Dnia 3.11.2023 roku uprawomocnił się wyrok Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście, na mocy którego Robert Bąkiewicz został uznany winnym rzekomego naruszenia nietykalności cielesnej Katarzyny Augustynek – tzw. Babci Kasi. Wyrok jest o tyle niespotykany, a wręcz kuriozalny, że sama (rzekoma poszkodowana) nie wskazała Roberta Bąkiewicza jako osoby, która sprowadziła ją po schodach, a za to właśnie został on skazany!
W zeznaniach Katarzyny Augustynek czytamy: „Wszyscy byliśmy otoczeni przez ludzi Bąkiewicza, ale i reporterów i mediów narodowych, i była to komunikacja co najmniej z dwoma mężczyznami, którzy byli później wezwani do tego, by mnie potem wynieść”.
Po czym sędzina Małgorzata Drewin w uzasadnieniu wyroku stwierdza: „Oskarżony (…) pochwycił Katarzynę Augustynek pod ramiona i odciągnął ją w kierunku schodów, a następnie po zwleczeniu jej ze schodów zrzucił ją, naruszając w ten sposób jej nietykalność”.
Zatrważającym precedensem jest wprowadzanie przez polski sąd symetryzmu między wulgarnymi i agresywnymi działaczami a obrońcami kościołów. Między agresorami profanującymi miejsca święte a osobami stojącymi na ich straży. Wyrok w sprawie Roberta Bąkiewicza daje przyzwolenie wszystkim lewicowym aktywistom – którzy profanowali miejsca kultu bożego, niszczyli krzyże, wypisywali wulgarne hasła na murach kościołów, przerywali Msze Święte, atakowali kapłanów oraz ludzi modlących się – do bezkarnej działalności.