Szanowny Panie,
miło mi rozpocząć ten świąteczny list od przedstawienia Panu nowego zarządu Konfederacji Kobiet RP.
Z pewnością w kolejnych miesiącach będzie okazja, by poznać się bliżej przy realizacji różnych przedsięwzięć, które planujemy we współpracy z Państwem, dziś pragniemy jedynie zarysować nasze spojrzenie na misję fundacji, a przede wszystkim złożyć Panu najserdeczniejsze życzenia świąteczne.
Obie jesteśmy żonami i matkami. Obie mamy za sobą doświadczenia pracy zawodowej i prób — nierzadko rozpaczliwych — godzenia jej z życiem rodzinnym. Ja jestem specjalistką w dziedzinie HR, mam za sobą lata pracy w korporacjach, Małgorzata jest doktorem nauk humanistycznych i pracuje na rzecz własnego wydawnictwa.
Obie jesteśmy też specjalistkami od kaszek, katarów i pozbywania się najprzeróżniejszych dziecięcych smutków…
Dlatego sądzę, że nie będzie przesadą, jeśli napiszę, że od podszewki znamy większość problemów polskiej kobiety XXI wieku. Źródeł tych problemów i sposobów na ich przezwyciężenie szukamy jednak zupełnie gdzie indziej niż robią to feministki.
Wreszcie obie w równym stopniu dostrzegamy palącą potrzebę jeszcze mocniejszego zaangażowania kobiet po stronie najważniejszych wartości — tak na płaszczyźnie walki ideowej, jak i reakcji na bieżące wydarzenia. Trudno nie zauważyć, że dziś kobiecy punkt widzenia reprezentowany jest w przestrzeni publicznej niemal wyłącznie przez lewicowe aktywistki, uzurpujące sobie prawo do wypowiadania się w imieniu wszystkich Polek.
A przecież jak słusznie zauważył Richard Weaver, idee mają konsekwencje. Nic więc dziwnego, że w sytuacji ideowego monopolu codzienne życie milionów Polek układane jest według feministycznego paradygmatu. Nie muszę chyba przekonywać Pana, jak wiele szkód w życiu rodzinnym, społecznym i narodowym przynosi taki wykrzywiony wzorzec kobiecości, męskości, rodziny. Z jakim cierpieniem się wiąże. Jaki chaos przynosi.
I w tym właśnie — w przeciwstawianiu się neomarksistowskiemu dyktatowi, w przywracaniu naturalnego porządku rodzinnego i kultury poświęcenia, promowaniu tradycyjnych ról, wzmacnianiu wrodzonych predyspozycji i potencjałów, widzimy cel naszej walki.
Wiemy, że wiąże się ona z ogromnym wysiłkiem, a na efekty trzeba będzie poczekać. Ale stawką jest dobro naszych córek i synów, by żyli właściwiej, pełniej, spokojniej. Tak, bez zbędnego patosu mogę powiedzieć, że robimy to dla dobra wspólnego przyszłych pokoleń.
W najbliższym czasie proszę spodziewać się maila ode mnie, w którym opiszę nasze plany na działania fundacji w nowym roku. Bardzo liczę na Pana przychylność i wsparcie w realizacji tych pomysłów.
|