Nawóz Historii – Nato ma Plan

 
JUŻ OFICJALNIE PACHOŁKI LUCYFERA PLANUJĄ III WOJNĘ ŚWIATOWĄ …….

TRZECIEJ WOJNIE ŚWIATOWEJ OD DAWNA PLANOWANEJ PRZEZ SIŁY ZŁA BĘDZIE WINIEN EPISKOPAT W POLSCE BO OD DAWNA MORDERCY PLANUJĄ „III WOJNĘ ŚWIATOWĄ”, A HIERARCHOWIE MILCZĄ  -DRWIĄ. PAN BÓG CZEKA NA ICH REAKCJĘ ABY DO BOGA ZWRÓCILI SIĘ PO POMOC I UZNALI BOGA CUDOWNEGO JEZUSA CHRYSTUSA KRÓLEM POLSKI A WTEDY KRÓL ZMIENI LUDZIOM SERCA NA MIŁOSIERNE I MORDERCY ODSTĄPIĄ OD ZAMIARÓW WOJENNYCH. DLACZEGO LUDZIE UWIELBIAJĄ CIERPIENIA INNYCH LUDZI, KATAKLIZMY, PATRZYĆ NA ZNISZCZENIA ZIEMI I NA ŚMIERĆ? DLACZEGO BISKUPI POTWIERDZAJĄ TE PLANY MORDERCÓW MILCZENIEM A POWINNI NAUCZAĆ WSZYSTKICH 

O KRÓLESTWIE BOŻYM, NIEBIE I PIEKLE – PRZEBACZENIU WIN I POTĘPIENIU DUSZ BO POWINNI.

 

Nawóz Historii – NATO ma Plan lll Wojny światowej

https://youtu.be/zr0GshgWdLY

Świat stoi w obliczu lll Wojny światowej. Ta kolejna Wojna światowa, tak jak wszystkie wcześniejsze, poprzednie Wojny, zanim wybuchnie, musi być wcześniej przez jej prawdziwych architektów przygotowana, zaplanowana i w końcu wywołana.

 

Zaczyna się od planu

 

Wszystko wymaga planu. Normalni ludzie planują swoją przyszłość. Robią swoje plany na różne sytuacje. Wojny są również planowane. To tylko my Polacy jesteśmy przez Wojny zawsze i wciąż z tragicznym skutkiem zaskakiwani, płacąc za swoją polityczną głupotę straszliwym cierpieniem. Wszystko wskazuje na to, że tak będzie i teraz… 

Historia uczy, że nas Polaków historia nie nauczyła niczego. Polityczna głupota i będące jej skutkiem straszliwe cierpienia to już nasza narodowa specjalność. Nie lubimy myśleć. Sami wybieramy cierpienie.

NATO gotowe do Wojny

 

Celem wileńskiego szczytu NATO było przyjęcie Planu działania na wypadek Wojny, Planu natychmiastowej reakcji Paktu na powstałe sytuacje zagrożenia w świecie, w którym poprzez Wojnę na Ukrainie została podważona dotychczasowa, amerykańska hegemonia w świecie.

NATO opracowało swój Plan działania na lll Wojnę światową, której nadejście stało się już dzisiaj absolutną oczywistością.

 

Historyczny i geograficzny kontekst szczytu

 

Historyczny szczyt NATO odbył się w Wilnie, w jakże symbolicznym dla nas Polaków dniu 11. lipca, w 80. rocznicę krwawej niedzieli, w dniu „niepamięci” o ukraińskim Ludobójstwie Polaków na Wołyniu, Ludobójstwie, które też wcześniej zostało detalicznie zaplanowane w zbrodniczej ideologii ukraińskich nacjonalistów i tych, którzy ten «ukraiński nacjonalizm»  wykreowali i konsekwetnie budowali na potrzeby swoich planów Podboju Wschodu.

Szczyt odbywał się w Wilnie, w mieście utraconym, drogim sercu każdego Polaka, w stolicy Litwy, która swojego udziału w Ludobójstwie na Polakach,

 w dokonanym w podwileńskich Ponarach ludobójczym mordzie na Polakach i Żydach, podobnie jak Ukraina, swojego udziału uznać nie chce.

 

 

Nieprzypadkowa zbieżność?

 

Jeśli wyznaczenie daty szczytu na 11. lipca było prawdopodobnie przypadkowe, to już kojarzenie wydarzeń sprzed 80 lat z tym, co przyniesie zaplanowana w Wilnie przyszłość, której elementem będzie uzbrojona po zęby przez Zachód Ukraina, oszalała w swojej szowinistycznej ekstazie nienawiści, która gloryfikację ludobójców Polaków przyjęła jako ideologię państwową, przypadkowe już nie jest. 

Cała przejęta przez Amerykanów od Niemców polityka kosztownego pielęgnowania zbrodniczego «ukraińskiego nacjonalizmu» staje się w kontekście szczytu NATO bardziej zrozumiała jako element szerszego, obliczonego na stulecia strategicznego planu Anglosasów, którego początkiem było sfinansowanie kozackiego buntu Chmielnickiego przez Cromwella.

 

UPA potrzebne do Wojny z Rosją

 

Oszołomieni ludobójczą ideologią Ukraińcy od początku przygotowań do nowej Wojny, już od roku 1945 potrzebni byli Amerykanom w ich planach lll Wojny światowej. To dlatego na Zachodzie nie rozliczono nigdy banderowskich zbrodni na Polakach. To dlatego gen. Anders musiał adoptować banderowców do swoich oddziałów. Musiał przyjąć nawet tych, którzy najpierw okrutnie mordowali bezbronnych Polaków na Wołyniu a potem bestialsko zabijali polską ludność cywilną w Powstaniu warszawskim. Podobnie jak wcześniej jego wymarsz z Rosji, wyjście Armii Polskiej na Bliski Wschód było zaplanowanym już wcześniej, koniecznym elementem dla budowy siły zbrojnej oddziałów Menachema Begina w Palestynie.

W polityce realizowane są interesy.

Jedni dbają o swoje interesy i planują działania, prowadzące do ich realizacji. Inni są tylko bezmyślnym narzędziem planów drugich, nawozem historii.

 

Plan lll Wojny światowej zaczął powstawać już w roku 1945

 

O ukraińskim udziale w nazistowskim ludobójstwie mówić na Zachodzie nigdy nie było wolno. Dotyczyło to nie tylko zbrodni Wołynia, ale nawet o udziale Ukraińców w mordowaniu Żydów, o ukraińskim udziale w holokauście też «nie dobra» było mówić, tak kiedyś, jak i dziś nie mówi się o tym głośno…

 

Mówienie o Ofiarach Wołynia, o ukraińskim Ludobójstwie było, jest i będzie w ramach NATO zakazane!

 

Nikt na szczycie o tym, może najbardziej bestialskim w dziejach Europy mordzie 100 tysięcy bezbronnych Polaków nawet się nie zająknął. Nikt o Nich, bezbronnych ofiarach piły, siekiery i wideł, Ofiarach ideologii etnicznej nienawiści nie wspomniał. Nikt Ofiar nie uczcił chociażby symboliczną minutą ciszy. Nikt nie zauważył faktu gloryfikacji przez dzisiejszą Ukrainę nazistowskich morderców Polaków.

 

Ofiary? To byli tylko Polacy, Słowianie, nawóz historii.

 

To tylko były tylko polskie dzieci, kobiety, starcy, bezbronna ludność cywilna, których na rozkaz Londynu, nie mogła i nie chciała bronić Armia Krajowa, których poświęciło polskie państwo podziemne, o których nie chce się upomnieć dzisiejsza, służalcza wobec okupantów Polska. Nadzorcy Polaków w bantustanie nad Wisłą chcieli oczywiście dobrze, chcieli może jak najlepiej, ale wydane im instrukcje były takie, jakie były…

To byli tylko Polacy. Jak napisał główny teoretyk nazizmu, w swojej programowej broszurze: Polacy – «nawóz historii, łajno na którym wyrosła ich potęga», (potęga władców tego świata).

 

Krew ich na nas i na dzieci – Ukraina nie chce pojednania

 

W Polsce pod wpływem opinii publicznej przypomniano owszem, że 11 lipca 1943 r. ukraińscy nacjonaliści dokonali masakry dziesiątek tysięcy Polaków, że sprawcami ludobójstwa na Wołyniu byli członkowie Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów – B (grupa Bandery) i podporządkowanej jej UPA. Bezpośrednio odpowiedzialny za wydanie rozkazu karnego był Komendant Główny UPA Roman Szuchewycz. OUN-UPA nazwała swoje działania „akcją antypolską” mającą na celu uczynienie z Ukrainy terytorium zamieszkanego wyłącznie przez Ukraińców – probował ratować honor rządzących w Polsce minister Czarnek.

Minister poinformował, że w Chełmie planowane jest utworzenie muzeum pamięci ofiar zbrodni wołyńskiej oraz Centrum Prawdy i Pojednania im. Lecha Kaczyńskiego. Według Czarnka to rząd Kaczyńskiego jako pierwszy nazwał rzeź wołyńską ludobójstwem. Tyle i aż tyle. Pozory troski, obłuda i fałsz…

W przeddzień 80. rocznicy zbrodni wołyńskiej premier Mateusz Morawiecki odwiedził, co prawda cmentarz we wsi Puzniki w obwodzie tarnopolskim, gdzie nawet podobno trwają poszukiwania masowego grobu. Premier powiedział nawet, że nie spocznie, dopóki nie zostanie odnaleziona ostatnia ofiara rzezi wołyńskiej, która zginęła z rąk ukraińskich nacjonalistów. No tak, powiedział. Tylko, co z tego wynika?

O okrucieństwach ukraińskich nacjonalistów opowiadała w rozmowie z The New York Times Anna Osińska, ocalała z rzezi wołyńskiej. Nie zapomniała ona rozpaczliwych okrzyków „zabijać Polaków, zabijać Polaków”, które odbijały się echem w jej rodzinnej wiosce. Osińska jest oburzona, że „nie okazują skruchy”. Skruchy? To nam przyjdzie przepraszać za Wołyń, jak już każą nam przepraszać i płacić za holokaust…

 

Skruchy nie okazują władze Ukrainy

 

Pomordowani nie mają grobów. Mordercy nie zostali nawet symbolicznie osądzeni.

Na Ukrainie przybywa pomników nazistowskich ludobójców Polaków, ale o tym problemie Warszawa boi się nawet mówić, zostawiając całe pole Prawdy propagandzie Moskwy i interesownemu stanowisku Izraela.

 

Prezydent Duda nie upomniał się o rżniętych piłą Polaków. Prezydent Duda służył w Wilnie Ukrainie a właściwie reżimowi Zełenskiego, którego zasługi dla mieszkańców Ukrainy historia dopiero oceni…

 

Ukraina Zełenskiego jednak nie odniosła w Wilnie sukcesu.

Ukraińcy zawsze są tylko cynicznie wykorzystywanym narzędziem imperialistycznej Polityki Zachodu w Podboju Wschodu. Tak było w 1. Wojnie światowej. Tak było w 2. Wojnie światowe. Tak będzie w 3. Wojnie światowej. 

Za skutki rozczarowania i wynikłej z tego frustracji nacjonalistycznie rozbudzonych Ukraińców też tradycyjnie zapłacą Polacy. W pewien sposób sami bierzemy udział w tym misterium nikczemności i sami sobie przygotowujemy ten tragiczny los. 

Tak było również w Wilnie…

 

Ukraina musi się zdemokratyzować

 

Ukraina jest cynicznie wykorzystywana w globalnej polityce Ameryki. Ukraina jak była, tak dalej jest, jak Polska, tylko nawozem historii…

 

Prezydent Biden powiedział w wywiadzie poprzedzającym szczyt w Wilnie, że Ukraina nie jest gotowa do członkostwa w NATO i że jest „przedwczesne”, aby rozpocząć proces umożliwiający Ukrainie przystąpienie do sojuszu w środku wojny.

 

W wywiadzie dla CNN, Biden powiedział, że „nie sądzi, aby w NATO była jednomyślność co do tego, czy należy teraz wprowadzić Ukrainę do rodziny NATO” i że proces ten może mieć miejsce dopiero po porozumieniu pokojowym z Rosją. To Rosja rozstrzygnie los Ukrainy.

 

„Jeśli wojna trwa, to wszyscy znaleźlibyśmy się w stanie wojny” – powiedział Biden. 

Ameryka nie chce Wojny z Rosją.

Biden dodał, że aby Ukraina mogła zostać przyjęta na członka, muszą zostać spełnione „różne inne warunki, w tym demokratyzacja”.

Największym problemem dla demokratyzacji Ukrainy jest wszechobecna korupcja. A czy korupcję na Ukrainie da się kiedyś pokonać?

Antyrosyjska retoryka

 

NATO w Wilnie przyjęło najbardziej wojowniczy od czasów zimnej wojny ton w kwestiach dotyczących sposobu, w jaki sojusz wojskowy zareaguje na każdy potencjalny atak Rosji na jego terytorium. Była to jednak w istocie zasłona dymna, mająca ne celu ukrycie prawdziwych wojennych celów Ameryki.

 

Wysoce tajne, ale już znane opinii publicznej plany obronne określają, które z 31 (a wkrótce 32) krajów członkowskich zostaną wezwane do odpowiedzi na atak w dowolnym miejscu świata, od regionów Arktyki i Morza Bałtyckiego, poprzez północny Atlantyk na południe, aż po Morze Śródziemne i Morze Czarne.

 

„Pokój w obszarze euroatlantyckim został naruszony” – czytamy w oświadczeniu przywódców państw NATO. 

„Razem ten zbiór planów znacząco poprawi naszą zdolność i gotowość do odstraszania i do obrony przed wszelkimi zagrożeniami, w tym przed atakami bez uprzedzenia, oraz zapewni natychmiastowe wzmocnienie bezpieczeństwa wszystkich sojuszników”.

 

Przywódcy NATO w Wilnie „zobowiązali się do pełnego wykorzystania i regularnego wykonywania planów, aby przygotować się do intensywnej i wielopłaszczyznowej obrony zbiorowej”.

 

NATO dystansuje się od Wojny na Ukrainie. 

 

Jako organizacja, NATO nie będzie dostarczać Ukrainie broni ani amunicji. Ma to na celu uniknięcie wciągnięcia w szerszą wojnę z uzbrojoną w broń nuklearną Rosją. Jednocześnie NATO chce wzmacnienia bezpieczeństwo krajów członkowskich w sąsiedztwie Rosji, Ukrainy i Białorusi.

 

Około 40 000 żołnierzy stacjonować ma w gotowości od Estonii wzdłuż wschodniej flanki NATO z Rosją aż po Rumunię nad Morzem Czarnym. Niebo na tym obszarze ma kontrolować 100 samolotów, a na Morzu Bałtyckim i Morzu Śródziemnym operuje 27 okrętów wojennych. Liczby te mają wzrosnąć.

 

Zgodnie z nowymi planami NATO ma mieć do 300 000 żołnierzy gotowych w każdej chwili do przemieszczenia się na wschodnią flankę w ciągu 30 dni. Plany dzielą jej terytorium na trzy strefy – obszar dalekiej północy i Atlantyku, strefę na północ od Alp i drugą w południowej Europie.

 

Spokojna reakcja Rosji

 

Rosja nie postrzega obecnego etapu spraw globalnych jako nowej zimnej wojny – skomentował szczyt NATO minister Ławrow.

 

Obecny etap spraw międzynarodowych nie należy postrzegać jako nową zimną wojnę; bardziej poprawne byłoby opisanie obecnych światowych trendów jako procesu tworzenia nowego wielobiegunowego ładu światowego, powiedział rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow w wywiadzie dla indonezyjskiej gazety Kompas. 

 

„Obecnej fazy stosunków międzynarodowych nie definiujemy jako nowej zimnej wojny. Omawiana kwestia jest inna i dotyczy czegoś innego, a mianowicie kształtowania się wielobiegunowego ładu międzynarodowego. Wszyscy widzą, że nowe ośrodki decyzyjne o znaczeniu globalnym wzmacniają swoją pozycję w Eurazji, regionie Azji i Pacyfiku, na Bliskim Wschodzie, w Afryce i Ameryce Łacińskiej” 

 

Zdaniem Ławrowa państwa i stowarzyszenia zrzeszające takie ośrodki „promują takie wartości, jak interes narodowy, niepodległość, suwerenność, tożsamość kulturowa i cywilizacyjna oraz współpraca międzynarodowa”.

„Innymi słowy, w pełni mieszczą się w globalnym trendzie rozwojowym i w rezultacie przechodzą od sukcesu do sukcesu” – dodał całkowicie spokojny Ławrow.

 

Minister podkreślił, że kierowany przez USA kolektywny Zachód próbuje spowolnić te procesy, próbując utrzymać swoją hegemonię, podważając tym samym globalne bezpieczeństwo żywnościowe i energetyczne oraz komplikując sytuację dla krajów rozwijających się.

 

„Ogromne sumy pieniędzy, które można byłoby wydać na promowanie międzynarodowego wzrostu gospodarczego, w tym na pomoc najbardziej potrzebującym krajom, są spalane w postaci tysięcy ton sprzętu wojskowego i amunicji dostarczanych ukraińskim neonazistom” – powiedział Ławrow.

 

„Jednak ta moneta ma jaśniejszą stronę. Zachodni egocentryzm i lekceważenie interesów Globalnego Południa i Globalnego Wschodu skłania te ostatnie do poszukiwania nowych, alternatywnych obszarów współpracy we wszystkich obszarach. Przejęcie przez Amerykanów rosyjskich rezerw złota i waluty w Stanach Zjednoczonych i Europie uświadomiło społeczności międzynarodowej, że nikt nie jest wolny od wywłaszczania dóbr materialnych, które są przechowywane w zachodnich jurysdykcjach” – wyjaśnił Ławrow.

Ujmując to jego słowami nie tylko Rosja, ale wiele innych krajów dziś konsekwentnie zmniejsza swoją zależność od dolara amerykańskiego i przechodzi na alternatywne systemy płatności i płatności w walutach krajowych.

„Jednocześnie rośnie skuteczność stowarzyszeń krajowych bez udziału Zachodu. SCO i BRICS to przykład nowoczesnej wielostronnej dyplomacji bez przywódców i zwolenników, w której decyzje podejmowane są w oparciu o konsensus. Z zadowoleniem przyjmujemy zainteresowanie Indonezji zacieśnieniem współpracy z naszymi stowarzyszeniami, które niewątpliwie mają przed sobą wielką przyszłość”.

 

NATO przeciwko Chinom

 

Antyrosyjska retoryka NATO w Wilnie miała na celu ukrycie faktu, że celem NATO jest przygotowanie się do uderzenia w Chiny.

W komunikacie wileńskim znacznie rozszerzono krytykę Chin. O antychińskim kierunku NATO świadczyła obecność w Wilnie przywódców państw Indo-Pacificu. Obecni byli: premier Australii Anthony Albanese, premier Japonii Kishida Fumio, premier Nowej Zelandii Chris Hipkins i prezydent Korei Południowej Yoon Suk-yeol.

 

NATO przenosi swoje zainteresowanie do Azji: „To, co dzieje się na Indo-Pacyfiku, ma znaczenie dla Europy, dla NATO. A to, co dzieje się w Europie, ma znaczenie dla Indo-Pacyfiku”- czytamy w deklaracji szczytu.

 

Ta nowa filozofia obronna NATO posłużyła do roboczego powiązania dwóch głównych kwestii omawianych na szczycie w Wilnie: rosyjskiej inwazji na Ukrainę i kwestii zagrożenia ze strony Chin.

 

„Deklarowane ambicje i polityka przymusu Chińskiej Republiki Ludowej (ChRL) stanowią wyzwanie dla naszych interesów, bezpieczeństwa i wartości. Pozostajemy otwarci na konstruktywne zaangażowanie z ChRL, w tym budowanie wzajemnej przejrzystości, z myślą o ochronie interesów bezpieczeństwa Sojuszu”.

 

„ChRL wykorzystuje szeroką gamę narzędzi politycznych, ekonomicznych i wojskowych, aby zwiększyć swój globalny zasięg i siłę projektową, pozostając nieprzejrzystymi w kwestii swojej strategii, zamiarów i zbrojeń” – napisali przywódcy NATO w swoim komunikacie.

 

„Złośliwe operacje hybrydowe i cybernetyczne ChRL oraz jej konfrontacyjna retoryka i dezinformacja są wymierzone w sojuszników i szkodzą bezpieczeństwu Sojuszu”.

 

W bardziej rozbudowanych punktach w dalszej części obszernego oświadczenia przywódcy NATO wezwali Chiny do zaprzestania „złośliwych operacji hybrydowych i cybernetycznych oraz ich konfrontacyjnej retoryki i działań dezinformacyjnych” oraz oskarżyli Pekin o dążenie do „podważenia opartego na zasadach porządku międzynarodowego, w tym w przestrzeni kosmicznej, i domen morskich”. W oświadczeniu wyrażono zaniepokojenie próbami Chin „kontrolowania kluczowych sektorów technologicznych i przemysłowych, infrastruktury krytycznej oraz strategicznych materiałów i łańcuchów dostaw” oraz „tworzenia strategicznych zależności”.

 

Aby nie pokazać potencjalnych podziałów w NATO co do podejścia do Chin, w oświadczeniu podkreślono, że „pozostajemy otwarci na konstruktywne zaangażowanie z ChRL, w tym na budowanie wzajemnej przejrzystości”.  

Generalnie europejscy sojusznicy są mniej chętni do przyjęcia polityki Stanów Zjednoczonych względem Chin jako konkurenta i wolą pozostawić sobie otwarte możliwości współpracy, ale w oświadczeniu zobowiązano się również do zachowania czujności „przeciwko taktyce przymusu ChRL i wysiłkom mającym na celu podzielenie Sojuszu”.

 

Oburzenie Chin

 

Chiny nie wydawały się uspokojone drobnymi gestami NATO o współpracy. Rzecznik chińskiej misji przy UE powiedział, że komunikat „jest pełen powtarzającej się retoryki odzwierciedlającej zimnowojenną mentalność i ideologiczne uprzedzenia”.

 

„Zdecydowanie sprzeciwiamy się ruchowi NATO na wschód w regionie Azji i Pacyfiku, a wszelkie działania zagrażające uzasadnionym prawom

 i interesom Chin spotkają się ze zdecydowaną reakcją” – podsumował rzecznik.

 

Współpraca NATO z państwami z regionu Indo-Pacyfiku jest postrzegana przez pryzmat amerykańskiej rywalizacji z Chinami.

Nie wszystkie kraje IP4 chcą konfrontacji z Chinami. Osobne spotkania z przywódcami Australii, Japonii, Nowej Zelandii i Korei Południowej odbył sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. Każde spotkanie zaczynał od podziękowania za pomoc dla Ukrainy – priorytet NATO – a następnie oferował wsparcie w głównych kwestiach budzących niepokój partnera.

 

W czasie spotkania z premierem Japonii Stoltenberg wezwał Pekin, a konkretnie „silną rozbudowę wojskową Chin, modernizację i rozbudowę ich sił nuklearnych”. Unikał wspominania o Chinach w publicznych wystąpieniach z innymi przywódcami IP4, zamiast tego potwierdził zaniepokojenie NATO 

w sprawie Korei Północnej (w spotkaniu z Japończykiem Kishida i Yoonem z Korei Południowej), „cyberem, nowymi technologiami, a także przeciwdziałaniem zagrożeniom hybrydowym” (Australia), oraz „zmiana klimatu, cybernetyka i nowe technologie” (Nowa Zelandia).

 

Japonia w NATO?

 

Wszyscy członkowie IP4 mają obawy co do Chin, ale większość z nich woli nie ujawniać, że przyłączają się do NATO przeciwko Pekinowi. Tylko Japonia wyróżnia się gotowością do bezpośredniego wyrażania obaw dotyczących Pekinu. Być może dlatego, jak Stoltenberg powiedział Kishidzie podczas ich spotkania, „żaden inny partner nie jest bliżej NATO niż Japonia”.

 

Na początku tego roku, po wizycie Stoltenberga w Japonii, pojawiły się doniesienia, że organ będzie starał się otworzyć biuro łącznikowe w Japonii. Wydaje się jednak, że zostało to przełożone, zwłaszcza Francja, która wyraziła zaniepokojenie antagonizowaniem Chin.

 

Odpowiedź Chin

 

Chiny obiecują „zdecydowaną odpowiedź” na ewentualne rozszerzenie NATO w Azji

Pekin odrzuca obawy NATO o „deklarowane ambicje”, krytykuje obecność na szczycie Australii, Japonii, Nowej Zelandii i Korei Południowej.

 

Pekin bardzo gniewnie zareagował na komunikat NATO przedstawiający Chiny jako główne wyzwanie dla interesów i bezpieczeństwa sojuszu wojskowego.

 

W mocno sformułowanym oświadczeniu wydanym w połowie dwudniowego szczytu w Wilnie, stolicy Litwy, przywódcy NATO stwierdzili, że Chińska Republika Ludowa (ChRL) zakwestionowała interesy, bezpieczeństwo i wartości sojuszu swoimi „deklarowanymi ambicjami i represyjną polityką”.

 

Deklaracja NATO mówi nawet, że Chiny i Rosja są zaangażowane w „pogłębiające się partnerstwo strategiczne” oraz że oba kraje są zaangażowane we „wzajemne wzmacnianie prób podważenia międzynarodowego porządku opartego na zasadach”. Przywódcy wezwali Chiny do odegrania „konstruktywnej” roli jako jednego z pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ z prawem weta i potępienia rosyjskiej „wojny agresji przeciwko Ukrainie”.

 

Chińska misja przy Unii Europejskiej potępiła te komentarze, zarzucając NATO wypaczanie stanowiska Chin i celową próbę zdyskredytowania kraju.

 

„Złośliwe operacje hybrydowe i cybernetyczne ChRL oraz jej konfrontacyjna retoryka i dezinformacja są wymierzone w sojuszników i szkodzą bezpieczeństwu Sojuszu”.

 

Deklaracja NATO mówi również, że Chiny i Rosja są zaangażowane w „pogłębiające się partnerstwo strategiczne” oraz że oba kraje są zaangażowane we „wzajemne wzmacnianie prób podważenia międzynarodowego porządku opartego na zasadach”. Przywódcy wezwali Chiny do odegrania „konstruktywnej” roli jako jednego z pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ z prawem weta i potępienia rosyjskiej „wojny agresji przeciwko Ukrainie”.

 

Chińska misja przy Unii Europejskiej potępiła te komentarze, zarzucając NATO wypaczanie stanowiska Chin i celową próbę zdyskredytowania kraju.

 

W oświadczeniu chińska misja dyplomatyczna  stwierdziła, że Pekin sprzeciwia się „ruchowi NATO na wschód do regionu Azji i Pacyfiku” i ostrzegła: „Każdy akt, który zagraża uzasadnionym prawom i interesom Chin, spotka się ze zdecydowaną reakcją”.

 

Chińskie media państwowe również ruszyły do ataku na NATO w związku z jego uwerturami wobec demokracji w regionie, a tabloid Global Times opublikował artykuł redakcyjny oskarżający grupę o bycie „waszyngtońskim toporem, włóczniami i łopatami” oraz bycie „źródłem wojny”, gdziekolwiek się pojawi.

 

„NATO musi szybko wycofać czarną rękę, którą wyciągnął w kierunku regionu Azji i Pacyfiku, i nie powinno nawet myśleć o ściskaniu połowy swojego ciała w przyszłości” – napisano w artykule redakcyjnym, twierdząc, że większość krajów w Azji „nie tylko nie witajcie NATO, ale także postrzegajcie je jako strasznego potwora, którego należy unikać za wszelką cenę”.

 

Konfrontacja militarna czy gospodarcze starcie?

 

Rywalizacja amerykańsko-chińska do której Ameryka zdaje się wciągać swoich sojuszników wchodzi w fazę gorącą. Prawdziwym miejscem konfrontacji nie będzie jednak teren Wojny na Ukrainie, ale starcie w obszarze konfrontacji pieniądza.

 

Nowa waluta światowa

 

Kraje BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i RPA) planują uderzenie w hegemonię dolara amerykańskiego. Kraje BRICS planują wprowadzić nową walutę handlową, która będzie oparta na złocie.

BRICS dąży do de-dolaryzacji i że złoto, ewentualnie też metale rzadkie będą oparciem nowej waluty. 

Szczegóły dotyczące nowej, światiwej waluty BRICS zostaną ogłoszone podczas szczytu BRICS, który odbędzie się w sierpniu 2023 w RPA.

 

Inwestorzy nie powinni oczekiwać, że Chiny lub inne mocarstwa zadeklarują natychmiastową rezygnację z banknotu „dolara” Rezerwy Federalnej w handlu międzynarodowym. Na razie nie istnieje jedna, powszechnie preferowana alternatywa.

 

Leslie Maasdorp, wiceprezes BIRCS New Development Bank, powiedział: „Minie bardzo dużo czasu, zanim ruchy walutowe nabiorą kształtu, więc jakakolwiek dyskusja na temat alternatywnych walut jest w rzeczywistości aspiracją o wiele bardziej średnio- i długoterminową”.

 

To powiedziawszy, trend de-dolaryzacji nie jest jakąś odległą fantazją na przyszłość. To się dzieje teraz. Banknoty Rezerwy Federalnej jako odsetek rezerw walutowych stale spadają w ciągu ostatnich kilku lat.

 

Rosja nie miała innego wyboru, jak szukać alternatyw dla dolara w odpowiedzi na umieszczenie jej na czarnej liście systemu płatności międzynarodowych SWIFT.

 

Inne narody odnotowały tę odwetową czarną listę – coś, czego Stany Zjednoczone nie zrobiły nawet podczas zimnej wojny – i coraz częściej repatriują swoje zasoby złota, aby zabezpieczyć się przed przyszłymi atakami lub sankcjami.

 

Teraz Chiny chcą uderzyć również w USA

 

Prezydent Joe Biden nazwał chińskiego Xi Jinpinga „dyktatorem”. Urzędnicy administracji Bidena próbowali bagatelizować charakterystykę. Ale Komunistyczna Partia Chin potraktowała to poważnie.

 

Wojna o pieniądz

 

Chiny przystąpiły do wprowadzenia kontroli eksportu kluczowych towarów, w tym metali ziem rzadkich. Stany Zjednoczone są prawie w 100% zależne od Chin w zakresie dostaw niektórych pierwiastków ziem rzadkich, które są potrzebne w zaawansowanych technologiach i zastosowaniach energetycznych.

 

Sekretarz skarbu Janet Yellen udała się do Pekinu, aby spróbować uspokoić Chińczyków, twierdząc, że chce, aby te dwa mocarstwa pozostały partnerami handlowymi, a nie przeciwnikami.

 

Jej apel do Chin sugeruje, że każdy ruch ze strony Chińczyków polegający na porzuceniu dolara amerykańskiego i prowadzeniu handlu alternatywną walutą opartą na złocie będzie postrzegany jako eskalacja działań wojennych.

 

Oczywiście administracja Bidena nie może nic zrobić, aby uniemożliwić Chinom, ich partnerom handlowym lub innym krajom na całym świecie dalsze gromadzenie złota jako rezerw monetarnych.

 

Sam fakt, że kraje BRICS uważają złoto za podstawę handlu międzynarodowego, powinien zachęcić banki centralne – i inwestorów indywidualnych – do gromadzenia metali szlachetnych. Jeśli rola złota jako globalnej waluty alternatywnej ma wzrosnąć, to prawdopodobnie wzrośnie też jego cena.

 

Gospodarczo Ameryka już przegrała

 

Ostatnią szansą Ameryki jest sprowokowanie Wojny światowej. Celem amerykańskiej strategii, uwidocznionej na szczycie w Wilnie było osaczenie Rosji i przeciągnięcie jej w kulminacyjnym momencie na stronę USA a przeciwko Chinom. Kluczowym elementem osaczenia Rosji było doprowadzenie do przeciągnięcia na swoją stronę Turcji.

 

Turcja buduje imperium – wolta Erdogana

 

Amerykanie znaleźli klucz do ogarniętego marzeniami o odbudowie osmańskiego imperium Erdogana. 

Dla Erdogan Wilno było momentem, w którym może wydobyć od Zachodu maksymalne ustępstwa. Przełom w kwestii członkostwa Szwecji nastąpił jednak wcześniej. 

Erdogan w przeciwieństwie do Warszawy twardo się targował. 

Zaciekła rywalizacja geopolityczna Ameryki z Chinami i Rosją zmusiła Waszyngton do kompromisu wobec Erdogana. 

 

Erdogan zmusił Zachód do spełnienia jego żądań. Spotkał się z Wołodymyrem Zełenskim i zadeklarował, że Ukraina nadaje się do członkostwa w NATO, tylko po to, by zauważyć, że Szwecja nie jest jeszcze gotowa do przystąpienia do sojuszu i wezwał sojusz do wysłania „jasnego i mocnego komunikatu” o staraniach Turcji o przystąpienie do Unii Europejskiej.

Żądania Erdogana były jasne: Turcja potrzebuje Stanów Zjednoczonych, aby sprzedały jej F-16. 

Turcja staje się dla Ameryki kluczowym elementem równoważenia Europy. Erdogan pozwolił Zełenskiemu na repatriację kilku ukraińskich dowódców wojskowych przetrzymywanych w Stambule w ramach umowy wymiany jeńców z Rosją, co dało Zełenskiemu coś na otarcie łez.

 

Na szczycie w Wilnie Erdogan został uznany za męża stanu, ale nie zdaje sobie sprawy, że właśnie utracił swobodę manewru, stając się na nowo marionetką USA. 

Dla Erdogana tragicznie skutkować będzie fakt, że swoją woltą doprowadzi do utraty sympatii Chin a w konsekwencji do gospodarczej zapaści i uruchomienia przez Rosję przeciwko Turcji zdradzonych przez Amerykanów Kurdów.

 

Wojna bliżej Polski

 

Prawdziwa Wojna jest planowana przeciwko Chinom i rozegra się na Pacyfiku. Strategicznym celem amerykańskiej Wojny przeciwko Chinom jest też jednak przecięcie szlaków handlowych między Chinami i Europą. Po zablokowaniu Ukrainy sprowokowaną tam rosyjską operacją specjalną i po przeciągnięciu Turcji na stronę Zachodu poprzez rozbudzenie jej marzeń o odbudowie imperium i powrocie na Bałkany, nad Dniestr i Dniepr ostatnim kanałem łączącym Chiny z Europą staje się Rosja, Białoruś i Polska.

 

Najprostszą formą całkowitegi zablokowania chińskiego szlaku handlowego do Europy jest sprowokowanie Wojny polsko-białoruskiej

 

Temu celowi służył udział Swietłany Cichanouskiej w odbywającym się w Wilnie szczycie Sojuszu Północnoatlantyckiego. 

 

W rozmowie z PAP Ciechanoudks zwróciła uwagę na kwestię relacji białoruskiej «demokratycznej opozycji» z NATO i krajami Sojuszu. Jak podkreśliła, to przypadek bez precedensu, aby przywódca władz na uchodźctwie państwa nienależącego do NATO był obecny na spotkaniu Sojuszu.

„Widzę, że państwa NATO rozumieją strategiczne znaczenie Białorusi w naszym regionie, i w związku z tym nie uznają (Alaksandra) Łukaszenki, który zdobył władzę przy pomocy Putina i przemocy. Sojusznicy uznają moje przywództwo – dlatego zostałam zaproszona, by głos Białorusi był tu usłyszany. To szczególnie ważne, aby – gdy państwa NATO dyskutują nad przyszłością systemu bezpieczeństwa w tym regionie – została uwzględniona białoruska opinia” – powiedziała, deklarując chęć rozwijania relacji z NATO.

„Nie chcemy zostać nagrodą pocieszenia dla Putina w jakichś negocjacjach. Chcemy, by państwa NATO rozumiały zagrożenia płynące ze strony reżimu Łukaszenki” – dodała Cichanouska, przypominając o możliwości relokacji na Białoruś rosyjskich najemników z Grupy Wagnera oraz decyzji o rozmieszczeniu na terenie Białorusi rosyjskiej broni jądrowej.

 

Cichanouska oceniła, że Łukaszenka „wyprzedaje Białoruś Rosji „kawałek po kawałku”, tylko po to, by utrzymać się przy władzy. „Ale to pociąga za sobą olbrzymie zagrożenia dla białoruskich obywateli, naszej suwerenności – ale także dla naszych sąsiadów, w tym państw NATO. Dlatego tak ważne jest nie pomijać Białorusi” – dodała.

Cichanouska wskazała, że liderzy białoruskiej opozycji na marginesie szczytu w Wilnie przedstawili propozycję utworzenia grupy, która służyłby koordynacji i współpracy z NATO. „Jakaś grupa – w formalnej albo nieformalnej postaci – powinna powstać pomiędzy NATO i demokratyczną Białorusią, tak jak to miało miejsce w przypadku Rady Europy czy Komisji Europejskiej – po to, by mieć pewność, że białoruski punkt widzenia jest uwzględniany, że możemy koordynować nasze działania i punkty widzenia” – podkreśliła.

 

„Musimy instytucjonalizować nasze relacje z różnymi organizacjami międzynarodowymi, takimi jak NATO. Podzielamy wartości państw Sojuszu – partnerstwo, wspólne bezpieczeństwo” – zaznaczyła Cichanouska, podkreślając jednocześnie, że liderzy białoruskiej opozycji chcieliby, aby demokratyczna Białoruś otrzymała gwarancje niepodległości i niezależności od mocarstw.

 

Cichanouska odniosła się również do kwestii rozmieszczenia rosyjskich głowic jądrowych na Białorusi oraz możliwej relokacji tam rosyjskich najemników. „Potrzebujemy jasnego języka i jasnego przekazu w tej kwestii – że obecność rosyjskiej broni jądrowej i rosyjskiego wojska na Białorusi nie będzie tolerowana (…) i że będzie to wiązać się z sankcjami. Nie ma presji ze strony państw demokratycznych, jeśli chodzi o sankcje na reżim Łukaszenki – a to odbierane jest jako słabość strony demokratycznej”.

„Dyktatorzy patrzą po sobie nawzajem i uczą się, że mogą popełniać przestępstwa i czuć się bezkarnymi. Państwa demokratyczne muszą pokazać, że mają siłę ukarać ich za ich przestępstwa. Dlatego nalegamy na pociągnięcie Łukaszenki do odpowiedzialności za jego zbrodnie przeciw ludzkości (…). Tu nie wystarczą tylko słowa potępienia, ale potrzebne są praktyczne działania” – mówiła.

Oceniła też, że białoruski dyktator nie jest kontroluje tego, czy najemnicy z Grupy Wagnera i ich lider Jewgenij Prigożyn trafią na Białoruś. „On tylko może im stworzyć do tego warunki” – stwierdziła Cichanouska.

 

Czy białoruski batalion Kalinowskiego wraz z polską pomocą rozpocznie wkrótce wyzwoleńczą ofensywę przeciwko reżimowi Łukaszenki i okupacyjnym oddziałom Prigożyna?

 

Wojna polsko-białoruska i polskie wyzwalanie Królewca wydaje się być już tylko kwestią czasu. Zaangażowanie się Polski w Wojnę z Rosją, która w Smoleńsku miała nam zabić naszego Prezydenta i polityczną elitę, wydaje się być strategicznym celem oddania władzy w Warszawie w ręce Jarisława Kaczyńskiego przez ekipę kelnerów, którzy skutecznie opanowali technikę podsłuchu i perfekcyjnie opanowali zastosowanie technologii Pegasusa.

Polskiej politycznej głupocie zawsze towarzyszyły działania agentury obcych interesów z takim samym skutkiem, że to Polska w tych dobrze zaplanowanych Wojnach światowych ponosiła zawsze ofiary największe.

Były owszem okresy w historii Polski, kiedy polską głupotę udawało się przełamać. Był okres Ligi Narodowej Romana Dmowskiego, który doprowadził do odbudowy Państwa Polskiego i uczestnictwa Polski w roli zwycięskiego mocarstwa na Konferencji Paryskiej i w Wersalu. Był okres siły polskiego Kościoła Prymasa Wyszyńskiego, który zapobiegł niepotrzebnemu przelewowi polskiej krwi w okresie powojennym, który zaowocował odbudową biologicznej tkanki Narodu.

 

Niestety nic nie wskazuje, aby dzisiaj udało się zapobiec temu, aby ponownie, w nadchodzącej nieuchronnie lll Wojnie światowej, (która z natury rzeczy musi być konflktem nuklearnym), Polska po raz kolejny nie stała się jej największą ofiarą.

 

Wzięcie na siebie największego cierpienia, najokrutniejszych zbrodni, jak na Wołyniu, to nasz los, który sami wybieramy.

 

Pragniemy cierpieć za cały świat. Polityczne myślenie, ekonomiczną kalkulację, strategiczne decyzje pozostawiamy innym, mądrzejszym…

 

Naszą rolą jest bycie nawozem historii. To, że w tej roli towarzyszą nam nasi rusińscy bracia, raz cierpiąc jeszcze bardziej niż my, a raz nas bestialsko mordując, nie zmienia istoty rzeczy i też jest jakoś naszą winą, wynikającą z naszej głupoty i zaniedbania.

 

Bogdan Kulas