Ks. Dominik Chmielewski SDB: rekolekcje wielkopostne wygłoszone w Kartuzach 27-30 marca
Rekolekcje wygłoszone przez ks. Dominika Chmielewskiego
w Kartuzach w dniach 27-30 marca
Od Administracji portalu:
Przeżyjmy razem wirtualnie te 4 dni rekolekcji (czwartek, piątek, sobota, niedziela). Nie chciejmy wklejać w komentarze wszystkich części na raz, aby jak najszybciej „zaliczyć” wysłuchanie tego, co głosi ks. Dominik. Niech jego nauka pracuje powoli w naszym sercu – każdego dnia będę publikować jeden odcinek na jeden dzień
Ewa
Dzień I – Gdy śmierdzisz grzechem!!!
Miłość pokonuje wszelki dystans!
|
Ks. Dominik Chmielewski SDB: rekolekcje wielkopostne wygłoszone w Kartuzach 27-30 marca – dzień II
Dzień II – Wiara przekracza rozum
Wierzyć w Boga a wierzyć Bogu to dwie różne sprawy!
Za ks. Dominikiem: przychodzą czasy takie, że twój paciorek nie pomoże Ci: będziesz kłębkiem nerwów, i lęku, i strachu, i przerażenia – uwierz mi, Twój paciorek nie pomoże! Albo codziennie już teraz rozpoczniesz dyscyplinowanie swojego dnia, żeby mieć głęboki czas z Bogiem, albo nie dasz rady na te czasy, które nadchodzą. Już w tej chwili przez 2 latka tego wirusa, którego pożegnaliśmy przed północą – już go nie ma.
|
Ks. prof. Robert Skrzypczak: Musimy być silni, musimy się przygotować, musimy powierzyć się Chrystusowi i Jego Matce
Ksiądz prof. Robert Skrzypczak w Kazaniach pasyjnych przeprowadza czytelnika przez historie spisane w starotestamentowej Księdze Sędziów i zestawia je z wydarzeniami, których jesteśmy dziś świadkami. Podążając śladem Antychrysta, autor demaskuje jego destrukcyjną obecność w Kościele, na uczelniach i w rodzinach. Stara się prześwietlić korzenie kryzysu, który dotknął wiele katolickich krajów i który dziś dotyka nasz kraj. A co najważniejsze – wskazuje miejsca, w których powinniśmy szukać duchowego ratunku
Ksiądz Robert Skrzypczak w swojej książce „Kazania pasyjne” przygląda się konkretnym znakom czasów. Co nas czeka? Co zrobić, by wytrwać tę próbę?
Fragmenty książki ks. Roberta Skrzypczaka „Kazania pasyjne” , Wydawnictwo Esprit
Karol Wojtyła, jeszcze jako kardynał, dwa lata przed wyborem na Stolicę Piotrową został zaproszony do Stanów Zjednoczonych. Objeżdżał różne miasta. Na spotkaniach zabierał głos. To, co powiedział w Filadelfii 13 sierpnia 1976 roku, dało i ciągle daje do myślenia. Powiedział mianowicie, że stoimy teraz w obliczu ostatecznej konfrontacji pomiędzy Kościołem a anty-Kościołem, Ewangelią a anty-Ewangelią. Konfrontacja ta leży w planach Bożej opatrzności: jest to próba, którą cały Kościół, a polski Kościół w szczególności, musi podjąć. Jest to próba nie tylko naszego narodu i Kościoła, ale w pewnym sensie test dwóch tysięcy lat kultury i cywilizacji chrześcijańskiej ze wszystkimi tego następstwami dla ludzkiej godności praw indywidualnych, praw człowieka i praw narodów. Jest to konfrontacja nie tylko nieuchronna, ale też przewidziana i przygotowana przez Bożą opatrzność. Możemy naszymi modlitwami trochę zmniejszyć jej skutki, ale ona się musi dokonać, bo dzięki niej Kościół dozna oczyszczenia.
Do ciekawego epizodu miało też dojść w czasie spotkania z Janem Pawłem II w Fuldzie w 1980 roku, podczas pierwszej pielgrzymki papieża do Niemiec. Ojciec Święty został zapytany o znaki nadciągającej katastrofy – chodziło o zapowiedzi apokaliptyczne obecne w objawieniach Maryi Dziewicy i w wizjach niektórych mistyków. Jan Paweł II nie zbył tego pytania lekceważącym dowcipem, tylko zatrzymał się i powiedział poważnie:
„Musimy być przygotowani na przyjście wielkich prób w niedalekiej przyszłości, prób, które będą od nas wymagać nawet oddania życia oraz całkowitego daru z siebie Chrystusowi i za Chrystusa. Poprzez modlitwy wasze i moje możliwe jest zmniejszenie tej udręki, ale nie ma możliwości już, by jej zapobiec, ponieważ tylko w ten sposób Kościół może zostać skutecznie odnowiony. Musimy być silni, musimy się przygotować, musimy powierzyć się Chrystusowi i Jego Matce i musimy dbać, bardzo dbać o modlitwę różańcową”.
A teraz wróćmy do Księgi Sędziów, do opowieści dotyczącej Jabina (Sdz 4, 1-3). Kim jest Jabin? Z Pisma Świętego dowiadujemy się, że był królem Kanaanu. To był pan równiny. Całe pola, wielkie obszary należały do niego, bo miał rydwany. Na czym mogłaby dzisiaj polegać władza Jabina? I potęga jego rydwanów? W czym tkwiłaby siła Jabina? W połączeniu postępu z ogromną ilością pieniędzy, pomysłu na przyszłość z wielką fortuną, w czymś, co dzisiejszy Jabin chce narzucić całemu światu. Mamy obecnie do czynienia z pewnym niebezpieczeństwem, ciągle nie do końca odkrytym i wciąż niedocenionym. Jeśli ludzie czują, że ich stan posiadania, majątek, prawa są zagrożone – wychodzą na ulicę. Zaczynają strajkować, protestować. Natomiast jeśli chodzi o skarby duchowe, są bezbronni. Nie wiedzą, co robić.
Mamy do czynienia z czymś, co można by nazwać niszczącą świat herezją antropologiczną, to znaczy zdeformowaną wizją człowieka. W centrum tej nowej wizji, wizji ludzkiego szczęścia i udanego życia, stoi przyjemność. Królem jest seks. Seksualność bez konsekwencji. Chodzi o to, by człowiek mógł się cieszyć nieograniczonym prawem do korzystania z życia. Współcześni ludzie nie znoszą żadnych ograniczeń: prawa pozytywnego, ale przede wszystkim prawa naturalnego. Dzisiaj o prawie naturalnym się nie mówi, bo nie przyjmuje się norm i reguł moralnych. Człowiek utożsamia swoją wolność z prawem do bezpłodnego seksu i antykoncepcji. Ostatnią kostką domina w tej grze jest domaganie się zalegalizowania związków homoseksualnych.
Do niedawna Stany Zjednoczone były przykładem państwa, które może być nowoczesne, zasobne, a zarazem bogobojne. Jeszcze dziś prezydent Stanów Zjednoczonych składa przysięgę na Pismo Święte, w kongresie recytuje się także modlitwę. Tymczasem w 2015 roku Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych zawyrokował, że związki homoseksualne są we wszystkich stanach zrównane z dotychczasowymi związkami małżeńskimi, zgodne z konstytucją. Wydał taki werdykt na skutek słynnego procesu Obergefell przeciwko Hodges. To, co do tej pory mogło być uznawane choćby za pewną propozycję, drogę, opcję proponowaną przez Kościół – chrześcijańska wizja świata, mężczyzny, kobiety, seksualności – dzisiaj w wielu środowiskach uznawane jest za koncepcję szkodliwą, którą należy wyeliminować. Ludzi trzeba od takiej wizji uwolnić.
Te zmiany przechodzą przez cały świat, lecz pukają także do bram Kościoła. Dlaczego piewcy nowej moralności, nowej wizji człowieka są zainteresowani infiltracją Kościoła? Dlatego że nawet jeśli spróbuje się Kościół katolicki zmarginalizować, zlekceważyć, poprzez trwanie przy swoim odwiecznym nauczaniu on zawsze pozostawi w ludziach poczucie winy, wyrzut sumienia. Dlatego trzeba podjąć starania, by Kościoła nie dobijać, ale by go pozyskać. Przy pomocy, o ile się da, sojuszników z wewnątrz. A w naszym Kościele zdrajców nie brakuje.
Przykładem tego, o czym mówię, może być synod z 2014 roku poświęcony małżeństwu i rodzinie, na którym próbowano wprowadzać zmiany obyczajowe poprzez zmianę pojęć. Wystarczy przestać mówić o związku cudzołożnym i zastąpić go nazwą „związek nieregularny”. Tak samo dreszcze przechodzą po plecach, gdy w propozycjach synodalnych padają postulaty docenienia ziaren prawdy i uświęcenia w związkach homoseksualnych, a także w innych alternatywnych formach przeżywania ludzkiej seksualności. O co chodzi? Mamy dopatrywać się obecności Pana Boga w relacjach pozamałżeńskich, wspólnym zamieszkaniu przed ślubem czy też w ogóle bez ślubu? W związkach kazirodczych także? To jest właśnie Jabin, który wjeżdża swoimi rydwanami w nasze umysły, zwłaszcza w umysły młodych ludzi.
Przywołam jeszcze inny przykład. Pod koniec XIX wieku John Rockefeller Junior podjął działania mające na celu promocję eugeniki na świecie. Był przekonany, że przetrwanie świata i osiągnięcie przez ludzi odpowiedniej jakości życia wymaga bezwzględnego zmniejszenia populacji. Jak argumentował, trzeba pozbyć się ze społeczeństwa tak zwanych szumowin. Miał na myśli biednych, emigrantów oraz nieodpowiedzialnych rodziców, którzy chcą mieć więcej niż jedno albo dwoje dzieci. Dlatego w 1913 roku powołał do istnienia fundację nazywaną Fundacją Rockefellera, która miała zająć się promocją eugeniki. Głównym doradcą Rockefellera był niejaki Frederick Gates, zajmujący się problemem chorób w świecie. Choroba była według niego największym zagrożeniem ludzkości. To wizja świata, w której zło materialne jest nieskończenie większe od jakiegokolwiek zła duchowego. W tym świetle największym celem ludzkości jest zdrowie: zdrowie reproduktywne, zdrowie ekologiczne, zdrowie technologiczne. W imię tak pojętego zdrowia i pomyślności podejmuje się zmaganie o ochronę klimatu i tym podobne. Za tymi sprawami kryje się, jak za zasłoną dymną, jedno i to samo: eugenika. Chęć zmniejszenia populacji. Przez co? Poprzez regulację urodzin. Ciekawe, że państwo Bill i Melinda Gatesowie po latach przejęli tę część Fundacji Rockefellera, która zajmuje się kontrolą urodzin. Wystarczy dodać, że w 1960 roku, a więc na osiem lat przed wybuchem rewolucji seksualnej, Państwowa Agencja Żywności i Leków Stanów Zjednoczonych przeprowadziła testy dopuszczające do handlu pigułkę antykoncepcyjną. Pięć lat później Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych uznał, że każda para małżeńska – i nie tylko małżeńska – ma prawo do stosowania regulacji urodzin. Obecnie ta mentalność, ten sposób wyobrażania sobie życia nie tylko uderza w Kościół, nie tylko staje się jego zewnętrznym polemistą, ale przychodzi delikatnie zapukać do drzwi naszych umysłów, do bram naszych redakcji i fakultetów. Domaga się, by go wpuścić do sal katechetycznych, do katolickich szkół, do centrów szkolenia samorządowców, na kursy przedmałżeńskie. Chce przeniknąć Kościół, żeby go podbić i zwyciężyć.
|
|