Bronisława zmarła 29 sierpnia 1259 r. na Sikorniku. Jej kult rozpoczął się bardzo wcześnie, wkrótce po jej śmierci. Wzmaga się on zwłaszcza w czasach trudnych dla Krakowa i Ojczyzny. Grób Bronisławy odnaleziono dopiero w 1604 r. Przy poszukiwaniach i remoncie kościoła znaleziono pęknięcie w murze w ścianie północnej w kierunku drogi na Salwator (kościółek Zbawiciela). Legenda głosi, że tę szczelinę wskazał rój pszczół. Znaleziono w niej skrzynkę z kośćmi. Nie było wprawdzie żadnego napisu, ale domyślono się, że szczątki należą do bł. Bronisławy, którą po śmierci uważano za świętą. Dlatego pochowano ją oddzielnie, a potem w obawie przed Tatarami zamurowano dla zabezpieczenia relikwii. Jest to dowód pierwotnej czci, jaką darzono Bronisławę. Dopiero kanonizacja św. Jacka (w 1594 r.) przypomniała postać Bronisławy, a odnalezione relikwie przyczyniły się do odnowienia jej kultu.
Trumienkę ukryto po raz drugi w czasie najazdu Szwedów na Kraków (1655). Znalezione po raz drugi kości Bronisławy w roku 1782 przełożono do podwójnej trumienki i przeniesiono do kościoła, gdzie umieszczone zostały w ścianie nawy południowej obok ołtarza św. Anny.
Jest rzeczą charakterystyczną, że kult Bronisławy rozwinął się nie przy jej grobie, ale na wzgórzu Sikornik. Tam, według podania, Bronisława pojawiała się od czasu do czasu. Tam też prepozyt zwierzyniecki Herman Suchodębski wystawił w 1703 r. kapliczkę ku jej czci. W obrazach tam umieszczonych podano życie Bronisławy: jej widzenie w chwili zgonu św. Jacka (1257), znalezienie jej trumienki (1604), Bronisławę modlącą się pod krzyżem i wyrzucenie czarta z opętanej osoby za przyczyną Bronisławy. W latach 1703-1839 kapliczka na Sikorniku stała się małym sanktuarium, do którego urządzano procesje wśród licznie zgromadzonych mieszkańców Krakowa. Chętnie brali w niej również udział mieszkańcy okolicznych wiosek. Procesja wyruszała z kościoła klasztornego sióstr norbertanek. Kiedy w 1707 r. w Krakowie szalała cholera, mieszkańcy Zwierzyńca przypisywali Bronisławie to, że ich dzielnicę epidemia choroby szczęśliwie ominęła. W 1759 r. rozbudowano tę kaplicę i zaczęto w niej odprawiać Msze święte. Zaczęto również prowadzić księgę łask. W 1778 roku osiadł na Sikorniku pustelnik.
W 1787 r. kaplicę Bronisławy nawiedził król polski Stanisław August Poniatowski. Po tej wizycie brat króla, prymas Michał Jerzy, wydał dekret zezwalający na powtórne poszerzenie kaplicy. W 1786 r. ułożono hymn, litanię i modlitwy ku czci bł. Bronisławy, a w 1789 r. ukazał się drukiem jej pierwszy żywot napisany przez o. Wawrzyńca Teleszyńskiego OP. W latach 1820-1823 senat Krakowa zainicjował na Sikorniku usypanie kopca ku czci Tadeusza Kościuszki. Na skutek starań, dekretem z dnia 23 sierpnia 1839 r. papież Grzegorz XVI zatwierdził pradawny kult oddawany Bronisławie. 5 maja 1840 r. papież zatwierdził miejsce jej kultu jako Błogosławionej w Krakowie w kościele zwierzynieckim, a 31 sierpnia tego samego roku zezwolił na jej kult w całym zakonie norbertanek i w diecezji krakowskiej.
Beatyfikację Bronisławy Kraków obchodził bardzo uroczyście przez kilka dni. Kulminacyjny punkt obchodów zaplanowano na dzień 2 grudnia 1840 r. Z kościoła dominikanów wyruszyła procesja przez całe miasto aż do kościoła norbertanek. Niesiono w niej trumienkę z relikwiami i osobny relikwiarz z głową Bronisławy. Odtąd kult bł. Bronisławy przeniósł się z Sikornika do samego kościoła Panien Norbertanek, zwłaszcza od kiedy Austriacy zburzyli kaplicę na Sikorniku, a nową wystawili w obrębie fortyfikacji, którymi otoczyli kopiec Kościuszki. Papież Pius IX rozszerzył kult Bronisławy także na diecezję wrocławską, a Leon XIII – na cały zakon norbertański. Bronisława jest patronką diecezji opolskiej oraz dobrej sławy.
W ikonografii Błogosławiona przedstawiana jest w białym habicie, czasami klęczy przed Chrystusem trzymającym krzyż lub przed Trójcą Przenajświętszą. Jej atrybutem jest lilia.
Szanowni Państwo, Drodzy Obrońcy Życia Dzieci! To może być prawdziwy przełom w sprawie tak modnej obecnie „zmiany płci”. Największa brytyjska klinika dokonująca takich operacji zostaje właśnie zamknięta, a w tle pojawia się pozew od tysiąca rodzin, których dzieci zostały okaleczone w placówce. Wnioski po kontroli Niezależna kontrola wykazała, że młodych pacjentów kierowano na operacje zmiany płci bez badań. Do ostatecznej decyzji o zamknięciu kliniki przyczyniły się wyniki kontroli zleconej przez National Health Service (NHS), czyli brytyjski odpowiednik NFZ. Zespół ekspertów kierowany przez dr Hilary Cass ujawnił w raporcie, że w Tavistock and Portman NHS Foundation Trust zaniedbywano przeprowadzanie dokładnej oceny klinicznej pacjentów. Bez całkowitej pewności co do diagnozy kierowano dzieci do terapii hormonalnej i okaleczających operacji. Raport wskazuje, że niezgodność „płci odczuwanej” z normalną biologiczną znajdowano nawet u pacjentów z autyzmem! Aż trudno pojąć, że można wykorzystać deficyty u dzieci, aby zarobić pieniądze na procedurach tranzycji! Właśnie to działo się w Tavistock… Ponadto pracujący w klinice lekarze relacjonują, że odczuwali presję, by za każdym razem jak najszybciej rozpocząć procedurę tranzycji. Każda taka operacja przynosiła oczywiście zysk klinice… Szybkie skierowania na okaleczające operacje Do podjęcia działań przez NHS przyczyniła się sprawa sądowa byłej pacjentki Tavistock, Keiry Bell. W grudniu 2020 roku Sąd Najwyższy orzekł, że klinika Tavistock zaniedbała przeprowadzenie dokładnej oceny psychiatrycznej, skutkiem czego 16-letnia Keira przeszła operację usunięcia obu piersi i zaczęła przyjmować męski hormon testosteron. Dziewczyna twierdzi, że była zbyt niedojrzała, by zrozumieć, że popełnia błąd, a lekarze powinni byli to dostrzec. Sprawa stała się głośna w mediach. Dziennikarze zaczęli drążyć temat i zadali pytanie, dlaczego liczba skierowań do kliniki Tavistock wzrosła przez ostatnią dekadę aż dwudziestokrotnie (!). Okazało się, że najpewniej jest to skutek presji wywołanej przez aktywistów genderowych. Natomiast medycy, którzy wyrażali jakikolwiek sprzeciw, byli uciszani. Pozew sądowy przeciwko Tavistock W ostatnich dniach pojawiła się informacja, że londyńska kancelaria prawna wniosła pozew przeciwko klinice w imieniu około tysiąca rodzin byłych pacjentów. Tom Goodhead, szef kancelarii, podkreślił: Dzieci i młode nastolatki były pospiesznie wprowadzane do leczenia bez odpowiedniej terapii i zaangażowania właściwych klinicystów, co oznacza, że zostały źle zdiagnozowane i rozpoczęły ścieżkę leczenia, która nie była dla nich odpowiednia. Żadne zadośćuczynienie nie zwróci okaleczonym ludziom ich części ciał, płodności i spokoju ducha, ale może zapobiegnie tragediom kolejnych dzieci zwiedzionych przez genderową propagandę. Szanowni Państwo! Przypadek kliniki Travistock pokazuje, jaka jest istota ideologii LGBT. To groźna ideologia, która prowadzi do niszczenia ludzi – przede wszystkim dzieci i młodzieży, czyli osób najbardziej podatnych na szkodliwe wpływy. Tranzycje to jeden ze sztandarowych pomysłów sześciokolorowych aktywistów – w wielu krajach karze podlega nie ten, kto przerabia chirurgicznie i farmakologicznie chłopca na dziewczynkę, ale ten, kto próbuje odwieźć pacjenta od procedury „zmiany” płci. Polska także zagrożona Bardzo chciałbym napisać Państwu, że w Polsce jesteśmy bezpieczni, a podobne pomysły nie pojawiają się, jednak… nie mogę. W maju bieżącego roku polski rząd oficjalnie przyjął „Krajowy Program Działań Na Rzecz Równego Traktowania na lata 2022-2030”. Dokument jest wyrazem uległości wobec środowisk LGBT i stanowi podstawę do przyjmowania takich rozwiązań prawnych, które dają homolobby nienależne przywileje, a także umożliwiają promocję dewiacji pod państwową kuratelą. Brutalna rzeczywistość zmiany płci może wkrótce stać się udziałem także polskich dzieci. Co więcej, osoby, które będą próbowały protestować przeciw tej praktyce, mogą być w przyszłości pociągane do odpowiedzialności karnej – „Krajowy Program…” zakłada m.in. walkę z tzw. „mową nienawiści” (czymkolwiek ona jest). Jest absolutnie konieczne, abyśmy wszyscy protestowali przeciw odgórnemu narzucaniu ideologii, która w Europie Zachodniej skrzywdziła już tak wielu ludzi. Dlatego bardzo Państwa proszę o podpisanie petycji do Premiera, aby odstąpić od „Krajowego Programu Działań Na Rzecz Równego Traktowania 2022-2030”. Petycja dostępna jest pod linkiem: https://twojepetycje.pl/ Proszę Państwa także, aby po podpisaniu przesłać odnośnik do petycji do rodziny i znajomych, aby także mogli zaprotestować przeciw nieludzkiej ideologii, która zawsze przynosi wiele ofiar, a dziś zagraża także naszej Ojczyźnie. Mam wielką nadzieję, że w Polsce nie powtórzą się dramatyczne historie dzieci okaleczonych procedurami tranzycji. Oby nasze dzieci i wnuki uniknęły strasznego losu, jaki ich rówieśnikom na Zachodzie zgotowało poprawne politycznie społeczeństwo. Serdecznie Państwa pozdrawiam!
Krzysztof Kasprzak
PS – Historii z Tavistock nie można przeczytać w mediach głównego nurtu. Musimy codziennie pokonywać cenzurę i reagować, gdy tylko pojawia się zagrożenie. Ponownie proszę Państwa podpisanie petycji: https://twojepetycje.pl/ WSPIERAM
NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY: IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
MOŻESZ TEŻ SKORZYSTAĆ Z SZYBKICH PRZELEWÓW ONLINE: |
SAMI LUDZIE WYBIERAJĄ SWOICH MORDECÓW – W USA TAKŻE
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
https://youtu.be/0O07CQnkA1k
![]() |
Zainteresował się nim także władca Galilei, Herod II Antypas. Być może sam Jan udał się do niego, by rzucić mu w oczy: „Nie wolno ci mieć żony twego brata”. Rozgniewany władca nakazał go aresztować i osadzić w twierdzy Macheront. W czasie uczty urodzinowej pijany król pod przysięgą zobowiązał się dać córce Herodiady, Salome, wszystko, o cokolwiek poprosi. Ta po naradzie z matką zażądała głowy Jana Chrzciciela. Zginął on ścięty mieczem. Był ostatnim prorokiem Starego Testamentu.
Jan Chrzciciel jest jedynym świętym, którego Kościół czci w ciągu roku dwukrotnie: 24 czerwca – w uroczystość jego narodzenia, i 29 sierpnia – we wspomnienie jego męczeńskiej śmierci. |
![]() Augustyn urodził się 13 listopada 354 r. w Tagaście (obok Suk Ahras w Algierii), w rodzinie urzędnika państwowego Patrycjusza. Matka Augustyna, św. Monika, pochodziła z rodziny o tradycji chrześcijańskiej i bardzo pragnęła, by jej syn przyjął chrzest. Pragnienie to spełniło się jednak dopiero po 33 latach. Na rozwoju Augustyna niewątpliwie zaciążył fakt, że ojciec i matka różnili się co do wiary i przekonań odnośnie do spraw decydujących o losach człowieka. Przez to Augustyn przez wiele lat pozostawał rozdarty między wpływem matki i ojca.
Augustyn był najstarszy z rodzeństwa, po nim urodził się Nawigiusz. Nawrócił się on w tym samym czasie, co Augustyn, był też przy śmierci matki. Nawigiusz ożenił się i miał kilka córek, z których wszystkie poświęciły się Panu Bogu na służbę w jednym z klasztorów. Jedna z sióstr Augustyna wyszła za mąż, a po śmierci męża wstąpiła do klasztoru w Hipponie, gdzie została przełożoną. Gdy w roku 424 zmarła, Augustyn napisał dla tego klasztoru regułę. Na niektórych manuskryptach Augustyn podpisuje się jako Aureliusz. Był to zapewne jego przydomek, chociaż nie wiadomo, kiedy go sobie nadał. W wieku 16 lat musiał przerwać naukę z powodu braku pieniędzy, chociaż miał wielkie zdolności. Nauka szła mu łatwo; imponował kolegom niezwykłą pamięcią. Jednak pierwsze lata nauki Augustyn wspomina w swojej autobiografii – Wyznaniach – z niesmakiem. Miał bowiem nauczyciela, bijącego swoich uczniów bez miłosierdzia za najmniejsze przewinienia. Nie lubił matematyki, ale za to rozkoszował się w literaturze łacińskiej. Jego ulubionym autorem był Wergiliusz. Jako młodzieniec Augustyn żył swobodnie. Lubił zabawy, dobre jadło i picie. Chętnie uczęszczał do teatru, miał ciągoty do psot chłopięcych. Trudny okres dojrzewania, dużo wolnego czasu i pogańskie zwyczaje sprawiły, że po pierwszych studiach w Tagaście (do roku 366) i w Madurze (366-370) udał się na dalsze kształcenie do Kartaginy, metropolii Afryki Północnej, i tam związał się z kobietą. Z tego związku po pewnym czasie urodził się syn Adeodatus (z łac. „dany od Boga”). Augustyn żył z tą dziewczyną przez 15 lat. Igrzyska, cyrk, walki gladiatorów, teatr – to był jego ulubiony żywioł.
Więcej informacji o nawróceniu św. Augustyna – pod datą 24 kwietnia.
W ikonografii św. Augustyn przedstawiany jest w stroju biskupim, czasami jako zakonnik. Jego atrybutami są: anioł mówiący mu do ucha, dziecko nad brzegiem morza przelewające wodę do dołka, księga, pastorał, serce w dłoni, serce przeszyte dwiema strzałami, uczeń lub grupa uczniów. |
W ikonografii św. Monika przedstawiana jest w stroju wdowy. Jej atrybutami są książka, krucyfiks, różaniec.
posłuchajcie – Pełna mobilizacja! Ministerstwo Zdrowia chce zdrowych Polaków izolować, obezwładniać i szczepić na siłę
Cytowany dokument pochodzi z I poł. XV w. Być może został przepisany z dokumentu wcześniejszego. Tradycja głosi, że obraz został namalowany przez św. Łukasza Ewangelistę na desce stołu z domu Świętej Rodziny w Nazarecie. Wizerunek z Jerozolimy do Konstantynopola miał przewieźć cesarz Konstantyn. Służący w wojsku cesarskim książę ruski Lew zapragnął przenieść obraz na Ruś. Cesarz podarował mu wizerunek i od tego czasu obraz otaczany był na Rusi wielką czcią. Obraz rzeczywiście mógł dostać się na Ruś z Konstantynopola, gdyż w XI-XIV w. pomiędzy Cesarstwem Bizantyjskim a Rusią trwał żywy kontakt. Nie jest również wykluczone, że obraz został zraniony strzałą w czasie bitwy. W czasie walk prowadzonych przez Kazimierza Wielkiego i Ludwika Węgierskiego na Rusi obraz ukryto w zamku w Bełzie. W roku 1382 znalazł go tam książę Władysław Opolczyk. Doznając wielu łask przez wstawiennictwo Matki Bożej, książę zabrał obraz i przywiózł do Częstochowy.
Pierwotny obraz jasnogórski mógł pochodzić z VII w. Byłby to więc jeden z najstarszych na świecie wizerunków Matki Bożej. Analiza obrazu wykazuje duże podobieństwo do obrazów, jakie mnisi bazyliańscy malowali na Krecie. W tym wypadku obraz mógłby pochodzić z X w. Stąd mógł znaleźć się w Konstantynopolu.
Po II wojnie światowej znaleziono na Jasnej Górze inny dokument, pochodzący z 1474 r. Zawiera on szerszy opis dziejów cudownego obrazu, ale pełno w nim legend. Mamy jednak także dokument najwyższej wagi: dwa dzieła, które wyszły spod pióra Jana Długosza (1415-1480). Żył on w czasach, które blisko dotyczą cudownego obrazu – sam mógł więc być świadkiem niektórych wydarzeń. Długosz kilka razy pisze o cudownym obrazie częstochowskim.
Książę Władysław Opolczyk sprowadził do Częstochowy z Węgier paulinów. Oddał im drewniany kościół parafialny w Starej Częstochowie. Długosz przekazał nam dokładnie akt zrzeczenia się tegoż kościoła przez ówczesnego proboszcza, Henryka Bielę, na ręce ojca Jerzego, przeora klasztoru paulinów w Budzie na Węgrzech. Długosz podaje, że akt przekazania odbył się dnia 23 czerwca 1382 r. 10 sierpnia tego roku książę Opolczyk specjalnym dokumentem przekazał uposażenie, jakie nadał klasztorowi w Starej Częstochowie.
Darowizny te musiały być niewystarczające, skoro 24 lutego 1393 r. książę Opolczyk ponowił akt darowizn przez swoich pełnomocników. Byli nimi: krakowianin Spytko z Melsztyna i Jan Tarnowski z Sandomierza. Długosz wymienia szczegółowo, jakie to były darowizny i świadczenia. Dowiadujemy się także, jaki był wówczas stan klasztoru i kościoła.
Bardzo szybko do obrazu zaczęli przybywać pierwsi pielgrzymi, którzy dzięki modlitwie do Maryi doznawali wielu łask. Z czasem zaczęli tu przynosić swoje wota. Przyciągnęły one złodziei. Na Wielkanoc 1430 r. dwaj panowie polscy i książę ruski dokonali napaści na Jasną Górę. Dla zatarcia śladów posłużyli się bandami husyckimi, grasującymi na Śląsku. W tym czasie klasztor słynął już z powodu cudownych łask otrzymywanych dzięki modlitwie do Maryi przedstawionej w wizerunku jasnogórskim. Napastnicy sądzili, że w klasztorze są zatem jakieś wielkie bogactwa i skarby, bo ściągały do niego rzesze pielgrzymów na święta maryjne. Kiedy okazało się, że wyposażenie klasztoru jest dość skromne – ukradli naczynia i sprzęty liturgiczne, kielichy, krzyże i ozdoby. Odarli także cudowny obraz ze złota i klejnotów, którymi przyozdobili go pobożni pielgrzymi. Wreszcie przecięli twarz Maryi cięciem szabli.
Na prośbę paulinów król Władysław Jagiełło pozwolił zabrać zniszczony i zbeszczeszczony przez rabusiów obraz do Krakowa i powierzył jego odnowienie – na własny koszt – nadwornym malarzom. Przypuszcza się, że pochodzili oni z Rusi i specjalizowali się w sztuce bizantyjskiej. Usiłowali oni naprawić obraz i przywrócić go do stanu pierwotnego. Kładli jednak farby nową techniką (tempera), czego stare malowidło nie przyjmowało. Nie znali bowiem dawnej techniki enkaustycznej, stosowanej w obrazach starochrześcijańskich i bizantyjskich, którą wykonano pierwotny wizerunek. W tej sytuacji albo zrobiono najpierw wierną kopię obrazu poprzedniego, albo powielono jedną z już istniejących kopii. Prace trwały długo, być może nawet dwa lata. To świadczy, z jak wielkim pietyzmem go malowano. Dla zaakcentowania wierności dla pierwowzoru artyści pozostawili nawet ślady ran, zadanych Matce Bożej na obrazie pierwotnym. Zachowali również te same deski, na których namalowano pierwowzór, chociaż kosztowało ich to wiele dodatkowego trudu.
Zmieniono natomiast ozdoby szat. Lilie andegaweńskie na płaszczu Maryi nawiązują zbyt wyraźnie do herbu andegaweńskiego króla Węgier Ludwika. Prawdopodobnie dodano także do rąk Dzieciątka książkę. Do dziś pozostały na obrazie jedynie ślady napaści z 1430 r. – są nimi dwa równoległe ślady cięcia miecza na policzku Maryi, przecięte trzecim na linii nosa, oraz kilka podobnych, choć znacznie mniejszych cięć na szyi (dwa widoczne wyraźniej, cztery pozostałe słabiej).
Księgi klasztoru częstochowskiego potwierdzają niezwykłe fakty, związane z cudownym obrazem. Zapisywano je skrzętnie w osobnej księdze łask. Najstarszy zachowany opis cudownego uzdrowienia pochodzi z roku 1402. O sławie jasnogórskiego obrazu świadczy również to, że już w owych czasach sporządzano jego kopie. Już w roku 1390 miał ją Głogówek, w roku 1392 daleki Sokal, a w roku 1400 – jeszcze dalszy Lepogłów w Chorwacji.
Na Jasnej Górze wielokrotnie modlili się polscy królowie i książęta, m.in. Kazimierz Jagiellończyk (1448 i 1472), św. Kazimierz królewicz (1472), Zygmunt I Stary (1510 i 1514), Stefan Batory (1581), Zygmunt III Waza (1616, 1620, 1630), Władysław IV (1621, 1633, 1638, 1642, 1644, 1646), Jan Kazimierz (1649, 1656, 1658, 1661), Michał Korybut Wiśniowiecki (1669, 1670), Jan III Sobieski (1676, 1683), August II Sas (1704), August III Sas (1734).
W roku 1655 miała miejsce słynna obrona Jasnej Góry. 9 listopada 1655 r. hrabia Wejhard podszedł pod Jasną Górę w 3 tys. żołnierzy i zażądał bezwzględnej kapitulacji. Przeor klasztoru, o. Augustyn Kordecki, odmówił. Zaczęło się więc oblężenie. 19 listopada przybył generał Burhardt Miller oraz pułkownik Wacław Sadowski. Oblężenie trwało do Bożego Narodzenia, a więc ponad miesiąc. O. Kordecki miał do dyspozycji 160 żołnierzy i 70 zakonników. Obroną klasztoru dowodzili Stefan Zamojski i Piotr Czarnecki. Miller do rozbicia klasztoru i kościoła oraz otaczających murów użył najcięższych dział. Wyrzucono 340 armatnich kul o masie sześciu, a nawet dwunastu kilogramów. Naród zerwał się do walki. To zmusiło Millera do opuszczenia Jasnej Góry nocą 27 grudnia. Usiłował on jeszcze powrócić i z nagła zaskoczyć 24 i 28 lutego, a potem 9 kwietnia 1656 r., ale również bezskutecznie.
Od bardzo dawna istnieje zwyczaj ozdabiania cudownych obrazów Maryi koronami. Pierwsza papieska koronacja obrazu jasnogórskiego miała miejsce w 1717 r. Korony ofiarował sam król August II Mocny. Aktu koronacji dokonał brat prymasa, biskup Krzysztof Szembek, w dniu 8 września 1717 r. Obecni byli ponadto biskup wileński i inflancki. W uroczystej procesji przeniesiono obraz z kościoła do sali rycerskiej. Tam odczytano dekret papieski i przyniesiono korony. Następnie obraz przeniesiono uroczyście do kościoła wśród modlitw, śpiewów i salw armatnich. Tu nastąpił obrzęd nałożenia koron i Msza święta. Po obiedzie odprawiono Nieszpory i przeniesiono obraz z kościoła do kaplicy. Tam odśpiewano Litanię Loretańską i Te Deum. Z okazji koronacji nałożono na obraz Matki Bożej kosztowne szaty wykonane przez złotnika, brata Makarego Szybkowskiego. Sporządził on trzy suknie na różne uroczystości: granatową haftowaną diamentami, niebieską z rubinami i zieloną z perłami i różnymi drogimi kamieniami. Od 1817 r. zaczęto obchodzić uroczyście rocznicę koronacji. W 1909 r. w nocy z 22 na 23 października zakonnik i kapłan Macoch dokonał kradzieży koron z obrazu Matki Bożej, perłowej sukni i wielu kosztowności. Ze świętokradztwem połączył mord dokonany na wspólniku. Skazano go na dożywotnie więzienie. Papież św. Pius X ofiarował nowe korony. Rekoronacja odbyła się 22 maja 1910 r.
W 1957 r. na apel prymasa Stefana Wyszyńskiego i uchwałą Episkopatu Polskiego Polska rozpoczęła Wielką Nowennę, aby przygotować cały naród do obchodów tysiąclecia przyjęcia Chrztu przez Mieszka I (966-1966). Równocześnie zarządzono peregrynację kopii cudownego obrazu Matki Bożej Częstochowskiej po wszystkich diecezjach i parafiach. Peregrynacja rozpoczęła się dnia 26 sierpnia 1957 r. w archidiecezji warszawskiej. Dokładnie rok wcześniej, 26 sierpnia 1956 r., w 300 lat od ślubów króla Jana Kazimierza, złożonych przed obrazem Matki Bożej Łaskawej we Lwowie 1 kwietnia 1656 roku, Episkopat Polski pod nieobecność uwięzionego Prymasa Wyszyńskiego w obecności około miliona wiernych odnowił uroczyście te ślubowania. 5 maja 1957 r. odnowienie tych ślubów odbyło się we wszystkich kościołach polskich. Śluby króla Jana Kazimierza były jego osobistym zobowiązaniem, śluby jasnogórskie zaś stały się zobowiązaniem całego narodu polskiego jako program chrześcijańskiego życia, wytyczony przez Wielką Nowennę przed Tysiącleciem Chrztu Polski.
Najbardziej znana i uroczysta koronacja obrazu odbyła się w 1966 r. w ramach obchodu Tysiąclecia Chrztu Polski. Dokonał jej Prymas Tysiąclecia, Sługa Boży Kardynał Stefan Wyszyński, wielki czciciel Maryi Jasnogórskiej, oddany Jej z synowską ufnością; jest on założycielem Instytutu Świeckiego Pomocnic Maryi Jasnogórskiej Matki Kościoła, działającego obecnie pod nazwą Instytutu Prymasowskiego Stefana kard. Wyszyńskiego.
Cudowny obraz jest otaczany przez Polaków niezwykłą czcią. Wielokrotnie modlił się przed nim także kard. Karol Wojtyła, a potem – papież Jan Paweł II. Co roku, na uroczystości maryjne (szczególnie 15 i 26 sierpnia) do jasnogórskiego sanktuarium przybywają setki tysięcy ludzi, bardzo często idąc w pieszych pielgrzymkach przez wiele dni.
Dzisiejsza uroczystość powstała z inicjatywy bł. Honorata Koźmińskiego, który po upadku powstania styczniowego starał się zjednoczyć naród wokół Królowej Polski – Maryi. Wraz z ówczesnym przeorem Jasnej Góry, o. Euzebiuszem Rejmanem, wyjednał on u św. Piusa X ustanowienie w 1904 r. święta Matki Bożej Częstochowskiej. Papież Pius XI rozciągnął w 1931 r. ten obchód na całą Polskę oraz zatwierdził nowy tekst Mszy świętej i brewiarza.
Komentarz do pierwszego czytania
Przeżywając uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej, nasze myśli kierujemy do najważniejszego narodowego sanktuarium na Jasnej Górze. Liturgia słowa daje nam najpierw do rozważenia fragment z Księgi Przysłów, w którym przemawia Mądrość – będąca przy Bogu jeszcze przed stworzeniem świata, odwiecznie. To słowa, które z jednej strony odnosimy do Jezusa Chrystusa; ale w dzisiejszą uroczystość Kościół czyta je w kontekście Maryi, która jest najpiękniejszym ze stworzeń, wybrana przed wiekami na Matkę Syna Bożego. Możemy wręcz dosłownie odczytać te słowa – Pan Bóg wybrał Maryję, „zanim były osadzone góry” – a więc także przed Jasną Górą. Ile razy nawiedzamy to najważniejsze polskie sanktuarium, Pan Bóg otwiera przed nami niebo, daje nam łaskę szczególnej bliskości ze sobą, poprzez osobę Maryi kieruje nasze myśli we właściwą stronę – ku wieczności, ku początkowi wszystkiego, co istnieje; ku źródle naszego życia.
Pobożność maryjna to nie ludzki wymysł, to postawa płynąca z samego pragnienia Jezusa, który oddał cały Kościół i każdego z nas w opiekę Maryi, kiedy wisiał na krzyżu (por. J 19, 25-27). Ale Maryja jest dla nas przede wszystkim nauczycielką mądrości, czyli dobrego, prawego, roztropnego życia.
Mamy modlić się do Maryi, prosząc Ją o wstawiennictwo, ale modlitwa zakłada relację – a więc także nasz odbiór tego, co nasza Matka pragnie nam powiedzieć. „Słuchajcie mnie, synowie! Szczęśliwi, którzy idą drogami wytyczonymi przeze mnie! Słuchajcie karcenia, abyście stali się mądrzy” (Prz 8, 32n). Te drogi to uważne słuchanie nauki Jezusa, a więc nauki Kościoła, i wierność Jemu także w chwilach próby, „karcenia”, przez które nasza wiara się oczyszcza. Możemy dziś śmiało wzywać tak wielu świętych Polaków, którzy odkryli dobre, wytyczone przez Maryję szlaki i przyjęli je za swoje własne.
Komentarz do psalmu
„Święta Jego góra, wspaniałe wzniesienie, radością jest całej ziemi” – podobne słowa rodzą się w sercu każdego, kto dociera do sanktuarium na Jasnej Górze, z oddali widząc strzelistą wieżę i gmach sanktuarium. Bóg wybiera sobie niektóre miejsca jako sanktuaria, gdzie jest jakby „bliżej”, „bardziej” obecny.
Modlitwa do Maryi, oddawanie Jej czci, w niczym nie umniejsza chwały Chrystusa, ale prowadzi nas wprost do Niego. Wystarczy krótkie spojrzenie na jasnogórską Ikonę, by odnaleźć znów właściwy kierunek – Maryja, Hodogetria, wskazuje ręką na swojego Syna. To Jego mamy słuchać, jeśli prosimy Ją o opiekę, często stęsknieni radości i prawdziwego szczęścia. Największym cudem Jasnej Góry są codziennie nie uzdrowienia fizyczne, ale duchowa przemiana, dokonująca się w osobistym spotkaniu z Bogiem, zwłaszcza w sakramencie pokuty, o której w pełni wie tylko Jezus i Jego Matka.
Nasza wiara i modlitwa są także świadectwem „dla przyszłych pokoleń” – mamy modlić się nie tylko o pomyślność dla nas samych, ale oddawać w ręce Maryi także niepewną przyszłość.
Komentarz do drugiego czytania
Niekiedy pobożność maryjną uważa się za dewocyjną, staroświecką, niekonieczną, jakby nie była ona w sercu naszej katolickiej wiary.
List do Galatów mówi o przejściu z mentalności opartej jedynie na posłuszeństwie Prawu przykazań, które nie może zbawić, do myślenia nowego człowieka, którego wiara jest nie tyle wypełnianiem przepisów, ile odpowiedzią na darmo otrzymaną łaskę wiary i usprawiedliwienie w Jezusie Chrystusie.
W przyjściu na świat Chrystusa, który czyni nas prawdziwie wolnymi, darmo udzielając swojej łaski, szczególny udział ma Najświętsza Maryja Panna. Święty Paweł mówi wprost o Synu, który „stał się” z niewiasty, kiedy „wypełnił się czas”.
Modlitwa do Maryi kształtuje w nas synowską postawę wobec Boga. Maryja jest Matką, która rodzi każdego z nas przez łaskę jako synów i córki Boga. Może to jest właśnie najgłębszy owoc naszych pielgrzymek w różnej formie na Jasną Górę – Maryja pomaga nam znów odkryć naszą najgłębszą tożsamość – że jesteśmy synami w Synu, umiłowanymi dziećmi Boga, wyzwolonymi z grzechu po to, aby czynić coraz więcej dobra, aby żyć prawdziwą miłością – na wzór miłości Chrystusa do nas. Maryja – Królowa trzymająca na rękach Króla wieków, przypomina nam także o naszym przeznaczeniu – jesteśmy dziedzicami Królestwa Chrystusa, które jest naszą prawdziwą Ojczyzną.
Komentarz do Ewangelii
Niezwykle pocieszająca jest świadomość, kiedy w naszych trudnościach wiemy, że ktoś inny modli się za nas. Dzisiejsza Uroczystość to okazja, abyśmy na nowo uświadomili sobie, że nasze trudności – osobiste i całego narodu – widzi Maryja. Ona jest Pośredniczką wszelkich łask, bo przez Nią przyszła na świat największa łaska – sam Chrystus. „Bóg Syn przekazał swojej Matce wszystko, co nabył swoim życiem i śmiercią, nieskończonymi zasługami i przedziwnymi cnotami, i uczynił Ją skarbniczką tego wszystkiego, co Ojciec dał Mu jako dziedzictwo; to przez Nią rozdaje swe zasługi swoim członkom; to jest Jego tajemniczy kanał, Jego akwedukt, którym łagodnie i obficie śle swoje zmiłowania” (św. Ludwik Maria Grignon de Montfort, Traktat o doskonałym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, 24). ,,Godzina”, która jeszcze nie nadeszła w Kanie Galilejskiej, to zapowiedź godziny krzyża, kiedy Maryja będzie stała przy swoim umierającym Synu, wierząc do końca, że w Nim jest miłość potężniejsza od śmierci.
Maryja uczy nas także, jaka modlitwa jest miła Bogu. Ona wrażliwym sercem i troskliwym okiem dostrzega ludzkie potrzeby, i po prostu oddaje je w ręce swojego Syna, nie wskazując rozwiązania. Mamy pokornie prosić Boga przez wstawiennictwo Maryi w naszych intencjach, ale nie „dyrygować” Bogiem. Maryja wskazuje nam najgłębszą mądrość modlitwy: ,,uczyńcie wszystko, cokolwiek wam powie” – mamy być nie tyle skupieni na swoich prośbach, ile uważnie wsłuchani w słowa Jezusa, i starać się najwierniej je wypełnić, choćby było to zwykłe, codzienne, szare „napełnianie stągwi wodą” – wierność naszym obowiązkom stanu, uczciwa praca, troska o rodzinę i parafię. Jezus ma moc przemienić tę wodę w pełne radości wino Ducha świętego, i nadać nowy smak naszemu życiu.
Oddajmy dziś Maryi trudności, które widzimy w sobie, wokół nas i w naszej Ojczyźnie, ufając, że Jezus zna najlepsze ich rozwiązanie.
Komentarze zostały przygotowane przez ks. Mateusza Mickiewicza
Koronka – „Na ratunek dla Polski i narodów świata”
Polski i narodów
świata”
1 x – Ojcze Nasz
3 x – Chwała Ojcu
Odmawiać na różańcu
1 x – Boże Ojcze Niebieski Najświętszy Duchu Królewski
Przed Tobą klękam w modlitewnym geście składam swe dłonie
Błagam ratuj Polskę i narody świata
Ognie miłosierdzia władco świata.
Tobie otwieram serce na oścież
i ku naszemu ratunkowi pośpiesz.
10 x – Boże Ojcze ratuj Polskę i narody świata
Niezgłębionym miłosierdziem dotknij nas władco świata.
Zakończenie
3 x – Boże Ojcze na niebieskim firmamencie Kocham Cię i uwielbiam w każdym życia momencie
Niech chwała Bogu Ojcu ciągle brzmi Po wszystkie mojego życia dni
Błagam rozgrzesz mnie biednego i uczyń zbawienia godnego. Amen.
Modlitwa o dar
Ducha Świętego
O przyjdź, Duchu Święty, wlej dar miłości, mądrości i wiedzy do mojej pokornej duszy.
Napełnij mnie światłem prawdy, abym mógł [mogła] odróżnić prawdę o Bogu od kłamstwa rozpowszechnianego przez szatana i jego demony.
Pomóż mi uchwycić pochodnię i rozpalić płomień zrozumienia w tych wszystkich, których spotkam. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
|
|
|
Synoptycy wymieniają imię św. Bartłomieja jedynie w katalogach Apostołów. Św. Jan podaje, że pochodził z Kany Galilejskiej. Szczegółowo zaś opisuje pierwsze spotkanie Natanaela z Chrystusem (J 1, 35-51), którego był naocznym świadkiem. To Filip, uczeń Pana Jezusa, późniejszy Apostoł, przyprowadził Natanaela do Chrystusa i dlatego zawsze w wykazie Apostołów Natanael znajduje się tuż za Filipem. Niektórzy uważają, że to właśnie na weselu Natanaela w Kanie był Chrystus z uczniami i Matką, gdzie na Jej prośbę dokonał pierwszego cudu.
Z opisu pierwszego spotkania wynika, że Natanael nie był zbyt pozytywnie nastawiony do mieszkańców Nazaretu. Kiedy jednak usłyszał słowa Chrystusa i poznał, że Chrystus przeniknął głębię jego wnętrza, serce i duszę, od razu zdecydowanie w Niego i Jemu uwierzył. Świadczy to o wielkiej prawości jego serca i otwarciu na działanie łaski Bożej. Odtąd już na zawsze pozostał przy Chrystusie. O Natanaelu św. Jan Ewangelista wspomina jeszcze raz – brał on udział w cudownym połowie ryb na jeziorze Genezaret po zmartwychwstaniu Chrystusa (J 21, 2-6).
Tradycja chrześcijańska ma niewiele do powiedzenia o św. Bartłomieju. Zainteresowanie innymi Apostołami jest znacznie większe, postać św. Bartłomieja jest raczej w cieniu. Pierwszy historyk Kościoła, św. Euzebiusz, pisze, że ok. roku 200 Pantenus znalazł w Indiach Ewangelię św. Mateusza. Wyraża przy tym przekonanie, że zaniósł ją tam właśnie św. Bartłomiej. Podobną wersję podaje św. Hieronim. Natomiast św. Rufin i Mojżesz z Horezmu są zdania, że św. Bartłomiej głosił naukę Chrystusa w Etiopii. Pseudo-Hieronim zaś twierdzi, że św. Bartłomiej apostołował w Arabii Saudyjskiej. Jeszcze inni są zdania, że św. Bartłomiej pracował wśród Partów i w Mezopotamii. Ta rozbieżność pokazuje, jak mało wiemy o losach Apostoła po Wniebowstąpieniu Pana Jezusa.
Z apokryfów o św. Bartłomieju zachowały się Ewangelia Bartłomieja i Apokalipsa Bartłomieja. Znamy je jednak w dość drobnych fragmentach. Zachował się również obszerniejszy apokryf Męka Bartłomieja Apostoła. Według niego Bartłomiej miał głosić Ewangelię w Armenii. Tam miał nawet nawrócić brata królewskiego – Polimniusza. Na rozkaz króla Armenii, Astiagesa, został pojmany w mieście Albanopolis, ukrzyżowany, a w końcu ścięty. Od św. Izydora (+ 636), biskupa Sewilli, rozpowszechniła się pogłoska, że św. Bartłomiej został odarty ze skóry. Stąd też został uznany za patrona rzeźników, garbarzy i introligatorów. Jako przypuszczalną datę śmierci Apostoła podaje się rok 70.
Zaraz po śmierci Bartłomiej odbierał cześć jako męczennik za wiarę Chrystusową. Dlatego i jego relikwie chroniono przed zniszczeniem. Około roku 410 biskup Maruta miał je przenieść z Albanopolis do Majafarquin, skąd przeniesiono je niedługo do Dare w Mezopotamii. Stamtąd zaś relikwie umieszczono w Anastazjopolis we Frygii w Azji Mniejszej ok. roku 507. Kiedy jednak najazdy barbarzyńców groziły zniszczeniem i profanacją, w roku 580 przewieziono je na Wyspy Liparyjskie, a w roku 838 do Benewentu. Obecnie znajdują się pod mensą głównego ołtarza tamtejszej katedry. Część tych relikwii została przeniesiona za panowania cesarza Ottona III do Rzymu. Władca ten wystawił bazylikę na Wyspie Tyberyjskiej (dla przechowania relikwii św. Wojciecha), do której to bazyliki sprowadzono potem relikwie Apostoła, zmieniając jej tytuł.
Kult św. Bartłomieja datuje się od V w. Grecy obchodzą jego uroczystość 11 czerwca, Ormianie 8 grudnia i 25 lutego, Etiopczycy 18 lipca i 20 listopada. Kościół łaciński święto Apostoła od wieku VIII obchodzi 24 sierpnia. W VI w. spotykamy już pierwszy kościół wzniesiony ku jego czci na wyspie Eolia. Piza, Wenecja, Pistoia i Foligno wystawiły mu okazałe świątynie. W Polsce kult św. Bartłomieja był niegdyś bardzo żywy – wystawiono ku jego czci na naszych ziemiach ponad 150 kościołów. Miał on nawet w Polsce swoje sanktuaria, np. w Polskich Łąkach koło Świecia, gdzie na odpust ściągały tłumy z daleka.
W ikonografii św. Bartłomiej jest przedstawiany w długiej tunice, przepasanej paskiem, czasami z anatomiczną precyzją jako muskularny mężczyzna. Bywa ukazywany ze ściągniętą z niego skórą. Jego atrybutami są: księga, nóż, zwój.
Rodzice za wszelką cenę chcieli ją wydać za bogatego człowieka. Róża jednak dość wcześnie postanowiła, że będzie starała się całkowicie przypodobać Chrystusowi i dlatego przygotowywała się do życia pełnego wyrzeczeń i medytacyjnej modlitwy. Dlatego też zdecydowanie odmawiała zgody na ślub, przez co wiele wycierpiała – zwłaszcza od matki, która ją prosiła, błagała, groziła, a nawet maltretowała. Róża ofiarowała te cierpienia Chrystusowi.
W dwudziestym roku życia wstąpiła do Trzeciego Zakonu św. Dominika. Jako tercjarka nadal pozostawała w domu rodzinnym, zajmując osobny domek z ogródkiem. Zwiększyła swoje posty i umartwienia, modlitwy, czuwania, surowe pokuty i wyrzeczenia. Wielu zaczęło ją uważać za nienormalną. Była pogardzana. Bóg obdarzał ją jednak nowymi łaskami, głównie darem modlitwy.
Róża żyła niezwykle surowo. Przez cały Wielki Post nie jadła nawet chleba, lecz – jak przekazała tradycja – dziennie jadła tylko pięć pestek cytryny. Znosiła wiele cierpień i prześladowań złego ducha, różne choroby, obelgi i oszczerstwa ze strony otoczenia. Dotykał ją często bezwład członków, omdlenia, ataki słabości. Ona jednak błagała o miłosierdzie Boga dla grzeszników i łaskę przebaczenia.
Za patronkę swoich dążeń do świętości obrała sobie św. Katarzynę Sieneńską, również dominikańską tercjarkę. Zgłębiała tajemnicę jej życia i świętości, na niej wzorowała swoją miłość. Róża w swym życiu wiele wycierpiała. Przeżyła śmierć rodziców, samotność, opuszczenie, oschłości i najrozmaitsze doświadczenia wewnętrzne. To wszystko mocno nadwerężało jej siły.
Praktykowała najrozmaitsze pokuty i umartwienia. W nagrodę za takie życie cieszyła się poufnym przestawaniem ze swoim Aniołem Stróżem i Matką Bożą. Przez piętnaście lat doświadczała zupełnego opuszczenia. Nie odczuwała żadnego pociągu do modlitwy, żadnej pociechy ani poczucia bliskości Boga. Dzień i noc prześladowały ją myśli, że Bóg ją odrzucił. Wówczas dopiero doszła do kontemplacji i mistycznego zjednoczenia z Chrystusem. Odtąd żyła jeszcze bardziej dla Niego.
Ostatnie trzy lata życia spędziła u małżonków Gonzaleza della Maza i Marii Uzategui, którzy darzyli ją pełną miłością. W ich domu zmarła w wieku 31 lat, 24 sierpnia 1617 r., w dniu, który przepowiedziała. Sława jej świętości była tak wielka, że dominikanie pochowali jej ciało najpierw w krużganku klasztornym, a w dwa lata potem – w swoim kościele w Limie w kaplicy św. Katarzyny ze Sieny. Wraz z jej ciałem zamknięto niektóre jej pisma i próby rysunku. W 1923 roku odnaleziono je.
Papież Klemens IX dokonał beatyfikacji Róży w 1668 roku i ogłosił ją patronką Ameryki, a w roku 1670 także patronką Filipin i Antyli. W trzy lata po beatyfikacji nastąpiła jej kanonizacja, której dokonał papież Klemens X w 1671 roku.
W ikonografii św. Róża przedstawiana jest jako młoda dominikanka w habicie. Atrybuty: Dziecię Jezus w ramionach, korona z cierni, kotwica, krzyż, róża, wianek z róż; wiązanka róż, z których wychyla się Dziecię Jezus.
W Piśmie świętym nie mamy tekstu, który by wprost mówił o królewskim tytule Najświętszej Maryi Panny. Są jednak teksty pośrednie, które tę prawdę zawierają. W raju pojawia się zapowiedź Niewiasty, która skruszy głowę węża (Rdz 3, 15). Archanioł Gabriel i Elżbieta wołają do Maryi: „Błogosławiona jesteś między niewiastami” (Łk 1, 28. 43) – a więc spomiędzy wszystkich niewiast na ziemi Ty jesteś pierwsza. Sama też Maryja w proroczym natchnieniu wypowiada o sobie słowa: „Oto błogosławić Mnie będą odtąd wszystkie pokolenia” (Łk 1, 48). Apokalipsa zawiera taką relację: „Potem ukazał się znak na niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod Jej stopami, a na Jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu” (Ap 12, 1) – tą Niewiastą, według Tradycji Kościoła, jest właśnie Maryja.
Drugim źródłem naszej wiary w królowanie Maryi jest podanie ustne, które objawia się w zwyczajnym nauczaniu Kościoła i w pismach jego Ojców. Tu mamy już świadectwa wprost, a jest ich bardzo wiele. Św. Efrem (+ 373) już 1600 lat temu tak pisze o Maryi: „Dziewico czcigodna, Królowo i Pani”, „po Trójcy jest Panią wszystkich”, „jest Panią wszystkich śmiertelnych”. Samego siebie nazywa „sługą Maryi”. Św. Piotr Chryzolog (+ 451), również doktor Kościoła, nazywa Matkę Bożą „Panią” (Domina). W dawnej terminologii oznaczało to słowo godność władcy i króla. Św. Ildefons, biskup Toledo (+ 669), nazywa Maryję nie tylko Panią, ale „panującą nad wszystkimi ludźmi”. Przy tej okazji wypowiada przepiękne słowa: „Stałem się sługą Twoim, boś Ty się stała Matką mojego Stworzyciela”. Św. German, patriarcha Konstantynopola (+ 732), nazywa Maryję „Królową wszystkich mieszkańców ziemi”, a św. Jan Damasceński (+ 749) „Królową rodzaju ludzkiego” i „Królową wszystkich ludzi”, „Panią wszechstworzenia”.
Potwierdzenie powszechnej wiary w to, że Maryja jest Królową nieba i ziemi, wyraża również ikonografia chrześcijańska, która od lat najdawniejszych przedstawia Maryję na tronie, z nimbem, w którym przedstawiano tylko cesarzy. Spotykamy taki sposób przedstawiania Najświętszej Maryi Panny już od III w. w katakumbach. Na ikonach bizantyjskich od wieku VI Matka Boża jest zawsze na tronie. Tego rodzaju obrazy, a potem figury nosiły nazwę Basilissa, czyli Królowa, lub Theantrōpos, czyli Pani siedząca na tronie, mająca na kolanach Dziecię Boże. Często dla podkreślenia, że Maryja jest także Królową aniołów, przedstawiano Jej postać w ich otoczeniu. W obrazach wczesnośredniowiecznych aniołowie podtrzymują koronę nad Jej głową. Ten typ obrazów nosił grecką nazwę Panagia angeloktistos. Od X w. powszechnym zwyczajem staje się przedstawianie Maryi na tronie i z koroną, w szatach królewskich, a nawet siedzącej po prawicy Chrystusa. Od XIV w. ulubionym tematem artystów staje się scena „koronacji” Maryi przez Pana Jezusa i Boga Ojca.
W VIII w. jako forma walki z obrazoburcami przyjął się zwyczaj prywatnego koronowania obrazów i figur Matki Bożej, zwłaszcza słynących szczególnymi łaskami. W 732 r. papież św. Grzegorz III ukoronował obraz Matki Bożej szczerozłotymi koronami z diamentami. Papież Grzegorz IV w roku 838 podobną koronę ofiarował Matce Bożej w kościele św. Kaliksta w Rzymie. Od XVII w. zwyczaj ten stał się urzędowo zastrzeżony Stolicy Apostolskiej. Początkowo koronacje te były zastrzeżone jedynie w stosunku do cudownych obrazów włoskich. Wkrótce jednak rozszerzono je na cały świat. Pierwszym obrazem, który doczekał się zaszczytu papieskiej koronacji, był obraz Matki Bożej w zakrystii bazyliki św. Piotra w Rzymie (1631). W Polsce tego zaszczytu dostąpił jako pierwszy obraz Matki Bożej Łaskawej w Warszawie (1651), a następnie obraz Matki Bożej Częstochowskiej w roku 1717.
Do najdawniejszych i najbardziej popularnych modlitw Kościoła należą „Pod Twoją obronę” (Sub Tuum præsidium) i „Witaj, Królowo” (Salve Regina) oraz Litania Loretańska, gdzie ostatnie wezwania wychwalają Matkę Bożą jako Królową.
Tytuł Maryi Królowej podkreślony został także w dokumentach Soboru Watykańskiego II, szczególnie w Konstytucji Dogmatycznej o Kościele Lumen gentium:
Niepokalana Dziewica, zachowana wolną od wszelkiej skazy winy pierworodnej, dopełniwszy biegu życia ziemskiego, z ciałem i duszą wzięta została do chwały niebieskiej i wywyższona przez Pana jako Królowa wszystkiego, aby bardziej upodobniła się do Syna swego, Pana panującego (por. Ap 19,16) oraz zwycięzcy grzechu i śmierci (KK 59).
Tytuł „Królowa” podkreśla stan Maryi w czasach ostatecznych jako Tej, która zasiada obok swego Syna, Króla chwały. W ten sposób wypełniły się słowa Magnificat: „Oto bowiem odtąd błogosławić mnie będą wszystkie pokolenia, gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny”. Maryja ma uczestnictwo w chwale zmartwychwstałego Chrystusa, gdyż miała udział w Jego dziele zbawczym. Jest Jego Matką, nosiła Go w swoim łonie, urodziła Go, zadbała o Jego wychowanie, towarzyszyła Mu nieustannie podczas Jego nauczania – aż do krzyża, a potem Wieczernika w dniu Pięćdziesiątnicy.
Maryja nie jest Królową absolutną, najwyższą i jedyną. Jest nad Nią Bóg i tylko On ma najpełniejsze prawo do tego tytułu. Jeśli więc Maryję nazywamy Królową, to jedynie ze względu na Jej Syna. Godność Jej Boskiego Macierzyństwa wynosi Ją ponad wszystkie stworzenia, czyni Ją Królową aniołów i wszystkich Świętych, Królową nieba i ziemi. Królewskość Maryi jest więc pośrednia. Tylko Pan Bóg jest władcą najwyższym i jedynym. Maryja ma władzę jedynie honorową i zleconą, pełni na ziemi rolę „Regentki”.
This e-mail contains graphics, if you don’t see them » view it online. (
http://www.gazetawarszawska.
Gazeta Warszawska
This issue will present the 5 last articles.
Alexander Dugin: Letter to the American People on Ukraine (
http://www.gazetawarszawska.
In this difficult hour of serious trouble on our Western borders, I would like to address the American people in order to help you understand better
the positions of our Russian patriots which are shared by the majority of our society.
Difference Between the two Meanings of Being American (In the Russian View)
1. We distinguish between two different things: the American people and the American political elite. We sincerely love the first and we profoundly
hate the second.
2. The American people has its own traditions, habits, values, ideals, options and beliefs that are their own. These grant to everybody the right to
be different, to choose freely, to be what one wants to be and can be or become. It is wonderful feature. It gives strength and pride, self-esteem and
assurance. We Russians admire that.
3. But the American political elite, above all on an international level, are and act quite contrary to these values. They insist on conformity and
regard the American way of life as something universal and obligatory. They deny other people the right to difference, they impose on everybody the
standards of so called “democracy”, “liberalism”, “human rights” and so on that have in many cases nothing to do with the set of values
shared by the non-Western or simply not North-American society. It is an obvious contradiction with inner ideals and standards of America. Nationally
the right to difference is assured, internationally it is denied. So we think that something is wrong with the American political elite and their
double standards. Where habits became the norms and contradictions are taken for logic. We cannot understand it, nor can we accept it: it seems that
the American political elite is not American at all.
4. So here is the contradiction: the American people are essentially good, but the American elite is essentially bad. What we feel regarding the
American elite should not be applied to the American people and vise versa.
5. Because of this paradox it is not so easy for a Russian to express correctly his attitude towards the USA. We can say we love it, we can say we
hate it – because both are true. But it is not easy to always express this distinction clearly. It creates many misunderstandings. But if you want
to know what Russians really think about the USA you should always keep in mind this remark. It is easy to manipulate this semantic duality and
interpret anti-Americanism of Russians in an improper sense. But with these clarifications in mind all that you hear from us will be much better
understood.
Aleksander Dugin: Zwycięstwo DRL będzie z kolei oznaczać początek ostatecznej likwidacji oligarchii również w samej Rosji. (
http://www.gazetawarszawska.
http://vk.com/id215618187
„Zwycięstwo DRL będzie z kolei oznaczać początek ostatecznej likwidacji oligarchii również w samej Rosji.”
Tylko ta krótka refleksja Dugina wskazywać może sprawcę zamachu: globalistów, czyli żydów w Moskwie.
To podobnie do większości udanych akcji „precyzyjnych ataków” „ukraińców”” na rosyjskie posterunki czy cele militarne.
Rosja wyniszcza samą siebie, to podobnie do tego jak i Polska prowadzi samozagładę.
„Inside job” – czyli żydzi są wśród nas
Red. Gazeta Warszawska
Aleksander Dugin
Wydarzenia w Donieckiej Republice Ludowej (ros. – ДНР) nabierają znaczenia zasadniczego. W osobie Achmetowa występuje oligarchia jako taka. W
osobie rządu DRL – Naród. Kto zwycięży? To nie jest puste pytanie. Ale zwycięstwo Achmetowa postawi krzyż na Rosyjskim Przebudzeniu.
Zwycięstwo DRL będzie z kolei oznaczać początek ostatecznej likwidacji oligarchii również w samej Rosji. Zgniła i zdeprawowana władza
pieniądza jest bardziej straszna od czołgów kijowskich i oddziałów karnych “Prawego Sektora”. Myślę, że i Rosjanie powinni powstać do
decydującej bitwy z dominacją kosmopolitycznego kompradorskiego kapitału. Władza w całej Rosji i w Federacji Rosyjskiej i Wielkiej Rosji powinna
należeć do Narodu. Naród, niosący w sobie Boga, przeciwko oligarchów, którzy opierają swoją władzę na ciemnej potędze pieniądza. Być po
stronie pieniędzy – znaczy być po stronie diabła. Twarze Igora Striełkowa i Pawła Gubariowa – to są twarze rosyjskiej przyszłości. Mordy
Achmetowa i Friedmana, Poroszenki i Sorosa – to są tylko grymasy Mamony, Antychrysta, który obecnie panuje.
Tekst po rosyjsku:
События в ДНР приобретают принципиальный характер. В лице Ахметов выступает
олигархия как таковая. В лице правительства ДНР – Народ. Кто победит? Это не
праздный вопрос. Но победа Ахметова поставит крест на Русском Пробуждении. Победа
ДНР будет, в свою очередь, означать старт финального демонтажа олигархии и в самой
России. Гнилая и развращающая власть денег страшнее киевских танков и карателей
“Правого Сектора”. Я думаю, что и русскому народу надо подниматься на решающую
битву с доминацией космополитического компрадорского капитала. Власть во всей
России и в РФ и в Большой России должна принадлежать Народу. Народ, несущий в себе
Бога, против олигархов, основывающих свою власть на темном могуществе денег. Быть
на стороне денег тоже самое, что быть на стороне дьявола. Лица Игоря Стрелкова и
Павла Губарева – лики русского будущего. Рожи Ахметова и Фридмана, Порошенко и
Сороса – это лишь гримасы Маммоны, антихриста, царствующего в настоящем.
Tłumaczył Janusz Sielicki
21.5.2014
https://gazetawarszawska.eu/
Profesor Alexander Dugin z Moskwy jest ideologiem, który posiadł zaufanie prezydenta Rosji Władimira Putina. (
http://www.gazetawarszawska.
Profesor Alexander Dugin
Helsinki. Profesor Aleksander Dugin z Moskwy jest ideologiem, który posiadł zaufanie prezydenta Rosji Władimira Putina.
W ekskluzywnym wywiadzie z DN (Dagens Nyheter – K.C.) stwierdza on, że idee o ” Eurazji “, mającej być poprowadzoną przez Rosję, wywarły
wrażenie na prezydencie Rosji. Dugin uważa, że około połowa Ukrainy – południowe i wschodnie części – powinny się wyłamać i stać
się rosyjskie.
– Wcześniej Putin nie był żadnym ideologiem, ale realistycznym pragmatykiem , który chciał przywrócić siłę i wielkość Rosji po upadku z
1990 r. i chaosu z tym związanego. Ale po wydarzeniach na Ukrainie to się zmieniło. Gdy Stany Zjednoczone wyraziły poparcie dla neonazistów
Prawego sektora w Kijowie, uznał on, że ma rozwiązane ręce, mówi Aleksander Dugin.
Siedzimy i rozmawiamy przy małym fińskim jeziorze kilkadziesiąt km od Helsinek. Aleksander Dugin spogląda na niemal absurdalnie piękny krajobraz;
słońce rzuca swoje promienie na tafle wody, a wszystko jest otoczone przez białe pnie brzóz. To może być równie dobrze jakaś idylla gdzieś w
Rosji.
Jednakże, jakichkolwiek roszczeń terytorialnych w stosunku do Finlandii Dugin nie ma, a jawi się on jako rosyjski, a może nawet światowy,
najczęściej omawiany myślicieli geopolityczny. Słyszę, jak on mówi do fińskiej publiczności :
– Podoba mi się Finlandia, ten kraj jest dobrym przykładem na to, jak da się połączyć eurazjatyckość z europejskością. Gdybym uważał,
że Finlandia czy nawet Polska i Alaska powinny być w Rosji, powiedziałbym to.
The Long Path: An Interview With Alexander Dugin (
http://www.gazetawarszawska.
1. The greater public of don’t know about you, can you speak a little bit about your intellectual path in Russia?
Sincerely it is a long path. First of all in my early youth I was deeply inspired by Traditionalism of Rene Guenon and Julius Evola. That was my
definitive choice of camp – on the side of sacred Tradition against the modern (and post-modern) world. This choice and all consequences are still
there in the present. I firmly stand for spiritual and religious values against actual decadent materialist and perverted culture. Traditionalism was
and rests central as the philosophic focus of all my later developments.
In the same spirit I have discovered a little later the ideological trend of Conservative Revolution and its revival in the French New Right of Alain
de Benoist who has personally become my friend and influenced me directly. At the same time I was interested by the field of geopolitics, discovering
the classical works of Mackinder, Mahan, Spickman and Haushoffer. Very similar ideas I have identified in the texts of Russian Eurasianists of
1920-1930 who tried in immigration to create an original ideology combining tradition, conservatism, slavophile concepts with some contemporary
notions in the field of geopolitics (Savitsky), structural linguistics (Trubetskoy), law (Alexeev), historical science (G. Vernadsky) and so on. So
that was the starting point of neo-eurasianism, developed by me from the middle 80′s when the main features of new world vision were clear to me.
Россия на пороге катастрофы Счет идет на часы Александр Дугин Alexander Dugin (
http://www.gazetawarszawska.
Россия на пороге катастрофы Счет идет на часы Александр Дугин Alexander Dugin
https://www.youtube.com/watch?
Read More ( http://www.gazetawarszawska.
If you’re not interested any more » unsubscribe (
http://www.gazetawarszawska.
Transgraniczne przemieszczanie odpadów z Ukrainy do Polski jest prawnie dopuszczalne i dość powszechne. Ukraina nie należy to UE, jest jednak stroną Konwencji Bazylejskiej, która w sposób ogólny reguluje kwestie transgranicznego przemieszczania odpadów.
W świetle rozporządzenia (WE) nr 1013/2006 Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 14 czerwca 2006 r. w sprawie przemieszczania odpadów (Dz. U. UE. L. z 2006 r. Nr 190, str. 1 z późn. zm.) dopuszczalny jest przywóz odpadów z Ukrainy do Polski. Transgraniczne przemieszczanie odpadów wymaga dochowania odpowiednich procedur. Procedury te są różne w zależności od rodzaju przewożonych odpadów (lista zielona lub bursztynowa) oraz procesu, jakim zostać poddane odpady (odzysk lub unieszkodliwianie).
Mając na uwadze art. 43 i 45 rozporządzenia Nr 1013/2006 w związku z art. 42 tego rozporządzenia, w skrócie należy wskazać, że przywóz odpadów (import) z Ukrainy do Polski odbywa się na zasadach uregulowanych przez przepisy tytułu II rozporządzenia Nr 1013/2006 (art. 3 i nast.), z modyfikacjami wynikającymi z art. 42 rozporządzenia, czyli:
– dla wszystkich odpadów – procedura uprzedniego pisemnego zgłoszenia i zgody, z modyfikacją przewidzianą w art. 42 rozporządzenia Nr 1013/2006 (termin na wydanie zgody na transgraniczne przemieszczanie odpadów wydłużony z 30 do 60 dni).
– lista zielona – procedura informowania,
– lista bursztynowa i odpady spoza listy (nieujęte w żadnym z załączników), zmieszane odpady komunalne – procedura uprzedniego pisemnego zgłoszenia i zgody z modyfikacjami z art. 42 rozporządzenia Nr 1013/2006 (np. termin na wydanie zgody na transgraniczne przemieszczanie odpadów wydłużony z 30 do 60 dni).
Procedura informowania jest dużo mniej skomplikowana, aniżeli procedura zgłoszenia i zgody. Uregulowana została w art. 18 rozporządzenia 1013/2006. Sprowadza się ona do tego, że do transportu odpadów podlegających tej procedurze należy dołączyć wypełniony dokument określony w załączniku VII do rozporządzenia Nr 1013/2006 (annex VII).
Oprócz tego organizator przemieszczenia (podmiot ukraiński) oraz odbiorca odpadów (podmiot polski, może to być pośrednik) muszą zawrzeć umowę dotyczącą transgranicznego przemieszczania odpadów, spełniającą wymogi określone w art. 18 ust. 2 rozporządzenia Nr 1013/2006. Kopię umowy należy okazać zainteresowanym organom na ich żądanie (dla bezpieczeństwa najlepiej dołączyć ją do przemieszczenia).
Jeżeli chodzi o odpowiedzialność administracyjną za nielegalne transgraniczne przemieszczanie odpadów (tj. administracyjne kary pieniężne, które wymierza WIOŚ w oparciu o polską ustawę), stosuje się je w przeważającej mierze wtedy, gdy organy zakwestionują klasyfikację odpadów – jeżeli okaże się, że przemieszczane odpady należą tak naprawdę do listy bursztynowej, a nie do zielonej, a zatem nie obowiązywała je procedura informowania tylko procedura uprzedniego zgłoszenia i zgody właściwych organów (państwa wysyłki i odbioru).
Odbiorca odpadów to nie zawsze ten sam podmiot co instalacja odzysku (pozycja nr 7 annex VII). Pisałam o tym tutaj.
Przepisy polskiej ustawy o międzynarodowym przemieszczaniu odpadów (która doprecyzowuje kwestie przemieszczenia wskazane w rozporządzeniu Nr 1013/20206, w szczególności kary) przewiduje odpowiedzialność:
Instalacja odzysku (jeśli nie jest jednocześnie odbiorcą odpadów) nie podlega karaniu w ramach transgranicznego przemieszczania odpadów – jeżeli w procedurze coś zostało niedochowane, to w zależności od okoliczności i uchybienia odpowiada za to albo odbiorca, albo transportujący, albo wysyłający.
Jeśli zamierzasz zorganizować transgraniczne przemieszczanie odpadów warto dokładnie zbadać rodzaj odpadów ora procedury, którym będzie podlegać to przemieszczenie.
|
Szanowni Państwo, Drodzy Obrońcy Życia Dzieci!
Niedawno pisałam do Państwa o tym, że Policja nęka wolontariuszkę Fundacji za pokazywanie prawdy o aborcji i o związku biznesu aborcyjnego ze szczepieniami na Covid. Sprawa rozwija się. Małgosia przesłała na komisariat pisemne stanowisko w sprawie pikiety, od której wszystko się zaczęło, a teraz czeka na rozstrzygnięcie – najprawdopodobniej wyrok nakazowy z sądu, od którego będziemy się odwoływać. Szykujemy się do batalii o prawdę.
Przypomnijmy, że Policja działa w sposób zadziwiający: zamiast wystawić wezwanie do stawienia się na przesłuchanie, przyjechała po Małgosię prosto do jej domu, a funkcjonariusze chcieli dokonać przesłuchania w mieszkaniu w obecności innych domowników, w tym niepełnosprawnej córeczki Małgosi. Policja wykazuje się niezwykłym zaangażowaniem. Dlaczego z równą pasją nie ściga np. aborcjonistek handlujących w sieci pigułkami poronnymi…? Dlaczego traktuje obronę życia jako przestępstwo, podczas gdy aborcjonistki bez przeszkód organizują zabijanie dzieci i jeszcze publicznie się tym chwalą?
O co chodzi w sprawie Małgosi? O pikietę połączoną z publicznym Różańcem, która miała miejsce 6 listopada ubiegłego roku – przeszło 9 miesięcy temu! Akurat teraz, gdy Fundacja prowadzi działania, by powstrzymać kolejny lockdown i akcję szczepień niemoralnymi preparatami – ktoś przypomniał sobie, że w blisko rok temu Małgosia pokazywała na ulicy zdjęcie abortowanego dziecka! Co za zbieg okoliczności!
Szanowni Państwo!
Trzymam rękę na pulsie i będę dawała Państwu znać o kolejnych krokach w tej bulwersującej sprawie. Ściganie ludzi za to, że sprzeciwiają się zabijaniu dzieci, to istne kuriozum! Jest skandaliczne, że nie ściga się morderców, ale ludzi, którzy powstrzymują mordowanie. Z pewnością, gdyby wolontariusze Fundacji nie psuli szyków wielkiemu biznesowi, wszyscy mielibyśmy spokój. Aborcja to bardzo dobry zarobek, a wielkie koncerny odnoszą z niej korzyści finansowe.
Małgosia jest jedną z kobiet, które działają w Fundacji, bo same kiedyś dokonały aborcji. W ostatnim czasie udzieliła wywiadu, w którym opowiada, jak 23 lata temu pozwoliła lekarzom zabić swojego synka. Opisuje, jakie były i są konsekwencje tego, co się stało. Mówi rzeczy wstrząsające. Proszę przeczytać choćby ten fragment:
…nie zdawałam sobie sprawy z tego, co się dzieje, nie rozumiałam. (…) Więc podpisałam zgodę na przerwanie ciąży…
Mój syn urodził się żywy na łóżku ginekologicznym. W momencie, w którym go wyjęto i położono mi między nogami, okazało się, że jego serce nadal bije, więc lekarze musieli poczekać aż przestanie bić. Wcześniej, gdy jeszcze był w moim łonie, codziennie podawali mu truciznę, by spowodować jego zgon. Po tym sprawdzali, czy nadal jego serce bije, ale on miał bardzo silne serce i żył jeszcze chwilę po wyjęciu na zewnątrz.
Po tym wszystkim wpadłam w amok, dotarło do mnie, że to nie było przerwanie czegoś, do czego można za chwilę wrócić, ale że moje dziecko autentycznie umarło. Chciałam go jeszcze zobaczyć, ale lekarz nie chciał mi go pokazać, więc zadarłam głowę, by móc to zrobić. Tego widoku nie zapomnę do końca życia… Mój syn leżał na prawym boku, miał podkurczone nóżki, zgięte rączki… to nie był zlepek komórek, to był mały człowiek, któremu przestało bić serce. Ponieważ nie mogłam zapanować nad sobą, zawołano anestezjologa, który mnie uśpił.
Lekarze nie chcieli wyrzucić dziecka do odpadów medycznych, bo był trochę za duży, leżał na sali zabiegowej, w blaszanej misce przykryty ligniną, gdzie każdy przechodził, były badane inne pacjentki. W końcu do mojej mamy, która była wtedy przy mnie, przyszła salowa i poprosiła ją, by przyniosła pudełko po butach i zabrała ciało…
Całą rozmowę można przeczytać pod tym linkiem:
https://www.zycierodzina.pl/
Zachęcam także, aby przesłać link innym osobom, aby dowiedziały się z pierwszej ręki, jak naprawdę wygląda aborcja, jak jest okrutna i jak tragiczne konsekwencje z sobą niesie.
Matkom, które pozwoliły zabić swoje dzieci, nikt i nic nie jest w stanie wrócić ich synów i córek. Wiele z nich angażuje się jednak w obronę życia, aby ratować inne maluchy. Bardzo się cieszę, że po tak strasznych doświadczeniach dziewczyny znajdują siłę, by działać przeciw aborcji. Feministki twierdzą, że „aborcja jest OK”. Świadectwo kobiet takich jak Małgosia pozwala zobaczyć, że proaborcyjne slogany to gigantyczne kłamstwo.
Oby ta historia pomogła uratować kolejne dzieci zagrożone zabiciem w łonach matek.
Serdecznie Państwa pozdrawiam!
|
Kaja Godek
Inicjatywa #ZATRZYMAJABORCJĘ
Inicjatywa #STOPLGBT
Fundacja Życie i Rodzina
zycierodzina.pl
PS – wciąż zbieramy fundusze na pomoc prawną dla Małgosi. To niezwykle ważne, by w tej sytuacji czuła się bezpieczna i była otoczona fachowym wsparciem. Jeśli uważają Państwo że należy pomóc, proszę o dokonanie wpłaty na dane widoczne w stopce niniejszego maila. W tytule przelewu bardzo proszę wpisać „pomoc prawna”.
WSPIERAM
NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA
TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE
DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY:
IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
KOD SWIFT: BIGBPLPW
MOŻESZ TEŻ SKORZYSTAĆ Z SZYBKICH PRZELEWÓW ONLINE:
WESPRZYJ NASZĄ DZIAŁALNOŚĆhttps://zrzutka.pl/
|