W polskich szpitalach rośnie liczba aborcji wykonywanych z formalnej przesłanki „zagrożenia zdrowia psychicznego” kobiet. Jako że KAŻDA ciąża może zagrażać bliżej nieokreślonemu i niesprecyzowanemu „zdrowiu psychicznemu” matki, są to de facto aborcje na życzenie. Nie ukrywają tego szpitale, które potwierdzają, że na podstawie tej przesłanki abortują m.in. dzieci podejrzane o chorobę lub niepełnosprawność, w tym zespół Downa. Takich aborcji dokonuje się w barbarzyński sposób, np. poprzez wstrzykiwanie dzieciom w serca trucizny z chlorku potasu.
W związku z rosnącą liczbą takich aborcji oraz ogromnej presji aborcjonistów na upowszechnienie zabijania dzieci, Ministerstwo Zdrowia postanowiło opracować specjalne wytyczne na temat procedur abortowania dzieci w szpitalach. Wytyczne te ma stworzyć powołany przez MZ zespół ekspertów, a następnie we wszystkich szpitalach w Polsce mają zostać przeprowadzone szkolenia.
Usiłowaliśmy dowiedzieć się czegoś więcej na temat działań tego zespołu, jednak jego prace zostały utajnione. Po interwencji poselskiej posła Grzegorza Brauna Ministerstwo Zdrowia udostępniło publicznie jedynie listę ekspertów, którzy wchodzą w skład zespołu. Obecność niektórych nazwisk na tej liście budzi przerażenie.
W pracach zespołu bierze udział m.in. dr Artur Płachta, reprezentujący Naczelną Radę Lekarską (!). Płachta to radykalny aborcjonista. Jak mówił w wywiadzie dla portalu skrajnej lewicy Oko.press:
„Od zawsze uważam, że kobieta ma takie prawo [do aborcji], ma mieć takie prawo. I zawsze będę walczył o to, żeby takie prawo miała.”
Płachta publicznie chwalił się tym, że brał aktywny udział w tzw. czarnych protestach na rzecz legalizacji i upowszechnienia w Polsce aborcji. Wyraził także ubolewanie, że na terenie Polski nie istnieją obecnie, tak jak na Zachodzie, tzw. „kliniki aborcyjne”, czyli placówki wyspecjalizowane w dokonywaniu aborcji na dzieciach. Płachta wyrażał także swoje uznanie dla aktywistek aborcyjnych pośredniczących w handlu nielegalnymi pigułkami poronnymi.
Innym ekspertem powołanym przez Ministerstwo Zdrowia jest prof. Mirosław Wielgoś. Jest to jeden z najbardziej znanych aborcjonistów w Polsce. W 2017 roku otrzymał nominację do tytułu „Heroda roku”. W latach 2016-2020 był rektorem Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Jako Kierownik Kliniki Położnictwa i Ginekologii WUM odpowiadał za abortowanie w tej placówce dzieci podejrzanych o chorobę lub niepełnosprawność. Aborcji na chorych dzieciach dokonywano także w kierowanej przez Wielgosia klinice Szpitala im. Dzieciątka Jezus (!) w Warszawie. Wielgoś publicznie przyznał, że w kierowanej przez niego placówce nie udziela się pomocy medycznej dzieciom, które rodzą się żywe w trakcie aborcji.
Kolejnym ekspertem w zespole Ministerstwa Zdrowia jest prof. Hubert Huras, kierownik oddziału położnictwa Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Od stycznia do czerwca br. w tej placówce wykonano 12 aborcji na dzieciach, wszystkie z formalnego powodu rzekomego zagrożenia zdrowia matek. Huras publicznie wypowiadał się w mediach za tym, aby nakładać kary na polskie szpitale, które nie będą przeprowadzały aborcji. W wypowiedziach medialnych sugerował także, że osoba, która nie chce dokonywać aborcji może nie pracować w szpitalu.
Właśnie takie osoby, oraz jeszcze inne, Ministerstwo Zdrowia powołało na „ekspertów”, których zdaniem jest opracować aborcyjne wytyczne dla polskich szpitali. Jakich efektów ich pracy możemy się spodziewać?
Kierunku potencjalnych zmian nie ukrywa wiceminister zdrowia Waldemar Kraska. Jest nim rozszerzenie i ułatwienie procedur aborcyjnych. Kraska publicznie powiedział, że katalog powodów do dokonania aborcji w oparciu o formalną przesłankę zagrożenia zdrowia matki jest otwarty. Wiceminister zdrowia stwierdził też, że przepisy nie definiują tego, jakiego dokładnie obszaru zdrowia owe „zagrożenie” ma dotyczyć. Innymi słowy, każde potencjalne złe samopoczucie kobiety w ciąży kwalifikuje ją do aborcji.
Należy się zatem spodziewać ugruntowania w Polsce aborcji na życzenie na każdym etapie ciąży, zakamuflowanej pod postacią kilku formalnych procedur medyczno-administracyjnych, pełniących rolę listka figowego całego procederu. Co istotne – w ogóle nie zmienia się prawo, nie ma żadnych głosowań ani debat w Sejmie, zmienia się jedynie interpretacja prawa przez rząd i jego ekspertów.
To jednak nie wszystko.
Wiceminister Kraska stwierdził niedawno również, że z racji otwartego katalogu „zagrożeń zdrowotnych” dla kobiety, takie rzekome „zagrożenie” będące formalnym powodem do aborcji może stwierdzić w zasadzie każdy lekarz, a nie tylko jak do tej pory psychiatra. Do czego to w praktyce może doprowadzić?
Informowaliśmy już o tym jak ogromne i krwawe żniwo ofiar zebrała aborcja z powodu „zagrożenia zdrowia psychicznego” kobiet w Hiszpanii. W oparciu o tę przesłankę mordowano w tym kraju nawet 100 000 dzieci rocznie! Hiszpańskie prawo wymagało, aby do dokonania legalnej aborcji przedstawić zaświadczenie od psychiatry o tym, że ciąża rzekomo zagraża zdrowiu psychicznemu kobiety. W związku z tym, ośrodki aborcyjne zatrudniały swoich własnych psychiatrów, którzy od ręki i na miejscu wystawiali stosowne dokumenty każdej chętnej kobiecie. Doprowadziło to do masowego ludobójstwa małych Hiszpanów.
Polscy politycy sugerują, że chcą pójść jeszcze dalej niż Hiszpanie. Wedle interpretacji ministra Kraski do wystawienia skierowania na aborcje nie będzie potrzebny psychiatra, gdyż będą mogli to robić lekarze innych specjalizacji. To jeszcze bardziej ułatwi i przyspieszy procedury aborcyjne.
Już teraz aborcji na życzenie dokonuje się w wielu szpitalach w Polsce, a liczba zarówno samych aborcji jak i wykonujących aborcję placówek rośnie. Organizacje lobby aborcyjnego publicznie nagłaśniają współpracę ze szpitalami, do których kierują kobiety na aborcję, pomagając uzyskać niezbędne formalności. Gdy aborcjoniści-eksperci z Ministerstwa Zdrowia zakończą prace i przeszkolą szpitale w całej Polsce, wszystko może stać się jeszcze prostsze i szybsze. Musimy działać, aby to powstrzymać!