ŚW. JANA PAWŁA II, PAPIEŻA
Nie lękajcie się! Otwórzcie drzwi Chrystusowi!
Karol Józef Wojtyła urodził się 18 maja 1920 r. w Wadowicach, niewielkim miasteczku nieopodal Krakowa, jako drugi syn Emilii i Karola Wojtyłów. Został ochrzczony w kościele parafialnym 20 czerwca 1920 r. przez ks. Franciszka Żaka, kapelana wojskowego. Rodzice nadali imię Karolowi na cześć ostatniego cesarza Austrii, Karola Habsburga.
Rodzina Wojtyłów żyła skromnie. Jedynym źródłem utrzymania była pensja ojca – wojskowego urzędnika w Powiatowej Komendzie Uzupełnień w stopniu porucznika. Edmund, brat Karola, studiował medycynę w Krakowie i został lekarzem. Wojtyłowie mieli jeszcze jedno dziecko – Olgę, która zmarła zaraz po urodzeniu.
W dzieciństwie Karola nazywano najczęściej zdrobnieniem imienia – Lolek. Uważano go za chłopca utalentowanego i wysportowanego.
13 kwietnia 1929 r. zmarła matka Karola, a trzy lata później, w 1932 r., w wieku 26 lat, zmarł na szkarlatynę brat Edmund. Chorobą zaraził się od swojej pacjentki w szpitalu w Bielsku.
Od września 1930 r. Karol rozpoczął naukę w ośmioletnim Państwowym Gimnazjum Męskim im. Marcina Jadowity w Wadowicach. Nie miał żadnych problemów z nauką; już w tym wieku, według jego katechetów, wyróżniała go także ogromna wiara. 14 maja 1938 r. Karol zakończył naukę w gimnazjum, otrzymując świadectwo maturalne z oceną celującą, następnie wybrał studia polonistyczne na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zamieszkał z ojcem w Krakowie.
W lutym 1940 r. poznał osobę ważną dla swego rozwoju duchownego. Był to Jan Tyranowski, który prowadził dla młodzieży męskiej koło wiedzy religijnej. Uczestniczący w nim Wojtyła poznał wówczas i po raz pierwszy czytał pisma św. Jana od Krzyża.
18 lutego 1941 r. po długiej chorobie zmarł ojciec Karola. Było to poważnym ciosem dla młodego chłopaka, który w 21. roku życia pozostał zupełnie bez rodziny. Po śmierci ojca Karol Wojtyła pozostał bez środków do życia. W normalnych czasach mógłby liczyć na studenckie stypendium, ale w czasie wojny uczelnie nie działały. Karol wykorzystał ten czas na intensywne samokształcenie. Środowisko akademickie utrzymywało więzi i działało w podziemiu.
W 1942 i 1943 r. jako reprezentant krakowskiej społeczności akademickiej udawał się do Częstochowy, by odnowić śluby jasnogórskie (tradycja akademickich pielgrzymek majowych zapoczątkowana w 1936 r. trwa do dziś).
Za jedną z najważniejszych dla siebie inicjatyw okresu okupacji Karol uważał pracę aktorską w konspiracyjnym Teatrze Rapsodycznym, pod kierownictwem Mieczysława Kotlarczyka (teatr działał pod auspicjami podziemnej organizacji narodowo-katolickiej Unia). W tym czasie powstało wiele utworów poetyckich Wojtyły, publikowanych później pod pseudonimem Andrzej Jawień (inne pseudonimy literackie to AJ, Piotr Jasień, a od 1961 r. – Stanisław Andrzej Gruda). Twórczość literacką kontynuował także w latach późniejszych.
Karol podjął pracę jako pracownik fizyczny w zakładach chemicznych Solvay, początkowo w kamieniołomie w Zakrzówku, a potem w oczyszczalni sody w Borku Fałęckim (obecnie na terenie Krakowa). Współpracownicy wspominali później, że każdą przerwę w pracy spędzał zatopiony w lekturze. W drodze do pracy wstępował do kaplicy Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Łagiewnikach, obok cmentarza, na którym w 1938 r. pochowano przyszłą świętą – s. Faustynę Kowalską.
W 1942 r. wstąpił do tajnego Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Krakowie, nie przerywając pracy w Solvayu. W tym samym czasie rozpoczął w konspiracji studia na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. 29 lutego 1944 roku potrąciła go niemiecka ciężarówka wojskowa i dwa tygodnie musiał spędzić w szpitalu. Zapytany po latach, czy łączy w jakiś sposób ten wypadek z zamachem na swoje życie w 1981 roku, przyznał: „Tak, w obu przypadkach czuwała nade mną Opatrzność”.
Kiedy w Warszawie wybuchło Powstanie, w Krakowie hitlerowski terror nasilił się (w tzw. „czarną niedzielę” 6 sierpnia 1944 r. Niemcy aresztowali ponad 7 000 mężczyzn). Wówczas kardynał Sapieha, chcąc ratować przyszłych kapłanów, zdecydował, że alumni mają zamieszkać w pałacu arcybiskupim. Tam Karol pozostał do końca wojny, do czasu odbudowania krakowskiego seminarium na Podwalu.
13 października 1946 r. alumn Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Krakowie Karol Wojtyła został subdiakonem, a tydzień później diakonem. Już 1 listopada 1946 r. kard. Adam Stefan Sapieha wyświęcił Karola na księdza. 2 listopada jako neoprezbiter Karol Wojtyła odprawił Mszę św. prymicyjną w krypcie św. Leonarda w katedrze na Wawelu.
15 listopada 1946 r. wraz z klerykiem Stanisławem Starowiejskim poprzez Paryż wyjechał do Rzymu, aby kontynuować studia na Papieskim Międzynarodowym Athenaeum Angelicum (obecnie Papieski Uniwersytet św. Tomasza z Akwinu). Podczas studiów zamieszkiwał w Kolegium Belgijskim, gdzie poznał wielu duchownych z krajów frankofońskich oraz z USA. W 1948 r. ukończył studia z dyplomem summa cum laude.
W lipcu 1948 r. na okres 7 miesięcy ks. Karol został skierowany do pracy w parafii Niegowić, gdzie spełniał zadania wikarego i katechety. W marcu 1949 r. został przeniesiony do parafii św. Floriana w Krakowie. Tam założył chór gregoriański, z którym wkrótce przygotował i odśpiewał mszę De Angelis („O Aniołach”). Swoich chórzystów zaraził pasją i miłością do gór – razem przewędrowali Gorce, Bieszczady i Beskid. Organizowali także spływy kajakowe na Mazurach. W Krakowie otrzymał też w końcu (1948) tytuł doktora teologii (którego nie dostał w Rzymie z powodu braku funduszy na wydanie drukiem rozprawy doktorskiej). Uzyskawszy po śmierci kard. Sapiehy urlop na pracę naukową, w latach 1951-1953 rozpoczął pisanie pracy habilitacyjnej, która, chociaż przyjęta w 1953 roku przez Radę krakowskiego Wydziału Teologicznego, została odrzucona przez Ministerstwo Oświaty i tytułu docenta Karol Wojtyła nie uzyskał (aż do roku 1957). W roku 1956 objął za to katedrę etyki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
W 1958 r. Karol Wojtyła został mianowany biskupem pomocniczym Krakowa i biskupem tytularnym Umbrii. Przyjął wówczas, zgodnie z obyczajem, jako hasło przewodnie swej posługi słowa Totus tuus (łac. „Cały Twój”); kierował je do Matki Chrystusa. Konsekracji biskupiej ks. Karola Wojtyły dokonał 28 września 1958 r. w katedrze na Wawelu metropolita krakowski i lwowski, arcybiskup Eugeniusz Baziak. Współkonsekratorami byli biskup Franciszek Jop i biskup Bolesław Kominek. W tym okresie powstały najgłośniejsze prace biskupa Wojtyły, które przyniosły mu sławę wśród teologów: „Miłość i odpowiedzialność” (1960) oraz „Osoba i czyn” (1969). W 1962 r. został krajowym duszpasterzem środowisk twórczych i inteligencji. Na okres biskupstwa Karola przypadły także obrady Soboru Watykańskiego II, w których aktywnie uczestniczył.
30 grudnia 1963 r. Karol Wojtyła został mianowany arcybiskupem metropolitą krakowskim. Podczas konsystorza 26 czerwca 1967 r. został nominowany kardynałem. 29 czerwca 1967 r. otrzymał w kaplicy Sykstyńskiej od papieża Pawła VI czerwony biret, a jego kościołem tytularnym stał się kościół św. Cezarego Męczennika na Palatynie.
Jako pasterz diecezji starał się ogarniać swą posługą wszystkich potrzebujących. Wizytował parafie, odwiedzał klasztory. W 1965 r. otworzył proces beatyfikacyjny siostry Faustyny Kowalskiej. Utrzymywał dobry i ścisły kontakt z inteligencją krakowską, zwłaszcza ze środowiskiem naukowym i artystycznym. Zyskał dojrzałość jako myśliciel, sięgając nie tylko do rozległej tradycji filozoficznej, lecz także do Biblii i do mistyki (zawsze był mu bliski święty Jan od Krzyża) i budując harmonijnie koncepcję z pogranicza filozofii oraz teologii: człowieka jako integralnej osoby. Stał się znanym poza Polską autorytetem. Był obok Prymasa Polski kard. Stefana Wyszyńskiego najważniejszą postacią Episkopatu Polski. Z Prymasem Tysiąclecia ściśle współpracował, okazując szacunek dla jego doświadczenia i mądrości. W nielicznych wolnych chwilach nadal z chęcią jeździł na Podhale i w Tatry, chodził po górach, uprawiał narciarstwo.
W nocy z 28 na 29 września 1978 roku po zaledwie 33 dniach pontyfikatu zmarł papież Jan Paweł I. 14 października rozpoczęło się więc drugie już w tym roku konklawe – zebranie kardynałów, mające wyłonić nowego papieża. 16 października 1978 roku około godziny 17.15 w siódmym głosowaniu metropolita krakowski, kardynał Karol Wojtyła został wybrany papieżem. Przyjął imię Jan Paweł II. O godz. 18.45 kard. Pericle Felici ogłosił wybór nowego papieża – HABEMUS PAPAM!
Jan Paweł II udzielił pierwszego błogosławieństwa „Urbi et Orbi” – „Miastu i Światu”. 22 października na Placu Świętego Piotra odbyła się uroczysta inauguracja pontyfikatu, a następnego dnia pierwsza audiencja dla 4000 Polaków zgromadzonych w auli Pawła VI. Msza św. inaugurująca pontyfikat była transmitowana przez radio i telewizję na wszystkie kontynenty. Dla Polaków, w kraju rządzonym przez komunistów, była to pierwsza transmisja Mszy św. od czasów przedwojennych. 12 listopada Jan Paweł II uroczyście objął katedrę Rzymu – Bazylikę św. Jana na Lateranie, stając się w ten sposób Biskupem Rzymu.
Jan Paweł II był pierwszym papieżem z Polski, jak również pierwszym po 455 latach biskupem Rzymu, nie będącym Włochem. Wybór na głowę Kościoła osoby z kraju socjalistycznego wpłynął znacząco na wydarzenia w Europie Wschodniej i w Azji w latach 80-tych i 90-tych XX w.
Pontyfikat Jana Pawła II trwał ponad 26 lat i był drugim co do długości w dziejach Kościoła. Najdłużej – 32 lata – sprawował swój urząd Pius IX (nie licząc pontyfikatu Piotra – pierwszego następcy Jezusa).
Podczas wszystkich pielgrzymek Jan Paweł II przebył ponad 1,6 miliona kilometrów, co odpowiada 40-krotnemu okrążeniu Ziemi wokół równika i czterokrotnej odległości między Ziemią a Księżycem. Jan Paweł II odbył 102 pielgrzymki zagraniczne, podczas których odwiedził 135 krajów, oraz 142 podróże na terenie Włoch, podczas których wygłosił 898 przemówień. Z 334 istniejących rzymskich parafii odwiedził 301. Jego celem było dotarcie do wszystkich parafii, zabrakło niewiele.
Jan Paweł II mianował 232 kardynałów (w tym 9 Polaków), ogłosił 1318 błogosławionych (w tym 154 Polaków) i 478 świętych. Napisał 14 encyklik, 14 adhortacji, 11 konstytucji oraz 43 listy apostolskie. Powyższe dane statystyczne nie oddają jednak nawet skrawka ogromnego dziedzictwa nauczania i pontyfikatu pierwszego w dziejach Kościoła Papieża-Polaka.
Wprawdzie już począwszy od Jana XXIII papiestwo zaczęło rezygnować z niektórych elementów ceremoniału, jednakże dopiero Jan Paweł II zniwelował większość barier, przyjmując postawę papieża bliskiego wszystkim ludziom, papieża-apostoła. Chętnie spotykał się z młodymi ludźmi i poświęcał im dużo uwagi. Na spotkanie w Rzymie w roku 1985, który ONZ ogłosiła Międzynarodowym Rokiem Młodzieży, napisał list apostolski na temat roli młodości jako okresu szczególnego kształtowania drogi życia, a 20 grudnia zapoczątkował tradycję Światowych Dni Młodzieży. Odtąd co roku przygotowywał orędzie skierowane do młodych, które stawało się tematem międzynarodowego spotkania, organizowanego w różnych miejscach świata (np. w 1991 r. w Częstochowie, a w 2016 r. – w Krakowie).
Chociaż kardynał Wojtyła rozpoczynając posługę Piotrową był – jak na papieża – bardzo młody (miał 58 lat), cieszył się dobrym zdrowiem i był wysportowany, to niemal cały jego pontyfikat naznaczony był cierpieniem. Choroby Jana Pawła II zaczęły się od pamiętnego zamachu na życie papieża. 13 maja 1981, podczas audiencji generalnej na Placu św. Piotra w Rzymie o godzinie 17.19 papież został postrzelony przez tureckiego zamachowca Mehmeta Ali Agcę w brzuch oraz rękę. Ocalenie, jak sam wielokrotnie podkreślał, zawdzięczał Matce Bożej Fatimskiej, której rocznicę objawień tego dnia obchodzono. Powiedział później: „Jedna ręka strzelała, a inna kierowała kulę”. Cały świat zamarł w oczekiwaniu na wynik sześciogodzinnej operacji w Poliklinice Gemelli. Papież spędził wtedy na rehabilitacji w szpitalu 22 dni.
Niestety, do pełnego zdrowia nie powrócił nigdy. Następstwa postrzału spowodowały liczne komplikacje zdrowotne, konieczność kolejnych operacji, pobyty w szpitalu. Zaraz po zamachu w przekazie nadanym przez Radio Watykańskie papież powiedział: „Modlę się za brata, który zadał mi cios, i szczerze mu przebaczam”. Później odwiedził zamachowca w więzieniu.
Papież nigdy nie ukrywał swojego stanu zdrowia. Cierpiał na oczach tłumów, którym w ten sposób dawał niezwykłą katechezę. Wielokrotnie też podkreślał wartość choroby i zwracał się do ludzi chorych i starszych o modlitewne wspieranie jego pontyfikatu.
W pierwszą rocznicę zamachu na Placu świętego Piotra, 13 maja 1982 r., papież udał się z dziękczynną pielgrzymką do Fatimy. Tam, podczas nabożeństwa, niezrównoważony mężczyzna Juan Fernández y Krohn lekko ugodził papieża nożem. Ochrona szybko obezwładniła napastnika, a papież dokończył nabożeństwo pomimo krwawienia. Na szczęście ten drugi zamach nie miał poważnych następstw.
Jan Paweł II od początku lat 90. cierpiał na postępującą chorobę Parkinsona. Mimo licznych spekulacji i sugestii ustąpienia z funkcji, które nasilały się w mediach zwłaszcza podczas kolejnych pobytów papieża w szpitalu, pełnił ją aż do śmierci. Nagłe pogorszenie stanu zdrowia papieża rozpoczęło się 1 lutego 2005 r. Przez ostatnie dwa miesiące życia Jan Paweł II wiele dni spędził w szpitalu i nie pojawiał się publicznie. Przeszedł grypę i zabieg tracheotomii, wykonany z powodu niewydolności oddechowej. W czwartek, 31 marca, wystąpiły u Ojca Świętego silne dreszcze ze wzrostem temperatury ciała do 39,6 st. C. Był to początek wstrząsu septycznego połączonego z zapaścią sercowo-naczyniową.
Kiedy medycyna nie mogła już pomóc, uszanowano wolę papieża, który chciał pozostać w domu. Podczas Mszy św. sprawowanej przy jego łożu, którą Jan Paweł II koncelebrował z przymkniętymi oczyma, kardynał Marian Jaworski udzielił mu sakramentu namaszczenia. 2 kwietnia 2005 r. o godz. 7.30 papież zaczął tracić przytomność. W tym czasie w pokoju umierającego czuwali najbliżsi, a przed oknami, na Placu św. Piotra modlił się wielotysięczny tłum. Relacje na cały świat nadawały wszystkie media. Wieczorem, przy łóżku chorego odprawiono Mszę św. wigilii Święta Miłosierdzia Bożego. Ok. godz. 19.00 Jan Paweł II wszedł w stan śpiączki. Monitor wykazał postępujący zanik funkcji życiowych. O godz. 21.37 osobisty papieski lekarz Renato Buzzonetti stwierdził śmierć Jana Pawła II. Jan Paweł II odszedł do domu Ojca po zakończeniu Apelu Jasnogórskiego, w pierwszą sobotę miesiąca i wigilię Święta Miłosierdzia Bożego, które sam ustanowił.
Pogrzeb Jana Pawła II odbył się w piątek, 8 kwietnia 2005 r. Uczestniczyło w nim na placu św. Piotra i w całym Rzymie ok. 300 tys. wiernych oraz 200 prezydentów i premierów, a także przedstawiciele wszystkich wyznań świata, w tym duchowni islamscy i żydowscy. Po zakończeniu nabożeństwa żałobnego, w asyście tylko duchownych z najbliższego otoczenia, papież został pochowany w podziemiach bazyliki św. Piotra, w krypcie bł. Jana XXIII, beatyfikowanego w 2000 r.
13 maja 2005 r. papież Benedykt XVI zezwolił na natychmiastowe rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II, udzielając dyspensy od konieczności zachowania pięcioletniego okresu od śmierci kandydata, jaki jest wymagany przez prawo kanoniczne. Formalny proces rozpoczął się 28 czerwca 2005 r., kiedy zaprzysiężeni zostali członkowie trybunału beatyfikacyjnego. Postulatorem został ksiądz Sławomir Oder. 23 marca 2007 r. trybunał diecezjalny badający tajemnicę uzdrowienia jednej z francuskich zakonnic – Marie Simon-Pierre – za wstawiennictwem papieża Polaka potwierdził fakt zaistnienia cudu. Po niespodziewanym uzdrowieniu, o które na modlitwie prosiły za wstawiennictwem zmarłego papieża członkinie jej zgromadzenia, s. Marie powróciła do pracy w szpitalu dziecięcym. Przy okazji podania tej wiadomości ks. Oder poinformował, że istnieje kilkaset świadectw dotyczących innych uzdrowień za wstawiennictwem Jana Pawła II.
2 kwietnia 2007 r. miało miejsce oficjalne zamknięcie diecezjalnej fazy procesu beatyfikacyjnego w Bazylice św. Jana na Lateranie w obecności wikariusza generalnego Rzymu, kardynała Camillo Ruiniego.
16 listopada 2009 r. w watykańskiej Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych odbyło się posiedzenie komisji kardynałów w sprawie beatyfikacji Jana Pawła II. Obrady komisji zakończyło głosowanie, w którym podjęto decyzję o skierowaniu do Benedykta XVI prośby o wyniesienie polskiego papieża na ołtarze.
19 grudnia 2009 r. papież Benedykt XVI podpisał dekret o uznaniu heroiczności cnót Jana Pawła II, który zamknął zasadniczą część jego procesu beatyfikacyjnego. Jednocześnie rozpoczęło się dochodzenie dotyczące cudu uzdrowienia przypisywanego wstawiennictwu polskiego papieża.
12 stycznia 2011 r. komisja Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych zaaprobowała cud za wstawiennictwem Jana Pawła II polegający na uzdrowieniu francuskiej zakonnicy. Zgodnie z konstytucją apostolską Jana Pawła II Divinus perfectionis Magister z 1983 r. ustalającą nowe zasady postępowania kanonizacyjnego, orzeczenie Kongregacji zostało przedstawione papieżowi, który jako jedyny ma prawo decydować o kościelnym kulcie publicznym Sług Bożych.
Na datę liturgicznego wspomnienia bł. Jana Pawła II wybrano dzień 22 października, przypadający w rocznicę uroczystej inauguracji pontyfikatu papieża-Polaka.
Papież Franciszek dokonał kanonizacji papieża-Polaka w niedzielę Bożego Miłosierdzia, 27 kwietnia 2014 r., w Rzymie. Do chwały świętych Jan Paweł II został wyniesiony razem z jednym ze swoich poprzedników, Janem XXIII.
ŚW. KASPRA DEL BUFALO, PREZBITERA
Kim jest Misjonarz Najdroższej Krwi
Ojciec Kaspra, Antoni, był kucharzem, matka – Anuncjata z domu Quartieroni – zajmowała się synem, bo był on chorowitym chłopcem. Od najmłodszych lat często przebywał w kościele, a zapał, z jakim poznawał prawdy wiary sprawił, że zyskał przydomek „małego apostoła Rzymu”. Chciał być misjonarzem. Gdy miał dziewiętnaście lat, został przełożonym nowej szkoły katechetycznej przy Santa Maria del Pianto. Często przemawiał w kościołach i na placach Rzymu, mówił jasnym i prostym językiem. Zajmował się też ewangelizacją prostych, biednych ludzi z wiosek. Ze szczególną miłością zajmował się obłożnie chorymi w hospicjach i szpitalach. W latach 1797-1808 studiował w Collegium Romanum w Rzymie od pierwszego kursu łaciny aż do ukończenia teologii.
Dnia 31 lipca 1808 r. otrzymał święcenia kapłańskie w kościele Misjonarzy św. Wincentego a Paulo w Montecitorio i został mianowany kanonikiem przy bazylice San Marco. Zajmował się wiernymi w ubogich dzielnicach miasta. Gdy Napoleon zajął Rzym i deportował papieża, a od kapłanów zażądał złożenia przysięgi na wierność sobie, Kasper, kierując się wiernością Ojcu Świętemu, 13 czerwca 1810 r. odmówił złożenia przysięgi. Został za to zesłany do Piacenzy, a później do Bolonii. 13 września 1812 r. został uwięziony w San Giovanni in Monte, w Bolonii, za powtórne odmówienie złożenia przysięgi na wierność Napoleonowi. 12 stycznia 1813 r. przewieziono go do więzienia w Imoli. Gdy 16 maja 1813 r. po raz trzeci odmówił złożenia przysięgi, został przewieziony do fortecy w Lugo, a 10 grudnia skazano go na wyjazd na Korsykę.
W lutym 1814 r., po czterech latach wygnania i niewoli, Kasper wrócił do Rzymu. Liczył na to, że teraz za przykładem św. Franciszka Ksawerego, którego chciał naśladować, zostanie misjonarzem. Jednak wówczas powierzono mu, wraz z grupą księży i za zgodą papieża, głoszenie nauk rekolekcyjnych i misji ludowych na terenie Włoch. Chciał wstąpić do jezuitów, ale jego spowiednik i przewodnik duchowy poradził mu, by założył własny zakon. Ponieważ chciał przybliżyć wiernym tajemnicę Krwi Chrystusa, założył, wraz z trzema towarzyszami, Zgromadzenie Misjonarzy Krwi Chrystusa. Miało to miejsce w opactwie w San Felice w Giano, w dniu Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, 15 sierpnia 1815 r. Bardzo szybko papież Pius VII zaakceptował nazwę i to on ofiarował pierwszą siedzibę.
W styczniu 1821 r. Kasper wstawił się u papieża w sprawie ocalenia miasta Sonnino, które miało być ukarane z powodu istniejącego tam rozboju. Dlatego Pius VII powierzył mu uzdrowienie moralne całej prowincji dotkniętej bandyckimi napadami. W czasie swojej posługi Kasper mocno naraził się karbonariuszom, których zwalczał. Oskarżano go nawet przed papieżem. Reakcję papieża Leona XII, który w rezultacie pomówień wycofał udzielone pełnomocnictwa i gotów był rozwiązać założoną przez Kaspra kongregację, zniósł z pokorą i w rezultacie niebawem mógł znowu podjąć przerwaną działalność. 15 sierpnia 1825 r. papież zorientował się, że oskarżenia skierowane przeciwko Kasprowi były fałszywe. W lutym następnego roku chciał go nominować na biskupa, internuncjusza w Brazylii, ale Kasper odmówił przyjęcia tej godności. Pozostał w Rzymie i pracował w Kongregacji Rozkrzewiania Wiary, a w październiku 1826 r. wrócił do pracy w swoim zgromadzeniu. W 1834 r. pomógł św. Marii de Mattias założyć Zgromadzenie Sióstr Adoratorek Krwi Chrystusa.
W dwa lata później był już tak wyczerpany, że musiał zmniejszyć swoją aktywność. Jednak gdy w grudniu 1837 r. dowiedział się, że w Rzymie wybuchła epidemia cholery, pośpieszył do miasta, by nieść posługę kapłańską wśród umierających na ulicach. Wygłaszał dla nich ostatnie nauki rekolekcyjne. Gdy sam zachorował, 27 grudnia 1837 r. w Albano otrzymał sakrament namaszczenia chorych, a dzień później zmarł. Pochowano go w kościele San Paolo w Albano. Beatyfikował go w bazylice św. Piotra w Rzymie papież Pius X dnia 18 grudnia 1904 r., a kanonizował w pięćdziesiąt lat później papież Pius XII.
Święty Kasper uznawany jest za jednego z patronów osób cierpiących na choroby nowotworowe.
ŚW. JANA KANTEGO, PREZBITERA
Tylko Bóg był w jego sercu i na jego ustach
W 1421 r. na prośbę bożogrobców z Miechowa Akademia Krakowska wysłała Jana Kantego w charakterze kierownika do tamtejszej szkoły klasztornej. Spędził tam osiem lat (1421-1429). Zadaniem szkoły było przede wszystkim kształcenie kleryków zakonnych. Wolny czas Jan spędzał na przepisywaniu rękopisów, które były mu potrzebne do wykładów. Wśród zachowanych kopii są pisma Ojców Kościoła, św. Augustyna, św. Tomasza, a także Arystotelesa. W Miechowie Jan Kanty pełnił równocześnie obowiązki kaznodziei przy kościele klasztornym. Musiał również interesować się w pewnej mierze muzyką, gdyż odnaleziono drobne fragmenty zapisów pieśni dwugłosowych, skreślonych jego ręką.
W roku 1429 zwolniło się miejsce w jednym z kolegiów Akademii Krakowskiej. Przyjaciele natychmiast zawiadomili o tym Jana i sprowadzili go do Krakowa. Kolegium dawało pewną stabilizację – zapewniało bowiem utrzymanie i mieszkanie. Profesorowie w kolegiach mieszkali razem i wiedli życie na wzór zakonny. W początkach Uniwersytetu tych kolegiów było niewiele i były bardzo małe. Dlatego niełatwo było w nich o miejsce.
Gdy tylko Jan wrócił do Krakowa, objął wykłady na wydziale filozoficznym. Równocześnie jednak zaczął studiować teologię (miał wówczas już ok. 40 lat). Jednocześnie jako profesor wykładał traktaty, które przypadły mu – ówczesnym zwyczajem – przez losowanie. Z nielicznych zapisków wiemy, że komentował logikę, potem fizykę i ekonomię Arystotelesa. Na tym wydziale piastował także urząd dziekański w półroczach zimowych: 1432/1433, 1437/1438 oraz w półroczu letnim 1438. Od roku 1434 sprawował także urząd rektora Kolegium Większego.
W roku 1439 zdobył tytuł bakałarza z teologii. Pod kierunkiem swojego mistrza studiował Pismo święte, potem cztery księgi Piotra Lombarda, wreszcie teologię ścisłą. Co pewien czas trzeba było zdawać egzaminy, brać udział w dysputach, mówić kazania i prowadzić ćwiczenia. Ponieważ Jan był równocześnie profesorem filozofii, dziekanem i rektorem Kolegium Większego, nie dziw, że jego studia teologiczne wydłużyły się aż do 13 lat. Dopiero w roku 1443 uzyskał tytuł magistra teologii, który był wówczas jednoznaczny z doktoratem.
W roku 1439 został kanonikiem i kantorem kapituły św. Floriana w Krakowie oraz proboszczem w Olkuszu. Nie był jednak w stanie pogodzić obowiązków duszpasterskich i uniwersyteckich. Po kilku miesiącach zrzekł się probostwa w Olkuszu. Hagiografowie zgodnie podkreślają, że beż żalu zrezygnował ze sporych dochodów. Fakt, że został wybrany na kantora, świadczy, że musiał znać się na muzyce. Urząd ten nakładał bowiem obowiązek opieki nad muzyką i śpiewem liturgicznym.
Po uzyskaniu stopnia magistra (mistrza) teologii w roku 1443 Jan Kanty poświęcił się do końca życia wykładom z tej dziedziny. Pośród tych rozlicznych zajęć Jan znajdował jeszcze czas na przepisywanie manuskryptów. Jego rękopisy liczą łącznie ponad 18 000 stron. Biblioteka Jagiellońska przechowuje je w 15 grubych tomach. Część z nich znajduje się w Bibliotece Watykańskiej. Własnoręcznie przepisał 26 kodeksów. Zapewne sprzedawał je nie tyle na swoje utrzymanie, gdyż miał je wystarczające, ile raczej na dzieła miłosierdzia i na pielgrzymki. Jest rzeczą pewną, że w roku 1450 udał się do Rzymu, aby uczestniczyć w roku świętym i uzyskać odpust jubileuszowy. Prawdopodobnie do Rzymu pielgrzymował więcej razy, aby w ten sposób okazać swoje przywiązanie do Kościoła i uzyskać odpusty. Dyskusyjna jest natomiast pielgrzymka do Ziemi Świętej, o której piszą niektórzy biografowie. Niewykluczone, że Jan Kanty pielgrzymował nie do grobu świętego, ale do jego kopii w miechowskim kościele bożogrobców.
Był człowiekiem żywej wiary i głębokiej pobożności. Słynął z wielkiego miłosierdzia. Nie mogąc zaradzić nędzy, wyzbył się nawet własnego odzienia i obuwia. Wielokrotne dzielił się posiłkiem z biednymi. Legenda mówi, że zdarzało się, iż wiktuały dane potrzebującemu bliźniemu w cudowny sposób odnawiały się na talerzu Jana. Będąc rektorem Akademii, zapoczątkował tradycję odkładania ze stołu profesorów części pożywienia codziennie dla jednego biednego. Dbał także o ubogich studentów, których wspomagał z własnych, skromnych zasobów. Przez całe życie nie zaniechał działalności duszpasterskiej. Wiemy, że krzewił kult eucharystyczny i zachęcał do częstego przyjmowania Komunii świętej, a wiele czasu poświęcał pracy w konfesjonale.
Pomimo bardzo pracowitego i pokutnego życia, jakie Jan prowadził, dożył 83 lat. Zmarł w Krakowie 24 grudnia 1473 r. Istniało tak powszechne przekonanie o jego świętości, że od razu pochowano go w kościele św. Anny pod amboną. W 1621 r. synod biskupów w Piotrkowie wniósł prośbę do Stolicy Apostolskiej o rozpoczęcie procesu kanonicznego. Prace przygotowawcze rozpoczęto w roku 1628. W roku 1625 napisano życiorys Jana. Dla kanonizacji przygotowano jeszcze jeden żywot, według schematu przysłanego kwestionariusza. Beatyfikacja nastąpiła 27 września 1680 r. Dokonał jej papież bł. Innocenty XI. Kanonizacji – łącznie ze św. Józefem Kalasantym – dokonał Klemens XIII 16 lipca 1767 r.
Kult św. Jana Kantego jest do dnia dzisiejszego żywy. Jest on bowiem czczony przede wszystkim jako patron uczącej się i studiującej młodzieży. Poświęcił jej przecież prawie całe swoje życie, aż 55 lat profesury. Jest także patronem Polski, archidiecezji krakowskiej i Krakowa; profesorów, szkół katolickich i „Caritasu”.
W ikonografii św. Jan przedstawiany jest w todze profesorskiej. Często w ręku ma krzyż. Bywa ukazywany w otoczeniu studentów lub ubogich. Jego atrybutami są: scalony dzbanek, obuwie, które daje ubogiemu, pieniądze wręczane zbójcom, różaniec.
https://www.youtube.com/watch?
https://www.youtube.com/watch?
https://www.youtube.com/watch?
https://www.youtube.com/watch?
https://www.youtube.com/watch?
kliknąć i każde zdjęcie się powiększy * Rtęć, ołów i azotan strontu w tabletkach z jodkiem potasu!!!!
badania tabletek wykazały obecność trujących metali ciężkich w składzie. J. Kuśpit mówi również o innych wydarzeniach wokół całej akcji tabletkowej.
Lisicki: Żeby przepraszać muzułmanów za wyprawy krzyżowe, to trzeba nie znać historii Kościoła
Co wspólnego mają Baltic Pipe i Leszek Miller?
Ujawniamy: RNA (mRNA) koduje ludzkie DNA. Jest to „klucz” do manipulowania ludzkim genomem!
Politycy zadłużyli Polskę na 100 lat
badania tabletek wykazały obecność trujących metali ciężkich w składzie. J. Kuśpit mówi również o innych wydarzeniach wokół całej akcji tabletkowej.
Tak wczoraj Ukraina w której rzekomo toczy się „wojna” tak ludzie świętowali dzień bandery. 18 sekund
Duże zmiany w przeglądach od 1 listopada – wchodzi mega bubel!
Manipulacje koncernów farmaceutycznych wychodzą na jaw! I kto tu jest szurem? 10 minut
|
|
|
Kilka dni temu informowałem Państwa o tym, że Rafał Trzaskowski przegrał z nami w sądzie, gdyż próbował zakazać nam organizacji legalnego zgromadzenia publicznego w ruchliwym miejscu w pobliżu Urzędu Miasta Warszawa. Co więcej, Trzaskowski złożył zażalenie od wyroku, ale sąd apelacyjny podtrzymał stanowisko sądu pierwszej instancji i potwierdził nasze prawo do organizacji akcji z użyciem furgonetki w tym miejscu.
Prawomocny wyrok sądu został jednak zignorowany!
Gdy nasz kierowca Jan podjechał furgonetką na miejsce, w którym chcieliśmy przeprowadzić zgromadzenie, okazało się, że straż miejska ustawiła tam metalowe zapory specjalnie po to, aby uniemożliwić zaparkowanie naszej furgonetki. Co więcej, publicznego terenu (!) pilnowała grupa umundurowanych strażników, którzy zablokowali Janowi możliwość przeprowadzenia zgromadzenia. Funkcjonariusze argumentowali, że nasza akcja nie może się odbyć ze względów „bezpieczeństwa”. Tego samego argumentu, tj. rzekomego „zagrożenia bezpieczeństwa” używał Rafał Trzaskowski, gdy wydał zakaz organizacji naszej kampanii, uchylony potem przez sąd.
W całej tej sytuacji nie chodzi o bezpieczeństwo, tylko o cenzurę i zablokowanie prezentacji w przestrzeni publicznej treści, które są niewygodne dla Rafała Trzaskowskiego i jego urzędników. Akcje organizowane przez naszych wolontariuszy zawsze są pokojowe. Tego samego nie da się powiedzieć o działalności wspieranych przez władze Warszawy aktywistów LGBT i powiązanych z nimi bojówek.
Dwukrotnie na ulicach stolicy palono nasze furgonetki, narażając przy tym życie osób postronnych. Przejazd naszych pojazdów regularnie jest blokowany, a aktywiści LGBT tamują ruch na głównych ulicach i torowiskach miasta, stwarzając przy tym zagrożenie. Kierowcy naszych furgonetek w biały dzień zostali napadnięci. Osoby, które napadły na naszych wolontariuszy, brały udział w specjalnym szkoleniu sfinansowanym przez Urząd Miasta Warszawa z zakresu metod działania organizacji anarchistycznych służących do wywoływania zamieszek, starć z policją, siłowego rozbijania legalnych zgromadzeń lub blokowania ruchu miejskiego. W mediach społecznościowych aktywiści LGBT nawołują do kolejnych aktów przemocy wobec naszych wolontariuszy, podżegają też do mordowania działaczy naszej Fundacji oraz do zamachów terrorystycznych na nasze biuro.
W tej sytuacji Rafał Trzaskowski twierdzi, że to nasza furgonetka, ujawniająca cele tzw. „edukacji seksualnej” LGBT forsowanej w warszawskich szkołach, stanowi zagrożenie… Trudno chyba o większy absurd i hipokryzję.
Tego typu działania, połączone z agresją i terrorem, mają na celu zmuszenie nas do zaprzestania informowania Polaków o zagrożeniach związanych z „edukacją seksualną” ich dzieci. Większość naszego społeczeństwa nie ma pojęcia, jak taka „edukacja” wygląda w praktyce i czym grozi. Proszę tylko spojrzeć.
Jedną z największych w Polsce grup tzw. „edukatorów seksualnych” jest działająca w Warszawie Grupa Ponton. Jej aktywiści nie tylko wchodzą do szkół, aby tam organizować lekcje i warsztaty, ale działają także w internecie, gdzie na popularnych wśród dzieci i młodzieży portalach społecznościowych prowadzą swoje kanały. Wiedzą Państwo jakie treści tam umieszczają?
Oswajają uczniów z obrzydliwymi praktykami takimi jak wkładanie ręki do odbytu drugiej osoby lub lizanie go. Opisy są niezwykle wulgarne i nie nadają się, aby je zacytować. Treści te są jednak dostępne bez żadnych ograniczeń dla każdego, w szczególności dzieci i młodzieży, do których za wszelką cenę chcą docierać „edukatorzy seksualni”. To nie wszystko. Grupa Ponton pozytywnie wypowiada się także na temat oglądania pornografii, a także otwarcie zachęca do posiadania związków seksualnych z wieloma partnerami jednocześnie. Jak piszą w swoim przekazie do młodzieży aktywiści Pontonu:
„Monogamia nie jest jedyną właściwą formą związku!”
Wskazują przy tym, że związki poligamiczne z więcej niż jedną osobą, bycie w wielu związkach w tym samym czasie ze świadomością wszystkich zaangażowanych osób oraz współżycie poza związkiem, to całkowicie normalne i moralnie właściwe praktyki.
W ten sposób promuje się wśród młodych Polaków skrajną rozwiązłość i niszczy fundamenty moralne, na których powinno opierać się nasze społeczeństwo. Skoro nieformalny związek z kilkoma osobami różnej płci jednocześnie jest afirmowanym i publicznie promowanym stylem życia, to nie będą powstawać w Polsce kolejne stabilne, nierozerwalne, otwarte na dzieci i odpowiedzialne małżeństwa. Promocja tzw. „edukacji seksualnej”, czyli innymi słowy skrajnej deprawacji, oznacza zagładę naszego narodu i destrukcję zasad, na których jeszcze trzyma się nasze społeczeństwo pod naporem cywilizacji śmierci.
Większość Polaków w ogóle nie zdaje sobie sprawy z tego, czym w istocie jest „edukacja seksualna” i jakie treści w jej ramach przekazywane są dzieciom i młodzieży. Dzięki niewiedzy i brakowi świadomości, rozmaici „edukatorzy” oraz powiązani z nimi aktywiści LGBT wchodzą do szkół oraz tworzą kolejne strony w internecie wyświetlające się na ekranach uczniów. Korzystają przy tym z przychylności i wsparcia polityków, szczególnie prezydentów dużych miast.
Rządzona przez Rafała Trzaskowskiego Warszawa jako pierwsze miasto w Polsce przyjęła tzw. „Kartę LGBT+”, czyli dokument, który zobowiązuje do wdrożenia „edukacji seksualnej” zgodnej ze Standardami Edukacji Seksualnej WHO. Właśnie tym zajmują się liczne organizacje takie jak Grupa Ponton. Podobna sytuacja jest także w innych rejonach kraju, przede wszystkim w Poznaniu, Wrocławiu i Gdańsku. Prezydenci tych miast otwarcie wspierają „edukatorów seksualnych” i podobnie jak Rafał Trzaskowski utrudniają naszej Fundacji docieranie do Polaków z prawdą o zagrożeniu.
Pomimo prześladowań, cenzury i ataków, nie zamierzamy się poddać. Stawką naszej walki są polskie dzieci i przyszłość naszego kraju. Musimy obronić młodzież przed deprawatorami poprzez kształtowanie sumień i świadomości dorosłych oraz mobilizację kolejnych osób do działania. W najbliższym czasie zamierzamy przeprowadzić kolejne akcje informacyjne, m.in. w Warszawie w pobliżu stołecznego Ratusza, a także we Wrocławiu, w Poznaniu, Gdańsku, Krakowie, Olsztynie, Szczecinie, Toruniu, Bydgoszczy, Ełku, Elblągu, Słupsku oraz w szeregu innych, mniejszych miejscowości. Potrzebujemy na ten cel ok. 11 000 zł. |
|
Wielu osobom zależy na tym, aby zablokować nasze działania i uniemożliwić dotarcie do Polaków z prawdą o „edukacji seksualnej”. Politycy, samorządowcy i podlegli im urzędnicy działają wspólnie z dużymi korporacjami medialnymi, aby zagłuszyć prawdę i utrzymywać społeczeństwo w bierności i nieświadomości. Dzięki temu „edukatorzy seksualni” mają otwartą drogę do szkół oraz ekranów smartfonów dzieci. Aby to zmienić musimy organizować kolejne, niezależne akcje informacyjne, których zasięgi zależą od zaangażowania naszych wolontariuszy oraz wsparcia Darczyńców.
Dlatego zwracam się do Państwa z prośbą o przekazanie 35 zł, 70 zł, 140 zł, lub dowolnej innej kwoty, na organizację kolejnych akcji, za pomocą których będziemy uświadamiali Polakom czym jest „edukacja seksualna” ich dzieci i jak ogromne niesie ze sobą zagrożenia.
Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 |
Nie możemy dać się wypchnąć z przestrzeni publicznej i pozostawić deprawatorom swobody działania. Polacy muszą reagować i chronić swoje dzieci. Aby było to możliwe, muszą mieć przede wszystkim świadomość zagrożenia.
Kształtowaniu tej świadomości służą nasze akcje. Dlatego raz jeszcze proszę Państwa o ich wsparcie, co umożliwi zwiększenie zasięgów i dotarcie do kolejnych osób.
|
|
PS: Do powodzenia naszych akcji w sposób szczególny przyczyniają się Patroni naszej Fundacji, czyli osoby regularnie wspierające nas finansowo. Więcej o naszym programie patronackim w linku. |
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
Ks. Ludwik Chiavarino. NAJWIĘKSZY SKARB czyli codzienna M S Z A Ś W I Ę T A
- Dar najpiękniejszy – kliknj
-
Dar najpiękniejszyCzy chcecie, najmilsi, abym wam ofiarował piękny dar? Nie wątpię, że tak; a więc czytajcie uważnie tę moją książeczkę, a dam; wam poznać skarb wielkiej ceny, wartości niezrównanej, który przewyższa wszelki dar. Opowiadają, że Karol IX, król francuski posiadał perłę drogocenną, rzadkiej piękności, na której kazał, wyryć następujące słowa: „Kto mnie posiada, nie zazna ubóstwa”… A więc uczcie się poznawać ten wielki skarb, który chcę wam ofiarować i jeśli będziecie się nim posługiwać, nie będziecie nigdy w tym życiu ubodzy w zasługi i w łaskę a w przyszłym życiu posiądziecie niebo i to bez wątpienia. Albowiem chcę wam podarować ni mniej, ni więcej, tylko Jezusa, Jego Ciało, Jego Krew, Jego Duszę, Jego Bóstwo, zasługi Jego Męki, Śmierci i Odkupienia.Skąd wezmę te dary tak piękne? Wezmę je tam, gdzie się rzeczywiście znajdują, to jest we Mszy świętej.Tak, we Mszy św. pod postaciami chleba i wina jest cały Jezus, żywy, prawdziwy, rzeczywisty, istotny, ten sam, co się narodził w stajence w Betlejem, co umarł na Krzyżu i króluje w niebie, to jest z Ciałem, Krwią, Duszą, Bóstwem, jak to określił św. Sobór Trydencki i jak nas uczy Pismo św. Także w każdej Mszy św. Jezus ponownie rodzi się na ołtarzu w rękach kapłana i niekrwawo, to jest bez rozlania krwi, ale rzeczywiście ofiaruje się za nas, aby oddać Ojcu w naszym imieniu należny Mu hołd, wyjednać nam przebaczenie grzechów, jeśli za nie żałujemy, spłacić z naszym współudziałem długi nasze, zaciągnięte w stosunku do Boga i uzyskać dla nas wszelkie łaski, jednym słowem przychodzi na ołtarz, aby udzielić nam owoców Męki i Śmierci Swojej. Wątpił o tej prawdzie jeden człowiek, a spotkawszy pewnego dnia Bł. Jana z Mantowy, zapytał go, jakże to być może, aby słowa kapłana miały taką siłę, aby przemienić mogły istotę chleba i istotę wina w Ciało i Krew Chrystusa Pana. „Chodź”, rzekł Bł. Jan i zaprowadził go do fontanny, a zaczerpnąwszy szklankę wody, dał mu ją do picia. Zdziwił się ów człowiek, widząc, że woda zamieniła się w wino, i gdy wypił, wyznał, iż w życiu swoim jeszcze nie kosztował tak wyśmienitego wina. Wtenczas rzekł Święty: „Jeśli za moim pośrednictwem, choć jestem człowiekiem tak marnym, mocą Boską woda zamieniła się w wino, tym więcej powinieneś wierzyć, że za pośrednictwem słów kapłana, które są słowami Boskimi, chleb i wino zamieniają się w Ciało i KrewPana Jezusa!”. To wystarczyło, by nawrócić tego człowieka, który uwierzył i uczynił pokutę za swój grzech. To samo i ja wam mówię: jeśli Bóg może czynić tyle cudów, dlaczego nie mógłby uczynić i tego, aby być rzeczywiście obecnym we Mszy św.? Nie wątpmy o tej prawdzie. Bóg może wszystko i codziennie w każdej Mszy św., za pośrednictwem kapłana czyni ten cud wielki.
Odpowiedź ks. Dominika Chmielewskiego na krążące w internecie zarzuty o rzekome „herezje”
Ks. Dominik pisze: „Kochani moi, w ostatnim czasie jesteśmy świadkami ataku medialnego na mnie jako kapłana, który wyrasta w oczach niektórych mediów na czołowego heretyka w Polsce, a ruch Wojowników Maryi na rodzącą się niebezpieczną sektę w Kościele. Zdaję sobie sprawę z tego, że moje niektóre wypowiedzi wyciągnięte z kontekstu mogą być rozumiane przez niektórych jako kontrowersyjne, dzieje się tak jednak tylko wtedy, gdy nie bierze się pod uwagę całości mojego nauczania. W tym liście chciałbym odpowiedzieć na większość zarzutów stawianych mi przez teologów i publicystów.”
Ks. Dominik udzielił obszernej odpowiedzi na zarzuty, jakie w ostatnich tygodniach postawiono mu przede wszystkim w prasie związanej z tzw. katolicyzmem otwartym. Artykuły krytyczne wobec nauczania ks. Dominika Chmielewskiego prezentowali między innymi red. Tomasz Terlikowski i red. Monika Białkowska, bazując dość obszernie na artykule o. Sebastiana Wiśniewskiego OMI opublikowanego w 2021 roku na łamach magazynu „Polonia Sacra”
Zarzuty dotyczyły rozmaitych elementów nauczania ks. Dominika Chmielewskiego SDB. Wskazywano między innymi na „nadmierne” skupieni kapłana na wątkach apokaliptycznych; „straszenie” piekłem i wiecznym potępieniem; przekraczający zdrową miarę maksymalizm maryjny; nadmierne inklinacje w kierunku demonologii; gnostyckie z ducha absolutyzowanie siły zła; tworzenie „sekty” i inne
Kapłan potraktował sprawę z należytą powagą i opublikował w sieci 20-stronicową odpowiedź na stawiane mu zarzuty. Ks. Dominik Chmielewski w pierwszej części wskazuje, że jego adwersarze niejednokrotnie wyrywali słowa z kontekstu, często w stopniu karykaturalnym. W celnym passusie ks. Chmielewski pokazał, że gdyby analogiczną metodę zastosować na przykład wobec Sługi Bożego abp. Fultona Sheena, to należałoby go oskarżyć o fałszywą apokaliptykę, ekskluzywizm soteriologiczny i maksymalizm mariologiczny. Takie wnioski byłyby jednak całkowicie błędne, bo oparte na intelektualnej manipulacji. Ks. Chmielewski dowodzi, że bardzo często pada ofiarą takiego właśnie z gruntu nieuczciwego podejścia egzegetycznego.
Salezjanin zwrócił też uwagę, że jego homilie często pojawiają się w sieci poza jego oficjalnym kanałem, gdzie bywają pocięte oraz nadaje się im sensacyjne tytuły, które nie odpowiadają treści samej homilii. Wskazał też, że na rozmaitych kanałach jest swoista nadreprezentacja kopiowania tych jego kazań, które dotyczą „gorących” wątków, takich jak Apokalipsa, piekło czy demony, a to może budzić fałszywe wrażenie, jakoby zajmował się tylko tym. Podkreślił, że jedynym oficjalnym źródłem jego kazań jest kanał na YouTube o nazwie „Kecharitomene”
Ks. Dominik Chmielewski przyznał, że na przestrzeni lat zdarzało mu się wygłaszać słowa nieprecyzyjne czy momentami błędne, ale gdy tylko zostało to mu wskazywane, dokonywał stosownej korekty. Dotyczy to na przykład kilku stwierdzeń zawartych w pierwszych wydaniach jego książki „Kecharitomene”, później zmienionych. Kapłan odwołał się też do opinii teologicznej ks. prof. Roberta Skrzypczaka, który uznał wspomnianą publikację – w skorygowanej wersji – za bardzo pożyteczną duchowo.
Wreszcie salezjanin udzielił odpowiedzi na kilkadziesiąt konkretnych zarzutów. Znaczna część jego odpowiedzi wydaje się być w pełni zadowalająca, a niektóre wymagają być może dalszej dyskusji teologicznej; ks. Chmielewski pokazuje jednak, że nawet jeżeli kilka punktów pozostaje kontrowersyjnych, to opierał się zawsze na jakichś źródłach i jest gotów do przyjęcia takich rozwiązań, jakie dyktuje w danej sprawie autorytet Kościoła katolickiego. Cała odpowiedź kapłana jest nacechowana pokorą wobec Tradycji i Magisterium Kościoła.
Poniżej kilka fragmentów odpowiedzi ks. Dominika Chmielewskiego
Oto ciekawa uwaga metodologiczna związana z postacią abp. Fultona Sheena:
„Zarówno w konferencjach jak i książce Kecharitomene używam języka kaznodziejskiego, odwołując się często do metafor i porównań. Książka nie jest traktatem teologicznym, ani tym bardziej pracą naukową. Dlatego należy oceniać ją właśnie w tym kluczu. Jeśli chcielibyśmy z taką pieczołowitością, a jednocześnie wybiórczością podchodzić do kazań,konferencji duchowych, czy wypowiedzi medialnych, to musielibyśmy poddać weryfikacji większość z kaznodziejów. Podam tylko jeden przykład. Abp. Fulton Sheen w książce Komunizm i sumienie Zachodu pisze: „Obecnie żyjemy w godzinie zła. Chociaż bowiem do dobra należy dzień, zło ma swoją godzinę. Nasz Pan, Jezus Chrystus, zapowiedział to w chwili, gdy Judasz przyszedł do Ogrodu Oliwnego: «To jest wasza godzina i panowanie ciemności» (Łk 22, 53). W tej godzinie zło może tylko zgasić światła nad światem – ale może to zrobić. Skoro zatem żyjemy w godzinie zła, jak inaczej mamy przezwyciężyć ducha Szatana,jeśli nie mocą Kobiety, której Wszechmocny Bóg dał nakaz zmiażdżenia głowy węża?” (s. 311). Z tego fragmentu można wyciągnąć wniosek, że abp. Sheen ulega herezji manicheizmu, ponieważ dzieli wyraźnie rzeczywistość na dobrą i złą, i choć do zła należy tylko jedna godzina, to jest ono jakąś siłą, która jest wyraźnie przeciwstawiona dobru. Mało tego, Sługa Boży abp. Sheen podważa zbawcze dzieło Chrystusa, który nie zwyciężył Szatana, ale dokona się ono mocą Kobiety, czyli Maryi, która zdeptała głowę węża. Mamy więc tutaj fałszywą apokaliptykę, ekskluzywizm soteriologiczny i maksymalizm mariologiczny. Jeśli ktoś dochodzi do takich wniosków po lekturze tego fragmentu, to zupełnie nie rozumie ani języka biblijnego, ani specyfiki przekazu kaznodziejskiego, a dodatkowo wyrywa jedno zdanie z całości kontekstu wypowiedzi. Chyba nikt rozsądny nie oskarży abp. Sheena o wszystkie te herezje”.
W innym miejscu odpowiada na przykład na zarzut, jakoby twierdził, iż modlitwą różańcową można fizycznie zamordować szatana.
Zarzut 4: „Idea «uśmiercenia» diabła za pomocą różańca, o ile nie jest figurą retoryczną, to jest sprzeczna z nauką Kościoła na temat nieśmiertelności istot duchowych”
Odpowiedź ks. Dominika Chmielewskiego: „Aż trudno uwierzyć, iż twórcy zarzutu postawili taki zarzut. Jest oczywiste, że to figura retoryczna. „Idę strzelać do szatana” – mówił św. Maksymilian Kolbe, biorąc różaniec do ręki, i to oczywiście też jest metafora. Modlitwa „musi być wypowiedziana z takim zaangażowaniem, z taką wiarą, nadzieją i miłością, aby zadawała śmiertelny cios szatanowi. Jeśli umiesz właśnie tak odmawiać Różaniec, to naprawdę staje się on śmiercionośną bronią przeciwko diabłu i całemu piekłu. Taka modlitwa naprawdę staje się czymś, co pęta go na całą wieczność, czymś, co zniszczy każde jego dzieło w Twoim życiu, w Twoim małżeństwie, w Twojej rodzinie. Dlatego nie zniechęcaj się, ale wkładaj całe swoje serce w każdy Różaniec” (s. 42). Widzimy więc, że chodzi o „uśmiercenie” dzieła”.
Kapłan odniósł się również do kwestii pandemii.
Zarzut 18, że moje głoszenia w trakcie pandemii, rzekomo podsycającego lęki u ludzi.
Odpowiedź: „To właśnie nauczanie o mocy Eucharystii, o mocy Jezusa Chrystusa Uzdrowiciela dawało tak wielu ludziom nadzieję i wiarę w tych trudnych czasach, które dla wielu były rzeczywiście osobistą apokalipsą. Wystarczy przesłuchać moje najbardziej znane kazanie z tego czasu: „Koronuj Jezusa, a nie wirusa”.
Za: pch.24
*****
Krótkie dopowiedzenie w kontekście tematu błogosławieństw i przekleństw
Pozwólcie Kochani, że jeszcze krótkie dopowiedzenie w kontekście tematu Błogosławieństw i przekleństw, które przekazują doświadczeni egzorcyści i teolodzy katolickiej ortodoksji, w kontekście odpowiedzi na zarzuty rzekomego myślenia magicznego u ks. Dominika+
Ks. Prof. hab. Aleksander Posacki: „Wielu ludzi, nie wykluczając osób wierzących, a nawet duchownych, kwestionuje istnienie magii z jej realnymi skutkami. Sądzą oni, że mają do czynienia z zabawą lub przesądami. Tymczasem realizm magii jest potwierdzony tekstami Biblii (mówi o klątwie około 125 razy) i opinią ojców Kościoła. Na jej istnienie wskazują powszechne doświadczenia wielu ludów i narodów. (…) Przekleństwo czy klątwa, które są najczęściej spotykane w czarnej magii, należą do form maleficium. W klątwie, będącej magią słowa, chodzi o czynienie zła na zasadzie złej intencji, wzmocnionej przez działanie sił ciemności, często przypieczętowanej symbolicznym rytuałem. Niekiedy wystarczy jednak sama zła intencja, zła myśl, złe spojrzenie, złe słowo. Niepotrzebny staje się obrzęd.
Właściwe myślenie o magii, a więc pogłębione teologicznie, przyjmuje (zgodnie z Objawieniem i tradycją chrześcijańską) istnienie jej, uwzględnia zło oraz grzeszność człowieka, a także duchowe i psychofizyczne niebezpieczeństwa z tego wynikające. Takie rozumowanie nie jest wyrazem naiwności czy urojeń psychopatologicznych, co chce nam dziś wmawiać psychiatria i psychologia, które ciągle przyjmują materialistyczne założenia, pochodzące jeszcze z oświecenia. Z teologicznego punktu widzenia magia nie jest przesądem w znaczeniu oświeceniowym, ale zabobonem w sensie teologicznym, czyli źle zorientowaną religijnością, fałszywym kultem, grzechem idolatrii (św. Tomasz z Akwinu). (…) Niebezpieczeństwo magii przez lata było zamazywane najpierw przez ideologię komunistyczną, a obecnie przez relatywizm, głoszący względny charakter prawdy. Magii nie traktuje się poważnie. Stała się tematem szyderczo wyśmiewanym lub zwyczajnie wypartym ze zbiorowej świadomości.
Tymczasem czynienie zła drugiemu poprzez magię jest możliwe. Zwracał na to uwagę już św. Tomasz z Akwinu. W nauczaniu Kościoła maleficium zostało sklasyfikowane w kategoriach grzechu ciężkiego. Klątwa, przeklinanie, przekleństwo są związane z magią słowa, jego nadużyciem. Czarna magia i klątwa obejmują także grzechy języka. Słowo może ranić, nieraz bardzo głęboko. Dzieje się tak, gdy kogoś się obraża, poniża, zniesławia, obmawia, szerzy plotki. Pod wpływem słowa można ciężko zachorować, popaść w depresję, a nawet umrzeć. W ten sposób narusza się piąte i ósme przykazanie Dekalogu, a przede wszystkim występuje się przeciw przykazaniu miłości Boga i bliźniego.
Ks. Edmund Szaniawski, jeden z najbardziej znanych i cenionych polskich egzorcystów komentuje w podobnym tonie: „ Wielokrotnie spotykałem osoby, które były ofiarami przekleństw albo rytuału czarnej magii. Przeklinanie to nie tylko rzucanie wulgarnym, brzydkim słowem. Wypowiedziane z nienawiścią słowo nieczyste staje się przekleństwem. Klątwa związana jest ze złym życzeniem, to jest słowo, które ma zaszkodzić drugiemu człowiekowi. Klątwa i złorzeczenie nie jest tym samym. Złorzeczyć, to źle komuś życzyć, żeby np.: nie dojechał do pracy, nie udała się inwestycja, aby spalił się budynek. Tak jak słowo Boga ma moc stwórczą – Bóg poprzez nie stworzył niebiosa, świat, człowieka, Jezus nim uzdrawiał – tak samo słowo człowieka może mieć moc budowania dobra czy ukojenia. Zarówno może być ono nośnikiem dobra płynącego z głębi serca, jak i przekaźnikiem zła, kiedy nosimy w sobie gniew, nienawiść, zazdrość mogące szkodzić drugiemu człowiekowi. Jeżeli człowiek, który źle życzy, rzuca klątwę, jest w stanie grzechu, nie ma więzi z Bogiem, ma w sercu zło, nienawiść, zazdrość, to wtedy otwiera się na moc demonów. Jego słowo jest spotęgowane siłami demonicznymi. Szatan podpowiada, żeby coś złego uczynić, zaszkodzić drugiemu. Wyraźnie to widać w czarnej magii. Natomiast jeśli człowiek, na którego została rzucona klątwa, nie jest w stanie łaski uświęcającej, nie ma ochrony od Pana Boga, to uderzenie może być druzgocące. Włoski egzorcysta Raul Salvucci porównał stan wewnętrzny człowieka co do ochrony przed przekleństwami do trzech przedmiotów: płyty metalowej, drewnianej deski i gąbki. Jeśli wodę wyleje się na metalową płytę, ona nie wsiąknie, na deskę – częściowo, na gąbkę – bardzo mocno. Serce osoby zjednoczonej z Panem Bogiem to płyta metalowa, zaś gąbka to serce, w które bardzo szybko wsiąka zło płynące od wróżki, uzdrowiciela czy maga. Dlatego tak ważne są życie wiarą, w przyjaźni z Bogiem i prośba o ochronę Boga, Matkę Bożą i aniołów.
Ks. Dr Marian Piątkowski nestor polskich egzorcystów: „Przeklinanie w złości (jest nie tylko grzechem, ale wejściem w świat złego ducha. On uważa się wtedy za upoważnionego, by wyrządzić szkodę, nawet wtedy, gdy nie został wyraźnie wezwany. Szkoda może dotyczyć ciała, psychiki, mienia, relacji międzyludzkich, aż do opętania włącznie. Złe słowa i złe myśli skierowane ku komuś lub czemuś otwierają drogę działaniu złego ducha. Należałoby ten temat poruszać w kazaniach, katechezach, przypominać o wyznawaniu takich przekleństw w konfesjonale i traktować je tam poważnie. Skuteczność przekleństwa zależy najpierw od stopnia złej woli osoby przeklinającej, jeśli działa ona świadomie z autentyczną intencją przeklęcia, to znaczy z perfidią, okrucieństwem i bardzo głęboką nienawiścią, zwłaszcza jeśli istnieje też związek pokrewieństwa między przeklinającym a przeklinanym. Obrona przed skutkami przekleństwa jest podobna do obrony przed wszelkim działaniem złych duchów. Zatem mają tu zastosowanie wszystkie środki, jaki dysponują członkowie kościoła, a zwłaszcza egzorcyści w walce z szatanem. Najpierw, jednak jeśli to możliwe należy skłonić osobę, która rzuciła przekleństwo, by je wobec Pana Boga odwołała. Czasami się to udaje. Główny jednak ciężar obrony spoczywa na osobie doznającej działania złego ducha, a tylko 10% na egzorcyzmie. Jeżeli szukający pomocy wie, kto rzucił na niego przekleństwo, zwłaszcza jeśli swoją postawą i zachowaniem je sprowokował, winien to szczerze wyznać, odsłaniając pełny kontekst sytuacji. Jeżeli żyje w grzechu, powinien zerwać z nim i trwać w stanie łaski i prowadzić pełne zaangażowania życie chrześcijańskie. Bez zerwania z grzechem obrona przed skutkami przekleństwa będzie nieskuteczna, tak jak nieskuteczna jest obrona przed już wyraźnym opętaniem w takiej sytuacji. Najpotężniejszym środkiem obrony i uwolnienia jest częste korzystanie z sakramentów: pokuty i Eucharystii. Ważny jest też stopień wiary, wzmocniony pogłębianiem wiedzy religijnej oraz lekturą Pisma Świętego i słuchaniem Słowa Bożego. Nacisk na potrzebę osobistej modlitwy oraz modlitwy innych osób, zwłaszcza różańca, uciekania się o pomoc do Maryi i wstawiennictwa aniołów i świętych. ”
https://www.youtube.com/watch?
krótki film o składzie tabletek jodek potasu wysłuchać do końca
https://gloria.tv/user/ L9mqt4zNgX8X49fcKfReKbtj4
Szanowni Państwo,Prokuratura Europejska wszczęła dochodzenie w sprawie zakupu szczepionek na COVID-19. Dochodzenie jest konsekwencją podejrzeń, że Unia Europejska zakupiła ogromną liczbę szczepionek (w imieniu państw członkowskich) po zawyżonej cenie! Tłem tych podejrzeń jest osobiste prowadzenie negocjacji z Pfizerem przez Ursulę von der Leyen, która wbrew przyjętym praktykom i procedurom miała równoległe, nieoficjalne kontakty z kierownictwem Pfizera, a dokładnie z jego prezesem Albertem Bourlą. Należy zwrócić uwagę, że Unia Europejska zakontraktowała zakup 1,8 miliarda dawek od firmy Pfizer, natomiast wartość zamówienia wyniosła 35 miliardów euro. Według szacunków, pozwolenie szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen na samodzielne „negocjacje” ws. zakupu zawyżyło koszt poniesiony przez UE o ponad 7 miliardów euro! Przypomnijmy, że bohaterka tej historii jest znana z odmieniania słowa „praworządność” przez wszystkie przypadki! „Jest polski wątek tej sprawy, a mianowicie zobowiązanie rządu PiS do kupna 205 milionów dawek szczepionek przeciw covid-19, czyli ponad 5 dawek szczepionki na każdego obywatela w dowolnym wieku – którego koszt to 10-12 miliardów złotych! Na ten moment pan minister Niedzielski odmawia Pfizerowi zapłacenia 2 miliardów złotych, ale czym to się skończy? Czy Polska będzie musiała płacić te miliardy złotych koncernowi? Kto za to odpowie?” – pytał w Sejmie poseł Robert Winnicki, prezes Ruchu Narodowego. Sensacyjnym zwrotem w całej sprawie było jednoznaczne potwierdzenie przed komisją Parlamentu Europejskiego przez dyrektor Pfizera Janine Small, że w momencie wprowadzania do obrotu szczepionek na covid-19 Pfizer nie dysponował badaniami potwierdzającymi, że szczepionki powstrzymują transmisję wirusa. Politycy Konfederacji wskazywali na ten problem już na początku akcji szczepionkowej i spotykali się za to z masowymi atakami medialnymi i politycznymi. Jak wiemy, pandemia koronawirusa przyniosła koncernom lekowym gigantyczne, bezprecedensowe zyski. Obecnie wychodzi na jaw, mimo wciąż funkcjonującej m.in. w mediach społecznościowych cenzury, że sprzedawano szczepionki nieprzebadane; sprzedawano szczepionki po zawyżonych cenach i często w absurdalnych ilościach. A przede wszystkim sprzedawano szczepionki, za których działanie (lub brak działania) nikt nie wziął odpowiedzialności! Na całym świecie obowiązywały – i nadal obowiązują, w niektórych przypadkach – restrykcje ograniczające prawa osób, które nie podporządkowały się powszechnej narracji i nie przyjęły preparatów przeciw covid-19. Nauczyciele, mundurowi, lekarze i przedstawiciele innych zawodów spotykali się z szykanami, dyskryminacją, postępowaniami dyscyplinarnymi i zwolnieniami z pracy na podstawie forsowanego w mediach przekonania, że swoją postawą narażają innych na niebezpieczeństwo. Na jakiej podstawie politycy i dziennikarze korzystali z podobnego argumentu, skoro producent szczepionki obecnie dementuje istnienie stojących za nim podstaw naukowych? Również polski rząd wydawał dziesiątki milionów złotych na kampanie typu „Szczepimy się” i „Ostatnia prosta”, nie mając wówczas żadnych gwarancji od producentów co do skuteczności w zakresie blokowania transmisji koronawirusa. Żądamy rozliczenia afer covidowych i ujawnienia wszystkich manipulacji skierowanych przeciwko obywatelom! Stop segregacji sanitarnej! |
warto posłuchać 4 minuty……..
A przecież Pan Bóg ich wybrał, to powinni być wdzięczni Cudownemu Bogu i powinni być najbogatszym Narodem na świecie bez okradania, bo Bóg Wszechmogący by obdarował ich darmo bogactwami a wymaga tylko posłuszeństwa i przyjaźni z przyjciółmi i nic złego by nie uczynił Przyjaciołom.
krótki film o składzie tabletek jodek potasu wysłuchać do końca
Miesiąc z Maryją. Dzień 18.
Szczęść Boże,
dziś kolejny dzień modlitwy miesiąca z Maryją! Poniżej znajdziesz nabożeństwo na dzisiejszy dzień w formie nagrania.
|
||||
Autorami nagonki są dziennikarze współpracujący z mediami, którym trudno przypisać autentyczną troskę o czystość nauczania i przekaz depozytu wiary. To oni postanowili osądzić ks. Dominika i jego nauczanie w sposób, który daleki jest od drogi braterskiego, ewangelicznego upomnienia.
Fałszywe oskarżenia o tworzenie nowej sekty, demonizację rzeczywistości, uprawianie „teologii lęku” i wywoływanie zamętu wśród wiernych, to tylko niektóre z zarzutów podnoszonych przeciwko temu kapłanowi…
Ksiądz Dominik w tym czasie szczególnie potrzebuje wsparcia duchowego, dlatego zachęcamy, by wyrazem naszej pamięci i solidarności z kapłanem była modlitwa, która go umocni i pozwoli trwać w wierności powołaniu i misji kapłańskiej. |
||||
|
||||
Deklarację modlitwy można złożyć, podpisując list na stronie DuchaNieGas.pl. Zachęcamy szczególnie, z racji października, by była to „dziesiątka” Różańca świętego. Każdy list zostanie wydrukowany i wręczony ks. Dominikowi jako dowód wdzięczności za jego duszpasterski trud i duchową pomoc.
Każdy, kto poznał bliżej tego kapłana, wie, jak bardzo zależy mu na zbawieniu dusz. Wie też, jak wiele wyrzeczeń i przeciwności kosztuje go głoszenie prawdy.
Księże Dominiku, dziękujemy, że jesteś z nami, dziękujemy za Twoją posługę.
Dzisiaj my jesteśmy z Tobą – nie gaś ducha! |
||||
|
||||
Nabożeństwo 9 wtorków do Anioła Stróża – wtorek pierwszy
Ksiądz Marcello Stanzione, wybitny angelolog w swojej najnowszej książce „9 wtorków na cześć naszego Anioła Stróża” przypomina zapominane przez Kościół, wyjątkowe nabożeństwo do Anioła Stróża
Nabożeństwo 9 wtorków
Aby podziękować naszemu Aniołowi Stróżowi za wszystkie dobrodziejstwa, które nam wyświadczył, i z większą gorliwością prosić o Jego opiekę, proponujemy poświęcić mu dziewięć kolejnych wtorków, w czasie których będziemy się modlić i wzywać go z wdzięcznością i zaufaniem. Wtorek to dzień, który wielu katolików poświęca wspomnieniu aniołów (chociaż wielu innych woli poniedziałki), a dziewięć przywodzi na myśl liczbę chórów anielskich.
Zaleca się, aby dziewięć wtorków poprzedzało ważną datę:
- dzień urodzin, by dziękować Bogu za dar życia;
- ważną dla nas rocznicę na znak głębokiej wdzięczności Panu;
- szczególnie ważne wydarzenie, by powierzyć je Bogu przez naszego Anioła Stróża;
- osobistą lub rodzinną intencję, która jest bliska naszemu sercu, aby przeżyć ją w świetle wiary
W ten sposób przygotowujemy się do ważnego dnia z cenną pomocą naszego Anioła Stróża, którego – jak wiemy – jedynym celem jest nasze dobro na większą chwałę Boga. Można też wybrać dziewięć wtorków poprzedzających święto aniołów lub po nim następujących: na przykład 2 października – święto Aniołów Stróżów, lub 29 września – święto Świętych Archaniołów Michała, Gabriela i Rafała.
Proponuje się, aby w każdy wtorek odmawiać modlitwę wprowadzającą, uczestniczyć we Mszy Świętej i przyjmować Komunię Świętą w intencji dziękczynnej za wielki dar naszego Anioła Stróża. W ciągu dnia jest wskazane częste przywoływanie go, odmawianie modlitwy Aniele Boży lub modlitwa słowami, które spontanicznie podpowiada nam serce.
W tej książce proponujemy czytelnikowi wiele modlitw do aniołów, które można odmawiać w czasie nabożeństwa dziewięciu wtorków.
Anioł Stróż z pewnością doceni naszą wdzięczność i nie da się zwyciężyć w hojności, wyjednując u Boga dla nas i dla naszych bliskich obfitość łask i błogosławieństw. Poza czczeniem aniołów w wybrany dzień tygodnia musimy jednak także rozjaśnić nasze pojęcie o nich: anioł nie jest „aniołkiem” ani też jakimś „aniołkiem stróżem”. Jest potężną osobą, ma o wiele więcej zdolności niż my i znacznie nas przewyższa. Nie jest naszym sługą. Jest sługą Boga Wszechmogącego w pełnej wolności swojej woli. Jeśli Bóg powołuje go do służby jako Anioła Stróża, służy on Bogu w nas. Nieustannie wpatruje się w Boże oblicze i tylko przez Niego patrzy na nas, nawet największy grzesznik nie jest w stanie odwrócić jego wzroku od Boga. Nie mamy żadnego prawa rozkazywać naszemu Aniołowi Stróżowi czy wręcz grozić mu karą, jeśli nie robi tego, czego chcemy, bowiem służy on woli Bożej, a nie naszej. Powinniśmy szanować go z bojaźnią, ponieważ stoi przed obliczem Boga, powinniśmy codziennie dziękować Bogu za to, że dał nam tak wielkiego sojusznika. Widzimy jednak, jak niegodziwość szatana czai się wokół nas, narzucając swoją tyranię również krajom i narodom. Tylko Bóg może nas od tego wybawić, ten sam Bóg, który posłał swego anioła, sługę, aby nam pomagał. To wystarczający powód do wdzięczności.
Musimy też słuchać naszego anioła, jeśli go kochamy. Ktokolwiek mówi, że go nie słyszy, musi być już zatwardziałym grzesznikiem, ponieważ głos sumienia słyszy każdy człowiek, nawet poganin. Ów głos sumienia jest głosem ostrzegawczym anioła pełnego sprawiedliwości Bożej. Anioł zawsze słyszy nasze modlitwy, nawet jeśli nie może ich wysłuchać. Za naszymi modlitwami zbyt często stoją krótkowzroczność i egoizm, które sprawiają, że zapominamy o znaczeniu i prawdziwym celu naszego życia. Anioł jednak zawsze wie, jak nami, ludźmi, kierować, jest nieustraszony wobec tego, co istotne, wobec Boga. Nie chce niczego dla siebie, on chce wszystkiego dla Boga. Im bardziej jesteśmy pełni czci i uważni w stosunku do naszego anioła, tym więcej światła może nam dać przez bojaźń Bożą i z miłości do Boga. Te dwa przykazania są dla niego istotne: „Będziesz miłował Boga całym twoim sercem i ze wszystkich sił” oraz „Będziesz miłował bliźniego jak siebie samego”. W nim możemy pokładać bezwarunkową ufność w modlitwie i błogosławieństwie, w walce z grzechem, w miłości i radości, w imię naszego Pana Jezusa Chrystusa.
Pierwszy wtorek
Istnienie Aniołów Stróżów
Należy to ustalić i wyjaśnić. Fakt istnienia Aniołów Stróżów wyraźnie potwierdza Kościół, który jest nieomylny. Obchodzi ich święto 2 października i mówi w modlitwie dnia: „Boże, Ty w niewysłowionej opatrzności posyłasz nam, jako stróżów, Twoich świętych aniołów, spraw, abyśmy zawsze znajdowali w nich obronę”. Ta wiara sięga czasów apostolskich. Znamy fragment Dziejów Apostolskich (12, 13), kiedy Piotr po cudownym uwolnieniu przez anioła zapukał do drzwi domu Marii, matki Jana, w którym zgromadzili się licznie chrześcijanie, aby prosić o jego uwolnienie. Służąca, która poszła otworzyć drzwi, pobiegła poruszona i powiedziała: „To Piotr, poznałam jego głos”. „Jesteś szalona! – odpowiedzieli jej chrześcijanie. – To jego anioł!” Nie mogli uwierzyć w cud, ale ich odpowiedź: „To jego anioł”, dowodzi, że było dla nich pewne, że każdy człowiek ma anioła.
Co więcej, Jezus uroczyście to ogłosił, chcąc podkreślić szacunek wobec dzieci: „Powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie” (Mt 18, 10). Każdemu dziecku jest zatem przypisany anioł. Jak uczy autor natchniony Listu do Hebrajczyków (1, 14): „Czyż nie są oni wszyscy duchami przeznaczonymi do usług, posłanymi na pomoc tym, którzy mają posiąść zbawienie?”. Już Stary Testament znał tę naukę. Werset 8 Psalmu 34 mówi: „Anioł Pana zakłada obóz warowny wokół bojących się Jego i niesie im ocalenie”. Dobrze znany jest fragment z Psalmu 91 (11–12), w którym natchniony autor składa obietnicę tym, którzy szukają schronienia pod opieką Najwyższego:
[…] swoim aniołom dał rozkaz o tobie,
aby cię strzegli na wszystkich twych drogach.
Na rękach będą cię nosili,
abyś nie uraził swej stopy o kamień.
Wiara w Anioła Stróża trwała w Kościele przez wieki, stając się bardziej precyzyjną i stopniowo się wzbogacając. Ojcowie Kościoła są niemal jednomyślni w swym nauczaniu, określając zadania niebiańskiego wysłannika różnymi imionami. Dla Euzebiusza z Cezarei (Patrologia Graeca [PG 20, 2, 268) jest obrońcą i strażnikiem; dla Hilarego (Patrologia Latina [pl] 9, 1020) pośrednikiem, który przewodzi modlitwom wiernych i ofiarowuje je Bogu przez Chrystusa Zbawiciela; dla Bazylego (PG 32, 273) pokojowym pomocnikiem, towarzyszem podróży; dla Grzegorza z Nazjanzu (PG 37, 519, 1020) przewodnikiem, który prosi Chrystusa za nas, aby chronił nas od niebezpieczeństw dnia i nocy, abyśmy wrócili zdrowi i szczęśliwi i otrzymali szczęście wieczne; dla Grzegorza z Nyssy (PG 49, 933) tarczą podobną do tej, która otacza i chroni wieżę; dla autora Dialogów przypisywanych św. Cezaremu (PG 38, 913) lekarzem opatrującym rany, rolnikiem, który wyrywa złe chwasty, właścicielem, który opiekuje się swoją winnicą; dla Cyryla Aleksandryjskiego (GG 126, 689) jest wychowawcą, który uczy nas kultu i uwielbienia, jaki jesteśmy winni Bogu.
Teologowie średniowiecza mówili o Aniołach Stróżach z miłością. Wspomnijmy zwłaszcza św. Tomasza i jezuitę, teologa Franciszka Suáreza (1548–1647), który komentował dzieła św. Tomasza (De Angelis, rozdziały Vi i XiX). Święty Bernard i św. Franciszek Salezy przyczynili się do szerzenia kultu Anioła Stróża. Pierwszy z nich mówi o nim z zapałem w wielu kazaniach (zwłaszcza w Kazaniu 12 na temat Psalmu 90), drugi w licznych fragmentach swoich dzieł. Zdaje się to potwierdzać przykład jezuity, św. Piotra Fabera, o którym mówi:
[…] wracał pewnego dnia z Niemiec, gdzie dokonał był wielu prac na chwałę Chrystusa Pana. Gdy przechodził przez moją diecezję, z której był rodem, a w niej przez miejscowości zamieszkane przez heretyków, kacerzy, wówczas, jak sam opowiadał, doznawał niezliczonych pociech za to, że ilekroć wchodził do jakiejś parafii, pozdrawiał jej Anioła Stróża. Opiekę tych aniołów uczuł nad sobą najwyraźniej w tym, że bronili go od zasadzek heretyckich, tudzież nastrajali wiele dusz do przyjęcia nauki zbawienia*.
* Św. F. Salezy, Filotea czyli wstęp do życia pobożnego, tłum.Libiński, Kraków 1931, s. 130.
Zdarzenia, których był świadkiem, z pewnością również zachęciły go do czczenia aniołów. Po ceremonii święceń w katedrze w Annecy, wychodząc, zobaczył w drzwiach jednego z młodych, właśnie wyświęconych kapłanów, wskazującego niewidzialnej osobie, by szła przed nim. Zamyślony zapytał młodego kapłana o sens tej cichej rozmowy. „Do tej pory – odpowiedział tamten – mój Anioł Stróż, którego widuję od jakiegoś czasu, szedł przede mną, a teraz, kiedy otrzymałem święcenia kapłańskie, chce iść za mną”. Zrobiło to na świętym wielkie wrażenie i chętnie o tym opowiadał, aby ukazać wielkość kapłaństwa.
Zadajemy sobie pytanie, dlaczego Bóg chciał, aby każdy człowiek był strzeżony przez anioła. Jakie mogą być powody takiego postanowienia? Przede wszystkim jest nim jedność: głębokie zjednoczenie Kościoła niebieskiego i Kościoła ziemskiego, to znaczy dwóch kategorii jego dzieci: anielskiej i ludzkiej, aby istniały między nimi bliskie relacje i aby świat niebieski i świat ziemski wzajemnie się przenikały. Drugim powodem jest miłość: „Ci, którzy mają, niech dają tym, którzy nie mają” i niech dzielą się swoimi dobrami z innymi – taka jest wola Boga. Najbogatsi, którzy zostali bardziej uprzywilejowani, niech pomogą tym, którzy mają mniej, na mocy komunii świętych.
Opatrzność, wyjaśnia św. Tomasz*, zarządza niższymi stworzeniami poprzez stworzenia wyższe, to znaczy wywiera wpływ (przynajmniej częściowo) na ludzi za pośrednictwem aniołów, jak czynią to rodzice wobec swoich dzieci, menadżerowie w firmach, społecznościach lub grupach. Bóg jednoczy w ten sposób swoje stworzenia ze sobą, a im są one doskonalsze i Jemu droższe, tym większy mają zaszczyt pośredniczenia w Jego działaniu. Bez wątpienia pomoc aniołów jest dla ludzi wielkim zaszczytem. Również dla aniołów to zaszczyt móc współpracować w dobroczynnym dziele Ojca, być narzędziami Jego ojcowskiej troski, pośrednikami Jego łask. Jest również zaszczytem to, że w pewnym sensie Bóg posługuje się nimi i za ich pośrednictwem robi to, co chce dla nas uczynić, powierza im ludzi, swoje dzieci.
* Zob. św. Tomasz z Akwinu, Suma teologiczna, tłum. Bełch op, London 1981, 1, q. 103, a. 1.
To jest styl Boga: pozostawić stworzeniom troskę i zaszczyt czynienia w Jego imieniu wszystkiego, co mogą, łączyć je z Jego dziełem miłości. Czyż nie jest poruszający ten nowy przejaw troski Ojca Niebieskiego, który daje nam na służbę istoty wyższe, Jemu drogie, od zawsze żyjące z Nim w największej zażyłości? Jak ojciec, który powierza starszemu bratu lub siostrze pieczę nad młodszym rodzeństwem, by dbali o jego potrzeby. Czyż nie porusza przejaw miłości tych istot, z natury przewyższających nas pięknem, inteligencją, umiejętnościami i mądrością, które zgadzają się z czułością i samozaparciem na opiekę nad nami, biednymi ludźmi, i pozwalają nam docenić swoją wyższość?
Święty Bernard woła w Kazaniu 12, 2:
Panie, Ty troszczysz się o wszystkie nasze potrzeby, opiekujesz się nami. Nie wystarczyło Ci, że te duchy są aniołami, chciałeś, aby były aniołami nawet najmniejszych ludzi. I te stworzenia, doskonałe i szczęśliwe, pełnią funkcję pośredników między Tobą a nami, tak iż nie tylko są Twoimi posłańcami, a i my możemy ich posyłać. Najwyższy Majestat rozkazał swoim aniołom, tak wzniosłym i błogosławionym, ściśle z Nim zjednoczonym, którzy są prawdziwie Jego przyjaciółmi i rodziną, troszczyć się o nas. Czym jest człowiek, o Panie, że o nim pamiętasz?
Modlitwa wprowadzająca na każdy wtorek
O mój Święty Aniele, kochający, wierny i oddany towarzyszu mojego życia, wybacz mi obojętność i zaniedbania z przeszłości. Wyproś mi, abym żył teraz w zażyłości z Tobą, a wraz z Tobą w zażyłości z Bogiem, z którym jesteś ściśle zjednoczony. Abym nie przeżył ani jednego dnia bez kontaktu z Tobą, nie przypominając sobie o Twojej obecności, i bym z pełnym zaufaniem uciekał się do Twojej pomocy. Broń mnie przed atakami złych aniołów i przed wieloma niebezpieczeństwami duszy i ciała, które tak często mi zagrażają. Oświecaj mego ducha Twoimi natchnieniami, spraw, by moja miłość do Boga była żarliwsza, okryj mnie swoją potężną opieką. Idź obok mnie, ściśle zjednoczony, i prowadź mnie do nieba, skąd pochodzisz, abym mógł spędzić z Tobą moją wieczność w uszczęśliwiającym posiadaniu Boga. Amen.
Prawie połowę książki zajmują różne modlitwy – oto przykłady:
Akt dziękczynienia Aniołowi
Mój Aniele Stróżu, pozdrawiam Cię i dziękuję Ci. Proszę, byś zechciał się za mnie modlić i wstawiać wtedy, kiedy nie jestem w stanie wypowiedzieć moich modlitw. Racz również w Boskim świetle spotkać się z Aniołami Stróżami tych, których kocham najbardziej, wszystkich tych, którzy są mi bliscy duchowo, aby ich oświecać, chronić, prowadzić. Amen!
Do Świętych Aniołów Stróżów
Pozdrawiam Was, Aniołowie Stróżowie moich rodziców, moich przyjaciół i moich dobroczyńców. Chrońcie ich we wszystkich ich potrzebach. Zjednoczcie się, aby wspierać ich wszystkich i każdego z osobna teraz, przez całe życie, a zwłaszcza w godzinę śmierci.
Pozdrawiam Was, Aniołowie Stróżowie wszystkich tych, którzy rządzą nami w doczesnym po rządku. Wyproście dla nich roztropność, siłę i mądrość niezbędne do wypełniania ich ważnych funkcji zgodnie z wolą Bożą i zasadami sprawiedliwości.
Pozdrawiam Was, Aniołowie Stróżowie tego kraju, tego miasta, tego domu i wszystkich jego mieszkańców. Czczę Was i polecam się Waszej łaskawości. Oddalcie od nas skandale, niegodziwości, herezje, grad, burze, pożary, zarazę i inne plagi. O Aniele Pokoju! Wyproś nam pokój, którego świat nie może dać, abyśmy miłowali się nawzajem w sposób chrześcijański i wolni od wszelkiego niebezpieczeństwa i przykrego wypadku kochali Boga i służyli Mu całym naszym sercem, całą duszą i ze wszystkich sił.
Pozdrawiam Was, Aniołowie Stróżowie papieża, biskupów, duchowieństwa, wszystkich zakonów, a przede wszystkim tej diecezji, tej parafii, wszystkich tych, którzy czuwają nad zbawieniem naszych dusz i którzy są odpowiedzialni za to, by nas nauczać i prowadzić po drogach zbawienia. Wyproście im gorliwość, roztropność i świętość konieczne do godnego wykonywania ich posługi.
Pozdrawiam Was wszystkich, Aniołowie Stróżowie. Chciałbym, aby wszyscy ludzie Was poznali, kochali i szanowali. Duchy dobroci, niech wszyscy poznają wreszcie swego Odkupiciela. Módlcie się do Ojca miłosierdzia, aby posłał robotników do swojej winnicy, aby dotknął serc synów zagubionych i rzucił im światło pochodni wiary.
Przyjdźcie, o Święci Aniołowie
Przyjdźcie zatem, o Święci Aniołowie, przyjdźcie, aby uwielbić wśród nas nieskończoną Dobroć! Przyjdźcie odszukać na ziemi to, czego nie możecie znaleźć w niebie. Tam w niebie nie można praktykować miłosierdzia, ponieważ nie ma tam nieszczęśliwych.
Przyjdźcie więc do nas. Tutaj są wszystkie niedole, to jest ich kraj, to jest miejsce ich narodzin. Wszyscy ludzie są więźniami – zerwijcie ich łańcuchy! Wszyscy ludzie są ślepi – przynieście im trochę pięknego światła, które kontemplujecie! Wszyscy ludzie są zagubieni, oszukani iluzją dóbr zmysłowych. Wy, którzy pijecie w samym źródle rozkoszy czystej i duchowej, przelejcie im kilka kropel tej niebiańskiej wody!
Modlitwy o ochronę
naszego snu
O mój Aniele Stróżu, ochroń mnie we śnie. Oddal ode mnie uciążliwe sny i duchy nocy. Zwiąż wroga mojej duszy, aby nic nie zanieczyszczało mojego ciała. Strzeż mojego ducha otwartego na dotknięcia Ducha Bożego, złącz mnie ze sobą, pouczaj mnie. Ożyw siły mojej duszy i mojego ciała. Obym zasnął i obudził się w cieniu Twoich skrzydeł!
w niebezpieczeństwach
O mój drogi Aniele! O mój książę! O drogi przewodniku mojego życia! Rzucam się w Twoje ramiona, odpoczywam spokojnie w Twojej miłości. Miej litość dla mojej duszy tak samo nieśmiertelnej jak Twoja i zdolnej oglądać Boga tak jak Ty. O mój drogi obrońco, nie opuszczaj mnie pośród niebezpieczeństw, które mnie otaczają ze wszystkich stron. Spraw, abym zwyciężył moich wrogów.
Adoracja
Święci Archaniołowie i Święci Aniołowie, którzy co noc przebywacie we wszystkich kościołach świata, aby ofiarować Wasze hołdy, Wasze uwielbienie i Waszą miłość naszemu Panu, przyłączam się do Waszych serc płonących miłością, chociaż jestem tego niegodny. Kochajcie, piękne i żarliwe duchy, kochajcie za mnie Serce Jezusa. Pragnę, aby każde uderzenie mojego serca podczas snu było aktem miłości do Niego. Przyłączam się do wszystkich świętych dusz moich braci i sióstr, wędrowców na tej ziemi tak jak ja, które tej nocy będą gorliwie adorować i miłować Serce Jezusa.
Za dusze w czyśćcu
O mój dobry Aniele! Pozdrawiam bardzo serdecznie Ciebie i Was wszystkich, drodzy Aniołowie, których podopieczni znajdują się w rozżarzonym węglami czyśćcu. Błagam Was, proście Boski Majestat, aby pozwolił Wam odwiedzić ich za mnie, pocieszyć, wzmocnić i uwolnić. Proszę Was, o niebiańskie duchy, abyście ofiarowali Bogu za nich wszystkie moje dobre uczynki, które spełnię do ostatniej chwili mojego życia. Zjednoczcie je z Waszym duchem czystości i uwielbienia oraz ze świętymi dziełami wszystkich błogosławionych.
Przede wszystkim zjednoczcie ten mały dar z nieskończonymi cierpieniami i zasługami Jezusa, łącząc jeszcze ściślej moje czyny z Jego czynami, z czynami Najświętszej Maryi Panny i chwalebnego św. Józefa. Proście ich, aby uświęcili moją małość swoją wielkością i by zjednoczyli to, co im przedstawię, z ich niepojętym skarbem, aby spłacić długi dusz czyśćcowych, zwłaszcza dusz moich krewnych i przyjaciół.
A wy, drogie dusze, zaraz po wejściu do raju pokłońcie się Bogu, aby Go czcić, błogosławić i kochać za mnie. Wyproście mi, który jestem jeszcze na falach wzburzonego morza, nie wiedząc, czy dotrę do portu zbawienia, radość oglądania was wiecznie w niebie. Amen
|
Euzebiusz z Cezarei i Tertulian piszą, że rodzinnym miastem św. Łukasza była Antiochia Syryjska. W tym cała tradycja jest zgodna. Był poganinem, a nie Żydem. Zdaje się to potwierdzać pośrednio św. Paweł Apostoł, kiedy w Liście do Kolosan wymienia najpierw swoich przyjaciół i pomocników z narodu żydowskiego, a potem z pogaństwa. Łukasza umieszcza w grupie drugiej (Kol 4, 10-14). Naukę Chrystusa Łukasz przyjął przed przystąpieniem do św. Pawła. Nie należał do 72 uczniów Pana Jezusa, jak o tym pisze św. Epifaniusz, ani też nie należy go utożsamiać z uczniem, który z Jezusem zetknął się w dzień Jego zmartwychwstania w drodze do Emaus, jak to twierdzą św. Grzegorz Wielki i Teofilakt.
Z zawodu Łukasz był lekarzem, jak o tym pisze wprost św. Paweł Apostoł (Kol 4, 14). Należał do ludzi wykształconych i doskonale obeznanych z ówczesną literaturą. Świadczy o tym jego piękny język grecki, kronikarska dokładność informacji i umiejętność zdobywania źródeł. Jego znajomość judaizmu jest powierzchowna, a łacińskie imię wskazuje na jego pochodzenie. Około 40 r. po narodzeniu Chrystusa i ok. 7 lat po Jego śmierci zapewne w samej Antiochii stał się wyznawcą Chrystusa. Około 50 r. po raz pierwszy spotyka na swojej drodze św. Pawła, przyłącza się do niego jako uczeń, towarzysz podróży i lekarz. Nie wiemy, dlaczego dopiero w Troadzie św. Paweł zabrał go ze sobą w długą podróż apostolską (Dz 16, 10-17). W Filippach św. Paweł go zostawia, znowu nie wiemy z jakiej przyczyny. Dopiero w trakcie trzeciej podróży, która rozpoczęła się w 58 r., Łukasz przyłącza się ponownie do Apostoła, aby go już więcej nie opuścić. Towarzyszy mu do Jerozolimy, potem zaś do Rzymu. Swą wierność Łukasz posunął tak dalece, że jako jedyny pozostał przy św. Pawle w więzieniu w Rzymie (2 Tm 4, 11). W czasie aresztowania i dwóch lat więzienia św. Pawła w Cezarei Palestyńskiej Łukasz miał dosyć czasu, aby zapytać naocznych świadków o szczegóły, które przekazał w swojej Ewangelii. Nie wiemy, co działo się z Łukaszem po męczeńskiej śmierci św. Pawła (+ 67). Ojcowie Kościoła i liczne legendy wymieniają wiele różnych miejsc (Achaję, Galię, Macedonię itp.), w których miał nauczać. Wydaje się to mało wiarygodne. Bardziej prawdopodobna wydaje się wzmianka, w której autor pewnego prologu do Ewangelii (pochodzącego z II w.) twierdzi stanowczo, że Łukasz zmarł w Beocji przeżywszy 84 lata. Tak dawna wzmianka, sięgająca czasów niemal apostolskich, zasługuje na wiarę. Autor nie wspomina jednak o śmierci męczeńskiej, pisze tylko, że Łukasz zmarł „pełen Ducha Świętego”. Dlatego późniejsze świadectwa o jego męczeńskiej śmierci są raczej legendą. Łukasz zostawił po sobie dwie bezcenne pamiątki, które zaskarbiły mu wdzięczność całego chrześcijaństwa. Są nimi Ewangelia i Dzieje Apostolskie. Chociaż sam prawdopodobnie nie znał Jezusa, to jednak badał świadków i od nich jako z pierwszego źródła czerpał wszystkie wiadomości. Formę i układ swej Ewangelii upodobnił do tekstu poprzedników, czyli do Mateusza i Marka. Ubogacił ją jednak w wiele cennych szczegółów, które tamci pominęli w swoich relacjach. Jako jedyny przekazał scenę zwiastowania i narodzenia Jana Chrzciciela i Jezusa, nawiedzenie św. Elżbiety, pokłon pasterzy, ofiarowanie Jezusa i znalezienie Go w świątyni – jest więc autorem tzw. Ewangelii Dzieciństwa Jezusa. Zawdzięczamy mu niejeden szczegół z życia Matki Bożej. On także przekazał pierwsze wystąpienie Jezusa w Nazarecie i próbę zamachu na Jego życie, wskrzeszenie młodzieńca z Nain, opowiadanie o jawnogrzesznicy w domu Szymona faryzeusza, o posługiwaniu pobożnych niewiast, zapisał okrzyk niewiasty: „Błogosławione łono, które Cię nosiło”, gniew Apostołów na miasto w Samarii, rozesłanie 72 uczniów oraz przypowieści: o miłosiernym Samarytaninie, o nieurodzajnym drzewie, o zaproszonych na gody weselne, o zgubionej owcy i drachmie, o synu marnotrawnym, o przewrotnym włodarzu, o bogaczu i Łazarzu. Przekazał nam scenę uzdrowienia dziesięciu trędowatych i nawrócenie Zacheusza. W ikonografii św. Łukasz prezentowany jest jako młodzieniec o ciemnych, krótkich, kędzierzawych włosach, w tunice. Sztuka zachodnia ukazuje go z tonsurą lub łysiną, czasami bez zarostu. Bywa przedstawiany, gdy maluje obraz. Jego atrybutami są: księga, paleta malarska, przyrządy medyczne, skalpel, wizerunek lub figura Matki Bożej, wół, zwój. |
zanim stałeś się uczniem Chrystusa i autorem Jego Ewangelii, byłeś lekarzem.
Miej w opiece całą służbę zdrowia i wypraszaj u dobrego Boga błogosławieństwo, pomoc i opiekę dla lekarzy, pielęgniarek oraz wszystkich tych, których powołałeś do służby leczenia chorych i zapobiegania chorobom i bólowi oraz towarzyszenia ludziom w trudnym doświadczeniu choroby i cierpienia. Niech dobry Bóg obdarza wszystkich pracowników służby zdrowia tymi łaskami, których najbardziej potrzebują, aby podejmowali dobre decyzje, byli współczujący i delikatni, rozważni, życzliwi i wyrozumiali, aby opiekowali się chorymi z poświęceniem i miłością, dostrzegając w każdym z nich cierpiącego Chrystusa. Spraw, aby swoją troskliwością i serdecznością budzili w chorych nadzieję powrotu do zdrowia.Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen! Święty Łukaszu, Patronie Służby Zdrowia – Módl się za nami!
Środa, 19 października 2022
ŚW. PAWŁA OD KRZYŻA, PREZBITERA
Głosimy Chrystusa ukrzyżowanego
Paweł udał się do Castellazzo, gdzie przy kościółku św. Karola i św. Anny założył sobie pustelnię w ciasnej celi. Tu w 1721 r. napisał Diariusz (Dziennik duchowy) i reguły dla nowego zakonu. Za zezwoleniem biskupa głosił też kazania w okolicy. Wraz ze swoim młodszym bratem, Janem Baptystą, udał się do Rzymu, by prosić o zatwierdzenie nowego zakonu. Nie przyjęto go jednak. Było ich bowiem tylko dwóch. Z Rzymu Paweł udał się do Gaety, do sanktuarium Matki Bożej, a potem przez trzy lata przemierzał Włochy: od Piemontu i Ligurię po Neapol i Foggia, nawołując do pokuty i umiłowania ukrzyżowanego Zbawiciela. W roku 1725 udał się ponownie do Rzymu. Od Benedykta XIII otrzymał ustne zezwolenie na gromadzenie uczniów. W tym samym czasie oddawał się posłudze chorym w szpitalach rzymskich i prywatnie pogłębiał studia teologiczne. 7 czerwca 1727 r. sam Benedykt XIII udzielił mu święceń kapłańskich.
Kiedy jednak ponownie zaczął obchodzić wioski i miasta Włoch, z jeszcze większą żarliwością głosząc Chrystusa ukrzyżowanego i nawołując do pokuty, natrafił na gwałtowny sprzeciw miejscowego duchowieństwa. Uważano go za intruza, który bez jurysdykcji władz kościelnych głosił kazania. W tej sytuacji Paweł wystarał się u papieża Klemensa XII o zezwolenie na głoszenie słowa Bożego wszędzie, gdzie się znajdzie (1731). W roku 1737 założył pierwszy klasztor w Orbatello. Potem założył ich jeszcze dziewięć. 11 czerwca 1741 r. złożył pierwsze śluby zakonne. Przybrał sobie wówczas imię Pawła od Krzyża. Aż do śmierci był wybierany na kapitułach generalnych przełożonym generalnym zakonu (obecnie znanego jako pasjoniści, czyli Zgromadzenie Męki Pana Naszego Jezusa Chrystusa, wcześniej jako Zgromadzenie Kleryków Bosych Najświętszego Krzyża i Męki Pana Naszego Jezusa Chrystusa). Pierwsze lata spędził jako generał zakonu w klasztorze pod Vetrallą (1744-1769). Potem przeniósł się do Rzymu, gdzie Klemens XIV podarował pasjonistom klasztor i bazylikę świętych Jana i Pawła.
Początkowo Rzym nie chciał przyjąć reguł, gdyż wydawały się za surowe. Zatwierdził je dopiero papież Benedykt XIV w roku 1741. Klemens XIII (1760), Klemens XIV (1769) i Pius VI (1775) obdarzyli nową rodzinę zakonną wieloma przywilejami.
Pod koniec życia, w 1771 r., św. Paweł od Krzyża wraz z matką Crocifissą Costantini (wcześniej benedyktynką) utworzył zakon sióstr klauzurowych (Zgromadzenie Męki Chrystusa). Mają one wspólną z ojcami duchowość, habit i znak Męki Pańskiej. Pasjonistki klauzurowe nie posiadają jak dotąd klasztoru w Polsce.
Natomiast od 1990 r. pracuje w Polsce czynne Zgromadzenie Sióstr Pasjonistek św. Pawła od Krzyża (założone we Włoszech w 1815 r.), które zajmuje się dziećmi i młodzieżą, zwłaszcza dziewczętami ze środowisk zagrożonych demoralizacją.
Paweł od Krzyża był jednym z największych kaznodziejów XVIII stulecia. Jego pobożność cechowała pasyjność, czyli rozważanie i uczestniczenie w tajemnicy Męki Pańskiej. Zmarł w Rzymie 18 października 1775 r. Został pochowany w bazylice świętych Jana i Pawła. Mimo że proces kanoniczny rozpoczęto rychło, trwał on długo. Do chwały błogosławionych Pawła od Krzyża wyniósł Pius IX w roku 1853; ten sam papież wpisał go uroczyście w poczet świętych (1867). Św. Paweł od Krzyża jest patronem pasjonistów i pasjonistek oraz orędownikiem nabożeństwa do Męki Pańskiej.
W ikonografii św. Paweł przedstawiany jest w czarnym, zakonnym habicie z napisem Passio Domini Nostri Iesu Christi w obwódce w kształcie serca. Jego atrybutami są krucyfiks i czaszka.
Pan idzie z tymi, którzy Go głoszą
Euzebiusz z Cezarei i Tertulian piszą, że rodzinnym miastem św. Łukasza była Antiochia Syryjska. W tym cała tradycja jest zgodna. Był poganinem, a nie Żydem. Zdaje się to potwierdzać pośrednio św. Paweł Apostoł, kiedy w Liście do Kolosan wymienia najpierw swoich przyjaciół i pomocników z narodu żydowskiego, a potem z pogaństwa. Łukasza umieszcza w grupie drugiej (Kol 4, 10-14). Naukę Chrystusa Łukasz przyjął przed przystąpieniem do św. Pawła. Nie należał do 72 uczniów Pana Jezusa, jak o tym pisze św. Epifaniusz, ani też nie należy go utożsamiać z uczniem, który z Jezusem zetknął się w dzień Jego zmartwychwstania w drodze do Emaus, jak to twierdzą św. Grzegorz Wielki i Teofilakt.
Z zawodu Łukasz był lekarzem, jak o tym pisze wprost św. Paweł Apostoł (Kol 4, 14). Należał do ludzi wykształconych i doskonale obeznanych z ówczesną literaturą. Świadczy o tym jego piękny język grecki, kronikarska dokładność informacji i umiejętność zdobywania źródeł. Jego znajomość judaizmu jest powierzchowna, a łacińskie imię wskazuje na jego pochodzenie. Około 40 r. po narodzeniu Chrystusa i ok. 7 lat po Jego śmierci zapewne w samej Antiochii stał się wyznawcą Chrystusa. Około 50 r. po raz pierwszy spotyka na swojej drodze św. Pawła, przyłącza się do niego jako uczeń, towarzysz podróży i lekarz. Nie wiemy, dlaczego dopiero w Troadzie św. Paweł zabrał go ze sobą w długą podróż apostolską (Dz 16, 10-17). W Filippach św. Paweł go zostawia, znowu nie wiemy z jakiej przyczyny. Dopiero w trakcie trzeciej podróży, która rozpoczęła się w 58 r., Łukasz przyłącza się ponownie do Apostoła, aby go już więcej nie opuścić. Towarzyszy mu do Jerozolimy, potem zaś do Rzymu. Swą wierność Łukasz posunął tak dalece, że jako jedyny pozostał przy św. Pawle w więzieniu w Rzymie (2 Tm 4, 11). W czasie aresztowania i dwóch lat więzienia św. Pawła w Cezarei Palestyńskiej Łukasz miał dosyć czasu, aby zapytać naocznych świadków o szczegóły, które przekazał w swojej Ewangelii. Nie wiemy, co działo się z Łukaszem po męczeńskiej śmierci św. Pawła (+ 67). Ojcowie Kościoła i liczne legendy wymieniają wiele różnych miejsc (Achaję, Galię, Macedonię itp.), w których miał nauczać. Wydaje się to mało wiarygodne. Bardziej prawdopodobna wydaje się wzmianka, w której autor pewnego prologu do Ewangelii (pochodzącego z II w.) twierdzi stanowczo, że Łukasz zmarł w Beocji przeżywszy 84 lata. Tak dawna wzmianka, sięgająca czasów niemal apostolskich, zasługuje na wiarę. Autor nie wspomina jednak o śmierci męczeńskiej, pisze tylko, że Łukasz zmarł „pełen Ducha Świętego”. Dlatego późniejsze świadectwa o jego męczeńskiej śmierci są raczej legendą. Łukasz zostawił po sobie dwie bezcenne pamiątki, które zaskarbiły mu wdzięczność całego chrześcijaństwa. Są nimi Ewangelia i Dzieje Apostolskie. Chociaż sam prawdopodobnie nie znał Jezusa, to jednak badał świadków i od nich jako z pierwszego źródła czerpał wszystkie wiadomości. Formę i układ swej Ewangelii upodobnił do tekstu poprzedników, czyli do Mateusza i Marka. Ubogacił ją jednak w wiele cennych szczegółów, które tamci pominęli w swoich relacjach. Jako jedyny przekazał scenę zwiastowania i narodzenia Jana Chrzciciela i Jezusa, nawiedzenie św. Elżbiety, pokłon pasterzy, ofiarowanie Jezusa i znalezienie Go w świątyni – jest więc autorem tzw. Ewangelii Dzieciństwa Jezusa. Zawdzięczamy mu niejeden szczegół z życia Matki Bożej. On także przekazał pierwsze wystąpienie Jezusa w Nazarecie i próbę zamachu na Jego życie, wskrzeszenie młodzieńca z Nain, opowiadanie o jawnogrzesznicy w domu Szymona faryzeusza, o posługiwaniu pobożnych niewiast, zapisał okrzyk niewiasty: „Błogosławione łono, które Cię nosiło”, gniew Apostołów na miasto w Samarii, rozesłanie 72 uczniów oraz przypowieści: o miłosiernym Samarytaninie, o nieurodzajnym drzewie, o zaproszonych na gody weselne, o zgubionej owcy i drachmie, o synu marnotrawnym, o przewrotnym włodarzu, o bogaczu i Łazarzu. Przekazał nam scenę uzdrowienia dziesięciu trędowatych i nawrócenie Zacheusza. W ikonografii św. Łukasz prezentowany jest jako młodzieniec o ciemnych, krótkich, kędzierzawych włosach, w tunice. Sztuka zachodnia ukazuje go z tonsurą lub łysiną, czasami bez zarostu. Bywa przedstawiany, gdy maluje obraz. Jego atrybutami są: księga, paleta malarska, przyrządy medyczne, skalpel, wizerunek lub figura Matki Bożej, wół, zwój. |
zanim stałeś się uczniem Chrystusa
i autorem Jego Ewangelii, byłeś lekarzem.
Miej w opiece całą służbę zdrowia i wypraszaj u dobrego Boga
błogosławieństwo, pomoc i opiekę dla lekarzy, pielęgniarek oraz wszystkich tych,
których powołałeś do służby leczenia chorych i zapobiegania chorobom i bólowi
oraz towarzyszenia ludziom w trudnym doświadczeniu choroby i cierpienia.
Niech dobry Bóg obdarza wszystkich pracowników służby zdrowia tymi łaskami,
których najbardziej potrzebują, aby podejmowali dobre decyzje,
byli współczujący i delikatni, rozważni, życzliwi i wyrozumiali,
aby opiekowali się chorymi z poświęceniem i miłością,
dostrzegając w każdym z nich cierpiącego Chrystusa.
Spraw, aby swoją troskliwością i serdecznością
budzili w chorych nadzieję powrotu do zdrowia.
Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen!
O. Łukasz modlitwa o uzdrowienie i uwolnienie
Podczas spotkania ewangelizacyjnego, które poprowadził Ojciec Łukasz był z nami obecny żywy i prawdziwy Jezus. Jezus, który uwalniał, Jezus, który uzdrawiał, ale by to się dokonało nasz Pan najpierw obdarzał nas pokojem serca, radością, zapraszał, by stanąć przed Nim w uwielbieniu, by wywyższając Jezusa móc przyjąć dar i łaskę Jego uzdrowienia. Pan Jezus podczas modlitwy poprzez ojca Łukasza kierował słowa do konkretnych osób, wskazywał osoby po imieniu, które są uzdrawiane przez Jezusa, wskazywał konkretne trudności, choroby które zabiera. Te słowa trafiały prosto do serc i przemieniały życie, odradzały fizycznie i duchowo. Na koniec Ojciec błogosławił chusteczki, które osoby mogły zawieźć chorym w intencji których się modlili. Poprzez błogosławieństwo chusteczek przez rany Jezusa dokonują się również cudowne uzdrowienia. Na spotkaniach ewangelizacyjnych, które prowadzi Ojciec Łukasz wraz ze Wspólnotą Siewcy Miłosierdzia można zauważyć, że bliskość Jezusa i Maryi jest radością naszych serc.
This e-mail contains graphics, if you don’t see them » view it online. (
http://www.gazetawarszawska.
Gazeta Warszawska
This issue will present the 5 last articles.
Oficjalna biografia MASSIMO VIGLIONE (
http://www.gazetawarszawska.
Wykładowca, historyk i eseista, obecnie:
* etatowy pracownik naukowy National Research Council w Instytucie Historii Europy Śródziemnomorskiej;
* współzałożyciel i dyrektor redakcyjny Edizioni Maniero del Mirto;
* Prezydent Konfederacji Triarii, której jest założycielem.
W przeszłości było to również:
* Koordynator redakcji międzynarodowego magazynu „Nova Historica” (2001-2005).
* Dyrektor redakcyjny wydawnictwa Il Minotauro, gdzie redagował serię „Identità e Cultura” (2001-2005).
* Koordynator redakcyjny czasopisma „Radici Cristiane” (2004-2013).
Zaangażowany intelektualista, związany z Tradycją katolicką i kontrrewolucyjną doktryną, jest poszukiwanym wykładowcą i publicystą cenionym w
świecie niezgodnym z obecnym systemem władzy i intelektualnym i kulturowym punktem odniesienia dla wielu ludzi.
Jego interwencje w sieci cieszą się dużym zainteresowaniem: na jego profilu na Facebooku, na kanale Youtube, w telewizji internetowej Triarii
(którą założył wraz z Antonio Bianco i którą kieruje, a którą można śledzić zarówno na Youtube, jak i na Facebooku Konfederacji Triarii)
oraz na bezpłatnych kanałach informacyjnych, gdzie jest zwykle zapraszany do wypowiadania się (m.in. Byoblu, Vision TV, Piazza Libertà, Pandora’s
Box i wiele innych) oraz w wielu magazynach i agencjach branżowych.
Read More ( http://www.gazetawarszawska.
Przeciw Rzymowi i Włochom, czyli jak „rozbić” świat. Stary plan, który powraca (
http://www.gazetawarszawska.
Autorka podaje się, — za poszukującą prawdy, ale oszusta Bergoglio tytułuje „papieżem Franciszkiem”.
Red. Gazeta Warszawska
+
Drodzy przyjaciele Duc in altum , proponuję tutaj mój najnowszy wkład do kolumny Belka i słoma w Radiu Roma Libera .
„Cel tego wszystkiego? Zastąp religię i Kościół katolicki nową religią”. Tak czytamy w pięknej książce Massimo Viglione 1861. Le due
Italie. Tożsamość narodowa, zjednoczenie, wojna domowa (Ares, 2011) : oświadczenie, które znajduje się na końcu rozdziału zatytułowanego
Wolnomularstwo, utopizm i rewolucja, w którym autor pokazuje, jak w „rewolucji włoskiej”, w tym w „Risorgimento”, rola lóż masońskich
była decydująca i była odgrywana przede wszystkim w opozycji do Kościoła katolickiego w celu dotarcia do nowej religii. Który? „Religia
ojczyzny Risorgimento, nowy kult narodu włoskiego (w ramach ogólnego kultu Ludzkości: Człowiek jest nowym bogiem, ludzie są ukonstytuowani w
narody, które tworzą Ludzkość)”.
Dominica XIX post Pentecosten, II. classis – według Rotschild`a (
http://www.gazetawarszawska.
Video unavailable
Playback on other websites has been disabled by the video owner
Watch on YouTube
https://www.youtube.com/watch?
https://www.youtube.com/watch?
Arabscy kierowcy autobusów odmawiają przewożenia firmom straży granicznej w celu stłumienia zamieszek w Jerozolimie (
http://www.gazetawarszawska.
Żydy muszą szybko uciekać z żydaera do polin.
W polin tubylcy będą ich wozić wszędzie i to nawet w największe katolickie święta, będą to czynić bez wahania, z radością i z
satysfakcją, no i będą ich jeszcze podcierać.
Antysemityzm jest grzechem.
Red. Gazeta Warszawska
+
Kilku arabskich kierowców autobusów wahadłowych odwołało swoje zmiany w ostatniej chwili w ten weekend, w dniu, w którym cztery rezerwowe firmy
Straży Granicznej zostały wezwane do przeprowadzenia operacji w sektorze jerozolimskim, napisał w niedzielę po południu reporter Channel 14 News,
Hallel Bitton Rosen.
Bitton Rosen podkreślił, że dzięki determinacji komendantów Straży Granicznej transport został zrealizowany pomimo zakłóceń.
W zeszłym tygodniu arabscy kierowcy autobusów ogłosili strajk jako akt nacjonalistyczny, podobny do odmowy przewożenia żydowskich
nastolatków na paradę flag w Dzień Jerozolimy. Stanowiło to poważny problem dla organizatorów parady, ponieważ zdecydowana większość
izraelskich kierowców autobusów to Arabowie, stanowiąc od 60% do 90% kierowców, w zależności od firmy.
EKSPERT GÓRNICZY UJ̲AWNIA. DLACZEGO TO ROBIĄ? (
http://www.gazetawarszawska.
https://www.youtube.com/watch?
If you’re not interested any more » unsubscribe (
http://www.gazetawarszawska.
Szkoły dostają jodek potasu w paczkach, których nie mogą otworzyć pod groźbą kary.
https://i0.wp.com/
Na pewno wszystko jest już przygotowane, na użycie broni atomowej, bo niebo nas o tym informuje, masoneria i spółka czeka, z covidem do końca się nie udało to przechodzimy na plan B
https://www.youtube.com/watch?
Szanowni Państwo,PFIZER PRZYZNAJE: SZCZEPIONKI NIE BYŁY BADANE POD KĄTEM ZAPOBIEGANIA TRANSMISJI WIRUSA! Prawdziwą sensacją okazało się przesłuchanie przed komisją covidową Parlamentu Europejskiego pani Janine Small, dyrektorki Pfizera. Odpowiadając na pytanie holenderskiego europosła Roba Rossa przyznała, że przed dopuszczeniem produktu do sprzedaży koncern nie przeprowadził żadnych badań szczepionki pod kątem zapobiegania transmisji! Warto dodać, że prezes Pfizera, pan Albert Bourla, pomimo wcześniejszych zapewnień zdecydował się nie wziąć udziału w przesłuchaniu. Być może miało to związek z ostatnimi doniesieniami o bezpośrednich kontaktach p. Bourli z szefową Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen, których owocem był kolosalny kontrakt na zakup szczepionek o wartości 35 miliardów euro – po cenie jednostkowej wyższej niż rynkowa. Argumentem pani Janine Small uzasadniającym pominięcie badań w kierunku powstrzymywania transmisji wirusa był brak czasu. Podczas przesłuchania z rozbawieniem stwierdziła, że prędkość reakcji na potrzeby rynku wykluczała standardowe postępowanie. Pozostaje jednak pytanie, dlaczego w takim razie zarząd Pfizera nie wyprowadził z błędu polityków i szefów resortów zdrowia poszczególnych państw, którzy całą swoją politykę zbudowali na przesłance, że szczepionki blokują transmisję? Na całym świecie obowiązywały – i nadal obowiązują, w niektórych przypadkach – restrykcje ograniczające prawa osób, które nie podporządkowały się powszechnej narracji i nie przyjęły preparatów przeciw covid-19. Nauczyciele, mundurowi, lekarze i przedstawiciele innych zawodów spotykali się z szykanami, dyskryminacją, postępowaniami dyscyplinarnymi i zwolnieniami z pracy na podstawie forsowanego w mediach przekonania, że swoją postawą narażają innych na niebezpieczeństwo. Na jakiej podstawie politycy i dziennikarze korzystali z podobnego argumentu, skoro producent szczepionki obecnie dementuje istnienie stojących za nim podstaw naukowych? Również polski rząd wydawał dziesiątki milionów złotych na kampanie typu „Szczepimy się” i „Ostatnia prosta”, nie mając wówczas żadnych gwarancji od producentów co do skuteczności w zakresie blokowania transmisji koronawirusa. Restrykcje wprowadzane przez rząd dla niezaszczepionych nie miały przede wszystkim podstaw prawnych – stanowiły przejaw dyskryminacji. Obecnie okazuje się, że w chwili ich wprowadzania brak było również podstaw medycznych do twierdzenia, że szczepionki ograniczają transmisję wirusa! Trzeba powiedzieć wprost, że społeczeństwo było perfidnie okłamywane przez osoby odpowiedzialne za zdrowie publiczne! W ostatnich dniach Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie prawomocnie orzekł, że minister Niedzielski ma obowiązek odpowiedzieć na pytania dotyczące programu szczepień. Do tej pory Ministerstwo Zdrowia odmówiło udzielenia wyjaśnień w m.in. takich kwestiach, jak: – zwolnienie firm farmaceutycznych od odpowiedzialności za ewentualne powikłania poszczepienne; Opierając się na wyroku WSA, będziemy oczekiwać z niecierpliwością dalszych wyjaśnień ze strony Ministerstwa Zdrowia i ministra Adama Niedzielskiego. Tylko w tym roku zmarnuje się 25 mln dawek szczepionek wartych 2,5 mld zł! Rozliczymy odpowiedzialnych za tę niegospodarność! Stop segregacji sanitarnej! Niedzielski do dymisji! |
|
||||
Nasze uczestnictwo w tym wydarzeniu jest ważne i potrzebne: jest to jednoznaczny wyraz naszej jedności ze św. Janem Pawłem II i jego nauczaniem.
Nasz papież jest dziś coraz częściej publicznie obśmiewany i opluwany: w lewicowych gadzinówkach, na deskach teatrów i w internecie. To jego pierwszego obarcza się winą za krzywdę, jaką dzieci i młodzież doznały od wiarołomnych kapłanów.
A tymczasem dobrze wiemy, że św. Jan Paweł II był wielkim przyjacielem i autorytetem dla dzieci i młodzieży. Wystarczy przypomnieć Światowe Dni Młodzieży, które gromadziły tysiące młodych zasłuchanych w jego nauczanie.
Dlatego właśnie podczas tej procesji chcemy w sposób szczególny modlić się za jego wstawiennictwem o nawrócenie dzieci i młodzieży! |
||||
|
||||
Dziś św. Jan Paweł II oręduje za nami i naszymi rodzinami w Niebie. Dlatego hasłem przewodnim niedzielnych Procesji Różańcowych będzie wezwanie: „Święty Janie Pawle II, pomóż nam odnaleźć młodzież dla Maryi i Jezusa!”.
Naszą wspólną modlitwę w Warszawie rozpoczniemy o godz. 13:00 Mszą Świętą pod przewodnictwem ks. bpa Romualda Kamińskiego w Bazylice Najświętszego Serca Jezusowego przy ul. Kawęczyńskiej 53. Następnie wyruszymy w procesji ulicami miasta, modląc się Różańcem Świętym.
W trakcie procesji będziemy również wynagradzać Najświętszemu Sercu Pana Jezusa i Niepokalanemu Sercu Matki Bożej, zwłaszcza za grzechy przeciwko życiu, za zgorszenia wobec dzieci i młodzieży oraz za grzechy popełniane przez dzieci i młodzież, w sposób szczególny za grzech apostazji. Będziemy także błagać o nawrócenie dla młodego pokolenia.
Centrum Życia i Rodziny, współorganizator tego wydarzenia, zachęca również do składania aktów dziękczynienia i próśb za wstawiennictwem św. Jana Pawła II. Zostaną one złożone przy jego grobie w Bazylice Św. Piotra w ostatnich dniach tego miesiąca. Można to zrobić za pośrednictwem strony internetowej JP2modlsiezanami.pl. |
||||
|
||||
Trwajmy razem na modlitwie i w działaniu dla ochrony młodego pokolenia, dla ochrony życia i rodziny!
Zapraszamy zatem do uczestnictwa i wspólnej modlitwy!
Serdecznie pozdrawiamy
Organizatorzy Procesji Różańcowych za Polskę |
||||
RZĄD CIĄGLE POWTARZA SWOJE BŁĘDY KOSZTEM POLAKÓW – MORDUJĄC ICH BEZ ODSZKODOWAŃ.
Żądam natychmiastowego wstrzymania rozdawania jodku potasu, do czasu zbadania składu tabletek
Replica Ciała Chrystusa odtworzona na podstawie Całunu
Szóste i ostatnie objawienie 13 października 1917 r
W pobliżu Hiacynty, Franciszka i Łucji zgromadził się kilkudziesięciotysięczny tłum. Niektórzy szacują liczbę świadków cudu słońca w Fatimie około 70 tyś. ludzi.
Jak przy poprzednich objawieniach dzieci dostrzegły błysk światła, po którym Matka Boża pojawiła się nad krzewem.
ŁUCJA: „Czego Pani sobie życzy ode mnie?”
MATKA BOŻA: „Chcę ci powiedzieć, aby wybudowano tu kaplicę na moją część. Jestem Matką Boską Różańcową. Odmawiajcie w dalszym ciągu codziennie różaniec. Wojna się skończy, a żołnierze wkrótce wrócą do swoich domów”.
ŁUCJA: „Miałam prosić Panią o wiele rzeczy, o uzdrowienie kilku chorych, nawrócenie niektórych grzeszników, etc.”
MATKA BOŻA: „Jednych uzdrowię, innych nie. Trzeba, aby się poprawili i prosili o przebaczenie swoich grzechów”. I ze smutnym wyrazem twarzy dodała: „Niech nie obrażają więcej Boga naszego Pana, który już i tak jest bardzo obrażany”.
Następnie, rozchylając dłonie, Najświętsza Maryja Panna zaczęła odbijać się w słońcu, podczas gdy unosiła się, odbicie Jej światła cały czas padało na słońce. że płynący z nich blask odbił się od słońca.
Wtedy to Łucja wykrzyknęła: „Spójrzcie na słońce!”
Po tym jak Najświętsza Maryja Panna znikła w bezmiarze nieboskłonu, wizjonerzy byli świadkami trzech następujących scen sceny: pierwsza – symbolizowała tajemnice radosne różańca, druga – bolesne i trzecia – chwalebne (tylko Łucja widziała wszystkie trzy sceny; Franciszek i Hiacynta widzieli tylko pierwszą).
Obok słońca zobaczyli pojawiającego się św. Józefa z Dzieciątkiem Jezus na ręku i Matką Boską Różańcową. Była to Święta Rodzina. Maryja była ubrana w białe szaty i w niebieski płaszcz, a Dzieciątko Jezus miało okrycie w jasnoczerwonym kolorze. Św. Józef pobłogosławił tłum, wykonując trzykrotnie znak krzyża. Dzieciątko Jezus uczyniło to samo.
Następna była wizja Matki Boskiej Bolesnej i Chrystusa Pana obarczonego cierpieniem w drodze na Kalwarię. Jezus pobłogosławił lud, czyniąc znak krzyża. świat. Matka Boża nie miała w piersi miecza. Łucja widziała jedynie górną część ciała Pana Jezusa.
Ostatnia była chwalebna wizja Matki Bożej Karmelitańskiej, ukoronowanej na Królową Nieba i Ziemi, z Dzieciątkiem Jezus na rękach.
Gdy te wizje rozwijały się przed oczami dzieci, wielki tłum, 50-70 tysięcy widzów, stał się świadkiem cudu słońca. Deszcz padał przez cały czas objawienia. W momencie, gdy Matka Boża zakończyła rozmowę z Łucją i zaczęła unosić się ku niebu, a Łucja krzyknęła: „Spójrzcie na słońce!”.
Chmury nagle rozstąpiły się i słońce ukazało się oczom zgromadzonych jak olbrzymi, srebrny dysk. Lśniło tak intensywnie, jak jeszcze nigdy z nigdy, lecz jego blask nie oślepiał. Trwało to tylko chwilę. Ta ogromna kula zaczęła jakby „tańczyć”. Słońce było jakby gigantycznym ognistym kołem, kręcącym się szybko. Zatrzymało się na jakiś czas, zanim znów zaczęło kręcić się wokół swojej osi z oszałamiającą prędkością. Następnie zaczęło się zaróżawiać na krawędziach i ślizgać się po niebie, wirując i rozsypując czerwone snopy płomieni. Światło to odbijało się na ziemi, na drzewach i krzewach, a także na twarzach ludzi i na ich ubraniach, przyjmując świetliste różnobarwne odcienie. Trzykrotnie ożywiona szaleńczym ruchem kula ognia zaczęła drżeć i trząść się. Wydawało się, że opadając ruchem zygzakowatym spadnie na przerażony tłum.
Wszystko to trwało około 10 minut. Na końcu słońce wspięło się znów wijącym się ruchem do punktu, z którego zaczęło opadać, na nowo przyjmując swój spokojny wygląd i odzyskując zwykłą jasność swego światła.
Cykl objawień zakończył się.
Wiele osób zauważyło, że ich ubrania, przemoknięte deszczem, od razu wyschły.
Cud słońca obserwowali również liczni świadkowie znajdujący się poza miejscem objawień, nawet w odległości 40 kilometrów.
Źródło:
Fragmenty z książki Antonio Borelli „Fatima: orędzie tragedii czy nadziei?”