Bazyliki Św. Piotra
https://www.youtube.com/watch?
https://www.youtube.com/watch?
https://www.youtube.com/watch?
https://www.youtube.com/watch?
![]() |
Manipulacje Obajtka i Morawieckiego wychodzą na jaw! Konfederacja zawiadamia UOKiK ws. nieuczciwych monopolistycznych praktyk Orlenu!
Od 1 stycznia rząd Mateusza Morawieckiego przywrócił – całkowicie wbrew interesowi Polaków – stawkę 23% VAT na paliwo, prąd, gaz i ciepło. Bezczelnym kłamstwem jest lansowana przez przedstawicieli rządu informacja, jakoby powrót najwyższej stawki VAT był wymuszony przez regulacje unijne – prawo UE wymaga jedynie stawki 5% na wszystkie wymienione nośniki energii.
Zagadkę dla konsumentów może stanowić fakt, że mimo radykalnej podwyżki podatku – o 18 punktów procentowych – nie zmieniła się cena paliwa na stacjach benzynowych. Wyjaśnienie jest o tyle proste, co skrajnie bulwersujące: Orlen z dnia na dzień obniżył o kilkanaście procent cenę hurtową paliwa, aby dokładnie zrekompensować wzrost opodatkowania. To oznacza, że od kilku miesięcy ceny były znacznie zawyżone, Polacy byli zmuszeni do przepłacania, a inflację rozkręcał nie kto inny, jak tandem Obajtek-Morawiecki!
Trudno stwierdzić, co jest działaniem bardziej antypolskim w wykonaniu ekipy Mateusza Morawieckiego: decyzja o powrocie do najwyższych stawek podatkowych w środku kryzysu i okłamywanie milionów obywateli, że to wymóg Unii Europejskiej; czy może cyniczne nadużycie monopolistycznej pozycji Orlenu i zbijanie na zawyżonej cenie paliw bezprecedensowych zysków – kosztem gospodarki całego państwa?
Prezes Orlenu w jednej chwili – w nocy z 31 grudnia na 1 stycznia – udowodnił, że Konfederacja miała rację od wielu miesięcy. Jej posłowie od dawna zwracali uwagę na to, że sztucznie zawyżone ceny paliwa można w jednej chwili obniżyć co najmniej o kilkanaście procent. Teraz widzimy jak na dłoni, że ceny dyktował w Polsce monopolista, a nie, jak usiłowano nam wmówić, „sytuacja globalna”. Nasuwa się pytanie, czy jeśli ceny na stacjach benzynowych były w ten sposób nadmuchane, to gdzie jeszcze drenowane są kieszenie Polaków? Gdzie jeszcze przepłacamy, żeby napełnić koryto, przy którym tapla się zgodnie cała Banda Czworga z PiSem na czele?
„Oczekujemy wyjaśnień i oczekujemy działań od Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta […] Nie może być tak, że prawie 40-milionowe państwo ma manipulowane hurtowe ceny paliw i nikt o to nie zadaje pytań. Wszyscy winni tego procederu, z premierem Morawieckim i prezesem Obajtkiem muszą ponieść za to odpowiedzialność. Oczekujemy, że wszystkie fakty w tej sprawie zostaną wyświetlone” – powiedział poseł Krzysztof Bosak na konferencji prasowej w Sejmie RP. – „Przypomnijmy, że Unia Europejska wymaga tylko 5% stawki VAT, minimalnie na te produkty [energetyczne], a rząd w grudniu kłamał, że z powodu presji ze strony Unii Europejskiej podnosi ją z powrotem do 23%. Te 18 punktów procentowych dodatkowego VATu nałożonego na prąd, na ciepło i na gaz podbija inflację – i to jest drenaż państwa kieszeni z pieniędzy, które następnie rząd będzie rozdawał, odgrywając rolę dobrodzieja!”
Jesteśmy świadkami sytuacji, w której premier państwa, rząd, a także prezes wiodącej spółki surowcowej realizują własne interesy, przedkładając je nad dobro Państwa Polskiego – kosztem nas wszystkich, a nawet kosztem swojego własnego elektoratu.
Nie może być naszej zgody na cyniczne manipulacje i kłamstwa! Wzywamy UOKiK do odpowiedzialnego rozpatrzenia skargi wniesionej przez posłów Konfederacji – jedynej merytorycznej opozycji w Parlamencie.
STOP drożyźnie!
STOP manipulacji Obajtka i Morawieckiego!
02 STYCZNIA 2023
Wspomnienie św. Bazylego Wielkiego i Grzegorza z Nazjanzu
W 360 roku Bazyli wziął udział w synodzie, który odbył się w Konstantynopolu, a w dwa lata potem był świadkiem śmierci metropolity Cezarei Kapadockiej, Dioniusa. Jego następca, Euzebiusz, udzielił mu w 364 r. święceń kapłańskich. Po śmierci tegoż metropolity Bazyli został wybrany jego następcą (370). Jako arcybiskup Cezarei wykazał talent męża stanu, wyróżniał się także jako doskonały administrator i duszpasterz, dbały o dobro swojej owczarni. Bronił jej też niezmordowanie żywym słowem i pismem przed skażeniem herezji ariańskiej. Rozwinął w swojej diecezji szeroką działalność dobroczynną, budując na przedmieściach Cezarei kompleks budynków na potrzeby biednych i podróżujących (tzw. Bazyliada). Był człowiekiem szerokiej wiedzy, znakomitym mówcą, pracowitym i miłosiernym pasterzem.
Zmarł 1 stycznia 379 r. Jego relikwie przeniesiono wkrótce do Konstantynopola wraz z relikwiami św. Grzegorza z Nazjanzu i św. Jana Chryzostoma. Obecnie znajdują się one w Brugii (Belgia), przewiezione tam przez Roberta II Jerozolimskiego (1065-1111), hrabiego Flandrii, uczestnika wypraw krzyżowych. Część relikwii znajduje się we Włoszech: głowa w Amalfi koło Neapolu, a ramię w kościele S. Giorgio dei Greci w Wenecji.
Św. Bazyli razem z pozostałymi ojcami kapadockimi (Grzegorzem z Nazjanzu i Grzegorzem z Nyssy) gorliwie zwalczał herezję ariańską i ustalił treść dogmatu o Trójcy Świętej („jedna natura, trzy hipostazy” – jeden Bóg w trzech Osobach). Pozostawił bogatą spuściznę literacką: szereg pism dogmatyczno-ascetycznych, homilii i 350 listów. Poprzez swój Asceticon stał się ojcem i prawodawcą monastycyzmu wschodniego. Jest twórcą liturgii wschodniej (tzw. bizantyńskiej). W Kościele Wschodnim doznaje czci jako jeden z czterech wielkich Ojców Kościoła. Na 1600-lecie śmierci św. Bazylego w dniu 2 stycznia 1980 roku papież św. Jan Paweł II ogłosił list apostolski Patres Ecclesiae. Bazyli jest patronem bazylianów i sióstr św. Krzyża.
W ikonografii św. Bazyli przedstawiany jest jako biskup w pontyfikalnych szatach rytu łacińskiego, a także ortodoksyjnego, jako mnich w benedyktyńskiej kukulli, eremita. Ma krótkie, czarne, przyprószone siwizną włosy, długą, szpiczastą brodę, wysokie czoło i garbaty nos. W lewej ręce trzyma Ewangelię, prawą błogosławi lub przytrzymuje Świętą Księgę. Jego atrybutami są: czaszka, gołąb nad głową, księga, model kościoła, paliusz, rylec.
W ikonografii św. Grzegorz ukazywany jest jako biskup rytu bizantyjskiego lub w pontyfikalnych szatach rytu rzymskiego. Czasami u jego stóp Lucyfer – symbol herezji. Jest przedstawiany jako starszy mężczyzna z jasnokasztanową, krótką brodą i znaczną łysiną czołową. Zazwyczaj prawą rękę ma złożoną w geście błogosławieństwa, w lewej trzyma Ewangelię. Jego atrybutami są: anioł, księga Ewangelii, paliusz.
Boże, Ojcze wszechmogący, wierzymy, że Twój Syn umarł i zmartwychwstał. Spraw łaskawie, aby mocą tej tajemnicy Twój sługa, który zasnął w Chrystusie, przez Niego dostąpił radości zmartwychwstania. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
This e-mail contains graphics, if you don’t see them » view it online. (
http://www.gazetawarszawska.
Gazeta Warszawska
This issue will present the 5 last articles.
Czy Kościół katolicki staje się filią synagogi? (
http://www.gazetawarszawska.
Atila Sinke Guimarães
Ta analiza wizyty Jana Pawła II w rzymskiej synagodze 13 kwietnia 1986 r. pochodzi z nieopublikowanego III tomu mojej 11-tomowej kolekcji na temat
Vaticanum II, Eli Eli, Lamma Sabacthani? . Biorąc pod uwagę, że Benedykt XVI odwiedzi synagogę w Kolonii w sierpniu tego roku, wydawało mi się,
że te rozważania na temat wizyty w 1986 r.
1. Symboliczno-teologiczny charakter wizyty Wizyta
Jana Pawła II w żydowskiej synagodze w Rzymie miała charakter zasadniczo teologiczny i nie powinna być postrzegana jako akt czysto
„duszpasterski”, jak niektórzy chcieliby to przedstawiać, aby osłabić jego wagę. ks. Giuseppe de Rosa SJ potwierdził jego teologiczne
znaczenie w artykule wLa Civiltà Cattolica komentując wydarzenie:„ Spotkanie Papieża ze wspólnotą hebrajską Rzymu – która w jakiś sposób
reprezentowała, przynajmniej symbolicznie, wszystkie społeczności hebrajskie na świecie – ma nie tylko treść „ludzką”, ale także
rzeczywistą „teologiczną”. Było to uznanie – lub lepiej potwierdzenie , 20 lat po Soborze Watykańskim II – „zwrotu” dokonanego przez
Sobór w odniesieniu do teologicznego podejścia Kościoła do judaizmu ”. (1)Symboliczną wizytą teologiczną Jan Paweł II wyraźnie złamał
tradycję Kościoła Świętego w stosunku do religii żydowskiej. Cytując przemówienie Papieża wygłoszone w hebrajskiej świątyni, komentator La
Civiltà Cattolica powiedział dokładnie to:
Read More (
http://www.gazetawarszawska.
Abdykacja Papieża? ( http://www.gazetawarszawska.
Papież będzie zrezygnować? Kiedy w dniu 25 września ostatnia z tych kolumn, napisałem, że Benedykt XVI – w świetle 85 lat – także rozważa
możliwość rezygnacji, odnosząc się elementy, że przyjechałem z trzech niezależnych źródeł i wiarygodne z Kurii Rzymskiej. Osobiście nie
chciałbym za nic to rezygnacja, rzeczywiście, podziwiając papieża Ratzingera, mam nadzieję na jego długiego pontyfikatu. Ale to obowiązek –
na który to działa – również zgłaszać takie rzeczy. Zwłaszcza, gdy są akredytowane przez własne słowa papieża w książce długości
wywiadzie opublikowanym w 2010 r., kiedy Ojciec Święty – w zasadzie – “. Prawo i w pewnych okolicznościach obowiązek dymisji” dla papieża
otwarcie podkreśla
Mój artykuł został zaatakowany – jakbym wymyślił czerpak do hałasować – kilka linków (a nie Watykan) sfrustrowane dla przebite po
wiadomości, aw niektórych przypadkach po prostu osobistej urazy. Ja również została odrzucona przez pogardliwym słowami pewnego anonimowego
Watykanu przerażony możliwością utraty fotela), że skazany za zdradę, zapominając, że to Ratzinger sam publicznie, aby to założenie (w
kleryckich, obfitujący w palniku i palnika ponure okrucieństwo plotek, nie rozumiesz obecnego papieża jako wielki wysoki latające nad bagno,
rozmawiając o wszystkim spokojnie i w świetle słońca).
Read More ( http://www.gazetawarszawska.
Obłudna gloryfikacja hańby (
http://www.gazetawarszawska.
Obłudna gloryfikacja hańby
http://www.traditioninaction.
Atila Sinke Guimarães – 25.02.2013
tłumaczenie Ola Gordon
Odwieczną tradycją w marynarce na całym świecie jest to, że kapitan w niebezpieczeństwie nie opuszcza swojego statku. Ponadto, jeśli statek
jest zniszczony w wojnie i zaczyna tonąć, kapitan opuszcza pokład jako ostatni. W niektórych przypadkach tak jest mu oddany, że dobrowolnie tonie
ze statkiem i umiera.
W przedsoborowych naukach o moralności katolickiej w szkołach średnich tłumaczono, że kapitan który dobrowolnie tonie ze swoim statkiem nie
popełnia samobójstwa, tak jak żołnierz ginący z własnej woli w obronie flagi. Jest tak dlatego, że on umiera za symbol swojego kraju, i takie
wykonywanie obowiązku nie jest samobójstwem, lecz szlachetnym i honorowym hołdem dla kraju. Te wyniosłe czyny / zgony były inspiracją dla sztuki
i literatury.
Sens tej bohaterskiej akcji funkcjonuje do dzisiaj. Pokazano w zeszłym roku przez powszechne potępienie bezwstydnej ucieczki kapitana statku Costa
Concordia uszkodzonego u wybrzeży Toskanii. Kpt Francesco Schettino uciekł jako jeden z pierwszych łodzi ratunkowych.
Edward Smith, kapitan Titanica, zatonął ze statkiem
Czy rezygnacja Benedykta jest kanonicznie ważna? Tłumaczenie (
http://www.gazetawarszawska.
by Adm on 13/02/2014 in Antykościół
BYĆ MOŻE NIE JEST KANONICZNIE WAŻNA REZYGNACJA PAPIEŻA BENEDYKTA
“Wycofanie się” Benedykta XVI – w rok później – zaczyna mieć charakter kryminału ponieważ wyłaniają się szczegóły, które zmuszają
do zadania sobie poważnego pytania, co do jego faktycznej , kanonicznej ważności. Zacznę od tego, czego sam osobiście byłem świadkiem. Latem
2011 roku, otrzymuję z pewnego źródła wiadomość: Benedykt XVI zdecydował podać się do dymisji i zrobi to po ukończeniu 85 roku życia, tzn.
po kwietniu 2012 roku.
Napisałem to wszystko na łamach bloga 25 września 2011 roku
.
Zostałem zasypany lawiną pogardliwych odpowiedzi, zarówno ze strony świty watykańskiej, jak i watykanistów. Gdy nadszedł kwiecień 2012, jeden
z watykanistów, wciąż zauważał, że moja przepowiednia, nie spełniła się. Odpowiedziałem, że znajdujemy się we wrzawie afery Vatileaks i z
tego powodu, papież jeszcze nie zdymisjonował. I w rzeczy samej, 11 lutego 2013 roku, tuż po zamknięciu sprawy Vatileaks, Benedykt XVI ogłasza
swoje słynne “wycofanie się” ( byliśmy wciąż w obrębie jego 85 roku życia). Jednakże jeszcze wczoraj, zgryźliwcy z “Vatican Isider”
pisali: “Przez lata, w gazetach włoskich, Antonio Socci e Giuliano Ferrara mówili, z różnym uzasadnieniem, o hipotetycznej dymisji Joseph`a
Ratzinger`a. W każdym razie, żaden z nich, nie potrafił przewidzieć dokładnego czasu.”
Pomijając fakt, że mój wpis był wiadomością, podczas gdy artykuł Ferrar`y, który ukazał się miesiące później, był tylko pewną
refleksją kulturową, w moim artykule, moment był bardzo dobrze określony czasowo.
POTWIERDZENIE BERTONE
Ponadto wczoraj kardynał Bertone, w wywiadzie dla “Giornale”, ujawnił: “Papież dojrzewał do decyzji przez dłuższy czas, ale wspominał o
niej już w połowie 2012 roku” Następnie jednak, opóźnił z jej ogłoszeniem z powodu wszelkiego zamieszania, które miało miejsce. Decyzję
podjął jednak w kwietniu 2012 roku. Dokładnie tak jak napisałem.
W tym momencie zacząłem sobie zadawać pytanie, skąd owe moje źródła, mogły wiedzieć to wszystko z całą pewnością, już latem 2011, dwa
lata wcześniej? Kto i dlaczego był w stanie poznać taką rzecz? Albo jakaś osoba bardzo bliska papieżowi, albo jakaś grupa osób, która z nim
ową dymisję ustaliła i otrzymała (wymusiła). Wtedy jednak, latem 2011 roku, osoby bliskie papieżowi, nie wiedziały tego. A zatem zaistniały
siły, które chciały i dążyły do tej decyzji, aż do “wyciśnięcia” (wymuszenia) daty!?
COMPLOTTO?
Nie myślę, że to jakaś spiskowa przesada, ponieważ oprócz bardzo silnych ataków z zewnątrz, które łączą się z jego pontyfikatem,
Benedyktowi XVI od początku, sprzeciwiano się i utrudniano w ostry sposób w całym świecie kościelnym: wynika to z dokumentu, w którym pewna
grupa anonimowych
kardynałów, zaraz po Conclave 2005, łamiąc przysięgę na Biblię, rozgłaszała o domniemanym dzienniku głosowań, który delegalizował
Ratzingera, i dawała mu znać aby zaniechał. Zapowiedzieli podstępnie fakty, do których następnie doszło. Ta publiczna delegalizacja dopiero co
wybranego papieża, ze strony krzywoprzysięgłych kardynałów, nie ma sobie podobnych w bliższej historii Kościoła. Jest do pomyślenia, że od
tego momentu, rozwinęła się wroga strategia, która najwyraźniej miała dokładnie na celu dymisję papieża. W książce “Atak na
Ratzinger`a” z 2010 roku, Andrea Tornielli e Paolo Rodari, przywołują deklarację jednego ważnego kardynała, który po Conlcave 2005,
powiedział o papieżu Benedykcie: “dwa, trzy lata, nie przetrwa dłużej niż dwa, trzy lata.” ( i robił to podkreślając słowa gestami,
minimalizując)
NIEPOKOJĄCA NOTATKA
Należy przypomnieć również “niepokojącą notatkę” przekazaną Benedyktowi XVI, 30 grudnia 2011 przez kardynała Dario Castrillòn Hoyos,
dotyczącą rzeczy, które inny kardynał, Paolo Romeo, arcybiskup Palermo, rzekomo powiedział na spotkaniach, jakie odbył w listopadzie 2011 w
Pekinie. Kardynał Romeo, według twórcy raportu, miałby “uszczypliwie krytykować papieża Benedykta XVI”. W końcu “pewny siebie, tak jakby
to wiedział z dokładnością, kardynał Romeo ogłosił, że Ojciec Święty ma jeszcze 12 miesięcy życia. Podczas swojego pobytu w Chinach,
przepowiedział śmierć papieża Benedykta XVI w czasie nadchodzących 12 miesięcy. Następnie w lutym 2012, dokument ten ukazał się w prasie,
wywołał sensację i został zaraz zapomniany, nawet przez media (zawsze powierzchowne). Zdeklasowany jako plotka jakiegoś roztargnieńca, który
źle coś zrozumiał, wyobrażając sobie zamachy itp. Z pewnością raport ten wydawał się dziwny, ma w świetle tego co faktycznie się wydarzyło
przez następne 12 miesięcy, można powiedzieć, że doprawdy przypadkowo zostało przewidziane z dokładnością zejście ze sceny Ratzingera? Z
pewnością, z całym tym mrocznym (niejasnym) zamieszaniem w Curii, pojawiają się, mało dzisiaj wiarygodne deklaracje, jak ta spreparowana na
gorąco, w momencie dymisji papieża, przez kardynała Sodano: “piorun na pogodnym niebie” Sodano-który był sekretarzem stanu w 2005 roku, i
został zastąpiony przez Benedykta w 2006, ten który jako dziekan Świętego Collegium, dowodził Conclave w 2013 roku. Pozostaje mocnym członkiem
Curii.
KRYMINAŁ
Sprawa dymisji papieża Benedykta staje się coraz bardziej tajemnicza. A także kłopotliwa. Nie przez przypadek, w rocznicę odejścia, czytało
się rzeczy surrealne, tak jak deklaracja kardynała Cottier, który do “Avvenire” powiedział : “Z wielką świadomością ocenił on własne
siły i pracę do wykonania. I zdecydował, że nie można wymuszać na Opatrzności” Pozostanie na jego miejscu, byłoby “wymuszaniem na
Opatrzności”? I w którym zapisie teologicznym, zapisana by była taka głupota, obraźliwa dla papieża Benedykta, a także dla Opatrzności,
która nie byłaby w stanie kierować ludzkim życiem? A może i Conclave 2005 poszło wbrew Opatrzności? I oto znaleźliśmy się przy zasadniczym
pytaniu: tym o rezygnację papieża Benedykta XVI. 11 lutego 2013 ogłosił on uroczyście: “świadomy ważności tego aktu i w pełni
dobrowolnie” Niedopuszczalnym jest wątpić w jego słowa, a zatem jego gest był wolnym. Jednak aby doprowadzić do decyzji o takim sensie, można
naciskać na wiele sposobów. Niekoniecznie przez bezpośredni nakaz. Jest, kto wysunął hipotezę, że papież wyczuł wydarzenia katastroficzne dla
Kościoła, i w swoim sercu wierzył, że poprzez swoje wycofanie się, można by ich uniknąć. Przy takim założeniu, podjął swoją decyzję, ale
jaką wartość ma jego odejście? Problem ważności kanonicznej jego dymisji jest ogromny. Nieważność, faktycznie – według niektórych
kanonistów – nie dotyczy tylko przypadków wymuszenia, ale jest do przedyskutowania także w innych przypadkach.
ZNACZĄCE PRZESŁANKI
Można np. zapytać, czy papież w swoim sercu, dopuścił do czynu z woli, tzn, czy zrezygnował tak zewnętrznie jak i wewnętrznie. Wydaje się
być kwestią mało pewną, ale w Bożych sprawach, serce, które widzi tylko On, jest wyznacznikiem. Zaiste nawet przy sakramentach, potrzebny jest
ten “rekwizyt:”(serce) W konsekracji eucharystycznej, potrzebne są: materia, forma i intencja, jeśli brakuje jednego z elementów ,,konsekracja
nie jest ważna.
Czy Benedykt XVI zrezygnował również wewnętrznie?
Oprócz słów, pozostaje też mowa gestów. To co widzimy i to co postanowił kontynuować: pozostać “na terenie Piotrowym”, nosić białą
sutannę, określać się jako” emerytowany papież”, nazywać się Benedykt XVI ( tak się podpisuje). Ponadto odmówił zmiany swojego herbu,
zatrzymując wciąż ten z kluczami Piotra, Vatykan doniósł, że Benedykt woli nie przybierać emblematu , który wyrażałby nową sytuację,
która zaistniała po jego ustąpieniu z Urzędu Piotrowego. Wiemy, że w Kościele jest także “milczące nauczanie”. Może to jest ten
przypadek. I z pewnością Benedykt jest w porozumieniu z Franciszkiem. Niezła tajemnica.
Ps. Chcę podkreślić, cytując, piękny i znaczący twwet papieża Franciszka:
“Dzisiaj zapraszam was do modlitwy za JEGO ŚWIĄTOBLIWOŚĆ BENEDYKTA XVI człowieka o wielkiej odwadze i pokorze.
Antonio Socci
Z “Libero” 12 luty 2014
Tłumaczyła Justyna
lo Straniero – Il blog di Antonio Socci
FORSE NON E’ CANONICAMENTE VALIDA LA “RINUNCIA” DI PAPA BENEDETTO
12 FEBBRAIO 2014 / IN NEWS
Il “ritiro” di Benedetto XVI – un anno dopo – si tinge di giallo. Perché emergono “dettagli” che impongono di interrogarsi seriamente
sulla sua effettiva validità canonica.
Parto da ciò di cui io stesso sono stato testimone personale. Nell’estate del 2011 ricevo da fonte certa la notizia: Benedetto XVI ha deciso di
dimettersi e lo farà dopo aver compiuto gli 85 anni, cioè dall’aprile 2012.
Scrissi tutto su queste colonne il 25 settembre 2011. Fui seppellito da una valanga di risposte sprezzanti sia dall’entourage vaticano che dai
vaticanisti. Arrivati alla primavera 2012 qualcuno dei vaticanisti fece ripetutamente notare che la mia previsione non si era realizzata.
Io risposi che si era in pieno nella tempesta di Vatileaks e per quella ragione il Papa non si era ancora dimesso. Infatti l’11 febbraio 2013,
appena chiuso il caso Valileaks, Benedetto XVI comunica il suo clamoroso ritiro (si era sempre nel suo 85° anno).
Tuttavia ancora ieri i rosiconi di “Vatican Insider” scrivevano: “Nel corso degli anni, sui giornali italiani, Antonio Socci e Giuliano Ferrara
parlarono, con motivazioni diverse, dell’ipotesi che Joseph Ratzinger si dimettesse. Nessuno, a ogni modo, seppe prevedere la tempistica”.
A parte il fatto che la mia era una notizia, mentre l’articolo di Ferrara, uscito mesi dopo, era una sua riflessione culturale, nel mio articolo la
tempistica era molto ben definita.
LA CONFERMA DI BERTONE
Inoltre ieri il cardinale Bertone, con una intervista al “Giornale”, ha rivelato: “Il Papa aveva maturato la decisione da tempo, me ne parlò
già a metà del 2012”.
Poi decise di ritardare un po’ la comunicazione per le tante tempeste che erano in corso. Ma la decisione era stata presa per l’aprile 2012.
Proprio come avevo scritto.
A questo punto mi sono chiesto come facevano quelle mie fonti a sapere con certezza tutto questo già nell’estate del 2011, due anni prima? Chi e
perché era in grado di conoscere una cosa simile?
O qualche persona molto vicina al Papa, oppure qualche gruppo di persone che l’aveva con lui “patteggiata” e ottenuta. Ebbene, nell’estate
2011 le persone vicine al Papa non lo sapevano. Dunque ci sono state forze che hanno voluto e premuto per quella decisione fino a “strappargli”
una data?
COMPLOTTO ?
Non credo che sia un’esagerazione complottista perché, oltre ai fortissimi attacchi esterni, che hanno connotato il suo pontificato, Benedetto XVI
è stato avversato in modo durissimo fin dall’inizio all’interno del mondo ecclesiastico: è evidente dal documento con cui un gruppo di cardinali
anonimi, subito dopo il Conclave del 2005, ha infranto il giuramento sul Vangelo diffondendo un presunto Diario delle votazioni che delegittimava
Ratzinger e in pratica gli lanciava il segnale di mollare. Prefigurando subdolamente dei fatti che poi si sono davvero realizzati.
Quella delegittimazione pubblica di un papa appena eletto, da parte di cardinali spergiuri, nascosti dietro l’anonimato, non ha eguali nella storia
moderna della Chiesa.
E’ possibile pensare che da lì si sia dipanata tutta una strategia ostile che evidentemente puntava proprio alle dimissioni del Papa. Nel libro
“Attacco a Ratzinger”, del 2010, Andrea Tornielli e Paolo Rodari, riportano la dichiarazione di un importante cardinale che, dopo il Conclave del
2005, disse di papa Benedetto: “due o tre anni, non durerà più di due o tre anni” (e “lo faceva accompagnando le parole con un gesto delle
mani, come per minimizzare”).
INQUIETANTE APPUNTO
Va ricordato anche l’inquietante “appunto” consegnato a Benedetto XVI il 30 dicembre 2011 dal cardinale Dario Castrillòn Hoyos, nel quale si
riferivano le cose che un altro cardinale, Paolo Romeo, arcivescovo di Palermo, nel novembre 2011, avrebbe detto ad alcune persone in colloqui avuti a
Pechino.
Il Cardinale Romeo, secondo l’estensore del rapporto, avrebbe “aspramente criticato papa Benedetto XVI”. Infine “sicuro di sé, come se lo
sapesse con precisione il Cardinale Romeo ha annunciato che il Santo Padre avrebbe solo altri dodici mesi da vivere. Durante i suoi colloqui in Cina
ha profetizzato la morte di Papa Benedetto XVI entro i prossimi 12 mesi”.
Tale documento uscì poi sulla stampa nel febbraio 2012 e fece scalpore, ma fu subito dimenticato, anche dai media (sempre superficiali). Declassato a
chiacchiera di qualche svagato che aveva frainteso tutto, immaginando attentati e cose simili.
Di certo quel rapporto aveva aspetti strani, ma alla luce di ciò che è davvero accaduto nei dodici mesi successivi, si può dire che era proprio
casuale che fosse prevista con certezza l’uscita di scena di Ratzinger?
Di sicuro, con tutto questo oscuro subbuglio di Curia, appaiono poco credibili oggi dichiarazioni come quella fatta a caldo, al momento delle
dimissioni del papa, dal cardinale Sodano: “Un fulmine a ciel sereno”.
Sodano – che era Segretario di Stato nel 2005 e fu sostituito da Benedetto XVI nel 2006 – è poi colui che, come decano del Sacro Collegio, ha
gestito il nuovo Conclave del 2013. E resta l’uomo forte della Curia.
IL GIALLO
La vicenda delle dimissioni di papa Benedetto è sempre più misteriosa. E pure imbarazzante. Non a caso, per l’anniversario del ritiro, si sono
lette cose surreali, come la dichiarazione del cardinale Cottier che ad “Avvenire” ha detto: “Con molta lucidità egli ha misurato le proprie
forze e il lavoro da fare. E ha deciso che non si può forzare la Provvidenza”.
Restare al suo posto sarebbe stato “forzare la Provvidenza”? E in quale bignami della teologia sarebbe scritta una simile castroneria, offensiva
per papa Benedetto e pure per la Provvidenza, che non è ritenuta in grado di guidare le vite umane? Forse che il Conclave del 2005 andò contro la
Provvidenza?
Eccoci dunque davanti alla domanda cruciale: quella sulla “rinuncia” di Benedetto XVI. L’11 febbraio 2013 egli l’annunciò solennemente “ben
consapevole della gravità di questo atto, con piena libertà”.
Non è ammissibile dubitare delle sue parole, quindi il suo fu un gesto libero. Tuttavia per ottenere una decisione in tal senso si può premere in
molti modi. Non necessariamente con un’imposizione diretta.
C’è chi ha avanzato l’ipotesi che il Papa abbia sentito ventilare eventi catastrofici per la Chiesa che, in cuor suo, riteneva di poter
scongiurare facendosi da parte. In questo caso avrebbe preso liberamente la sua decisione, ma quanto sarebbe valido il suo ritiro?
Il problema della validità canonica delle sue dimissioni è enorme. L’invalidità infatti – secondo alcuni canonisti – non riguarda solo il
caso di costrizione, ma è da discutere anche in altri casi.
SEGNALI SIGNIFICATIVI
Per esempio ci si può domandare se il Pontefice in cuor suo ha messo nella decisione il concorso della volontà, cioè se si è ritirato –
oltreché esteriormente – anche interiormente.
Sembra una questione aleatoria, ma nelle cose di Dio il cuore, che Lui solo vede, è determinante.
Infatti perfino per i sacramenti è necessario questo requisito. Nella consacrazione dell’eucaristia ci vuole materia, forma e intenzione: se manca
anche solo uno di questi elementi il sacramento è invalido.
Per esempio se manca l’intenzione interiore del sacerdote di consacrare, se egli formula le parole, ma non ha l’intenzione di consacrare, la
consacrazione non è valida.
Benedetto XVI si è ritirato anche interiormente?
Oltre al linguaggio delle parole c’è quello dei gesti. Quello che vediamo è che ha scelto di continuare a stare “nel recinto di Pietro”, di
vestire in abito bianco, di definirsi “papa emerito” e di continuare a chiamarsi Benedetto XVI (si firma così).
Inoltre ha rifiutato il cambiamento del suo stemma che lo riportava a cardinale, tenendo ancora quello con le chiavi di Pietro. Il Vaticano ha fatto
sapere che Benedetto “preferisce non adottare un emblema araldico espressivo della nuova situazione creatasi con la sua rinuncia al Ministero
Petrino”.
Sappiamo che nella Chiesa c’è anche il “magistero tacito” . Forse questo è il caso. E di certo Benedetto è in accordo con Francesco. Un bel
mistero.
P.S. Voglio sottolineare, riportandolo, il bellissimo e significativo tweet di ieri di papa Francesco: “Oggi vi invito a pregare per SUA SANTITA’
BENEDETTO XVI, un uomo di grande coraggio e umiltà”.
Antonio Socci
Da “Libero”, 12 febbraio 2014
http://gazetawarszawska.eu/
Benedykt XVI w orędziu na Wielki Post o praktykowaniu upomnienia braterskiego (
http://www.gazetawarszawska.
Benedykt XVI w orędziu na Wielki Post o praktykowaniu upomnienia braterskiego
Chrześcijanin musi troszczyć się nie tylko o siebie, lecz również o bliźnich, wiedząc, że nasze losy są od siebie współzależne, tak w
dobru, jak i w złu. Zarówno grzech, jak i uczynki miłości mają też wymiar społeczny – pisze Benedykt XVI w tegorocznym Orędziu na Wielki
Post. Rozpocznie się on za dwa tygodnie i będzie okazją, by powrócić do tego, co w naszym życiu najistotniejsze, czyli do miłości – zaznacza
Papież. W tym roku zachęca on cały Kościół, aby skupił się na jednym z przejawów owej miłości, a mianowicie wzajemnej trosce.
Benedykt XVI przyznaje, że postawa ta jest sprzeczna z panującą powszechnie obojętnością. Rodzi się ona z egoizmu, choć niekiedy ukrywa się
ją pod płaszczykiem poszanowania dla prywatności drugiego człowieka. Przeciwko obojętności stanowczo występował Pan Jezus. Jej uosobieniem są
kapłan i lewita z przypowieści o miłosiernym Samarytaninie czy beztroski bogacz nieczuły na los ubogiego Łazarza. Obojętność piętnowali też
papieże. Paweł VI właśnie w niej widział przyczynę problemów współczesnego świata i dlatego pisał: «Ludzkość jest ciężko chora.
Przyczyną tej choroby jest nie tyle zmniejszanie się zasobów naturalnych i ich chciwe gromadzenie przez niewielu, ile raczej rozkład braterskiej
więzi zarówno między ludźmi, jak i między narodami».
If you’re not interested any more » unsubscribe (
http://www.gazetawarszawska.
Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej o godzinie 9:34 w sobotę obwieściło, że Benedykt XVI zmarł w swojej rezydencji na terenie Klasztoru Mater Ecclesiae.
„Przez ostatnie 2 lata przekazywałem Państwu rzetelne, poparte badaniami najwyższej jakości informacje medyczne, szczególnie na najbardziej aktualny w obecnym czasie temat. Starałem się nie zwracać uwagi na oszczerstwa rzucane pod moim adresem. Dzisiaj nadszedł czas, kiedy mówię DOSYĆ” – napisał dr Martyka na swoim profilu na Facebooku.
„Nie mogę dłużej pozwolić na podważanie zaufania moich pacjentów. Nie będę więcej tolerował absurdalnych i nie popartych żadna wiedzą medyczną zarzutów, które ostatnio są kierowane pod moim adresem. Nie pozwolę, by pediatra kwestionował moją wiedzę i doświadczenie, jako specjalisty chorób zakaźnych oraz specjalisty chorób wewnętrznych” – podkreślił.
Dr Martyka poinformował, że postanowił zabezpieczyć ochronę swojego dobrego imienia na drodze postępowania sądowego. „Od dra Pawła Grzesiowskiego zażądałem przeprosin oraz sprostowania nieprawdziwych informacji, które na mój temat rozpowszechniał za pomocą środków masowego przekazu. Wystąpiłem również o zadośćuczynienie. Nie będzie dłużej bezkarnego chowania się za plecami instytucji branżowych. Najwyższy czas, by osoby rozsiewające fałszywe przekazy w celu dyskredytacji mojego dobrego imienia oraz kompetencji jako lekarza – poniosły odpowiedzialność za swoje czyny” – napisał dr Martyka.
Jak dodał, analogiczne żądanie sprostowania zostało wystosowane do TVN. „Podobne pozwy będą skierowane przeciw każdej osobie, która będzie upubliczniała nieprawdziwe informacje na temat mojej osoby oraz moich wypowiedzi. Najwyższy czas przenieść dyskusję na poziom medycyny opartej na dowodach. Skończył się czas wymyślonych zarzutów” – dodał.
PODPISZ PETYCJĘ:
Dajcie leczyć – Wyraź sprzeciw i zaapeluj do Ministra Zdrowia ws. dra Martyki! (dajcieleczyc.pl)
Zmarł papież senior Benedykt XVI. Odszedł o godz. 9.34 do Pana w klasztorze „Mater ecclesiae” w Watykanie, gdzie mieszkał od czasu swojej niespodziewanej abdykacji w 2013 roku. Jako bezpośredni następca papieża św. Jana Pawła II kierował Kościołem katolickim przez osiem lat. Papież senior zmarł w wieku 95 lat.
Benedykt XVI był 265. papieżem Kościoła katolickiego i pierwszym Niemcem na tym urzędzie od czasów Wiktora II (1055-57).
Przed wyborem na następcę św. Piotra w latach 1983-2005 pełniąc jeden z najwyższych urzędów watykańskich prefekta Kongregacji Nauki Wiary kard. Joseph Ratzinger był najbliższym współpracownikiem Jana Pawła II.
Przybrał imię Benedykta nawiązując do „papieża pokoju” Benedykta XV oraz patrona Europy i założyciela zakonu benedyktynów, św. Benedykta z Nursji, żyjącego na przełomie V i VI wieku.
W klasztorze „Mater ecclesiae” w Watykanie dzisiaj o godz. 9.34 zmarł papież senior Benedykt XVI. J Urodził się 95. lat temu, 16 kwietnia 1927 r., w Wielką Sobotę i został ochrzczony.
Benedykt XVI jako następca papieża św. Jana Pawła II kierował Kościołem katolickim od 19 kwietnia 2005 aż do swojego zaskakującego ustąpienia w lutym 2013.
Przed wyborem na następcę św. Piotra w latach 1983-2005, jako kard. Joseph Ratzinger, pełniąc jeden z najwyższych urzędów watykańskich prefekta Kongregacji Nauki Wiary był najbliższym współpracownikiem papieża Polaka
Papież z Niemiec w Auschwitz
Podczas swojej podróży apostolskiej do Polski w 2006 r. Benedykt XVI przebywał na terenie byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. W niedzielne popołudnie 28 maja przez bramę ze słynnym napisem „Arbeit macht frei” („Praca czyni wolnym”) papież przeszedł samotnie, w milczeniu. Następnie, także sam, udał się pieszo do bloku nr 11, tzw. „Bloku Śmierci”, gdzie na dziedzińcu przywitał się z 32 byłymi więźniami KL Auschwitz. Każdemu z osobna uścisnął dłoń i przez chwilę rozmawiał. Okazał każdemu wielką serdeczność – całował w policzki, głaskał po głowach, niektórzy z b. więźniów płakali ze wzruszenia.
Następnie wszedł do celi śmierci św. Maksymiliana Kolbego, gdzie paliła się świeca, ofiarowana w 1979 r. przez Jana Pawła II. Papież modlił się przez chwilę w ciszy, następnie głośno po łacinie powiedział: „Święty Maksymilianie Kolbe, módl się za nami, wszyscy święci męczennicy, módlcie się za nami”. Potem przyjechał pod Międzynarodowy Pomnik Męczeństwa Narodów na terenie byłego obozu Birkenau. W zupełnej ciszy przy padającym deszczu przeszedł wzdłuż umieszczonych przed pomnikiem 22 tablic upamiętniających w różnych językach ofiary obozu, zatrzymując się przy kilku z nich. W tym momencie przestał padać deszcz, a nad obozem pojawiła się tęcza.
– Przybywam, aby o łaskę pojednania prosić Boga, ale i ludzi, którzy tu cierpieli – powiedział Benedykt XVI. Przyznał, że mówić w miejscu największej kaźni w dziejach „jest rzeczą prawie niemożliwą, a szczególnie trudną i przygnębiającą dla chrześcijanina, dla papieża, który pochodzi z Niemiec”. Przestrzegł też przed współczesnymi zagrożeniami dla świata: przemocą czynioną w imię Boga oraz cynizmem, który nie uznaje Boga i szydzi z Niego.
W przemówieniu trzykrotnie nawiązał do swojego niemieckiego pochodzenia i stwierdził, że wizyta na terenie b. obozu była jego obowiązkiem wobec prawdy, wobec tych, którzy tu cierpieli i wobec Boga. Dodał, że przybywa do Auschwitz „jako syn tego narodu, nad którym grupa zbrodniarzy zdobyła władzę przez zwodnicze obietnice wielkości, przywrócenia honoru i znaczenia narodowi, roztaczając perspektywy dobrobytu, ale też stosując terror i zastraszenie, by posłużyć się narodem jako narzędziem swojej żądzy zniszczenia i panowania”.
Papież przyznał, że w miejscu takim jak Auschwitz brakuje słów i rodzą się pytania: „Panie, dlaczego milczałeś? Dlaczego na to przyzwoliłeś?” oraz „Gdzie był Bóg w tamtych dniach? Dlaczego milczał? Jak mógł pozwolić na tak wielkie zniszczenie, na ten tryumf zła?”. Ojciec Święty powiedział, że człowiek nie jest w stanie przeniknąć tajemnicy Boga, powinien jednak wytrwale, pokornie, ale i natarczywie wołać do Boga: „Przebudź się! Nie zapominaj o człowieku, którego stworzyłeś”.
Wizyta Benedykta XVI w Polsce przebiegała pod hasłem „Trwajcie mocni w wierze” i odbywała się szlakiem jego poprzednika Jana Pawła II, choć już na początku wizyty papież zapowiedział, że nie będzie to jedynie podróż sentymentalna, ale wędrówka wiary, wpisana w misję, jaką powierzył mu Bóg. Oprócz Auschwitz-Birkenau Ojciec Święty odwiedził Warszawę, Częstochowę, Kraków, Wadowice, Kalwarię Zebrzydowską i Łagiewniki
Proroctwo kardynała Josepha Ratzingera z 1969 roku:
Kościół czeka poważny kryzys, odrodzony będzie niewielką, ale bardziej uduchowioną wspólnotą
Kościół czeka poważny kryzys, który drastycznie ograniczy liczbę wiernych i jego wpływy. Odrodzony będzie niewielką, ale bardziej uduchowioną wspólnotą – brzmi proroctwo Josepha Ratzingera
Wizja przyszłości Kościoła zamykała cykl wypowiedzi, jakie ksiądz Ratzinger wygłosił w rozgłośni Hesji jeszcze w 1969 roku. W ostatnim odcinku, wyemitowanym na Boże Narodzenie, znany już wówczas teolog, mówił, że wspólnotę kościelną czeka poważny wstrząs, w wyniku którego Kościół odzyska bardziej duchowy wymiar, nie będzie flirtować – jak się wyraził prelegent – z żadną opcją polityczną; będzie ubogi i stanie się Kościołem najbiedniejszych.
(Łk 2,16-21)
Pasterze pospiesznie udali się do Betlejem i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie. Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu. A wszyscy, którzy to słyszeli, dziwili się temu, co im pasterze opowiadali. Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu. A pasterze wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to było powiedziane. Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać Dziecię, nadano Mu imię Jezus, którym Je nazwał anioł, zanim się poczęło w łonie Matki.
Trwajcie mocni w wierze z Maryją, ks. Kazimierz Nawrocki
Pierwszy dzień Nowego Roku to ósmy dzień od Narodzenia Jezusa. Według prawa żydowskiego każdy chłopiec miał być tego dnia obrzezany. W oktawę Bożego Narodzenia, dziękując Bogu za przyjście na świat Chrystusa, Kościół obchodzi uroczystość Maryi jako Matki Bożej, przez którą spełniły się obietnice dane całej ludzkości, związane z tajemnicą Odkupienia. Tego dnia z wszystkich przymiotów Maryi czcimy szczególnie Jej macierzyństwo. Dziękujemy Jej także za to, że swą macierzyńską opieką otacza cały Lud Boży.
Poświęcenie Maryi pierwszego dnia rozpoczynającego się roku ma także inne znaczenie. Matka Jezusa zostaje ukazana ludziom jako najdoskonalsze stworzenie, a zarazem jako pierwsza z tych, którzy skorzystali z darów Chrystusa. Pragnienie zaakcentowania specjalnego wspomnienia Matki Bożej zrodziło się już w starożytności chrześcijańskiej. Kościół zachodni już w VII wieku wyznaczył w tym celu dzień 1 stycznia.
Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi to najstarsze maryjne święto. Do liturgii Kościoła wprowadził je dość późno papież Pius XI w roku 1931 na pamiątkę 1500. rocznicy soboru w Efezie (431). Pius XI wyznaczył na coroczną pamiątkę tego święta dzień 11 października. Reforma liturgiczna w roku 1969 nie zniosła tego święta, ale podniosła je do rangi uroczystości nakazanych i przeniosła na 1 stycznia.
W Starym Testamencie jest wiele szczegółowych proroctw, zapowiadających Zbawiciela świata. Pośrednio dotyczą one także osoby Jego Matki. Niektóre z nich są nawet wyraźną aluzją do Rodzicielki Zbawiciela, np. zapowiedź dotycząca Niewiasty, która zetrze głowę węża-szatana (Rdz 3, 15). Jeszcze wyraźniej o Matce Mesjasza wspomina prorok Micheasz (Mi 5, 1-2). Jako proroctwo dotyczące Maryi traktuje się także zapowiedź Izajasza:
Pan sam da wam znak: Oto Panna pocznie i porodzi Syna i nazwie Go imieniem Emmanuel (Iz 7, 14).
Poza tymi tekstami tradycja chrześcijańska uznaje wiele innych w znaczeniu typicznym (stanowiącym wzór, pra-obraz), jak np. królowa stojąca po prawicy króla (Ps 45, 10), oblubienica z Pieśni nad Pieśniami, zwycięska Judyta czy ratująca swój naród od niechybnej zguby bohaterska Estera.
Maryja była córką świętych Joachima i Anny (tak przekazuje nam apokryf Protoewangelia Jakuba, pochodzący z roku ok. 150). To oni oddali ją do Świątyni (to także przekaz apokryficzny – wspomnienie tego wydarzenia obchodzimy w liturgii 21 listopada). Przez Boga została wybrana na Matkę Jezusa Chrystusa. Jej postać jest obecna na kartach Nowego Testamentu od chwili Zwiastowania po Zesłanie Ducha Świętego.
Anioł Gabriel zwiastuje Jej narodzenie Syna, który będzie „Synem Najwyższego” (Łk 1, 26-38). Od tej chwili Maryja całkowicie oddaje się Bogu. Za wskazaniem anioła odwiedza swoją krewną, św. Elżbietę, matkę Jana Chrzciciela (Łk 1, 39-56). Wraz ze swym oblubieńcem, św. Józefem, w związku ze spisem ludności udaje się do Betlejem, miasta, z którego wywodzi się Jej ród (a także ród Józefa, Jej męża). Tutaj przychodzi na świat Jezus (Łk 2, 1-20). Zgodnie z żydowskim obyczajem ofiarowuje Syna w świątyni (Łk 2, 21-38). Wobec zagrożenia ze strony Heroda ucieka z Jezusem i św. Józefem do Egiptu (Mt 2, 13-18). Po śmierci króla wraca do Nazaretu (Mt 2, 19-23). Podczas pobytu w Jerozolimie przeżywa niepokój z powodu zagubienia swego Syna (Łk 2, 41-49). Na godach weselnych w Kanie poprzez Jej wstawiennictwo Jezus czyni swój pierwszy cud (J 2, 1-11).
Synoptycy (św. Mateusz, św. Łukasz i św. Marek) wspominają, że Maryja towarzyszyła Panu Jezusowi w Jego wędrówkach apostolskich (Mt 12, 46-50; Mk 3, 31-35; Łk 8, 19-21). Maryja jest także świadkiem śmierci Chrystusa. Stoi pod krzyżem Jezusa, gdy Ten powierza Ją opiece swego umiłowanego ucznia Jana (J 19, 25-27). Pod krzyżem zostaje Matką Kościoła i ludzkości. Po ukrzyżowaniu i zmartwychwstaniu pozostaje wśród Apostołów w Jerozolimie.
Maryja niewątpliwie jest osobą najbliższą Jezusowi ze względu na szczególną rolę w dziele zbawienia. Jej niezwykłe posłannictwo i miejsce w chrześcijaństwie odsłania tekst Apokalipsy.
Według tradycji po wniebowstąpieniu Jezusa żyła jeszcze 12 lat. Niektóre dokumenty mówią, że mieszkała ze św. Janem w Efezie, inne – że nie opuszczała Jerozolimy. Pusty grób Maryi znajduje się obok Ogrodu Oliwnego w dolinie Cedron. Fakty z Jej życia, tytuły i wezwania modlitewne oraz cudowne wydarzenia, które miały miejsce za Jej przyczyną, Kościół rozważa w ciągu wielu świąt podczas całego roku liturgicznego.
Spośród szczególnych przywilejów Maryi na pierwszym miejscu trzeba wymienić Jej Boskie macierzyństwo, które w dzisiejszej uroczystości czcimy. Kiedy Nestoriusz, patriarcha Konstantynopola, odważył się odróżniać w Jezusie Chrystusie dwie natury i dwie osoby, wtedy Maryję zaczął nazywać Matką Chrystusa-Człowieka i odmówił Jej przywileju Boskiego macierzyństwa. Jednak biskupi zebrani na soborze w Efezie (431) stanowczo odrzucili i potępili naukę Nestoriusza, wykazując, że Jezus miał tylko jedną osobę, której własnością były dwie natury: Boska i ludzka. Dlatego Maryja była Matką Osoby Jezusa Chrystusa w Jego ludzkiej naturze – była więc Matką Bożą. Prawda ta została ogłoszona jako dogmat. Zebrani na tym soborze biskupi Kościoła pod przewodnictwem legatów papieskich orzekli jednogłośnie, że nie tylko można, ale należy Maryję nazywać Matką Bożą, Bogurodzicą (greckie Theotokos). Maryja nie zrodziła Bóstwa, nie dała Panu Jezusowi natury Boskiej, którą On już posiadał odwiecznie od Ojca. Dała Chrystusowi Panu w czasie naturę ludzką – ciało ludzkie. Ale dała je Boskiej Osobie Pana Jezusa. Jest więc Matką Syna Bożego według ciała i w czasie, jak według natury Bożej i odwiecznie Pan Jezus jest Synem Bożym. Ta godność i ten przywilej wynosi Maryję ponad wszystkie stworzenia i jest źródłem wszystkich innych Jej przywilejów.
Prawdę o Boskim macierzyństwie Maryi potwierdzono na soborach w Chalcedonie (451) i w Konstantynopolu (553 i 680), w konstytucji Pawła IV przeciwko arianom (socynianom) w roku 1555, w wyznaniu wiary Benedykta XIV (1743) oraz w encyklice Piusa XI Lux veritatis w 1931 roku.
Kościół właściwie przez cały rok wysławia ten wielki przywilej Maryi. W codziennej Komplecie w antyfonie końcowej spotykamy słowa: „Witaj, Matko Zbawiciela!”, „Witaj, Królowo nieba, Pani aniołów!”, „Witaj korzeniu i bramo święta, z której Światło zeszło na ziemię!”, „Królowo nieba, wesel się, alleluja, albowiem, którego zasłużyłaś nosić, zmartwychwstał, jak przepowiedział, alleluja!”, „Witaj, Królowo… a Jezusa, błogosławiony owoc żywota Twojego, po tym wygnaniu nam okaż”.
Macierzyństwo Maryi wobec Jezusa jest wyjątkowe, ponieważ jest dziewicze. Maryja była Dziewicą zawsze: przed porodzeniem Jezusa i po Jego urodzeniu, aż do śmierci. Kościół nie ustanowił osobnego święta dla podkreślenia tego tytułu. Łączy go jednak bezpośrednio z Boskim macierzyństwem. Prawdę o dziewiczym macierzyństwie ogłosił jako dogmat na Soborze Laterańskim I w roku 649. Jednak wiarę w tę prawdę Kościół wyraził również na soborach poprzednich, np. w Chalcedonie (451) i w Konstantynopolu (553). Nadto prawdę tę akcentuje w wyznaniach wiary, w orzeczeniach papieży, w pismach Ojców Kościoła i w liturgii.
Pan Bóg godnością przewyższa wszystko, co tylko istnieje. Dlatego kult najwyższy, tak prywatny, jak i publiczny, należy się Panu Bogu. Maryja jest tylko stworzeniem, ale wśród stworzeń wyróżniona została najwyższą godnością. Dlatego Kościół oddaje Jej cześć szczególną, większą niż innym Świętym, co w liturgii nazywa się kultem hyperduliae – czcią wyjątkową. Kult Świętych jest zawsze względny i pośredni. Czcimy ich bowiem, ponieważ są przyjaciółmi Boga, a całą swoją godność i chwałę zawdzięczają Panu Bogu. To samo odnosi się również do Matki Bożej.
W swoich początkach chrześcijaństwo na pierwszy plan wysuwało kult Pana Jezusa jako Wcielonego Słowa i Zbawiciela świata. W miarę jednak, jak nauka Chrystusa ogarniała coraz to nowe obszary, powiększało się też zainteresowanie osobą Matki Zbawiciela. Dlatego wspomnienie o Niej spotykamy u pierwszych Ojców Kościoła oraz w apokryfach. Kiedy zaczął rozwijać się kult męczenników, a zaraz potem wyznawców, kult Matki Bożej zyskiwał na znaczeniu. Od wieku IV można już mówić o powszechnym kulcie Maryi w Kościele. Wzrósł on po Soborze Efeskim (431), kiedy zaczęto stawiać ku czci Matki Bożej kościoły, otaczać kultem Jej obrazy, układać modlitwy, wygłaszać homilie i obchodzić Jej święta. Dzisiaj kult Matki Bożej w Kościele katolickim jest tak powszechny i żywy, że stanowi jedną z jego cech charakterystycznych. Do jego najważniejszych elementów należą:
Maryja jest patronką Kościoła powszechnego, wielu diecezji, zakonów, krajów, miast oraz asysty kościelnej, lotników, matek, motocyklistów, panien, piekarzy, prządek, studentów i szkół katolickich.
![]() Światowy Dzień Pokoju ustanowił św. Paweł VI listem z dnia 8 grudnia 1967 r., skierowanym do wszystkich ludzi dobrej woli, nie tylko katolików. Papież zaproponował, aby na całym świecie początek nowego roku kalendarzowego uczczono jako Dzień Pokoju: „Pragnęlibyśmy, by na początku rachuby kalendarzowej, która mierzy i opisuje wędrówkę życia ludzkiego w czasie, obchody te powtarzały się co roku jako życzenie i obietnica, że pokój ze swą słuszną i dobroczynną równowagą będzie panował nad rozwojem nadchodzących dziejów”. Chociaż inicjatywę papieską poparło wielu polityków, działaczy społecznych, intelektualistów, nie mówiąc o hierarchii i wiernych Kościoła katolickiego, to jednak nie udało się nadać jej charakteru ponadreligjnego i pozostała ona przede wszystkim działaniem wewnątrzkatolickim.
Nie była to zresztą pierwsza inicjatywa pokojowa Kościoła katolickiego i papieży w dziejach. Można wspomnieć m.in. ustanowienie w 1095 r. przez Urbana II (1088-99) tzw. Pokoju Bożego, mającego na celu powstrzymanie ówczesnych władców i rycerstwa, choćby na kilka dni czy tygodni, od nieustannego wojowania. Papież zażądał wówczas, aby nie walczyć w niektóre okresy roku kościelnego (w czasie Adwentu, Wielkiego Postu i w Okresie Wielkanocnym) oraz w niektóre dni tygodnia (od środy do poniedziałku). Z bliższej nam przeszłości należy przypomnieć działania papieży św. Piusa X (1903-1914) i Benedykta XV (1914-1922), aby nie dopuścić do wybuchu I wojny światowej w 1914 r., a gdy już do tego doszło – apele o jak najszybsze jej zakończenie i o ulżenie doli ofiar. Światowy Dzień Pokoju ma co roku swój temat, który wybiera papież. Ojciec Święty kieruje też z tej okazji specjalne orędzie na tematy związane z zagadnieniem pokoju. Poniżej podajemy wykaz tematów wszystkich dotychczasowych Światowych Dni Pokoju: • w 1968 r. – Dzień Pokoju |
Modlitwa o pokój Tomasza Mertona
Wszechmogący i miłosierny Boże, Ojcze wszystkiego,
Stworzycielu i Władco Wszechświata, Panie Dziejów,
którego dzieła są bez skazy,
którego współczucie dla błędów ludzkich jest niewyczerpane,
w Twojej woli nasz pokój.
Wysłuchaj miłosiernie tej modlitwy,
która wznosi się do Ciebie spośród zgiełku i rozpaczy świata,
w którym zapomniano o Tobie,
w którym nie wzywa się Twojego imienia,
w którym drwi się z Twoich praw i ignoruje Twoją obecność.
Albowiem nie znając Ciebie, nie żyjemy w pokoju.
Modlitwa św. Jana Pawła II o pokój na świecie
Boże ojców naszych, wielki i miłosierny! Panie życia i pokoju, Ojcze wszystkich ludzi. Twoją wolą jest pokój, a nie udręczenie. Potęp wojny i obal pychę gwałtowników. Wysłałeś Syna swego Jezusa Chrystusa, aby głosił pokój bliskim i dalekim i zjednoczył w jedną rodzinę ludzi wszystkich ras i pokoleń. Usłysz krzyk wszystkich Twoich dzieci, udręczone błaganie całej ludzkości. Niech już nie będzie więcej wojny – złej przygody, z której nie ma odwrotu, niech już nie będzie więcej wojny – kłębowiska walki i przemocy. Spraw, niech ustanie wojna (…), która zagraża Twoim stworzeniom na niebie, na ziemi i w morzu. Z Maryją, Matką Jezusa i naszą, błagamy Cię, przemów do serc ludzi odpowiedzialnych za losy narodów. Zniszcz logikę odwetów i zemsty, a poddaj przez Ducha Świętego nowe rozwiązania wielkoduszne i szlachetne, w dialogu i cierpliwym wyczekiwaniu – bardziej owocne niż gwałtowne działania wojenne. Ojcze, obdarz nasze czasy dniami pokoju. Niech już nie będzie więcej wojny. Amen.
Oddajmy sprawiedliwość dr. Zbigniewowi Martyce! Nie ma naszej zgody na prześladowania uczciwych lekarzy przez organy, które mają dbać o interes polskiej służby zdrowia!
Nie zgadzamy się, aby przeczący swojemu powołaniu przedstawiciele zawodu lekarskiego blokowali dyskusję i uniemożliwiali debatę nad formami leczenia w tej tak bardzo zakłamanej rzeczywistości tzw. pandemii koronawirusa:
https://dajcieleczyc.pl/
https://dorzeczy.pl/zdrowie/
|
|
|
|
59. «BÓL BYŁ ICH WIERNYM PRZYJACIELEM
I PRZYBIERAŁ NAJROZMAITSZE
FORMY I IMIONA»
W dalszym ciągu tego samego dnia. A, 2817-2830
Mówi Jezus:
«Również i ta seria wizji kończy się. Dla pożytku i uspokojenia wymagających uczonych pokazywaliśmy ci wydarzenia, które poprzedzały Moje przyjście [na świat], towarzyszyły mu i następowały po nim. [Uczyniliśmy to] jednak nie tylko z ich powodu. [Zrobiliśmy to też] dlatego, że choć są [to wydarzenia] bardzo znane, to jednak ludzki sposób widzenia zniekształcił je różnymi elementami dorzuconymi w ciągu wieków. Zostało to jednak wybaczone, gdyż postępowano tak z chęci oddania Bogu większej chwały. Czyni to jednak nierealnym to, co jest tak piękne, gdy jest przedstawiane takim, jakim było naprawdę. W tych wizjach rzeczywistości ani Moja ludzka natura, ani człowieczeństwo Maryi nie jest umniejszone. Nie jest też znieważone Moje Bóstwo i Majestat Ojca oraz Miłość Trójcy Przenajświętszej. Dzięki tym [wizjom] raczej jeszcze bardziej jaśnieją zasługi Mojej Matki i Moja doskonała pokora. Dzięki nim jaśnieje dobroć wszechmocnego wiecznego Pana. Ukazaliśmy ci te wydarzenia, aby tobie oraz innym umożliwić zastosowanie [w życiu] tego, co jest w nich nadprzyrodzone, i dać wam je jako wzór życia.
Dekalog to Prawo. Moja Ewangelia jest nauką, która czyni to Prawo jaśniejszym dla was, a podążanie za nim – droższym. To Prawo i ta Nauka wystarczyłyby dla waszego uświęcenia. Jednakże wszystko, co ludzkie, zbytnio przytłacza w was ducha. Dlatego też nie umiecie już podążać tymi drogami. Upadacie albo też zatrzymujecie się, zniechęceni. A jeśli ktoś chce was poprowadzić, przytaczając wam przykłady z Ewangelii, mówicie mu: “Ale Jezus, ale Maryja, ale Józef (i także wszyscy święci) nie byli tacy, jak my. Oni byli mocni. Natychmiast doznawali pociechy w swym cierpieniu. Nie odczuwali żadnych pokus. Byli istotami ponadziemskimi.”
Mało cierpieli?! Nie doznawali pokus?!
Przeciwnie, ból był ich wiernym przyjacielem i przybierał najrozmaitsze formy i imiona. A co do pokus…
Nie posługujcie się niewłaściwym określeniem, nazywając “pokusami” [lub drobnymi uchybieniami] grzechy, które sprowadzają was na złą drogę. Nazywajcie je jasno grzechami i to jeszcze – głównymi.
A gdzie jest powiedziane, że nie byliśmy kuszeni? Mieliśmy oczy i uszy, które mogły widzieć i słyszeć. Szatan więc przesuwał przed nami i wokół nas te grzechy… ukazywał brud ich działania, [usiłował] skusić nas swymi podejrzeniami. Jednak naszą wolą dążyliśmy usilnie do tego, aby być miłymi w oczach Bożych. Dlatego też ta obrzydliwość i podejrzliwe [myśli wzbudzane przez szatana], zamiast doprowadzić do celu zamierzonego przez niego, prowadziły do czegoś przeciwnego. I tak im bardziej on się trudził [żeby nas zwieść], tym bardziej My uciekaliśmy się do światła Bożego. Czyniliśmy to z powodu odrazy do błotnistej ciemności, którą nam stawiał przed oczyma ciała lub ducha.
Silne uczucia w znaczeniu filozoficznym nie były nam obce. Miłowaliśmy więc ojczyznę. Lubiliśmy nasz mały Nazaret bardziej niż każdą inną miejscowość Palestyny. Uczucie wiązało nas z domem, krewnymi, przyjaciółmi. Dlaczego nie mielibyśmy żywić do nich uczuć?
Nie pozwoliliśmy się jednak zniewolić tymi uczuciami, bo nic oprócz Boga nie może się stać panem [człowieka]. Uczucia uczyniliśmy sobie naszymi dobrymi towarzyszami.
[por. Mt 2,23, Łk 2,39] I tak Moja Matka wydała okrzyk radości kiedy, po upływie około czterech lat, powróciła do Nazaretu i postawiła stopę w Swoim domu. Ucałowała ściany, w których wypowiedziane przez Nią “tak” otworzyło Jej łono na przyjęcie Kiełka Bożego. Józef pozdrowił z radością krewnych i bratanków, których liczba wzrosła i którzy podrośli. Uradował się widząc, że współmieszkańcy go pamiętali i zaraz zaczęli poszukiwać, z powodu jego uzdolnień. Ja byłem wrażliwy na przyjaźń i cierpiałem jakby duchowe ukrzyżowanie z powodu zdrady Judasza. I czy wynikło z tego jakieś zło? Nie, ponieważ ani Moja Matka, ani Józef nie postawili miłości do domu lub do krewnych ponad wolę Bożą.
[I Ja nie byłem zniewolony przez jakieś uczucia]. Dlatego, jeśli to było konieczne, nie powstrzymywałem się od słów mogących ściągnąć na Mnie nienawiść Hebrajczyków i niechęć Judasza. A wiedziałem, jak można było go pozyskać i potrafiłbym to uczynić. Wystarczyłyby pieniądze, aby go Sobie podporządkować. Podporządkowałbym go jednak nie Mnie – Zbawicielowi, lecz Mnie – bogaczowi. Gdybym chciał, mógłbym rozmnażać pieniądze. Przecież rozmnożyłem chleby. Nie przyszedłem jednak, żeby dostarczać ludzkich radości – nikomu, nawet Moim wybranym. Głosiłem ofiarę, wyrzeczenie, życie czyste, [zajmowanie] niskich stanowisk. Czy byłbym [dobrym] Nauczycielem, czy byłbym Sprawiedliwym, gdybym jednemu – tylko dlatego, że byłoby to środkiem zatrzymania go – dał pieniądze dla zaspokajania żądz duchowych i fizycznych?
Wielkimi w Moim Królestwie stają się ci, którzy czynią się “małymi”. [por. Mt, 20,24-28, Mk 10,41-45]. Kto chce być “wielki” w oczach świata, ten nie jest zdatny do królowania w Moim królestwie. Jest to słoma na posłania dla demonów. Wielkość bowiem świata kłóci się z Prawem Bożym.
Świat nazywa “wielkimi” tych, którzy prawie zawsze nieuczciwymi środkami potrafią objąć lepsze stanowiska. Aby to osiągnąć, czynią z bliźnich podnóżek, na który wchodzą miażdżąc ich. “Wielkimi” nazywa się tych, którzy potrafią zabijać – moralnie lub materialnie zabijać – aby panować. Wymuszają stanowiska, zagarniają ziemie i zdobywają je dla siebie, ogołacając drugiego z bogactw osobistych lub społecznych. Świat często przestępców nazywa “wielkimi”. Nie, nie ma “wielkości” w przestępstwie. Wielkość tkwi w dobroci, w uczciwości, w miłości, w sprawiedliwości. Zobaczcie waszych “wielkich”, jakie zatrute podają wam owoce, zebrane w swym okrutnym demonicznym ogrodzie wewnętrznym!
Chcę jednak [teraz] mówić o ostatniej wizji, a nie o czymś innym, co jest tak bezużyteczne, bo świat nie chce słuchać prawdy, która go dotyczy.
[Ostatnia wizja] rzuca światło na szczególne zdanie, dwa razy przytoczone w Ewangelii Mateusza: “Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i udaj się do Egiptu” [por. Mt 2,13], oraz: “Wstań, weź Dziecię i Matkę Jego i wracaj do ziemi Izraela” [por. Mt 2,20]. Widziałaś też, że Maryja mieszkała sama w Swojej izbie, tylko z Dzieckiem.
Bardzo zwalcza się [prawdę o] dziewictwie Maryi po urodzeniu [Jezusa] i o czystości Józefa. [Walczą z nią ci], którzy sami są zepsuci. Nie dopuszczają więc, żeby ktoś – będący [człowiekiem] jak oni – mógł być uskrzydlony i posiadać światłość. To nieszczęśnicy. Mają bowiem dusze bardzo zepsute, a umysł – bardzo zaprzedany ciału. Nie są więc zdolni pomyśleć, żeby ktoś im podobny mógł uszanować niewiastę, widząc w niej duszę, a nie ciało. Nie rozumieją, że ktoś może wznieść samego siebie do życia w klimacie nadprzyrodzonym i pragnąć [w życiu] nie ciała, lecz Boga.
Otóż tym osobom – które przeczą temu, co najpiękniejsze, tym gąsienicom niezdolnym stać się motylami, tym gadom, pokrytym śliną swej rozwiązłości, tym niezdolnym do zrozumienia piękna lilii – powiadam: Maryja była i pozostała Dziewicą. Jedynie Jej dusza została poślubiona Józefowi, jak duch Jej był złączony tylko z Duchem Bożym. Dzięki Jego działaniu poczęła Jedynego Syna, jakiego nosiła – Mnie: Jezusa Chrystusa, Jednorodzonego Syna Boga i Maryi.
To nie jest jakaś tradycja, upiększona później przez pełen miłości szacunek dla Błogosławionej, która Mi była Matką. Jest to prawda, która była znana od pierwszych lat [chrześcijaństwa].
Mateusz nie urodził się po upływie wielu stuleci. Żył w czasach Maryi. Mateusz nie był też naiwnym, żyjącym w lasach ignorantem, skłonnym do uwierzenia w każdą bajkę. Pracował jako poborca podatków, jak powiedzielibyście dzisiaj. My zaś nazywaliśmy go “celnikiem”. Umiał patrzeć, słuchać, rozumieć, odróżniać to, co prawdziwe, od tego, co nieprawdziwe. Mateusz nie usłyszał o tych sprawach od osób trzecich. Zebrał je z ust Maryi, bo miłość do Nauczyciela i do prawdy skłoniła go do postawienia Jej pytań.
Nie sądzę, żeby nawet współcześni wrogowie Maryi posądzali Ją o okłamywanie. Zresztą sami Moi krewni zaprzeczyliby Jej, gdyby miała więcej dzieci. Przecież [Moi kuzyni:] Jakub, Juda, Szymon i Józef byli współuczniami Mateusza. Łatwo byłoby więc sprawdzić różne wersje, gdyby było ich więcej.
Mateusz nie mówi nigdy: “Wstań i weź swoją małżonkę”, lecz: “Weź Jego Matkę”. Wcześniej mówi: “Dziewica poślubiona Józefowi” (por. Mt 1,18; Łk 1,27); “Józef, Jej mąż”… (por. Mt 1,19)
Niech nikt nie mówi, że taki był sposób wyrażania się Hebrajczyków, jakby powiedzieć: “żona” było czymś niestosownym. Nie, przeciwnicy Czystości. Już w pierwszych słowach Pisma czytamy: “i łączy się ze swoją małżonką”. [Niewiasta] nazywana jest “towarzyszką” aż do chwili zmysłowego dopełnienia małżeństwa, a potem jest nazywana “żoną” – wielokrotnie i w wielu rozdziałach. I tak na przykład [mówi się o] żonach synów Adama. O Sarze, zwanej “żoną” Abrama, [powiedziane jest]: “Sara, twoja żona”. I: “Weź twoją małżonkę i dwie twoje córki” – jest powiedziane do Lota. A w Księdze Rut pisze: “Moabitka, żona Machlona.” W Księdze Samuela powiedziano: “Elkana miał dwie żony; a dalej: “Potem Elkana zbliżył się do swojej żony Anny; i jeszcze raz: “Eliasz błogosławił Elkanę i jego małżonkę”; i dalej, w drugiej Księdze Samuela, czytamy: “Batszeba, żona Uriasza Hetyty, stała się małżonką Dawida i urodziła mu syna”. A co czytacie u Tobiasza, w tej lazurowej Księdze? Śpiewając z niej w czasie zaślubin Kościół doradza wam świętość w małżeństwie. Czytacie: “Otóż kiedy Tobiasz ze swoją żoną i z synem przybył…”; i jeszcze: “Tobiasz zdołał uciec wraz z synem i żoną”.
W samej Ewangelii jest powiedziane, i to właśnie przez Mateusza, w rozdziale 22: “…i pierwszy, pojąwszy małżonkę, umarł i zostawił małżonkę swojemu bratu”. Marek w rozdziale dziesiątym [mówi]: “Kto oddala swoją małżonkę…”. Łukasz nazywa Elżbietę małżonką Zachariasza cztery razy z rzędu, a w rozdziale ósmym: Joannę – małżonką Chuzy. Piszący w czasach współczesnych Chrystusowi posługiwali się językiem, którego wtedy używano. Nie trzeba podejrzewać, że w Ewangeliach są błędne [zmiany] wynikłe z przepisywania.
Jak więc widzicie, określenie [“małżonka”] nie było słowem zakazanym dla tego, kto szedł drogą Pana. [Nie było] słowem nieczystym, którego nie godziło się wypowiadać, a jeszcze mniej – pisać tam, gdzie się rozprawia o Bogu i o Jego cudownych dziełach. Słowa anioła mówiącego: “Dziecko i Jego Matkę”, wskazują wam, że Maryja była prawdziwą Matką Dziecka, ale nie była żoną Józefa. Była zawsze Dziewicą, poślubioną Józefowi.
I to jest ostatnie pouczenie [dotyczące] tych wizji. To aureola jaśniejąca nad głową Maryi i Józefa: Dziewicy Nienaruszonej oraz męża sprawiedliwego i czystego. To dwie lilie, między którymi wzrastałem, odczuwając tylko woń czystości.
60. ŚWIĘTA RODZINA W EGIPCIE
(por. Mt 2,14-15)
|
Napisane 25 stycznia 1944, o godz. 24. A, 1595-1607
Słodkie widzenie Świętej Rodziny. To Egipt. Nie mam co do tego wątpliwości, bo widzę pustynię i piramidę.
Widzę jednopoziomowy, mały domek, parterowy, całkiem biały. To nędzny domek bardzo biednych ludzi. Ściany są słabo otynkowane i skąpo pobielone wapnem. Domek posiada dwoje drzwi. Znajdują się one jedne przy drugich i prowadzą do dwóch jedynych pomieszczeń, do których nie wchodzę. Stoi pośrodku niewielkiego piaszczystego kawałka gruntu, który jest ogrodzony wbitą w ziemię osłoną z trzciny. Stanowi ona bardzo wątpliwą ochronę przed złodziejami, a może służyć jedynie jako zabezpieczenie przed wałęsającym się psem lub kotem. Któż jednak chciałby kraść tam, gdzie nie widać nawet cienia bogactwa?
Niewielki kawałek gruntu, otoczony płotem z trzciny, jest cierpliwie uprawiany, choć gleba w ogródku jest sucha i jałowa. Pod ogrodzeniem, ażeby uczynić je mniej nędznym i gęstszym, posadzono pnącza, które wyglądają jak skromny powój. Tylko z jednej strony znajduje się krzew jaśminu, cały w kwiatach, i zwykły krzak róży. Spostrzegam skromniutkie warzywa posadzone na niewielkich, ciągnących się pośrodku ogrodu grządkach, pod wysokim pniem drzewa, którego nazwy nie znam. Rzuca ono nieco cienia na nasłonecznioną ziemię i na domek. Do tego drzewa jest przywiązana biało-czarna kózka. Skubie ona i przeżuwa liście paru gałązek rzuconych przed nią na ziemię.
W pobliżu, na rozesłanej na ziemi macie, siedzi Dziecię Jezus. Może mieć dwa lata, najwyżej dwa i pół roku. Bawi się kawałkami rzeźbionego drewna, podobnymi do owieczek albo koników, i kilkoma wiórami z jasnego drewna, mniej pozwijanymi niż jego złote loki. Pulchnymi rączkami usiłuje założyć naszyjniki z wiórów na szyje Swoich zwierzątek.
Jest grzeczny i uśmiechnięty. Bardzo piękny. Główkę ma całą w gęstwinie złotych loczków, lekko różową, jasną cerę i mocno lazurowe, żywe, błyszczące oczęta. Oczywiście ich wygląd jest teraz odmienny, ale poznaję barwę oczu mojego Jezusa: dwa przepiękne, ciemne szafiry. Jest ubrany w rodzaj długiego, białego kaftanika, który jest pewnie Jego tuniką. Rękawy sięgają łokcia. Nic nie ma teraz na nogach. Maleńkie sandały znajdują się na macie, służąc Dziecku także za zabawkę. Jezus umieszcza zwierzątka na podeszwie i ciągnie sandałek za rzemień, jakby to był wózek. Są to bardzo zwyczajne sandałki: tylko podeszwa i dwa rzemyki, wychodzące od czubka palców jako jeden pasek. Na pewnej wysokości rozwidla się on na dwa oddzielne paski, po czym jeden z nich, po przewleczeniu przez znajdującą się od strony pięty pętelkę, zawiązuje się z drugim wokół kostki jak obrączkę.
Nieco dalej, z drugiej strony, ale także w cieniu drzewa, znajduje się Matka Boża. Tka na prostych krosnach i pilnuje Dzieciątka. Widzę, jak Jej białe smukłe dłonie przesuwają się tam i z powrotem, przerzucając czółenko nad wątkiem, a obutą w sandał stopą porusza pedał. Nosi suknię w kolorze kwiatu malwy. Jest to różowawy fiolet, taki jak niektóre ametysty. Ma odkrytą głowę. Mogę więc zobaczyć, że jasne włosy są rozdzielone przedziałkiem i uczesane w dwa proste warkocze, tworzące na karku piękny kok. Rękawy – długie i raczej wąskie. Nie ma żadnej ozdoby poza Swoim pięknym i najsłodszym wyglądem. Kolor oblicza, włosów, oczu i kształt twarzy są takie same jak zawsze, kiedy Ją widzę. Tu wydaje się młodziutka. Nie dałabym Jej nawet dwudziestu lat.
W pewnej chwili wstaje i pochyla się nad Dzieckiem. Zakłada Mu sandałki, zawiązując je starannie. Potem pieści Jezusa. Całuje główkę i oczka. Dziecię szczebiocze, a Maryja Mu odpowiada, nie rozumiem jednak Jej słów. Potem Maryja wraca do Swego narzędzia tkackiego, okrywa materiałem [tkane] płótno i wątek, zabiera stołek, na którym siedziała, i zanosi go do domu. Dziecko wodzi za Nią wzrokiem, nie przeszkadzając Jej, gdy zostaje samo. Chyba praca przewidziana na dzisiaj jest zakończona. Zbliża się wieczór. Słońce pochyla się nad ogołoconymi piaskami, a całe niebo za odległą piramidą obejmuje istny pożar.
Maryja wraca. Bierze Jezusa za rękę i podnosi Go z maty. Dziecko wstaje bez sprzeciwu. Mama zbiera zabawki i matę i zanosi wszystko do domu. Jezus zaś, drepcząc nóżkami, podbiega do kózki i kładzie jej ręce na kark. Kózka beczy i ociera pyszczek o ramiona Jezusa.
Maryja wraca. Na głowie ma teraz długi welon, a w ręku – amforę. Ujmuje Jezusa za rączkę i razem obchodzą dom dookoła, przechodząc na drugą stronę.
Idę za nimi, podziwiając scenę pełną wdzięku. Matka Boża dostosowuje krok do drobnych kroczków Dziecka, a Ono drepce u Jej boku. Widzę, jak unoszą się i opuszczają na piasek ścieżki Jego różowe piętki, ze szczególnym, właściwym dziecięcym krokom urokiem. Spostrzegam także, że Jego koszulka nie sięga stóp, tylko dochodzi do połowy łydek. Jest czyściutka i skromna, przewiązana w pasie śnieżnobiałym sznurkiem.
Widzę, że w płocie przed frontem domu jest mała prosta brama, którą Maryja otwiera, żeby wyjść na drogę. To skromna droga za miastem lub osadą. Kończy się ona w polach, tam gdzie jest piasek i jakiś inny domek, ubogi jak ten, z podobnie mizernym ogródkiem. Nie widzę nikogo. Maryja spogląda w stronę osady, a nie w kierunku piasków, jakby na kogoś czekała. Potem rusza w stronę studni, a może zbiornika, który znajduje się kilkadziesiąt metrów dalej, gdzie palmowe drzewa tworzą ocieniony krąg. Widzę, że ziemia jest tam pokryta zieloną trawą.
Stąd spostrzegam zbliżającego się drogą niezbyt wysokiego, lecz krzepkiego mężczyznę. Rozpoznaję Józefa. Uśmiecha się. Jest młodszy niż wtedy, gdy oglądałam go w widzeniu przedstawiającym Raj. Może mieć najwyżej czterdzieści lat. Ma gęste czarne włosy i taką samą brodę, cerę raczej opaloną i ciemne oczy. To twarz uczciwa i ujmująca, oblicze budzące zaufanie. Widząc Jezusa i Maryję, przyspiesza kroku. Na lewym ramieniu niesie rodzaj piły i narzędzie przypominające hebel. W ręku trzyma inne, potrzebne w jego rzemiośle narzędzia. Nie są one zupełnie takie same jak obecnie, jednak bardzo podobne. Józef z pewnością wraca po wykonaniu jakiejś pracy poza domem.
Ma na sobie szatę w kolorze orzechowym i kasztanowym, niezbyt długą – sięgającą sporo powyżej kostek – z krótkimi, dochodzącymi do łokcia rękawami. Przepasany jest paskiem, który wygląda na skórzany. Prawdziwe robocze ubranie. Na nogach ma zaplecione wokół kostek sandały.
Maryja uśmiecha się, a Dziecko, unosząc wolną rączkę, wydaje radosne okrzyki. Gdy ci troje się spotykają, Józef pochyla się, żeby podać Dziecku owoc, przypominający kształtem i kolorem jabłko. Potem wyciąga ku niemu ręce, a Dziecko puszcza Mamę i pada w ramiona Józefa, tuląc główkę do jego szyi. Jego pocałunki są odwzajemniane gestami pełnymi czułości i wdzięku.
Zapomniałam powiedzieć, że Maryja pośpiesznie zabrała Józefowi narzędzia, żeby mógł swobodnie wziąć Dziecko na ręce.
Później Józef – który przykucnął na ziemi, ażeby być na wysokości Jezusa – podnosi się. Odbiera lewą ręką narzędzia, prawą trzyma mocno małego Jezusa przy swej silnej piersi. Rusza w stronę domu. Maryja natomiast idzie do studni, aby napełnić amforę.
Wewnątrz ogrodzenia Józef stawia Dziecko na ziemi, bierze krosna Maryi i wnosi je do domu, następnie doi kózkę. Jezus wszystkiemu przygląda się uważnie. Patrzy, jak Józef zamyka kózkę w małej komórce, umieszczonej przy bocznej ścianie domu.
Zapada wieczór. Widzę, jak czerwień zachodu przechodzi w fiolet, nad zdającymi się drgać od upału piaskami. Piramida wydaje się ciemniejsza.
Józef wchodzi do domu, do jednej ze znajdujących się w nim izb, która jest równocześnie pracownią, kuchnią i jadalnią. Drugie pomieszczenie jest chyba przeznaczone do wypoczynku. Tam jednak nie wchodzę. Jest tu niskie, rozpalone palenisko, warsztat stolarski, stolik, stołki, a pod ścianą – wąskie stoliki na nieliczne naczynia i dwie lampy oliwne. W kącie stoją krosna Maryi. Wszystko jest uporządkowane i lśni. Jest to bardzo ubogie, ale wyjątkowo czyste mieszkanie.
Dlatego czynię następujące spostrzeżenie: we wszystkich widzeniach, ukazujących ludzkie życie Jezusa, zauważyłam, że On sam, Maryja, Józef i Jan są zawsze czyści i staranni w ubiorze i uczesaniu. Ubierają się skromnie i są zwyczajnie uczesani, wyróżnia ich jednak wielka schludność i wyglądają wytwornie.
Wraca Maryja z amforą i zamyka drzwi. Zmierzch szybko zapada. Izbę oświetla lampa, którą Józef zapalił i postawił na swoim stole, przy którym kończy jeszcze, pochylony, jakąś drobną pracę. Maryja zaś przygotowuje wieczerzę. Także ogień oświetla izbę. Jezus stoi z rączkami opartymi o blat stołu i z zadartą główką przygląda się temu, co robi Józef.
Po modlitwie zasiadają do posiłku. Oczywiście nie czynią przy tym znaku krzyża, ale się modlą. Józef wypowiada modlitewne wezwania, a Maryja odpowiada. Niczego jednak nie rozumiem. Jest to chyba jakiś psalm. Odmawiają go jednak w nie znanym mi języku.
Siadają do stołu. Lampa stoi teraz na stole. Maryja trzyma Jezusa na kolanach i daje Mu do picia kozie mleko. Macza w nim kawałeczki chleba, oderwane od okrągłego bochenka o ciemnej skórce i o ciemnym również środku. Wygląda jak chleb z żyta lub z jęczmienia. Zawiera z pewnością dużo otrębów, bo jest czarny. Józef je chleb i ser: kawałek sera i więcej chleba. Następnie Maryja sadza Jezusa obok Siebie na stołeczku i przynosi na stół ugotowane jarzyny. Wyglądają na ugotowane i przyprawione w taki sposób, jak my to robimy. Maryja je dopiero po obsłużeniu Józefa. Jezus obgryza spokojnie jabłko i uśmiecha się, odsłaniając białe ząbki. Wieczerza kończy się spożywaniem oliwek czy daktyli. Nie wiem dobrze, bo są zbyt jasne jak na oliwki, a na daktyle – zbyt twarde. Wina nie ma. To wieczerza biednych ludzi. Jednak pokój, jakim się w tej izbie oddycha, jest tak wielki, że oglądanie w wizji nawet najokazalszego królewskiego dworu, nie przyniosłoby mi podobnego uspokojenia. A jaka harmonia!
Orędzie przekazane przez Luz de Marię wypełnia się…
Szanowna Pani, Droga Obrończyni Życia Dzieci! To nasz wspólny wielki sukces! Blisko 150 tysięcy podpisów pod projektem ustawy „Aborcja to Zabójstwo” jest już w parlamencie. 28 grudnia 2022 w Święto Świętych Młodzianków Męczenników zanieśliśmy je do Biura Podawczego Sejmu. Dzieci zabite na polityczne zlecenie – 2 tysiące lat temu w Palestynie, ale i dziś w naszej Ojczyźnie – historia powtarza się, a my wiemy, że trzeba ratować niewinnych ludzi przed okrutną śmiercią. |
W Polsce rozwinęło się i prężnie działa systemowe pomocnictwo w aborcji. Bezkarnie kolportowane są materiały, w których znajdziemy instruktaż, jak zabić nienarodzone dziecko. Istnieje dedykowana linia telefoniczna, gdzie kobiety znajdują doradztwo w zabijaniu w chwili, gdy są w kryzysie i łatwo je zmanipulować. Środowiska aborterów nawet nie ukrywają, że chodzi im o to, aby zamordować jak najwięcej ludzi. Chwalą się, że organizują aborcję nawet na dzieciach w 9-tym miesiącu ciąży. Liczne zgłoszenia do prokuratur najczęściej kończą się umorzeniami, gdyż brak jest przepisów, na mocy których można by pociągnąć do odpowiedzialności osoby, które oferują aborcyjny instruktaż.
Niechlubnym przykładem, jak działa obecne prawo, jest proces Justyny W. z jednej z organizacji feministycznych. Aborcjonistka, która dostarczyła środki poronne, by zabić dziecko, wychodzi po rozprawach i w dalszym ciągu publicznie reklamuje swoje mordercze usługi oraz udziela porad, jak zabijać poczęte dzieci.
Ustawa „Aborcja to zabójstwo” daje nowe narzędzia, przy pomocy których będzie można stawiać zarzuty nie tylko pojedynczym osobom, które zostaną nakryte na pomocnictwie w aborcji, ale i tym, którzy organizują zaplecze dla szeroko zakrojonej działalności aborterów.
Szanowna Pani!
Z serca dziękuję każdemu, kto zaangażował się w zbiórkę podpisów. Wiem, że zbiórki były organizowane w całej Polsce – w domach, wśród znajomych, pod kościołami, w zakładach pracy. Docierały do mnie relacje o zbiorkach cyklicznych, czasem nawet kilkunastogodzinnych. Jestem pełen podziwu dla wszystkich, którzy wzruszyli się losem nienarodzonych dzieci i mężnie stanęli w ich obronie.
Teraz wszystko w rękach posłów. Będę Panią informował, co zrobią z projektem „Aborcja to zabójstwo”. W tej chwili czekamy na przeliczenie podpisów przez pracowników Sejmu, a następnie na skierowanie projektu do I czytania. Powinno się ono odbyć nie później niż w ciągu trzech miesięcy od daty złożenia podpisów.
Zachęcam Panią do zajrzenia w link: https://www.zycierodzina.pl/
Raz jeszcze dziękuję, że stanęła Pani w obronie nienarodzonych.
Pozdrawiam Panią serdecznie!
|
Krzysztof Kasprzak
Inicjatywa #AborcjaToZabójstwo
Inicjatywa #STOPLGBT
Fundacja Życie i Rodzina
zycierodzina.pl
PS – Proszę przekazać tego emaila swoim Znajomym, żeby wiedzieli, że wczoraj w polskim parlamencie zatriumfowało życie i żeby mogli ucieszyć się wspólnie z nami.
Akcje Fundacji są możliwe dzięki hojności Darczyńców. Dziękujemy za wszelkie wsparcie!
NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA
TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE
DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY:
IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
KOD SWIFT: BIGBPLPW
MOŻESZ TEŻ SKORZYSTAĆ Z SZYBKICH PRZELEWÓW ONLINE:
![]() Obrazy przedstawiające Najświętszą Rodzinę spotykamy już w katakumbach. Jednak Józef jest na nich obecny raczej jako statysta i na planie dalszym. Dopiero od wieku XIV mamy pełne obrazy i rzeźby przedstawiające życie Najświętszej Rodziny. W Polsce od XVII w. słyną nawet cudowne obrazy: św. Józefa w Kaliszu, gdzie jest cała Święta Rodzina, w Studziannie, gdzie jest Święta Rodzina przy stole, i podobny obraz cudowny Matki Bożej w Miedniewicach w pobliżu Niepokalanowa.
Św. Elżbieta jest wymieniana jako krewna Maryi (Łk 1, 36). Przypuszcza się, że była jej ciotką. Tak więc i św. Jan Chrzciciel byłby bratem ciotecznym Pana Jezusa. Zachariasz, kapłan, byłby powinowatym Najświętszej Maryi Panny. Teksty liturgiczne na święto Najświętszej Rodziny ułożył papież Leon XIII (+ 1903). Jego dziełem również są przepiękne hymny kościelne, przeznaczone na ten dzień. Czytania tak są dobrane, by wyakcentować sceny, w których występuje rodzina. Teksty Pisma świętego podkreślają równocześnie obowiązki członków rodziny. |
![]() Obrazy przedstawiające Najświętszą Rodzinę spotykamy już w katakumbach. Jednak Józef jest na nich obecny raczej jako statysta i na planie dalszym. Dopiero od wieku XIV mamy pełne obrazy i rzeźby przedstawiające życie Najświętszej Rodziny. W Polsce od XVII w. słyną nawet cudowne obrazy: św. Józefa w Kaliszu, gdzie jest cała Święta Rodzina, w Studziannie, gdzie jest Święta Rodzina przy stole, i podobny obraz cudowny Matki Bożej w Miedniewicach w pobliżu Niepokalanowa. Ewangelie podają następujące wydarzenia z życia Najświętszej Rodziny:
Św. Elżbieta jest wymieniana jako krewna Maryi (Łk 1, 36). Przypuszcza się, że była jej ciotką. Tak więc i św. Jan Chrzciciel byłby bratem ciotecznym Pana Jezusa. Zachariasz, kapłan, byłby powinowatym Najświętszej Maryi Panny. Teksty liturgiczne na święto Najświętszej Rodziny ułożył papież Leon XIII (+ 1903). Jego dziełem również są przepiękne hymny kościelne, przeznaczone na ten dzień. Czytania tak są dobrane, by wyakcentować sceny, w których występuje rodzina. Teksty Pisma świętego podkreślają równocześnie obowiązki członków rodziny. |
Jezu, Maryjo, Józefie zawierzamy Wam naszą rodzinę. W Wasze ręce i Waszym sercom oddajemy siebie i wszystkich naszych bliskich. Święty Józefie, Mężu sprawiedliwy, niestrudzony pracowniku, nieskazitelny opiekunie Jezusa i Maryi, strzeż i opiekuj się naszą rodziną. Najświętsza Maryjo Panno, Matko Kościoła, bądź również Matką naszego „Kościoła domowego”, ażeby dzięki Twej macierzyńskiej pomocy rodzina nasza stawała się „małym Kościołem”, w którym będzie odzwierciedlać się i żyć tajemnica Kościoła Chrystusowego. Służebnico Pańska, bądź dla nas przykładem pokornego i wielkodusznego przyjęcie woli Bożej. A rodzinom które cierpią z powodu trudności, prosimy Ciebie, Bolesna Matko u stóp krzyża, ulżyj w cierpieniu i osusz łzy.