PiS na rozkaz Brukseli przepycha kolejne ustawy!

 

 

Szanowni Państwo,

Kolejny epizod upokarzania się rządu przed Brukselą! Po haniebnej ustawie o Sądzie Najwyższym polski Parlament proceduje tzw. ustawę wiatrakową!

Od 2020 roku rząd PiS kapituluje na każdym odcinku, na którym unijni biurokraci chcą zwiększyć kompetencje Brukseli kosztem niezależności Państwa Polskiego. W ramach kamieni milowych, będących rzekomo wynikiem negocjacji z komisarzami europejskimi, ekipa rządząca w Polsce proceduje obecnie ustawę o wiatrakach. Niestety, to nie koniec! W kolejce czekają kolejne kamienie milowe (sto kilkadziesiąt!), takie jak choćby opodatkowanie samochodów spalinowych czy dodatkowe opłaty za korzystanie z sieci drogowej w Polsce.

„Rząd Morawieckiego zachowuje się jak narkoman na głodzie, tzn. potrzebuje coraz większej ilości pieniędzy, żeby nimi przekupywać Polaków w roku wyborczym. To jest jedyny powód, dla którego procedowana jest obecnie w Sejmie ustawa wiatrakowa” – podsumował poseł Robert Winnicki.

Na początku warto zapoznać się z krótkim kalendarium dotyczącym zagadnienia energetyki wiatrowej w Polsce:

2013 – Donald Tusk obiecywał podczas śląskiej konwencji PO: „Nie damy wprowadzić się w błąd wielkim przemysłowym lobby. Nie będziemy wmawiali Polakom, że baterie słoneczne i wiatraki to jest energetyczna przyszłość.”

2014 – Jarosław Kaczyński stwierdził na kongresie PiS: „Polskiej ziemi i polskich rolników trzeba bronić przed oszustami […] Elektrownie wiatrowe to przekleństwo polskiej wsi!”

2014 – Najwyższa Izba Kontroli wykazała istnienie bardzo poważnego problemu konfliktu interesów, wyliczając, że blisko 40% ówczesnych elektrowni wiatrowych było zbudowanych na gruntach samorządowców: burmistrzów, wójtów, radnych lub pracowników gmin. Trzeba w tym miejscu zwrócić uwagę na konflikt z właścicielami nieruchomości, wynikający stąd, że wybudowanie elektrowni wiatrowej w pobliżu budynków mieszkalnych powoduje natychmiastowy spadek ich wartości rynkowej.

2016 – Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny w swoim stanowisku wskazał odległość minimum 2 kilometrów między farmą wiatrową, a budynkami mieszkalnymi, jako bezpieczną dla zdrowia.

Należy podkreślić jedną z bardziej ewidentnych taktyk manipulacji opinią publiczną przez polityków orędujących za tzw. „zieloną transformacją”. W dyskusji nt. kosztów wytwarzania energii z poszczególnych źródeł porównują oni koszty brutto, a więc z doliczonymi opłatami i podatkami. Nie dostrzegają – lub nie chcą dostrzec – absurdu porównywania kosztu wytworzenia energii np. z węgla, obłożonego kolosalnymi ciężarami fiskalnymi, a energii z wiatru, związanej z unijnymi dopłatami. W rzetelnej dyskusji należy operować kosztami wytworzenia energii netto, która odzwierciedla faktyczny stan rzeczy.

„Proszę państwa, miejmy tę uczciwość intelektualną, żeby powiedzieć, że niemiecka transformacja energetyczna to jest pod każdym względem przykład porażki! Tam widać, jak Energiewende nie zadziałało. Niemcy ze względów ideologicznych odeszły od energetyki jądrowej, uzależniły się od źródeł rosyjskich, co oczywiście ma też brzemienne konsekwencje polityczne, gospodarcze, strategiczne i militarne – i w tej chwili Niemcy na gwałt, żeby stabilizować system, sięgają po swoje źródła kopalne, po węgiel!” – tłumaczył na sejmowej komisji poseł Robert Winnicki.

Ruch Narodowy mówi jasno: głos społeczności lokalnej w postaci obligatoryjnego referendum powinien być decydujący w sprawie umiejscowienia nowych farm wiatrowych. Nie może być tak, że właściciele gruntów, którzy chcą wznieść na nich wiatraki, są w uprzywilejowanej pozycji wobec tych, których pobliskie nieruchomości będą traciły na wartości.

STOP dyktatowi Brukseli!
STOP wyprzedaży polskiej suwerenności!