Niemcy chcą nas wepchnąć w pułapkę OZE?!
Sami boją się zimy i braku prądu!
https://www.youtube.com/watch?
Niemcy chcą nas wepchnąć w pułapkę OZE?!
Sami boją się zimy i braku prądu!
https://www.youtube.com/watch?
Dawajcie radosne świadectwo waszej wiary
i nie traćcie nadziei na przemianę ludzkiego serca
Drogie dzieci!
|
Teraz i ja rozpoznaję Go w Hostii (Cudowne nawrócenie protestantki)Minęło już ponad dwadzieścia lat, odkąd po raz pierwszy stanęłam na czerwonej ziemi Medjugorie, leżącego obecnie w Bośni i Hercegowinie. Do miejsca, któremu przypisywano codzienne objawiania się Matki Bożej sześciorgu młodym ludziom, pojechałam nie jako pątniczka, lecz jako sceptycznie nastawiona dziennikarka protestancka.
|
Nie uwierzyłabym nikomu, kto opowiadałby mi o zjawisku, którego sama tam doświadczyłam. Nie miałam też pojęcia, jakich zmian dokona ono w moim życiu. Przyjechałam do Medjugorie 24 czerwca 1985 roku, to jest po ponad siedemnastu latach od swego wkroczenia w fascynujący – aczkolwiek często cyniczny – świat dziennikarstwa.
Przez te lata pracowałam dla ogólnokrajowych gazet i różnorodnych magazynów – w dziedzinach od tematyki kobiecej i ludzkich zainteresowań po serwisy informacyjne oraz reportaże dochodzeniowe.
Gdyby ktoś mnie zapytał, odpowiedziałabym, że byłam wszędzie i widziałam wszystko – począwszy od zuchwałego, nierzeczywistego świata gwiazd muzyki i filmu, przez spotkanie z matką Teresą z Kalkuty, po prywatną audiencję u papieża Pawła VI w Watykanie (ta ostatnia to prawdziwa sensacja); od historii o wielkiej odwadze człowieka i wspaniałych jego osiągnięciach po te o całkowitym jego upodleniu, wręcz nieludzkie. W większości z nich udało mi się zachować bezstronność i być obiektywną.
Kiedy poproszono mnie o zbadanie wydarzeń w tej nieznanej, rolniczej dolinie, która wchodziła wówczas w skład komunistycznej Jugosławii, nie spodziewałam się, że choć zachowam obiektywizm, to już utrzymaniu przeze mnie dystansu zostanie rzucone wyzwanie, jakiego jeszcze nigdy dotąd nie doświadczyłam.
Fakt, że nie byłam wyznania rzymskokatolickiego, miał dla redaktora serwisu informacyjnego Irish Times, dla którego pracowałam, duże znaczenie w odniesieniu do relacji o objawieniach w Medjugorie. On sam, wychowany w wierze mniejszościowego w Irlandii Kościoła protestanckiego, uważał, że wniosę do powierzonego mi zadania zarówno obiektywizm, jak i sporą dozę realizmu.
Był to pogląd, z którym się w zupełności zgadzałam. Ponadto niewątpliwie interesujący był fakt, że po raz pierwszy ogólnokrajowa gazeta irlandzka miała zamiar zamieścić reportaż o tak zwanych objawieniach, które podobno miały mieć miejsce w tej jugosłowiańskiej miejscowości.
Było niesamowicie gorąco, kiedy o czwartej po południu kierowca samochodu, którym podróżowałam, zatrzymał się przed dwuwieżowym kościołem św. Jakuba w Medjugorie. Wysadzając mnie, obiecał odwieźć mnie później do pobliskiej wioski, gdzie miałam spać.
Moją uwagę przyciągnął najpierw ogromny tłum zgromadzony wokół kościoła. Dowiedziałam się później, że ponad 100 000 ludzi zjechało do doliny, aby świętować czwartą rocznicę objawień „Królowej Pokoju”.
Przedstawiając się kobiecie ułatwiającej anglojęzycznym pielgrzymom pobyt w parafii, poprosiłam ją o zorganizowanie spotkania z „widzącymi” oraz opiekującymi się nimi kapłanami. Z delikatnym uśmiechem przewodniczka odpowiedziała mi, że skoro wieczorna ceremonia zaraz się zacznie, może mogłabym pospacerować sobie dookoła i doświadczyć nieco atmosfery wioski.
Obiecała, że nazajutrz pomoże mi zorganizować wywiady, o które prosiłam. Umówiłam się więc z nią na kolejny dzień i posłuchałam jej rady, przez następną godzinę przechadzając się naokoło świątyni, obserwując wszystko bacznie i robiąc notatki z tego, co zauważyłam.
Tym, czego doznawałam od momentu, kiedy wysiadłam z samochodu i obeszłam teren wokół kościoła, było uczucie całkowitego pokoju, który zdawał się wszechogarniać to zacofane miejsce pomimo zgromadzonych tam tłumów.
Pod drzewami dostrzegłam grupki ludzi rozmawiających z księżmi lub z którymś z brązowohabitowych franciszkanów z kościoła św. Jakuba. Inni siedzieli lub klęczeli, samotnie bądź w małych grupach, modląc się, czytając lub rozmawiając ściszonym głosem w wielu różnych językach.
Cztery lata po pierwszych doniesieniach o objawieniach maryjnych ludzie z prawie każdego zakątka świata zebrali się tutaj, przyciągnięci czymś, co zdawało mi się zupełnie nielogiczne i niewiarygodne.
Krótko po godz. 18 udało mi się znaleźć miejsce stojące z oparciem o prawą, zewnętrzną ścianę kościoła, centralnego punktu dla małych wiosek rozrzuconych po dolinie. Był koniec czerwca, słońce świeciło jasno i mocno. Wieczorne nabożeństwo się rozpoczęło; kościół był wypełniony do granic możliwości, tak że tłum ludzi wylewał się z obu jego bocznych wyjść oraz przez wyjście frontowe i rozciągał się aż do pobliskich drzew.
Głośniki transmitowały nabożeństwo w lokalnym języku chorwackim dla zgromadzonych na zewnątrz wiernych. Dopiero następnego dnia odkryłam, że odmawiano różaniec. Nie zdawałam sobie też sprawy z tego, że to, czego doświadczyłam wkrótce potem, zbiegło się w czasie z chwilą codziennego objawienia.
Wszystko, co wiedziałam, to to, że atmosfera wokół jest pełna pokoju, że kierowca nie wróci wcześniej niż za kilka godzin – i że mogę nawet trochę się opalić, jeśli zwrócę twarz w stronę zachodzącego słońca, tak mocno jeszcze świecącego ponad drzewami posadzonymi naprzeciw kościoła.
Stałam zatopiona w cieple i we własnych myślach o tym, z kim mogłabym jutro przeprowadzić wywiad rozpoczynający moje dochodzenie w sprawie dziwacznych twierdzeń o objawieniach, gdy nagle moją uwagę zwróciły dziecięce głosy, głośno i natarczywie przywołujące swoich rodziców.
Rozglądając się wokół, aby zobaczyć, co przestraszyło dzieci, zdałam sobie sprawę, że wskazują one na niebo przede mną. Podniosłam rękę, aby osłonić oczy przed słońcem, i skierowałam się w stronę wskazywaną przez nie palcami – i na krótki moment nie uwierzyłam własnym oczom. Zamknęłam je i spojrzałam ponownie po chwili, widząc dokładnie tę samą rzecz: na wprost mnie, na niebie, słońce wirowało niczym ogromny bąk.
W miarę jak patrzyłam, spod słońca zaczęły wypływać strumieniami kolory – czerwony, zielony, żółty i niebieski – okrążając je pojedynczo, a ono samo przez cały czas wirowało. Następnie środek słońca poczerwieniał, a potem przybrał kolor czarny i powrócił do normalnej jasności. Nieco z prawej strony nad nim ujrzałam coś, co wydawało się powstającymi z białych obłoczków literami.
W miarę patrzenia na niebie, ponad tańczącym słońcem, pojawiło się słowo „Peace” (pokój) – po angielsku, ale napisane jakby celtyckimi literami, zupełnie takimi samymi jak w starej irlandzkiej Księdze z Kells, przepisywanej ręcznie przez mnichów wiele stuleci temu.
Wydaje się, że zjawisko to trwało 20 do 30 sekund – chociaż, jeśli mam być szczera, to nie sprawdzałam czasu – potem słowo zniknęło, a słońce nadal wirowało i tańczyło. Od czasu do czasu odrywałam wzrok od tego niesamowitego widoku, żeby popatrzeć na reakcje innych.
Zaledwie parę sekund po tym, jak rozpoczęło się widowisko, zdałam sobie sprawę z tego, że nie muszę przysłaniać oczu, ale mogę patrzeć prosto na słońce – co w innych okolicznościach byłoby fizycznie niemożliwe.
Większość ludzi zebranych wokół mnie również patrzyła szeroko otwartymi oczami na niebo i wydawało się, że wszyscy oni doświadczają tego samego nadzwyczajnego zjawiska. W pewnym momencie, kiedy się tak wpatrywałam w niebo, obserwując zjawisko, które trwało około 35 minut, wydawało się, że kręcące się słońce wraz z wirującymi wokół niego kolorami odrywa się od nieba i pospiesznie kieruje się na nas.
Wokoło słyszałam okrzyki strachu pomieszane z wypełnionymi przerażeniem modlitwami, a jasność słoneczna zbliżała się coraz bardziej – aż w końcu widziałam jedynie złote światło. Co dziwne, zdałam sobie sprawę z tego, że nie odczuwałam strachu, gdy światło się zatrzymało i później wycofało się z powrotem na niebo, gdzie słońce kontynuowało wirowanie.
Wkrótce potem nastąpiła ta część tego osobliwego zjawiska, która wywarła faktyczny i długotrwały efekt na moje życie. Otóż gdy się tak wpatrywałam w słońce, zobaczyłam coś, co wydawało się tryskającą z niego fontanną światła. Podobnie jak w przypadku wodnej fontanny tam, gdzie fontanna światła osiągała swój najwyższy punkt, rozdzielało się ono i ku memu najwyższemu zdumieniu ukazała się w tym miejscu postać z rozwartymi ramionami.
Była ona tak jasna i świecąca, że nigdy nie będę w stanie opisać jej ubioru, ale rozpoznałam ją natychmiast, pomimo swego wieloletniego braku zainteresowania sprawami religijnymi: był to zmartwychwstały Chrystus. Świetlista postać była tak wyraźna, że mogłam dostrzec nawet rękawy, które zwisały jej z nadgarstków, spadając w dół aż po skraj szaty, gdzie dotykały jej stóp. Starałam się, jak mogłam, lecz nie udawało mi się dostrzec rysów jasno promieniejącej twarzy Chrystusa, chociaż wiedziałam, że była tam, otoczona włosami spadającymi do ramion. Ludzie stojący w pobliżu trącali mnie w ramię, pytając:
„Widzi pani hostię wyłaniającą się ze słońca?”.
Nie wiedząc, co to jest hostia, odpowiadałam niezmiennie:
„Nie, ale czy widzi pan/pani postać wychodzącą ze słońca?”.
Dziewięciokrotnie postać owa znikała, aby niemal natychmiast powrócić, zawsze poprzedzona fontanną światła. Przypominam sobie, że w pewnym momencie trzymałam swoją rękę przed twarzą – a mimo to cały czas widziałam ową sylwetkę, jakby mojej ręki tam w ogóle nie było!
Stojąc tak w miejscu i wpatrując się w niebo, zdałam sobie sprawę, że łzy płyną mi z oczu i że jedyną myślą wypełniającą mój umysł jest to, iż stoję w obecności Boga.
Później, gdy słońce powróciło już do swej naturalnej i nieruchomej pozycji na niebie, rozmawiałam z około trzydziestoma osobami, stojącymi koło mnie, pytając o ich doświadczenia, ale nie wspominając o swoim własnym.
Doświadczenia wielu z nich były podobne do mojego – ludzie ci widzieli wirujące słońce, kolory owijające się wokół niego i większość z nich była również świadkami tego niewytłumaczalnego pędu słońca w kierunku ziemi. Niektórzy twierdzili ponadto, że w samym centrum jasności widzieli postać kobiety z dzieckiem na ręku, inni – że widzieli krzyż. Nikt nie widział słowa „Pokój”.
Najbardziej zdziwiło mnie jednak to, że nikt nie wspomniał o świetlistej postaci, której pojawiania się byłam wielokrotnym świadkiem. Dopiero po powrocie do domu mój mąż, człowiek głębokiej wiary wyznania rzymskokatolickiego, który jednak nie był nigdy w stanie zachwiać moją wiarą protestancką, powiedział mi spokojnie, lecz z całkowitą pewnością:
„Nie rozumiesz, co się stało? Inni widzieli zbliżającą się hostię i rozpoznali w niej Jezusa. Ty widziałaś ciało, bo nie znałaś pojęcia hostii”.
Było to spostrzeżenie, które w przyszłym czasie miało całkowicie odmienić moje życie.
Jednakże w ciągu następnych dni odłożyłam na bok to swoje doświadczenie i zabrałam się do ustalania tego, z kim z widzących, kapłanów oraz innych ludzi mogłabym się tu spotkać.
Spodziewałam się, planując swoją podróż, zastać tutaj jakąś maryjną propagandę, jednak zamiast tego odkryłam ewangeliczne wezwanie. Sześć młodych osób relacjonowało, że Dziewica mówi:
„Powróćcie do mojego Syna, nawróćcie się, spowiadajcie się, módlcie się, pośćcie, zmieńcie swoje życie!”.
Było to wezwanie Matki, które wydawało się znajdować płynący z głębi serca oddźwięk w niemal każdej osobie, która odwiedzała tę dolinę.
Kilka dni po przybyciu do Medjugorie zostałam przedstawiona kapłanowi, którego widziałam wcześniej, gdy modlił się nad ludźmi. Byłam zdecydowana omijać go z daleka, gdyż jego zachowanie wydawało mi się nienormalne – nigdy nie widziałam podobnych rzeczy. Jednakże moja anglojęzyczna przewodniczka poznała nas ze sobą i ku swemu przerażeniu usłyszałam, jak zwraca się do owego księdza:
„Ojcze, czy mógłbyś pomodlić się z Heather?”.
Zanim się w ogóle zorientowałam, co się dzieje, już siedziałam na dużym kamieniu, niedaleko kościoła, a ów kapłan położył ręce na mojej głowie i począł wzywać Ducha Świętego. Modlił się za moje życie, moją rodzinę i moją pracę dziennikarską. Prosił Ducha Świętego, aby mnie prowadził.
Powiedział mi również, że podczas modlitwy ujrzał dla mnie dwie drogi prowadzące z Medjugorie. Jedna była tą, którą przyjechałam do doliny – i będę mogła nią powrócić, jeśli będę chciała. A po chwili dodał, że Pan Bóg otwiera dla mnie inną drogę i że jeśli ją wybiorę – On zmieni moje życie na zawsze. Stwierdził, że Bóg chce mi coś powiedzieć i że gdy się pomodlę i otworzę Biblię, On do mnie przemówi. Pomyślałam wtedy właśnie tak:
„Dlaczego i jak Bóg chce do mnie mówić – skoro ignorowałam Jego istnienie przez tak wiele lat?”…
W nocy poprzedzającej mój wyjazd z Medjugorie mój umysł był pełen tego, czego doświadczyłam w ostatnich dniach. Uznałam, że zostałam postawiona twarzą w twarz z rzeczywistością Bożego istnienia.
„Co ja teraz z tym zrobię?”
– to pytanie nie dawało mi spokoju. Przypominając sobie, że kapłan polecił mi się modlić, uklękłam przy łóżku.
„Ale jak i o co się modlić po tak wielu latach?”
– zastanawiałam się.
I wówczas przypomniałam sobie, że jeden z pielgrzymów, stojący przede mną podczas porannej Mszy odprawianej w języku angielskim (w której uczestniczyłam głównie ze względów zawodowych), niespodziewanie odwrócił się do mnie i podał mi kartkę papieru. Była na niej wypisana modlitwa. Włożyłam tę kartkę do kieszeni z zamiarem wyrzucenia jej do pierwszego napotkanego kosza na śmieci. Teraz jednak wyciągnęłam ją z kieszeni, rozwinęłam i zaczęłam czytać.
Była tam modlitwa do Ducha Świętego, zapraszająca Go do mojego życia, aby je zmienił i uzdrowił oraz aby odtąd mnie prowadził. W miarę czytania coraz bardziej zdawałam sobie sprawę z tego, że oczy mam pełne łez – a potem przypomniałam sobie, że ów niedawno poznany ksiądz mówił mi, iż Bóg ma dla mnie wiadomość i że jeżeli otworzę Biblię, On sam będzie do mnie mówił.
Co bardzo dziwne – kiedy dzień przed wyjazdem pakowałam swoje rzeczy, w ostatnim momencie wrzuciłam do walizki Biblię. Dlaczego? Nie miałam pojęcia. Być może dlatego, że jechałam do tak zwanego miejsca religijnego i mogłam potrzebować broni, aby odrzucić twierdzenia, z jakimi mogłam się tam spotkać.
Teraz podniosłam się z klęczek i wyciągnęłam z walizki tę Biblię. Dostałam ją w prezencie na swoje 21. urodziny – od ciotki, która była misjonarką w Kenii. Otwierałam ją dotychczas tylko wtedy, kiedy szukałam odpowiednich słów, które mogłabym dodać małą czcionką na końcu zamieszczanego w dzienniku anonsu o śmierci członka rodziny.
W tamtej chwili, pamiętając słowa modlącego się nade mną kapłana i nie wiedząc, co robić ani w jaki sposób Bóg będzie do mnie mówić, otworzyłam ją w przypadkowym miejscu. Biblia nie była prawie używana i mogłam ją otworzyć gdziekolwiek. Jednakże gdy spojrzałam na tekst, moje oczy natychmiast powędrowały do grupy wersetów, które zaczęłam czytać.
Był to urywek z Ewangelii wg św. Jana, w którym Jezus mówił do swoich uczniów o chlebie życia:
„Jeśli nie będziecie jeść Ciała Syna Człowieczego ani pić Jego Krwi, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem”.
Dotychczas, podobnie jak niektórzy z uczniów, całkowicie odrzucałam w wyznaniu katolickim rzeczywistą obecność Jezusa w Eucharystii. Teraz jednak, w ciszy tego pokoiku w tak dalekim kraju, uczucie głębokiego pokoju wstąpiło do mojego serca i usłyszałam samą siebie, jak mówię Jezusowi:
„Wiesz, Panie Jezu, że jest to dla mnie podstawowa przeszkoda w uznaniu wiary katolickiej. Lecz jeżeli chcesz, daj mi łaskę, abym mogła to pojąć i zaakceptować”.
Dopiero tydzień po swym powrocie do domu zebrałam się na odwagę, aby opisać to, co zaobserwowałam w Medjugorie – ale nawet wtedy nie potrafiłam się przemóc, aby opowiedzieć coś z bardziej osobistych szczegółów. I po wynikłym w ten sposób rozgłosie – nie tylko w dzienniku, w którym pracowałam, ale również w mediach – mógł to być koniec tej historii. Jednak mimo że się starałam, jak mogłam, nie udawało mi się zignorować tego, czego doświadczyłam.
Od tamtej pory zaczęłam uczestniczyć z rodziną we Mszy Świętej. Potem dołączyłam do lokalnej grupy modlitewnej, w której głęboka wiara i prawość napełnionego Duchem Świętym kapłana jeszcze bardziej dotknęły mojego serca.
Wszystko to spowodowało, że zaczęłam wierzyć w rzeczywistą obecność Jezusa w Eucharystii oraz w moc uzdrawiającego wpływu Eucharystii na nasze życie. Jednocześnie coraz bardziej pragnęłam wstąpić do Kościoła katolickiego i doświadczać radości tego wielkiego daru eucharystycznej obecności Jezusa w moim życiu. Ale decyzja o odwróceniu się plecami od pełnego wiary Kościoła, w którym się wychowałam, oraz od swojej rodziny, którą bym mocno tym zraniła, nie była dla mnie łatwa do podjęcia. Modliłam się więc i cierpiałam.
W końcu pewnego dnia, kiedy wraz z grupą osób ze swojej parafii udałam się na nocne czuwanie do bazyliki w Knock – miejscowości w zachodniej Irlandii, gdzie Matka Boża przeszło sto lat temu ukazała się grupie wieśniaków i objawienie to zostało uznane przez Watykan – uczyniłam to, co powinnam zrobić dużo wcześniej. Złożyłam mianowicie cały problem w ręce Jezusa i Jego Matki Maryi oraz poprosiłam Ich, aby wskazali mi dalszą drogę.
Tej nocy w bazylice była również obecna siostra Briege McKenna, osoba obdarzona szczególnymi darami oraz specjalną posługą dla kapłanów, która wygłaszała tam konferencję. Mówiła z pasją o prawdziwej obecności Jezusa w Eucharystii oraz o uzdrawiającej mocy Eucharystii w naszym życiu.
Wszystko, co mówiła s. Briege, było zgodne z tym, w co zaczęłam już wierzyć swym sercem – ale nie miałam odwagi na dalsze działania. Przez łzy, w miarę jak słuchałam, Bóg udzielił mi odwagi do podjęcia decyzji.
Wróciłam do domu i rozpoczęłam przygotowania do przyjęcia wiary rzymskokatolickiej. W dniu 8 grudnia 1988 roku – w święto Niepokalanego Poczęcia i zarazem w trzy i pół roku po swojej pierwszej podróży do Medjugorie w zamiarze napisania demaskującego artykułu o wydarzeniach, do których miało tam dojść – zostałam przyjęta do Kościoła powszechnego
Pełna wiara, do której doszłam, w rzeczywistą obecność Jezusa w Eucharystii stała się fundamentem, na którym zbudowałam swoje nowe życie. Teraz i ja rozpoznaję Go w Hostii – zupełnie tak samo, jak owego czerwcowego wieczoru rozpoznały Go osoby zgromadzone wokół mnie w tym tak błogosławionym miejscu nazywanym Medjugorie.
Heather Parsons, Irlandia
tłum. Iwona Wytrzyszczak
Objawiając się w Fatimie i w Medjugorie, Matka Boża przypomina nam, że największym nieszczęściem dla człowieka jest grzech i trwanie w grzechu, gdyż taka postawa może doprowadzić go do zguby wiecznej. Dlatego z czułością matki prosi każdą i każdego z nas o włączenie się w dzieło ratowania siebie, swoich najbliższych, Polski, Europy i świata.
Wiemy, że tylko miłość Chrystusa może przezwyciężyć całą grozę zła, które ciąży nad nami i nad całą ludzkością. Chrystus potrzebuje jednak naszej zgody, aby mógł działać przez nas i docierać swoją miłością do największych grzeszników.
Jesteśmy więc wezwani do zjednoczenia się z Niepokalanym Sercem Matki Najświętszej, aby nas uczyła żywej wiary i ufności, która ma się wyrazić:
1. W odwróceniu się od grzechu oraz życiu zgodnie z zasadami moralnymi i nauką Kościoła katolickiego.
2. W codziennej modlitwie, na którą powinien składać się między innymi różaniec i czytanie Pisma św.
3. W praktyce pierwszych piątków i sobót miesiąca w intencji wynagrodzenia Najświętszemu Sercu Pana Jezusa i Niepokalanemu Sercu Matki Bożej za grzechy własne i świata.
|
|
January 13, 2018 by sd
By Michael H. Brown
Protestant Journalist Claims A Figure She Took To Be Jesus Manifested At Site
An Irish journalist asserts in a new book, Vicka, Touched by a Mother’s Love, that she encountered extraordinary sights in the skies above the famous apparition site of Medjugorje in Bosnia-Hercegovina.
The journalist, Heather Parsons of Dublin — who at the time was Protestant — says that during her initial visit there in June of 1985, she witnessed what has become known as the “miracle of the sun,” but at a level unusual even by the standards of this reputedly miraculous place. Others too witnessed the display, which Parsons, a skeptic, never expected. “Lifting my hands to shade my eyes from the bright light of the sun, I followed the direction of their pointing fingers — and for one short, sharp moment doubted the reality of my own sight,” she writes in the book. “Closing my eyes momentarily, I looked again and saw exactly the same thing. There, in the sky above me, the sun was spinning like a top. As I watched, colors appeared to come streaming from behind it — red, green, yellow, blue — to circle it independently, while all the time the sun continued to spin.
“Then the center of the sun turned to red and then to black before returning to its usual brightness. Above it, slightly to the right, I suddenly saw what appeared to be white cloudlike letters begin to form. As I watched, the word ‘Peace’ appeared in the sky above the dancing sun — in English, but in what I would have described as Celtic script, just like that in the Book of Kells. Remaining for what seemed like twenty or thirty seconds — although to be honest I was not counting time as I witnessed this extraordinary and unbelievable phenomenon — the word disappeared and the sun continued to spin and dance.”
Native villagers have made similar claims, asserting that a bright, inexplicable inscription appeared in the sky above the holy spot of Mount Krizevac one summer evening in 1981. But in that case the letters had formed a word, “Mir,” in Croatian. “Mir” translates as “peace.” During the 1990s Americans from the New York area snapped photos from Apparition Hill that later showed the word “Christ” in an otherwise clear sky.
Parsons, who has written in Ireland for national newspapers and magazines, reveals that the entire episode lasted about 35 minutes. At one point, the journalist says that the sun appeared to “break away from the heavens” and come rushing toward the crowd — similar to the “great miracle” reported in 1917 at Fatima.
“All around me, I heard cries of fear mingled with terror-filled prayers, as the sun’s brightness came closer and closer until all I could see was a total golden light,” the journalist, who is now Catholic, continues. “Strangely, I realized, I felt no fear before the descent of the sun stopped and then withdrew back into the sky, where it continued to spin.”
This is not what the entire book is about. It is a book about the experiences of others, including the seer Vicka Ivankovic Mijatovic (who recently bore her first child). It is a story of the Blessed Mother’s message. But the phenomena reported by Parsons were profound and of potential prophetic significance. “As I continued to stare at the sun,” she writes, “I saw what seemed like a fountain of light gush up from it. Just as with a fountain of water, where it reached its highest point this fountain of light separated and there appeared, to my utter astonishment, a bright, shining figure with arms outstretched. So bright and shining that I could never describe the whiteness of the garment, but a figure that I immediately recognized, despite my own lack of religious interest for many years, as the Risen Christ.”
Parsons says that other witnesses seemed to be seeing what looked like a Communion Host in front of the sun — a frequent claim at Medjugorje, where a disc-like shape blots out the harmful center rays. Parsons reports that she could see the sleeves that hung from the wrists of the figure as the cloth flowed down to meet the hem of the garment where it touched the figure’s feet. “But I could not see the face,” she explains. “Try as I might, I could not make out the features on the face, although I knew it was there, framed by hair that fell to the shoulders.
“Ten times this figure disappeared, to return again almost immediately, always preceded by the fountain of light. At one point I recall holding my hand in front of my face — and continuing to see the figure as if my hand was not there. And then the realization, as I stood in this place and continued to look up into the sky, that tears were pouring down my face and the only thought in my mind was that I was in the presence of God.”
The Church has not yet ruled on Medjugorje, with an investigation of such phenomena currently in the hands of a national commission composed of the Cardinal in Sarajevo, his auxiliary, and two other bishops. A spokesman for the Cardinal, Father Mato Vovkic, told Spirit Daily that a decision on authenticity will not be rendered until after the apparitions stop. What is the significance of this? Is there a sign for us all in the alleged manifestation of Jesus?
In the coming weeks the Vatican is expected to release guidelines for discerning such claimed apparitions and other phenomena currently sweeping across every habitable continent, and when those strictures come out, we must strictly obey them, as we should obey all that the Pope directs through his congregations. Then we will better discern such reported signs — along with the message.
That message has been peace. It has been love. It has been that the world is only a passing place and we must not allow evil to steal our happiness.
With God, the Holy Spirit, and Jesus — with the prayers of His mother — we have all we need to get through even the most challenging times.
This we have known now for 2,000 years. As Parsons says, “I had gone [to Medjugorje] in 1985 as a Protestant journalist. What I expected to find was Marian propaganda. What I actually found was the gospel message.”
|
|
ROBERT BĄKIEWICZ PREZES ZARZĄDU |
Stowarzyszenie Roty Marszu Niepodległości |
|
Adres korespondencyjny: Ul. Przechodnia 32, 05-800 Pruszków |
Kochani – przesyłam orędzie i plakaty z tym co się dzieje wokół Medziugorja, a więc plakat z filmem o Medziu wraz z recenzją juz oglądających naszych pielgrzymów i plakat o rekolekcjach adwentowych, które wraz w pojawieniem się tego filmu „urodziły się”.
Jak już pisałam, wyjazd jest w 1 niedzielę adwentu, będą to rekolekcje „ekstremalne” (takie to ostatnio było modne słowo – ekstremalne Drogi Krzyżowe, biegi etc). Nasz ekstrema dla chętnych będzie polegać na pokucie,pokucie pokucie, do której Gospa wzywa przez tyle objawień w ciągu historii Kościoła.
o 5.00 bedziemy dołączać do grupy 365 – czyli lokalnej medziugorskiej, która od początku zarazy modli się różańcową modlitwą na Podbrdo, o 6.00 – Roraty, posiłki, konferencje, modlitwy, modlitwy o uzdrowienie, adoracja, udział w objawieniu, post o chlebie i wodzie, ale to na prawdę tylko chleb i woda w piątek i we środę. Kochani skończyło się ZABAWIANIE trzeba myśleć o ZBAWIANIU, bo czasu nie zostało dużo.
Kto może to proszę porozsyłać plakaty po znajomych księżach, aby wywiesili w gablotach i dali do ogłoszeń parafialnych i na swoje www, dzieki i czekamy na odpowiedź na wezwanie Gospy i Boga Ojca.
Orędzie z 25 października 2022
„Drogie dzieci! Najwyższy pozwolił mi, abym była z wami i abym była dla was radością i
drogą nadziei, bo ludzkość zdecydowała się na śmierć. Dlatego mnie posłał, abym was
pouczała, że bez Boga nie macie przyszłości. Kochane dzieci, bądźcie narzędziami miłości
dla tych wszystkich, którzy nie poznali Boga miłości. Radośnie świadczcie o waszej wiarze i
nie traćcie nadziei na przemianę ludzkiego serca. Jestem z wami i błogosławię was moim
macierzyńskim błogosławieństwem. Dziękuję wam, że odpowiedzieliście na moje
wezwanie”.
Medjugorje – film jakiego jeszcze nie było
A ty co z tym zrobisz?
Twórcy kinowego filmu dokumentalnego: Jesus Garcia Colomer i Borja Martinez –
Echevarria ciekawie przedstawili historię niezwykłych wydarzeń, które rozpoczęły się w
małej wiosce położonej na terenie Bośni i Hercegowiny 24 czerwca 1981 roku i trwają do
dziś. Oglądamy je z różnych punktów widzenia – przez pryzmat Widzących (Mirjana, Ivan,
Jacov), ojców franciszkanów – o. Jozo Zovko, o. Marinko Sakota, o. Petara Ljubicica oraz
mieszkańców wioski. W filmie wykorzystano zdjęcia i materialy archiwalne, które w
połączeniu z żywą relacją osób z różnych środowisk oraz piękną muzyką dostarczają widzowi
silnych emocji, a nawet wyciskają łzy, skłaniają do refleksji.
Dokument Jesusa Garcii jest osobistym świadectwem reżysera, który opowiada, jak
pracując w jednej z hiszpańskich gazet otrzymał polecenie zrobienia reportażu o
Medziugorju. Pojechał tam wraz z kolegą. Obaj byli zafascynowani miejscem objawień Matki
Bożej. Jego kolega otrzymał tam dar powołania do służby kapłańskiej i teraz już jako ksiądz o
tym zaświadcza, natomiast Gracia po powrocie napisał książkę o Medziugorju, która w
szybkim czasie zdobyła popularność wśród ludzi różnych profesji. Przetłumaczona na wiele
języków przemieniala w sposób radykalny tych, którzy ją czytali. Garcia był zaskoczony
wielością świadectw, jakie otrzymał od nieznajomych ludzi, w których zaświadczali, że ta
lektura zainspirowała ich do pielgrzymowania do Medziugorja i zmiany swojego życia.
Garcia postanowił wykorzystać to wszystko i zrobić film dokumentalny o fenomenie
Medziugorja.
W filmie reżyser dotyka takich kwestii jak: tajemnice, które intrygują od lat, miejsca,
które odmieniają ludzi, Widzących, opinii Watykanu. Garcia nie rozstrzyga czy
objawienia są prawdziwe czy nie, bo to nie należy do niego. Ogranicza się jedynie do
stwierdzenia, że w 2017 r. papież Franciszek wysłał do Medziugorja abpa Henryka Hosera,
który miał za zadanie zbadać potrzeby duszpasterskie franciszkańskiej parafii. Przytacza
wypowiedź polskiego hierarchy: „Medziugorje to największy konfensjonał świata”.
Informuje też, że w roku 2019 papież oficjalnie udzielił pozwolenia na organizowanie
pielgrzymek parafialnych i diecezjalnych do Medziugorja.
Dużo emocji wzbudzają żywe relacje osób bezpośrednio zaangażowanych w objawienia.
Iwan wspomina, że „serce waliło mu jak młot”, gdy po raz pierwszy ujrzał Matką Bożą. Gdy
opowiada o Jej pięknie, jego oczy świecą się z zachwytu. Stwierdza również, że nie wie,
dlaczego Gospa wybrała jego i piątkę pozostałych dzieci. Przytacza wypowiedź Gospy, która
zapytana o to, odpowiedziała: Nie wybieram najlepszych. Z tą opinią zgadza się o. Marinko
Sakota, były proboszcz parafii stwierdzając, że Widzący są normalnymi ludźmi, mają swoje
wady i zalety. Ojciec Marinko wspomina, że kiedy zaczęły się objawienia, miał 13 lat.
Pamięta tłumy ludzi na Górze Objawień i milicjantów, którzy różnymi sposobami chcieli je
zastraszyć i zatrzymać.
Szczególną rolę odgrywają w filmie wypowiedzi o. Jozo Zovko, byłego proboszcza
Medziugorja, represjonowanego i więzionego przez władze komunistyczne za to, że nie
chciał zakwestionować prawdziwości objawień. Ze szczerością opowiada, że początkowo nie
rozumiał tego, co działo się w jego parafii. Sądził, że dzieci są zmanipulowane przez władze.
Przesłuchiwał je osobno, chcąc się dowiedzieć, czy mówią prawdę. Dopiero gdy usłyszał głos
wewnętrzny „Ochroń dzieci” i zobaczył dzieci uciekające przed milicją, ukrył je na plebanii i
uwierzył w prawdziwość ich zeznań. Teraz, gdy z perspektywy 40 lat opowiada o tych
wydarzeniach oraz o pięciu kamieniach do walki z Goliatem, w jego głosie wybrzmiewa
wiara, szczerość i prawda.
Film pt.„Medjugorje” to piękna opowieść o sile wiary i mocne świadectwa ludzi. Jest ich
tak wiele, że trudno zapamiętać i opisać wszystkie. Natalia, Irene, Pea, Maria – każda z nich
zaświadza o swoim nawróceniu. Warto przytoczyć historię byłego narkomana i alkoholika.
Starał się korzystać z życia bez ograniczeń. W wieku 22 lat stracił jego sens i usiłował
popełnić samobójstwo. Uciekając przed mafią, przypadkowo trafił do Cenacolo, do
wspólnoty założonej przez s. Elvirę. Tu zrozumiał, że można żyć inaczej. Głosząc
świadectwo o swoim życiu, w którym priorytetami są modlitwa i praca, zwrócił uwagę
młodej, pięknej kobiety. Po wymianie listów i długiej znajomości młodzi pobrali się. Są od
kilku lat szczęśliwym małżeństwem z trójką dzieci. Jak zaświadczają oboje, Medziugorje
odmieniło ich życie. Teraz chcą innym przybliżyć to cudowne miejsce i organizują około 30
pielgrzymek rocznie.
Inne osoby składajace świadectwa też dokonały przewartościowań w swoim życiu.
Młoda prawniczka zeznaje: Dla mnie liczyły się tylko duże pieniądze, duży dom i duży
samochód. Moje życie było zupełnie puste. Gdy straciłam pracę, zaczęłam więcej się modlić i
trafiłam na orędzia Królowej Pokoju. Pod ich wływem i pielgrzymki do Medziugorja
odzyskałam sens i radość życia – mówiła ze wzruszeniem. – Świadectwa wyciskają łzy,
zbliżają do Matki Bożej, do Różańca oraz zachęcają do pielgrzymowania do Medziugorja –
podsumowuje ojciec Józef Koszarny OFM. Następnie dodaje, że Sekretariat Rodziny
Dobrego Słowa ufundował 500 biletów bezpłatnych dla osób chętnych do obejrzenia tego
filmu.
Medziugorje to miejsce szczególne – inspiruje, facynuje, odmienia życie tysięcy ludzi,
którzy odnajdują tu szczęście i pokój. To widać wyraźnie, gdy popatrzymy na radosne
twarze osób składających świadectwa. Film jest namiastką tego, co możemy tam przeżyć. W
zakończeniu słyszymy pytanie: A ty co z tym zrobisz?
Halina Bartosiak
W ikonografii św. Szymon w sztuce wschodniej przedstawiany jest z krótkimi włosami lub łysy, w sztuce zachodniej ma dłuższe włosy i kędzierzawą brodę. Jego atrybutami są: księga, kotwica, palma i piła (drewniana), którą miał być rozcięty, topór, włócznia.
O życiu św. Judy nie wiemy prawie nic. Miał przydomek Tadeusz, czyli „Odważny” (Mt 10, 3; Mk 3, 18). Nie wiemy, dlaczego Ewangeliści tak go nazywają. Był bratem św. Jakuba Młodszego, Apostoła (Mt 13, 55), dlatego bywa nazywany również Judą Jakubowym (Łk 6, 16; Dz 1, 13). Nie wiemy, dlaczego Orygenes, a za nim inni pisarze kościelni nazywają Judę Tadeusza także przydomkiem Lebbeusz. Mogłoby to mieć jakiś związek z sercem (hebrajski wyraz leb znaczy tyle, co serce) albo wywodzić się od pewnego wzgórza w Galilei, które miało nazwę Lebba. Był jednym z krewnych Jezusa. Prawdopodobnie jego matką była Maria Kleofasowa, o której wspominają Ewangelie.
Imię Judy umieszczone na dalszym miejscu w katalogu Apostołów sugeruje jego późniejsze wejście do grona uczniów. To on przy Ostatniej Wieczerzy zapytał Jezusa: „Panie, cóż się stało, że nam się masz objawić, a nie światu?” Zasadne jest zatem przypuszczenie, że św. Juda, przystępując do grona Apostołów, kierował się na początku perspektywą zrobienia przy Chrystusie kariery.
Juda jest autorem jednego z listów Nowego Testamentu. Sam w nim nazywa siebie bratem Jakuba (Jud 1). Z listu wynika, że prawdopodobnie był człowiekiem wykształconym. List ten napisał przed rokiem 67, gdyż zapożycza od niego pewne fragmenty i słowa nawet św. Piotr. Po Zesłaniu Ducha Świętego Juda głosił Ewangelię w Palestynie, Syrii, Egipcie i Mezopotamii; niektóre z wędrówek misyjnych odbył razem ze św. Szymonem. Część tradycji podaje, że razem ponieśli śmierć męczeńską. Inne mówią, że Szymon został zabity w Jerozolimie, a Juda Tadeusz prawdopodobnie w Libanie lub w Persji.
Hegezyp, który żył w wieku II, pisał, że Juda był żonaty, kiedy wstąpił do grona Apostołów. Dlatego podejrzliwy na punkcie władzy cesarz Domicjan kazał wezwać do Rzymu wnuków św. Judy w obawie, aby oni – jako „krewni” Jezusa – nie chcieli kiedyś sięgnąć także po jego cesarską władzę. Kiedy jednak ujrzał ich i przekonał się, że są to ludzie prości, odesłał ich do domu.
Kult św. Judy Tadeusza jest szczególnie żywy od XVIII w. w Austrii i w Polsce. Bardzo popularne jest w tych krajach nabożeństwo do św. Judy jako patrona od spraw beznadziejnych. Z tego powodu w wielu kościołach odbywają się specjalne nabożeństwa ku jego czci, połączone z odczytaniem próśb i podziękowań. Czczone są także jego obrazy. Jest patronem diecezji siedleckiej i Magdeburga. Jest także patronem szpitali i personelu medycznego.
W ikonografii św. Juda Tadeusz przedstawiany jest w długiej, czerwonej szacie lub w brązowo-czamym płaszczu. Trzyma mandylion z wizerunkiem Jezusa – według podania jako krewny Jezusa miał być do Niego bardzo podobny. Jego atrybutami są: barka rybacka, kamienie, krzyż, księga, laska, maczuga, miecz, pałki, którymi został zabity, topór.
|
Szanowni Państwo,
do przerażającego odkrycia doszło na wysypisku śmieci w Zabrzu. Znaleziono tam zwłoki noworodka. Wiele wskazuje na to, że dziecko mogło zostać kolejną ofiarą mafii aborcyjnej, zamordowaną za pomocą nielegalnych pigułek poronnych.
Media regularnie donoszą o ciałach dzieci znajdowanych na wysypiskach oraz w oczyszczalniach ścieków w różnych rejonach Polski. Odkrycia te zbiegają się z treściami poradników rozpowszechnianych przez aborcjonistów, w których namawiają Polki do mordowania dzieci za pomocą tabletek poronnych, a następnie pozbywania się zwłok poprzez wyrzucenie ich do śmieci lub spuszczenie w kanalizacji. Wedle nowych szacunków, przez ostatni rok mogło dojść w Polsce nawet do 44 000 nielegalnych aborcji! Rząd przygląda się temu biernie, media wspierają aborcjonistów. Co my możemy zrobić w tej sprawie? Zaangażować się i stanąć do walki. |
Zwłoki noworodka odnaleziono w sortowni przy miejskim składowisku odpadów w Zabrzu. Ciało dziecka zauważył jeden z pracowników. W ostatnich latach do podobnych koszmarów dochodziło m.in. w Łodzi, Piechowicach, Nowym Targu, Warszawie czy Złotowie, gdzie ciała dzieci znajdowano w oczyszczalniach ścieków. Skąd biorą się zwłoki na wysypiskach i w ściekach? To najprawdopodobniej żniwo pigułek poronnych. Proszę zobaczyć na fragment poradnika wydanego przez aborcyjną mafię, która handluje tymi tabletkami. Odnosi się on do sposobów ukrycia ciała dziecka po aborcji:
„Płód w drugim trymestrze może mieć wymiar od kilku do ponad 20 centymetrów. Trudno zatem go nie zauważyć czy też uniknąć konieczności oglądania go (…) Może zdarzyć się tak, że płodu nie da się spuścić w toalecie. Każda osoba, w zależności od wysokości własnej ciąży, może starać się ocenić, czy to się da zrobić, czy nie (…) Wyrzucenie szczątków do śmietnika także jest możliwe. Warto jednak zadbać o to, aby były szczelnie opakowane tak, aby przy wywozie śmieci nic nie wzbudziło podejrzeń osób je wywożących.”
„Makabra”, „masakra”, „horror”, „tragedia”, „koszmar” – takimi słowami media relacjonują znalezienie kolejnych zwłok dziecka na wysypisku lub w oczyszczalni. Za każdym razem w szoku są również służby wzywane na miejsce, policja, pogotowie i prokuratura, oraz władze lokalnych samorządów i politycy.
Tylko dlaczego nikt nie reaguje, gdy członkowie zorganizowanych grup przestępczych handlujących pigułkami poronnymi, publicznie chwalą się dziesiątkami tysięcy kolejnych zbrodni, których istotnym elementem jest zatarcie śladów morderstwa poprzez wyrzucenie ciała dziecka do śmietnika lub spuszczenie go w ubikacji?
Jak wynika z najnowszych informacji opublikowanych przez aborcyjną mafię, w ciągu minionych 12 miesięcy zamordowano za pomocą aborcji ok. 44 000 polskich dzieci! Aborcjoniści chwalą się tym, że to aż o 10 000 więcej w stosunku do poprzedniego roku. Nie mamy oczywiście możliwości zweryfikowania tych informacji, ale patrząc na skalę aborcyjnej propagandy oraz zasięgi reklam pigułek poronnych w mediach społecznościowych, rozmiar tego makabrycznego procederu z pewnością jest ogromny.
To jednak nie wszystko. Aborcyjny bandyci chwalą się również tym, że najstarsze dziecko, które pomogli zamordować, zabito w 9 miesiącu ciąży! Mafia szczyci się także tym, że najmłodsze kobiety, które udało się im namówić do aborcji, miały… 14 lat. To młode dziewczęta, najprawdopodobniej zwabione w aborcyjną propagandę za pomocą mediów społecznościowych.
O tym wszystkim członkowie zorganizowanych grup przestępczych mówią otwarcie, a ich krwawe „sukcesy” nagłaśniają proaborcyjne media o gigantycznych zasięgach, jeszcze bardziej nakręcając sprzedaż nielegalnych pigułek poronnych. Do reklamy morderczych tabletek wykorzystują też proces sądowy.
Pomimo odpowiedzialności za dziesiątki tysięcy morderstw na polskich dzieciach, służby nie interesują się działalnością aborcyjnej mafii. Przeciwko handlarzom śmierci toczy się raptem… jedna rozprawa! Na ławie oskarżonych usiadła Justyna Wydrzyńska, jedna z liderek zorganizowanych grup przestępczych. Proces wszczęto dlatego, że Wydrzyńska przekazała pigułki poronne matce nienarodzonego dziecka. Przesyłkę z tabletkami przechwycił ojciec dziecka, który powiadomił policję. Teraz proces Wydrzyńskiej szeroko nagłaśniają proaborcyjne media, robiąc z liderki aborcyjnej mafii bohaterkę.
W trakcie procesu Wydrzyńskiej, na sali sądowej obecni byli między innymi przedstawiciele ambasad USA, Belgii oraz Danii, a także Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Łatwo się domyślić, że raczej nie optowali za ukaraniem aborcjonistki… Za Wydrzyńską ujęła się też Międzynarodowa Federacja Ginekologii i Położnictwa (!), Amnesty International oraz szereg innych organizacji i mediów. Tak potężne wsparcie generuje presję na uniewinnienie Wydrzyńskiej, która otwarcie kpi sobie z wymiaru sprawiedliwości twierdząc publicznie, że niczego nie żałuje. Najprawdopodobniej niezależnie od wyroku dalej będzie pomagać w nielegalnych aborcjach.
W tym samym czasie przeciwko wolontariuszom naszej Fundacji toczy się jednocześnie już 150 procesów sądowych!
Sądowe prześladowania dotykają nas za mówienie prawdy o aborcji i ostrzeganie przed skutkami tzw. „edukacji seksualnej”, która jest narzędziem do promocji aborcji wśród dzieci i młodzieży. Nieustannie do sądów trafiają kolejne wnioski o ukaranie naszych działaczy, kierowane przede wszystkim przez policję, oraz aborcyjnych aktywistów i donosicieli.
Wyrok 1 220 zł grzywny i opłat sądowych usłyszał niedawno Adam, jeden z naszych kierowców. Został skazany za jazdę po Sopocie furgonetką wyposażoną w plakaty i megafony ujawniające czym jest aborcja.
1 170 grzywny i kosztów sądowych to wyrok, który usłyszał nasz wolontariusz Daniel, prowadzący akcję antyaborcyjną w Poznaniu.
Grzywnę w wysokości 1 000 zł zarządził wobec naszej wolontariuszki Zuzanny sąd w Warszawie. Została skazana za udział w akcji informującej mieszkańców czym jest i jak wygląda aborcja. Na karę 620 zł grzywny i kosztów został skazany nasz wolontariusz Andrzej, który prowadził mobilną akcję informacyjną na temat aborcji w Szczecinie.
W tym samym czasie służby nie interesują się aborcyjną mafią, która publicznie chwali się kolejnymi morderstwami…
Liczba maleńkich ofiar rośnie z roku na rok. Dziesiątki tysięcy kolejnych polskich dzieci są mordowane poprzez nielegalne aborcje. Władza i podległe jej służby przymykają oko na ten proceder i zezwalają na swobodną działalność zorganizowanych grup przestępczych handlujących pigułkami i wywożących Polki na aborcje do zagranicznych ośrodków śmierci. Media na szeroką skalę reklamują działalność handlarzy morderczymi tabletkami, szczególnie wśród młodych dziewcząt.
Co w tej sytuacji możemy zrobić?
Intensyfikować niezależne akcje informacyjne i ostrzegać Polaków przed skutkami aborcji. W najbliższych dniach chcemy przeprowadzić działania m.in. w: Bydgoszczy, Elblągu, Wrocławiu, Krakowie, Warszawie, Poznaniu, Słupsku, Szczecinie, Koszalinie, Gdańsku, Olecku, Łomży i Łodzi. Potrzebujemy na ten cel ok. 9 000 zł. |
W trakcie akcji nasi wolontariusze pokazują prawdę o aborcji oraz jej skutkach. Wobec tego przekazu nie da się przejść obojętnie. Wystarczy jedno spojrzenie na wielkoformatowy plakat, billboard lub banner, aby na długo zapamiętać, że aborcja jest straszną zbrodnią wyrządzoną niewinnemu dziecku. W ten sposób kształtujemy świadomość i sumienia Polaków.
Zasięg naszych akcji i to, do ilu osób uda nam się dotrzeć, zależy od zaangażowania naszych wolontariuszy i pomocy Darczyńców, których wsparcie finansowe umożliwia organizację kolejnych kampanii społecznych, kupno niezbędnych materiałów, przejazdy furgonetek, naprawy pojazdów, pokrywanie kosztów sądowych oraz innych, niezbędnych wydatków.
Dlatego zwracam się do Państwa z prośbą o przekazanie 35 zł, 70 zł, 140 zł, lub dowolnej innej kwoty, aby umożliwić przeprowadzenie w Polsce niezależnych akcji informacyjnych i dotarcie do społeczeństwa z prawdą o aborcji.
Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 |
Aborcyjna mafia dysponuje ogromnymi zasięgami dzięki wsparciu mediów, które nagłaśniają jej działalność i reklamują nielegalne pigułki poronne. W tym samym czasie prawdę o aborcji usiłuje się za wszelką cenę wypchnąć z przestrzeni publicznej.
Nasze akcje są niezależne od moderatorów platform medialnych, opinii redakcji i poglądów administratorów zarządzających treściami w internecie. Na ulicach miast docieramy bezpośrednio do Polaków. Aby móc robić to dalej, potrzebujemy Państwa zaangażowania, na które bardzo liczę.
|
PS: Do powodzenia naszych akcji w sposób szczególny przyczyniają się Patroni naszej Fundacji, czyli osoby regularnie wspierające nas finansowo. Więcej o naszym programie patronackim w linku. |
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
Egzemplarz „Ewangelii 2022. Słowo na każdy dzień” znajdował się w plecaku na tylnym siedzeniu wojskowego samochodu, kiedy ukraiński żołnierz Jurij Bovt trafił pod rosyjski obstrzał. Jedna z kul, która mogła być śmiertelna, zatrzymała się jednak w środku książki. Żołnierz choć ranny, przeżył obstrzał i wdzięcznością opowiada o tym niezwykłym zdarzeniu
Jurij Bovt wkrótce zakończy rehabilitację w rodzinnym Lwowie i powróci na front. Na ile pozwalają mu siły wraz z żoną Oleną organizuje pomoc dla walczących na froncie żołnierzy. Aktywnie uczestniczy także w życiu rzymskokatolickiej parafii św. Michała Archanioła we lwowskiej dzielnicy Sichów. Kieszonkowe wydanie Ewangelii 2022 otrzymał w parafii, gdy wyruszał na front
Świadectwo Jurija Bovta
Idąc na wojnę chciałem wziąć ze sobą tę Ewangelię na każdy dzień. Coś co byłoby niewielkie, kieszonkowe. Tak, abym mógł coś poczytać. Poprosiłem zatem w kościele, u siebie w parafii. Ks. Andrzej przywiózł mi ją wieczorem. Jeszcze jej nie miał. Dopiero wziął ją gdzieś od kogoś. Mam ją zawsze ze sobą. Od samego początku wojny. To już siedem miesięcy. Tyle czasu już minęło… To już osiem miesięcy.
„Ewangelia 2022. Słowo na każdy dzień” wydawana jest co roku przez paulistów we Lwowie. Gdy oddawano do druku tę na bieżący rok, były akurat trudności z papierem. Trzeba było wyjątkowo wydrukować ją na grubszym niż zazwyczaj. Pracownicy wydawnictwa byli wówczas z tego faktu niezbyt zadowoleni. Teraz patrzą już na to z innej perspektywy.
Posłuchaj, co mówi o.Mariusz Krawiec SSP, Ukraina
|
W ciągu roku są dwa dni, szczególnie ważne dla każdej świątyni: dzień jej patrona i rocznica jej poświęcenia. Pierwszy z nich jest odpowiednikiem naszych imienin – w tym dniu w kościele obchodzona jest uroczystość odpustowa (często przenoszona – ze względu na możliwość uczestnictwa większej liczby wiernych – na najbliższą niedzielę). Dzień rocznicy poświęcenia kościoła jest analogią do wspomnienia dnia przyjęcia chrztu. Przez chrzest człowiek staje się dzieckiem Bożym; przez poświęcenie świątynia staje się budynkiem przeznaczonym do wyłącznej służby Bożej. Odtąd nie może on służyć żadnym świeckim celom.
Istnieją dwie liturgiczne formy oddania budowli do celów kultu. Pierwsza to pobłogosławienie kościoła. Druga – to jego poświęcenie (dawniej zwane też konsekracją; obecnie termin ten jest używany wyłącznie w odniesieniu do ludzi). Błogosławi się tylko te kościoły, które nie są przeznaczone na stałe do kultu Bożego – na przykład gdy wiadomo, że kościół ulegnie rozbiórce po wybudowaniu nowego kościoła, albo w razie wybudowania kościoła z materiału nietrwałego. Poświęcenie jest formą uroczystszą – przewodniczy mu biskup, sprawujący bogate obrzędy. Od budowniczych otrzymuje on klucze do świątyni, po otwarciu drzwi jako pierwszy do niej wchodzi, wprowadzając lud. Podczas uroczystej Eucharystii kropi ołtarz i ściany wodą święconą, namaszcza też ołtarz i ściany (w czterech lub dwunastu miejscach – tzw. zacheuszkach). W ołtarzu umieszcza się ponadto relikwie świętych, zapala światła i okadza nową świątynię. Po raz pierwszy też umieszcza się Chleb Eucharystyczny w tabernakulum. Każdy kościół posiada swój tytuł. Zwyczaj ten pochodzi jeszcze ze starożytności. Według obecnie obowiązujących uregulowań tytułem kościoła może być:
Kościół może nosić tytuł błogosławionego, ale tylko wtedy, gdy ten błogosławiony został zgodnie z prawem wpisany do kalendarza danej diecezji – wymagana jest wówczas zgoda ordynariusza. Kościół może mieć tylko i wyłącznie jeden tytuł. Istnieje jednak możliwość wyboru dwóch lub więcej świętych, pod warunkiem, że w kalendarzu liturgicznym występują oni razem (np. święci Apostołowie Piotr i Paweł). Niektóre kościoły nie są związane z parafią – są wówczas określane mianem kościołów rektorskich. Opiekę nad nimi sprawuje nie proboszcz, a rektor. Kościoły, w których przechowywane są relikwie świętych lub słynące łaskami wizerunki Matki Bożej lub świętych mogą zostać na mocy decyzji biskupa ordynariusza wyniesione do godności sanktuarium. Z takim wyróżnieniem wiąże się obowiązek troski opiekunów tego miejsca o rozwój istniejącego tam kultu.
Jedynym wyjątkiem jest Bazylika św. Franciszka, znajdująca się w Asyżu.
Na kościele, który otrzymał godność bazyliki, spoczywają też określone obowiązki i przywileje, np. większą wagę powinno się przywiązywać do upowszechniania nauczania papieskiego; częściej można uzyskać w takiej świątyni odpust zupełny. Każda diecezja ma swoją katedrę – matkę wszystkich innych kościołów. Jest ona siedzibą biskupa. Stanowi centrum struktury diecezji. Ma szczególne znaczenie dla kapłanów, którzy przeważnie właśnie w niej przyjmują święcenia kapłańskie i tutaj w każdy Wielki Czwartek gromadzą się wokół swojego biskupa odnawiając przyrzeczenia złożone w czasie swoich święceń, oraz dla osób życia konsekrowanego, które w jej murach uroczyście odnawiają śluby zakonne. Biskup diecezjalny spełnia swoją najważniejszą posługę pasterską właśnie w świątyni katedralnej. W największe uroczystości w ciągu roku liturgicznego odprawia w niej Msze święte, udziela sakramentów – zwłaszcza święceń kapłańskich i sakramentu bierzmowania – oraz głosi Słowo Boże. Jak mówią przepisy liturgiczne, „aby bardziej uwidocznić znaczenie i godność Kościoła lokalnego, obchodzi się rocznicę poświęcenia jego kościoła katedralnego jako uroczystość w samym kościele katedralnym, a w innych kościołach diecezji – jako święto”. |
Odpust jest to darowanie przez Boga kary doczesnej za grzechy odpuszczone już co do winy.
Rozróżnia się odpusty cząstkowe i zupełne (zależnie od tego, w jakim stopniu uwalniają nas od kary doczesnej). Odpusty te może zyskiwać każdy ochrzczony po spełnieniu odpowiednich warunków dla siebie lub ofiarowywać je za zmarłych.
Warunki uzyskania odpustu zupełnego:
Ewentualna spowiedź, Komunia święta i modlitwa w intencjach Ojca Świętego mogą być wypełnione w ciągu kilku dni przed lub po wypełnieniu czynności, z którą związany jest odpust; między tymi elementami musi jednak istnieć związek.
Po jednej spowiedzi można uzyskać wiele odpustów zupełnych, natomiast po jednej Komunii świętej i jednej modlitwie w intencjach papieża – tylko jeden odpust zupełny.
Kościół zachęca do ofiarowania odpustów za zmarłych (niekoniecznie muszą być to osoby nam znane, nie musimy wymieniać konkretnego imienia – wystarczy ofiarować odpust w intencji osoby zmarłej, która tego odpustu potrzebuje).
Odpustów (zarówno cząstkowych, jak i zupełnych) nie można ofiarowywać za innych żywych.
Wybrane praktyki związane z uzyskaniem odpustu zupełnego:
Penitencjaria Apostolska poprzez dwa dekrety wydane w 2002 r. ustanowiła także odpusty związane z kultem Miłosierdzia Bożego:
Odpustu zupełnego pod zwykłymi warunkami (sakramentalna spowiedź, Komunia eucharystyczna i modlitwa w intencjach Ojca Świętego) udziela się w granicach Polski wiernemu, który z duszą całkowicie wolną od przywiązania do jakiegokolwiek grzechu pobożnie odmówi Koronkę do Miłosierdzia Bożego w kościele lub kaplicy wobec Najświętszego Sakramentu Eucharystii, publicznie wystawionego lub też przechowywanego w tabernakulum.
Jeżeli zaś ci wierni z powodu choroby (lub innej słusznej racji) nie będą mogli wyjść z domu, ale odmówią Koronkę do Miłosierdzia Bożego z ufnością i z pragnieniem miłosierdzia dla siebie oraz gotowością okazania go innym, to pod zwykłymi warunkami również zyskują odpust zupełny.
W innych zaś okolicznościach odpust będzie cząstkowy.
Udziela się odpustu zupełnego na zwykłych warunkach (spowiedź sakramentalna, komunia eucharystyczna, modlitwa w intencjach papieskich) wiernemu, który w II Niedzielę Wielkanocną, czyli Miłosierdzia Bożego, w jakimkolwiek kościele lub kaplicy, z sercem całkowicie wolnym od wszelkiego przywiązania do jakiegokolwiek grzechu, choćby powszedniego, weźmie udział w pobożnych praktykach spełnianych ku czci Bożego Miłosierdzia albo przynajmniej odmówi przed Najświętszym Sakramentem Eucharystii, wystawionym publicznie lub ukrytym w tabernakulum, modlitwę Ojcze nasz i Credo, dodając pobożne wezwanie do Pana Jezusa Miłosiernego (np. Jezu Miłosierny, ufam Tobie).
Udziela się odpustu cząstkowego wiernemu, który – przynajmniej z sercem skruszonym – skieruje do Pana Jezusa Miłosiernego jedno z prawnie zatwierdzonych pobożnych wezwań.
Ponadto marynarze, którzy wykonują swoje obowiązki na niezmierzonych obszarach mórz; niezliczeni bracia, których tragedie wojenne, wydarzenia polityczne, uciążliwe warunki naturalne i inne podobne przyczyny zmusiły do opuszczenia rodzinnej ziemi; chorzy i ich opiekunowie oraz ci wszyscy, którzy z uzasadnionej przyczyny nie mogą opuścić domów lub wykonują pilnie potrzebne zadania dla dobra społeczności, mogą uzyskać odpust zupełny w Niedzielę Miłosierdzia Bożego, jeśli wyrzekając się całkowicie jakiegokolwiek grzechu, jak to zostało powiedziane powyżej, i z zamiarem spełnienia – gdy tylko będzie to możliwe – trzech zwykłych warunków, odmówią przed świętym wizerunkiem naszego Pana Jezusa Miłosiernego modlitwę Ojcze nasz i Credo, dodając pobożne wezwanie do Pana Jezusa Miłosiernego (np. Jezu Miłosierny, ufam Tobie).
Gdyby nawet to nie było możliwe, tego samego dnia będą mogli uzyskać odpust zupełny ci, którzy duchowo zjednoczą się z wiernymi, spełniającymi w zwyczajny sposób przepisane praktyki w celu otrzymania odpustu, i ofiarują Miłosiernemu Bogu modlitwę, a wraz z nią cierpienia spowodowane chorobą i trudy swojego życia, podejmując zarazem postanowienie, że spełnią oni trzy przepisane warunki uzyskania odpustu zupełnego, gdy tylko będzie to możliwe.
Ponadto dla Polski zostały zatwierdzone także dwa dodatkowe odpusty zupełne:
Odpusty cząstkowe: O niektórych odpustach cząstkowych wspomniano już, wymieniając odpusty zupełne.
Są trzy ogólne warunki uzyskania odpustu cząstkowego:
Odpust cząstkowy jest związany z odmówieniem wielu znanych modlitw i można go uzyskać wielokrotnie w ciągu dnia. Niektóre z modlitw związanych z odpustem cząstkowym to: Anioł Pański (lub Regina Caeli w Okresie Wielkanocnym); Duszo Chrystusowa; Wierzę w Boga; Psalm 130 (Z głębokości); Psalm 51 (Zmiłuj się…); odmówienie Jutrzni lub Nieszporów za zmarłych; Panie, Boże wszechmogący (modlitwa z Liturgii Godzin, Jutrznia w Poniedziałek II tygodnia psałterza); modlitwa św. Bernarda (Pomnij, o Najświętsza Panno Maryjo); Wieczny odpoczynek; Witaj, Królowo, Matko Miłosierdzia; Pod Twoją obronę; Magnificat; odmówienie jednej z sześciu litanii zatwierdzonych dla całego Kościoła (do Najświętszego Imienia Jezus, do Najświętszego Serca Pana Jezusa, do Najdroższej Krwi Chrystusa Pana, Loretańskiej do NMP, do świętego Józefa lub do Wszystkich Świętych); pobożne uczynienie znaku Krzyża świętego.
Komentarz do pierwszego czytania
„Bóg jest miłośnikiem życia”. To jedno z piękniejszych określeń Boga. Komentując historię Izraela, autor natchniony dotyka problemu ludzkiej grzeszności. Odpowiedzią na nią jest kara, która nie ma na celu unicestwienie człowieka, ale jego nawrócenie. Już tutaj więc Boże miłosierdzie okazuje się środkiem wychowawczym obok kary. Kara bowiem nie została zanegowana, jest konsekwencją zaciągniętej winy. Miłosierdzie podkreśla i pomaga zrozumieć człowiekowi pedagogiczny sens kary. To przekonanie autor opiera na wierności i nieomylności Boga. Stworzył On świat i człowieka, aby istniały. Jego zamysł, nawet skażony nieprawością diabła i grzechem człowieka, pozostaje aktualny. Bóg nie unicestwia tego, co powołał do istnienia. Chce to ocalić i zbawić, bo w swej istocie jest przecież dobre.
Ta świadomość powinna być dla grzesznika źródłem odwagi, by powracać do Boga. On nigdy się nie zmęczy ani nie znudzi, oferując nam przebaczenie. Nawet jako grzesznicy jesteśmy bezpieczni, w tym sensie, że Bogu nie przyjdzie do głowy myśl o naszym unicestwieniu. Bóg „niczym się nie brzydzi, co uczynił, bo gdyby miał coś w nienawiści, nie byłby tego uczynił”. Karą nigdy więc nie będzie unicestwienie! Bóg zawsze będzie szukał sposobu, by znaleźć grzesznika i przekonać go, że pełnię życia i szczęścia można osiągnąć tylko w zjednoczeniu ze Stwórcą i Zbawicielem.
Komentarz do psalmu
Psalmista uwielbia Boga i deklaruje swoją wolę trwania w tej postawie. To postanowienie wzmacnia podaniem powodów swojej wdzięczności. Wymienione przymioty Boga, Jego łagodność, miłosierdzie, łaskawość, dobroć i cierpliwość, wydają się nie tylko wiedzą o Bogu, ale przede wszystkim doświadczeniem oranta.
Psalmista zauważa również, że Bóg ma „miłosierdzie nad wszystkim, co stworzył”. Nie waha się więc zachęcać wszystkich, aby dołączyli do chóru wychwalających Stwórcę. Zaprasza do uwielbienia nie tylko osoby, ale także wszelkie stworzenie. I znowu tę zachętę motywuje, wspominając kolejne przymioty Boga: Jego wierność, świętość, wrażliwość na tych, „którzy upadają” czy są przygnębieni.
Dobroć i miłosierdzie Boga są więc doświadczeniem całego stworzenia. Wobec doznanej życzliwości naszą najwłaściwszą postawą jest wdzięczność i bojaźń, która w Biblii nie jest strachem wobec Boga, ale synowskim szacunkiem i posłuszeństwem z miłości.
Komentarz do drugiego czytania
Modlitwa za Tesaloniczan, o jakiej zaświadcza św. Paweł, kierowana jest do Boga w szczególnej okoliczności. Autor listu ma świadomość, że jego adresaci muszą mierzyć się z prześladowaniami i różnymi trudnościami w realizacji chrześcijańskiego powołania. Mimo to modli się o udoskonalenie w nich „wszelkiego pragnienia dobra oraz czynu płynącego z wiary”. Każda okoliczność życia jest dobrą okazją do naśladowania Jezusa i potwierdzania swojej przynależności do grona Jego uczniów. Nie wystarczą słowa, aby uwielbić Boga, dopełnieniem musi być nasze wierne życie zarówno w pomyślności, jak i w przeciwnościach.
Święty Paweł nie tylko podtrzymuje na duchu Tesaloniczan, ale także dba o ich dalszą formację. Powraca więc do tematu powtórnego przyjścia Jezusa, o czym pisał w pierwszym liście kierowanym do tej wspólnoty. Potwierdza przekazaną naukę i zachęca adresatów listu do odważnego stawiania oporu ideom przeciwnym nauczaniu apostolskiemu.
Święty Paweł uczy także nas czujności i niepoddawania się modom i trendom, które chciałyby zmienić Objawienie i Tradycję Kościoła.
Komentarz do Ewangelii
Bóg zasiał w sercu Zacheusza pragnienie zobaczenia Jezusa. Jednak w planach Boga było zapisane coś więcej niż tylko zaspokojenie ciekawości zwierzchnika celników. Bóg prowadził go do nowego życia, do którego Zacheusz miał zrodzić się w spotkaniu ze Zbawicielem.
„Stary” Zacheusz to człowiek chciwy, zakompleksiony, obiekt żartów i złośliwości ze strony innych ludzi, ale i ciekawy Jezusa. „Nowy” Zacheusz to człowiek odnaleziony, spełniony, hojny, odważnie konfrontujący się z prawdą o sobie, biorący odpowiedzialność za swoje czyny, wolny od ludzkich ocen. Śmierć starego człowieka i narodzenie nowego dokonały się podczas spotkania z przechodzącym Zbawicielem. Co się wtedy stało? Zacheusz został przez Niego zauważony, uznany za godnego, aby gościć Pana, i upragniony jako Jego gospodarz. Jezus podarował celnikowi szansę, której odmawiali mu ludzie.
Miłość Jezusa, Jego miłosierdzie, brak uprzedzeń i zdolność dostrzeżenia ukrytego piękna w grzeszniku, dokonały nowego aktu stwórczego, nazwanego przez Jezusa po prostu zbawieniem: „Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu”. Tak „zwierzchnik celników i bardzo bogaty” stał się chrześcijaninem. Tradycja dodaje, że Zacheusz został pierwszym biskupem Cezarei Palestyńskiej.
Pozwólmy, aby miłosierna miłość Boga stworzyła nas na nowo.
Komentarze zostały przygotowane przez ks. Bogusława Zemana SSP
|
POLACY NIE SŁUCHAJCIE WROGÓW NASZEJ OJCZYZNY POLSKI, BO JUŻ NAM DAJĄ SWOJE MORDERCZE WNIOSKI I STRASZĄ KARAMI ABYŚMY SZYBCIEJ SIĘ POWYKAŃCZALI I POUMIERALI.
|
|
PAPIEŻ JP II w 43 rocznicę PONTYFIKATU
WSPOMNIENIE PAPIEŻA ŚWIĘTEGO JANA PAWŁA II
CZY POLACY MUSZĄ PRZEZ WSZYSTKIE WIEKI WALCZYC O WOLNOŚĆ SWOJEJ OJCZYZNY POLSKI?
UZDROWIENIE W SERCU MARYI – prowadzący ks. Michała Sabada
Patrz woła Cię spośród innych, lepszych niż Ty! A ty co z tym zrobisz?
DROGIE DZIECI ! 41 LAT JUŻ JESTEM Z WAMI
VI REKOLEKCJE ADWENTOWE w MAGNIFICAT – 27.11 – 04.12.2022 r.
„Chciałbym pozdrowić najpierw tych, którzy byli w Medziugorju, żeby byli głosicielami tej Radosnej Nowiny,
nawrócenia i radości życia wraz z Bogiem i innymi ludźmi w pokoju. Chciałbym pozdrowić tych, którzy tu jeszcze
nie byli – zaprosić, żeby przyjechali i zobaczyli. Przyjdź i zobacz, to jest najlepsza metoda, żeby o czymś się później
móc wyrażać z przekonaniem” – abp Henryk Hoser.
Z homilii o. Branko Radoś na 35. rocznicę Objawień – „Przebacz nam Maryjo, że te przyziemne pensjonaty stały się
dla nas ważniejsze od mieszkań, które przygotowuje dla nas Twój Syn. Przebacz, że ta Góra Objawień stała się dla
nas zbyt zwyczajną, a góra Kriżevac zbyt stromą i zapomnieliśmy jaki jest z niej widok. Przebacz, że dla nas
ważniejszym stało się być nowoczesnym niż Bożym. Przebacz nam Maryjo, że moda jest przed pobożnością,
marnotrawstwo przed skromnością, fałszywa wielkość przed pokorą”.
I. PLANOWANY PROGRAM PIELGRZYMKI – REKOLEKCJI ADWENTOWYCH
1. 27.11.22 – (niedziela, objawienie Cudownego Medalika) – rozpoczęcie rekolekcji Mszą Świętą o godz. 7.30 w
kaplicy św. S. Faustyny (włoskiej) w krypcie dolnej Bazyliki Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach. Po
Mszy Świętej dla chętnych śniadanie (ok. 25 zł) w Nowym Domu Sióstr przy parkingu dla autobusów (tzw. Zielony
Dach) i pakowanie bagaży. Osoby spoza Krakowa mogą skorzystać z noclegu za dodatkową opłatą ok. 60-70 zł, np.
w domu pielgrzyma Sióstr tel. 12/351-88-00 lub w pensjonacie Promień (p. Majda) tel. 12/266-98-00, 601472950,
ul. T. Motarskiego 8, 30-001 Kraków, przy parkingu dla autokarów. Możliwość pozostawienia samochodu na
parkingu przy bazylice za ofiarę na Caritas. Przejazd przez Słowację, Węgry, do Chorwacji. Nocleg tranzytowy bez
kolacji w hotelu w Ludbregu, sanktuarium Krwi Chrystusa.
2. 28.11.22 – (poniedziałek) – Msza Święta, śniadanie, wyjazd do Medziugorja, możliwe spotkanie z o. Jozo Zovko
w Zagrzebiu.
3. Od 28.11.22 do 03.12.22 (sobota) pobyt w Medziugorju, zakwaterowanie u Gospodarzy w wiosce i w Centrum
Rekolekcyjnym „Magnificat” u widzącej Marii Pavlović-Lunetti. Pokoje 2-3-4 osobowe i apartamenty 5-osobowe,
noclegi z pościelą, wyżywienie 2 x posiłek dziennie.
4. 28.11.22 – (poniedziałek) – rozpoczęcie rekolekcji, zakończenie 02.12.22 (piątek) wieczorem.
5. 03.12.22 – (sobota) – wyjazd z Medziugorja po południu. Powrót non stop bez noclegu. Wywozimy pokój dla
Polski i umocnienie przywożone przez powracających do domu pielgrzymów.
6. 04.12.22 – (niedziela) – przyjazd do Krakowa w godzinach uzależnionych od wyjazdu z Medziugorja, po ok. 21
godzinach jazdy.
II. CENA REKOLEKCJI obejmuje:
1. Ubezpieczenie pielgrzymów w firmie Signal Iduna pakietem na kwotę: koszty leczenia – 30.000 euro,
nieszczęśliwe wypadki – 15.000 zł, bagaż – 1.000 zł. (Uwaga! Ubezpieczenie nie obejmuje chorób przewlekłych i
nowotworowych. Istnieje możliwość „do ubezpieczenia” za dopłatą w wysokości 99 zł/os. przy podpisaniu umowy i
wpłacie zaliczki. Nie zgłoszenie informacji do ubezpieczenia o chorobie przewlekłej będzie skutkowało brakiem
wypłaty za leczenie. Ubezpieczenie nie obejmuje chorób psychicznych).
2. Pobyt w Centrum Rekolekcyjnym: 550 zł + 20 zł TFGiP i 295€. Pobyt u Gospodarzy: 530 zł + 20 zł TFGiP i
215€. Ze względu, że w Domu Rekolekcyjnym „Magnificat” jest miejsce tylko na jeden autokar, dla chętnych
uczestników rekolekcji zakwaterowanie jest w wiosce w pobliżu kościoła u gospodarzy, dlatego cena wyjazdu jest
inna dla każdego autokaru. U Gospodarzy jest niższa. Noclegi z pościelą i ręcznikami. Pokoje 2-3-4 osobowe.
Osobom, które chrapią polecamy spray do gardła DATONG, osobom, które mają problemy ze spaniem – stopery.
Zachowujemy się cicho, nie szeleścimy reklamówkami, itp.
3. Wyżywienie: 6 śniadań i 6 obiadokolacji. W dni postne – środa i piątek – na obiadokolacje wyżywienie postne –
typowa zupa jednogarnkowa tzw. ciorba, dla ascetów: chleb i woda.
4. Tłumaczenia spotkań w Medziugorju.
5. Opiekę duszpasterską i rekolekcje prowadzone przez ks. Michała Sabadę.
6. Materiały informacyjne.
7. Przejazd klimatyzowanym autokarem klasy LUX: video/DVD, barek, WC, uchylne fotele.
8. Opłaty autostradowe, drogowe, winiety i parkingi na całej trasie.
9. TFG (Turystyczny Fundusz Gwarancyjny) i TFP (Turystyczny Fundusz Pomocowy) – 20 zł.
Cena nie obejmuje osobistych wydatków nie objętych programem i na drobne zakupy, dewocjonalia, na ofiarę (nie
dajemy złotówek) na Mszach Świętych, na WC na postojach (niekiedy są płatne) – sugerowana kwota to 50.
Koszt pielgrzymki skalkulowany jest na dzień 20 października przy obowiązującej w tym dniu cenie paliwa. W
przypadku wzrostu ceny paliwa do dnia wyjazdu, koszt może być zwiększony i różnica dopłacona na miejscu
zbiórki. Warunki rezygnacji są zawarte w umowie w „Warunkach Uczestnictwa” w imprezach BP „Galeon”:
http://www.galeon.krakow.pl/wp-content/uploads/2018/03/WarUczestAKTUALNE_str2_email-4.pdf .
Kwota wpłaty złotówkowa i nie podlega zwrotowi. Należy znaleźć osobę za siebie. Tylko w przypadku odwołania
pielgrzymki przez organizatora z przyczyn obiektywnych wynikających z obecnych uwarunkowań, kwota
złotówkowa w całości zostanie zwrócona.
III. WPIS NA LISTĘ NASTĘPUJE:
1) po wpłacie złotówkowej zaliczki na konto: BP „Galeon” Barbara Podpirka, 31- 959 Kraków, oś. Górali 5, 92
1240 4588 1111 0000 5493 0058 wpisując odpowiednio tytuł wpłaty: Medziugorje Rekolekcje – Autokar 1 lub
Autokar 2.
2) po przesłaniu wypełnionego dokładnie kwestionariusza osobowego na e-maile: obowiązkowo – echo@ceti.pl
i galeon@galeon.krakow.pl Z „Warunkami Uczestnictwa” należy zapoznać się na:
http://www.galeon.krakow.pl/wp-content/uploads/2018/03/WarUczestAKTUALNE_str2_email-4.pdf
Kwoty: Euro 295 i 20 zł na TFGiP są płatne na miejscu zbiórki.
IV. INFORMACJE PRAKTYCZNE
1. UBIÓR – należy zabrać ze sobą rzeczy wygodne, przejściowe. Strój odpowiedni do przebywania w miejscach
świętych, kobiety sukienki lub spódnice na niedzielę i święta, na objawienie, nieprzezroczyste ubrania, żadne firanki
czy koronki. Spódnice i spodnie normalne, niedziurawe, nieobcisłe: żadne, obleśne leginsy czy temu podobne,
chyba że służą jako rajstopy pod spódnicą lub tuniką, mężczyźni – żadne rurki, ubiór niewyzywający – odzież nie
powinna służyć jako pokusa. Skromność zdobi kobietę (2P 3,3-4), a nie odkryte na pożądanie części ciała, wtedy
„jej dusza jest pusta". Mogą być dresy i kapcie do podróży, wygodne buty, peleryna, parasol, rzeczy osobiste,
okulary przeciwsłoneczne, nakrycie głowy, klapki pod prysznic.
2. WYŻYWIENIE – prowiant na drogę, podczas drogi w przydrożnych zajazdach na postoju, 2 x posiłek dziennie
w Medziugorju, 1 x śniadanie w Ludbregu, termosy, własne lekarstwa.
3. WALUTA – Euro (ok.50) na drobne zakupy, ofiarę na Mszach Świętych, na WC na postojach (niekiedy są
płatne).
4. PAKOWANIE – mały bagaż podręczny i rzeczy na nocleg w Ludbregu do środka autobusu, bagaż podstawowy
do bagażników.
5. TŁUMACZENIE – istnieje możliwość, że nabożeństwo wieczorne będzie tłumaczone symultanicznie, dlatego
należy zaopatrzyć się w radyjka lub komórki ze słuchawkami do odbioru fal FM 92,7.
6. INNE – Pismo Święte, śpiewniki, plecaczek lub torba na ramię, latarka, ksero dokumentu spakowane w bagażu
głównym.
7. TELEFONY KOMÓRKOWE – proszę sprawdzić u swojego operatora koszt połączeń i sms-ów z BiH.
8. RZECZY OBOWIĄZKOWE – zdrowotna karta EKUZ – wyrobienie jej w NFZ leży we własnym zakresie, nie
odsyłać wniosków do Redakcji czy do BP „Galeon” tylko do odpowiedniej placówki NFZ.
9. DOKUMENT PODRÓŻY niezniszczony, nieuszkodzony – do BiH wystarczy ważny dowód osobisty.
10. PODRÓŻ – Osoby mające problemy lokomocyjne, po Mszy Świętej na rozpoczęcie pielgrzymki, proszone są o
zażycie odpowiednich środków i zaklejenie pępka plastrem opatrunkowym.
V. POBYT W MEDZIUGORJU – REKOLEKCJE:
1. Grupa przebywa na terenie Centrum Rekolekcyjnym „Magnificat”, uczestnicząc w przygotowanym programie
rekolekcji: spotkaniach, konferencjach, objawieniach, wyjazdach i adoracjach przygotowanych przez organizatorów
oraz w nabożeństwie w kościele parafialnym wg programu rekolekcji.
2. Wspólne, modlitewne wejście na: – Podbrdo – Górę Objawień, gdzie Matka Boża rozdaje dary, tylko trzeba je
wziąć, wszyscy schodzą z niej obdarowani łaskami: i na Kriżevac – Góra Krzyża – Gospa prowadzi do Jezusa pod
Krzyż, po łaski do dźwigania krzyża codziennego mocą Bożą.
3. Sobota po Mszy Świętej czas wolny do obiadu i do wyjazdu.
Kontakt i informacje: Redakcja Echa – 501710620; echo@ceti.pl
PAMIĘTAJ, ŻE JESTEŚMY NA PIELGRZYMCE, KTÓRA WYMAGA POŚWIĘCENIA, OFIARY
I WYRZECZEŃ, ABY PANU JEZUSOWI W TOBIE I BLIŹNIM Z TOBĄ BYŁO DOBRZE,
A NIE NA WYCIECZCE TURYSTYCZNEJ
Medjugorje – film jakiego jeszcze nie było
A ty co z tym zrobisz?
Twórcy kinowego filmu dokumentalnego: Jesus Garcia Colomer i Borja Martinez –
Echevarria ciekawie przedstawili historię niezwykłych wydarzeń, które rozpoczęły się w
małej wiosce położonej na terenie Bośni i Hercegowiny 24 czerwca 1981 roku i trwają do
dziś. Oglądamy je z różnych punktów widzenia – przez pryzmat Widzących (Mirjana, Ivan,
Jacov), ojców franciszkanów – o. Jozo Zovko, o. Marinko Sakota, o. Petara Ljubicica oraz
mieszkańców wioski. W filmie wykorzystano zdjęcia i materialy archiwalne, które w
połączeniu z żywą relacją osób z różnych środowisk oraz piękną muzyką dostarczają widzowi
silnych emocji, a nawet wyciskają łzy, skłaniają do refleksji.
Dokument Jesusa Garcii jest osobistym świadectwem reżysera, który opowiada, jak
pracując w jednej z hiszpańskich gazet otrzymał polecenie zrobienia reportażu o
Medziugorju. Pojechał tam wraz z kolegą. Obaj byli zafascynowani miejscem objawień Matki
Bożej. Jego kolega otrzymał tam dar powołania do służby kapłańskiej i teraz już jako ksiądz o
tym zaświadcza, natomiast Gracia po powrocie napisał książkę o Medziugorju, która w
szybkim czasie zdobyła popularność wśród ludzi różnych profesji. Przetłumaczona na wiele
języków przemieniala w sposób radykalny tych, którzy ją czytali. Garcia był zaskoczony
wielością świadectw, jakie otrzymał od nieznajomych ludzi, w których zaświadczali, że ta
lektura zainspirowała ich do pielgrzymowania do Medziugorja i zmiany swojego życia.
Garcia postanowił wykorzystać to wszystko i zrobić film dokumentalny o fenomenie
Medziugorja.
W filmie reżyser dotyka takich kwestii jak: tajemnice, które intrygują od lat, miejsca,
które odmieniają ludzi, Widzących, opinii Watykanu. Garcia nie rozstrzyga czy
objawienia są prawdziwe czy nie, bo to nie należy do niego. Ogranicza się jedynie do
stwierdzenia, że w 2017 r. papież Franciszek wysłał do Medziugorja abpa Henryka Hosera,
który miał za zadanie zbadać potrzeby duszpasterskie franciszkańskiej parafii. Przytacza
wypowiedź polskiego hierarchy: „Medziugorje to największy konfensjonał świata”.
Informuje też, że w roku 2019 papież oficjalnie udzielił pozwolenia na organizowanie
pielgrzymek parafialnych i diecezjalnych do Medziugorja.
Dużo emocji wzbudzają żywe relacje osób bezpośrednio zaangażowanych w objawienia.
Iwan wspomina, że „serce waliło mu jak młot”, gdy po raz pierwszy ujrzał Matką Bożą. Gdy
opowiada o Jej pięknie, jego oczy świecą się z zachwytu. Stwierdza również, że nie wie,
dlaczego Gospa wybrała jego i piątkę pozostałych dzieci. Przytacza wypowiedź Gospy, która
zapytana o to, odpowiedziała: Nie wybieram najlepszych. Z tą opinią zgadza się o. Marinko
Sakota, były proboszcz parafii stwierdzając, że Widzący są normalnymi ludźmi, mają swoje
wady i zalety. Ojciec Marinko wspomina, że kiedy zaczęły się objawienia, miał 13 lat.
Pamięta tłumy ludzi na Górze Objawień i milicjantów, którzy różnymi sposobami chcieli je
zastraszyć i zatrzymać.
Szczególną rolę odgrywają w filmie wypowiedzi o. Jozo Zovko, byłego proboszcza
Medziugorja, represjonowanego i więzionego przez władze komunistyczne za to, że nie
chciał zakwestionować prawdziwości objawień. Ze szczerością opowiada, że początkowo nie
rozumiał tego, co działo się w jego parafii. Sądził, że dzieci są zmanipulowane przez władze.
Przesłuchiwał je osobno, chcąc się dowiedzieć, czy mówią prawdę. Dopiero gdy usłyszał głos
wewnętrzny „Ochroń dzieci” i zobaczył dzieci uciekające przed milicją, ukrył je na plebanii i
uwierzył w prawdziwość ich zeznań. Teraz, gdy z perspektywy 40 lat opowiada o tych
wydarzeniach oraz o pięciu kamieniach do walki z Goliatem, w jego głosie wybrzmiewa
wiara, szczerość i prawda.
Film pt.„Medjugorje” to piękna opowieść o sile wiary i mocne świadectwa ludzi. Jest ich
tak wiele, że trudno zapamiętać i opisać wszystkie. Natalia, Irene, Pea, Maria – każda z nich
zaświadza o swoim nawróceniu. Warto przytoczyć historię byłego narkomana i alkoholika.
Starał się korzystać z życia bez ograniczeń. W wieku 22 lat stracił jego sens i usiłował
popełnić samobójstwo. Uciekając przed mafią, przypadkowo trafił do Cenacolo, do
wspólnoty założonej przez s. Elvirę. Tu zrozumiał, że można żyć inaczej. Głosząc
świadectwo o swoim życiu, w którym priorytetami są modlitwa i praca, zwrócił uwagę
młodej, pięknej kobiety. Po wymianie listów i długiej znajomości młodzi pobrali się. Są od
kilku lat szczęśliwym małżeństwem z trójką dzieci. Jak zaświadczają oboje, Medziugorje
odmieniło ich życie. Teraz chcą innym przybliżyć to cudowne miejsce i organizują około 30
pielgrzymek rocznie.
Inne osoby składajace świadectwa też dokonały przewartościowań w swoim życiu.
Młoda prawniczka zeznaje: Dla mnie liczyły się tylko duże pieniądze, duży dom i duży
samochód. Moje życie było zupełnie puste. Gdy straciłam pracę, zaczęłam więcej się modlić i
trafiłam na orędzia Królowej Pokoju. Pod ich wływem i pielgrzymki do Medziugorja
odzyskałam sens i radość życia – mówiła ze wzruszeniem. – Świadectwa wyciskają łzy,
zbliżają do Matki Bożej, do Różańca oraz zachęcają do pielgrzymowania do Medziugorja –
podsumowuje ojciec Józef Koszarny OFM. Następnie dodaje, że Sekretariat Rodziny
Dobrego Słowa ufundował 500 biletów bezpłatnych dla osób chętnych do obejrzenia tego
filmu.
Medziugorje to miejsce szczególne – inspiruje, facynuje, odmienia życie tysięcy ludzi,
którzy odnajdują tu szczęście i pokój. To widać wyraźnie, gdy popatrzymy na radosne
twarze osób składających świadectwa. Film jest namiastką tego, co możemy tam przeżyć. W
zakończeniu słyszymy pytanie: A ty co z tym zrobisz?
Halina Bartosiak