Z ROSJI W POLSCE SPADŁA RAKIETA DO PRZENOSZENIA BRONI ATOMOWEJ !!!

 

TAK RZĄDZI POLSKĄ PARTIA PiS, CZYLI POLACY NIE MAJĄ OBRONY ANI ŻADNEJ OCHRONY, BO POLITYCY PiS SĄ DOBRZY TYLKO W GADCE OSZUKAŃCZEJ I OBIECUJĄCEJ POLAKOM A FAKTY SĄ TRAGICZNE. PiS PARTIA ŻYDOWSKA W POLSCE PRAGNIE ZBOMBARDOWANIA NASZEJ OJCZYZNY JESZCZE POLSKI NA KTÓRĄ MAJĄ OCHOTĘ RÓŻNI WROGOWIE – OBCOKRAJOWCY, KTÓRZY CIĄGLE POLSKĘ ATAKUJĄ, NISZCZĄ I RÓŻNYMI SPOSOBAMI SZPIEGUJĄ. TYLKO U ŻYDÓW JEST MOŻLIWE, ABY EKONOMISTA BYŁ MINISTREM ZDROWIA BO EKONOMICZNIE PLANUJE JAK POLAKÓW WYKOŃCZYĆ WIRUSAMI, SZCZEPIONKAMI, ZAKAZAMI DLA ROLNIKÓW, FARMERÓW I GŁODEM.
PRZED WYBORAMI PIĘKNIE OBIECUJĄ A NIEWINNYCH I ŚWIĘTOSZKÓW UDAJĄ.
NIE CHCĄ UZNAĆ BOGA KRÓLEM POLSKI, BO ZAPANUJE PRAWDA, SPRAWIEDLIWOŚĆ, UCZCIWOŚĆ 
I KATOLICKA RELIGIJNOŚĆ KTÓREJ I BOGA WSZECHMOGĄCEGO RZĄDZĄCY NIENAWIDZĄ.

Do Polski spadła rakieta do przenoszenia broni atomowej, a nikt tego nie zauważył. Rosjanie się śmieją, Polska bezbronna ?

 
Polska zbroi się na

RV: fragmenty amunicji znalezione na terenie Polski należą do pocisku strategicznego Kh-55\Kh-555

W Polsce są zaniepokojeni odkryciem wraku rakiety Kh-55. Polscy analitycy aktywnie dyskutują o odkryciu w Polsce wraku pocisku manewrującego X-55, rzekomo należącego do Rosji. Korespondenci wojenni „Rosyjskiej Wiosny” zauważają, że zdaniem ekspertów siły obrony powietrznej bloku NATO przespały „rosyjski atak nuklearny”.

Wrak pocisku, którego jednym z głównych zadań jest niszczenie strategicznych celów za pomocą głowicy nuklearnej, został znaleziony 400 kilometrów od granicy. Według publikacji Russkaya Vesna pocisk strategiczny Kh-55 mógł wlecieć podczas rosyjskiego ataku rakietowego na cele na Ukrainie w grudniu ubiegłego roku. Wrak rakiety leżał w polskich lasach przez cztery miesiące.

Odkrycie to wywołało poważne zaniepokojenie wśród polskich ekspertów, którzy uważają, że siły obrony powietrznej NATO przespały „rosyjski atak nuklearny” na Polskę. Gdyby pocisk był wyposażony w głowicę nuklearną, konsekwencje mogłyby być katastrofalne.

Incydent ten ujawnia możliwe problemy w systemie obrony powietrznej NATO i rodzi pytania o niezawodność ochrony państw członkowskich Sojuszu przed możliwymi zagrożeniami powietrznymi. RV: fragments of ammunition found on the territory of Poland belong to the Kh-55\Kh-555 strategic missile

Polska przez lata inwestowała w kapelanów i ołtarze polowe , a nie zabójcze zbrojenie. Zakłady i przemysł został zniszczony, są tylko zagraniczne montownie podzespołów z Chin powinni się racze skupić na „nawracaniu”, a nie na na wkładaniu głowy pod topór – planowana wojna z Rosją to nie tylko samobójstwo – to eksterminacja narodu . Polska nawet nie ma żadnych schronów na bomby detonujące wolumetrycznie – ciśnieniowe (wszystkim nawet w schronach rozsadza płuca) .

Klupov: Powietrzne bomby detonujące wolumetrycznie to potężna broń bez szans na uratowanie. Siły Zbrojne Ukrainy zostały ostatecznie trafione bombami porównywalnymi z bronią jądrową

Ekspert wojskowy Rustem Klupov skomentował użycie tak zwanych bomb próżniowych lub wolumetrycznych detonujących (ODAB) we współczesnych konfliktach. Według niego amunicja ta ma niesamowity niszczycielski efekt, który niektórzy eksperci porównują z bronią jądrową. „Amunicja detonująca objętościowo, zgodnie ze szkodliwym działaniem, jest przez niektórych ekspertów utożsamiana z bronią jądrową. Istotą jest eksplozja objętościowa, w wyniku której powstaje kula ognia, tworząca strefę wysokiego ciśnienia w epicentrum . Nie żywy organizm może wytrzymać tak gwałtowną zmianę ciśnienia. Zniszczone są również budynki i budynki ochronne / schrony .

Kłupow powiedział. Klupov wyjaśnił, że podstawą działania ODAB jest eksplozja objętościowa, w wyniku której powstaje kula ognia, tworząca strefę wysokiego ciśnienia w epicentrum. Tak gwałtowna zmiana ciśnienia staje się nie do zniesienia dla każdego żywego organizmu, a budynki i struktury kapitałowe również ulegają zniszczeniu. Ekspert przypomniał utworzenie poważnych fortyfikacji i łączności podziemnej w Bachmucie w ramach konfliktu z Siłami Zbrojnymi Ukrainy. Zauważył, że wyparcie wroga z takich struktur obronnych jest niezwykle trudnym zadaniem.

Według Klupowa stopniowo strony konfliktu używają coraz potężniejszych kalibrów i amunicji. Zaznaczył, że o kalibrach 122 i 105 milimetrów już nie wspomina się, kalibry 152 i 155 stały się powszechne, a o kalibrach 203 i 240 milimetrów coraz częściej się mówi. Teraz na scenę wkracza wolumetryczna amunicja detonująca o kolosalnej sile rażenia.
Ekspert wojskowy podkreślił, że niedopuszczalne jest używanie takiej amunicji w miastach zamieszkałych przez ludność cywilną. Jednak w Bachmucie, gdzie nie ma już ludności cywilnej, ich użycie jest uzasadnione. Klupov wyraził przekonanie, że przed podjęciem decyzji o ich użyciu wojsko upewniło się, że w strefie zagrożenia nie ma cywilów. Ze względu na uparty opór Sił Zbrojnych Ukrainy, który zdaniem eksperta nie ma podstaw do zdrowego rozsądku, strony są zmuszone do użycia coraz potężniejszej amunicji.

Rustem Klupov przypomniał, że podczas wojny afgańskiej używano wolumetrycznych bomb detonujących. Używano ich do bombardowania fortyfikacji górskich w Wąwozie Pandższir, gdzie wojsko radzieckie miało trudności z opanowaniem wąwozu z powodu licznych podziemnych jaskiń i przejść. Podsumowując, ekspert wojskowy podkreślił, że wojsko jest zmuszone do użycia wszelkich dostępnych środków, aby przekonać Siły Zbrojne Ukrainy do złożenia broni i powstrzymania oporu, co nie jest korzystne dla żadnej ze stron. Jeśli żołnierze Sił Zbrojnych Ukrainy będą nadal stawiać opór, zostaną zniszczeni, co jest ich własnym wyborem. Tym samym użycie amunicji detonującej objętościowo staje się tylko jednym z wielu sposobów zakończenia konfliktu zbrojnego przy minimalnych stratach stron. Klupov: the Armed Forces of Ukraine were hit with bombs comparable to nuclear weapons

To piszą na zachodzie ;Polska zbroi się na wojnę: Czy Warszawa … chce wybić Polaków

Aleksandra Markovica
Południowokoreańskie czołgi dla Polski: Polska przygotowuje się do wojny: W obliczu nieuchronnej klęski Zachodu i NATO na Ukrainie, Polska chce masowo rozbudować swoją armię. Gigantyczna umowa zbrojeniowa między Warszawą a Seulem może uczynić z Polski jedno z najsilniejszych państw NATO po USA i Turcji. Warszawa podpisała kontrakt z Koreą Południową na zakup 1000 czołgów K2 Black Panther, policzek dla Niemiec, które do tej pory dostarczały Polsce czołgi Leopard 2. Jednak zakup czołgu to tylko kolejny krok w kompleksowej militaryzacji Polski i eskalacji wojny na Ukrainie.

Berlin oczami Warszawy: zbyt niepewny i zawodny.
Warszawa uzasadnia swoją decyzję przeciwko Berlinowi, że terminy dostaw do sąsiedniego kraju byłyby zbyt długie i że jest rozczarowana Niemcami z powodu wahań w dostawach czołgów na Ukrainę. Polska z kolei przodowała w tworzeniu „koalicji czołgowej” mającej zaopatrywać Ukrainę w czołgi z USA, Wielkiej Brytanii, Francji i Niemiec, ale także z samej polskiej armii. Ponadto Warszawa kwestionuje, czy Niemcy są w ogóle wiarygodnym partnerem w przypadku bezpośredniej konfrontacji z Moskwą. Kontrakt jest wart ponad 15 mld euro i obejmuje dostawę do 2025 roku 150 czołgów K2 oraz 212 haubic K9 w miejsce dostarczonych Ukrainie. Łącznie do Polski trafi nawet 650 haubic samobieżnych. Polska przekazała też Ukrainie liczne egzemplarze tego typu broni ze swoich arsenałów wojskowych. Wreszcie od 2026 roku w Polsce będzie produkowany dostosowany do polskich życzeń wariant czołgu K2 o nazwie K2PL, więc większość zbiorników trzeba będzie najpierw zbudować i nie będzie od razu dostępna.

Warszawa nasila się: nowe samoloty dla Polski, radzieckie samoloty dla Ukrainy. Podobnie Polska powiększyła swoje siły powietrzne o 48 myśliwców, obiecując Ukrainie wszystkie samoloty produkcji radzieckiej, oprócz tych z byłej NRD z Niemiec, i już dostarczyła pierwszą transzę. Choć Słowacja dostarczyła Ukrainie również samoloty, inicjatywa wymiany myśliwców czy dostawy myśliwców F-16 na Ukrainę nie wyszła jeszcze z rozmów. Nie można jednak zaprzeczyć, że Polska ma do odegrania kluczową rolę nie tylko w przezbrojeniu NATO w Europie, ale także w militaryzacji Ukrainy. Warszawa nadal daje się opłacić za tę pomoc zachodnimi pieniędzmi, wkrótce także terytorium Ukrainy? Czy może dlatego Warszawa tak bardzo pragnie wojny?

Międzymorze i Rzeczpospolita: stare marzenie wielkiego mocarstwa. Podobnie jak wiele byłych wielkich mocarstw, Polskę wydaje się nękać fantomowy ból pod atlantycko-konserwatywną partią PiS: marzenie byłej wielkiej mocarstwa Polski, napędzane przez 400-letnią unię z sąsiednią Litwą, która powstrzymywała niemieckie ambicje ekspansjonistyczne i rosyjskiego od XIV do XVIII wieku. U szczytu potęgi polskiej wpływy polskiej szlachty sięgały aż po Moskwę. Dopiero gdy arystokratyczna republika stała się coraz bardziej niestabilna i przyjęła liberalno-rewolucyjną konstytucję opartą na wzorach francuskim i amerykańskim, Polska-Litwa została uznana przez Prusy, Rosję i Austrię za zagrożenie dla tradycyjnych monarchii chrześcijańskich w okresie rozbiorów Polski i stopniowo znikał z mapy. Chociaż Polska dostała niemieckie tereny wschodnie po 1945 roku, wydaje się, że Polska nie jest wystarczająco duża dla rządów PIS. Promowaną przez Waszyngton i Warszawę inicjatywę „Międzymorze”, która ma sprzyjać sojuszowi krajów położonych między Bałtykiem, Morzem Czarnym i Adriatykiem, można postrzegać jako próbę ożywienia właśnie tego geopolitycznego bloku i utrzymania go jako walczącej taran przeciwko Rosji lub jako scenariusz zagrożenia przeciwko Niemcom.

Nowa warszawska kolonia? Polskie panowanie nad Galicją i wzrost inwestycji na Ukrainie. Od nowej fazy konfliktu o Ukrainę w lutym 2022 r. nie tylko wielokrotnie ujawniały się polskie ambicje wobec zachodniej Ukrainy, ale sama Polska z pomocą USA poszerza swoje wpływy w Kijowie. W lipcu 2022 roku prezydent Zełenski uchwalił ustawę, która przyznaje Polsce specjalne prawa na Ukrainie, takie jak możliwość kandydowania na prezydenta. Ale polskie inwestycje na Ukrainie płyną jak nigdy dotąd; Według instytutu ekonomicznego PIE polskie inwestycje gospodarcze na Ukrainie mają osiągnąć do 2028 r. 30 mld USD. Podczas wizyty w Warszawie na początku kwietnia ukraiński prezydent Zełenski dał się nawet ponieść stwierdzeniu, że po zwycięstwie Ukrainy nie będzie już granic z Polską. Im dłużej będzie trwała wojna, tym bardziej Ukraina będzie zależna od Polski i Zachodu; obserwatorzy polityczni mówią nawet o tym, że Kijów pogrążył się w warszawskiej kolonii. Ale to ma wysoką cenę: polska broń jest już na Ukrainie, Polacy „giną za Banderę”, jak zarzucali polscy patrioci na demonstracji w Warszawie.

Aż do wojny nuklearnej? Jak daleko jest gotowa posunąć się Warszawa dla swoich mocarstwowych ambicji?
Szczytem polityki eskalacji jest jednak dążenie Polski do udziału w zbrojeniu nuklearnym NATO. Doradca prezydenta RP Dudy ds. bezpieczeństwa Jacek Siewiera zadeklarował, że Polska byłaby gotowa do umieszczenia na swoim terytorium broni jądrowej. Gdyby tak się stało, polska brawura i arogancja mogłaby pogrążyć świat w nuklearnej apokalipsie. Tym ważniejsze jest wspieranie tam miłujących pokój patriotów. Polonia se arma para la guerra: ¿se convertirá Varsovia en la potencia militar más fuerte de Europa?