miłościwa Lekarko chorych,

Matko, przywracająca wzrok ślepym,

Matko, przywracająca słuch głuchym,

Matko, przywracająca władzę chromym,

Można Szafarko Miłosierdzia Bożego,

Krynico Świętych Łask, hojnie na lud Twój zsyłanych,

Wspomożycielko wzywających Cię z ufnością,

Nadziejo zrozpaczonych,

Ucieczko grzeszników,

Pośredniczko zwaśnionych,

Ratunku tonących,

Umierających pomocy przemożna,

Zwyciężająca złe duchy,

Odnosząca zwycięstwo nad wrogami Twój przybytek Święty oblegającymi,

Tarczo rycerzy za wiarę walczących,

Królowo Polski,

Patronko młodzieży polskiej,

 

JEZU, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie.

JEZU, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie.

JEZU, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.

 

  1. Módl się za nami, Jasnogórska Królowo Polski,
  2. Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.

 

  1. Módlmy się: Wszechmogacy i miłosierny Boże, Ty dałeś narodowi polskiemu w Najświętszej Maryi Pannie przedziwną pomoc i obronę, a Jej święty obraz jasnogórski wsławiłeś niezwykła czcią wiernych, spraw łaskawie, abyśmy na ziemi z zapałem walczyli w obronie wiary, a w niebie wysławiali Twoje zwycięstwo. Przez Chrystusa, Pana naszego.

 

  1. Amen.

 

Wtorek, 24 sierpnia 2021

ŚW. BARTŁOMIEJA, APOSTOŁA

Święto

Zobacz obraz źródłowy

Homilia św. Jana Chryzostoma, biskupa, do Pierwszego Listu do Koryntian


To, co słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi

Posługując się nieuczonymi ludźmi, krzyż odniósł zwycięstwo, i to na całym świecie. Nauka krzyża nie dotyczyła spraw pospolitych, ale Boga, prawdziwej religii, życia według Ewangelii i przyszłego sądu. Wszystkich niewykształconych i prostaków przemieniła w mędrców. Popatrz, jak to, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi, a to, co jest słabe u Boga, mocniejsze jest od ludzi.

W jaki sposób mocniejsze? W ten mianowicie, że krzyż rozszerzył się po całym świecie, że zawładnął wszystkimi, że niezliczeni wrogowie pragnąc wymazać imię Ukrzyżowanego, osiągnęli coś wręcz przeciwnego. To Imię jaśniało coraz bardziej, oni zaś upadli i zginęli. I tak prowadząc walkę z Umarłym żywi okazali się bezsilni. Toteż kiedy Grek twierdzi, że jestem niemądry, wykazuje, że sam jest daleko bardziej niemądry; ja bowiem, uznany przezeń za niemądrego, okazuję się mądrzejszym od uczonego. Kiedy nazywa mnie słabym, dowodzi, iż sam jest wielekroć słabszy. To bowiem, co celnicy i grzesznicy szczęśliwie osiągnęli dzięki łasce Bożej, tego nawet wyobrazić sobie nie mogli uczeni, królowie i w ogóle wszyscy ludzie krzątający się wokół nieprzeliczonych spraw.

Rozmyślając o tym święty Paweł powiedział: „To, co słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi”. Jasno stąd wynika, że przepowiadanie jest dziełem Bożym. Jakże bowiem dwunastu nieuczonym ludziom, żyjącym wśród jezior, rzek i na pustyni, mogło przyjść na myśl, żeby się podjąć tak wielkiego dzieła? Ci, którzy, być może, nigdy nie byli w mieście ani na rynku, jakże mogli myśleć o zdobyciu całego świata? Ten, co o nich pisał, podaje, że byli lękliwi i małoduszni. Nie zaprzecza ani nie chce ukryć ich wad, co stanowi najlepszy dowód prawdomówności. Cóż więc o nich mówi? Mówi, że gdy pojmano Chrystusa, wtedy pomimo dokonanych przezeń niezliczonych cudów, wielu pouciekało, a ten, który był wśród nich pierwszym, wyparł się Jezusa.

Skądże więc ci, którzy za życia Chrystusa nie mieli dość sił, aby oprzeć się Żydom, po Jego śmierci, po złożeniu do grobu, skoro, jak powiadacie, nie zmartwychwstał i nie przemawiał do nich, nie dodał odwagi, skądże znaleźli siłę, aby stanąć przeciw całemu światu? Czyż nie powinni powiedzieć sobie: I cóż? Sam siebie nie potrafił ocalić, a nas obroni? Nie pomógł sobie za życia, a nam pomoże po śmierci? Gdy żył, nie zjednał sobie ani jednego narodu, a my głosząc Jego imię mamy zdobyć cały świat? Czyż nie byłoby szaleństwem nie tylko podejmować się czegoś takiego, ale nawet o tym myśleć?

A zatem jest oczywiste, że gdyby nie widzieli Zmartwychwstałego, gdyby nie byli przekonani o Jego wszechmocy, z pewnością nie podjęliby się takiego zadania.

Święty BartłomiejŚwięty Bartłomiej jest jednym z dwunastu Apostołów, których wybrał sobie Jezus spośród kilkudziesięciu uczniów.
W Ewangeliach spotykamy dwa imiona: Bartłomiej i Natanael. Synoptycy (Mateusz, Łukasz i Marek) używają nazwy pierwszej, natomiast Jan posługuje się imieniem drugim. Jednak według krytyki biblijnej i tradycji chodzi w tym wypadku o jedną i tę samą osobę. Jan pisze o Natanaelu jako o Apostole (J 1, 35-51; 21, 2). Ponadto akcentuje wyraźnie, że Natanaela łączyła przyjaźń z Filipem Apostołem, a synoptycy umieszczają Bartłomieja zawsze właśnie przy Filipie w katalogach Apostołów (Mt 10, 3; Mk 3, 18; Łk 6, 14). Co więcej, są oni nawet wymienieni ze spójnikiem „i”: „Filip i Bartłomiej”.
Aramejskie słowo Bartolmaj znaczy tyle, co „syn Tolmaja”. Z tym imieniem spotykamy się w Biblii kilka razy (Joz 15, 14; 2 Sm 3, 3). Wyraz Natanael jest imieniem hebrajskim i znaczy tyle, co „Bóg dał” – byłby więc odpowiednikiem greckiego imienia Teodoros czy łacińskiego Deusdedit oraz polskiego Bogdan. Z imieniem Natanael spotykamy się w Piśmie świętym znacznie częściej (Lb 1, 8; 2, 5; 7, 18; 10, 15; 1 Krn 2, 14; 15, 24; 24, 6 i in.). Jeśli Bartłomiej jest tożsamy z Natanaelem, to jego imię brzmiałoby poprawnie: Natanael, bar Tholmai (Natanael, syn Tolmaja).

Święty BartłomiejSynoptycy wymieniają imię św. Bartłomieja jedynie w katalogach Apostołów. Św. Jan podaje, że pochodził z Kany Galilejskiej. Szczegółowo zaś opisuje pierwsze spotkanie Natanaela z Chrystusem (J 1, 35-51), którego był naocznym świadkiem. To Filip, uczeń Pana Jezusa, późniejszy Apostoł, przyprowadził Natanaela do Chrystusa i dlatego zawsze w wykazie Apostołów Natanael znajduje się tuż za Filipem. Niektórzy uważają, że to właśnie na weselu Natanaela w Kanie był Chrystus z uczniami i Matką, gdzie na Jej prośbę dokonał pierwszego cudu.
Z opisu pierwszego spotkania wynika, że Natanael nie był zbyt pozytywnie nastawiony do mieszkańców Nazaretu. Kiedy jednak usłyszał słowa Chrystusa i poznał, że Chrystus przeniknął głębię jego wnętrza, serce i duszę, od razu zdecydowanie w Niego i Jemu uwierzył. Świadczy to o wielkiej prawości jego serca i otwarciu na działanie łaski Bożej. Odtąd już na zawsze pozostał przy Chrystusie. O Natanaelu św. Jan Ewangelista wspomina jeszcze raz – brał on udział w cudownym połowie ryb na jeziorze Genezaret po zmartwychwstaniu Chrystusa (J 21, 2-6).

Tradycja chrześcijańska ma niewiele do powiedzenia o św. Bartłomieju. Zainteresowanie innymi Apostołami jest znacznie większe, postać św. Bartłomieja jest raczej w cieniu. Pierwszy historyk Kościoła, św. Euzebiusz, pisze, że ok. roku 200 Pantenus znalazł w Indiach Ewangelię św. Mateusza. Wyraża przy tym przekonanie, że zaniósł ją tam właśnie św. Bartłomiej. Podobną wersję podaje św. Hieronim. Natomiast św. Rufin i Mojżesz z Horezmu są zdania, że św. Bartłomiej głosił naukę Chrystusa w Etiopii. Pseudo-Hieronim zaś twierdzi, że św. Bartłomiej apostołował w Arabii Saudyjskiej. Jeszcze inni są zdania, że św. Bartłomiej pracował wśród Partów i w Mezopotamii. Ta rozbieżność pokazuje, jak mało wiemy o losach Apostoła po Wniebowstąpieniu Pana Jezusa.

Święty Bartłomiej odzierany ze skóryZ apokryfów o św. Bartłomieju zachowały się Ewangelia Bartłomieja i Apokalipsa Bartłomieja. Znamy je jednak w dość drobnych fragmentach. Zachował się również obszerniejszy apokryf Męka Bartłomieja Apostoła. Według niego Bartłomiej miał głosić Ewangelię w Armenii. Tam miał nawet nawrócić brata królewskiego – Polimniusza. Na rozkaz króla Armenii, Astiagesa, został pojmany w mieście Albanopolis, ukrzyżowany, a w końcu ścięty. Od św. Izydora (+ 636), biskupa Sewilli, rozpowszechniła się pogłoska, że św. Bartłomiej został odarty ze skóry. Stąd też został uznany za patrona rzeźników, garbarzy i introligatorów. Jako przypuszczalną datę śmierci Apostoła podaje się rok 70.

Święty BartłomiejZaraz po śmierci Bartłomiej odbierał cześć jako męczennik za wiarę Chrystusową. Dlatego i jego relikwie chroniono przed zniszczeniem. Około roku 410 biskup Maruta miał je przenieść z Albanopolis do Majafarquin, skąd przeniesiono je niedługo do Dare w Mezopotamii. Stamtąd zaś relikwie umieszczono w Anastazjopolis we Frygii w Azji Mniejszej ok. roku 507. Kiedy jednak najazdy barbarzyńców groziły zniszczeniem i profanacją, w roku 580 przewieziono je na Wyspy Liparyjskie, a w roku 838 do Benewentu. Obecnie znajdują się pod mensą głównego ołtarza tamtejszej katedry. Część tych relikwii została przeniesiona za panowania cesarza Ottona III do Rzymu. Władca ten wystawił bazylikę na Wyspie Tyberyjskiej (dla przechowania relikwii św. Wojciecha), do której to bazyliki sprowadzono potem relikwie Apostoła, zmieniając jej tytuł.

Święty BartłomiejKult św. Bartłomieja datuje się od V w. Grecy obchodzą jego uroczystość 11 czerwca, Ormianie 8 grudnia i 25 lutego, Etiopczycy 18 lipca i 20 listopada. Kościół łaciński święto Apostoła od wieku VIII obchodzi 24 sierpnia. W VI w. spotykamy już pierwszy kościół wzniesiony ku jego czci na wyspie Eolia. Piza, Wenecja, Pistoia i Foligno wystawiły mu okazałe świątynie. W Polsce kult św. Bartłomieja był niegdyś bardzo żywy – wystawiono ku jego czci na naszych ziemiach ponad 150 kościołów. Miał on nawet w Polsce swoje sanktuaria, np. w Polskich Łąkach koło Świecia, gdzie na odpust ściągały tłumy z daleka.

W ikonografii św. Bartłomiej jest przedstawiany w długiej tunice, przepasanej paskiem, czasami z anatomiczną precyzją jako muskularny mężczyzna. Bywa ukazywany ze ściągniętą z niego skórą. Jego atrybutami są: księga, nóż, zwój.

Módlmy się. Wszechmogący Boże, utwierdź w nas szczerą wiarę, która łączyła świętego Bartłomieja Apostoła z Twoim Synem, † i spraw za jego wstawiennictwem, * aby Twój Kościół stał się dla wszystkich narodów sakramentem zbawienia. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, † który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, * Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen.

 

Poniedziałek, 23 sierpnia 2021
ŚW. RÓŻY Z LIMY, DZIEWICY
Zobacz obraz źródłowy
Z akt procesu kanonizacyjnego św. Róży z Limy, dziewicy
 
Święta Róża prawdziwą uczennicą świętego Ojca Dominika
 
Róża od świętej Maryi we wszystkim znajdowała sposobność do wychwalania Stwórcy: każda myśl była dla niej punktem wyjścia, by umysł wznieść do Boga. Wiele osób chciała nauczyć tajników modlitwy myślnej, dlatego karmiła swą duszę czytaniem dobrych autorów i rozpowszechniała książki duchowe oraz zachęcała kapłanów, aby swoich penitentów i słuchaczy kazań wszelkimi sposobami pociągali do rozmiłowania się w modlitwie. Nie da się wyrazić, jak wielkim nabożeństwem darzyła święty różaniec maryjny, który jest połączeniem modlitwy ustnej i myślnej: była zdania, że każdy chrześcijanin powinien głosić różaniec słowem, a także mieć go głęboko wyrytym w sercu.
W odczuwaniu słodyczy, jakiej miłość Boża pozwalała jej kosztować na modlitwie, przeszkadzała jej gorycz płynąca ze świadomości zła i grzechu. Szczególnie poruszały ją zniewagi wyrządzane Kościołowi: zapalała się wówczas taką żarliwością, że nie panowała nad swym językiem, chociaż wszystkie wypowiadane przez nią nagany były jedynie pokornym i łagodnym błaganiem. Wszyscy dziwili się bardzo, że ta dziewica, zawsze milcząca wobec tych, którzy ganili ją samą, tak gwałtownie sprzeciwia się lekkiej nawet obrazie wyrządzanej Bogu.
Najwięcej miejsca w jej życiu zajmowała miłość Jezusa w Sakramencie Eucharystii. W te dni, kiedy Najświętszy Sakrament był uroczyście adorowany, trwała na modlitwie nieruchomo przez wiele godzin.
Bólem przejmowała ją myśl o duszach, które nie dostąpiły daru wiary, tych zwłaszcza, które w rozległych krajach Ameryki oddają cześć bożkom. Zdjęta wielkim współczuciem, nieustannie o nich myślała, pragnąc obalić wszelkie przeszkody i jakby na skrzydłach ducha lecieć, aby mogły zostać oświecone i zbawione. Mówiła, że pragnęłaby zamienić się w kamienie i wapno, aby przed wszystkimi zamurować bramę piekła.
W rozmowach z zakonnikami, szczególnie z braćmi kaznodziejami, zaklinała ich z wielką mocą i gwałtownością głosu, płynącą z serdecznego uczucia, aby całym sercem i umysłem oddawali się nawracaniu dusz. Narzekała, że zbytnio się poświęcają studiom wyłącznie spekulatywnym, i mówiła, że wolałaby, aby wszystkie znoje, trudy, czuwania i wysiłki, które się ponosi dla zdobycia wiedzy spekulatywnej, były użytkowane w znacznie ważniejszej sprawie: zapalania woli miłością Bożą.
Bolała nad tym, że będąc niewiastą, nie może się oddać – jak tego by pragnęła – apostolskiemu posłannictwu głoszenia Ewangelii niewiernym. By zapalić swego spowiednika do tej świętej sprawy, ofiarowała mu połowę swoich zasług, by przez to uczestniczyć w owocach jego apostolstwa. Chciała także – i z pewnością zrobiłaby to, gdyby śmierć nie stanęła jej na przeszkodzie – wziąć do siebie niemającego rodziców i opuszczonego chłopczyka, utrzymywać go ze swej pracy i jałmużny w nadziei, że tknięty łaską Bożą, zostanie kiedyś kapłanem i poświęci się krzewieniu wiary wśród pogan.

Święta Róża

Izabela Flores urodziła się w Limie, stolicy Peru, 20 kwietnia 1586 r. Tam też przeżyła całe swoje życie. Ze względu na jej nadzwyczaj delikatną cerę nazywano ją Różą. Dość wcześnie przyjęła I Komunię świętą i sakrament bierzmowania z rąk biskupa Limy, św. Turybiusza.
Od młodości odznaczała się głęboką wiarą i pobożnością. Sprzyjała temu atmosfera w domu; rodzice, Gaspar Flores i Maria Oliva, dbali o jej wykształcenie, wygląd i ogładę. Róża była dumą i radością rodziców, pełna miłości i posłuszeństwa. Jako dziecko złożyła Bogu ślub dozgonnej czystości.Święta RóżaRodzice za wszelką cenę chcieli ją wydać za bogatego człowieka. Róża jednak dość wcześnie postanowiła, że będzie starała się całkowicie przypodobać Chrystusowi i dlatego przygotowywała się do życia pełnego wyrzeczeń i medytacyjnej modlitwy. Dlatego też zdecydowanie odmawiała zgody na ślub, przez co wiele wycierpiała – zwłaszcza od matki, która ją prosiła, błagała, groziła, a nawet maltretowała. Róża ofiarowała te cierpienia Chrystusowi.
W dwudziestym roku życia wstąpiła do Trzeciego Zakonu św. Dominika. Jako tercjarka nadal pozostawała w domu rodzinnym, zajmując osobny domek z ogródkiem. Zwiększyła swoje posty i umartwienia, modlitwy, czuwania, surowe pokuty i wyrzeczenia. Wielu zaczęło ją uważać za nienormalną. Była pogardzana. Bóg obdarzał ją jednak nowymi łaskami, głównie darem modlitwy.

Święta Róża

Róża żyła niezwykle surowo. Przez cały Wielki Post nie jadła nawet chleba, lecz – jak przekazała tradycja – dziennie jadła tylko pięć pestek cytryny. Znosiła wiele cierpień i prześladowań złego ducha, różne choroby, obelgi i oszczerstwa ze strony otoczenia. Dotykał ją często bezwład członków, omdlenia, ataki słabości. Ona jednak błagała o miłosierdzie Boga dla grzeszników i łaskę przebaczenia.
Za patronkę swoich dążeń do świętości obrała sobie św. Katarzynę Sieneńską, również dominikańską tercjarkę. Zgłębiała tajemnicę jej życia i świętości, na niej wzorowała swoją miłość. Róża w swym życiu wiele wycierpiała. Przeżyła śmierć rodziców, samotność, opuszczenie, oschłości i najrozmaitsze doświadczenia wewnętrzne. To wszystko mocno nadwerężało jej siły.

Święta RóżaPraktykowała najrozmaitsze pokuty i umartwienia. W nagrodę za takie życie cieszyła się poufnym przestawaniem ze swoim Aniołem Stróżem i Matką Bożą. Przez piętnaście lat doświadczała zupełnego opuszczenia. Nie odczuwała żadnego pociągu do modlitwy, żadnej pociechy ani poczucia bliskości Boga. Dzień i noc prześladowały ją myśli, że Bóg ją odrzucił. Wówczas dopiero doszła do kontemplacji i mistycznego zjednoczenia z Chrystusem. Odtąd żyła jeszcze bardziej dla Niego.
Ostatnie trzy lata życia spędziła u małżonków Gonzaleza della Maza i Marii Uzategui, którzy darzyli ją pełną miłością. W ich domu zmarła w wieku 31 lat, 24 sierpnia 1617 r., w dniu, który przepowiedziała. Sława jej świętości była tak wielka, że dominikanie pochowali jej ciało najpierw w krużganku klasztornym, a w dwa lata potem – w swoim kościele w Limie w kaplicy św. Katarzyny ze Sieny. Wraz z jej ciałem zamknięto niektóre jej pisma i próby rysunku. W 1923 roku odnaleziono je.
Papież Klemens IX dokonał beatyfikacji Róży w 1668 roku i ogłosił ją patronką Ameryki, a w roku 1670 także patronką Filipin i Antyli. W trzy lata po beatyfikacji nastąpiła jej kanonizacja, której dokonał papież Klemens X w 1671 roku.

W ikonografii św. Róża przedstawiana jest jako młoda dominikanka w habicie. Atrybuty: Dziecię Jezus w ramionach, korona z cierni, kotwica, krzyż, róża, wianek z róż; wiązanka róż, z których wychyla się Dziecię Jezus.

Módlmy się. Boże, Ty sprawiłeś, że święta Róża, rozpalona Twoją miłością, porzuciła świat i poświęciła się Tobie samemu w surowej pokucie, † spraw za jej wstawiennictwem, abyśmy na ziemi szli drogą przykazań, * a w niebie mogli się sycić u zdroju Twoich radości. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, † który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, * Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen.

Niedziela, 22 sierpnia 2021

XXI NIEDZIELA ZWYKŁA 

Zobacz obraz źródłowy

(J 6, 55. 60-69)
W synagodze w Kafarnaum Jezus powiedział: „Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem”. A wielu spośród Jego uczniów, którzy to usłyszeli, mówiło: „Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?” Jezus jednak, świadom tego, że uczniowie Jego na to szemrali, rzekł do nich: „To was gorszy? A gdy ujrzycie Syna Człowieczego wstępującego tam, gdzie był przedtem? To Duch daje życie; ciało na nic się nie zda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem. Lecz pośród was są tacy, którzy nie wierzą”. Jezus bowiem od początku wiedział, którzy nie wierzą, i kto ma Go wydać. Rzekł więc: „Oto dlaczego wam powiedziałem: Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli nie zostało mu to dane przez Ojca”. Od tego czasu wielu uczniów Jego odeszło i już z Nim nie chodziło. Rzekł więc Jezus do Dwunastu: „Czyż i wy chcecie odejść?” Odpowiedział Mu Szymon Piotr: „Panie, do kogo pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A my uwierzyliśmy i poznaliśmy, że Ty jesteś Świętym Bożym”.

Zobacz obraz źródłowy

Z konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym

Gaudium et spes Soboru Watykańskiego II


Oczekiwanie przyszłego wieku

Nie znamy czasu, kiedy ma się skończyć ziemia i ludzkość, ani nie wiemy, w jaki sposób wszechświat ma zostać zmieniony. Przemija wprawdzie postać tego świata zniekształcona grzechem, ale pouczeni jesteśmy, że Bóg gotuje nowe mieszkanie i nową ziemię, gdzie mieszka sprawiedliwość, a szczęśliwość zaspokoi i przewyższy wszelkie pragnienia pokoju, jakie żywią serca ludzkie. Wtedy to, po pokonaniu śmierci, zmartwychwstaną synowie Boży w Chrystusie, i to, co było wsiane w słabości i zepsuciu, odzieje się nieskażonością, a wobec trwania miłości i jej dzieła całe to stworzenie, które Bóg uczynił dla człowieka, będzie uwolnione od niewoli próżności.

Słyszymy wprawdzie, że na nic człowiekowi się nie przyda, jeśli cały świat zyska, a siebie samego zatraci. Oczekiwanie jednak nowej ziemi nie powinno osłabiać, lecz ma raczej pobudzać zapobiegliwość, by uprawiać tę ziemię, na której wzrasta owo ciało nowej rodziny ludzkiej, mogące dać pewne wyobrażenie nowego świata. Przeto, choć należy starannie odróżniać postęp ziemski od wzrostu królestwa Chrystusowego, to przecież dla królestwa Bożego nie jest obojętne, jak dalece postęp ten może się przyczynić do lepszego urządzenia społeczności ludzkiej.

Jeżeli rozszerzymy po ziemi w duchu Pana i wedle Jego zlecenia godność ludzką, wspólnotę braterską i wolność, to znaczy wszystkie dobra natury oraz owoce naszej zapobiegliwości, to odnajdziemy je potem na nowo, ale oczyszczone ze wszystkiego brudu, rozświetlone i przemienione – gdy Chrystus odda Ojcu wieczne i powszechne królestwo: królestwo prawdy i życia, królestwo świętości i łaski, królestwo sprawiedliwości, miłości i pokoju. Na tej ziemi królestwo obecne już jest w sposób tajemniczy; urzeczywistnienie zaś jego nastąpi z przyjściem Pana.

    Zobacz obraz źródłowy                                             

Komentarze do poszczególnych czytań przygotowane przez Bractwo Słowa Bożego

Komentarz do pierwszego czytania

Księga Jozuego jest opisem osiedlania się Narodu Wybranego w ziemi obiecanej, Kanaan po czterdziestoletniej wędrówce przez pustynię. Izraelici dokonują podziału ziem, na które przybyli. Wejście do Kanaanu jest spełnieniem obietnic Bożych danych Izraelowi. Lud wybrany mógł wrócić do swojej ziemi, która już wcześniej była obiecana Abrahamowi.
Dzisiejszy fragment stanowi część ostatniej mowy Jozuego do Narodu Wybranego. Testament Jozuego wyraża najważniejszy motyw całej księgi, jakim jest wybór Jedynego Boga jako Pana. Ten wybór może stać się paradoksalnie trudniejszy niż podczas wędrówki przez pustynię. Pośród uciążliwej przeprawy nietrudno jest wzywać Boga, ponieważ podczas trudu łatwiej jest szukać pomocy u Pana. Naród Wybrany staje przed wyborem w momencie, gdy spełnia się obietnica Boża. W sytuacji dobrobytu ich pragnienia mogły ponownie wracać do wiary w pogańskie bożki. Jednakże Izraelici pamiętają, że to Bóg prowadził ich przez pustynię i tylko Jemu chcą służyć.
Sytuacja Izraelitów stawia pytanie, czy pośród momentów, gdy jest mi dobrze i niczego mi nie brakuje, jestem w stanie zawsze pamiętać o Bożej obecności? Relacja z Bogiem nie polega wyłącznie na jednorazowej decyzji. Jasny i radykalny wybór Jedynego Boga przez Izraelitów jest zachętą do codziennej decyzji zaufania Bogu.

 

Komentarz do psalmu

W pierwszym czytaniu Jozue wezwał lud Izraela, aby opowiedział się, po czyjej stronie chce służyć. Psalm 34 pokazuje konsekwencje, jakie wynikają z wyboru Boga w swoim życiu. Można w tym psalmie rozróżnić dwa kierunki tych konsekwencji. Pierwszy to działanie ze strony człowieka: błogosławienie Pana, wychwalanie Go swoimi ustami, chlubienie się Panem oraz ogłaszanie tej radości innym. Drugą kategorią jest odpowiedź Boga na wybór człowieka. Boże działanie wyraża się w nieustannym zwracaniu się do człowieka. Bóg zawsze widzi i słyszy pragnienia proszącego. Podtrzymuje tych, którzy upadają, a także pokazuje, że odwrócenie się od Niego spowoduje sprowadzenie zła na siebie samego.
W refrenie śpiewamy „Wszyscy zobaczcie, jak nasz Pan jest dobry”. Wybór między dobrem a złem musi być radykalny, nie ma w tej materii drogi środka. Psalm 34 przypomina, że nie ma innej ścieżki do szczęścia niż wybór Boga.

 

Komentarz do drugiego czytania

Ostatnim tematem podjętym w Liście do Efezjan są wzajemne relacje w rodzinie chrześcijańskiej. Dzisiejszy fragment rozpoczyna listę konkretnym wskazań, które można przeczytać w ostatnim rozdziale księgi. Perykopa z piątego rozdziału przekazuje, w jakim duchu mają być odczytywane dokładne wskazania życia rodzinnego.
Św. Paweł pokazuje potrójne zestawienie: Chrystus – Kościół, głowa – ciało, mąż – żona. Relacja kobiety i mężczyzny jest czymś oczywistym i naturalnym. Patrząc na miłość małżonków, można łatwiej zrozumieć relację Chrystusa z Kościołem. Św. Jan Paweł II w Adhortacji Familiaris Consortio zauważył, że „poprzez sakramentalny znak ich wzajemna przynależność jest rzeczywistym obrazem samego stosunku Chrystusa do Kościoła” (por. p. 13).
Można spojrzeć na to porównanie również z drugiej strony. Relacja Chrystusa z Kościołem jest punktem odniesienia dla małżonków. Tu pomocne będzie kolejne zestawienie dokonane przez św. Pawła – Chrystus jest Głową Kościoła, a Kościół Jego mistycznym Ciałem. Podobnie małżonkowie przez sakrament tworzą jedno ciało, stają się nowym bytem. Pośród trudności życia warto jeszcze raz przypomnieć sobie, że dbając o innego – małżonka, ale również o każdego, kto jest w Kościele, dbam niejako o samego siebie, bo wszyscy jesteśmy złączeni w jednym Ciele Chrystusa.

 

Komentarz do Ewangelii

Działalność publiczna Jezusa Chrystusa budziła ogromne zaciekawienie wśród ludzi. Kroczący za Jezusem tłum skupiał się wokół Jezusa, słysząc o Jego cudach. Szósty rozdział Ewangelii według św. Jana rozpoczyna się od kolejnego cudu, jakim było rozmnożenie chleba w celu nakarmienia licznego tłumu. Ewangelista dodaje, że działo się to w okolicach święta Paschy (por. J 6,4). Ten szczegół pokazuje, że działania Jezusa są ściśle związane z historią zbawienia. Dokonany cud ma oczywistą analogię do manny, która spadła z nieba, aby nakarmić lud Izraela na pustyni (por. Wj 16). Dalsza część szóstego rozdziału zawiera wielką mowę Jezusa, w której tłumaczy, jak w Nim wypełniają się starotestamentalne zapowiedzi. Nawiązania do Starego Testamentu przybliżają tajemnicę Chleba Życia, którym jest Chrystus.
Wiara w realną obecność Chrystusa w Eucharystii przekracza zmysły. Jezus wzywa, by uwierzyć Jego słowom, które „są duchem i życiem” (por. J 6,63). Nadaje przez to właściwą interpretację swoim słowom o pokarmie i napoju z Ciała i Krwi swojej (por. J 6,55). Ciało, które ma być spożywane, jest darem Ducha. Eucharystia pozwala wznieść się ponad wyłącznie fizyczne myślenie o Ciele Chrystusa. Cyryl Jerozolimski napisał: „Nie patrz więc na chleb i kielich jak na czysto ziemskie rzeczy. Są one bowiem Ciałem i Krwią, jak nas Pan zapewnił.” Św. Tomasz w pieśni Adoro te devote podobnie ujął istotę wiary w rzeczywistą obecność Chrystusa w Najświętszym Sakramencie: „Mylą się, o Boże, w Tobie wzrok i smak. Kto się im poddaje, temu wiary brak.”
Dzisiejsza Ewangelia ukazuje reakcje uczniów na wysłuchaną mowę o Chlebie Życia. Tak przedstawiona przez Jezusa prawda o Chlebie, który zbawia, jest dla uczniów dosłownie „twarda” (por. J 6,60). Słowa Jezusa wzywają do odpowiedzi. Podobnie jak w pierwszym czytaniu, należy opowiedzieć się za którąś ze stron. Szymon Piotr w imieniu wszystkich Apostołów wyznaje, że zbawienie jest możliwe tylko w Chrystusie. Wybór Chrystusa w swoim życiu i przyjmowanie Jego Ciała Eucharystycznego we wspólnocie Kościoła stanowi pewną drogę do życia wiecznego.

Komentarze zostały przygotowane przez Jakuba Zinkowa kleryka V roku WMSD w Warszawie

 

Zobacz obraz źródłowy

 

 

22 sierpnia

Najświętsza Maryja Panna Królowa

Guido Reni: Dziewica na tronie z Dzieciątkiem

Wspomnienie Maryi Królowej zostało wprowadzone do kalendarza liturgicznego przez papieża Piusa XII encykliką Ad caeli Reginam (Do Królowej niebios), wydaną 11 października 1954 r., w setną rocznicę ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Maryi. Już w czasie Soboru Watykańskiego I w roku 1869 biskupi francuscy i hiszpańscy prosili o to święto. Pierwszy Krajowy Kongres Maryjny w Lyonie (1900) prośbę tę ponowił. Uczyniły to również międzynarodowe kongresy maryjne odbyte we Fryburgu (1902) i w Einsiedeln (1904). Od roku 1923 wyłonił się specjalny ruch pro regalitate Mariæ. Początkowo wspomnienie Maryi Królowej obchodzone było w dniu 31 maja, ale w wyniku posoborowej reformy kalendarza liturgicznego przesunięto je na oktawę uroczystości Wniebowzięcia Maryi – 22 sierpnia. To właśnie wydarzenie ukoronowania Maryi wspominamy w piątej tajemnicy chwalebnej różańca.

W Piśmie świętym nie mamy tekstu, który by wprost mówił o królewskim tytule Najświętszej Maryi Panny. Są jednak teksty pośrednie, które tę prawdę zawierają. W raju pojawia się zapowiedź Niewiasty, która skruszy głowę węża (Rdz 3, 15). Archanioł Gabriel i Elżbieta wołają do Maryi: „Błogosławiona jesteś między niewiastami” (Łk 1, 28. 43) – a więc spomiędzy wszystkich niewiast na ziemi Ty jesteś pierwsza. Sama też Maryja w proroczym natchnieniu wypowiada o sobie słowa: „Oto błogosławić Mnie będą odtąd wszystkie pokolenia” (Łk 1, 48). Apokalipsa zawiera taką relację: „Potem ukazał się znak na niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod Jej stopami, a na Jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu” (Ap 12, 1) – tą Niewiastą, według Tradycji Kościoła, jest właśnie Maryja.
Drugim źródłem naszej wiary w królowanie Maryi jest podanie ustne, które objawia się w zwyczajnym nauczaniu Kościoła i w pismach jego Ojców. Tu mamy już świadectwa wprost, a jest ich bardzo wiele. Św. Efrem (+ 373) już 1600 lat temu tak pisze o Maryi: „Dziewico czcigodna, Królowo i Pani”, „po Trójcy jest Panią wszystkich”, „jest Panią wszystkich śmiertelnych”. Samego siebie nazywa „sługą Maryi”. Św. Piotr Chryzolog (+ 451), również doktor Kościoła, nazywa Matkę Bożą „Panią” (Domina). W dawnej terminologii oznaczało to słowo godność władcy i króla. Św. Ildefons, biskup Toledo (+ 669), nazywa Maryję nie tylko Panią, ale „panującą nad wszystkimi ludźmi”. Przy tej okazji wypowiada przepiękne słowa: „Stałem się sługą Twoim, boś Ty się stała Matką mojego Stworzyciela”. Św. German, patriarcha Konstantynopola (+ 732), nazywa Maryję „Królową wszystkich mieszkańców ziemi”, a św. Jan Damasceński (+ 749) „Królową rodzaju ludzkiego” i „Królową wszystkich ludzi”, „Panią wszechstworzenia”.

Maryja - Królowa nieba i ziemiPotwierdzenie powszechnej wiary w to, że Maryja jest Królową nieba i ziemi, wyraża również ikonografia chrześcijańska, która od lat najdawniejszych przedstawia Maryję na tronie, z nimbem, w którym przedstawiano tylko cesarzy. Spotykamy taki sposób przedstawiania Najświętszej Maryi Panny już od III w. w katakumbach. Na ikonach bizantyjskich od wieku VI Matka Boża jest zawsze na tronie. Tego rodzaju obrazy, a potem figury nosiły nazwę Basilissa, czyli Królowa, lub Theantrōpos, czyli Pani siedząca na tronie, mająca na kolanach Dziecię Boże. Często dla podkreślenia, że Maryja jest także Królową aniołów, przedstawiano Jej postać w ich otoczeniu. W obrazach wczesnośredniowiecznych aniołowie podtrzymują koronę nad Jej głową. Ten typ obrazów nosił grecką nazwę Panagia angeloktistos. Od X w. powszechnym zwyczajem staje się przedstawianie Maryi na tronie i z koroną, w szatach królewskich, a nawet siedzącej po prawicy Chrystusa. Od XIV w. ulubionym tematem artystów staje się scena „koronacji” Maryi przez Pana Jezusa i Boga Ojca.

W VIII w. jako forma walki z obrazoburcami przyjął się zwyczaj prywatnego koronowania obrazów i figur Matki Bożej, zwłaszcza słynących szczególnymi łaskami. W 732 r. papież św. Grzegorz III ukoronował obraz Matki Bożej szczerozłotymi koronami z diamentami. Papież Grzegorz IV w roku 838 podobną koronę ofiarował Matce Bożej w kościele św. Kaliksta w Rzymie. Od XVII w. zwyczaj ten stał się urzędowo zastrzeżony Stolicy Apostolskiej. Początkowo koronacje te były zastrzeżone jedynie w stosunku do cudownych obrazów włoskich. Wkrótce jednak rozszerzono je na cały świat. Pierwszym obrazem, który doczekał się zaszczytu papieskiej koronacji, był obraz Matki Bożej w zakrystii bazyliki św. Piotra w Rzymie (1631). W Polsce tego zaszczytu dostąpił jako pierwszy obraz Matki Bożej Łaskawej w Warszawie (1651), a następnie obraz Matki Bożej Częstochowskiej w roku 1717.
Do najdawniejszych i najbardziej popularnych modlitw Kościoła należą „Pod Twoją obronę” (Sub Tuum præsidium) i „Witaj, Królowo” (Salve Regina) oraz Litania Loretańska, gdzie ostatnie wezwania wychwalają Matkę Bożą jako Królową.
Tytuł Maryi Królowej podkreślony został także w dokumentach Soboru Watykańskiego II, szczególnie w Konstytucji Dogmatycznej o Kościele Lumen gentium:

Koronacja Maryi na Królową nieba i ziemiNiepokalana Dziewica, zachowana wolną od wszelkiej skazy winy pierworodnej, dopełniwszy biegu życia ziemskiego, z ciałem i duszą wzięta została do chwały niebieskiej i wywyższona przez Pana jako Królowa wszystkiego, aby bardziej upodobniła się do Syna swego, Pana panującego (por. Ap 19,16) oraz zwycięzcy grzechu i śmierci (KK 59).

Tytuł „Królowa” podkreśla stan Maryi w czasach ostatecznych jako Tej, która zasiada obok swego Syna, Króla chwały. W ten sposób wypełniły się słowa Magnificat: „Oto bowiem odtąd błogosławić mnie będą wszystkie pokolenia, gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny”. Maryja ma uczestnictwo w chwale zmartwychwstałego Chrystusa, gdyż miała udział w Jego dziele zbawczym. Jest Jego Matką, nosiła Go w swoim łonie, urodziła Go, zadbała o Jego wychowanie, towarzyszyła Mu nieustannie podczas Jego nauczania – aż do krzyża, a potem Wieczernika w dniu Pięćdziesiątnicy.
Maryja nie jest Królową absolutną, najwyższą i jedyną. Jest nad Nią Bóg i tylko On ma najpełniejsze prawo do tego tytułu. Jeśli więc Maryję nazywamy Królową, to jedynie ze względu na Jej Syna. Godność Jej Boskiego Macierzyństwa wynosi Ją ponad wszystkie stworzenia, czyni Ją Królową aniołów i wszystkich Świętych, Królową nieba i ziemi. Królewskość Maryi jest więc pośrednia. Tylko Pan Bóg jest władcą najwyższym i jedynym. Maryja ma władzę jedynie honorową i zleconą, pełni na ziemi rolę „Regentki”.

Litania do Matki Bożej Królowej Polskich Męczenników

Kyrie, eleison. Chryste, eleison. Kyrie, eleison.

Chryste, usłysz nas. Chryste, wysłuchaj nas.

Ojcze z nieba, Boże, zmiłuj się nad nami.

Synu, Odkupicielu świata, Boże, zmiłuj się nad nami.

Duchu Święty, Boże, zmiłuj się nad nami.

Święta Trójco, jedyny Boże, zmiłuj się nad nami.

 

 

Królowo Ziemi Piastowskiej, módl się za nami,

Panno Święta co Jasnej broniłaś Częstochowy, módl się za nami,

Hetmanko Narodu, któraś pod Wiedniem dała orężowi polskiemu wieniec chwały, módl się za nami,

Bolesna Królowo Polski, ratująca naród w czasie niewoli, módl się za nami,

Matko Lwowskich Orląt, módl się za nami,

Królowo Zwycięska broniąca nad Wisłą naszej wolności, módl się za nami,

Matko wieziona na Sybir z polskimi zesłańcami, módl się za nami,

Matko Bolesna płacząca z żołnierzami, gdy wrzesień pamiętny czerwieniał ranami, módl się za nami,

Madonno Katyńska z zakneblowanymi ustami, módl się za nami,

Patronko Szarych Szeregów, módl się za nami,

Matko Łaskawa, Patronko Warszawy, na Starówce pokłuta bagnetami, módl się za nami,

Matko pomordowanych i unicestwionych przez reżim stalinowski, módl się za nami,

Matko walczących o wolność: stoczniowców, studentów, aktorów, robotników, nauczycieli, módl się za nami,

Matko zastrzelonych górników, módl się za nami,

Matko matek płaczących i ojców zatroskanych, módl się za nami,

Święta Maryjo, Królowo Polskich Męczenników, módl się za nami,

 

 

Święty Stanisławie, Ojcze Ojczyzny, módl się za nami,

Święty Wojciechu, Patronie Polski, módl się za nami,

Święty Andrzeju Bobolo, Męczenniku za wiarę, módl się za nami,

Święci Męczennicy: Benedykcie, Janie, Mateuszu, Izaaku i Krystynie, módlcie się za nami,

Błogosławiony Sadoku wraz z 48 towarzyszami, męczennikami ziemi sandomierskiej,  módlcie się za nami,

Święty Brunonie Bonifacy z Kwerfurtu, patronie Warmii i Łomży, módl się za nami,

Święty Jozafacie Biskupie, módl się za nami,

Swięty Melchiorze, Męczenniku z Koszyc, módl się za nami,

Święta Edyto, módl się za nami,

Święty Maksymilianie Mario Kolbe, módl się za nami,

Błogosławiona Karolino Kózkówno, zamęczona w obronie cnoty czystości, módl się za nami,

Błogosławiony Kozalu, Biskupie, wzorze miłowania nieprzyjaciół, módl się za nami,

Błogosławiony Wincencie wraz z 12 towarzyszami z Podlasia, módlcie się za nami,

Błogosławiona Stello Mardosewicz z 10 Siostrami Nazaretankami, módl się za nami,

Błogosławieni Polscy Męczennicy przez Jana Pawła II beatyfikowani, nauczyciele wiary, miłości, aż do śmierci posłuszni, módlcie się za nami,

Sługo Boży Janie Pawle II, módl się za nami,

Sługo Boży Prymasie Tysiąclecia, módl się za nami,

Sługo Boży Księże Jerzy, patronie ludzi pracy, módl się za nami,

Wszyscy, którzyście życie swe złożyli na Ołtarzu Ojczyzny, ku chwale Boga, módlcie się za nami,

Błogosławieni i święci rodacy i rodaczki nasze, módlcie się za nami,

JEZU, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam Panie.

JEZU, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas Panie.

JEZU, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.

 

 

O: Przez cierpienie i krzyż do zbawienia dojdziemy,

Do wielkiej miłości Boga i zjednoczenia z Nim.

W: Cenna jest w oczach Pana śmierć jego wyznawców.

 

 

 

Święci i Błogosławieni Polscy Męczennicy orędujcie u Boga za naszym Narodem. Niech pokój, dobro i miłość braterska panuje w naszym kraju. Przykładem i drogowskazem nam bądźcie, jak żyć dla Boga i Ojczyzny i jak osiągnąć wieczne zbawienie.

Panie, Boże Wszechmogący wejrzyj na cierpienia sług Twoich, które znosili z miłości do Ciebie i dla chwały Twojej. Za ich wstawiennictwem prosimy Cię okaż Ludowi Twojemu wielkie Miłosierdzie i obdarz go męstwem, mądrością i prawością serc.

Uchroń nas Boże od nienawiści, pogardy i zła wszelkiego, a w najtrudniejszej sytuacji daj nam dostrzec jasny promień Miłosierdzia Twego. Amen.

 

Pod Twoją obronę uciekamy się Święta Boża Rodzicielko.

Naszymi prośbami racz nie gardzić w potrzebach naszych,

ale od wszelakich złych przygód racz nas zawsze wybawiać.

Panno chwalebna i błogosławiona.

O Pani nasza.

Orędowniczko nasza.

Pośredniczko nasza.

Pocieszycielko nasza.

Z Synem Swoim nas pojednaj.

Synowi Swojemu nas polecaj.

Swojemu Synowi nas oddawaj.

 

Matko Narodu Polskiego, padamy dziś do stóp Twoich w dziękczynieniu, że przez wieki otaczałaś nas płaszczem swej opieki. Dziękujemy Ci, że Ojców naszych wyprowadziłaś z rąk najeźdźców i nieprzyjaciół. Dziękujemy Ci za wolność i pokój, za każdą otartą łzę naszych matek i ojców.

Spraw, byśmy wiary naszych praojców dochowali i stali się zdolni własnymi rękami i wzajemną miłością w służbie Krzyża Twojego Syna, zachować Królestwo Boże w nas, w naszych rodzinach i w naszym Narodzie.

Panie, Boże Wszechmogący, napełnij nas mocą Ducha Świętego, dodaj ufności w Twe Miłosierdzie, oświeć nasze umysły, wzbudź w naszym Narodzie chęć do cierpliwej walki o zachowanie wiary, pokoju i wolności.

Boże wszechmogący, niech Duch Twój zmienia oblicze tej ziemi i umacnia nasz Naród, abyśmy przez zawierzenie Maryi, Matce Kościoła i Królowej Polskich Męczenników pozostali zawsze wierni Chrystusowi i Ojczyźnie. Bo Ty żyjesz i królujesz przez wszystkie wieki wieków. Amen.

 

Piątek, 20 sierpnia 2021
ŚW. BERNARDA, OPATA I DOKTORA KOŚCIOŁA
Zobacz obraz źródłowy
Kazanie św. Bernarda, opata

Miłuję dlatego, bo miłuję, miłuję po to, by miłować
Miłość sama przez się wystarcza; w sobie samej i ze względu na siebie znajduje upodobanie. Ona stanowi zasługę, ona też jest nagrodą dla siebie. Poza sobą nie szuka dla siebie uzasadnienia ani korzyści. Jej korzyścią jest miłowanie. Miłuję dlatego, bo miłuję, miłuję po to, by miłować.
Jakże wielką rzeczą jest miłość, jeśli tylko zwraca się ku swej przyczynie, jeśli kieruje się ku swym początkom, jeśli wracając do swego źródła, czerpie zeń nieustannie, aby na nowo wypłynąć. Spośród wszystkich poruszeń duszy, spośród wszystkich uczuć i przeżyć, jedynie miłość pozwala stworzeniu odpowiedzieć swemu Stwórcy wzajemnością, wprawdzie nie równą, ale podobną. Albowiem gdy Bóg miłuje, niczego innego nie pragnie, jak tego, by być miłowanym. Miłuje nie dla czego innego, jak tylko po to, by Go miłowano, wiedząc, że ci, którzy miłują, mocą tej miłości dostępują szczęścia.
Miłość Oblubieńca albo raczej Miłość, która jest Oblubieńcem, niczego innego nie pragnie, jak tylko wzajemnej miłości i wierności. Niech zatem wolno będzie Umiłowanej odwzajemnić się miłością. Jakże bowiem nie miałaby miłować Oblubienica, i to Oblubienica Miłości? Czemu nie miałaby być miłowana Miłość?
Słusznie przeto zrzekając się wszystkich innych uczuć, cała poświęca się wyłącznie miłości, starając się odpowiedzieć na miłość wzajemną miłością. A choćby nawet cała zamieniła się w miłość, cóż to jest wobec owego niewyczerpanego źródła Miłości. Bynajmniej nie tą samą gorącością miłują: miłujący i Miłość, dusza i Słowo, oblubienica i Oblubieniec, Stwórca i stworzenie. Różnica w tym wypadku nie jest mniejsza niż pomiędzy człowiekiem, który pragnie, a źródłem wody.
Cóż zatem? Czy ustanie i zniknie zupełnie pragnienie tej, która oczekuje zaślubin; czy ustanie tęsknota wzdychającej, żar miłującej, wierność ufającej, dlatego że nie potrafi dotrzymać w biegu olbrzymowi, że nie umie współzawodniczyć w słodyczy z miodem, w łagodności z barankiem, w białości z lilią, w jasności ze słońcem, w miłości z Tym, który jest Miłością? Choć bowiem stworzenie miłuje mniej z powodu swej ograniczoności, to jednak jeśli miłuje ze wszystkich sił, wówczas niczego nie brakuje takiej miłości. Wszak obejmuje wszystko. Dlatego miłować w ten sposób znaczy tyle, co święcić gody, ponieważ nie można tak bardzo miłować i być mniej miłowaną. Doskonały bowiem i pełny związek polega na wzajemności oblubieńca i oblubienicy. Chyba że ktoś nie dowierza, iż dusza jest miłowana przez Słowo i pierwej, i bardziej.

Święty Bernard z Clairvaux

Bernard urodził się w rycerskim rodzie burgundzkim, na zamku Fontaines pod Dijon (Francja) w 1090 r. Jego ojciec, Tescelin, należał do miejscowej arystokracji jako wasal księcia Burgundii. Jego matka (Aletta) była córką hrabiego Bernarda z Montbard. Jako chłopiec Bernard uczęszczał do szkoły prowadzonej przez kanoników diecezjalnych w St. Vorles, gdzie ojciec Bernarda miał swoją posiadłość. Ojciec marzył dla syna o karierze na dworze księcia Burgundii. W Boże Narodzenie Bernardowi miało się pojawić Dziecię Boże i zachęcać chłopca, aby poświęcił się służbie Bożej. Kiedy Bernard miał 17 lat (1107), umarła mu matka. Zwrócił się wówczas do Maryi, by mu zastąpiła matkę ziemską. Będzie to jeden z rysów charakterystycznych jego ducha: tkliwe nabożeństwo do Bożej Matki.
Mając 22 lata wstąpił do surowego opactwa cystersów w Citeaux, pociągając za sobą trzydziestu towarzyszy młodości. Niedługo potem również jego ojciec wstąpił do tego opactwa. Żywoty Bernarda głoszą, że wśród niewiast powstała panika, iż nie będą miały mężów, bo wszystko, co było najszlachetniejsze, Bernard zabrał do zakonu.
Nadmierne pokuty, jakie Bernard zaczął sobie zadawać, tak dalece zrujnowały jego organizm, że był już bliski śmierci. Kiedy tylko poczuł się nieco lepiej, wraz z 12 towarzyszami został wysłany przez św. Stefana, opata, do założenia nowego opactwa w pobliżu Aube, w diecezji Langres, któremu Bernard od pięknej kotliny nadał nazwę Jasna Dolina (Clara Vallis – Clairvaux). Jako pierwszy opat tegoż klasztoru otrzymał święcenia kapłańskie. Miał wówczas 25 lat. W tym opactwie pozostał przez 38 lat jako opat. Stąd też rozpowszechniał dzieło św. Roberta (+ 1110) i św. Stefana (+ 1134) przez założenie 68 nowych opactw, toteż słusznie nadano mu tytuł współzałożyciela zakonu cystersów. Bernard nadał mu bowiem niebywały dotąd rozwój w całej Europie. Co więcej, oprócz nowych kandydatów w szeregi jego synów duchowych zaczęli się zaciągać także zwolennicy reformy z wielu opactw benedyktyńskich.Francisco Goya: Święty Bernard przyjęty do cystersówBernard był nie tylko gorliwym opatem swojej rodziny zakonnej. Zasłynął także jako myśliciel, teolog i kontemplatyk. Umiał łączyć życie czynne z mistyką. Mając do dyspozycji na rozmowę z Bogiem tak mało czasu w ciągu dnia, poświęcał na nią długie godziny nocy. Założył około trzystu fundacji zakonnych, w tym także cysterską fundację w Jędrzejowie. Wywarł wpływ na życie Kościoła swej epoki. Był jedną z największych postaci XII wieku. Nazwano go „wyrocznią Europy”. Był obrońcą papieża Innocentego II. Położył kres schizmie Anakleta w Rzymie. Z polecenia Eugeniusza III ogłosił II krucjatę krzyżową. Napisał regułę templariuszy, zakonu powołanego w 1118 r. do ochrony pielgrzymów od napadów i stania na straży Grobu Chrystusa. Wyjednał także u papieża jej zatwierdzenie.Święty Bernard z Clairvaux - gorliwy czciciel MaryiBernard bardzo żywo bronił czystości wiary. Wystąpił przeciwko tezom Abelarda, znanego dialektyka, bardzo awanturniczego i zbyt intelektualizującego prawdy wiary. Skłonił go do pojednania z Kościołem.
Bernard zasłynął także swymi pismami. Jest ich wiele: od drobnych rozpraw teologicznych, poprzez utwory ascetyczne, kończąc na listach i kazaniach. Z traktatów najważniejsze to: O łasce i wolnej woli, O stopniach pokory i pychy, Księga o miłowaniu Boga, Pięć ksiąg do papieża Eugeniusza III. Z jego kazań najpiękniejsze to komentarze do Pieśni nad pieśniami (1136) i O Najświętszej Maryi Pannie. Wśród listów zachował się także list do biskupa krakowskiego.
Bernard wyróżniał się także nabożeństwem do Męki Pańskiej. Na widok krzyża zalewał się obfitymi łzami. Bracia zakonni widzieli nieraz, jak czule rozmawiał z Chrystusem ukrzyżowanym. Dla wyrażenia swojej miłości do NMP nie tylko pięknie o Niej pisał, ale często Ją pozdrawiał w Jej świętych wizerunkach. Powtarzał wówczas radośnie Ave, Maria! Legenda głosi, że raz z figury miała mu odpowiedzieć Matka Boża na to pozdrowienie słowami: Salve, Bernardzie! Ikonografia często przedstawia go w tej właśnie sytuacji. Nadzwyczajny dar wymowy zjednał mu tytuł „doktora miodopłynnego”.Święty Bernard z Clairvaux - czciciel Męki PańskiejZmarł w Clairvaux 20 sierpnia 1153 r. Do chwały świętych wyniósł go papież Aleksander III w 1174 roku. Doktorem Kościoła ogłosił Bernarda papież Pius VIII w 1830 roku. W osiemsetną rocznicę jego śmierci Pius XII w 1953 r. wydał ku czci św. Bernarda piękną encyklikę, zaczynającą się od słów Doktor miodopłynny. Bernard jest czczony jako patron cystersów, Burgundii, Ligurii, Genui, Gibraltaru, Pelplina, a także pszczelarzy; wzywany jako opiekun podczas klęsk żywiołowych, sztormów oraz w godzinie śmierci.W ikonografii Bernard przedstawiany jest w stroju cysterskim. Jego atrybutami są m.in.: księga, krzyż opacki, krucyfiks; Matka Boża z Dzieciątkiem, narzędzia Męki Pańskiej, pióro pisarskie, różaniec, trzy infuły u stóp, rój pszczeli, ul.

Módlmy się. Boże, Ty sprawiłeś, że święty Bernard, opat, przejęty gorliwością o Twoją chwałę, płonął jak ogień i oświecał Twój Kościół, † spraw za jego wstawiennictwem, * abyśmy napełnieni tym samym duchem, postępowali jak dzieci światłości. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, † który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, * Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen.
Sobota, 21 sierpnia 2021
ŚW. PIUSA X, PAPIEŻA
Zobacz obraz źródłowy
Z konstytucji apostolskiej Divino afflatu papieża Piusa X

Głos Kościoła śpiewającego chwałę Boga
Psalmy, których zbiór znajduje się w Piśmie świętym, zostały ułożone pod natchnieniem Boga. Od zarania Kościoła w przedziwny sposób służyły one nie tylko do pobudzania pobożności wiernych składających „Bogu ofiarę chwały, to jest owoc warg wyznających Jego imię”, ale także według zwyczaju przyjętego już w Starym Prawie miały szczególne miejsce w samej świętej Liturgii i Bożym Oficjum. Z nich bierze początek ów „głos Kościoła”, o którym mówi święty Bazyli; z nich także psalmodia, którą poprzednik nasz, Urban VIII, nazywa córką hymnodii, śpiewanej „nieustannie przed tronem Boga i Baranka”. Psalmodia, jak mówi św. Atanazy, uczy ludzi, zwłaszcza tych, którzy poświęcają się kultowi Boga, „jak mają chwalić Boga, jak godnie Go uwielbiać”. W tej sprawie trafnie zauważa św. Augustyn: „Aby człowiek mógł godnie wielbić Boga, Bóg sam siebie uwielbił; ponieważ zaś sam siebie uwielbił, człowiek dowiedział się, w jaki sposób należy Go wielbić”.
Psalmy mają ponadto w sobie przedziwną moc budzenia w duszach wszystkich ludzi pragnienia cnót. „Choć bowiem całe Pismo święte, tak Starego, jak i Nowego Testamentu, jest natchnione przez Boga i pożyteczne do nauczania – jak napisano – to jednak Księga Psalmów, jakby ogród rajski zawierający owoce wszystkich ksiąg, okazuje w psalmodii obok owoców innych ksiąg również swoje własne”. Tak właśnie uczy święty Atanazy, który słusznie dodaje: „Mnie się wydaje, że psalmy są dla śpiewającego jakby zwierciadłem, w którym może on oglądać samego siebie oraz poruszenia swej duszy i w takim usposobieniu je odmawiać”.
Toteż święty Augustyn stwierdza w Wyznaniach: „Jakże płakałem śpiewając hymny i pieśni, wzruszony do głębi słodkimi melodiami, które śpiewał Twój Kościół. Melodie przenikały moje uszy, prawda sączyła się do serca i rozpalała uczucie miłości; łzy płynęły, i było mi dobrze z nimi”.
Bo zresztą kogóż nie poruszyłyby owe liczne miejsca w psalmach, gdzie tak wzniośle opiewany jest niezmierzony majestat Boga, wszechmoc, niewysłowiona sprawiedliwość, dobroć, łaskawość i inne nieskończone przymioty Boże! Kogóż nie natchną podobnymi uczuciami owe dziękczynienia za otrzymane od Boga dobrodziejstwa albo ufne i pokorne błagania o pomoc, czy też wołania duszy przejętej żalem z powodu grzechów? Któż nie zapłonie miłością wobec dokładnie zarysowanego obrazu Chrystusa, Odkupiciela, którego głos we wszystkich psalmach słyszał święty Augustyn? Głos ten śpiewał, skarżył się, radował się nadzieją lub smucił rzeczywistością.

Święty Pius X

Giuseppe (Józef) Sarto urodził się 2 czerwca 1835 r. w rodzinie wiejskiego listonosza, w Riese koło Wenecji. Uczęszczając do szkoły podstawowej w Riese, uczył się równocześnie języka łacińskiego u kapelana tej wioski, ks. Alojzego Horacjusza. W 1846 r. został przyjęty do gimnazjum w Castelfranco Veneto. Codziennie musiał więc przebiegać 14 km (po 7 km tam i z powrotem do domu). Trwało to przez 4 lata (1846-1850). W 1845 r. otrzymał sakrament bierzmowania; pierwszą Komunię świętą przyjął dwa lata później, kiedy miał 12 lat.
Za pieniądze kardynała Jakuba Monico Józef podjął studia w seminarium w Padwie. Przebywał tam 8 lat (1850-1858). W tym czasie zmarł jego ojciec (1852) i była obawa, że Józef będzie musiał przerwać studia, aby pomagać matce. Matka jednak zdecydowała się dorabiać krawiectwem, aby synowi nie przerywać studiów. Święcenia kapłańskie Józef otrzymał 18 września 1858 r.
Pierwszą placówką młodego kapłana była kapelania w Tombolo. Wyróżniał się tam jako doskonały kaznodzieja. Dlatego zapraszano go chętnie z kazaniami z różnych okazji. Swoje kazania przygotowywał bardzo starannie, każde z nich zapisując. Budował wiernych pobożnością i gorliwością kapłańską. Opiekował się ubogimi. Po 9 latach (1858-1867) biskup przeznaczył go na proboszcza do Salvano. Tu zajął się szczególnie katechizacją dzieci, uczeniem chóru śpiewu liturgicznego i biednymi. Sam będąc wiele razy głodny jako chłopiec, umiał zrozumieć głód innych. Był tak szczodry dla ubogich, że siostra częstokroć z płaczem skarżyła się mu, że nie ma co do garnka włożyć, a wstydzi się brać w sklepie na kredyt. Miał dwóch wikariuszy do pomocy, z którymi codziennie wieczorem omawiał potrzeby parafii. Po 8 latach został zwolniony z parafii i mianowany kanonikiem w Treviso. Niebawem biskup mianował ks. Józefa Sarto swoim kanclerzem (1875). Po śmierci biskupa został wybrany na wikariusza kapitulnego diecezji (1882).Święty Pius X w ówczesnym uroczystym stroju papieskimW 1884 r. papież Leon XIII mianował ks. Sarto biskupem Mantui i sam udzielił mu sakry biskupiej. Jako pasterz diecezji Józef umiał być kochającym i życzliwym dla wszystkich ojcem, ale bywał także stanowczy, kiedy tego wymagała chwała Boża. Sam przyświecał swojemu duchowieństwu przykładem modlitwy, ubóstwa i gorliwości kapłańskiej. Baczną uwagę zwrócił na seminarium duchowne, by mogli stąd wychodzić odpowiednio przygotowani do przyszłej misji kapłani. Osobiście zwizytował wszystkie kościoły i parafie diecezji, by się przekonać naocznie o ich potrzebach materialnych i duchowych. Na zakończenie wizytacji zwołał synod diecezjalny (1888), którego nie było od 250 lat. W 1891 roku urządził wielkie uroczystości w 300-lecie śmierci św. Alojzego Gonzagi, który pochodził z Mantui.
W 1892 r. zmarł patriarcha Wenecji, kardynał Dominik Agostini. Leon XIII wyznaczył na jego miejsce biskupa Józefa Sarto. W trzy dni potem nowy patriarcha Wenecji otrzymał nominację na kardynała Kościoła. Całe swoje doświadczenie i gorliwość oddał do usług nowej archidiecezji. Rozwinął więc akcję katechizacji, by ją postawić na poziomie i ożywić ją we wszystkich parafiach oraz rektoratach swojej metropolii. W seminarium oprócz teologii dogmatycznej i moralnej wprowadził studia biblijne, historię Kościoła i ekonomię społeczną. Rozpoczął akcję oczyszczania muzyki kościelnej z elementów świeckich, jakie powszechnie wówczas wdarły się do liturgii. Pomagał mu w tym znany muzyk, Wawrzyniec Perosi. W roku 1895 zorganizował uroczystości jubileuszu 800-lecia konsekracji bazyliki św. Marka. W roku 1900 celebrował rocznicę 100-lecia konklawe, na którym w Wenecji został wybrany papieżem Pius VII. Jako patriarcha Wenecji mawiał do swoich kapłanów: „Głosicie wiele dobrych kazań. Niektóre zdradzają ogień najcudowniejszej wymowy i przewyższają nawet aktorów gestami i grą twarzy. Ale bądźmy szczerzy. Co mają z tego nasi biedni rybacy? Ile z tego rozumieją służące, robotnicy portowi i tragarze? Można dostać zawrotu głowy od tych hamletycznych salw huraganowych, ale serce, bracia, serce pozostaje puste. Proszę was, bracia, mówcie prosto oraz zwyczajnie, żeby i najprostszy człowiek was zrozumiał. Mówcie z dobrego i pobożnego serca, wtedy traficie nie tylko do uszu, ale i do duszy waszych słuchaczy”.Święty Pius X

W 1903 r. zmarł wielki papież Leon XIII. 62 kardynałów po siódmym głosowaniu w dniu 4 sierpnia wybrało na jego następcę kardynała Józefa Sarto. Wybór przyjął zalany łzami. Uroczysta koronacja odbyła się 9 sierpnia. Nowy papież przyjął imię Piusa X. W dwa miesiące później (4 października 1903 r.) wydał swą pierwszą encyklikę Ad diem illum, w której wyłożył program swojego pontyfikatu: odnowić wszystko w Chrystusie (restaurare omnia in Christo). W 1906 r. wydał drugą z kolei encyklikę, dotyczącą karności i reformy duchowieństwa. W 1908 r. zaprowadził reformę kurii papieskiej i zmiany w procedurze konklawe. Rozpoczął reformę prawa kanonicznego, którą dokończył papież Benedykt XV, jego następca, wydaniem nowego Kodeksu Prawa Kanonicznego (1918). W 1905 r. ukazał się Katechizm Piusa X najpierw dla diecezji rzymskiej, potem dla całego Kościoła z instrukcją o nauczaniu dzieci prawd wiary. Za pomocą listu motu proprio z 1903 r. Pius X wprowadził reformę muzyki kościelnej. Zreformował również brewiarz. Dekretem z 1905 r. zniósł konieczność przystępowania do spowiedzi przed każdym przyjęciem Komunii świętej, a dekretem Quam singulari Christus amore (z 8 sierpnia 1910 r.) obniżył wiek dzieci mogących przyjąć Komunię świętą.
Z całą energią zwalczał współczesne błędy. Największym niebezpieczeństwem był modernizm – prąd, który obalał niemal wszystkie dogmaty. W encyklice Pascendi dominici gregis z 8 września 1907 r. modernizm został uroczyście potępiony, a kapłani zostali zobowiązani do składania przysięgi antymodernistycznej. Dla podniesienia wagi nauk biblijnych i dla przeciwstawienia się szerzonym błędom racjonalistycznym Pius X ustanowił Papieski Instytut Biblijny, istniejącą do dziś najwyższą szkołę biblijną (1909).
Z całą stanowczością stawał w obronie Kościoła. Na tym tle doszło do gwałtownego zatargu z rządem francuskim, który w roku 1905 samowolnie zerwał konkordat z roku 1801 i usiłował narzucić Kościołowi ograniczające jego wolność prawa. Wtedy właśnie wypędzono z Francji zakonników i zlikwidowano niemal wszystkie klasztory. Papież mianował 40 biskupów na nie obsadzonych dotąd diecezjach, nie konsultując tego z rządem.
Pius X bywa nazywany papieżem dzieci. Kochał je i pragnął, by jak najwcześniej spotkały się z Panem Jezusem, zanim szatan zajmie jego miejsce. Po wydaniu dekretu o wczesnej Komunii świętej otrzymał moc listów od dzieci. Pan Bóg obdarzył go także darem łask niezwykłych, m.in. uzdrawiania chorych.Święty Pius X - papież Eucharystii25 maja 1914 r. zdołał jeszcze zwołać konsystorz i ogłosić na nim wybór 13 nowych kardynałów. Z tej okazji dał wyraz swojemu przeczuciu bliskiej śmierci z powodu choroby nerek i oskrzeli, na którą od dawna cierpiał. 28 czerwca 1914 r. padł w Sarajewie od kuli zamachowca następca tronu Austro-Węgier, Franciszek Ferdynand. Wojna wisiała na włosku. Papież wydał orędzie do państw, usiłując zatrzymać groźbę wojny. Nie udało mu się to – 28 lipca stała się ona faktem. 21 sierpnia 1914 r. o godzinie 1 w nocy papież Pius X przeniósł się do wieczności. Następnego dnia odbył się jego pogrzeb i złożenie ciała do podziemi watykańskich pod bazyliką św. Piotra. 3 czerwca 1951 r. Pius XII dokonał uroczystej beatyfikacji sługi Bożego, a w trzy lata później, 29 maja 1954 r., ten sam papież dokonał jego uroczystej kanonizacji. Ciało św. Piusa X znajduje się w bazylice św. Piotra na Watykanie w kaplicy Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny. Jest on czczony jako patron esperantystów.W ikonografii św. Pius X przedstawiany jest w stroju papieskim.

Módlmy się. Boże, Ty dla obrony katolickiej wiary i odnowienia wszystkiego w Chrystusie napełniłeś świętego Piusa, papieża, duchem mądrości i apostolską mocą, † spraw łaskawie, abyśmy idąc za jego wskazaniami i przykładem, * osiągnęli wieczną nagrodę. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, † który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, * Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen.
Wtorek, 17 sierpnia 2021
ŚW. JACKA, PREZBITERA
Z dzieła Życie i cuda świętego Jacka, spisane przez Stanisława z Krakowa, lektora Zakonu Kaznodziejskiego
Oświecił serca Polaków światłem wiary
„Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką”. Stwórca wszechświata na początku tworząc niebo i ziemię, pozostawił ciemności nad bezmiarem wód. I rzekł: „Niechaj się stanie światłość. I stała się światłość”. I w ten sposób Bóg oświecił świat. A to, co uczynił u początku, dokonał też i przez błogosławionego Jacka. On, niby promień nowego słońca, rozproszył w Polsce ciemności grzechu, a serca Polaków oświecił światłem wiary. Światło dzienne przynosi ulgę w cierpieniach, budzi śpiących, każe śpiewać ptakom, a dzikie zwierzęta zapędza do ich kryjówek. Tak i święty Jacek, wysłany do Polski przez błogosławionego Dominika, wyzwolił Polaków z występków, obudził ich z uśpienia, skierował ku niebu i oswobodził z władzy szatana.
Imię Jacek wywodzi się ze słowa hiacynt, które oznacza zarówno kwiat, jak i szlachetny kamień. Oba te znaczenia dobrze się odnoszą do błogosławionego Jacka. Hiacynt bowiem jest rośliną o purpurowym kwiecie, Jacek zaś był w pokorze serca jak roślinka, co nie wystrzela wysoko w górę, był jak kwiat czysty i zdobny dobrowolnym ubóstwem. A szlachetny kamień tej samej nazwy, o blasku czerwieni, jest podobny do złota i jak złoto trwały. Tak i błogosławiony Jacek jaśniał światłością życia i głoszeniem Ewangelii, niezłomny w szerzeniu katolickiej wiary. Tak więc się tłumaczy znaczenie tego imienia.
Błogosławiony Jacek surowość życia przejął jak ze źródła od świętego Dominika. Odznaczał się bowiem pokorą serca, dziewiczą czystością, gorącą miłością Boga i bliźnich; była ona tak wielka, że widok strapionych i płaczących wyciskał z jego oczu strumienie łez i z płaczem błagał dla nich o zmiłowanie Boże. Miał zwyczaj spędzać noce w kościele i rzadko kiedy udawał się na spoczynek, a zmęczony czuwaniem, kładł się na kamieniu przed ołtarzem lub na ziemi i tak odpoczywał, a ciało swoje co noc aż do krwi chłostał. W piątki oraz w wigilie błogosławionej Dziewicy i Apostołów pościł o chlebie i wodzie, a wszystkie chwile swojego życia Bogu poświęcał. Zawsze bowiem oddawał się czy to nauce, czy głoszeniu słowa Bożego, czy słuchaniu spowiedzi, czy modlitwie lub też nawiedzaniu chorych i tak słowem i przykładem budował bliźnich.
W przeddzień uroczystości Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny święty Jacek modlił się przed Jej ołtarzem w kościele swojego zakonu w Krakowie i gdy tak we łzach i modlitewnym uniesieniu rozważał Jej radosne i cudowne Wniebowzięcie, ujrzał wielkie światło spływające na ołtarz. Zbliżyła się do niego błogosławiona Dziewica i rzekła: „Synu mój, Jacku, raduj się, albowiem twoje modlitwy miłe są mojemu Synowi i Zbawicielowi i o cokolwiek będziesz prosił za moją przyczyną, to otrzymasz”. To rzekłszy, wśród świateł i chórów anielskich odeszła do nieba. A święty mąż Jacek, pocieszony tym objawieniem, z ufnością wypraszał u Boga to, czego pragnął.

Święty Jacek rozmawia z Matką Bożą

Jacek urodził się w Kamieniu Śląskim, w ziemi opolskiej, na krótko przed 1200 rokiem. Był synem szlacheckiego, możnego rodu Odrowążów, krewnym biskupa krakowskiego Iwona Odrowąża i jego następcy, Jana Prandoty, również Odrowąża. Pierwsze nauki pobierał zapewne w Krakowie w szkole katedralnej. Być może jego nauczycielem był bł. Wincenty Kadłubek, który w kapitule krakowskiej mógł wówczas sprawować godność kanonika scholastyka (1183-1206). Jacek zamieszkał wtedy u stryja Iwona. Po ukończeniu szkoły katedralnej otrzymał święcenia kapłańskie z rąk biskupa Pełki lub bł. Wincentego. W 1219 r. był już kanonikiem krakowskim – został mianowany nim przez Iwona. Jest rzeczą prawdopodobną, że Iwo wysłał przedtem Jacka na studia teologiczne i prawa kanonicznego do Paryża i Bolonii. Sam wykształcony w Paryżu i w Vicenza, chciał, by i jego bratanek zdobył wiedzę i nabrał europejskiej ogłady. Jednak o tym źródła milczą.
W 1215 r. biskup Iwo – przebywając jako kanclerz księcia Leszka Białego na Soborze Laterańskim – poznał św. Dominika Guzmana. Po raz drugi zetknął się ze św. Dominikiem być może w Rzymie, kiedy w roku 1216 stał na czele delegacji polskiej, która miała złożyć hołd (obediencję) nowemu papieżowi Grzegorzowi IX. Wtedy prawdopodobnie wyraził życzenie, aby św. Dominik wysłał także do Polski swoich duchowych synów. Na to zapewne otrzymał odpowiedź, aby przysłał z Polski kandydatów. Kiedy więc Iwo został biskupem krakowskim (1218), udał się do Rzymu ze swymi kanonikami Jackiem i Czesławem. Iwo wrócił do Polski, a Jacek i Czesław pozostali w Rzymie u boku św. Dominika.Święty Jacek rozmawia z Matką BożąNakaz nowicjatu wtedy jeszcze nie istniał. Pojawił się on w zakonie św. Dominika dopiero w 1244 r. Dlatego po krótkim pobycie w rzymskim klasztorze św. Sabiny Dominik mógł obu kandydatów obłóczyć w habit z myślą rychłego wysłania ich do Polski. Bezpośrednią przyczyną decyzji wstąpienia do dominikanów przez Jacka i Czesława miały być niezwykłe wydarzenia, których obaj mężowie byli świadkami. W klasztorze św. Sabiny w Rzymie ujrzeli pewnego dnia św. Dominika w czasie Mszy świętej, uniesionego w ekstazie w górę. Tego właśnie dnia św. Dominik wskrzesił Napoleona, siostrzeńca kardynała Stefana, co głośnym echem odbiło się w Rzymie. Jacek i Czesław odbyli jedynie półroczny okres próby, po którym złożyli śluby na ręce św. Dominika.
Jeszcze tego samego roku (1219) jesienią Dominik wysłał obu Polaków do Bolonii. Szli pieszo o żebranym chlebie, jak to było wówczas w zakonie w zwyczaju, a nie konno, jak w czasie, gdy przybywali do Rzymu w orszaku biskupa Iwona. W Bolonii znajdował się wówczas główny i największy klasztor Zakonu Kaznodziejskiego. Pozostali tam rok, dokształcając się duchowo i umysłowo w obserwancji zakonu. Zdaniem niektórych pisarzy, dopiero teraz w roku 1220 lub nawet w 1221 Jacek i Czesław złożyli śluby, a nie w roku 1219. W maju 1221 r. w same Zielone Święta wzięli, być może, udział w kapitule generalnej Zakonu, na której utworzono pięć prowincji.
W roku 1221 św. Dominik lub jego pierwszy następca, bł. Jordan z Saksonii, wysłał grupę 4 braci do Polski. Prowincjałem ustanowił Pawła Węgra. Ponieważ ten musiał chwilowo zostać w Bolonii, na czele wyprawy ustanowił Jacka. Do Polski udali się więc pieszo Jacek, Czesław, Herman i Henryk Morawianin. Jacek niósł ze sobą, jak to było w zwyczaju, odpis bulli papieskiej polecającej biskupom nowy zakon. Za nimi po pewnym czasie podążył Paweł Węgier.
Jacek po drodze zatrzymywał się z towarzyszami swymi po klasztorach i domach księży. W miasteczku Fryzak na pograniczu Styrii i Karyntii zatrzymali się na dłuższy czas u kanoników regularnych. Kilku członków tego zakonu wstąpiło do nowej rodziny zakonnej św. Dominika. Jacek zostawił więc we Fryzaku jednego z kapłanów i brata Hermana Niemca wraz z nowymi kandydatami, a sam udał się do Lorch koło Linzu w Austrii. Stąd podążył do Pragi Czeskiej. Biskup Pragi przyjął ich bardzo serdecznie i prosił, by tam zostali. Ponieważ nie było jeszcze konkretnych propozycji, Jacek udał się z towarzyszami dalej do Krakowa.
Podróż Jacka z towarzyszami z Bolonii do Krakowa trwała kilka miesięcy. To świadczy o tym, że Jacek nie miał jeszcze konkretnego planu działania. Św. Dominik polecił mu badać po drodze możliwości pozyskiwania nowych członków i zakładanie nowych placówek. Jacek uczynił to najpierw we Fryzaku, a w kilka lat potem duchowi synowie św. Dominika założą również klasztor w Pradze i we Wrocławiu.Święty Jacek rozmawia z Matką BożąJesienią 1221 r. (6 sierpnia tego roku zmarł św. Dominik, jego następcą został wybrany bł. Jordan z Saksonii) Jacek z towarzyszami znalazł się w Krakowie. 1 listopada w Krakowie pierwszych synów św. Dominika uroczyście przyjął biskup Iwo. Zamieszkali oni początkowo na Wawelu, na dworze biskupim. 25 marca 1222 r. było już gotowe skromne zabudowanie przy kościółku Świętej Trójcy. Tam też uroczyście przenieśli się dominikanie. Jacek natychmiast zabrał się do budowy klasztoru i kościoła. Poprzedni kościół był drewniany i zbyt mały. Całość była gotowa w roku 1227. Koszty poniósł w całości biskup Iwo. Konsekracji nowego kościoła dokonał legat papieski kardynał Grzegorz Krescencjusz. W 1227 r. biskup Iwo dokonał uroczyście aktu przekazania fundacji. Dokument ten zachował się szczęśliwie po nasze czasy. Kiedy w dwa lata potem (1229) zmarł biskup Iwo w czasie swojej podróży do Włoch, dominikanie z wdzięczności sprowadzili jego ciało do Polski i umieścili je w swoim kościele w Krakowie. Biskup zażywał tak wielkiej czci, że oddawano mu cześć jako błogosławionemu aż do wydania dekretu przez papieża Urbana VIII (1634), który zabraniał oddawania czci osobom, które nie otrzymały oficjalnej aprobaty Stolicy Apostolskiej. Biskup Iwo darzył wielką czcią św. Dominika i sam zamierzał wstąpić do dominikanów krakowskich. Wystarał się nawet o zgodę papieża Honoriusza III (+ 1227). Jednak na wieść o tym z Polski posypały się protesty i papież zezwolenie swoje wycofał. Zachowały się listy papieża z grudnia 1223 r., pisane do biskupa Wrocławia i do kapituły krakowskiej, w których papież wyjaśnia, dlaczego najpierw wyraził swoją zgodę, a teraz ją cofa.
W roku 1225 przeorem w Krakowie został mianowany Gerard. Prowincjałem polsko-węgierskim był wówczas po Pawle Węgrze Teodoryk. Być może Jacek w tym czasie był już na Pomorzu, gdzie w Gdańsku i w okolicy miasta rozwijał żywą działalność. Zakon cieszył się niebywałym wzięciem. Garnęło się w jego szeregi wiele wybitnych jednostek. W bardzo krótkim czasie zaczęły się więc także mnożyć klasztory. Już w 1226 r. powstała odrębna prowincja polska. Jej pierwszym przełożonym został były student uniwersytetu paryskiego, Gerard. Na pierwszej kapitule prowincjalnej uchwalono wysłanie dominikanów do Pragi, Wrocławia, Kamienia Pomorskiego, Gdańska i Sandomierza. To, że kapituła uchwaliła założenie klasztorów w Gdańsku i Kamieniu Pomorskim, mogło być zasługą Jacka. Do Pragi został wysłany bł. Czesław, który jeszcze w tym samym roku założył tam klasztor, a w roku 1230 – w Iławie. W 1226 r. bł. Czesław założył konwent we Wrocławiu.
W 1228 roku Jacek został wybrany na kapitule prowincji delegatem na kapitułę generalną. Udał się więc w podróż w towarzystwie przeora konwentu sandomierskiego, Marcina, i prowincjała, Gerarda. Kapituła odbyła się w Paryżu. Wybór Jacka na delegata prowincji świadczy, że cieszył się on wówczas wielkim autorytetem. Na kapitule paryskiej wydzielono 6 klasztorów jako odrębną prowincję polską. Należały do niej domy w Krakowie, Gdańsku, Kamieniu Pomorskim, Sandomierzu, Pradze i we Wrocławiu. Liczba polskich dominikanów wynosiła wtedy ok. 50.

Święty Jacek wskrzesza NapoleonaW latach 1233-1236 głową polskiej prowincji był bł. Czesław. Jacek w tym czasie zakładał placówki dominikańskie na Pomorzu. Polska prowincja, zatwierdzona ostatecznie na kapitule generalnej w 1228 roku jako dwunasta z kolei, przeżywała swój prawdziwy rozkwit. Na Pomorzu dominikanów przyjął życzliwie książę Świętopełk. Powstały konwenty w Gdańsku i w Kamieniu Pomorskim (po roku 1225), w Chełmie i w Płocku (1233), w Elblągu (1236), potem w Toruniu, a nawet w Rydze, Dorpacie i Królewcu.
Jacek ustanowił przełożonym nad klasztorami pomorskimi swojego ucznia, Benedykta, a nad klasztorami litewskimi – Wita. Obaj do czasu wydania wspomnianego wcześniej dekretu papieża Urbana VIII (1634) cieszyli się chwałą błogosławionych. Wierny swoim założeniom ewangelizacji, zaraz po kapitule generalnej Jacek udał się na prawosławną Ruś, gdzie założył klasztor w Kijowie (po roku 1228). Misja ta musiała rokować wielkie nadzieje, skoro z tego czasu mamy aż pięć bulli papieskich. Jednak w 1233 r. książę kijowski, podburzony przez prawosławnych kniaziów, zlikwidował na pewien czas placówkę kijowską. Powodzeniem cieszyła się placówka dominikańska w księstwie suzdalskim pod Moskwą i w Haliczu, gdzie Jacek założył również konwent (1238). Według tradycji dominikańskiej, trzy lata wcześniej powstał ośrodek dominikański także w Przemyślu (1235).
Po Krakowie, Gdańsku i Kijowie przyszła kolej na Prusy. Systematyczną pracę nad nawróceniem Prusaków rozpoczęli już cystersi z Łekna od roku 1206. Ich trud misyjny wydawał pewne owoce. Z czasem jednak okazało się, że Prusacy są silniejsi. Konrad Mazowiecki sprowadził więc w 1226 r. do Polski Krzyżaków. Ci, zaraz po przybyciu na Mazowsze zwrócili się do generała Zakonu Kaznodziejskiego, bł. Jordana, o kapłanów tak dla własnej obsługi, jak też dla prowadzenia misji. Z polecenia generała chętnie Krzyżakom z pomocą pospieszyli dominikanie z klasztorów w Gdańsku, Chełmnie i Płocku. W tej akcji misyjnej brał żywy udział Jacek, który nie mógł przewidzieć przewrotnych planów Krzyżaków, którzy zagarniali tereny oczyszczone z pogaństwa dla siebie. 2 października 1233 r. odbył się w Kwidzynie zjazd, w którym wzięli udział przywódcy krzyżaccy, Henryk Brodaty, Konrad Mazowiecki, arcybiskup gnieźnieński Pełka i bł. Czesław – ówczesny prowincjał polski. Był na tym zjeździe również Jacek. Omawiano na nim plan akcji nawrócenia Prus. Zaborcza polityka Krzyżaków prawdopodobnie zniechęciła Jacka do dalszego angażowania się w akcję misyjną w Prusach.

Święty Jacek z monstrancją i figurą Matki Bożej

Jak wielki wpływ zdobyli dominikanie w tym czasie, świadczy to, że na cztery biskupstwa, założone na obszarze Prus w XIII w., trzy były w ręku dominikanów: biskupem Chełmna został były prowincjał polski, Henryk z Lipska (1245), diecezję pomezańską (Kwidzyn) otrzymał dominikanin Ernest (1249), a biskupem sambijskim (w Królewcu) został Theward (1251). Biskupem na Litwie w Wilnie został uczeń Jacka, Wit. Książę litewski Mendog przyjął chrzest i otrzymał z rąk papieża Innocentego IV koronę królewską (1253). W tym samym czasie książę ruski, Daniel, przystąpił do unii z Kościołem rzymskim i otrzymał z rąk tegoż papieża koronę (1253). Wcześniej, w 1248 r., zostali wyświęceni na biskupów inni uczniowie Jacka: Henryk dla Jaćwingów, Bernard dla Halicza i Gerard dla reszty Rusi. Były starania, aby w Łukowie utworzyć stałe biskupstwo dla nawracania pogańskich Jadźwingów. Wreszcie biskupem łotewskim został mianowany inny uczeń Jacka, Meinard. Wszyscy wymienieni biskupi cieszyli się chwałą błogosławionych. Niestety, piękne dzieło na Rusi zniszczył najazd Tatarów. W 1241 r. padły ich ofiarą klasztory w Haliczu i Kijowie. Litwę źle usposobił przeciwko chrześcijaństwu zaborczy i bezwzględny zakon Krzyżaków, tak że odpadła wtedy od Kościoła. Podobnie stało się z Jaćwingami. Prusaków zaś Krzyżacy do tego stopnia zniszczyli, że pozostała po nich zaledwie nazwa.
Według listy cudów, jakie nam zostawił biograf Jacka – lektor dominikański, o. Stanisław – wynika, że od roku 1240 Jacek mieszkał już w konwencie krakowskim. Przyczyną zaprzestania tak rozległej i dynamicznej akcji mogła być niechęć prawosławnych książąt ruskich, najazd Tatarów na Ruś i zaborcza polityka Krzyżaków, którzy paraliżowali wszelkie misyjne wysiłki polskich dominikanów. Zachowały się dwa dokumenty z lat 1236 i 1238, które zawierają podpis Jacka. Przyznają one Krzyżakom przywileje odnośnie ziem pruskich. Jacek występuje w nich jako świadek. Dowodzi to, że piastował wtedy jakiś urząd, przez co jego podpis był konieczny. Jednak rychło Jacek zawiódł się na zakonie rycerskim. Jako prawy syn św. Dominika nie mógł zrozumieć, że można ideę misyjną tak dalece wypaczyć.Lektor Stanisław podaje, że Jacek zmarł w Krakowie w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny 15 sierpnia 1257 r. po dłuższej chorobie. Być może forsowne podróże misyjne, w ówczesnych warunkach bardzo prymitywne i męczące, zniszczyły jego organizm. W tym czasie liczba klasztorów dominikańskich dochodziła do 30, w tym liczba konwentów, czyli pełnych, kanonicznych klasztorów, dochodziła do 20: w Polsce, w Prusach i na Pomorzu było ich 12, w Czechach i na Morawach – 8, a 10 klasztorów – na Śląsku. Liczba zakonników była szacowana na 300-400. Prowincja czeska została wyłoniona z polskiej dopiero w roku 1311.Święty Jacek z monstrancją i figurą Matki BożejJacek musiał swoim braciom zostawić wzór niezwykłej świętości i zakonnej obserwancji, skoro od samego początku jego grób był otoczony wielką czcią i otrzymywano przy nim niezwykłe łaski. W zapiskach konwentu krakowskiego z roku 1277 czytamy taki fragment: „W klasztorze krakowskim leży brat Jacek, mocen wskrzeszać zmarłych”. Rozpoczęto także starania o kanonizację, jak świadczy o tym fakt prowadzenia księgi cudów. Księga ta, prowadzona przy grobie Jacka w latach 1257-1290, przytacza ponad 35 niezwykłych wypadków. Jednak najazdy tatarskie, a potem walki o tron krakowski i dalsze wypadki sprawiły, że dopiero w XV w. ponowiono starania w Rzymie. Wskutek tych działań papież Klemens VII w roku 1427 zezwolił na obchodzenie święta św. Jacka w prowincji polskiej. Intensywne dalsze starania poparte przez królów polskich Stefana Batorego i Zygmunta III dały rezultat. 17 kwietnia 1594 r. papież Klemens VIII zaliczył uroczyście Jacka w poczet świętych. Jacek był siódmym z kolei dominikaninem wśród świętych, a piątym spośród Polaków wyniesionych na ołtarze. Relikwie św. Jacka spoczywają w osobnej kaplicy w kościele Świętej Trójcy w Krakowie w okazałym grobowcu. Kiedy w roku 1612 została utworzona dominikańska prowincja ruska, otrzymała za patrona św. Jacka. Św. Jacek jest otaczany czcią nie tylko w Polsce (zwłaszcza w Krakowie i na Śląsku), ale również w całej Europie, a także w obu Amerykach i Azji.
Jak głosi tradycja, Jacek Odrowąż nie przyjmował żadnych godności zakonnych. Skupił się na ważnych celach zakonu dominikańskiego na terenie Polski. Jego życie było przepełnione czcią dla Matki Bożej. Legenda głosi, że kiedy musiał w czasie najazdu Tatarów na Kijów opuścić miasto, zabrał ze sobą Najświętszy Sakrament, aby go uchronić od zniewagi. Wtedy z wielkiej kamiennej figury miała odezwać się Matka Boża: „Jacku, zabierasz Syna, a zostawiasz Matkę?” „Jakże Cię mogę zabrać, Matko Boża, kiedy Twoja figura jest tak ciężka?” Jednak na polecenie z nieba, kiedy uchwycił figurę, miała okazać się bardzo lekką. W kościele dominikanów w Krakowie pokazują dużą statuę kamienną pod nazwą „Matki Bożej Jackowej”.

W ikonografii Święty przedstawiany jest w habicie dominikańskim, z monstrancją w jednej ręce i figurą Matki Bożej w drugiej.

Módlmy się. Wszechmogący, wieczny Boże, dzięki Twojej łasce święty Jacek przez wytrwałe głoszenie Ewangelii odnowił i umocnił w wierze wiele narodów, † za jego wstawiennictwem pomnóż naszą wiarę, * abyśmy byli zdolni pracować dla Twojej chwały i zbawienia ludzi. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, † który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, * Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen.

ŚW. ROCHA

Święty Roch

Homilia św. Jana Chryzostoma, biskupa, do Listu do Rzymian

Chrystus nakazuje miłosierdzie

Bóg Syna swego dał; a oto ty nie chcesz dać chleba Temu, który dla ciebie został wydany i zgładzony. Dla ciebie nie oszczędził Go Ojciec, chociaż jest Jego prawdziwym Synem; ty zaś nie zauważasz Go, jak ginie z głodu, a przecież masz udzielić z tego, co jest Jego własnością, udzielić ze względu na twoje własne dobro.

Cóż gorszego może być od takiej niegodziwości? Dla ciebie wydany, dla ciebie zgładzony, dla ciebie wędruje głodny. Gdy dajesz, to z tego, co stanowi Jego własność, aby samemu odnieść korzyść; ale nawet tego nie czynisz.

Czyż ci, którzy tylu zachętami nawoływani, trwają nadal w szatańskiej swej nieludzkości, nie są bardziej nieczuli niż kamienie? Ale nie wystarczyło Mu ponieść krzyż i śmierć; zechciał nadto stać się ubogim i podróżnym, bezdomnym i nagim, więźniem i chorym, aby cię przynajmniej w ten sposób przywołać.

Jeśli nie chcesz odwzajemnić się jako Temu, który za ciebie cierpiał, to jednak z powodu mego ubóstwa ulituj się nade Mną. A jeśli z powodu ubóstwa nie chcesz, niechże wzruszy cię choroba albo więzienie. Gdy nawet i to nie wywoła ludzkiego odruchu, zważ na małość mej prośby. Nie proszę o nic wielkiego: kawałek chleba, dach nad głowę, słowo otuchy.

Gdybyś i potem trwał nadal obojętny, okaż współczucie przynajmniej ze względu na królestwo niebieskie, przynajmniej na nagrodę, którą obiecałem. A może i na to wcale nie zważasz?

Poddaj się przynajmniej naturalnemu odruchowi widząc nagiego i wspomnij moją na krzyżu nagość, którą zniosłem dla ciebie. A jeśli tej nie chcesz pamiętać, to przynajmniej tę, którą znoszę teraz w ubogim i nagim.

Niegdyś byłem dla ciebie w więzieniu, dla ciebie i teraz jestem, abyś poruszony więzami jednymi albo drugimi, zechciał okazać Mi nieco współczucia. Niegdyś byłem dla ciebie głodny, teraz znowu jestem, pragnąłem wisząc na krzyżu, a teraz pragnę w ubogich, aby cię tym lub tamtym do siebie pociągnąć i dla twego własnego zbawienia uczynić miłosiernym.

Proszę cię zatem, abyś obdarzony tysiącem dobrodziejstw, zechciał się Mi odwzajemnić. Nie domagam się jak od tego, kto jest Mi winien, lecz wynagradzam jak dobroczyńcę i za drobne przysługi obdarowuję królestwem.

Nie mówię: „Połóż kres memu ubóstwu”, ani „uczyń Mnie bogatym”, chociaż to dla ciebie stałem się ubogim, ale tylko o chleb proszę, odzienie i trochę pociechy w trudnym położeniu.

Gdy jestem w więzieniu, nie wymagam, abyś uwolnił Mnie od więzów i wyprowadził; proszę o jedno tylko: abyś Mnie dla ciebie uwięzionego nawiedził. Tyle miłości Mi wystarczy i za nią daję niebo. Chociaż sam z daleko straszniejszych więzów cię wyzwoliłem, jednak to Mi wystarczy, gdy zechcesz Mnie uwięzionego odwiedzić.

Mógłbym wprawdzie i bez tego obdarzyć cię chwałą, ale chcę być twoim dłużnikiem, abyś wraz z nagrodą miał także niejako do niej podstawę.

Święty Roch

Niewiele zachowało się pewnych wiadomości o św. Rochu. Jest pewne, że zmarł przed rokiem 1420, gdyż wtedy pojawia się jego pierwszy żywot i pierwsze ślady jego kultu. Urodził się w wieku XIV w Montpellier (południowa Francja). Jego rodzice mieli należeć do zamożniejszych w mieście. Kiedy przez długi czas nie mieli dziecka, uprosili sobie syna modlitwą i jałmużnami.
Roch stracił rodziców w młodym wieku. Wówczas, idąc za radą Ewangelii: „Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie” (Mt 19, 21), pieszo, z kijem podróżnym w ręku udał się z pielgrzymką do Rzymu. Nie doszedł jednak do Wiecznego Miasta, gdyż w miasteczku włoskim Acquapendente zastał epidemię dżumy. Zatrzymał się tam, aby zarażonym spieszyć z pomocą, nie bacząc, że sam naraża się na śmiertelne niebezpieczeństwo. W nagrodę za to heroiczne poświęcenie dla bliźnich Pan Bóg miał go obdarzyć łaską uzdrawiania. Zjednało mu to sławę świętego. Uciekając przed otaczającym go tłumem wielbicieli, opuścił miasto i udał się do Rzymu, gdzie spędził ok. 3 lat, nawiedzając kościoły, opiekując się chorymi i ubogimi.W drodze powrotnej do Francji zatrzymał się w Loreto. W Piacenza znowu zastał epidemię dżumy. Przy posłudze chorym zaraził się. Znalazł się jednak pewien zamożny człowiek, który się nim zajął. Kiedy Roch wyzdrowiał, udał się dalej na północ. Gdy jednak znalazł się już nad Jeziorem Wielkim w miasteczku Angera, pochwycili go żołnierze pograniczni i biorąc go za szpiega, uwięzili. Poddano go indagacjom śledczym, połączonym ze stosowaniem tortur. Wycieńczony, po pięciu latach więzienia Roch zmarł w lochu. Jego niewinność i świętość miał ujawnić cudowny napis na ścianie więzienia: „Ci, którzy zostaną dotknięci zarazą, a będą wzywać na pomoc św. Rocha, jako swego pośrednika i orędownika, będą uleczeni”. Mieszkańcy miasta ujęli się więc za pielgrzymem. Zabrali ze sobą jego relikwie i pochowali je w kościele parafialnym. Potem przeniesiono je do Voghera, a wreszcie do Wenecji (w roku 1485), gdzie są do dzisiaj.
Kult św. Rocha rozszedł się szybko po Europie. Częste epidemie, które dziesiątkowały ludność i wyludniały osady ludzkie, sprzyjały rozwojowi czci św. Rocha jako patrona od zarazy. Od wieku XV należał do Czternastu Wspomożycieli. Niemało do rozpowszechnienia jego kultu przyczynili się franciszkanie, którzy uważają go za swojego tercjarza. Jego imię nakazał umieścić w Martyrologium Rzymskim Grzegorz XIII (+ 1585), a potwierdził tę decyzję surowy papież Urban VIII (+ 1644). Ku czci św. Rocha powstała nawet rodzina zakonna (rochici).
Św. Roch jest patronem Montpellier, Parmy, Wenecji; aptekarzy, lekarzy, ogrodników, rolników, szpitali i więźniów. Uważany jest także za opiekuna zwierząt domowych.W ikonografii św. Roch przedstawiany jest jako młody pielgrzym lub żebrak w łachmanach, z psem liżącym mu rany albo biegnącym obok. Jego atrybutami są: anioł, anioł i pies trzymający w pysku chleb, pies, torba pielgrzyma.

Módlmy się. Boże, Tobie przynosi chwałę sława świętych, bo Ty dajesz zbawienną skuteczność modlitwom tych, którzy polecają się ich wstawiennictwu; † wspominając zasługi świętego Rocha, który przecierpiał zaraźliwą chorobę, * pokornie prosimy, aby lud Twój za jego przyczyną zawsze był wolny od zarazy i wiernie służył Twojemu Imieniu. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, † który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, * Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen.

 

Niedziela, 15 sierpnia 2021
WNIEBOWZIĘCIE NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY
Uroczystość
Adam SETKOWICZ - Matka Boska Zielna | Artinfo.pl - portal rynku sztuki
(Łk 1, 39-56)
Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w pokoleniu Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: „Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana”. Wtedy Maryja rzekła: „Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy. Bo wejrzał na uniżenie swojej służebnicy. Oto bowiem odtąd błogosławić mnie będą wszystkie pokolenia. Gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny. święte jest Jego imię, A Jego miłosierdzie z pokolenia na pokolenie nad tymi, co się Go boją. Okazał moc swego ramienia, rozproszył pyszniących się zamysłami serc swoich. Strącił władców z tronu, a wywyższył pokornych. Głodnych nasycił dobrami, a bogatych z niczym odprawił. Ujął się za swoim sługą, Izraelem, pomny na swe miłosierdzie. Jak przyobiecał naszym ojcom, Abrahamowi i jego potomstwu na wieki”. Maryja pozostała u niej około trzech miesięcy; potem wróciła do domu.
Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny – Wikipedia, wolna encyklopedia
Z konstytucji apostolskiej Munificentissimus Deus papieża Piusa XII

Święte i chwalebne jest ciało Dziewicy Maryi
Ojcowie Kościoła i wielcy Doktorowie w homiliach i kazaniach, głoszonych ludowi z okazji dzisiejszego święta, mówili o Wniebowzięciu Bogarodzicy jako o prawdzie znanej i przyjmowanej przez wiernych chrześcijan; objaśniali ją obszernie oraz przy pomocy głębokich racji teologicznych podawali istotę i znaczenie tej prawdy. To święto – podkreślali nade wszystko – nie tylko przypomina, że ciało błogosławionej Dziewicy Maryi zostało zachowane od jakiegokolwiek zepsucia, ale też jest wspomnieniem Jej triumfu nad śmiercią i uwielbienia w niebie na wzór Jednorodzonego Syna, Jezusa Chrystusa.
Dlatego św. Jan Damasceński, najznamienitszy głosiciel tej prawdy, porównując Wniebowzięcie cielesne Matki Bożej Rodzicielki z innymi Jej darami i przywilejami, stwierdza płomiennie: „Wypadało, aby Ta, która wydając na świat Zbawiciela, zachowała nieskalane dziewictwo, także po śmierci pozostała nietknięta skażeniem ciała. Wypadało, aby Ta, która w swym łonie nosiła Stwórcę, jako Dziecię, została przyjęta do Boskich przybytków. Wypadało, by Oblubienica Ojca zamieszkała w niebieskich komnatach. Wypadało, aby Matka, która patrzyła na Syna swego przybitego do krzyża i której serce przeszył miecz boleści, oszczędzony Jej w chwili wydania na świat Zbawiciela, oglądała Go królującego wraz z Ojcem w niebie. Wypadało, aby Matka Boga miała wszystko to, co należy do Jej Syna, aby jako Matka i Służebnica Boga była czczona przez wszystkie stworzenia”.
Święty zaś Germanus z Konstantynopola uważał, że zachowanie od skażenia ciała Dziewicy Bogarodzicy Maryi i wzięcie do nieba odpowiada nie tylko Jej Boskiemu macierzyństwu, ale także szczególnej świętości Jej dziewiczego ciała: „Oto jawisz się – według słów Pisma – «w blasku piękności». Twe dziewicze ciało jest całe święte, całe czyste, całe mieszkaniem Boga. Przeto nie obróci się w proch, ale jako ludzkie zostanie przeniesione do nieskazitelności życia wiecznego. Jest to jednak to samo ciało żywe, doskonale uwielbione, nieskażone, obdarzone życiem wiecznym”.
Inny znowu starożytny pisarz stwierdza: „Ponieważ Maryja jest najchwalebniejszą Matką Chrystusa, naszego Zbawiciela i Boga, Dawcy życia i nieśmiertelności, dlatego od Niego otrzymuje życie i z Nim na wieki dzieli nieskazitelność ciała. To On wezwał Ją z grobu i przyjął do siebie w sposób sobie tylko znany”.
Wszystkie te dowody i wypowiedzi świętych Ojców opierają się na Piśmie świętym jako ostatecznym fundamencie. Stawia nam ono przed oczy Matkę Boga zjednoczoną najdoskonalej z Boskim Synem i zawsze dzielącą z Nim Jego los.
Przede wszystkim jednak trzeba pamiętać, że od drugiego wieku Ojcowie przedstawiają Dziewicę Maryję jako nową Ewę; choć podporządkowaną nowemu Adamowi, to jednak zjednoczoną z Nim najściślej w Jego walce z odwiecznym wrogiem. Walka ta, zgodnie z zapowiedzią Protoewangelii ma zakończyć się ostatecznym zwycięstwem nad grzechem i śmiercią, które w pismach świętego Pawła występują zawsze wzajemnie powiązane. Dlatego, podobnie jak zmartwychwstanie Chrystusa stanowiło istotę i ostateczne trofeum tego zwycięstwa, tak też udział Dziewicy w walce Syna powinien zakończyć się uwielbieniem dziewiczego ciała, zgodnie ze słowami Apostoła: „Kiedy zaś to, co zniszczalne, przyodzieje się w niezniszczalność, wtedy sprawdzą się słowa, które zostały napisane: Zwycięstwo pochłonęło śmierć”.
A zatem wielka Matka Boga, Jezusa Chrystusa, „jednym i tym samym rozporządzeniem” Opatrzności w przedziwny sposób niepokalana w poczęciu, nieskalana Dziewica w Boskim macierzyństwie, doskonała towarzyszka Boskiego Zbawiciela, odnoszącego pełne zwycięstwo nad grzechem i jego skutkami, otrzymała jako najwspanialsze zwieńczenie swych przywilejów dar wolności od zepsucia cielesnego, i podobnie jak Syn, po zwycięstwie nad śmiercią, została z ciałem i duszą wzięta do chwały niebios, by tam zajaśnieć jako Królowa zasiadająca po prawicy swego Syna, „nieśmiertelnego Króla wieków”.
O wy, kwiaty mej młodości, prosto z łąki zioła, Co na Matkę Boską Zielną znoszą do kościoła...” | naOSTRO.info
 
Prawda o Wniebowzięciu Matki Bożej stanowi dogmat naszej wiary, choć formalnie ogłoszony stosunkowo niedawno – przez papieża Piusa XII 1 listopada 1950 r. w konstytucji apostolskiej Munificentissimus Deus:
 
„…powagą Pana naszego Jezusa Chrystusa, świętych Apostołów Piotra i Pawła i Naszą, ogłaszamy, orzekamy i określamy jako dogmat objawiony przez Boga: że Niepokalana Matka Boga, Maryja zawsze Dziewica, po zakończeniu ziemskiego życia z duszą i ciałem została wzięta do chwały niebieskiej” (Breviarium fidei VI, 105)
 
Wniebowzięcie MaryiOrzeczenie to papież wypowiedział uroczyście w bazylice św. Piotra w obecności prawie 1600 biskupów i niezliczonych tłumów wiernych. Oparł je nie tylko na innym dogmacie, że kiedy przemawia uroczyście jako wikariusz Jezusa Chrystusa na ziemi w sprawach prawd wiary i obyczajów, jest nieomylny; mógł je wygłosić także dlatego, że prawda ta była od dawna w Kościele uznawana. Papież ją tylko przypomniał, swoim najwyższym autorytetem potwierdził i usankcjonował.
 
Przekonanie o tym, że Pan Jezus nie pozostawił ciała swojej Matki na ziemi, ale je uwielbił, uczynił podobnym do swojego ciała w chwili zmartwychwstania i zabrał do nieba, było powszechnie wyznawane w Kościele katolickim. Już w VI wieku cesarz Maurycy (582-602) polecił obchodzić na Wschodzie w całym swoim państwie w dniu 15 sierpnia osobne święto dla uczczenia tej tajemnicy. Święto to musiało lokalnie istnieć już wcześniej, przynajmniej w V w. W Rzymie istnieje to święto z całą pewnością w wieku VII. Wiemy bowiem, że papież św. Sergiusz I (687-701) ustanawia na tę uroczystość procesję. Papież Leon IV (+ 855) dodał do tego święta wigilię i oktawę.
Z pism św. Grzegorza z Tours (+ 594) dowiadujemy się, że w Galii istniało to święto już w VI w. Obchodzono je jednak nie 15 sierpnia, ale 18 stycznia. W mszale na to święto, używanym wówczas w Galii, czytamy, że jest to „jedyna tajemnica, jaka się stała dla ludzi – Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny”. W prefacji zaś znajdujemy słowa: „Tę, która nic ziemskiego za życia nie zaznała, słusznie nie trzyma w zamknięciu skała grobowa”.
U Ormian uroczystość Wniebowzięcia Maryi rozpoczyna nowy okres roku kościelnego. Liturgia ormiańska na ten dzień mówi m.in.: „Dziś duchy niebieskie przeniosły do nieba mieszkanie Ducha Świętego. (…) Przeżywszy w swym ciele życie niepokalane, zostałaś dzisiaj owinięta przez Apostołów, a przez wolę Bożą uniesiona do królestwa swojego Syna”.
W liturgii abisyńskiej, czyli etiopskiej, w tę uroczystość Kościół śpiewa: „W tym dniu wzięte jest do nieba ciało Najświętszej Maryi Panny, Matki Bożej, naszej Pani”.
15 sierpnia obchodzą pamiątkę tej tajemnicy również Chaldejczycy, Syryjczycy i maronici. Kalendarz koptyjski pod dniem 21 sierpnia opiewa Wniebowzięcie ciała Matki Bożej do nieba.
 
Wniebowzięcie Maryi
Różne bywają nazwy tej uroczystości: Wzięcie Maryi do nieba, Przejście, Zaśnięcie, Odpocznienie Maryi. Nie wszyscy ojcowie Kościoła, zwłaszcza na Wschodzie, byli przekonani o fizycznej śmierci Matki Najświętszej. Dlatego także Pius XII w swojej konstytucji apostolskiej nie mówi nic o śmierci, a jedynie o chwalebnym uwielbieniu ciała Maryi i jego wniebowzięciu. Kościół nie rozstrzygnął zatem, czy Maryja umarła i potem została wzięta do nieba z ciałem i duszą, czy też przeszła do chwały nie umierając, lecz „zasypiając”.
 
Warto przytoczyć dość jasne wypowiedzi Ojców Kościoła na temat wniebowzięcia Maryi. Na Zachodzie pierwszą wzmiankę o tym niezwykłym przywileju Maryi podaje św. Grzegorz z Tours: (+ 594):
 
I znowu przy Niej stanął Pan, i kazał Jej przyjąć święte ciało i zanieść w chmurze do nieba, gdzie teraz połączywszy się z duszą zażywa wraz z wybranymi dóbr wiecznych, które się nigdy nie skończą.
 
Św. Ildefons (+ 667):
 
Wielu przyjmuje jak najchętniej, że Maryja dzisiaj przez Syna Swego (…) do pałaców niebieskich z ciałem została wyniesiona.
 
Św. Fulbert z Chartres (+ 1029) pisze podobnie:
 
Chrześcijańska pobożność wierzy, że Bóg Chrystus, Syn Boży, Matkę swoją wskrzesił i przeniósł Ją do nieba.
 
Św. Piotr Damiani (+ 1072) tak opiewa wielkość tajemnicy dnia Wniebowzięcia:
 
Wielki to dzień i nad inne jakby jaśniejszy, w którym Dziewica królewska została wyniesiona do tronu Boga Ojca i posadzona na tronie. (…) Budzi ciekawość aniołów, którzy Ją pragną zobaczyć. Zbiera się cały zastęp aniołów, aby ujrzeć Królową, siedzącą po prawicy Pana Mocy w szacie złocistej w ciele zawsze niepokalanym.
 
Z innych świętych można by wymienić: św. Anzelma (+ 1109), św. Piotra z Poitiers (+ 1112), św. Bernarda (+ 1153) i św. Bernardyna (+ 1444).
 
Wniebowzięcie Maryi
 
Najpiękniej jednak o tej tajemnicy piszą Ojcowie Wschodu. Św. Jan Damasceński (+ ok. 749) podaje, jak cesarzowa Pulcheria (ok. roku 450) wystawiła kościół ku czci Matki Bożej w Konstantynopolu i prosiła listownie biskupa Jerozolimy Juwenalisa o relikwie Matki Bożej. Juwenalis odpisuje jej na to, że relikwii takich nie ma, gdyż ciało Jej zostało wzięte do nieba „jak to wiemy ze starożytnego i bardzo pewnego podania”.
 
Z kolei św. Jan Damasceński opisuje śmierć Maryi Panny w otoczeniu Apostołów:
 
Kiedy zaś dnia trzeciego przybyli do grobu, aby opłakiwać Jej zgon, ciała już Maryi nie znaleźli.
 
Kazanie swoje kończy refleksją:
 
To jedynie mogli pomyśleć, że Ten, któremu podobało się wziąć ciało z Dziewicy Maryi i stać się człowiekiem; Ten, który zachował Jej nienaruszone dziewictwo nawet po swoim narodzeniu, uchronił Jej ciało od skażenia i przeniósł je do nieba przed powszechnym ciał zmartwychwstaniem. (…) W czasie tego wniebowzięcia, o Matko Boża, wojska anielskie przejęte radością i czcią okryły swoimi skrzydłami Twoje ciało, wielki namiot Boży.
 
Św. Modest, biskup Jerozolimy (+ 634), niemniej pewnie opowiada się za tajemnicą Wniebowzięcia Maryi:
 
Jako najchwalebniejszą Matkę Chrystusa, Zbawcy naszego, który jest dawcą życia i nieśmiertelności, wskrzesił Ją z grobu i wziął do siebie w sposób sobie wiadomy.
 
Św. Andrzej z Krety (+ 740):
 
Był to zaiste nowy widok, przechodzący siły rozumu, gdy niewiasta, która swoją czystością przewyższała niebian, w ciele (swoim) weszła do niebieskich przybytków. Jak przy narodzeniu Chrystusa nienaruszonym był Jej żywot, tak samo po Jej śmierci nie rozsypało się Jej ciało. O dziwo! Przy porodzeniu pozostała nieskażoną i w grobie również nie uległa zepsuciu.
 
Św. German, patriarcha Konstantynopola (+ 732), w kilku kazaniach sławi tę tajemnicę, a nawet opisuje przymioty ciała Maryi po Jej wzięciu do nieba:
 
Najświętsze ciało Maryi już powstaje z martwych, jest lekkie i duchowe, gdyż zostało już przemienione na zupełnie nieskazitelne i nieśmiertelne. (…) Tak jak napisano, jesteś piękna i Twoje dziewicze ciało jest święte, jest przybytkiem Boga i dlatego zostało zachowane od obrócenia się w proch. (…) Niemożliwym było, aby Twoje ciało, to naczynie godne Boga, w proch się rozsypało po śmierci. (…) Ciało Twoje dziewicze jest całkiem święte, choć jest ciałem ludzkim. Ponieważ dostąpiło najdoskonalszego żywota nieśmiertelnego (…), nie może ulec śmierci.
 
Św. Kosma, biskup z Maiouma (+ 743), mówi:
 
Rodząc Boga, Niepokalana, zdobyłaś palmę zwycięstwa nad naturą, (…) zmartwychwstałaś dla wieczności. Grób i śmierć nie mogą zatrzymać pod swoją władzą Bogurodzicy.
 
Wniebowzięcie MaryiTeolodzy Kościoła usiłują nie tylko stwierdzić fakt istnienia tej tajemnicy, ale także go uzasadnić. O tej tajemnicy pisali św. Tomasz z Akwinu (+ 1274), św. Albert Wielki (+ 1280), Jan Gerson (+ 1429), Suarez (+ 1617) i inni. Kiedy w XV w. Jan Marcelle w kazaniu na Wniebowzięcie Maryi wypowiedział zdanie, że „nie jesteśmy wcale zobowiązani pod grzechem śmiertelnym wierzyć, że Maryja została z ciałem do nieba wziętą”, gdyż nie jest to dogmat, cały fakultet uniwersytetu paryskiego wystąpił z całą stanowczością przeciwko niemu i zażądał, by te słowa odwołał, gdyż tego rodzaju wypowiedź pobrzmiewa herezją i jest sprzeczna z ogólnie wyznawaną prawdą.
Pisarze kościelni podkreślają, że skoro Matka Chrystusowa była poczęta bez grzechu, skoro Bóg obdarzył Ją przywilejem Niepokalanego Poczęcia, to konsekwencją tego jest, że nie podlegała prawu śmierci. Śmierć bowiem jest skutkiem grzechu pierworodnego. Ponadto nie wypadało, aby ciało, z którego Chrystus wziął swoją ludzką naturę, miało podlegać rozkładowi. Chrystus, którego ciało Bóg zachował od zepsucia, mógł zachować od skażenia także ciało swojej Matki. Wreszcie tajemnica zmartwychwstania i wniebowzięcia jest przewidziana dla wszystkich ludzi, dlatego nie sprzeciwia się rozumowi, aby Chrystus dla swojej Rodzicielki przyspieszył ten dzień.
Dlaczego jednak dopiero od VI w. ta prawda przenika tak mocno świadomość wierzących? W Kościele jest więcej takich prawd, które rozwijały się i zostały wyjaśnione definitywnie później. Tak było np. odnośnie do osoby Jezusa Chrystusa, gdy występowano przeciwko Jego naturze Boskiej, przeciwko prawdzie o Jego dwóch naturach, dwóch wolach (arianizm, nestorianizm, monofizytyzm), a nawet przeciwko Jego naturze ludzkiej. Ogłoszenie prawdy o wniebowzięciu Maryi jako dogmatu wiary było przypieczętowaniem i ukoronowaniem starożytnej tradycji Kościoła.
 
Wniebowzięcie MaryiWedług Tradycji Matka Boża ostatnie lata swego życia spędziła w Jerozolimie w pobliżu Wieczernika albo w Efezie. Większość badaczy przychyla się do pierwszej możliwości. Istnieje przekaz, że św. Jan Apostoł opuścił Ziemię Świętą w czasie pierwszego wielkiego prześladowania Kościoła w roku 34 i udał się z Maryją do Efezu. Chciał Ją w ten sposób uchronić przed niebezpieczeństwami prześladowań. Jednakże w pierwotnej literaturze chrześcijańskiej nie ma żadnej wzmianki o takiej podróży. Ponadto ustalono, że św. Jan udał się do Efezu dopiero ok. 68 roku, Maryja miałaby więc wtedy około 85-90 lat. Św. Paweł Apostoł, który wkrótce po śmierci Chrystusa przybył do Efezu, nic nie wspomina, aby przed nim w tym mieście był św. Jan z Maryją. Nie napotkał tam też żadnych śladów chrześcijaństwa.
Apokryficzne Acta Johannis z drugiej połowy II w. wspominają, że Jan, gdy przybył do Efezu, sam był już stary, nie ma też żadnej wzmianki, by Maryja była tam z nim. Aeteria, pątniczka nawiedzająca miejsca święte w latach 385-386, wspomina, że Jan był pogrzebany w Efezie, natomiast nie wie nic, aby tam był grób Maryi. Pseudo-Dionizy Areopagita pisze, że w czasie swojej pielgrzymki do Ziemi Świętej w roku 363-364 dowiedział się od św. Cyryla Jerozolimskiego, patriarchy Jerozolimy, że grób Maryi był w Jerozolimie w Dolinie Jozafata. Podobny opis zawiera apokryf Księga Jana z IV w. W apokryfie tym jest mowa o tym, że Maryja umarła śmiercią naturalną w Jerozolimie, została pogrzebana u stóp Góry Oliwnej w Dolinie Jozafata i że została wzięta do nieba. Wszystkie znane starożytne apokryfy wskazują, że grób Maryi jest w Getsemani w Dolinie Jozafata. Obecnie znajduje się tam kościół, którym opiekują się prawosławni Grecy.
 
Wniebowzięcie MaryiKult Maryi Wniebowziętej był w Kościele bardzo żywy i zdecydowanie wyróżniał się wśród wielu innych. Wystawiono tysiące świątyń pod wezwaniem Matki Bożej Wniebowziętej. W ciągu wieków powstało 8 zakonów pod tym wezwaniem: 1 męski (asumpcjoniści – Augustianie od Wniebowzięcia) i 7 żeńskich. W ikonografii scena Wniebowzięcia Maryi należy do bardzo często przedstawianych (dla przykładu: Fra Angelico – w kilku obrazach, Taddeo di Bartolo, Ottaviano Nelli, Giotto, Pinturicchio, C. Bellini, Raffael, Tycjan, Tintoretto, Tiepolo, Perugino, Procaccini, Filippino Lippi, Veronese, Murillo, Velasquez, Konrad von Goest; rzeźbiarze: Liberale da Verona, L. della Robbia, Michał Pacher, Wit Stwosz). Pod opiekę Maryi Wniebowziętej oddał Węgry król św. Stefan, a Francję – król Ludwik XIII (powtórzył to także Ludwik XV).
 
W polskiej (i nie tylko) tradycji dzisiejsze święto zwane jest również świętem Matki Bożej Zielnej. Na pamiątkę podania głoszącego, że Apostołowie zamiast ciała Maryi znaleźli kwiaty, poświęca się kwiaty, zioła i kłosy zbóż. Lud wierzy, że zioła poświęcone w tym dniu za pośrednictwem Maryi otrzymują moc leczniczą i chronią od chorób i zarazy. Rolnicy tego dnia dziękują Bogu za plony ziemi i ziarno, które zebrali z pól.
Wniebowzięcie Matki Bożej - 15 sierpnia: święcenie ziół – zwyczaj stary i ciągle żywy | Niedziela.pl
Litania na Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny
Kyrie elejson, Chryste elejson, Kyrie elejson.
Chryste usłysz nas, Chryste wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba Boże – zmiłuj się nad nami.
Synu Odkupicielu świata Boże – zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty Boże – zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, Jedyny Boże – zmiłuj się nad nami.
O Maryjo, która ze świętym utęsknieniem pragnęłaś połączyć się z Twoim Synem, módl się za nami.
O Maryjo, przy której błogosławionym zgonie byli obecni święci Aniołowie,
O Maryjo, którą przy śmierci najukochańszy Syn Twój odwiedził,
O Maryjo, któraś najczystszą duszę swoją w ręce Stworzyciela Twego oddała,
O Maryjo, której panieńskie ciało zawsze było przybytkiem Boskim,
O Maryjo, której święte ciało zostało pogrzebane przy radosnym śpiewie Aniołów,
O Maryjo, której święte ciało nie było wydane na zniszczenie,
O Maryjo, wzięta z duszą i ciałem do nieba,
Od zbytecznego przywiązania do stworzenia, wybaw nas wstawieniem się Twoim.
Od nieumiarkowanego smutku po stracie naszych przyjaciół,
Od wszelkich chorób i boleści duszy i ciała,
Od śmierci w grzechu,
Przez błogosławione zaśnięcie Twoje,
Przez radosne zmartwychwstanie Twoje,
Przez chwalebne Twe przyjście do nieba,
Przez ukoronowanie Twoje,
Przez niewypowiedziane radości Twoje i chwałę,
My, grzeszni, prosimy Cię, wysłuchaj nas.
Abyś nas we wszystkich naszych strapieniach pocieszać i wspomagać raczyła,
Abyś nas od podstępu złych duchów bronić raczyła,
Abyś nam dobrą śmierć uprosić raczyła,
Abyś nam w godzinie śmierci przebaczenie wszystkich grzechów naszych uprosić raczyła,

PANIE JEZU, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie.

PANIE JEZU, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie.
PANIE JEZU, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.
Módlmy się: Ty wejrzałeś na pokorę Najświętszej Maryi Panny i wyniosłeś Ją do godności Matki Twojego Jedynego Syna, a w dniu dzisiejszyimuwieńczyłeś Ją najwyższą chwałą, spraw, abyśmy zbawieni przez śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, przez Jego prośby mogli wejść do wiecznej chwały. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.

Komentarze do poszczególnych czytań przygotowane przez Bractwo Słowa Bożego

Komentarz do pierwszego czytania

Apokalipsa to słowo Boże mówiące nie tylko o przyszłości. To słowo skierowane do wspólnoty, która dziś doświadcza realnej walki dobra ze złem. Dla pierwszych odbiorców Księgi Apokalipsy siły zła były związane z potęgą pogańskiego Rzymu, prześladującego chrześcijan, w tym autora Apokalipsy – świętego Jana. My, którzy dziś rozważamy te słowa, także żyjemy w świecie, który zdaje się zalewać ogrom zła – grzesznych wyborów ludzi, zagubienia własnej tożsamości, jawnego odrzucania Boga. Sami często też doświadczamy tego, jak trudno jest wierzyć w Chrystusa, jak bardzo nas zalewa to, co złe, jak bardzo szatan nas niepokoi.
Nie jesteśmy jednak w tej walce sami. Dziś patrzymy na Najświętszą Maryję Pannę Wniebowziętą, która jest też obrazem Kościoła, a więc nas – wierzących. Co więcej, siły nie są równoważne – szatan jest tylko stworzeniem, nie może równać się z Bogiem, który jest Panem historii.
Wśród ciemności współczesnego świata bardzo wielu wierzących odkrywa na nowo, że warto zaprzyjaźnić się z Maryją. Oprócz pokornej modlitwy różańcem, nabożeństwa pierwszych sobót miesiąca, noszenia szkaplerza, wielu ludzi podejmuje też inne formy modlitwy. Ale w nich wszystkich chodzi właśnie o relację z Maryją jako Matką – bo nie ma dla nas innej drogi do Jezusa. Św. Ludwik Maria Grignon de Montfort mówi bardzo mocno: ,,Kto nie ma Maryi za matkę, ten nie ma Boga za ojca” (Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, pkt. 30). To Ona zwycięża wrogie panowanie szatana, i z Nią nie musimy się bać.

Komentarz do psalmu

Psalm 45 to hymn na zaślubiny króla. Kościół rozważa te słowa przede wszystkim w kontekście Chrystusa – ,,najpiękniejszego spośród synów ludzkich” – który jest Oblubieńcem Kościoła. Który pragnie być Oblubieńcem każdego z nas. W dzisiejszej liturgii śpiewamy te słowa, patrząc na Najświętszą Maryję Pannę Wniebowziętą. Ona jest obrazem Kościoła, jest Oblubienicą Ducha Świętego i Matką każdego z nas w porządku łaski. Tak jak poczęła w swoim łonie Chrystusa i potem Go zrodziła, tak samo w naszych duszach strzeże obecności Boga i pomaga nam wydawać owoce dobrego życia w jedności z Jezusem. Maryja Wniebowzięta jest nie tylko Matką, ale także Królową. W starotestamentalnym Izraelu szczególną rolę obok króla miała właśnie nie tyle żona króla, ile Królowa-Matka. Nazywano Ją ,,Wielką Panią” i to jej król oddawał szczególny szacunek. Pokazuje to chociażby relacja króla Salomona do jego matki, Batszeby: ,,Król wyszedł na jej spotkanie i oddał jej głęboki pokłon, a potem usiadł na swoim tronie. Ustawiono również tron dla matki króla, która usiadła po jego prawej stronie. Wtedy powiedziała do niego: <>. Król jej odpowiedział: <<proś, moja=”” matko,=”” gdyż=”” tobie=”” nie=”” odmówię=””>> (1 Krl 2, 19b-20). Choć z dalszych wersetów dowiadujemy się, że król nie spełnia prośby Batszeby, aby ocalić własną pozycję królewską, to przywołany dialog możemy czytać właśnie w kluczu relacji Matki Bożej do Chrystusa. Jej prośbom nigdy nasz Pan nie odmawia, jeśli tylko są zgodne z Jego wolą i dobre dla nas. Na czym polega królowanie Chrystusa? Na czym polega królowanie Maryi? Chodzi przede wszystkim o królowanie w naszych sercach. My możemy być tymi, którzy towarzyszą Maryi w Jej orszaku, w Jej królowaniu – przez nasze życie w czystości serca, w oddaniu i wierności Bogu w naszej sytuacji życiowej. Jak rozważa św. Ludwik Maria Grignon de Montfort: ,,Podobnie jak Jezus Chrystus jest Królem nieba i ziemi (…), tak Maryja jest Królową nieba i ziemi przez łaskę. Otóż królestwo Jezusa Chrystusa rozciąga się głównie w sercu i wnętrzu człowieka, według słów Pisma Świętego: Królestwo Boże w was jest (Łk 17, 21), również więc i królestwo Najświętszej panny znajduje swe siedlisko we wnętrzu człowieka, czyli w jego duszy. Dzięki temu bywa Ona wraz z Synem swoim uwielbiona przez dusze więcej niżeli przez wszystkie cuda stworzenia. Może Ją więc zwać ze świętymi Królową serc” (Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, pkt. 38).</proś,>

Komentarz do drugiego czytania

,,W Chrystusie wszyscy będą ożywieni”. Dzisiejsza uroczystość pokazuje nam jasno, że śmierć nie jest pierwotnym zamysłem Pana Boga. Jak mówi natchniony autor Księgi Mądrości: ,,Śmierci Bóg nie uczynił i nie cieszy się z zagłady żyjących. (…) Do nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka – uczynił go obrazem swej własnej wieczności. A śmierć weszła w świat przez zawiść diabła i doświadczają jej ci, którzy do niego należą” (Mdr 1, 13; 2, 23n). Śmierć jest konsekwencją grzechu pierworodnego, skażenia naszej ludzkiej natury. Maryja, zachowana od tej skazy, jest też wolna od śmierci. Ona jest tą, która należy do Chrystusa i zaraz po Nim, chwalebnie zmartwychwstałym, doświadcza radości zbawionych w niebie. Maryja Wniebowzięta przypomina nam, że naszym celem jest niebo i życie w ciele uwielbionym, zmartwychwstałym.
Wśród tych, którzy należą do Chrystusa i zmartwychwstaną, mamy znaleźć się także my. Choć każdy z nas doświadczy prawdopodobnie śmierci fizycznej, nie musimy się bać – Chrystus przeszedł tę drogę, rzeczywiście umarł, ale zmartwychwstał, był silniejszy od śmierci. On chce wyzwalać nas nie tylko ze śmierci fizycznej, ale przede wszystkim z każdej naszej śmierci duchowej.
W kościele seminaryjnym w Warszawie czczony jest obraz Matki Bożej Dobrej śmierci. Ta, która z ciałem i duszą przebywa w niebie, jest najlepszą towarzyszką nie tylko naszego życia na ziemi, ale także pocieszycielką i drogą do Chrystusa w momencie śmierci. Ona chce nam także pomagać w wychodzeniu z każdej naszej śmierci grzechu, smutku, egoizmu. Sam Jezus daje nam Ją za Matkę (por. J 19, 25-27).

Komentarz do Ewangelii

Słuchamy dziś pięknego hymnu Magnificat, który mamy nie tylko rozważać intelektualnie, ale przyjąć sercem. To modlitwa, która ma każdego dnia kształtować naszą modlitwę – Kościół odmawia ją zawsze w Nieszporach, wieczornej modlitwie Liturgii Godzin.
Maryja nie skupia się na sobie, ale na Bogu. Ona jest cała zapatrzona w Boga, cała piękna, pełna uwielbienia. Ona uwielbia Jezusa, którego nosi w sobie, którego, jak uczą ojcowie Kościoła, najpierw poczęła w duszy przez wiarę, a potem w ciele. I właśnie ze skupienia na Jezusie płynie Jej radość. Możemy powiedzieć, że choć te słowa wypowiedziała po raz pierwszy w domu Elżbiety, to wypowiada je teraz nieustannie w niebie – jako Królowa Wniebowzięta, całkowicie zjednoczona ze swoim Synem.
W każdej Eucharystii głosimy zwycięstwo Chrystusa na drzewie krzyża i wyznajemy wiarę w to, że ostatecznie to On pokona wszelkie zło w świecie, że ostatecznie, pomimo tak groźnej walki, to Chrystus jest zwycięzcą szatana. To wyznanie wypowiadamy zwłaszcza po konsekracji; ,,Głosimy śmierć Twoją Panie Jezu, wyznajemy Twoje zmartwychwstanie, i oczekujemy Twego przyjścia w chwale”. Ale jest ono też zawarte w słowach odmawianych wspólnie z kapłanem po modlitwie Ojcze nasz: ,,Bo Twoje jest królestwo, i potęga, i chwała na wieki”. Nie bójmy się wypowiadać tych słów z wiarą i pewnością, że po czasie naszych codziennych zmagań i cierpień – osobistych, rodzinnych, zawodowych – ostatecznie zwycięży Chrystus, a w ich przeżywaniu wystarczy nam Jego łaski.

Komentarze zostały przygotowane przez ks. Mateusza Mickiewicza

Zwyczaje ludowe w święto Wniebowstąpienia Maryi Panny – Matki Boskiej Zielnej – Wiadomości

Skąd zwyczaj poświęcenia kwiatowych i zielnych bukietów w święto Wniebowzięcia?

Jak wierzymy, Matka Boża nie umarła, lecz zasnęła głębokim snem, a aniołowie zanieśli Jej duszę wraz z ciałem do nieba, gdzie jaśnieje jako Królowa zasiadając po prawicy Jezusa Chrystusa. Według jednej z zachowanych w przekazach ustnych opowieści, w dniu zaśnięcia zjechali się z różnych stron świata apostołowie, by u podnóża Góry Oliwnej pochować ciało Matki Bożej. Nie było jednak wśród nich Tomasza, którego ominęło już wcześniej pierwsze spotkanie z Jezusem Zmartwychwstałym w Wieczerniku. Gdy wreszcie przybył, poprosił o otwarcie grobu. Gdy wszedł do wewnątrz nie znalazł tam ciała Maryi. Na miejscu gdzie zostało złożone, leżały tylko wianki i pachnące lilie. Stąd zwyczaj święcenia w tym dniu pachnących kwiatów i ziół.

Poświęcenie bukietów zielnych przypada w czasie późnego lata, gdy kończą się żniwa i w sadach dojrzewają owoce. Poświęcone kwiaty, zioła i owoce mają zapewnić dostatek na przyszły rok. Dlatego poświęcone płody rolne dawano do zjedzenia zwierzętom aby dobrze się chowały. Ziele zapewnia dobrobyt nie tylko w gospodarstwie, ale też chroni przed gradobiciem, powodzią i szkodnikami. W tradycji ludowej poświęcone wianki stawia się przy oknach i gromnicach, wierząc, że w ten sposób Maryja Panna uchroni dom od gradu i piorunów w czasie burzy. Przy chorobach właśnie z poświęconych 15 sierpnia ziół przygotowywano dawniej leki (napary, a sproszkowane podawano do posiłków).

OBRZĘD BŁOGOSŁAWIEŃSTWA ZIÓŁ I KWIATÓW W UROCZYSTOŚĆ WNIEBOWZIĘCIA NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY 15 SIERPNIA

Błogosławieństwo ziół i kwiatów odbywa się po modlitwie po Komunii świętej.
W Niepokalanej i Wniebowziętej Matce naszego Pana, Jezusa Chrystusa, Kościół podziwia i wysławia wspaniały owoc Odkupienia i jakby w przeczystym obrazie z radością ogląda to, czym cały pragnie i spodziewa się być.
Bukiety kwiatów, roślin zielonych i ziół leczniczych, które przynosimy dzisiaj do kościoła, oznaczają duchową dojrzałość Maryi i bogactwo łask, jakimi Bóg od wieków obdarzył Matkę swojego Syna i naszą. Za przyczyną Królowej nieba i ziemi prośmy Boga, aby te zioła, kwiaty i owoce, przez Niego błogosławione, służyły dobru ludzi i zwierząt.

MODLITWA BŁOGOSŁAWIEŃSTWA
Panie, nasz Boże, Ty sprawiasz, że na ziemi rosną trawy, zioła i zboża na pożywienie i lekarstwo dla ludzi i zwierząt. Od Ciebie pochodzi obfitość wody i promieni słońca, aby wszystko, co się zieleni i rozkwita, owocowało, gdy nadejdzie czas zbiorów.
Prosimy Cię, pobłogosław † przyniesione do Ciebie pierwociny zieleni tego roku, młode pędy zbóż, trawy, zioła i kwiaty. Zachowaj je od suszy, gradu, powodzi i wszelkiej szkody, aby wzrastały, radowały oczy, przynosiły jak najobfitszy plon i mogły służyć zdrowiu ludzi i zwierząt.
A gdy będziemy schodzić z tego świata, niech nas, niosących pełne naręcza dobrych czynów, przedstawi Tobie Najświętsza Dziewica Wniebowzięta, najdoskonalszy owoc tej ziemi, abyśmy zasłużyli na przyjęcie do Twojego domu. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.

Celebrans kropi wodą święconą zgromadzonych i bukiety ziół.

Piątek, 13 sierpnia 2021

NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY KALWARYJSKIEJ

Z przemówienia papieża Jana Pawła II
w czasie pielgrzymki do Kalwarii Zebrzydowskiej

Tajemnica jedności Matki z Synem
Kalwaria Zebrzydowska: Sanktuarium Matki Bożej – i dróżki. Nawiedzałem je wiele razy, począwszy od lat moich chłopięcych i młodzieńczych. Nawiedzałem je jako kapłan. Szczególnie często nawiedzałem sanktuarium kalwaryjskie jako arcybiskup krakowski i kardynał. Przybywaliśmy tu wiele razy z kapłanami, koncelebrując przed Matką Bożą, czasem pełne Prezbiterium Kościoła krakowskiego, zwłaszcza w momentach ważnych. Jednakże najczęściej przybywałem tutaj sam i wędrowałem po dróżkach Pana Jezusa i Jego Matki, rozpamiętywałem Ich najświętsze tajemnice. A oprócz tego polecałem Panu Jezusowi przez Maryję sprawy szczególnie trudne i sprawy szczególnie odpowiedzialne w całym moim posługiwaniu biskupim, potem kardynalskim. Wiedziałem, że coraz częściej muszę tu przychodzić, bo po pierwsze: spraw takich było coraz więcej, a po drugie – dziwna rzecz – one się zwykle rozwiązywały po takim moim nawiedzeniu na dróżkach. Mogę wam powiedzieć dzisiaj, moi drodzy, że prawie żadna z tych spraw, które czasem niepokoją serce biskupa, a w każdym razie pobudzają jego poczucie odpowiedzialności, nie dojrzała inaczej, jak tutaj, przez domodlenie jej w obliczu Wielkiej Tajemnicy wiary, jaką Kalwaria kryje w sobie.
Kalwaria ma w sobie coś takiego, że człowieka wciąga. Co się do tego przyczynia? Może i to naturalne piękno krajobrazu, który stąd się roztacza, u progu polskich Beskidów. Z pewnością ono nam przypomina także o Maryi, która – by odwiedzić Elżbietę – „udała się w okolicę górzystą”. Nade wszystko jednakże to, co tutaj stale człowieka pociąga na nowo, to właśnie owa tajemnica zjednoczenia Matki z Synem i Syna z Matką. Tajemnica ta opowiedziana jest plastycznie i szczodrze przez wszystkie kaplice i kościółki, które rozłożyły się wokół centralnej bazyliki.
Tajemnica zjednoczenia Matki z Synem i Syna z Matką na dróżkach Męki Pańskiej, a potem na szlaku Jej pogrzebu od kaplicy Zaśnięcia do „grobu Matki Bożej”. A wreszcie tajemnica zjednoczenia w chwale na dróżkach Wniebowzięcia i Ukoronowania. Wszystko to, rozłożone w przestrzeni i czasie, wśród tych gór i wzgórz, omodlone przez tyle serc, przez tyle pokoleń, stanowi szczególny rezerwuar, żywy skarbiec wiary, nadziei i miłości Ludu Bożego tej ziemi. Zawsze, kiedy tu przychodziłem, miałem świadomość, że zanurzam się w tym właśnie rezerwuarze wiary, nadziei i miłości, które nanosiły na te wzgórza, na to sanktuarium, całe pokolenia Ludu Bożego ziemi, z której pochodzę, i że ja z tego skarbca czerpię. I zawsze miałem tę świadomość, że owe tajemnice Jezusa i Maryi, które tu rozważamy, modląc się za żywych lub za zmarłych, są istotnie niezgłębione. Stale do nich powracamy i za każdym razem nie mamy dość. Zapraszają nas one, aby wrócić na nowo – i na nowo się w nie zagłębić. W tych tajemnicach wyrażone jest zarazem wszystko, co składa się na ludzkie, ziemskie pielgrzymowanie, na „dróżki” dnia powszedniego. Co za wspaniała zresztą nazwa – trudno znaleźć w innych językach jakiekolwiek słowo, które by temu odpowiadało. Wszystko, co składa się na te dróżki ludzkiego dnia powszedniego, zostało przejęte przez Syna Bożego i za pośrednictwem Jego Matki jest człowiekowi wciąż oddawane na nowo: wychodzi z życia i wraca do życia ludzkiego. Ale oddawane już jest w nowej postaci, jest prześwietlone nowym światłem, bez którego życie ludzkie nie ma sensu, pozostaje w ciemności. „Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia”. Oto jest owoc mojego wieloletniego pielgrzymowania po kalwaryjskich dróżkach. Owoc, którym z wami się dzielę.
A jeśli do czego pragnę was zachęcić i zapalić, to abyście nie przestawali nawiedzać tego sanktuarium. I niech Sanktuarium Kalwaryjskie nadal skupia pielgrzymów, niech służy archidiecezji krakowskiej i całemu temu rejonowi, który tradycyjnie ściąga tutaj z Zachodu i Wschodu, z Południa i Północy, niech służy całemu Kościołowi w Polsce. Niech tutaj dokonuje się wielkie dzieło duchowej odnowy mężczyzn i kobiet, młodzieży męskiej i młodzieży żeńskiej, liturgicznej służby ołtarza wszystkich.
Wszystkich też, którzy tutaj przybywać będą, proszę, aby modlili się za jednego z kalwaryjskich pielgrzymów, którego Chrystus wezwał tymi samymi słowami co Szymona Piotra. Wezwał go poniekąd z tych wzgórz i powiedział: „Paś baranki moje, paś owce moje”. I o to proszę, abyście się za mnie tu modlili, za życia mojego i po mojej śmierci.
Bazylika w Kalwarii Zebrzydowskiej

W ufundowanym przez Mikołaja Zebrzydowskiego na początku XVII w. klasztorze bernardynów w Kalwarii Zebrzydowskiej czczony jest łaskami słynący obraz Matki Bożej Płaczącej. Znajduje się on w bocznej kaplicy bazyliki Matki Bożej Anielskiej. Został on ukoronowany w dniu 15 sierpnia 1887 r. przez kard. Albina Dunajewskiego.

Wizerunek Matki Bożej Kalwaryjskiej (bez sukienek)Sam obraz o wymiarach 74 cm x 90 cm, nieznanego autorstwa, pochodzi z I połowy XVII w. Namalowano go farbą olejną na grubym, lnianym płótnie. Jego twórca wzorował się na obrazie znajdującym się w kościele parafialnym w Myślenicach koło Krakowa. Madonna z tulącym się do Niej Dzieciątkiem przedstawiona jest w półfigurze, z wyraźnym nachyleniem w stronę Dzieciątka. Jej lewa dłoń, z szeroko rozpostartymi palcami, spoczywa na wysokości piersi. Uwagę zwracają ciemne, zamyślone oczy Maryi, ze spojrzeniem skierowanym w dół, w stronę widza. Wysokie czoło, wolne od zmarszczek, okalają brązowe włosy okryte welonem. Głowę przykrywa ozdobny czepiec. Pulchne Dzieciątko zostało przedstawione w pozycji stojącej od kolan, wyraźnie przechyla się w stronę Madonny. Lewą rączką obejmuje Jej szyję, prawą zaś chwyta fałdy Jej płaszcza. Szeroko otwarte, ciemne oko, kieruje ufne spojrzenie w stronę Matki. Usta pozostają lekko rozchylone. Ciemnowłosą główkę okrywa czepiec. Delikatna szata osłaniająca biodra opada miękko w dół.

Wizerunek Matki Bożej KalwaryjskiejBazylika i klasztor bernardynów w Kalwarii Zebrzydowskiej położone są na południe od miasta, a na południe i wschód od nich znajdują się 42 kaplice i kościoły dróżek. Jest to jedno z ważniejszych miejsc kultu pasyjnego i maryjnego. Znajduje się ono na liście Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO. Od 1979 r. głównemu kościołowi w Kalwarii przysługuje tytuł bazyliki mniejszej.
Wizerunek Matki Bożej Kalwaryjskiej szczególnie czułym kultem otaczał kard. Karol Wojtyła, a potem – również papież św. Jan Paweł II. Wielokrotnie modlił się przed tym obrazem, zarówno w czasie swojej posługi arcybiskupa metropolity Krakowa, jak i następcy św. Piotra. W sanktuarium modlił się także papież Benedykt XVI.

MODLITWA ZAWIERZENIA
 
Matko Kalwaryjska, spraw, byśmy byli z Tobą i sobą jedno.
„Przeto, Orędowniczko nasza, one miłosierne oczy Twoje na nas zwróć,
a Jezusa, błogosławiony owoc żywota Twojego, po tym wygnaniu nam okaż.
O łaskawa, o litościwa, o słodka Panno Maryjo!”
Wejrzyj, łaskawa Pani, na ten lud, który od wieków
pozostawał wierny Tobie i Synowi Twemu.
Wejrzyj na ten naród, który zawsze pokładał nadzieję
w Twojej matczynej miłości.
Wejrzyj, zwróć na nas swe miłosierne oczy, wypraszaj to,
czego dzieci Twoje najbardziej potrzebują.
Dla ubogich i cierpiących otwieraj serca zamożnych.
Bezrobotnym daj spotkać pracodawcę.
Wyrzucanym na bruk pomóż znaleźć dach nad głową.
Rodzinom daj miłość, która pozwala przetrwać wszelkie trudności.
Młodym pokazuj drogę i perspektywy na przyszłość.
Dzieci otocz płaszczem swej opieki, aby nie ulegały zgorszeniu.
Wspólnoty zakonne ożywiaj łaską wiary, nadziei i miłości.
Kapłanów ucz naśladować Twojego Syna w oddawaniu co dnia życia za owce.
Biskupom upraszaj światło Ducha Świętego, aby prowadzili ten Kościół
jedną i prostą drogą do bram Królestwa Twojego Syna.
Matko Najświętsza, Pani Kalwaryjska, wypraszaj także i mnie siły ciała i ducha,
abym wypełnił do końca misję, którą mi zlecił Zmartwychwstały.
Tobie oddaję wszystkie owoce mego życia i posługi; Tobie zawierzam losy Kościoła;
Tobie polecam mój naród;
Tobie ufam i Tobie raz jeszcze wyznaję:
Totus Tuus, Maria! Totus Tuus. Amen.

Środa, 11 sierpnia 2021

ŚW. KLARY, DZIEWICY

Święta Klara

Z Listu świętej Klary do błogosławionej Agnieszki z Pragi

Patrz na ubóstwo, pokorę i miłość Chrystusa

Szczęśliwy ten, kto ma udział w świętej uczcie, tak że całym sercem może przylgnąć do Pana; zastępy niebios nieustannie podziwiają Jego piękno, a swoją słodyczą wzrusza On serca. Wpatrywanie się w Niego napełnia mocą, Jego dobroć nasyca, a Jego słodycz orzeźwia. Jego wspomnienie jest blaskiem świetlanym. Jego wonność ożywia umarłych, a widok Jego chwały napełni szczęściem wszystkich mieszkańców Jeruzalem z niebios. Jest to ujrzenie wiekuistej chwały, „odblasku wieczystej światłości i zwierciadła bez skazy”. Spoglądaj co dzień w to zwierciadło, królowo i oblubienico Jezusa Chrystusa. Zobacz tam twoje oblicze, aby się przyozdobić kwiatami cnót, niby szatą wzorzystą, będąc strojna na zewnątrz i w duchu, jak przystoi córce i czystej oblubienicy Najwyższego Króla. Albowiem to zwierciadło ukazuje nam blask błogosławionego ubóstwa, świętej pokory i niewysłowionej miłości, i za łaską Bożą to w nim ujrzysz, gdy będziesz się w nie wpatrywała.

Ujrzysz więc najpierw Jezusa złożonego w żłóbku i owiniętego w pieluszki. O jakże podziwu godna pokora i zdumiewające ogołocenie. Król aniołów, Pan nieba i ziemi złożony w żłobie! Patrz dalej na Jego uniżenie i błogosławione ubóstwo, na niezliczone Jego trudy i cierpienia, które poniósł dla zbawienia ludzi. Patrz w końcu na niewysłowioną miłość, która przyjęła mękę krzyża i śmierć ze wszystkich najhaniebniejszą. Dlatego, wisząc na krzyżu, upominał On przechodzących, aby to rozważyli: „Wszyscy, co drogą zdążacie, przyjrzyjcie się, patrzcie, czy jest taka boleść, jak boleść, co mnie przygniata”. Wołającemu i skarżącemu się Panu odpowiedzmy jednym głosem i jednym sercem: „Stale wspomina, rozważa i omdlewa dusza w mym wnętrzu”. O królowo Króla niebios, niech to wszystko roznieca w tobie płomień coraz większej miłości. Rozważ ponadto niewymowne radości, bogactwa i zaszczyty wiekuistego życia i sercem spragnionym oraz pełnym miłości wołaj: „O Boski Oblubieńcze, pociągnij mnie za sobą! Pobiegnijmy! Jak słodka jest wonność twych pachnideł”. Pobiegnę i nie spocznę, aż mnie wprowadzi do sali biesiadnej, a jego lewa ręka podtrzyma moją głowę, a jego prawica obejmie mnie z miłością.

Ale tym wszystkim upojona pamiętaj o mnie, twojej matce; wiedz o tym, że twoje imię pozostaje wyryte w głębi mojego serca i że jesteś mi droższa niż inne.

Klara urodziła się w Asyżu w 1193 lub 1194 r. Była najstarszą z trzech córek pana Favarone z rycerskiego rodu Offreduccio i jego żony Ortolany. Jej matka, podczas ciąży, w trakcie modlitwy usłyszała słowa: „Nie bój się, gdyż to dziecko zabłyśnie swym życiem jaśniej niż słońce!” Pod wpływem tych słów nadała dziewczynce imię Klara (z języka łacińskiego clara – jasna, czysta, sławna).

Święta KlaraŚwięta KlaraŚwięta Klara

Klara wzrastała w atmosferze miłości i pobożności. Gdy miała 12 lat, w Asyżu zaczął swą działalność Jan Bernardone, przyszły św. Franciszek. Z czasem zaczął zdobywać ludzi, którzy poświęcali swe życie Bogu. Klara często spotykała się z nim, by zrozumieć jego słowa. Rodzice, zamożni mieszczanie, daremnie dwa razy usiłowali wydać córkę za mąż. Klara poprosiła bowiem Franciszka, by zwrócił się z prośbą do biskupa Asyżu, aby mogła stać się siostrą Braci Mniejszych. W Niedzielę Palmową 28 marca 1212 r. z całą rodziną poszła do pobliskiego kościoła. Po poświęceniu palm każdy odbierał palmę z rąk biskupa. Biskup Gwidon podszedł jednak sam do Klary i wręczył jej palmę – był to umówiony wcześniej znak zgody. Tej samej nocy dziewczyna wymknęła się z domu, by oddać życie Chrystusowi. Z rąk św. Franciszka otrzymała zgrzebny habit i welon zakonny. Po pewnym czasie przyłączyła się do niej jej siostra, bł. Agnieszka.

Klara odmówiła powrotu do domu swoim krewnym, którzy przyjechali, by ją do tego przekonać. Franciszek wystawił siostrom mały klasztor przy kościółku św. Damiana. Pierwszą jego ksienią została Klara. Franciszek bardzo cieszył się z powstania tej rodziny żeńskiej. Kiedy bowiem bracia byli zajęci życiem apostolskim, siostry miały dla nich stanowić zaplecze pokuty i modlitwy. Zakon nosił nazwę Pań Ubogich, potem nazwano je II Zakonem, a popularnie klaryskami. W 1215 roku Innocenty III nadał zakonowi Klary „przywilej ubóstwa”. Siostry nie mogły posiadać żadnej własności, a powinny utrzymywać się jedynie z pracy swoich rąk. Odtąd San Damiano stało się kolebką nowego Zakonu. Wstępowały do niego głównie córki szlacheckie, pozostawiając wszystko i wybierając skrajne ubóstwo.

Swoje żarliwe modlitwy Klara wspierała surowym życiem, częstymi postami i nocnymi czuwaniami. Dokonywała już za życia cudów – cudownie rozmnożyła chleb dla głodnych sióstr, uzdrawiała je, wyjednała im opiekę Jezusa. Pod koniec życia doznała cudownej łaski; kiedy bowiem nadeszła noc Narodzenia Pańskiego, osłabiona i chora Klara pozostała na swym posłaniu. Otrzymała jednak łaskę widzenia i słyszenia Pasterki, odprawianej w pobliskim kościele z udziałem Franciszka i jego braci. Z tego też powodu św. Klara została patronką telewizji. Po śmierci św. Franciszka cały trud utrzymania zakonu spadł na jej barki.
Klara w klasztorze św. Damiana żyła przez 42 lata. Wyczerpujące posty, umartwienia i czuwania spowodowały, że 11 sierpnia 1253 r. umarła. Następnego dnia odbył się jej uroczysty pogrzeb, któremu przewodniczył papież Innocenty IV. Jej ciało złożono w grobie, w którym przedtem spoczywało ciało św. Franciszka. Już dwa lata później Aleksander IV, po zebraniu koniecznych materiałów kanonizacyjnych, ogłosił ją świętą. Papież dokonał jej uroczystej kanonizacji w Anagni w 1255 roku.

Ikonografia najczęściej przedstawia św. Klarę z monstrancją w ręku. Podanie bowiem głosi, że w czasie najazdu Saracenów na Asyż Klara miała ich odstraszyć Najświętszym Sakramentem, który wyniosła z kościoła. Blask płynący z Hostii miał jakoby porazić wroga i zmusić go do ucieczki. Legenda powstała zapewne na tle szczególnego nabożeństwa, jakie miała św. Klara do Eucharystii.

Módlmy się. Miłosierny Boże, Ty doprowadziłeś świętą Klarę do umiłowania ubóstwa, † spraw za jej wstawiennictwem, * abyśmy żyjąc w ubóstwie ducha zgodnie z nauką Chrystusa doszli do oglądania Ciebie w królestwie niebieskim. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, † który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, * Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen.

 

Wtorek, 10 sierpnia 2021

ŚW. WAWRZYŃCA, DIAKONA I MĘCZENNIKA

Święto

Patron - O parafii - Parafia pw. św. Wawrzyńca w Gdyni

Kazanie św. Augustyna, biskupa

(Kazanie 304, 1-4)


Szafarz Najświętszej Krwi Chrystusa

Kościół rzymski wspomina dzisiaj dzień triumfu świętego Wawrzyńca, dzień, w którym zdeptał rozszalały świat, wzgardził jego pochlebstwami, a w ten sposób podwójnie zwyciężył szatana. W Kościele rzymskim, jak słyszeliście nieraz, wykonywał posługę diakona. Tam był szafarzem Najświętszej Krwi Chrystusa, tam też dla imienia Chrystusa przelał krew własną. Tajemnicę Wieczerzy Pańskiej trafnie objaśnił święty Jan, mówiąc: „Jak Chrystus oddał za nas życie swoje, tak i my powinniśmy oddać życie za braci”. Zrozumiał to, bracia, święty Wawrzyniec, zrozumiał i wykonał; to, co przyjmował u stołu Bożego, to samo ofiarował. Umiłował Chrystusa w swoim życiu, naśladował Go w swojej śmierci.

I my, bracia, jeśli naprawdę miłujemy, naśladujmy Zbawiciela. Nie możemy wydać piękniejszego owocu miłości, jak przykład naśladowania Chrystusa. „Chrystus cierpiał za nas i zostawił nam wzór, abyśmy szli Jego śladami”. W tym zdaniu, jak się wydaje, Apostoł chciał powiedzieć, że Chrystus cierpiał jedynie za tych, którzy idą Jego śladami, i że Męka Chrystusowa może pomóc tylko tym, którzy idą za Nim. W ten sposób poszli za Nim święci męczennicy aż do przelania krwi, aż do naśladowania w męce. Lecz nie tylko oni sami. Droga bowiem nie została zamknięta, gdy przeszli, ani też źródło nie wyschło, gdy zeń zaczerpnęli. Są, są, bracia moi, w ogrodzie Pana nie tylko róże męczenników, ale i lilie dziewic, bluszcze małżonków, fiołki wdowieństwa. Nikt z ludzi, najmilsi, nie powinien powątpiewać o swym powołaniu. Za wszystkich bowiem cierpiał Chrystus. Słusznie o Nim napisano: „On pragnie, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy”.

Chciejmy zatem zrozumieć, w jaki jeszcze sposób poza przelaniem krwi, poza przeżywaniem męki chrześcijanin powinien naśladować Chrystusa. Apostoł mówi o Chrystusie Panu: „On istniejąc w postaci Bożej nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem”. Jakiż majestat! „Lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi, a w zewnętrznym przejawie uznany za człowieka”. Cóż za uniżenie!

Chrystus uniżył się: oto masz, chrześcijaninie, przykład do naśladowania: „Chrystus stał się posłuszny”. Czemu się więc wynosisz? Na koniec, po przebyciu wszystkich stopni uniżenia i po zwycięstwie nad śmiercią Chrystus wstąpił do nieba: idźmy za Nim. Słuchajmy Apostoła, który powiada: „Jeśli z Chrystusem powstaliście z martwych, szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus zasiadając po prawicy Boga”.

Święty WawrzyniecŚwięty WawrzyniecŚwięty Wawrzyniec

Wawrzyniec był jednym z siedmiu diakonów Kościoła rzymskiego za czasów papieża Sykstusa II. Mimo że wiele osób sławiło jego bohaterską śmierć – m.in. św. Ambroży (+ 397), św. Augustyn (+ 430), św. Maksym z Turynu (+ ok. 467), św. Piotr Chryzolog (+ 450) i św. Leon Wielki (+ 461) – wiadomości historyczne o nim posiadamy bardzo skromne. Właściwie jedynym źródłem jest Liber Pontificalis (Księga Papieży), który śmierć Wawrzyńca wiąże bezpośrednio z męczeństwem papieża św. Sykstusa II, który zginął dnia 6 sierpnia 258 r. wraz ze swoimi czterema diakonami. Niektórzy pisarze współcześni w tym samym dniu i w tych samych okolicznościach sytuują męczeństwo Wawrzyńca. Temu jednak stanowczo sprzeciwia się powszechna i najdawniejsza tradycja rzymska. Jej wyrazem jest Passio, czyli opis męki wielkiego diakona.
Według niej Wawrzyniec miał być wyłączony z grupy skazanej na śmierć, która stanowiła orszak papieża. Wawrzyniec był bowiem administratorem majątku Kościoła w Rzymie. Miał równocześnie zleconą opiekę nad ubogimi. Namiestnik rzymski liczył, że namową i kuszącymi obietnicami, a w razie potrzeby katuszami, wymusi na nim oddanie całego majątku kościelnego w jego ręce. Wawrzyniec miał wówczas poprosić o kilka dni, aby mógł zebrać „skarby Kościoła” i pokazać je namiestnikowi. Kiedy nadszedł oznaczony dzień, diakon zgromadził wszystką biedotę Rzymu, którą wspierała gmina chrześcijańska. Miał przy tym wypowiedzieć słowa: „Oto są skarby Kościoła!” Zawiedziony tyran poddał go wyjątkowym katuszom. Walerian nakazał rozciągnąć go na żelaznych rusztach i wolno podgrzewać i piec żywcem w ogniu. Wawrzyniec miał się zdobyć jeszcze na słowa: „Widzisz, że ciało moje jest już dosyć przypieczone. Obróć je teraz na drugą stronę!” Św. Leon Wielki daje do tych słów piękny komentarz: „Jak silny musiał być ogień miłości Chrystusowej, skoro gasił on żar ognia naturalnego!”.
Według wspomnianego opisu męki Wawrzyniec miał być przedtem biczowany knutami z drutu, potem wieszano go wyrywając członki ze stawów. W żywocie jest podany jeszcze jeden szczegół. Kiedy prowadzono papieża św. Sykstusa na śmierć z jego diakonami, chciał iść z nim także Wawrzyniec. Wymawiał mu nawet słodko: „Gdzie idziesz, Ojcze, bez syna? Jakże obejdziesz się bez swojego diakona? Nigdy nie odprawiałeś Eucharystii bez niego, czymże więc mogłem ściągnąć na siebie twoją niełaskę?” Na to św. Sykstus miał odpowiedzieć: „Dla mnie, steranego wiekiem, jest przygotowana mniejsza próba. Ciebie czekają wiele większe cierpienia, ale też i piękniejsza czeka cię korona”. Niektórzy z krytyków są skłonni uznać ten dialog za późniejszy, dodany do opisu męczeństwa ku zbudowaniu wiernych.

Niezwykłe okoliczności męczeńskiej śmierci, poniesionej 10 sierpnia 258 r., rozbudziły w Kościele rzymskim niezwykły kult Wawrzyńca. Św. Augustyn pisze, że jak Jerozolima szczyci się św. Szczepanem, tak Rzym jest dumny ze św. Wawrzyńca. Największy zaś poeta starożytnego chrześcijaństwa, Prudencjusz (+ 440), w natchnionych strofach podaje, że bohaterska śmierć Wawrzyńca zadała cios bałwochwalstwu, które od tego czasu zaczęło chylić się ku upadkowi aż do ostatecznego zwycięstwa Chrystusowego Kościoła.
Ciało Męczennika pogrzebał św. Justyn, kapłan, w posesji św. Cyriaki. Co roku wierni tłumnie gromadzili się wokół jego grobu. Jego imię włączono do kanonu Mszy świętej i do Litanii do Wszystkich Świętych. Cesarz Konstantyn Wielki nad jego grobem w roku 330 wystawił bazylikę. Jeden z najdawniejszych zbiorów tekstów liturgicznych, zwany Sakramentarzem Leoniańskim, posiada kilkanaście różnych tekstów na uroczystość św. Wawrzyńca. Z Rzymu kult Męczennika rozszerzył się na cały Kościół. Niemcy przypisywali mu swoje zwycięstwo nad Madziarami w X w. Król hiszpański Filip II (+ 1598) ku czci św. Wawrzyńca wystawił w Escorial w pobliżu Madrytu na stokach gór Sierra de Guadarrama monumentalny zespół architektoniczny, obejmujący pałac królewski, klasztor augustianów i kościół – jako wotum za zwycięstwo odniesione nad Francuzami w bitwie pod Saint-Quentin 10 sierpnia 1557 r.
Wawrzyniec był w starożytności i średniowieczu jednym z najbardziej popularnych świętych. Już w pierwszej połowie IV stulecia na cmentarzu przy Via Tiburtina obchodzono święto męczennika Wawrzyńca. Doznawał on czci jako szczególny patron ubogich, piekarzy, kucharzy i bibliotekarzy. Wzywano go na pomoc w czasie pożarów i przeciw chorobom reumatycznym. Postać jego otoczono wieloma legendami. Jemu także przypisywano, że co piątek schodzi do czyśćca, aby wybawić stamtąd choć jedną duszę.

Kult Wawrzyńca wcześnie rozprzestrzenił się także na ziemie polskie. Jest patronem Hiszpanii i Norymbergi, diecezji pelplińskiej i Wodzisławia Śląskiego.

W ikonografii św. Wawrzyniec przedstawiany jest jako diakon w dalmatyce, czasami jako diakon ze stułą. Jego atrybutami są: księga, krata, palma, otwarta szafka, a w niej księgi Ewangelii, sakiewka, zwój.

Módlmy się. Miłosierny Boże, z gorącej miłości ku Tobie święty Wawrzyniec wiernie służył ubogim i odważnie poniósł męczeństwo, † spraw, abyśmy miłowali to, co on miłował, * i wypełniali to, czego uczył. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, † który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, * Bóg, 

 

Poniedziałek, 9 sierpnia 2021
ŚW. TERESY BENEDYKTY OD KRZYŻA,
DZIEWICY I MĘCZENNICY, PATRONKI EUROPY
Święto
Z dzieła św. Teresy Benedykty od Krzyża, dziewicy i męczennicy,
Wiedza krzyża
(Edith Steins Werke, I, Freiburg in Br. 1983, 15-16)
 
Brama życia jest otwarta dla wierzących w Ukrzyżowanego
 
Chrystus podjął brzemię Prawa, wypełniając je całkowicie oraz za nie i z jego powodu umierając. Dlatego wybawił tych, którzy przez Niego pragną otrzymać życie. Lecz nie mogą go otrzymać inaczej, jak tylko przez złożenie ofiary z własnego życia. „Albowiem wszyscy, którzy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostali zanurzeni w Jego śmierć”. Zanurzeni są w Jego życie, aby stać się członkami Jego ciała i jako Jego członki wraz z Nim znosić cierpienia i umrzeć. Życie to w całej obfitości nadejdzie w dzień chwały. Lecz już teraz, pozostając w ciele, uczestniczymy w nim przez wiarę, jeśli wierzymy, że Chrystus za nas umarł, aby przynieść nam życie. Dzięki tej wierze my jako członki jednoczymy się z Nim jako Głową. Wiara ta włącza nas w nurt Jego życia. Dlatego wiara, która jest w Ukrzyżowanym, a mianowicie wiara żywa, połączona z pokorną miłością, stanowi dla nas bramę życia i początek przyszłej chwały. Stąd też krzyż jest naszą jedyną chlubą: „Co do mnie, to nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego, Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata”.
Kto wybrał Chrystusa, umarł dla świata, a świat dla niego. Nosi w swoim ciele zniewagi przyjęte z miłości do Chrystusa, jest kruchy i wzgardzony przez ludzi. Lecz z tej samej przyczyny mocny jest ten, u kogo moc Boża w słabości się doskonali. Dzięki tej świadomości uczeń Jezusa nie tylko przyjmuje nałożony mu krzyż, lecz nadto krzyżuje samego siebie: „Ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniami”. Starli się w okrutnej walce przeciwko swojej naturze, aby uśmiercić w sobie życie grzechu i znaleźć miejsce dla życia w Duchu Świętym. W tej walce pożądane jest najwyższe męstwo. Krzyż zaś nie jest kresem; krzyż jest wywyższony, aby ukazać niebo. Jest nie tylko znakiem, lecz również niezwyciężonym orężem Chrystusa: laską pasterską, którą pobożny Dawid walczy przeciwko bezbożnemu Goliatowi. Chrystus puka nią mocno do bramy nieba i ją otwiera. A kiedy to się stanie, owo Boże światło rozprzestrzeni się i napełni wszystkich podążających za Ukrzyżowanym.
Święta Teresa Benedykta od Krzyża
Edyta Stein urodziła się 12 października 1891 r. we Wrocławiu jako jedenaste dziecko głęboko wierzących Żydów: Zygmunta i Augusty z domu Courant. Z licznego rodzeństwa wychowało się tylko siedmioro dzieci. Niedługo po urodzeniu Edyty zmarł jej ojciec. Rodzinny interes przejęła przedsiębiorcza matka, zmieniając go w dobrze prosperującą i uznaną firmę.
W wieku 6 lat Edyta rozpoczęła naukę w szkole, gdzie osiągała bardzo dobre wyniki. W wieku 14 lat wyjechała do starszej siostry. W czasie trwającego 8 miesięcy pobytu jej życie religijne uległo znacznemu osłabieniu. Następnie wróciła do domu i z nowym zapałem podjęła dalszą naukę w gimnazjum. Chociaż w domu gorliwie przestrzegano przepisów religii, Edyta w wieku 20 lat uważała się za ateistkę. W 1911 r. z doskonałymi wynikami zdała egzamin dojrzałości i podjęła studia filozoficzne we Wrocławiu. Dwa lata później wyjechała do Getyngi, by tam studiować fenomenologię. Zgodnie ze swoimi wielkimi zdolnościami intelektualnymi, nie chciała przyjmować nic, jeżeli nie zbadała tego gruntownie sama. Dlatego tak usilnie poszukiwała prawdy. „Poszukiwanie prawdy było moją jedyną modlitwą” – pisała później. Zafascynowana wykładami prof. Edmunda Husserla, zaczęła pisanie doktoratu. Pracę nad nim przerwał wybuch I wojny światowej.Święta Teresa Benedykta od Krzyża
Edyta zgłosiła się do Czerwonego Krzyża, została pielęgniarką i zaczęła pomagać zakaźnie chorym. Po półrocznej pracy, zupełnie wyczerpana, została zwolniona ze służby sanitarnej. W 1915 r. złożyła egzamin państwowy z propedeutyki filozofii, historii i języka niemieckiego. Wykładała te przedmioty w gimnazjum wrocławskim im. Wiktorii. W 1916 r. została asystentką prof. Husserla we Fryburgu. Rok później uzyskała u niego tytuł doktorski. Przyjaźniła się też z uczniami Husserla, między innymi z Romanem Ingardenem. Pod silnym wpływem mistrza i jego szkoły fenomenologicznej, Edyta Stein coraz bardziej poświęcała się filozofii, ucząc się patrzenia na wszystko bez uprzedzeń. Dzięki temu, że w Getyndze spotkała Maxa Schelera, po raz pierwszy poznała idee katolickie.
W 1921 r. dokonało się jej nawrócenie dzięki zetknięciu się z autobiografią mistyczki i doktora Kościoła, św. Teresy z Avila. Przeczytała tę książkę w ciągu jednej nocy i wreszcie – szukając prawdy – znalazła Boga i Jego miłosierdzie. Poprosiła wówczas o chrzest i pociągnęła swoim zapałem siostrę – Różę. 1 stycznia 1922 r. przyjęła chrzest i I Komunię św. Otrzymała imię Teresa. Nie oznaczało to dla niej zerwania więzów z narodem żydowskim. Twierdziła, że właśnie teraz, gdy powróciła do Boga, poczuła się znów Żydówką. Była świadoma, że przynależy do Chrystusa nie tylko duchowo, lecz także poprzez więzy krwi. W 1923 r. przystąpiła także do sakramentu bierzmowania.
Jej rozwój duchowy odbywał się głównie w klasztorze Sióstr Dominikanek św. Magdaleny. Nadal była nauczycielką w jednym z wrocławskich liceów, łącząc pracę pedagogiczną z naukową. W latach 1923-1931 wykładała w liceum i seminarium nauczycielskim w Spirze. W 1932 prowadziła wykłady w Instytucie Pedagogiki Naukowej w Monasterze, starała się łączyć naukę z wiarą i tak je przekazywać słuchaczom. W tym czasie złożyła trzy śluby prywatne i żyła już właściwie jak zakonnica, wiele czasu poświęcając modlitwie. Jednocześnie prowadziła bardzo wnikliwe studia nad spuścizną św. Tomasza z Akwinu, starając się objaśnić pewne elementy jego mistyki przy pomocy metody fenomenologicznej. Często była proszona o wygłaszanie odczytów na konferencjach i przy innych różnych okazjach. Prowadziła kursy szkoleniowe, pisała artykuły, wygłaszała wykłady w radio.Święta Teresa Benedykta od KrzyżaW Monasterze wykładała tylko przez dwa miesiące – gdy władzę przejęli narodowi socjaliści, musiała opuścić Monaster. Przeniosła się do Kolonii, gdzie 14 października 1933 r. wstąpiła do Karmelu. 15 kwietnia następnego roku otrzymała habit karmelitański. Gorąco pragnęła mieć udział w cierpieniu Chrystusa, dlatego jej jedynym życzeniem przy obłóczynach było: „żeby otrzymać imię zakonne od Krzyża”. Po nowicjacie złożyła śluby zakonne i przyjęła imię Benedykta od Krzyża. Już jako karmelitanka zaczęła pisać swoje ostatnie dzieło teologiczne Wiedza krzyża, które pozostało niedokończone. 21 kwietnia 1938 r. złożyła śluby wieczyste.
W tym czasie narodowy socjalizm objął swoim zasięgiem całe Niemcy. Benedykta, zdając sobie sprawę, że jej żydowskie pochodzenie może stanowić zagrożenie dla klasztoru, przeniosła się do Echt w Holandii. 2 sierpnia 1942 r. podczas masowego aresztowania Żydów została aresztowana przez gestapo i internowana w obozie w Westerbork. Następnie, wraz z siostrą Różą, 7 sierpnia deportowano ją do obozu w Auschwitz. Tam 9 sierpnia 1942 roku obie zostały zagazowane i spalone.
Beatyfikacji Edyty Stein dokonał w Kolonii 1 maja 1987 r. św. Jan Paweł II, kanonizował ją zaś 11 października 1998 roku. Swoim listem apostolskim motu proprio z 1 października 1999 r. ogłosił ją – wraz ze św. Brygidą Szwedzką i św. Katarzyną ze Sieny – patronką Europy.
Módlmy się. Boże naszych ojców, Ty doprowadziłeś świętą Teresę Benedyktę, męczennicę, do poznania Twojego ukrzyżowanego Syna i wezwałeś ją do naśladowania Go aż do śmierci, † spraw przez jej wstawiennictwo, aby wszyscy ludzie uznali w Chrystusie Zbawiciela * i przez Niego doszli do oglądania Ciebie w wieczności. Który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, * Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen.
7 sierpnia obchodzi się święto ku czci Boga Ojca
Jesus is Lord
During this difficult time of trial in the Catholic Church, please pray for healing and for God to give us holy priests and faithful Bishops in doing His Will.

7 sierpnia obchodzi się święto ku czci Boga Ojca.

                                              Zobacz obraz źródłowy

„Jeżeli pragniecie oddać Mi tę szczególną cześć w niedzielę, wybieram pierwszą niedzielę sierpnia; jeżeli w dzień powszedni, chciałbym, aby to był zawsze siódmy dzień tego miesiąca”

Obietnica Boga Ojca
„Oto, czego jedynie chcę:
1. Pragnę, żeby jeden dzień lub przynajmniej jedna niedziela była poświęcona dla uczczenia Mnie w szczególny sposób pod imieniem Ojca całej ludzkości. Chciałbym, aby to święto miało własną Mszę i oficjum. Nie trudno znaleźć teksty w Piśmie Świętym. Jeżeli pragniecie oddać Mi tę szczególną cześć w niedzielę, wybieram pierwszą niedzielę sierpnia; jeżeli w dzień powszedni, chciałbym, aby to był zawsze siódmy dzień tego miesiąca.
2. Pragnę, żeby całe duchowieństwo zobowiązało się rozwijać ten kult, a przede wszystkim, by pomagało ludziom poznawać Mnie takim jaki jestem i jaki zawsze będę blisko nich, to znaczy Ojcem najczulszym i najbardziej kochającym ze wszystkich ojców.
3. Pragnę, aby wprowadzono Mnie do wszystkich rodzin, do szpitali, również do warsztatów i urzędów, do koszar, do sal – gdzie podejmują decyzje ministrowie państw – wreszcie wszędzie tam, gdzie znajdują się Moje stworzenia, choćby tylko jedno! Chcę, aby widzialnym znakiem Mojej niewidzialnej obecności był obraz: niech ukazuje, że tam jestem, rzeczywiście obecny. Tak ludzie wykonywać będą wszystkie czynności pod okiem swego Ojca. Ja będę czuwał nad istotami, które stworzyłem i zaadoptowałem jako własne dzieci. W ten sposób wszystkie Moje dzieci będą niejako pod okiem swego czułego Ojca. Niewątpliwie i teraz jestem wszędzie, ale chciałbym być przedstawiany w zauważalny i konkretny sposób!
4. Pragnę, żeby w ciągu roku duchowieństwo i wierni wykonywali na Moją cześć pewne pobożne ćwiczenia, nie zaniedbując swoich zwykłych zajęć. Chcę, aby Moi kapłani bez lęku szli wszędzie, do wszystkich narodów i nieśli ludziom płomień Mojej ojcowskiej Miłości. Wówczas dusze zostaną oświecone. Pozyska się dusze niewiernych oraz wszystkich należących do sekt, które nie pochodzą od prawdziwego Kościoła. Tak, niech również i ci – którzy są także Moimi dziećmi – zobaczą, jak płonie przed nimi ten płomień, niech poznają prawdę, niech ją przyjmą i niech wprowadzą w życie wszystkie cnoty chrześcijańskie.
5. Chciałbym w szczególny sposób być czczony w seminariach, w nowicjatach, w szkołach i w internatach, aby wszyscy od najmniejszego do największego mogli Mnie poznać i kochać jako swego Ojca, Stworzyciela i Zbawcę.
6. Niech kapłani poczują się zobowiązani do szukania w Piśmie Świętym tego, co powiedziałem w innych czasach co dotąd pozostało nieznane a odnosi się do czci, którą pragnę odbierać od ludzi. Niech pracują też, by Moje pragnienia i Moja Wola dotarły do wszystkich wiernych i do wszystkich ludzi, określając to, co powiem do wszystkich ludzi razem oraz do wszystkich kapłanów, zakonników i zakonnic w szczególności. Są to dusze, które wybieram dla składania Mi wielkiego hołdu, większego niż od ludzi świeckich.
Oczywiście, osiągnięcie pełnej realizacji planów które obmyśliłem dla ludzkości i które dałem im poznać będzie wymagało czasu! Zadowoli Mnie jednak jeden dzień tak, jeden dzień modlitw i wyrzeczeń dusz wspaniałomyślnych, które poświecą się dla tego dzieła Mojej Miłości. Będę cię błogosławił, synu Mój umiłowany, i odpłacę ci stokrotnie za wszystko, co uczynisz dla Mojej chwały.
Imprimatur:
Petrus Canisius van Lierde
Vic. Generalis e Vic. Civitatis Vaticanae,
Rzym, 13 marca 1989
Modlitwa do Boga Ojca
O, mój Ojcze Niebieski, jak jest słodko i miło wiedzieć, że Ty jesteś moim Ojcem, a ja – Twoim dzieckiem!
Przede wszystkim wtedy, gdy niebo mojej duszy jest czarne, a mój krzyż zbyt ciężki, odczuwam potrzebę, aby Ci powiedzieć:
Ojcze, wierzę w Twoją miłość do mnie!
Tak, wierzę, że Ty jesteś moim Ojcem, a ja – Twoim dzieckiem!
Wierzę, że czuwasz w dzień i w nocy nade mną i że nawet jeden włos nie spadnie z mojej głowy bez Twojego pozwolenia!
Wierzę, że jako nieskończenie Mądry wiesz lepiej niż ja, co jest dla mnie korzystne!
Wierzę, że jako nieskończenie Mocny wyprowadzasz dobro ze zła!
Wierzę, że jako nieskończenie Dobry, sprawiasz, iż wszystko służy dobru tych, którzy Cię kochają i pomimo rąk, które mnie ranią, całuję Twoją dłoń, która leczy!
Wierzę, lecz pomnóż moją wiarę, a zwłaszcza moją nadzieję i moją miłość!
Naucz mnie dobrze widzieć Twoją miłość, która kieruje wszystkimi wydarzeniami mojego życia.
Naucz mnie zdawać się na Twoje prowadzenie jak dziecko w ramionach swej matki.
 
Ojcze, Ty wiesz wszystko, Ty widzisz wszystko, Ty znasz mnie lepiej, niż ja znam samą siebie. Wszystko możesz i kochasz mnie!
O, mój Ojcze, ponieważ chcesz, abyśmy prosili Cię o wszystko, przychodzę z ufnością prosić Cię z Jezusem i Maryją o… (należy wymienić łaskę, o jakiej otrzymanie się prosi).
W tej intencji ofiarowuję Ci – w jedności z Ich Najświętszymi Sercami wszystkie moje modlitwy, ofiary i umartwiania oraz największą wierność moim obowiązkom.
Udziel mi światła, siły i łaski Twojego Ducha! Umocnij mnie w tymże Duchu tak, żebym nigdy go nie straciła, nie zasmuciła ani nie osłabiła we mnie. Mój Ojcze, proszę Cię o to w imię Jezusa Chrystusa, Twojego Syna. A Ty, o Jezu, otwórz Swoje Serce i włóż w nie moje serce, a potem razem z Sercem Maryi ofiaruj je naszemu Boskiemu Ojcu! W zamian za to wyproś mi łaskę, której tak potrzebuję!
 
Mój Boski Ojcze, spraw, by Cię poznali wszyscy ludzie. Niech cały świat ogłasza Twoją dobroć i Twoje miłosierdzie!
Bądź moim czułym Ojcem i chroń mnie wszędzie jak źrenicy Twoich oczu. Niech na zawsze zachowam godność Twojego dziecka. Zmiłuj się nade mną! Boski Ojcze, słodka Nadziejo naszych dusz, bądź znany, czczony i kochany przez ludzi!
 
Boski Ojcze, nieskończona Dobroci objawiająca się wobec wszystkich narodów, bądź znany, czczony i kochany przez ludzi! Boski Ojcze, dobroczynna Roso dla ludzkości, bądź znany, czczony i kochany przez ludzi! Amen.

♥ MODLITWY DO BOGA OJCA ♥

Matka Eugenia Ravasio | Fundacja AbbaPater

 Audiobook                                                                                                          

Komentarz dnia

Wszystko, co Bóg zdziałał, uczynił dla nas. Gdy przyjrzymy się historii zbawienia, zobaczymy, jak intensywnie działał On w życiu Narodu Wybranego i pojedynczych osób. Zadziwiające jest wprost to zaangażowanie naszego Stwórcy w zbawienie człowieka, który tak wiele razy odwraca się od Niego. Bóg nie daje jednak za wygraną i tak jak podnosi pogrążonego w rozpaczy Eliasza, tak też dźwiga każdego z nas, byśmy nie ustali w drodze ku zbawieniu. Nie jest to łatwa podróż, gdyż wymaga wielkiej siły ducha, której sami z siebie nie posiadamy. Dlatego Jezus chce nas karmić swoim Ciałem i poić swoją Krwią, byśmy przeszli bezpiecznie przez ten świat i już teraz otrzymali zaczątek wiecznej radości, która czeka na nas za metą doczesności.

ANTYFONA NA WEJŚCIEPor. Ps 74 (73), 20. 19. 22. 23 

Wspomnij, Panie, na Twoje przymierze, * o życiu swych ubogich nie zapominaj na wieki. * Powstań, Boże, broń swojej sprawy * i nie zapominaj wołania tych, którzy Ciebie szukają.

HYMN: CHWAŁA NA WYSOKOŚCI BOGU 

Chwała na wysokości Bogu, * a na ziemi pokój ludziom dobrej woli. * Chwalimy Cię. * Błogosławimy Cię. * Wielbimy Cię. * Wysławiamy Cię. * Dzięki Ci składamy, * bo wielka jest chwała Twoja. * Panie Boże, Królu nieba, * Boże, Ojcze wszechmogący. * Panie, Synu Jednorodzony, * Jezu Chryste. * Panie Boże, Baranku Boży, Synu Ojca. * Który gładzisz grzechy świata, * zmiłuj się nad nami. * Który gładzisz grzechy świata, * przyjm błaganie nasze. * Który siedzisz po prawicy Ojca, * zmiłuj się nad nami. * Albowiem tylko Tyś jest święty * Tylko Tyś jest Panem. * Tylko Tyś Najwyższy, Jezu Chryste. * Z Duchem Świętym w chwale Boga Ojca. * Amen.

KOLEKTA 

Wszechmogący, wieczny Boże, ośmielamy się Ciebie nazywać Ojcem, † umocnij w naszych sercach ducha przybranych dzieci, * abyśmy mogli osiągnąć obiecane dziedzictwo. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, † który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, * Bóg, przez wszystkie wieki wieków.

Wprowadzenie do czytania

Nasze życie jest darem i zadaniem od Pana Boga. Dlatego, gdy to zadanie jest trudne do wykonania, Bóg pragnie nam pomóc. Czy my pragniemy Jego pomocy? Eliasz utrudzony życiem narzeka i żali się przed Bogiem. Ta jego modlitwa jest wołaniem o Bożą pomoc. I my również możemy w ten sposób wołać.

PIERWSZE CZYTANIE1 Krl 19, 4-8 

Cudowny pokarm przywraca siły Eliaszowi

Czytanie z Pierwszej Księgi Królewskiej 
Eliasz poszedł na pustynię na odległość jednego dnia drogi. Przyszedłszy, usiadł pod jednym z janowców i pragnąc umrzeć, powiedział: «Wielki już czas, o Panie! Zabierz moje życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków». Po czym położył się pod jednym z janowców i zasnął.
A oto anioł, trącając go, powiedział mu: «Wstań, jedz!». Eliasz spojrzał, a oto przy jego głowie podpłomyk i dzban z wodą. Zjadł więc i wypił, i znowu się położył.
Ponownie anioł Pański wrócił i trącając go, powiedział: «Wstań, jedz, bo przed tobą długa droga». Powstawszy zatem, zjadł i wypił. Następnie umocniony tym pożywieniem szedł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, aż do Bożej góry Horeb.
Oto słowo Boże.

Komentarz do czytania

Zderzenie z własną słabością jest zawsze bardzo trudnym doświadczeniem. Przeszedł przez nie również tak wielki prorok, jakim był Eliasz. Tak przed nim, jak i przed nami, otwierają się wtedy dwie drogi: jedna prowadząca do całkowitego poddania się, a druga – do bezwarunkowego powierzenia się Temu, który jest ponad wszystkim. Pierwsza obnaża nasz egocentryzm, liczenie na własne siły i rozgoryczenie z powodu doświadczenia prawdy o naszej ograniczoności. Wybór drugiej to owoc przyjęcia prawdy o naszej kondycji – jestem tylko człowiekiem i potrzebuję pomocy Nieskończonego, by to On zaspokoił moje nieskończone pragnienia. Przed nami długa droga. Bóg jednak ma dla nas pokarm, którym jest Jego wola. Od wypełniania jej zależy to, czy będziemy żyć pełnią życia, czy też nie.

Wprowadzenie do psalmu

Gdy czytamy Księgę Psalmów, to spotykamy tam pełną gamę ludzkich emocji. Radość, zachwyt, złość, gniew, pretensje, narzekania. To są nasze uczucia, dlatego psalmy mogą być naszą osobistą modlitwą. Często psalm rozpoczyna się narzekaniem, a potem przechodzi w uwielbienie Boga. Nasze uczucia są darem od Pana Boga, który w czasie modlitwy je porządkuje i oczyszcza.

PSALM RESPONSORYJNYPs 34 

Refren: Wszyscy zobaczcie, jak nasz Pan jest dobry
Będę błogosławił Pana po wieczne czasy, *
Jego chwała będzie zawsze na moich ustach.
Dusza moja chlubi się Panem, *
niech słyszą to pokorni i niech się weselą.
Refren: Wszyscy zobaczcie, jak nasz Pan jest dobry
Wysławiajcie razem ze mną Pana, *
wspólnie wywyższajmy Jego imię.
Szukałem pomocy u Pana, a On mnie wysłuchał *
i wyzwolił od wszelkiej trwogi.
Refren: Wszyscy zobaczcie, jak nasz Pan jest dobry
Spójrzcie na Niego, a rozpromienicie się radością, *
oblicza wasze nie zapłoną wstydem.
Oto zawołał biedak i Pan go usłyszał, *
i uwolnił od wszelkiego ucisku.
Refren: Wszyscy zobaczcie, jak nasz Pan jest dobry
Anioł Pański otacza szańcem bogobojnych, *
aby ich ocalić.
Skosztujcie i zobaczcie, jak Pan jest dobry, *
szczęśliwy człowiek, który znajduje w Nim ucieczkę.
Refren: Wszyscy zobaczcie, jak nasz Pan jest dobry

Wprowadzenie do czytania

Jako chrześcijanie jesteśmy zaproszeni przez Pana Jezusa do szukania dobra. Zło zazwyczaj jest bardziej zauważalne niż dobro, którego czasem nie dostrzegamy. Jezus zaprasza nas, abyśmy szukali dobra w naszych bliźnich. Szczególnie w tych, których nie lubimy, których unikamy. W każdym człowieku jest dobro i miłość, bo jesteśmy stworzeni na Boży obraz i podobieństwo.

DRUGIE CZYTANIEEf 4, 30 – 5, 2 

Naśladować Boga, który objawił swoją miłość w Chrystusie

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Efezjan
Bracia: Nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym zostaliście opieczętowani na dzień odkupienia.
Niech zniknie spośród was wszelka gorycz, uniesienie, gniew, wrzaskliwość, znieważenie – wraz z wszelką złością. Bądźcie dla siebie nawzajem dobrzy i miłosierni. Przebaczajcie sobie, tak jak i Bóg wam przebaczył w Chrystusie.
Bądźcie więc naśladowcami Boga, jako dzieci umiłowane, i postępujcie drogą miłości, bo i Chrystus was umiłował i samego siebie wydał za nas w ofierze i dani na wdzięczną woń miłą Bogu.
Oto słowo Boże.

Komentarz do czytania

Jak można zasmucić Tego, który jest ze swej istoty pełnią radości? Z pewnością byłoby to niemożliwe, gdybyśmy nie mieli żadnej z Nim łączności. Tymczasem przez Wcielenie Słowa Bożego i dzieło zbawienia, którego dokonał nasz Pan, Jezus Chrystus, staliśmy się dziećmi Bożymi. Chrzest święty włączył nas w wewnętrzne życie Boga, dlatego też dary Ducha Świętego stały się naszym udziałem. Jesteśmy w Nim – stąd właśnie wynika ta swoista współzależność, która zaistniała przez zawiązaną relację. Zasmucić Ducha Świętego oznacza zaprzeczyć naszemu powołaniu do świętości i komunii z Bogiem. Dzieje się to przez życie w grzechu, przez utrwalanie wad i brak jedności z bliźnimi. Zasmucony Duch Święty to Duch niedopuszczony do głosu, wyproszony. Gdy On znika, nie ma też i nas…

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄJ 6, 51ab 

Alleluja, alleluja, alleluja. 
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba.
Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.
Alleluja, alleluja, alleluja. 

Wprowadzenie do Ewangelii

Nasza wiara w Jezusa Chrystusa wydaje się nam sprawą oczywistą. Tymczasem wiara jest łaską. Wiara w Pana Jezusa to łaska odnalezienia klucza do zrozumienia mojego życia. Ja sam siebie nie rozumiem. Jezus mi wszystko rozświetla – przez słowa Ewangelii, przez spotkania z Nim w modlitwie i sakramentach świętych.

EWANGELIAJ 6, 41-51 

Chleb żywy, który zstąpił z nieba

✠ Słowa Ewangelii według Świętego Jana 
Żydzi szemrali przeciwko Jezusowi, dlatego że powiedział: «Ja jestem chlebem, który z nieba zstąpił». I mówili: «Czyż to nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę my znamy? Jakżeż może On teraz mówić: Z nieba zstąpiłem».
Jezus rzekł im w odpowiedzi: «Nie szemrajcie między sobą! Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał; Ja zaś wskrzeszę go w dniu ostatecznym. Napisane jest u Proroków: „Oni wszyscy będą uczniami Boga”. Każdy, kto od Ojca usłyszał i przyjął naukę, przyjdzie do Mnie. Nie znaczy to, aby ktokolwiek widział Ojca; jedynie Ten, który jest od Boga, widział Ojca. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne.
Ja jestem chlebem życia. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go je, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje Ciało, wydane za życie świata».
Oto słowo Pańskie.

Komentarz do Ewangelii

Opieranie się tylko na wiedzy może w rzeczywistości prowadzić do wielu błędów. Pokutuje w nas przekonanie, że to, co jest wiedzą, faktograficznym czy naukowym poznaniem, jest niepodważalną prawdą. Wiedza jest niezwykle ważna, lecz nie ma wymiaru absolutnego. Żydzi doskonale wiedzieli, skąd jest Jezus oraz kto i gdzie Go wychował. I choć empirycznie taki wniosek wydawał się bez zarzutów, to jednak nie tylko nie pokazywał prawdy, ale jeszcze zamykał na dalsze poznanie, ku któremu poprowadzić może tylko wiara… Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec – to bowiem dopiero Boża łaska doprowadza nas do pełni poznania.

WYZNANIE WIARY 

Wierzę w jednego Boga, * Ojca Wszechmogącego, * Stworzyciela nieba i ziemi, * wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych. * I w jednego Pana Jezusa Chrystusa, * Syna Bożego Jednorodzonego, * który z Ojca jest zrodzony * przed wszystkimi wiekami. * Bóg z Boga, Światłość ze Światłości, * Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego. * Zrodzony a nie stworzony, * współistotny Ojcu, * a przez Niego wszystko się stało. * On to dla nas ludzi i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba.
W czasie następujących słów, aż do: stał się człowiekiem, wszyscy się pochylają.
I za sprawą Ducha Świętego * przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się człowiekiem. * Ukrzyżowany również za nas, * pod Poncjuszem Piłatem został umęczony i pogrzebany. * I zmartwychwstał dnia trzeciego, * jak oznajmia Pismo. * I wstąpił do nieba; siedzi po prawicy Ojca. * I powtórnie przyjdzie w chwale * sądzić żywych i umarłych, * a Królestwu Jego nie będzie końca. * Wierzę w Ducha Świętego, Pana i Ożywiciela, * który od Ojca i Syna pochodzi. * Który z Ojcem i Synem wspólnie odbiera uwielbienie i chwałę; * który mówił przez Proroków. * Wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół. * Wyznaję jeden chrzest na odpuszczenie grzechów. * I oczekuję wskrzeszenia umarłych. * I życia wiecznego w przyszłym świecie. Amen.

Modlitwa wiernych

Chrystus nazywa siebie w dzisiejszej Ewangelii Chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Przez Jego pośrednictwo prośmy o potrzebne dary dla całego Kościoła świętego:
1. Daj, Panie, wszystkim Kościołom wolność wyznawania Ciebie i głoszenia słowem mówionym i publikacjami Twojej Dobrej Nowiny.
2. Daj, Panie, łaskę zdrowia oraz siły ciała i ducha naszemu Papieżowi Franciszkowi, biskupom i prezbiterom.
3. Daj, Panie, łaskę rolnikom, aby nasze pola i wszelkie uprawy pielęgnowane ich troskliwą ręką przyniosły obfity plon i zapewniły wszystkim dostatek pożywienia.
4. Daj, Panie, przez opiekę Twoich świętych aniołów wszystkim poruszającym się na ziemi, wodzie i w powietrzu łaskę szczęśliwego dotarcia do celu ich podróży.
5. Daj, Panie, naszym zmarłym udział w radości życia wiecznego i bądź im nagrodą za cierpienia i trudy, jakie, ufając Tobie, ponosili w swojej codzienności.
6. Daj, Panie, nam, tutaj zebranym, głębokie zrozumienie daru Twojego słowa i doświadczenia mocy Eucharystii.
Wierzymy, Panie, w Twą wielką miłość do nas. Prosimy, wysłuchaj naszych próśb. Przez Chrystusa, Pana naszego.
Amen.

MODLITWA NAD DARAMI 

Panie, nasz Boże, przyjmij łaskawie dary, których sam udzieliłeś swojemu Kościołowi, * i swoją mocą przemień je w Sakrament niosący zbawienie. Przez Chrystusa, Pana naszego.

1.-8. PREFACJA NA NIEDZIELE ZWYKŁE 

1.-8. prefacje na niedziele zwykłe [nr 28-35] znajdziesz w zakładce: obrzędy Mszy św., prefacje.

ANTYFONA NA KOMUNIĘPs 147B, 1. 3 (Ps 147, 12. 14) 

Chwal, Jerozolimo, Pana, który cię darzy wyborną pszenicą.
Albo: 

J 6, 51

Chlebem, który dam, * jest moje Ciało za życie świata.

MODLITWA PO KOMUNII 

Boże, nasz Ojcze, niech przyjęcie Twego Sakramentu zapewni nam zbawienie * i utwierdzi nas w świetle Twojej prawdy. Przez Chrystusa, Pana naszego.

Refleksja na dziś

CHLEBEM ŻYCIA JEST JEZUS

Jeśli uwierzyliśmy w Jezusa Chrystusa, to osiągnęliśmy gwarancję życia wiecznego. Szukanie eliksiru nieśmiertelności ludzkimi sposobami prowadzi tylko do rozczarowania. A odchodzenie od Prawa Bożego pogrąża ludzkość w coraz większym chaosie. 
Pandemia koronawirusa pokazała nam, że nawet wysoki stopień rozwoju medycyny nie jest w stanie zagwarantować pełnego bezpieczeństwa, długowieczności, nie mówiąc już o nieśmiertelności. Pod tym względem COVID zrównał wszystkich bez wyjątku. Zamożnych, ubogich, starszych i młodszych.
Kiedy Żydzi szemrali przeciw Jezusowi, On w odpowiedzi wskazał na siebie jako gwaranta życia wiecznego. To On jest drogą prowadzącą ku życiu. Każda inna droga, wcześniej czy później, doprowadzi idących nią na skraj przepaści.
Współczesny świat nie jest aż tak różny od tego, w którym przyszło żyć Synowi Bożemu. Tak samo jak wówczas, również dzisiaj wielu szemrze przeciw Bogu, próbując obalić prawo, które zostało przez Niego ustanowione. Brak szacunku dla Dekalogu prowadzi wielu ludzi do coraz większego chaosu.
Jezus wskazuje na tych, którzy na pustyni jedli mannę i pomarli. Bo manna była jedynie pokarmem materialnym, który choć pojawiał się w obfitości, nie dawał nieśmiertelności. Dziś potrzebujemy powrotu do tego co duchowe. Do odkrycia na nowo obecności Boga w naszym życiu i spojrzenia na świat z większą pokorą. Chlebem życia jest pokarm, jaki daje nam Zbawiciel podczas każdej sprawowanej w Kościele Eucharystii. Jest On tak blisko nas, chciałoby się rzec, na wyciągnięcie ręki. To dla nas wielki dar. Korzystajmy z niego jak najczęściej.

ks. Mariusz Krawiec, paulista

ZACHWYCIĆ SIĘ TĄ MIŁOŚCIĄ. ROZWAŻANIA O EUCHARYSTII

J eżeli moje słowa o Bogu nie są jakby zrodzone z ciszy i nie są w niej skąpane w toku ich powstawania, to nie ma w nich Boga i nikt nie będzie mnie słuchał. Potrzebujemy ciszy dla usłyszenia Boga. Jak Eliasz na górze Horeb. (…)
Kiedy jadę samochodem, próbuję modlić się samą jazdą, samym dotknięciem kierownicy czy pedałów, które jest jakoś inaczej wykonywane, wolniejsze. Wystarczy, że jest inaczej wykonywane, ale ze względu na Tego, który na mnie czeka z taką obfitością łask w Eucharystii. Każda taka próba, żeby zwolnić czy inaczej robić, staje się wtedy aktem wiary, bo jest ukierunkowana na Tego, który niczego bardziej nie pragnie, jak nieustannie rozlewać łaskę wiary. Właśnie na mnie.
„Ja z miłości ku tobie zstąpiłem z nieba, dla ciebie żyłem, dla ciebie umarłem i dla ciebie stworzyłem niebiosa” – powiedział Pan Jezus do św. Faustyny. A czy te słowa nie mogą odnosić się do mnie, gdybym tylko zechciał przyjąć Jego miłosierdzie, tak jak je przyjmowała św. Faustyna? On też z miłości ku mnie zstąpił z nieba, dla mnie żył, dla mnie umarł, dla mnie stworzył niebiosa. Bo to jest szaleństwo Boga – jakby mówił do mnie: Dla ciebie przychodzę na ołtarz, dla ciebie dokonuję tej cudownej przemiany. Czasem myślę, że ja przecież nie mam takiego powołania jak św. Faustyna, że się nie nadaję, a nawet nie pragnę tego. Ale czy w tych zastrzeżeniach nie kryje się zamaskowany opór wobec łaski, skoro On wybiera tych, których chce, i na Apostołów wybrał dwunastu, którzy wcale nie byli nadzwyczajni? Zwalnianie oznacza wchodzenie w ciszę i w tej ciszy może dokonywać się odkrywanie przeze mnie obecności Boga. Dopiero w ciszy mogę żyć sakramentem chwili obecnej.
ks. Tadeusz Dajczer,
Zachwycić się tą miłością. Rozważania o Eucharystii,
Edycja Świętego Pawła, Częstochowa 2018.

_________________________________________

Książka „Zachwycić się tą Miłością” przybliża nam tajemnice wiary, pokazuje zdumiewającą bliskość Boga, odkrywając przed nami miłość Jezusa Eucharystycznego obecnego pośród nas. Ożywczą, realną, odkupieńczą. To lektura dla tych, którzy chcą świadomie i głęboko wierzyć.
Ksiądz Tadeusz Dajczer był wybitnym religioznawcą i teologiem, współzałożycielem Ruchu Rodzin Nazaretańskich, który dziś jest obecny na pięciu kontynentach. Był też wspaniałym przewodnikiem

PRZEMIENIENIE PAŃSKIE 
Święto
Zobacz obraz źródłowy
Kazanie św. Anastazego Synaickiego na uroczystość Przemienienia Pańskiego

Dobrze nam tu być
Jezus objawił uczniom tę tajemnicę na górze Tabor. Gdy wędrował wraz z nimi, uczył o królestwie i o swoim powtórnym przyjściu w chwale. Oni jednak, jak się zdaje, nie dowierzali temu, co mówił im o królestwie. Aby więc przyjęli ową naukę całym sercem, aby wydarzenia obecne pomogły im uwierzyć w przyszłe, Jezus okazał cudownie swe Bóstwo na górze Tabor jako zapowiedź i obraz królestwa Bożego. To tak jak gdyby mówił: „Aby upływający czas oczekiwania nie stał się przyczyną waszego niedowiarstwa, już teraz, w tej chwili «zaprawdę, mówię wam, że niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, aż ujrzą Syna Człowieczego przychodzącego» w chwale swojego Ojca”.
Wykazując, że Chrystus mógł dokonać wszystkiego, co zechciał, ewangelista dodaje: „Po sześciu dniach Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich na górę wysoką, osobno. Tam przemienił się wobec nich. Twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak śnieg. A oto ukazali się im Mojżesz i Eliasz, którzy rozmawiali z Nim”.
Oto są Boże cuda dzisiejszej uroczystości, oto zbawienne misterium dokonane dzisiaj dla nas na górze; gromadzi nas razem śmierć i uwielbienie Chrystusa. Abyśmy więc wraz z wybranymi spośród natchnionych przez Boga uczniów mogli wniknąć w głębię owych niewyrażalnych świętych misteriów, wsłuchajmy się w święty głos Boży, który z wysoka, ze szczytu góry, ustawicznie przyzywa nas do siebie.
Ku owej górze trzeba nam zatem podążać – odważę się powiedzieć – jak Jezus, który tam w niebie jest poprzednikiem naszym i wodzem. Wraz z Nim zajaśniejemy blaskiem, na który patrzeć potrafią jedynie oczy ducha. Odnowieni na duszy, upodobnieni do Jego obrazu, jako uczestnicy Bożej natury będziemy przysposobieni do życia wiecznego.
Biegnijmy tam ufni i radośni: wejdźmy w obłok podobnie jak Mojżesz i Eliasz, podobnie jak Jakub i Jan. Bądźmy jak Piotr, pochłonięci oglądaniem i kontemplacją Boga, przemienieni chwalebnym Przemienieniem, oddaleni od świata, oderwani od ziemi. Porzućmy ciało, pozostawmy stworzenia i zwróćmy się ku Stwórcy, do którego Piotr mówił w zachwycie: „Panie, dobrze nam tu być”.
Bez wątpienia, Piotrze, rzeczywiście „dobrze nam tu być” z Jezusem i na zawsze tu pozostać. Cóż bardziej szczęśliwego, cóż wznioślejszego, cóż wspanialszego, jak być z Bogiem, do Niego się upodabniać i trwać w Jego światłości? Oto każdy z nas mając Boga w swoim sercu, przemieniony na obraz Boży, niechaj zawoła z radością: „Dobrze nam tu być”, gdzie wszystko wypełnione jest światłem, gdzie panuje szczęście, radość i wesele, gdzie wszystko w naszym sercu jest pokojem, pogodą i słodyczą, gdzie ogląda się Boga (Chrystusa), gdzie On sam wraz z Ojcem gotuje dla siebie mieszkanie i przychodząc mówi: „Dzisiaj domowi temu stało się zbawienie”; gdzie wraz z Chrystusem znajdują się i gromadzą skarby dóbr wiecznych, gdzie jakby w zwierciadle ukazują się pierwociny i obrazy przyszłych wieków.
Przemienienie Pańskie

Dzisiejsza Ewangelia prowadzi nas wraz z Chrystusem, Piotrem, Jakubem i Janem na górę Tabor. Tam Chrystus przemienił się wobec swoich Apostołów. Jego twarz zajaśniała jak słońce, a szaty stały się olśniewająco białe. Apostołowie byli zachwyceni, choć poznali jedynie niewielki odblask wiecznej chwały Ojca, w której po swoim zmartwychwstaniu zasiadł Jezus. To wydarzenie pozostało tajemnicą dla pozostałych uczniów – dowiedzieli się o nim dopiero po wniebowstąpieniu Jezusa.
Zdarzenie to Ewangeliści musieli uważać za bardzo ważne, skoro jego szczegółowy opis umieścili wszyscy synoptycy: św. Mateusz (Mt 17, 1-9), św. Marek (Mk 9, 1-8) i św. Łukasz (Łk 9, 28-36). Również św. Piotr Apostoł przekazał opis tego wydarzenia (2 P 1, 16-18). Miało ono miejsce po sześciu dniach – czy też „jakoby w osiem dni” – po uroczystym wyznaniu św. Piotra w okolicach Cezarei Filipowej (Mt 16, 13-20; Mk 8, 27-30; Łk 9, 18-21).
Św. Cyryl Jerozolimski (+ 387) jako pierwszy wyraził pogląd, że górą Przemienienia Chrystusa była góra Tabor. Za nim zdanie to powtarza św. Hieronim (+ ok. 420) i cała tradycja. Faktycznie, góra Tabor uważana była w starożytności za świętą.
Może dziwić szczegół, że zaraz po przybyciu na górę Apostołowie posnęli. Po odbytej bardzo uciążliwej drodze musieli utrudzić się wspinaczką, zwłaszcza że wędrowali sześć dni od Gór Hermonu.
W Starym Testamencie powszechne było przekonanie, że Jahwe pokazuje się w obłoku (Wj 40, 34; 1 Sm 8, 11). Dlatego w czasie Przemienienia ukazał się obłok, który okrył Chrystusa, Mojżesza i Eliasza. Głos Boży z obłoku utwierdził uczniów w przekonaniu o teofanii, czyli objawieniu się Boga. Dlatego Ewangelista stwierdza, że świadkowie tego wydarzenia bardzo się zlękli.

Girolamo de Sermoneta: Przemienienie Pańskie

Termin „Przemienienie Pańskie” nie jest adekwatny do greckiego słowa metemorfothe (por. Mk 9, 2), które ma o wiele głębsze znaczenie. Termin grecki oznacza dokładnie „zmienić formę zewnętrzną (morfe), kształt; przejść z jednej formy zewnętrznej do drugiej”. Chrystus okazał się tym, kim jest w swojej naturze i istocie – Synem Bożym. Przemienienie pozwoliło Apostołom zrozumieć, jak mizerne i niepełne są ich wyobrażenia o Bogu. Chrystus przemienił się na oczach Apostołów, aby w dniach próby ich wiara w Niego nie zachwiała się. Ewangelista wspomina, że Eliasz i Mojżesz rozmawiali z Chrystusem o Jego męce. Zapewne przypomnieli uczniom Chrystusa wszystkie proroctwa, które zapowiadały Mesjasza jako Odkupiciela rodzaju ludzkiego. Wydarzenie to musiało mocno utkwić w pamięci świadków, skoro po wielu latach przypomni je św. Piotr w jednym ze swoich Listów (2 P 1, 16-18).

Uroczystość Przemienienia Pańskiego na Wschodzie spotykamy już w VI wieku. Była ona największym świętem w ciągu lata. Na Zachodzie jako święto obowiązujące dla całego Kościoła wprowadził ją papież Kalikst III z podziękowaniem Panu Bogu za zwycięstwo oręża chrześcijańskiego pod Belgradem w dniu 6 sierpnia 1456 r. Wojskami dowodził wódz węgierski Jan Hunyadi, a całą obronę i bitwę przygotował św. Jan Kapistran. Jednak lokalnie obchodzono to święto na Zachodzie już w VII wieku. W Polsce święto znane jest od XI wieku.

Dzisiejsze święto przypomina, że Jezus może w każdej chwili odmienić nasz los. Ma ono jednak jeszcze jeden, radosny, eschatologiczny aspekt: przyjdzie czas, że Pan odmieni nas wszystkich; nawet nasze ciała w tajemnicy zmartwychwstania uczyni uczestnikami swojej chwały. Dlatego dzisiejszy obchód jest dniem wielkiej radości i nadziei, że nasze przebywanie na ziemi nie będzie ostateczne, że przyjdzie po nim nieprzemijająca chwała.
Przemienienie to jednak nie tylko pamiątka dokonanego faktu. To nie tylko nadzieja także naszego zmartwychwstania i przemiany. To równocześnie nakaz zostawiony przez Chrystusa, to zadanie wytyczone Jego wyznawcom. Warunkiem naszego eschatologicznego przemienienia jest stała przemiana duchowa, wewnętrzne, uparte naśladowanie Chrystusa. Ta przemiana w zarodku musi mieć podstawę na ziemi, by do swej pełni mogła dojść w wieczności. W drodze ku wieczności uczeń Jezusa musi być Mu wierny: myślą, słowem i chrześcijańskim czynem.
Chrystus obiecuje, że będziemy królować razem z Nim tam, gdzie – za Piotrem – będziemy powtarzać: „Mistrzu, jak dobrze, że tu jesteśmy”. Warunkiem jest to, abyśmy już teraz pamiętali o tym, co dla nas przygotował Bóg, i abyśmy każdego dnia karmili się Jego Słowem i Ciałem. On chce, abyśmy ufnie i wytrwale się do Niego modlili, służyli bliźnim, rozwijając w sobie cnoty. Takie dążenie do przemiany będzie odpowiedzią na zaproszenie św. Pawła: „Przemieniajcie się przez odnawianie umysłu” (Rz 12, 2).

                               Zobacz obraz źródłowy
LITANIA DO PRZEMIENIENIA PAŃSKIEGO
Kyrie elejson, Chryste elejson, Kyrie elejson.
 
Chryste usłysz nas, Chryste, wysłuchaj nas!
 
Ojcze z nieba Boże, zmiłuj się nad nami!
 
Synu, Odkupicielu świata Boże, zmiłuj się nad nami!
 
Duchu święty Boże, zmiłuj się nad nami!
 
Święta Trójco jedyny Boże, zmiłuj się nad nami!
 
Jezu, przy wcieleniu Twoim przemieniony, zmiłuj się nad nami
Jezu, Piotra, Jakuba i Jana na górę Tabor ze sobą prowadzący, zmiłuj się nad nami
Jezu, którego twarz zajaśniała jak słońce, zmiłuj się nad nami
Jezu, którego szaty stały się białe, jak śnieg, zmiłuj się nad nami
Jezu, z Mojżeszem i Eliaszem o zejściu ze świata rozmawiający, zmiłuj się nad nami
Jezu, którego jasny obłok zasłonił przed uczniami, zmiłuj się nad nami
Jezu, któremu świadectwo dał Ojciec Przedwieczny, zmiłuj się nad nami
Jezu, który przykazałeś apostołom, żeby nie wyjawiali widzenia aż po Twoim zmartwychwstaniu, zmiłuj się nad nami
Jezu, na mękę Twoją z góry Tabor zstępujący, zmiłuj się nad nami
Jezu, w Najświętszym Sakramencie przemieniony, zmiłuj się nad nami
Jezu, chleb i wino w Ciało i Krew pod postaciami sakramentalnymi przemieniający, zmiłuj się nad nami
Jezu, pokarmie najświętszy, który dajesz życie, zmiłuj się nad nami
Jezu, przy męce Twojej przemieniony, zmiłuj się nad nami
Jezu, przy śmierci Twojej okrutnie przemieniony, zmiłuj się nad nami
Jezu, przy Zmartwychwstaniu Twoim przemieniony, zmiłuj się nad nami
Jezu, który przemieniony w ogrodnika ukazałeś się płaczącej Magdalenie, zmiłuj się nad nami
Jezu, który przemieniłeś się w podróżnego przed uczniami idącymi do Emaus, zmiłuj się nad nami
Jezu, przy Wniebowstąpieniu Twoim przemieniony, zmiłuj się nad nami
Jezu, przemieniony, chwałą i godnością ukoronowany, zmiłuj się nad nami
Jezu, przemieniony, chwało i życie nasze, zmiłuj się nad nami
Jezu przemieniony, nadziejo nasza w ostatnim życia tchnieniu, zmiłuj się nad nami
Jezu przemieniony, dolegliwości naszego życia miłosiernie przemieniający, zmiłuj się nad nami
Bądź nam miłościw – przepuść nam, Panie
Bądź nam miłościw – wysłuchaj nas, Panie
Od sprzeciwiania się uznanej prawdzie chrześcijańskiej, zachowaj nas, Panie
Od zatwardziałości serca, zachowaj nas, Panie
Od gniewu, nienawiści i wszelkiej złej woli, zachowaj nas, Panie
Od zła wszelkiego, zachowaj nas, Panie
Od nagłej i niespodziewanej śmierci, zachowaj nas, Panie
Od śmierci wiecznej, zachowaj nas, Panie
Przez tajemnicę świętego Wcielenia Twego, Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Panie
Przez Przemienienie Twoje na Górze Tabor, Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Panie
Przez ustanowienie Przenajświętszego Sakramentu Ołtarza, Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Panie
Przez okrutne męki i śmierć Twoją na krzyżu, Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Panie
Przez chwalebne zmartwychwstanie Twoje, Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Panie
Przez przyczynę Najświętszej Matki Twojej, Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Panie
Abyś nas w wierze świętej utwierdzić i zachować raczył, Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Panie
Abyśmy zawsze słuchali Twojego głosu, Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Panie
Abyśmy wszędzie głosili Twoje miłosierdzie, Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Panie
Abyśmy zawsze zgadzali się z Twoją świętą wolą, Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Panie
Abyśmy naśladowali Ciebie w cierpliwości i miłości, Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Panie
Abyśmy mogli odpokutować za grzechy w tym życiu, Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Panie
Abyś nam dopomógł za Tobą dźwigać krzyż, Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Panie
Abyś nam uczynił jarzmo – słodkim, a ciężar – lekkim, Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Panie
Abyś nam dopomógł w pracach i trudach codziennego życia, Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Panie
Abyś nam dopomógł wytrwać w dobrym aż do końca, Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Panie
Abyśmy pomagali ludziom poznawać i miłować Boga prawdziwego, Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Panie
 
JEZU, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam Jezu!
 
JEZU, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas Panie!
 
JEZU, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami!
 
 Antyfona:
 
Wyczekujemy przyjścia Zbawiciela, Pana naszego Jezusa Chrystusa, który odmieni grzeszne ciała nasze na podobieństwo jasności swojego ciała. (Flp 3, 21)
 
W. Korona złota na Jego głowie.
 
O. Wyrażona znakiem świątobliwości i chwałą godności.
 
 Modlitwa:
 
Boże, który w chwalebnym przemienieniu Syna Twego Jednorodzonego potwierdziłeś tajemnicę wiary świadectwem ojców, a głosem wychodzącym z jasnego obłoku objawiłeś swoje w nim upodobanie, dozwól nam być współdziedzicami i współuczestnikami Jego chwały. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, Bóg przez wszystkie wieki wieków. Amen.
 
W. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.
 
O. W majestacie po prawicy Ojca Przedwiecznego Siedzący. Amen.