ANDRZEJA ŚWIERADA I BENEDYKTA

Korzenie religii chrześcijańskiej w Polsce

Według tekstu z 1064 r., napisanego przez węgierskiego opata benedyktyńskiego i biskupa Maurusa, Andrzej Świerad (Andrzej Żurawek) pochodził z Polski, z rodziny rolniczej. Nie wiadomo, w jakich okolicznościach znalazł się na Węgrzech. W roku 997/998 wstąpił do benedyktyńskiego klasztoru św. Hipolita na górze Zabor koło Nitry. Opatem klasztoru był wtedy Filip. On też nadał nowemu zakonnikowi imię Andrzej, gdyż wtedy św. Andrzeja Apostoła uważano za głównego patrona Węgier. W klasztorze mieszkali także mnisi żyjący według reguły wschodniej. Do tej właśnie ławry wstąpił Świerad. Widocznie bardziej przystępny był dla niego język słowacki, aniżeli bardzo trudny węgierski. Spełniał różne posługi w klasztorze. Maurus wspomina, że Andrzej wstąpił do opactwa benedyktynów już zaawansowany w życiu ascetycznym. Uprzednio bowiem prowadził życie pustelnicze.
Po przekroczeniu 40 lat, mnich mógł iść na pustelnię w towarzystwie jednego ucznia, który zmieniał się co kilka lat, by służyć Bogu w zupełnym odosobnieniu. Pustelnia była odległa od opactwa około pół dnia drogi. Co tydzień Andrzej musiał wracać do opactwa w sobotę wieczór i zostać na całą niedzielę. Jego zajęciem było karczowanie lasu. Pomimo tak ciężkiej pracy Andrzej trzy dni zupełnie pościł: w poniedziałek, w środę i piątek. Na Wielki Post brał od opata Filipa tylko 40 orzechów włoskich, które były jedynym jego pokarmem przez osiem tygodni (jeden orzech na dzień) za wyjątkiem sobót i niedziel, gdzie przyjmował wspólny posiłek w opactwie. Aby nawet sen sobie uprzykrzyć, siedział przez całą noc na pieńku, otoczonym ostrymi prętami. Gdy ciało przechylało się w jakąś stronę, budził się raniony. Aby uniemożliwić zaś ruchy głową, zakładał na nią koronę z drewna z zawieszonymi czterema kamieniami, o które uderzał przy każdym skłonie. Ponadto Andrzej opasał swoje ciało mosiężnym łańcuchem, który z czasem obrósł skórą. To właśnie było bezpośrednią przyczyną jego śmierci ok. 1030-1034 r., gdyż po pęknięciu naskórka wywiązało się zakażenie. Wezwany opat Filip przybył już po śmierci Świerada. Przy obmywaniu ciała zauważył na jego brzuchu klamrę, która zdradziła istnienie łańcucha.
Towarzyszem pustelniczego życia Andrzeja i jednym z jego uczniów był Benedykt. Po jego śmierci opowiadał biskupowi Maurusowi o cnotach i umartwieniach swego mistrza. Kontynuował surowy tryb życia w pustelni. Podobnie jak św. Andrzej miał przybyć de terra Poloniensi – z ziemi polskiej. W trzy lata po śmierci św. Andrzeja napadli go zbójcy i zabili. Ciało wrzucili do rzeki Wag. Maurus dodaje legendę, że orzeł przez cały rok pilnował ciała Męczennika i że dzięki niemu ciało zostało odnalezione w stanie zupełnie nie zepsutym. Obydwu – ucznia i mistrza – pochowano obok siebie w kościele zakonnym.
Andrzej i Benedykt są pierwszymi Polakami, wyniesionymi do chwały ołtarzy (1083) po polskich kamedułach z eremu międzyrzeckiego: Izaaku, Mateuszu i Kryspinie, kanonizowanych przez papieża Jana XVIII (1004-1009). W ziemi krakowskiej kult św. Andrzeja Świerada jest szczególnie żywy w Tropiu. Od dawna ściągają tu pielgrzymi z Sądecczyzny i Słowacji na dzień dorocznego święta. Miejscowa ludność wierzy, że woda w źródełku, z którego Świerad miał czerpać, ma cudowną moc. Kościół w Tropiu posiada relikwie św. Świerada, sprowadzone z Nitry.
W ikonografii ukazuje się św. Andrzeja jako pustelnika. Jego atrybutem jest dziupla.

Modlitwy! Wynagrodzenia! Pokuty!
Jestem Matką Jezusa i Matką was wszystkich.
Nasz Pan posyła mnie, abym objawiła nowe maryjne nabożeństwo dla wszystkich instytutów męskich i żeńskich, zgromadzeń zakonnych i kapłanów diecezjalnych. Tym instytutom, zgromadzeniom i kapłanom, którzy mnie szczególnie czcić będą, obiecuję moją specjalną opiekę, rozwój i rozkwit duchownych powołań, ograniczenie zdrad powołania i wielką świętość w służbie Bogu. Życzę sobie, aby 13. dzień każdego miesiąca był obchodzony jako dzień maryjny, który powinno poprzedzać 12 dni przygotowania w modlitwie.
Mój Boski Syn chciał – wobec nadmiaru nieustających zniewag – aby dokonała się Jego sprawiedliwość. Ale Ja stanęłam między Nim a ludźmi, a zwłaszcza duszami Bogu poświęconymi, jako Pośredniczka.
Nasz Pan, mój Boski Syn Jezus Chrystus, nie może już znieść tych wielu ciężkich zniewag, płynących z ciężkich grzechów przeciwnych czystości…
Zstępuję tu dlatego, że tutaj właśnie będą się dokonywać wielkie nawrócenia.
Wynagradzać, to znaczy przyjmować wszystkie małe krzyże w ciągu dnia i wykonywać pracę w duchu pokuty.
8 grudnia w południe zjawię się w kościele raz jeszcze i będzie to Godzina Łaski.
Jutro ukażę moje Niepokalane Serce, tak mało znane ludziom. W Fatimie wyraziłam życzenie, aby upowszechniła się praktyka poświęcenia się mojemu Sercu.
Natomiast tu, w Montichiari, życzę sobie, aby to nabożeństwo do Róży Duchownej połączone z czcią mojego Niepokalanego Serca zostało pogłębione w instytutach religijnych i zgromadzeniach zakonnych po to, aby te dusze poświęcone Bogu otrzymały coraz większe łaski, płynące z mojego macierzyńskiego Serca.
Hiacynta i Franciszek. One towarzyszą ci we wszystkich twoich smutkach. One także cierpiały, chociaż były mniejsze od ciebie. Oto czego życzę sobie od ciebie: prostoty i dobroci, jak u tych dzieci.
Niech będzie Pan uwielbiony!
Ja jestem Niepokalane Poczęcie.
Jestem Maryja Łaski, to znaczy pełna łaski Matka mojego Boskiego Syna Jezusa Chrystusa.
Przez to moje przybycie tu, do Montichiari, życzę sobie, abym była wzywana i czczona jako Róża Duchowna. Życzę sobie, aby każdego roku w dniu 8 grudnia w południe, obchodzono Godzinę Łaski dla całego świata”. Poprzez to nabożeństwo ześlę niezliczone łaski dla ciała i duszy.
Nasz Pan, mój Boski Syn Jezus, udzieli swego przeogromnego miłosierdzia, o ile dobrzy ludzie będą w dalszym ciągu modlić się za swoich bliźnich. Należy jak najprędzej poinformować najwyższego pasterza Kościoła, papieża Piusa XII, o tym, że moim życzeniem jest, aby ta Godzina Łaski została upowszechniona i żeby cały świat się o niej dowiedział. Jeśli ktoś nie może o tej porze przyjść do kościoła, niechaj w południe modli się u siebie w domu, a wtedy otrzyma ode mnie łaski. Kto tu, na tym miejscu, będzie się modlił i wyleje łzy żalu, znajdzie pewną pomoc i uzyska z mojego Serca opiekę i łaski”. Matka Boża ukazała Pierinie swoje Serce, a sama promieniejąc powiedziała z naciskiem: „Spójrz na to Serce, które tak bardzo kocha ludzi, podczas gdy większość z nich napełnia je zniewagami!”. Po chwili Matka Boża mówiła dalej: „Jeśli i dobrzy, i źli połączą się w modlitwie, otrzymają z tego Serca miłosierdzie i pokój. Obecnie dobrzy otrzymali przeze mnie od Pana miłosierdzie, które wstrzymało okropną karę Bożą”. Potem dodała uśmiechając się: „Wkrótce ludzie poznają wielkość tej Godziny Łaski.
W Sercu mojego Boskiego Syna Jezusa Chrystusa nic nie ginie. Także dzieła miłości bliźniego są modlitwą. Prawdziwa miłość bliźniego jest także prawdziwą miłością Boga. O, gdyby dzieci tej ziemi mogły zrozumieć prawdziwą miłość Boga! Jakiż pokój panowałby na świecie, gdyby istniała prawdziwa miłość bliźniego! Ale zamiast tego obraża się Pana ciężkim grzechem! Obecnie nadszedł czas, kiedy człowiek nawet ponad samego Boga chce być wywyższony i żyje w bezbożnictwie i pogaństwie. To jest prawdziwe nieszczęście, które dotyka większą część ludzi z ich błędnymi zapatrywaniami, które rozprzestrzeniają się po całym świecie, a przy tym tak wielu ludzi ginie.
Ale są ciche, ukryte dusze ofiarne, modlące się i wynagradzające, które jeszcze wciąż przywołują na ziemię zmiłowanie Pana. Ja już tak wiele razy się wstawiałam, aby przynieść wam objawienie miłości. Lecz ludzie pozostają głusi na najgorętszą prośbę Serca tej ich Matki.

O Maryjo, Różo Duchowna, Matko Jezusa i nasza Matko! Ty jesteś naszą nadzieją, mocą i otuchą. Udziel nam z nieba Twego Matczynego i świętego błogosławieństwa w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego! Amen.
(polecane zwłaszcza przy odprawianiu nowenny)
Różo Duchowna, bądź błogosławiona! Twój Boski Syn wyjednał nam łaskę przez swoją śmierć na krzyżu, a Ty współuczestniczyłaś w tym dziele, gdy miecz boleści przeniknął Twoją duszę!
Różo Duchowna, bądź błogosławiona! Tobie Ojciec Niebieski powierzył największy skarb niebios, Ciebie uczynił Panią i Rozdawczynią Łask Wszelkich!
Różo Duchowna, Matko nasza! Zwróć Twoje oczy pełne miłości na całą ludzkość. Prosimy Cię, wzywamy Cię, błagamy Cię! Spraw, abyśmy wszyscy stali się uczestnikami łask Bożych przez sakrament Chrztu Świętego, Pokuty i inne sakramenty potrzebne do zbawienia dusz naszych!
Różo Duchowna, Matko Łaski Bożej! Spraw, abyśmy wszyscy doszli do domu Ojca Niebieskiego, ponieważ wszyscy jesteśmy dziećmi Twoimi i dziećmi Boga! Spójrz także na moją duszę, słabą, grzeszną i niegodną!
Różo Duchowna, ufam Tobie, bo Ty najlepiej wiesz, czego i kiedy nam potrzeba. Przed Tobą otwieram moje serce. Oświeć mą duszę swym światłem. Niech Twoja macierzyńska miłość rozpali moje oziębłe serce Twoim niezmierzonym miłosierdziem, napełni je Twoją radością, pokorą i pokojem!
Różo Duchowna! Ty jak Matka troszczysz się zwłaszcza o te dzieci, które najbardziej potrzebują Twojej pomocy. Dlatego uciekam się do Ciebie w moich duchowych i życiowych potrzebach. Nade wszystko jednak proszę Cię o tę szczególną łaskę …!
Różo Duchowna! Ty jesteś Matką Jezusa Chrystusa i Matką Łaski Bożej! Ty jesteś Matką miłosierdzia i Matką dającą Życie! Jesteś Matką pełną łaskawości i nadziei! Ukryj mnie w swoim Niepokalanym Sercu i racz mnie wysłuchać! Amen.
Różo Duchowna! Proś Jezusa za nami! Różo Duchowna! Proś Jezusa za nami! Różo Duchowna! Proś Jezusa za nami!
Witaj Królowo, Matko miłosierdzia. Zdrowaś Maryjo, Bogarodzico! Błagamy Ciebie!
O Jezu, przebacz nam wszelkie znieważanie świętego imienia Maryi – Ciebie prosimy, wysłuchaj nas Panie!
O Jezu, przebacz nam pogardę, okazywaną tajemnicy jej Niepokalanego Poczęcia – Ciebie prosimy…
O Jezu, przebacz nam nasze zaniedbania w oddawaniu czci Maryi – Ciebie prosimy…
O Jezu, przebacz nam brak szacunku dla wizerunków Maryi – Ciebie prosimy….
O Jezu, przebacz nam wszelkie lekceważenie różańca świętego – Ciebie prosimy….
O Jezu, przebacz nam wszelką obojętność, okazywaną matczynej miłości Maryi – Ciebie prosimy…
Maryjo, Matko Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ty pod Jego krzyżem stałaś się Matką Apostołów, a tym samym także Matką wszystkich kapłanów! Kościół jest Twoim domem, ołtarz Twoim stołem, aniołowie Twoimi sługami, a Twoi synowie kapłani przemieniają chleb i wino tak, jak to kiedyś powiedział Pan: „Bierzcie… to jest Moje Ciało, Moja Krew.”. Pan, gdy uczył nas „Ojcze nasz…” myślał nie tylko o samym ziemskim chlebie dla nas; On sam chce dla nas być codziennym Chlebem.
Jezu, Maryjo – ześlijcie Kościołowi świętych kapłanów – o to Was błaga wierny lud!
Jezu, Maryjo – wzbogaćcie Kościół świętymi powołaniami zakonnymi – o to Was błaga…
Jezu, Maryjo – ześlijcie Kościołowi świętych misjonarzy – o to Was błaga…
Jezu, Maryjo – dajcie Kościołowi świętych Apostołów – o to Was błaga…
Jezu, Maryjo – dajcie Kościołowi prawdziwie chrześcijańskie rodziny – o to Was błaga…
Jezu, Maryjo – dajcie Kościołowi młodzież o czystych obyczajach – o to Was błaga…
Jezu, Maryjo – dajcie Kościołowi jedność między narodami – o to Was błaga…
Jezu, Maryjo – ześlijcie pokój ducha członkom swego Kościoła – o to Was błaga…
Jezu, Maryjo – obdarzcie członków swego Kościoła prawdziwie chrześcijańską miłością bliźniego – o to Was błaga…
Jezu, Maryjo – ześlijcie pokój Kościołowi i całemu światu – o to Was błaga…
Jezu, Maryjo! Z Waszej przeogromnej miłości otrzymaliśmy powołanie do czynienia pokuty. Pragniemy dziś w całkowitym oddaniu się Waszym Najświętszym Sercom, zadośćuczynić im za wszelkie obelgi, jakich doznają od niewdzięcznych ludzi.
O Jezu, przebacz nam wszystkie świętokradztwa wobec Najświętszego Sakramentu Ołtarza – Ciebie prosimy, wysłuchaj nas Panie!
O Jezu, przebacz nam wszystkie niegodnie przyjmowane Komunie Święte – Ciebie prosimy, wysłuchaj nas Panie!
O Jezu, przebacz nam każde zbeszczeszczenie Najświętszego Sakramentu Ołtarza – Ciebie prosimy…
O Jezu, przebacz nam wszelkie niegodne zachowanie się w Domu Bożym – Ciebie prosimy…
O Jezu, przebacz nam wszelki brak uszanowania dla Twojej obecności w tabernakulum, które usuwamy z centralnego miejsca Twoich kościołów – Ciebie prosimy…
O Jezu, przebacz nam lekceważenie wszelkich świętych przedmiotów kultu – Ciebie prosimy…
O Jezu, przebacz nam wszelkie odejścia od Twego Świętego Kościoła – Ciebie prosimy…
O Jezu, przebacz nam wszelką niemoralność – Ciebie prosimy…
O Jezu, przebacz nam wszelkie bezbożnictwo – Ciebie prosimy…
O Jezu, przebacz nam wszelkie bluźnierstwa, rzucane Twemu Świętemu Imieniu – Ciebie prosimy…
O Jezu, przebacz nam naszą oziębłość i obojętność wobec miłości Twego Boskiego Odkupienia – Ciebie prosimy…
O Jezu, przebacz nam wszelkie lekceważenie i oczernianie Ojca Świętego – Ciebie prosimy…
O Jezu, przebacz nam naszą pogardę, okazywaną biskupom i księżom – Ciebie prosimy…
24 listopada 1946 roku w szpitalu, po raz pierwszy doznała objawienia Matki Bożej, która określiła się jako Róża Duchowna. Widzenie przedstawiało płaczącą Madonnę z zanurzonymi w piersi trzema mieczami. Szatę zdobiły trzy róże: biała, czerwona i złota. Było to pierwsze z serii objawień, które trwały do śmierci wizjonerki. Głównym przesłaniem objawień była prośba o nawrócenie i szerzenie kultu Matki Bożej Róży Duchownej.
W maju 1947 r. zaczął ją atakować demon w różnych postaciach. Ujrzała wtedy nieskończoną przestrzeń piekła. Opisała je jako miejsce otoczone płomieniami, wypełnione duszami potępionych. Gdy zaczęła wzywać na pomoc Chrystusa i Matkę Bożą, jakiś głos powiedział jej: „Patrz, to piekło. Pierwsza grupa potępionych to dusze konsekrowane, które zdradziły swą posługę, oto dlaczego są potępione. Druga grupa to osoby duchowne, które umarły w stanie grzechu śmiertelnego. Trzecia grupa to kapłani Judasza! Aby te biedne dusze nie szły do piekła trzeba wynagradzać, podejmować wiele aktów wiary i pokuty”. Pierina oświadczyła wtedy, że osobiście jest gotowa podejmować wynagradzające ofiary. Co też czyniła do końca życia. I także do końca życia doznawała mistycznych objawień Matki Najświętszej – Róży Duchownej.
Pierina aż do śmierci prowadziła pustelnicze życie, poświęcając się modlitwie i pokucie w skromnym domku i spotykając się z pielgrzymami w swojej małej kaplicy. Zmarła w opinii świętości 12 stycznia 1991 r. nie doczekawszy zatwierdzenia swoich objawień przez biskupa, który uczynił to dopiero w 2000 roku. W Montichiari i Fontanelle, nadal mają miejsce duchowe konwersje, cudowne uzdrowienia