Adresy MAC wykrywane przez Bluetooth u osób „zaeliksirowanych”
Dr Luis Miguel De Benito, lekarz specjalizujący się w zaburzeniach trawienia, posiadający tytuł doktora biologii molekularnej, przedstawia fragment badań nad tajemniczymi adresami MAC wykrywanymi przez Bluetooth u osób zaszczepionych.
Jest to krótki raport, który wysłał do różnych zespołów badawczych na całym świecie i zostanie wydany w całości pod koniec miesiąca.
W tej krótkiej zapowiedzi dr De Benito wyjaśnia, co zaobserwował i jakie mogą być możliwe przyczyny tego zjawiska.
rumble.com/…-of-his-report-on-
Transkrypcja materiału filmowego:
Dr Luis De Benito: Opowiem dziś o wynikach badań przeprowadzonych tego lata, które dotyczą tego, co może kryć się za tymi wszystkimi próbami szczepień.
Skąd tak duże zainteresowanie szczepieniami? Co jest tego powodem? Powiem wam.
Organizacje międzynarodowe, które również badają tę sprawę, poprosiły mnie o krótki raport na temat tego, co zrobiłem w ciągu lata. I przeczytam go państwu w takiej formie. To, co powiem, będę tłumaczył na różne sposoby. Ale to jest to, co im napisałem. I różne zespoły, które to badają, widzą, która część tego jest właściwa, a która nie. Tłumaczą to na kilka języków. Mówię o tym, ponieważ prawdopodobnie do 31. roku życia zostanie to upublicznione w innych miejscach lub w jakikolwiek inny sposób.
Ciężko mi było dostać się tutaj, żeby to przeczytać. Czy wiedzą Państwo dlaczego? Bo to trochę obciąża fakt wyjęcia kwestii medycznej. Wszystko to, wiesz, zaczęło się jako kanał do dyskusji na temat rozwoju pandemii, dotkniętych, leczenia, wirusa, jak ICUs były. Cóż, i to już nie ma sensu. Wszystko to jest częścią przeszłości. A teraz to, do czego zmierzamy, to uznanie chęci władz do odbierania wolności istotom ludzkim.
Nie obchodzi mnie, czy uważacie, że szaleję, czy nie. Ale ponieważ mam moralny obowiązek relacjonować to, co zrobiłem, mówię wam o tym dzisiaj. I kto będzie chciał w to uwierzyć, to uwierzy, a kto nie, to będzie to oceniał, krytykował i porównywał. Jak mówię, napisałem to i wysłałem już do zespołów, które badają ten temat w różnych częściach świata.
Skoro z medycznego punktu widzenia nie ma potrzeby stosowania żadnych środków zapobiegawczych w przypadku choroby, której śmiertelność wynosi 2 na tysiąc, to skąd tyle nacisków, aby wszyscy byli zaszczepieni? Co mi da ta szczepionka, czego jeszcze nie mam? Otóż z tej refleksji zrodził się ten eksperyment.
Choć konsultacji jest wiele, to latem 2021 roku, popołudniami, byłem jedynym operatorem. Popołudniami w tym budynku nie było nawet pracowników administracyjnych. Pod moim gabinetem od czasu do czasu parkowała karetka z SUMA, z pogotowia, bo oni mają tam bazę. To były jedyne „zakłócenia”, jakie wykryłem. Większość obserwacji odbywała się bez tego artefaktu. Konsultacje rozpocząłem o godzinie 15:00 i miałem pacjentów notowanych co 20 minut.
Ze względu na działania COVID zalecane było, aby przychodzili sami i w miarę możliwości o wyznaczonej godzinie. Ani przed, ani po. Przed rozpoczęciem konsultacji podłączałem aplikację Bluetooth w moim telefonie komórkowym i niezmiennie sprawdzałem, czy nie ma żadnego urządzenia, z którym można by się skontaktować. W zasięgu nie było żadnego urządzenia elektronicznego, z którym można by się połączyć. Gdy pojawiał się pacjent, często już na schodach lub na początku korytarza, w odległości około 20 metrów od gabinetu, na komórce sprawdzałem, czy pojawiło się jedno lub dwa urządzenia, z którymi można się połączyć za pomocą Bluetooth. Jedno, dwa lub żadne.
Na telefonie mogłem sprawdzić, czy Bluetooth coś wykrywa, czy nic. A jeśli to było coś, to było to urządzenie z kodem MAC Address (Media Access Control). Jest to unikalny identyfikator, który producenci urządzeń elektronicznych przypisują do karty lub przedmiotu, który może być podłączony do sieci.
Po spełnieniu wymagań medycznych pacjenta, zapytałbym go, czy był szczepiony na COVID. Jeśli odpowiedź była twierdząca, to zazwyczaj szybko i bez wahania. A jeśli była negatywna, to często towarzyszyła jej pewna nieufność, jeśli nie złość na to pytanie. Reakcja, która tłumaczyła mi, że generalnie ci, którzy nie chcieli się zaszczepić, zostali poddani jakiejś niekorzystnej sytuacji społecznej. Po uspokojeniu pacjenta, niezależnie od jego odpowiedzi, zapisywałem na kartce papieru odpowiedź, której mi udzielił.
Żaden z 137 pacjentów, których pytałem, nie odmówił odpowiedzi. Jeśli odpowiedź była twierdząca, pytałem ich, jaki rodzaj szczepionki otrzymali, kiedy i czy wystąpiły u nich jakieś niepożądane reakcje. Następnie zapytałbym ich, czy mają przy sobie telefony komórkowe lub urządzenia elektroniczne, takie jak bezprzewodowe zestawy słuchawkowe lub tablety, a jeśli tak, poprosiłbym ich o wyłączenie ich na chwilę. Kiedy je wyłączali, w mojej komórce zazwyczaj znikało jedno z urządzeń, które zarejestrowało się na Bluetooth.
Z setek… Oto wyniki.
Spośród 137 zapytanych pacjentów, 112 powiedziało, że byli szczepieni, a 25, że nie byli szczepieni. Żaden z pacjentów, którzy powiedzieli, że nie byli szczepieni, nie zarejestrował na moim telefonie komórkowym żadnego urządzenia dostępnego do połączenia Bluetooth, upewniwszy się, że odłączyli swój telefon komórkowy, jeśli go mieli. U 96 pacjentów ze 112, którzy powiedzieli, że byli szczepieni, po wyłączeniu urządzeń elektronicznych, jeśli je mieli przy sobie, na ekranie mojego telefonu komórkowego pozostał kod MAC, który wcześniej odnotowałem w swoich notatkach obok historii choroby pacjenta.
Zinterpretowałem, że był to kod, który miał przy sobie sam pacjent i że faktycznie, kiedy opuścił gabinet, wychodząc z budynku, zniknął on z mojej komórki. Dzięki tej prostej obserwacji przez cały lipiec i sierpień byłem w stanie zweryfikować, że 100% pacjentów, którzy twierdzą, że nie są szczepieni, nie podnosi żadnego urządzenia kontaktowego z moim telefonem komórkowym przez Bluetooth. Ale 86% tych, którzy powiedzieli, że są zaszczepieni, wygenerowało adres MAC na mojej komórce. Takie są poczynione obserwacje, a z nich wynika wiele wątpliwości i pytań.
Wśród nich te, które wydają mi się najistotniejsze, to: Po pierwsze, czy sygnał wykryty na moim telefonie komórkowym pochodzi od osoby zaszczepionej? Cóż, właśnie odizolowane środowisko i nie zakłócanie go przez inne sygnały spowodowało, że nie ma innego źródła zanieczyszczenia. W rzeczywistości, kiedy przyjechała karetka SUMA, oprócz innych urządzeń, takich jak „baza SUMA” i kilku adresów MAC, które przypisałem personelowi karetki, który mógł być zaszczepiony, zauważyłem, że te sygnały zniknęły, kiedy karetka odjechała. I kiedy pojawiały się podejrzenia, czy nie ma jakiegoś innego elementu zakłócającego, na przykład konwojentów pacjentów na korytarzu, przypadkowych operatorów na korytarzu, którzy mogliby być źródłem lub pochodzeniem innych markerów, to wtedy oddalałem tę sprawę. Nie mieści się to w 137, które potwierdziłem.
Po drugie, czy wszystkie telefony komórkowe wykrywają urządzenia Bluetooth z taką samą zdolnością? Moja odpowiedź brzmi: nie. Z mojego doświadczenia wynika, że nie.
Po trzecie, czy wykrywalny adres MAC na osobie pozwala na interakcję z nią? W jakim stopniu? Przynajmniej jednego jestem pewien: pozwala mi to wiedzieć, gdzie on jest, ponieważ wiedziałem, że ktoś zaszczepiony przychodzi do mojego biura, zanim on się pojawił.
Czwarte pytanie, które sobie zadałem: Jeśli adres MAC jest czymś osobistym, indywidualnym i niepowtarzalnym, to jak to możliwe, że pięć osób, którym wstrzyknięto zawartość tej samej fiolki, z tej samej dystrybucji tej samej partii, nie ma 5 różnych adresów MAC? Cóż, konsultowałem się z kilkoma technikami komputerowymi, robotykami i kolegami biologami i inżynierami, ekspertami w dziedzinie informatyki i nanorobotyki. I oni opowiadają się za możliwością, że ten kod jest generowany w wyniku interakcji tego, co jest wstrzykiwane z materiałem genetycznym pacjenta. Być może nie tyle z ich DNA, co z większym kompleksem zgodności, HLA, który ostatecznie pochodzi z genomu.
Po szóste, jeśli adres MAC jest generowany przez szczepionkę, dlaczego tylko 86% tych, którzy twierdzą, że są zaszczepieni, posiada go? Rozważano różne odpowiedzi na to pytanie.
Pierwsza: niektóre z fiolek mogły być placebo.
Druga: niektóre fiolki mogły być skażone.
Trzecia: brak odpowiedzi. Innymi słowy, nie zawsze po zastosowaniu danego produktu uzyskuje się oczekiwane rezultaty.
I czwarta, która wydaje mi się bardzo ważna, to taka, że pacjent kłamie i mówi, że jest zaszczepiony, gdy nie jest, aby uniknąć problemów czy kontrowersji.
Mam wiele wątpliwości. To są ustalenia, które poczyniłem. One są poza moją wiedzą medyczną. Po prostu zaświadczam, że podczas konsultacji z osobą w odosobnionym środowisku, to pojawia się na mojej komórce. Co to znaczy? Nie mam pojęcia. Ale nie podoba mi się to.