Niedziela, 12 marca 2023
III NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU
III NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU
(J 4, 5-42)
Jezus przybył do miasta samarytańskiego zwanego Sychar, w pobliżu pola, które dał Jakub synowi swemu, Józefowi. Było tam źródło Jakuba. Jezus zmęczony drogą siedział sobie przy źródle. Było to około szóstej godziny. Wówczas nadeszła kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody. Jezus rzekł do niej: „Daj Mi pić!” Jego uczniowie bowiem udali się przedtem do miasta, by zakupić żywności. Na to rzekła do Niego Samarytanka: „Jakżeż Ty, będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci dała się napić?” Żydzi bowiem i Samarytanie unikają się nawzajem. Jezus odpowiedział jej na to: „O, gdybyś znała dar Boży i wiedziała, kim jest Ten, kto ci mówi: „Daj Mi się napić”, to prosiłabyś Go, a dałby ci wody żywej”. Powiedziała do Niego kobieta: „Panie, nie masz czerpaka, a studnia jest głęboka. Skądże więc weźmiesz wody żywej? Czy Ty jesteś większy od ojca naszego, Jakuba, który dał nam tę studnię, i on sam z niej pił, i jego synowie, i jego bydło?” W odpowiedzi na to rzekł do niej Jezus: „Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem tryskającym ku życiu wiecznemu”. Rzekła do Niego kobieta: „Panie, daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać”. A On jej odpowiedział: „Idź, zawołaj swego męża i wróć tutaj!” A kobieta odrzekła Mu na to: „Nie mam męża”. Rzekł do niej Jezus: „Dobrze powiedziałaś: Nie mam męża. Miałaś bowiem pięciu mężów, a ten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem. To powiedziałaś zgodnie z prawdą”. Rzekła do Niego kobieta: „Panie, widzę, że jesteś prorokiem. Ojcowie nasi oddawali cześć Bogu na tej górze, a wy mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy czcić Boga”. Odpowiedział jej Jezus: „Wierz Mi, kobieto, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie bierze początek od Żydów. Nadchodzi jednak godzina, nawet już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli szuka Ojciec. Bóg jest duchem; trzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie”. Rzekła do Niego kobieta: „Wiem, że przyjdzie Mesjasz, zwany Chrystusem. A kiedy On przyjdzie, objawi nam wszystko”. Powiedział do niej Jezus: „Jestem nim Ja, który z tobą mówię”. Na to przyszli Jego uczniowie i dziwili się, że rozmawiał z kobietą. Żaden jednak nie powiedział: „Czego od niej chcesz? – lub: Czemu z nią rozmawiasz?” Kobieta zaś zostawiła swój dzban i odeszła do miasta. I mówiła ludziom: „Pójdźcie, zobaczcie człowieka, który mi powiedział wszystko, co uczyniłam: Czyż On nie jest Mesjaszem?” Wyszli z miasta i szli do Niego. Tymczasem prosili Go uczniowie, mówiąc: „Rabbi, jedz!” On im rzekł: „Ja mam do jedzenia pokarm, o którym wy nie wiecie”. Mówili więc uczniowie między sobą: „Czyż Mu kto przyniósł coś do zjedzenia?” Powiedział im Jezus: „Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło. Czyż nie mówicie: „Jeszcze cztery miesiące, a nadejdą żniwa?” Oto powiadam wam: Podnieście oczy i popatrzcie na pola, jak się bielą na żniwo. Żniwiarz otrzymuje już zapłatę i zbiera plon na życie wieczne, tak iż siewca cieszy się razem ze żniwiarzem. Tu bowiem okazuje się prawdziwym powiedzenie: Jeden sieje, a drugi zbiera. Ja was wysłałem, abyście żęli to, nad czym wy się nie natrudziliście. Inni się natrudzili, a wy w ich trud weszliście”. Wielu Samarytan z owego miasta zaczęło w Niego wierzyć dzięki słowu kobiety świadczącej: „Powiedział mi wszystko, co uczyniłam”. Kiedy więc Samarytanie przybyli do Niego, prosili Go, aby u nich został. Pozostał tam zatem dwa dni. I o wiele więcej ich uwierzyło dzięki Jego słowu, a do tej kobiety mówili: „Wierzymy już nie dzięki twemu opowiadaniu, usłyszeliśmy bowiem na własne uszy i wiemy, że On prawdziwie jest Zbawicielem świata”.
Jezus przybył do miasta samarytańskiego zwanego Sychar, w pobliżu pola, które dał Jakub synowi swemu, Józefowi. Było tam źródło Jakuba. Jezus zmęczony drogą siedział sobie przy źródle. Było to około szóstej godziny. Wówczas nadeszła kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody. Jezus rzekł do niej: „Daj Mi pić!” Jego uczniowie bowiem udali się przedtem do miasta, by zakupić żywności. Na to rzekła do Niego Samarytanka: „Jakżeż Ty, będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci dała się napić?” Żydzi bowiem i Samarytanie unikają się nawzajem. Jezus odpowiedział jej na to: „O, gdybyś znała dar Boży i wiedziała, kim jest Ten, kto ci mówi: „Daj Mi się napić”, to prosiłabyś Go, a dałby ci wody żywej”. Powiedziała do Niego kobieta: „Panie, nie masz czerpaka, a studnia jest głęboka. Skądże więc weźmiesz wody żywej? Czy Ty jesteś większy od ojca naszego, Jakuba, który dał nam tę studnię, i on sam z niej pił, i jego synowie, i jego bydło?” W odpowiedzi na to rzekł do niej Jezus: „Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem tryskającym ku życiu wiecznemu”. Rzekła do Niego kobieta: „Panie, daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać”. A On jej odpowiedział: „Idź, zawołaj swego męża i wróć tutaj!” A kobieta odrzekła Mu na to: „Nie mam męża”. Rzekł do niej Jezus: „Dobrze powiedziałaś: Nie mam męża. Miałaś bowiem pięciu mężów, a ten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem. To powiedziałaś zgodnie z prawdą”. Rzekła do Niego kobieta: „Panie, widzę, że jesteś prorokiem. Ojcowie nasi oddawali cześć Bogu na tej górze, a wy mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy czcić Boga”. Odpowiedział jej Jezus: „Wierz Mi, kobieto, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie bierze początek od Żydów. Nadchodzi jednak godzina, nawet już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli szuka Ojciec. Bóg jest duchem; trzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie”. Rzekła do Niego kobieta: „Wiem, że przyjdzie Mesjasz, zwany Chrystusem. A kiedy On przyjdzie, objawi nam wszystko”. Powiedział do niej Jezus: „Jestem nim Ja, który z tobą mówię”. Na to przyszli Jego uczniowie i dziwili się, że rozmawiał z kobietą. Żaden jednak nie powiedział: „Czego od niej chcesz? – lub: Czemu z nią rozmawiasz?” Kobieta zaś zostawiła swój dzban i odeszła do miasta. I mówiła ludziom: „Pójdźcie, zobaczcie człowieka, który mi powiedział wszystko, co uczyniłam: Czyż On nie jest Mesjaszem?” Wyszli z miasta i szli do Niego. Tymczasem prosili Go uczniowie, mówiąc: „Rabbi, jedz!” On im rzekł: „Ja mam do jedzenia pokarm, o którym wy nie wiecie”. Mówili więc uczniowie między sobą: „Czyż Mu kto przyniósł coś do zjedzenia?” Powiedział im Jezus: „Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło. Czyż nie mówicie: „Jeszcze cztery miesiące, a nadejdą żniwa?” Oto powiadam wam: Podnieście oczy i popatrzcie na pola, jak się bielą na żniwo. Żniwiarz otrzymuje już zapłatę i zbiera plon na życie wieczne, tak iż siewca cieszy się razem ze żniwiarzem. Tu bowiem okazuje się prawdziwym powiedzenie: Jeden sieje, a drugi zbiera. Ja was wysłałem, abyście żęli to, nad czym wy się nie natrudziliście. Inni się natrudzili, a wy w ich trud weszliście”. Wielu Samarytan z owego miasta zaczęło w Niego wierzyć dzięki słowu kobiety świadczącej: „Powiedział mi wszystko, co uczyniłam”. Kiedy więc Samarytanie przybyli do Niego, prosili Go, aby u nich został. Pozostał tam zatem dwa dni. I o wiele więcej ich uwierzyło dzięki Jego słowu, a do tej kobiety mówili: „Wierzymy już nie dzięki twemu opowiadaniu, usłyszeliśmy bowiem na własne uszy i wiemy, że On prawdziwie jest Zbawicielem świata”.
Z komentarza św. Augustyna, biskupa, do Ewangelii św. Jana
Nadeszła Samarytanka, by zaczerpnąć wody
„I przyszła niewiasta”. Obraz Kościoła jeszcze nie usprawiedliwionego, ale który już wkrótce miał być usprawiedliwiony. Taką bowiem prawdę zawiera w sobie opowiadanie.
Przychodzi nieświadoma, znajduje Go, a On wdaje się z nią w rozmowę. Zobaczmy jak, zobaczmy, dlaczego „przyszła niewiasta z Samaru, aby zaczerpnąć wody”.
Samarytanie nie należeli do narodu izraelskiego, byli bowiem przybyszami. Fakt, że właśnie ta niewiasta przyszła z kraju cudzoziemskiego, ma znaczenie symboliczne, ona bowiem nosiła w sobie obraz Kościoła, który miał przybyć spośród pogan i być obcy Izraelitom.
Słuchajmy zatem w niej naszego własnego głosu i siebie samych w niej uznajmy. W niej też składajmy za siebie dzięki naszemu Bogu. Ona była figurą, a nie rzeczywistością, ponieważ rzeczywistość i uprzedziła figurę, i stała się prawdą. Uwierzyła bowiem w Tego, który uczynił z niej dla nas figurę. Przyszła więc, aby zaczerpnąć wody. Przybyła po prostu czerpać wodę, jak to zwykli byli czynić mężczyźni lub kobiety. „Jezus rzekł do niej: «Daj mi pić». Jego uczniowie bowiem udali się przedtem do miasta dla zakupienia żywności. Na to rzekła do Niego Samarytanka: «Jakżeż Ty, będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci dała się napić?» Żydzi bowiem nie utrzymują stosunków z Samarytanami”.
Widzicie cudzoziemców: Żydzi nigdy nie używali naczyń, którymi oni się posługiwali. A ponieważ niewiasta miała ze sobą naczynie do czerpania wody, zdziwiła się, że Żyd prosi ją, aby mu dała się napić, bo to nie było w zwyczaju u Izraelitów. Ten zaś, który szukał napoju, pragnął wiary samej niewiasty.
Posłuchaj bowiem w końcu, kto prosi, aby mu dano pić: „Jezus odpowiedział jej na to: «O, gdybyś znała dar Boży i wiedziała, kim jest Ten, kto ci mówi: Daj mi się napić – prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody żywej»”.
Prosi o napój i obiecuje napój. Jest w potrzebie jak ten, który ma przyjąć, a równocześnie jest obficie zaopatrzony, jak ten, co będzie innych nasycał. „O, gdybyś znała, powiada, dar Boży!” Darem Bożym jest Duch Święty. Na razie mówi On do niewiasty skrycie, zaraz jednak wejdzie do jej serca. Prawdopodobnie już ją poucza. Cóż jest bowiem słodszego i milszego od tej zachęty: „O, gdybyś znała dar Boży i wiedziała, kim jest Ten, kto ci mówi: «Daj mi się napić» – prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody żywej”.
Jakiejże On da wody, jeśli nie tej, o której powiedziano: „W Tobie jest źródło życia”? Jakże będą pragnąć ci, którzy „zostaną nasyceni obfitością Twego domu”?
Jezus obiecywał przeobfity pokarm i nasycenie Duchem Świętym, lecz ona jeszcze tego nie rozumiała. Nie rozumiejąc jednak, cóż odpowiedziała? „Rzekła do Niego niewiasta: «Panie, daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać»”. Do wysiłku zmuszała ją potrzeba, od wysiłku zwalniała ją słabość. Oby usłyszała: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię”. To bowiem mówił do niej Jezus, aby już więcej nie pracowała. Ona jednak tego jeszcze nie rozumiała.
Komentarze do poszczególnych czytań przygotowane przez Bractwo Słowa Bożego
Komentarz do pierwszego czytania
Komentarz do pierwszego czytania
Pokusa nieufności wobec Boga, przewrotnego serca niewiary, towarzyszyła Izraelitom raz po raz w ich drodze przez pustynię. Drodze od bycia niewolnikiem do stania się synem, a wreszcie – dziedzicem Ziemi Obiecanej.
Wielki Post – święty czas przygotowania paschalnego – to piękna szkoła życia dla każdego z nas. Przeżywamy go nie tylko jako przygotowanie do świąt Wielkiej Nocy, ale także jako czas głębokiej przemiany serca, która ma przynieść owoce w całym naszym życiu. Jednak każdego dnia stajemy wobec pokusy szemrania, narzekania na swój los, na trud drogi, gdy zastanawiamy się, ,,czy Pan jest rzeczywiście wśród nas, czy nie?”.
Bóg nie był głuchy na wołanie Mojżesza. Tak samo Bóg Ojciec nieustannie czuwa nad nami, wsłuchany w wołanie swojego Syna, który nieustannie wstawia się za nami przed Jego obliczem.
W uderzonej laską Mojżesza skale widzimy zapowiedź przebitego boku Pana Jezusa (por. J 19,34), który będziemy kontemplować z miłością w Wielki Piątek. Ile razy brakuje nam cierpliwości, ile razy ustajemy w naszej drodze przez pustynię życia, szukajmy ochłody w otwartym dla nas Sercu Jezusa – a więc zwłaszcza w sakramentach pokuty i Eucharystii.
Wielki Post – święty czas przygotowania paschalnego – to piękna szkoła życia dla każdego z nas. Przeżywamy go nie tylko jako przygotowanie do świąt Wielkiej Nocy, ale także jako czas głębokiej przemiany serca, która ma przynieść owoce w całym naszym życiu. Jednak każdego dnia stajemy wobec pokusy szemrania, narzekania na swój los, na trud drogi, gdy zastanawiamy się, ,,czy Pan jest rzeczywiście wśród nas, czy nie?”.
Bóg nie był głuchy na wołanie Mojżesza. Tak samo Bóg Ojciec nieustannie czuwa nad nami, wsłuchany w wołanie swojego Syna, który nieustannie wstawia się za nami przed Jego obliczem.
W uderzonej laską Mojżesza skale widzimy zapowiedź przebitego boku Pana Jezusa (por. J 19,34), który będziemy kontemplować z miłością w Wielki Piątek. Ile razy brakuje nam cierpliwości, ile razy ustajemy w naszej drodze przez pustynię życia, szukajmy ochłody w otwartym dla nas Sercu Jezusa – a więc zwłaszcza w sakramentach pokuty i Eucharystii.
Komentarz do psalmu
„Kiedy Bóg mówi, nie gardź Jego słowem” – śpiewamy dziś podczas liturgii. A kiedy Bóg mówi?
Kluczem do Psalmu 95 jest werset: ,,obyście dzisiaj usłyszeli głos Jego”. Dzisiaj! Dziś Bóg chce mówić do mojego serca, dziś, w tym, co przeżywam, w moich zmaganiach, w moich nadziejach, w moich radościach. On jest blisko.
Kiedy zaczynamy dzień, nieraz o poranku towarzyszą nam różne myśli. Niekoniecznie boże. Ewagriusz z Pontu uczy, że już o poranku przy łóżku mnicha czeka demon, który próbuje go zaniepokoić złymi myślami – a jest przebieglejszy od nas. Potrzeba zatem już od rana jednoznacznie oddać się Bogu, podjąć znów decyzję, że chcę słuchać Jego słowa – bardziej, niż jakichkolwiek własnych, ludzkich myśli, słów, pragnień. Bo tylko słowo Boga daje życie wieczne, czyli nadaje mojemu życiu właściwy kierunek.
Jak to zrobić? Kościół, jak najlepsza matka, w swojej mądrości podaje Psalm 95 jako pierwszy i najczęściej używany Psalm wezwania w Liturgii Godzin – modlitwie brewiarzowej. Najpierw słowa psalmu zapraszają nas do oddania chwały Bogu, który nas stworzył – przypominamy sobie, od Kogo pochodzimy, że nasze życie – i ten nowy dzień – są darem od miłującego nas Ojca. Jemu samemu chcemy oddawać chwałę – jak uczy nas Jezus na pustyni (Mt 4,10). A zaraz potem nasze serce jest wezwane do czujności – ,,obyście dzisiaj usłyszeli głos Jego”! Przypominając sobie szemranie i nieufność Ludu Wybranego na pustyni, chcemy wbrew naturalnemu ciążeniu ciała poddać się znów działaniu Słowa. Wtedy mamy siłę, by iść dalej przez naszą pustynię, bo pozwalamy działać Duchowi Świętemu.
Często gardzę Twoim słowem, Panie. Skrusz moje serce, tak jak skruszyłeś twardą skałę laską Mojżesza, aby znów popłynęły ze mnie zdroje wody żywej.
Kluczem do Psalmu 95 jest werset: ,,obyście dzisiaj usłyszeli głos Jego”. Dzisiaj! Dziś Bóg chce mówić do mojego serca, dziś, w tym, co przeżywam, w moich zmaganiach, w moich nadziejach, w moich radościach. On jest blisko.
Kiedy zaczynamy dzień, nieraz o poranku towarzyszą nam różne myśli. Niekoniecznie boże. Ewagriusz z Pontu uczy, że już o poranku przy łóżku mnicha czeka demon, który próbuje go zaniepokoić złymi myślami – a jest przebieglejszy od nas. Potrzeba zatem już od rana jednoznacznie oddać się Bogu, podjąć znów decyzję, że chcę słuchać Jego słowa – bardziej, niż jakichkolwiek własnych, ludzkich myśli, słów, pragnień. Bo tylko słowo Boga daje życie wieczne, czyli nadaje mojemu życiu właściwy kierunek.
Jak to zrobić? Kościół, jak najlepsza matka, w swojej mądrości podaje Psalm 95 jako pierwszy i najczęściej używany Psalm wezwania w Liturgii Godzin – modlitwie brewiarzowej. Najpierw słowa psalmu zapraszają nas do oddania chwały Bogu, który nas stworzył – przypominamy sobie, od Kogo pochodzimy, że nasze życie – i ten nowy dzień – są darem od miłującego nas Ojca. Jemu samemu chcemy oddawać chwałę – jak uczy nas Jezus na pustyni (Mt 4,10). A zaraz potem nasze serce jest wezwane do czujności – ,,obyście dzisiaj usłyszeli głos Jego”! Przypominając sobie szemranie i nieufność Ludu Wybranego na pustyni, chcemy wbrew naturalnemu ciążeniu ciała poddać się znów działaniu Słowa. Wtedy mamy siłę, by iść dalej przez naszą pustynię, bo pozwalamy działać Duchowi Świętemu.
Często gardzę Twoim słowem, Panie. Skrusz moje serce, tak jak skruszyłeś twardą skałę laską Mojżesza, aby znów popłynęły ze mnie zdroje wody żywej.
Komentarz do drugiego czytania
Praktyka codziennego życia wielokrotnie dowodzi nam, że żyjemy z ludźmi w myśl zasady ,,oko za oko, ząb za ząb”. Wiele nam jeszcze brakuje do miłości ewangelicznej i trzeba prosić z pokorą Ducha Świętego, żeby poszerzał nasze serce, żebyśmy kochali bardziej, aby nasza sprawiedliwość była większa (por. Mt 5,20).
Jednocześnie, nasza chora ambicja sprawia, że chcemy zawsze czuć się mocni, silni, samowystarczalni, chcemy zapanować nad wszystkim w naszym życiu, chcemy także o własnych siłach stać się doskonali.
To błogosławione doświadczenie dla nas, kiedy w końcu padamy przed Panem Bogiem na kolana, a może nawet na twarz, wołając z głębi zbolałej duszy: „już dłużej tak nie mogę”, „czuję się bezsilny”, „nie potrafię”, ,,nie wiem i nie rozumiem”. Na znak uniżenia, świadomości własnej biedy i bezradności, właśnie w postawie leżenia krzyżem my – księża – wzywamy pomocy wszystkich świętych przed przyjęciem święceń diakonatu, a potem prezbiteratu.
Pierwszy, który uniżył samego siebie, który chciał nas spotkać właśnie w pokorze, to nasz Pan. „Chrystus bowiem umarł za nas, jako za grzeszników, (…) gdy jeszcze byliśmy bezsilni”. Panu Jezusowi miła jest pokora – On pysznym się sprzeciwia (por. 1 P 5,5). Wielki Post nie jest czasem prężenia duchowych muskułów, zadowolenia z własnej pobożnej doskonałości, choć mamy być gorliwsi i bardziej hojni w modlitwie i czynach miłosierdzia. Prawdziwie wyzwalające i piękne, choć bolesne dla naszej pychy, jest dla nas uznanie, że bez Pana Jezusa nic nie możemy uczynić. Że nasze usprawiedliwienie dokonuje się nie przez naszą wierność Prawu, ale przez Jego miłosierdzie – a stąd rodzą się wszystkie nasze dobre uczynki potwierdzające wiarę.
W Wielkim Poście dobrze często wpatrywać się w krzyż, adorować Jezusa ukrzyżowanego. To Jego miłość do nas, grzeszników, nas uzdrawia, to z Jego miłości do nas rodzi się nasza odpowiedź miłości, a to całkowicie zmienia nasze życie.
Jednocześnie, nasza chora ambicja sprawia, że chcemy zawsze czuć się mocni, silni, samowystarczalni, chcemy zapanować nad wszystkim w naszym życiu, chcemy także o własnych siłach stać się doskonali.
To błogosławione doświadczenie dla nas, kiedy w końcu padamy przed Panem Bogiem na kolana, a może nawet na twarz, wołając z głębi zbolałej duszy: „już dłużej tak nie mogę”, „czuję się bezsilny”, „nie potrafię”, ,,nie wiem i nie rozumiem”. Na znak uniżenia, świadomości własnej biedy i bezradności, właśnie w postawie leżenia krzyżem my – księża – wzywamy pomocy wszystkich świętych przed przyjęciem święceń diakonatu, a potem prezbiteratu.
Pierwszy, który uniżył samego siebie, który chciał nas spotkać właśnie w pokorze, to nasz Pan. „Chrystus bowiem umarł za nas, jako za grzeszników, (…) gdy jeszcze byliśmy bezsilni”. Panu Jezusowi miła jest pokora – On pysznym się sprzeciwia (por. 1 P 5,5). Wielki Post nie jest czasem prężenia duchowych muskułów, zadowolenia z własnej pobożnej doskonałości, choć mamy być gorliwsi i bardziej hojni w modlitwie i czynach miłosierdzia. Prawdziwie wyzwalające i piękne, choć bolesne dla naszej pychy, jest dla nas uznanie, że bez Pana Jezusa nic nie możemy uczynić. Że nasze usprawiedliwienie dokonuje się nie przez naszą wierność Prawu, ale przez Jego miłosierdzie – a stąd rodzą się wszystkie nasze dobre uczynki potwierdzające wiarę.
W Wielkim Poście dobrze często wpatrywać się w krzyż, adorować Jezusa ukrzyżowanego. To Jego miłość do nas, grzeszników, nas uzdrawia, to z Jego miłości do nas rodzi się nasza odpowiedź miłości, a to całkowicie zmienia nasze życie.
Komentarz do Ewangelii
Jak niezwykła musiała być siła przekonywania Samarytanki, skoro ludzie „wyszli z miasta i szli do Niego”. Jak inne musiało być jej oblicze, jak jej serce musiało zapłonąć wreszcie czystą, piękną miłością, którą może dać tylko Duch Święty!
Nieraz zastanawiamy się, jak przekonać naszych bliskich, znajomych, współpracowników, kolegów i koleżanki ze studiów czy szkoły, że Ewangelia ma sens, że warto pójść do kościoła. Jakich słów użyć, jak argumentować? Wreszcie, jak pokonać własny lęk, obawy, wątpliwości, poczucie braku wiary?
„Nim porozmawiasz z kimś o Bogu, porozmawiaj z Bogiem o tym człowieku” – mawiał sługa boży abp Fulton Sheen. Trzeba by dodać (czemu zresztą ów biskup był wierny każdego dnia) – najpierw sam pobądź z Bogiem. Spotkaj się z Jezusem sam na sam, otwórz z wiarą Pismo Święte, zachwyć się tym, czego doświadczyła Samarytanka, że to On sam mówi do Ciebie, że Jego słowo jest żyjące, choć dotąd widziałeś tylko litery i kartki papieru.
Ta Ewangelia pokazuje nam wielką troskliwość i delikatność Boga, który rozmawia ze swoim ludem, z każdym z nas. W głębi naszego serca jest ukryte pragnienie Boga, które – jeśli nie jest nasycone tym, co święte, będziemy próbować karmić innymi bożkami, innymi ludźmi, tym, co zmysłowe, jak było w życiu Samarytanki. Ale spotkanie z miłością Zbawiciela – dotykające prawdy o jej historii życia – uzdrowiło ją, dodało skrzydeł, nadało nowy smak. Dotąd unikała ludzi, nie chcąc spotkać innych mieszkańców – dlatego przychodziła czerpać wodę w najgorętszej porze dnia. Od spotkania z Jezusem stała się świadkiem Mesjasza.
Cała ta scena ewangeliczna mówi o tajemnicy chrztu świętego – woda, o której mówi Pan Jezus, to dar Ducha Świętego, którego otrzymujemy. Zaczyna się w nas życie, które tryska ku życiu wiecznemu.
Wielki Post to droga do Świętej Nocy Paschalnej, do odnowienia przyrzeczeń chrzcielnych. Chrztu się nie powtarza, ale do chrztu ciągle musimy wracać – jak do czystego, nieskażonego źródła, które nieustannie bije w głębi naszej duszy. Należymy do Boga, jesteśmy mieszkaniem Trójcy Świętej, mamy już udział w naturze Boga jako Jego dzieci!
Wsłuchajmy się znów z wiarą w słowo Jezusa, pozwólmy Jemu mówić, zostawmy nasze szemranie, aby nie naśladować przewrotności naszych ojców, którzy szli przez pustynię (por. I czytanie). Wtedy nie tylko sami znów odżyjemy, ale pociągniemy wielu ludzi, aby wyszli ze zgiełku miasta i sami wsłuchali się nie tylko w nasze, ułomne świadectwo, ale przyszli do źródła – do Jezusa Chrystusa.
Nieraz zastanawiamy się, jak przekonać naszych bliskich, znajomych, współpracowników, kolegów i koleżanki ze studiów czy szkoły, że Ewangelia ma sens, że warto pójść do kościoła. Jakich słów użyć, jak argumentować? Wreszcie, jak pokonać własny lęk, obawy, wątpliwości, poczucie braku wiary?
„Nim porozmawiasz z kimś o Bogu, porozmawiaj z Bogiem o tym człowieku” – mawiał sługa boży abp Fulton Sheen. Trzeba by dodać (czemu zresztą ów biskup był wierny każdego dnia) – najpierw sam pobądź z Bogiem. Spotkaj się z Jezusem sam na sam, otwórz z wiarą Pismo Święte, zachwyć się tym, czego doświadczyła Samarytanka, że to On sam mówi do Ciebie, że Jego słowo jest żyjące, choć dotąd widziałeś tylko litery i kartki papieru.
Ta Ewangelia pokazuje nam wielką troskliwość i delikatność Boga, który rozmawia ze swoim ludem, z każdym z nas. W głębi naszego serca jest ukryte pragnienie Boga, które – jeśli nie jest nasycone tym, co święte, będziemy próbować karmić innymi bożkami, innymi ludźmi, tym, co zmysłowe, jak było w życiu Samarytanki. Ale spotkanie z miłością Zbawiciela – dotykające prawdy o jej historii życia – uzdrowiło ją, dodało skrzydeł, nadało nowy smak. Dotąd unikała ludzi, nie chcąc spotkać innych mieszkańców – dlatego przychodziła czerpać wodę w najgorętszej porze dnia. Od spotkania z Jezusem stała się świadkiem Mesjasza.
Cała ta scena ewangeliczna mówi o tajemnicy chrztu świętego – woda, o której mówi Pan Jezus, to dar Ducha Świętego, którego otrzymujemy. Zaczyna się w nas życie, które tryska ku życiu wiecznemu.
Wielki Post to droga do Świętej Nocy Paschalnej, do odnowienia przyrzeczeń chrzcielnych. Chrztu się nie powtarza, ale do chrztu ciągle musimy wracać – jak do czystego, nieskażonego źródła, które nieustannie bije w głębi naszej duszy. Należymy do Boga, jesteśmy mieszkaniem Trójcy Świętej, mamy już udział w naturze Boga jako Jego dzieci!
Wsłuchajmy się znów z wiarą w słowo Jezusa, pozwólmy Jemu mówić, zostawmy nasze szemranie, aby nie naśladować przewrotności naszych ojców, którzy szli przez pustynię (por. I czytanie). Wtedy nie tylko sami znów odżyjemy, ale pociągniemy wielu ludzi, aby wyszli ze zgiełku miasta i sami wsłuchali się nie tylko w nasze, ułomne świadectwo, ale przyszli do źródła – do Jezusa Chrystusa.
Komentarze zostały przygotowane przez ks. Mateusza Mickiewicza
Gorzkie Żale – CZĘŚĆ 3
Część 3 odprawia się w III Niedzielę Wielkiego Postu i w Niedzielę Palmową.
ZACHĘTA (Pobudka)
1. Gorzkie żale przybywajcie,
Serca nasze przenikajcie.
Serca nasze przenikajcie.
2. Rozpłyńcie się, me źrenice,
Toczcie smutnych łez krynice.
Toczcie smutnych łez krynice.
3. Słońce, gwiazdy omdlewają,
Żałobą się pokrywają.
Żałobą się pokrywają.
4. Płaczą rzewnie Aniołowie,
A któż żałość ich wypowie?
A któż żałość ich wypowie?
5. Opoki się twarde krają,
Z grobów umarli powstają.
Z grobów umarli powstają.
6. Cóż jest, pytam, co się dzieje?
Wszystko stworzenie truchleje!
Wszystko stworzenie truchleje!
7. Na ból męki Chrystusowej
Żal przejmuje bez wymowy.
Żal przejmuje bez wymowy.
8. Uderz, Jezu, bez odwłoki
W twarde serc naszych opoki!
W twarde serc naszych opoki!
9. Jezu mój, we krwi ran swoich
Obmyj duszę z grzechów moich!
Obmyj duszę z grzechów moich!
10. Upał serca swego chłodzę,
Gdy w przepaść męki Twej wchodzę.
Gdy w przepaść męki Twej wchodzę.
INTENCJA
W tej ostatniej części będziemy rozważali, co Pan Jezus wycierpiał od chwili ukoronowania aż do ciężkiego skonania na krzyżu. Te bluźnierstwa, zelżywości i zniewagi, jakie Mu wyrządzano, ofiarujemy za grzeszników zatwardziałych, aby Zbawiciel pobudził ich serca zbłąkane do pokuty i prawdziwej życia poprawy oraz za dusze w czyśćcu cierpiące, aby im litościwy Jezus krwią swoją świętą ogień zagasił; prosimy nadto, by i nam wyjednał na godzinę śmierci skruchę za grzechy i szczęśliwe w łasce Bożej wytrwanie.
HYMN
1. Duszo oziębła, czemu nie gorejesz?
Serce me, czemu całe nie truchlejesz?
Toczy twój Jezus z ognistej miłości
Krew w obfitości.
Serce me, czemu całe nie truchlejesz?
Toczy twój Jezus z ognistej miłości
Krew w obfitości.
2. Ogień miłości, gdy Go tak rozpala,
Sromotne drzewo na ramiona zwala;
Zemdlony Jezus pod krzyżem uklęka,
Jęczy i stęka.
Sromotne drzewo na ramiona zwala;
Zemdlony Jezus pod krzyżem uklęka,
Jęczy i stęka.
3. Okrutnym katom posłuszny się staje,
Ręce i nogi przebić sobie daje,
Wisi na krzyżu, ból ponosi srogi
Nasz Zbawca drogi!
Ręce i nogi przebić sobie daje,
Wisi na krzyżu, ból ponosi srogi
Nasz Zbawca drogi!
4. O słodkie drzewo, spuśćże nam już Ciało,
Aby na tobie dłużej nie wisiało!
My je uczciwie w grobie położymy,
Płacz uczynimy.
Aby na tobie dłużej nie wisiało!
My je uczciwie w grobie położymy,
Płacz uczynimy.
5. Oby się serce we łzy rozpływało,
Że Cię, mój Jezu, sprośnie obrażało!
Żal mi, ach, żal mi ciężkich moich złości,
Dla Twej miłości!
Że Cię, mój Jezu, sprośnie obrażało!
Żal mi, ach, żal mi ciężkich moich złości,
Dla Twej miłości!
6. Niech Ci, mój Jezu, cześć będzie w wieczności
Za Twe obelgi, męki, zelżywości,
Któreś ochotnie, Syn Boga jedyny,
Cierpiał bez winy!
Za Twe obelgi, męki, zelżywości,
Któreś ochotnie, Syn Boga jedyny,
Cierpiał bez winy!
LAMENT DUSZY NAD CIERPIĄCYM JEZUSEM
1. Jezu, od pospólstwa niezbożnie
Jako złoczyńca z łotry porównany,
Jezu mój kochany!
Jako złoczyńca z łotry porównany,
Jezu mój kochany!
2. Jezu, przez Piłata niesłusznie
Na śmierć krzyżową za ludzi skazany,
Jezu mój kochany!
Na śmierć krzyżową za ludzi skazany,
Jezu mój kochany!
3. Jezu, srogim krzyża ciężarem
Na kalwaryjskiej drodze zmordowany,
Jezu mój kochany!
Na kalwaryjskiej drodze zmordowany,
Jezu mój kochany!
4. Jezu, do sromotnego drzewa
Przytępionymi gwoźdźmi przykowany,
Jezu mój kochany!
Przytępionymi gwoźdźmi przykowany,
Jezu mój kochany!
5. Jezu, jawnie pośród dwu łotrów
Na drzewie hańby ukrzyżowany,
Jezu mój kochany!
Na drzewie hańby ukrzyżowany,
Jezu mój kochany!
6. Jezu, od stojących wokoło
I przechodzących szyderczo wyśmiany,
Jezu mój kochany!
I przechodzących szyderczo wyśmiany,
Jezu mój kochany!
7. Jezu, bluźnierstwami od złego,
Współwiszącego łotra wyszydzany,
Jezu mój kochany!
Współwiszącego łotra wyszydzany,
Jezu mój kochany!
8. Jezu, gorzką żółcią i octem
W wielkim pragnieniu swoim napawany,
Jezu mój kochany!
W wielkim pragnieniu swoim napawany,
Jezu mój kochany!
9. Jezu, w swej miłości niezmiernej
Jeszcze po śmierci włócznią przeorany,
Jezu mój kochany!
Jeszcze po śmierci włócznią przeorany,
Jezu mój kochany!
10. Jezu, od Józefa uczciwie
I Nikodema w grobie pochowany,
Jezu mój kochany!
I Nikodema w grobie pochowany,
Jezu mój kochany!
Bądź pozdrowiony, bądź pochwalony,
Dla nas zmęczony i krwią zbroczony.
Bądź uwielbiony! Bądź wysławiony!
Boże nieskończony!
Dla nas zmęczony i krwią zbroczony.
Bądź uwielbiony! Bądź wysławiony!
Boże nieskończony!
ROZMOWA DUSZY Z MATKĄ BOLESNĄ
1. Ach, Ja Matka boleściwa,
Pod krzyżem stoję smutliwa,
Serce żałość przejmuje.
Pod krzyżem stoję smutliwa,
Serce żałość przejmuje.
2. O Matko, niechaj prawdziwie,
Patrząc na krzyż żałośliwie,
Płaczę z Tobą rzewliwie.
Patrząc na krzyż żałośliwie,
Płaczę z Tobą rzewliwie.
3. Jużci, już moje Kochanie
Gotuje się na skonanie!
Toć i ja z Nim umieram!
Gotuje się na skonanie!
Toć i ja z Nim umieram!
4. Pragnę, Matko, zostać z Tobą,
Dzielić się Twoją żałobą
Śmierci Syna Twojego.
Dzielić się Twoją żałobą
Śmierci Syna Twojego.
5. Zamknął słodką Jezus mowę,
Już ku ziemi skłania głowę,
Żegna już Matkę swoją!
Już ku ziemi skłania głowę,
Żegna już Matkę swoją!
6. O Maryjo, Ciebie proszę,
Niech Jezusa rany noszę
I serdecznie rozważam.
Niech Jezusa rany noszę
I serdecznie rozważam.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami! (3 razy)
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami! (3 razy)
LITANIA NA WIELKI POST
Litania do Pięciu Ran Jezusa
Litania do Pięciu Ran Jezusa
Kyrie Elejson, Chryste Elejson, Kyrie Elejson.
Chryste, usłysz nas; Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba, Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu, Odkupicielu świata, Boże, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, Boże, zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, jedyny Boże, zmiłuj się nad nami.
Chryste, usłysz nas; Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba, Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu, Odkupicielu świata, Boże, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, Boże, zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, jedyny Boże, zmiłuj się nad nami.
Jezu, ofiaro przebłagalna za nasze grzechy, zmiłuj się nad nami.
Jezu, który zechciałeś stać się naszym bratem, zmiłuj się nad nami.
Jezu, który aż do końca nas umiłowałeś, zmiłuj się nad nami.
Jezu, który poniosłeś śmierć krzyżową za nasze występki, zmiłuj się nad nami.
Jezu, u którego od stóp aż do głowy nic bez ran nie pozostało, zmiłuj się nad nami.
Jezu, przez którego rany zostaliśmy uzdrowieni, zmiłuj się nad nami.
Jezu, który cały świat krwią Twoją pojednałeś, zmiłuj się nad nami.
Jezu, który nas Krwią Twoją wybawiłeś i ze skarbca Ojcowskiej łaski uzyskałeś dla nas odpuszczenie grzechów, zmiłuj się nad nami.
Jezu, który nas krwią na Twoich rękach zapisałeś, zmiłuj się nad nami.
Jezu, który ukazałeś nam drogę zbawienia Twoimi przebitymi nogami, zmiłuj się nad nami.
Jezu, z którego rozwartego boku wypłynęły krew i woda, zmiłuj się nad nami.
Jezu, który ukazałeś po Twoim chwalebnym zmartwychwstaniu znamiona ran Apostołom, zmiłuj się nad nami.
Jezu, który w ostatnim dniu sądu rany Twoje sprawiedliwym na pocieszenie a potępionym na postrach pokażesz, zmiłuj się nad nami.
Jezu, który zechciałeś stać się naszym bratem, zmiłuj się nad nami.
Jezu, który aż do końca nas umiłowałeś, zmiłuj się nad nami.
Jezu, który poniosłeś śmierć krzyżową za nasze występki, zmiłuj się nad nami.
Jezu, u którego od stóp aż do głowy nic bez ran nie pozostało, zmiłuj się nad nami.
Jezu, przez którego rany zostaliśmy uzdrowieni, zmiłuj się nad nami.
Jezu, który cały świat krwią Twoją pojednałeś, zmiłuj się nad nami.
Jezu, który nas Krwią Twoją wybawiłeś i ze skarbca Ojcowskiej łaski uzyskałeś dla nas odpuszczenie grzechów, zmiłuj się nad nami.
Jezu, który nas krwią na Twoich rękach zapisałeś, zmiłuj się nad nami.
Jezu, który ukazałeś nam drogę zbawienia Twoimi przebitymi nogami, zmiłuj się nad nami.
Jezu, z którego rozwartego boku wypłynęły krew i woda, zmiłuj się nad nami.
Jezu, który ukazałeś po Twoim chwalebnym zmartwychwstaniu znamiona ran Apostołom, zmiłuj się nad nami.
Jezu, który w ostatnim dniu sądu rany Twoje sprawiedliwym na pocieszenie a potępionym na postrach pokażesz, zmiłuj się nad nami.
Bądź nam miłościw, przepuść nam, Jezu.
Bądź nam miłościw, wysłuchaj nas, Jezu.
Bądź nam miłościw, wysłuchaj nas, Jezu.
Od wszelkiego złego, wybaw nas, Jezu.
Od niewdzięcznego i nieczułego serca, wybaw nas, Jezu.
Od nieufności i oziębłości, wybaw nas, Jezu.
Od niecierpliwości w trudnościach, wybaw nas, Jezu.
Od wszelkiej złej żądzy, wybaw nas, Jezu.
Od niebezpiecznych pokus, wybaw nas, Jezu.
W godzinę śmierci, wybaw nas, Jezu.
Przez mękę Twoją, wybaw nas, Jezu.
Przez boleści Twoje, wybaw nas, Jezu.
Od niewdzięcznego i nieczułego serca, wybaw nas, Jezu.
Od nieufności i oziębłości, wybaw nas, Jezu.
Od niecierpliwości w trudnościach, wybaw nas, Jezu.
Od wszelkiej złej żądzy, wybaw nas, Jezu.
Od niebezpiecznych pokus, wybaw nas, Jezu.
W godzinę śmierci, wybaw nas, Jezu.
Przez mękę Twoją, wybaw nas, Jezu.
Przez boleści Twoje, wybaw nas, Jezu.
My, grzeszni, prosimy Cię, wysłuchaj nas, Jezu.
Aby przez Twoich pięć ran zostały zgładzone przestępstwa naszych zmysłów, prosimy Cię, wysłuchaj nas, Jezu.
Aby Twoje przebite ręce kierowały sprawami naszych rąk według woli Boskiej i doprowadziły je do szczęśliwego kresu, prosimy Cię, wysłuchaj nas, Jezu.
Aby rana Twego boku była dla nas miejscem schronienia, prosimy Cię, wysłuchaj nas, Jezu.
Aby spływające z rany Twego boku krew i woda stały się dla nas źródłem zbawienia i wiecznego szczęścia, prosimy Cię, wysłuchaj nas, Jezu.
Abyśmy z Magdaleną mogli łzami pokuty obmywać Twoje nogi, prosimy Cię, wysłuchaj nas, Jezu.
Abyśmy kierowali nasze kroki według Twego Słowa i nigdy nie schodzili ze ścieżki przykazań, prosimy Cię, wysłuchaj nas, Jezu.
Abyśmy we wszystkich uciskach i pokusach mogli znaleźć pomoc i ulgę w Twoich pięciu ranach, prosimy Cię, wysłuchaj nas, Jezu.
Abyśmy, jako czciciele Twoich pięciu ran, oddali ducha na śmiertelnym łożu i w pokoju, prosimy Cię, wysłuchaj nas, Jezu.
Aby przez Twoich pięć ran zostały zgładzone przestępstwa naszych zmysłów, prosimy Cię, wysłuchaj nas, Jezu.
Aby Twoje przebite ręce kierowały sprawami naszych rąk według woli Boskiej i doprowadziły je do szczęśliwego kresu, prosimy Cię, wysłuchaj nas, Jezu.
Aby rana Twego boku była dla nas miejscem schronienia, prosimy Cię, wysłuchaj nas, Jezu.
Aby spływające z rany Twego boku krew i woda stały się dla nas źródłem zbawienia i wiecznego szczęścia, prosimy Cię, wysłuchaj nas, Jezu.
Abyśmy z Magdaleną mogli łzami pokuty obmywać Twoje nogi, prosimy Cię, wysłuchaj nas, Jezu.
Abyśmy kierowali nasze kroki według Twego Słowa i nigdy nie schodzili ze ścieżki przykazań, prosimy Cię, wysłuchaj nas, Jezu.
Abyśmy we wszystkich uciskach i pokusach mogli znaleźć pomoc i ulgę w Twoich pięciu ranach, prosimy Cię, wysłuchaj nas, Jezu.
Abyśmy, jako czciciele Twoich pięciu ran, oddali ducha na śmiertelnym łożu i w pokoju, prosimy Cię, wysłuchaj nas, Jezu.
JEZU, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Jezu.
JEZU, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Jezu.
JEZU, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami, Jezu.
JEZU, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Jezu.
JEZU, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami, Jezu.
K.: Przebodli ręce i nogi Jego.
W.: A jeden z żołnierzy przebił Mu bok.
W.: A jeden z żołnierzy przebił Mu bok.
Módlmy się: Boże, Ty przez mękę Twojego Syna obudziłeś w nas nadzieję życia wiecznego, w które wierzymy, pokornie Cię błagamy; spraw, abyśmy przez Jego zmartwychwstanie osiągnęli cel naszych dążeń. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.