Dzień I – Niebo całe, przez chrzest, obecne w duszy naszej
Ojcze chcę, aby także ci, których mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świata” (J 17,24) Taka jest ostatnia wola Chrystusa, taka jest Jego ostatnia modlitwa przed powrotem do Ojca. On chce, aby tam, gdzie On jest, żebyśmy także i my byli, nie tylko w wieczności, ale już w doczesności, która jest rozpoczętą wiecznością, będącą w stałym rozwoju. Stąd jest ważne, abyśmy wiedzieli, gdzie mamy żyć z Nim tak, aby zrealizować Jego boskie marzenie”. (NW 1)
To mówi święta Elżbieta, a powołując się na słowa św. Pawła przypomina, że przez chrzest zostaliśmy wszczepieni w Chrystusa, przez chrzest niebo całe jest w naszej duszy i nie gdzie indziej, nie poza nami, ale w nas samych mamy szukać żyjącego Boga, wciąż obecnego i tęskniącego za naszą świadomą obecnością. W jednym z listów Elżbieta lapidarnie wyznaje:
Zdaje mi się, że znalazłam moje niebo na ziemi, albowiem niebo to Bóg, a Bój jest w mojej duszy. (L 122) i jeszcze: Nosimy niebo w nas, albowiem Ten, który nasyca błogosławionych w świetle widzenia, oddaje się nam w wierze i tajemnicy. Ale On jest Ten Sam! (L 122)
Módlmy się
Święta Elżbieto, tobie Bóg pozwolił odkryć i doświadczyć Swej obecności w głębi serca, nieba w duszy, wstawiaj się za nami, byśmy żyli coraz głębiej łaską chrztu, wielbiąc obecność Trójjedynego Boga w nas. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.
Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu…
Dzień II – Pragnienie Boga, by mieszkać w nas
Tak, to Bóg pierwszy wychodzi nam naprzeciw, to On nas pragnie, tęskni na nami. Jego wielkie pragnienie życia w miłości z nami odbija się echem w naszym sercu, budzi naszą tęsknotę za Nim i nasze pragnienia. Jak mówi Elżbieta, cytując świętego Jana:
„Trwajcie we Mnie” (J 15,4). To Słowo Boże daje ten nakaz wyrażający Jego wolę. Trwajcie we Mnie nie tylko przez kilka chwil, kilka godzin, które muszą przeminąć, ale „trwajcie…” w sposób stały, normalny, nieustanny. Trwajcie we Mnie, módlcie się we Mnie, adorujcie we Mnie, miłujcie we Mnie, cierpcie we Mnie, pracujcie, działajcie we Mnie. Trwajcie we Mnie, aby być w pełni obecnymi przed każdą osobą i każdą rzeczą czy sprawą. Coraz bardziej wnikajcie w tę głębię. Tam naprawdę jest „pustynia, na którą Bóg chce pociągnąć duszę i mówić do jej serca”, jak to wyśpiewał prorok Ozeasz. (NW 2)
Pozwólmy naszemu sercu odpowiedzieć na tę tęsknotę samego Boga za nami, za naszą słabą i kruchą miłością. On jej pragnie, bo tylko On może ją przemieniać, udoskonalać, uzdalniać do coraz pełniejszego zjednoczenia w miłości.
Módlmy się
Święta Elżbieto, Ty odkrywszy pragnienie Serca Bożego wyszłaś Mu naprzeciw w wierze i ufności; nie zawahałaś się, nie utknęłaś w swojej słabości, ale uwierzyłaś w Bożą miłość i pozwoliłaś się jej przemieniać. Uproś nam łaskę poddania się pragnieniom Boga, który chce żyć w nas. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen
Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi świętemu…
Dzień III – Zejdź prędko – zejść z powierzchni życia, by wejść w głębię serca
„Zejdź prędko, albowiem dziś muszę zatrzymać cię w twoim domu” (Łk 19,5). Mistrz wciąż powtarza do naszej duszy te słowa, jakie pewnego dnia skierował do Zacheusza: „Zejdź prędko”. Ale jakie jest to zejście, którego On domaga się od nas, poza głębszym zejściem w przepaść naszej duszy? (NW 7)
Elżbieta w innym miejscu dopowiada:
Oto sekret, aby móc zrealizować plan samego Boga wobec nas: zapominać o sobie, usuwać się, nie zwracać na siebie uwagi, patrzeć na Mistrza, patrzeć tylko na Niego, przyjmować zarówno radość, jak i boleść, jakby bezpośrednio pochodziły z Jego miłości. To wszystko daje duszy wielki pokój i pogodę ducha… (L 333)
Zejść prędko z powierzchni naszego życia, z poziomu naszej wrażliwości, odczuwania, mocnego działania egoizmu i pychy, nie słuchać wołania naszej natury, ale w wierze zejść w głębię serca, gdzie miłość Boża przywraca właściwe proporcje życiu, wydarzeniom, sprawom – to lekcja jaką nieustannie daje nam Elżbieta swoim słowem i życiem.
Módlmy się
Święta Elżbieto, upraszaj nam odwagę odrywania się od siebie, rezygnacji z siebie, zapominania o sobie, by wchodzić coraz bardziej w głębię serca, w głębię prawdy i pokory, gdzie mieszka Bóg, jedyny dawca wolności i pokoju. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen
Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu…
Dzień IV – Zamilknąć, by usłyszeć
„Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną” (Ap 3,20). Szczęśliwe są uszy duszy bardzo czuwającej, bardzo skupionej, aby mogła usłyszeć ten głos Słowa Bożego, szczęśliwe także oczy (por. Mt 13,16) tej duszy, która w świetle żywej i głębokiej wiary może być przygotowana na „przybycie” Mistrza do jej wewnętrznego sanktuarium” (NW 17).
„Jeśli kto posłyszy mój głos” by usłyszeć głos Boga, by rozpoznawać Jego głos, zrozumieć Jego zaproszenia docierające do nas delikatnie, dyskretnie, jakby mimochodem w zwyczajnej codzienności, trzeba nam uczyć się żyć milczeniem, w ciszy, pokochać samotność, która otwiera serce na obecność Boga. Elżbieta zaprasza nas zatem, mówiąc:
Czy nie uważasz, że chwilami potrzeba milczenia staje się jeszcze bardziej przynaglająca? A więc nakażmy milczenie wszystkiemu, aby słuchać tylko Jezusa. To coś wspaniałego trwać w milczeniu przy Boskim Ukrzyżowanym! (L 50)
Módlmy się
Święta Elżbieto, rozmiłowana w ciszy, samotności i milczeniu, ale nade wszystko rozmiłowana w Bogu, którego słuchałaś nieustannie w głębi duszy, uproś nam odwagę wchodzenia w ciszę, wytrzymywania samotności, trwania w milczeniu, by usłyszeć i rozsmakować się w głosie Boga, by zasiadać z Nim do stołu słowa i miłości. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen
Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu…
Dzień V – Obecność Boga w codzienności
Chociaż Elżbietę możemy zaliczyć do wielkich mistyczek minionego wieku, ukryta za kratami Karmelu żyła nie tylko głębokim zjednoczeniem z Bogiem w modlitwie, ale także w prozaicznej codzienności. Jak mówiła:
Powoli dusza przyzwyczaja się do przebywania w towarzystwie Boga. Rozumie, że nosi w sobie pewien rodzaj małego nieba, gdzie Bóg miłości założył swoje mieszkanie. Wtedy powstaje coś w rodzaju Bożej atmosfery, którą dusza oddycha. (L 249)
I kontynuuje w kolejnym liście:
Mało ważny jest rodzaj pracy, którą Bóg chce, abym wykonywała. Skoro On zawsze jest ze mną, modlitwa płynąca z serca nie powinna nigdy się kończyć (L 169).
Z patelnią w ręku nie wpadłam wprawdzie w ekstazę, jak moja święta Matka Teresa, lecz wierzyłam w obecność Boskiego Mistrza, który był wśród nas, a moja dusza wielbiła Tego, którego Magdalena rozpoznała pod postacią ogrodnika (L 235)
Módlmy się
Święta Elżbieto, która trwałaś w Bogu tak na modlitwie, jak przy zwyczajnych zajęciach, pracy, spotkaniach, rozmowach – ucz nas nie tyle myśleć o Bożej Obecności, co żyć w jej świetle. Ona nas bowiem ogarnia i przenika, oraz uzdalnia, by wszystko przeżywać w jedności z Bogiem, który z miłością i troską stale nam towarzyszy. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen
Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu…
Dzień VI – Wierzyć, by pozwolić Bogu działać w nas
„Aby zbliżyć się do Boga, trzeba wierzyć” (Hbr 11,6). Tak mówi święty Paweł. I mówi jeszcze: „Wiara zaś jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy” (Hbr 11,1). To znaczy, że wiara czyni nam tak pewne i obecne przyszłe dary, że zaczynają swój byt w naszej duszy i tam trwają, zanim z nich korzystamy. Święty Jan od Krzyża mówi, że ona nam służy jako „nogi” abyśmy mogli iść do Boga. (NW 19)
Elżbieta doskonale wiedziała, że pozostawanie na poziomie własnych odczuć, wyobrażeń, wrażliwości wyprowadza nas na manowce, każe nam przyjmować za prawdę ulotne i niestałe wrażenia. Jedynie wiara kotwiczy nasze życie w Bogu i je porządkuje, otwiera nam skarby nieba już tu na ziemi, co więcej, sprawia, że nosimy niebo w nas, bo Bóg w nas mieszka z całą mocą Swej miłości. Dopowie Elżbieta:
W światłach wiary świat niewidzialny tak bardzo zbliża się do nas, że powstaje łączność między tymi, co są w niebie i tymi, co są jeszcze na ziemi (L 142).
W jednym z ostatnich listów, powstałych tydzień przed śmiercią, Elżbieta napisała – wierzę, że mówi to także do każdego z nas:
Zostawiam ci moją wiarę w obecność Boga mieszkającego w naszych duszach, Boga, który jest cały Miłością. Ta zażyłość z Nim „wewnątrz” była cudownym słońcem, opromieniającym moje życie i sprawiającym, że było ono już tu na ziemi jakby niebem… (L 333)
Módlmy się
Święta Elżbieto, która żyłaś odważnie tak w świetle jak i w mrokach wiary, uproś nam żywą wiarę, która przenikając zasłonę doczesności dotyka samego Boga, pozwala Mu działać w nas, a nam postępować w świetle Bożych prawd. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen
Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu
Dzień VII – Cierpienie, które staje się krzyżem i skutecznym wstawiennictwem
Święta Elżbieta, choć przeniknięta żywą wiarą, doświadczała także trudów i ciemności, zarówno tych zewnętrznych jak i wewnętrznych. Mówiła pewnego razu:
Nie cienka zasłona, ale gruby mur zakrywa Boga przede mną. Bardzo trudne jest to przeżycie, zwłaszcza po tym, gdy Go odczuwałam tak blisko. (L 53)
Jednak w tym samym liście, ożywiana jedynie ciemną wiarą, dodaje:
Czyż to nie Bóg zsyła nam zawsze radość lub boleść, zdrowie lub chorobę, pociechę lub krzyż? A więc miłujmy tę wolę, która jest miłością i która zsyła nam cierpienia! (L 53).
Co więcej, Elżbieta doskonale wiedziała i po wielokroć to wyrażała, że wszelkie mroki i cierpienia odrywają nas od wszystkiego, by połączyć nas z Bogiem, oczyszczają nas, byśmy mogli dojść do zjednoczenia z Nim (por np. L 47). W swej duchowej drodze zrobiła kolejny jeszcze krok, gdy pisała w swym dzienniku:
Mój Jezu, który potrafisz czytać w mym sercu, Ty wiesz, że jeśli pragnę cierpieć, to nie z myślą o sobie, lecz tylko z tą nadzieją, że pocieszę Ciebie, przyprowadzając Ci dusze (Dz 23 III 1899).
Elżbieta, nie przestając myśleć i troszczyć się o innych, daje nam na koniec radę:
Nic tak nie wzrusza Bożego Serca jak cierpienie. Jeśli jednak nie możemy go pragnąć i szukać, przynajmniej przyjmujmy te doświadczenia, które Bóg zsyła… (Dz 17 III 1809)
Módlmy się
Święta Elżbieto, która umiłowałaś każdą wolę Bożą, nawet tę krzyżującą Twoje młode życie i serce, by walczyć przy Jezusie o życie braci w świecie, ucz nas uległego przyjmowania trudów i cierpień codzienności w przekonaniu, że są one nader skutecznym narzędziem w miłujących i zbawczych dłoniach Boga. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen
Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu…
Dzień VIII – Maryja – „Virgo Fidelis” – Panna wierna
„O, gdybyś znała dar Boży…” (J 4,10), powiedział pewnego razu Jezus do Samarytanki. (…) Istnieje stworzenie – mówi Elżbieta – które poznało ten dar Boży, stworzenie, które nie straciło z niego nawet odrobiny, stworzenie, które było tak czyste, tak świetlane, że zdaje się być samym Światłem: „Speculum justitiae” (Zwierciadło sprawiedliwości). Stworzenie, którego życie było tak bardzo proste, tak bardzo zagubione w Bogu, że prawie nic o nim nie możemy powiedzieć.
„Virgo Fidelis”: to jest „Panna wierna”, ta, która „zachowywała wszystkie sprawy w swoim sercu (por. Łk 2, 19 i 51), uważała się za tak małą, tak skupioną w obliczu Boga, w ukryciu świątyni, że ściągnęła na siebie upodobanie Trójcy Świętej. „Bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej. Oto bowiem odtąd błogosławić mnie będą wszystkie pokolenia!…” (Łk 1, 48) (NW 39)
Są to jedne z piękniejszych słów o Maryi jakie wypowiedzieli święci. Elżbieta podziwia Maryję, jest pokorę, prostotę, wierność i świętość, ale także zachwyca się jej macierzyńską miłością, której oddaje się, powierza ufnie i bez granic. Zachęca także każdego z nas, mówiąc:
Bóg daje nam Matkę, najczulszą, najbardziej współczującą, jaką tylko sobie można wymarzyć. I tam właśnie, wobec swego umiłowanego Syna (umierającego na krzyżu) przybiera nas za dzieci. Gdy więc Jej podamy rękę, zaprowadzi nas do bezpiecznego i szczęśliwego portu (Dz 22 III 1899).
Módlmy się
Święta Elżbieto, razem z Tobą chcemy dziękować Maryi za Jej pokorną obecność w naszym życiu, dyskretne i jakże skuteczne wspieranie nas na drogach doczesności, i wraz z Tobą pragniemy Jej się oddać, zawierzając naszą codzienność, nasze otwieranie serc na Boga żyjącego w nas, nasze wędrowanie ku ojczyźnie niebieskiej. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen
Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu…
Dzień IX – Niebo już tu na ziemi
Elżbieta wczytując się nieustannie w listy św. Pawła odnalazła w nich nie tylko drogę, życiodajne wskazówki, ale także sycąc się prawdą, że „Bóg wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy istnieli ku chwale Jego majestatu” (Ef 1,11-12), odnalazła w tych słowach swoje powołanie tu na ziemi i w wieczności, a także nowe imię, którym się posługiwała w ostatnim okresie swojego życia: Laus gloriae – sława Chwały, sława Majestatu. Pisała:
W niebie każda dusza jest sławą chwały Ojca, Słowa i Ducha Świętego, albowiem każda dusza jest utwierdzona w czystej miłości i już nie żyje własnym życiem, ale życiem Bożym. (…)
A tutaj – moglibyśmy zapytać – w niebie serca, które jest możliwe już tu na ziemi? Elżbieta w swoich ostatnich rekolekcjach dopowiada z pełnym mistycyzmu i poetyckości rozmachem. Posłuchajmy już tylko sercem tego dłuższego fragmentu kończącego rekolekcje zatytułowane – Niebo w wierze:
Sława chwały jest duszą, która mieszka w Bogu, która kocha Go miłością czystą i bezinteresowną, nie szukając siebie w słodyczy tej miłości; jest duszą, która Go miłuje ponad wszystkie Jego dary (…). Winna oddawać Mu się w pełni, na przepadłe, aż do tego stopnia, by nie chcieć niczego innego, jak tylko tego, czego chce Bóg.
Sława chwały jest duszą milczenia, która zachowuje się jak lira pod tajemniczym dotknięciem Ducha Świętego, tak aby On z niej wydobywał boskie harmonie; ona wie, że cierpienie jest struną, która wydaje jeszcze piękniejsze dźwięki i dlatego lubi ją widzieć w swoim instrumencie, aby jeszcze delikatniej poruszać Serce swego Boga.
Sława Chwały jest duszą, która wpatruje się w Boga w wierze i w prostocie; jest zwierciadłem tego wszystkiego, czym On jest; jest niczym bezdenna przepaść, w której On może się rozpływać, rozlewać; jest także jak kryształ, poprzez który On może promieniować i kontemplować wszystkie swoje doskonałości i własną wspaniałość.
Na koniec, sława chwały jest istotą zawsze będącą w dziękczynieniu. (…) W niebie swej duszy sława chwały rozpoczyna swoje oficjum z wieczności. Jej kantyk jest nieprzerwany, ponieważ ona jest pod działaniem Ducha Świętego, który wszystkiego w niej dokonuje; i chociaż nie zawsze to sobie uświadamia, ponieważ słabość natury na to jej nie pozwala, żeby była zatopiona w Bogu bez żadnych rozproszeń, mimo to zawsze śpiewa, zawsze adoruje, i – by tak rzec – cała zamienia się w chwałę i miłość, w żarliwość o chwałę swego Boga. W niebie naszej duszy bądźmy sławami chwały Trójcy Świętej, sławami miłości naszej Niepokalanej Matki. Pewnego dnia opadnie zasłona, zostaniemy wprowadzone do wiekuistych przedsionków, i tam będziemy śpiewać na łonie nieskończonej Miłości – przez całą wieczność… (NW 43-44)
Módlmy się
Święta Elżbieto, która trwając w dłoniach Mistrza, uległa i poddana jak dobrze nastrojona cytra, brzmiałaś jedynie na Jego chwałę, uproś nam łaskę takiego rozmiłowania się w Bogu, byśmy oddali się Mu bez zastrzeżeń i żyli w zjednoczeniu z Nim w niebie naszej duszy już tu na ziemi, a potem w niewyobrażalnym cudzie nieba w wieczności. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen
Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu…
Zakończenie
Dziś, w święto Elżbiety od Trójcy Świętej, oddajmy głos jej samej. Przypomnijmy sobie pierwsze słowa, jakie do nas skierowała u początku tej nowenny:
Wydaje mi się, że w niebie moim posłannictwem będzie pociągać dusze i pomagać im wychodzić z siebie, aby w bardzo prostym i pełnym miłości geście oddawać się Bogu, oraz pomagać im trwać w wielkim uciszeniu wewnętrznym, które Bogu pozwoli zamieszkać w nich i przemienić je w siebie (L 335)
Prośmy, by jej posłannictwo realizowało się w nas, w naszym życiu, by nas prowadziła mimo hałasu naszej codzienności, przez trudy i niepokoje życia, ku wewnętrznemu uciszeniu, byśmy mogli coraz pełniej słyszeć głos Boga w nas. Elżbieta jest realistką, przeczuwa nasze wątpliwości i wahania, mówi nam zatem:
Będziesz musiał stoczyć wiele walk. Na swojej drodze życia napotkasz przeszkody. Ale nie trać odwagi, przyzywaj mnie. Tak, przyzywaj swoją siostrzyczkę, a przez to powiększysz jeszcze jej szczęście w niebie. Ona zaś będzie czuć się szczęśliwa, pomagając ci odnosić zwycięstwa i pozostawać wiernym Bogu… (L 342)
Zostawiam ci (bowiem) moją wiarę w obecność Boga mieszkającego w naszych duszach, Boga, który jest cały Miłością. Ta zażyłość z Nim „wewnątrz” była cudownym słońcem, opromieniającym moje życie i sprawiającym, że było ono już tu na ziemi jakby niebem. (L 333)
Święta Elżbieto, bądź z nami, módl się za nami i prowadź nas w głębiny naszych serc, gdzie mieszka i czeka na nas Bóg. Amen.