PiS chwali się wizytą Bidena, a polska armia wciąż w opłakanym stanie!

 

Szanowni Państwo,

Wczoraj miała miejsce niespodziewana wizyta prezydenta Joe Bidena na Ukrainie, dzisiaj prezydent Stanów Zjednoczonych jest gościem w Warszawie. Czy przedstawicielom rządu PiS uda się wreszcie uzyskać deklaracje realnego wsparcia ze strony sojuszników, czy jak zwykle skończy się poklepywaniem po plecach?

Rząd PiS nie od dziś usiłuje przedstawiać jako własny sukces rzekomą „wdzięczność” sojuszników, w szczególności administracji ukraińskiej i amerykańskiej, za udzieloną w kontekście konfliktu zbrojnego pomoc i zaangażowanie. Warto sobie jednak zadać pytanie, czy poklepanie po plecach, niepoparte żadnymi wymiernymi decyzjami, ma być dla Polaków zadowalające?

„Mieliśmy na ostatniej wizycie Bidena obiecany miliard dolarów na wsparcie dla uchodźców. Później się ten miliard nie mógł zmaterializować przez kolejnych wiele miesięcy. Do dziś ja jako poseł opozycji nie wiem, czy ten miliard przywędrował do Polski. Rząd żadnej informacji w tej sprawie nie dał” – zaznaczył Krzysztof Bosak, wiceprezes Ruchu Narodowego i przewodniczący koła poselskiego Konfederacji.

Dobry przykład na to, że wdzięczność ww. sojuszników jest w dużej mierze fikcyjna, stanowi fakt, że administracja ukraińska wciąż nie wydała prostej decyzji o odblokowaniu procesu ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej. To decyzja symboliczna, ale niezwykle wymowna, być może nieodzowna dla zdrowej kontynuacji relacji polsko-ukraińskich.

Tymczasem strona amerykańska, według szumnych zapowiedzi ministra Kowalczyka, miała m.in. poprzez budowę silosów zaangażować się w eksport ukraińskiego zboża z Polski do dalszych miejsc przeznaczenia. Jak wiemy, skończyło się na zapowiedziach, natomiast w wyniku zalania rynku tanim towarem gorszej jakości polskie rolnictwo pogrąża się z dnia na dzień w niezwykle poważnym kryzysie.

Mgliste obietnice i zapewnienia dotyczyły również uzbrojenia. Zagranica nie szczędziła słów pochwały za bezprecedensową skalę pomocy militarnej udzielonej przez Państwo Polskie Ukrainie. Zapewniano, że pojawi się sprzęt na zamianę – ale, jak się okazuje, nie ma nic za darmo, bo też rząd polski wcale nie zabiegał o żadne pisemne gwarancje wymiany uzbrojenia.

Zawarte w tej chwili kontrakty na zbrojenia opiewają mniej więcej na równowartość rocznego budżetu Polski, co oznacza jeszcze głębsze zadłużenie na całe pokolenia. Słynna amerykańska „wdzięczność” nie objawiła się choćby w postaci jakiejkolwiek preferencyjnej oferty cenowej!

Szacunki te są obciążone sporą dozą niepewności, ponieważ rząd ukrywa swoje decyzje również przed Parlamentem. Prezydent i premier czują większą swobodę chwalenia się kwotami przekazanego uzbrojenia wobec zagranicznych mediów lub np. na szczycie globalistów w szwajcarskim Davos.

Ciekawostkę stanowią różnice w podejściu do pomocy Ukrainie, reprezentowane przez Polskę i jej południowo-zachodniego sąsiada, tj. Czechy.

Polska – pomoc militarna wartości około 1,82 mld euro oraz liczba przyjętych uchodźców w przedziale 1 – 1,3 mln.
Czechy – pomoc militarna wartości około 0,48 mld euro oraz liczba uchodźców w przedziale 350 – 400 tys.
Niezaprzeczalnie zaangażowanie Polski na rzecz wschodniego sąsiada jest kilkukrotnie większe.

Ale to Czechom udało się wynegocjować odpowiednie rekompensaty i przywileje! W ramach uzupełnienia stanu swojego uzbrojenia otrzymały już co najmniej jedną partię niemieckich Leopardów, co więcej, uzyskały kontrakt na remontowanie pojazdów pancernych, które ulegną uszkodzeniu na froncie – finansowane przez Stany Zjednoczone i Holandię.

Dość nieudolności polskiego rządu w polityce zagranicznej!
Dość rozbrajania polskiej armii!