Niedziela, 9 października 2022

XXVIII NIEDZIELA ZWYKŁA 

9-dniowa Nowenna do Boga Ojca | Powtórne Przyjście Chrystusa
(Łk 17, 11-19)
Stało się, że Jezus zmierzając do Jerozolimy przechodził przez pogranicze Samarii i Galilei. Gdy wchodził do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: „Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami”. Na ich widok rzekł do nich: „Idźcie, pokażcie się kapłanom”. A gdy szli, zostali oczyszczeni. Wtedy jeden z nich widząc, że jest uzdrowiony, wrócił chwaląc Boga donośnym głosem, upadł na twarz do nóg Jego i dziękował Mu. A był to Samarytanin. Jezus zaś rzekł: „Czy nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Żaden się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec”. Do niego zaś rzekł: „Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła”.
                        Jezus uczy nas żyć w prawdzie.
Z komentarza św. Cyryla Aleksandryjskiego, biskupa, do Księgi Aggeusza

Moje imię jest sławione między narodami
W chwili przyjścia naszego Zbawiciela świątynia Boża objawiła się w sposób nieporównanie chwalebny; o tyle wspanialsza i wznioślejsza od dawnej, o ile kult starotestamentalny różni się od kultu chrześcijańskiego i ewangelicznego, a zapowiedź od rzeczywistości.
Na ten temat – jak sądzę – można powiedzieć, co następuje. Świątynia była jedna, i tylko w Jerozolimie. Ofiary sprawował w niej jeden lud izraelski. Odkąd jednak Jednorodzony Syn stał się nam podobny, chociaż był „Bogiem i Panem, oświecił nas” – jak powiada Pismo, odtąd cały świat napełnił się świątyniami i niezliczonymi czcicielami, którzy duchowymi ofiarami i kadzidłami wielbią Boga wszechświata. To właśnie, jak sądzę, zapowiadał Malachiasz w imieniu Boga: „Ja jestem wielkim Królem – mówi Pan – imię moje będzie sławione między narodami, a na każdym miejscu składany będzie mojemu imieniu dar kadzielny i ofiara czysta”.
Tak więc wspaniałość nowej świątyni, czyli Kościoła, będzie o wiele bogatsza. Tym, którzy zabiegają i trudzą się przy budowie tej świątyni, zostanie udzielony od Boga dar i nagroda z nieba – Chrystus. On jest dla wszystkich pokojem i „przez Niego mamy przystęp w jednym Duchu do Ojca”. Pan zapowiada to w słowach: „Na tym miejscu udzielę pokoju, pokoju duszy, jako nagrody dla pracujących przy budowie tej świątyni”. Na innym miejscu mówi także Chrystus: „Pokój mój daję wam”. O tym, jak bardzo jest on pożyteczny, poucza święty Paweł: „Pokój Chrystusowy, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł waszych serc i myśli”. Także Izajasz, mędrzec, modlił się słowami: „Panie nasz, Boże, użycz nam pokoju, albowiem Ty odpłacasz wszystkie nasze czyny”. Ci bowiem, co raz się stali godni pokoju Chrystusa, potrafią zachować swą duszę i skierować swe myśli ku przestrzeganiu cnoty.
Tak więc każdemu, kto buduje, obiecany jest pokój. Czy to gdy buduje Kościół, i jako mistagog wprowadzający w święte misteria postawiony jest na czele rodziny Bożej, czy też gdy doskonali własną duszę stając się żywym i duchowym kamieniem „świątyni Boga w Duchu”, jako nagrodę osiągnie z łatwością zbawienie własnej duszy.
Lectio divina litanii do Najświętszego serca Jezusowego - Wspólnota w Sercu  Jezusa
Komentarze do poszczególnych czytań przygotowane przez Bractwo Słowa Bożego
Komentarz do pierwszego czytania
Bohaterem dzisiejszej perykopy jest Elizeusz (hebr. Elisza – Bóg wybawia). Prorok ten, jako uczeń i następca Eliasza, odziedziczył po nim duchowe moce i zdolności, stając się nie tylko wykonawcą poleceń Boga Jedynego, ale także i cudotwórcą. Jego stanowiące starotestamentalny typ dokonań Jezusa cuda obejmowały i rozmnożenie chleba, i wskrzeszenie zmarłego, i będące przedmiotem dzisiejszej perykopy uzdrowienie trędowatego. Ta dłuższa niż dzisiejsza lekcja historia może być odczytywana na wielu poziomach. Oprócz objawienia mocy Bożej mamy tu i elementy humorystyczne (wszak imię Naaman znaczy mniej więcej tyle co „piękniś”), i pouczenie moralne odpowiadające Chrystusowemu: „darmo otrzymaliście – darmo dawajcie”, a przede wszystkim, przywołaną w Łukaszowym zapisie słów Chrystusa, zapowiedź uniwersalistycznego charakteru, jakiego ma nabrać w przyszłości wiara w Boga Izraela – Jahwe. Z takiej właśnie, czyli chrześcijańskiej perspektywy, historia ta nabiera zresztą kolejnego sensu. W końcu to nie kto inny, a skromna żydowska dziewczyna udziela Naamanowi wskazówki, by uzdrowienia z trądu (choroby śmiertelnej, a zarazem wykluczającej ze społeczeństwa) szukał nie gdzie indziej jak u Elizeusza – proroka Jahwe. I to właśnie wykonanie jej zaleceń, nawet niepozbawione jakże bliskich nam wahań, prowadzi do przemiany duchowej posłusznego tym słowom człowieka i odnalezienia przez niego drogi do prawdziwego Boga.
Komentarz do psalmu
„Śpiewajcie Panu pieśń nową” – te właśnie początkowe słowa dzisiejszego psalmu doskonale oddają jego hymniczny charakter stawiający sobie za cel wysławianie królewskiej godności, jaką ze Swej natury obdarzony jest Bóg Jedyny – Jahwe. Choć całość utworu dotyczy zarówno kwestii doczesnych jak i ostatecznych, to wybrane na dziś wersy, pochodząc z jego pierwszej części, odnoszą się do rzeczywistości historycznej i często cudownych w swym wymiarze dzieł Boga, których dokonał na ziemi na rzecz wybranego przez Siebie narodu – Izraela. Z kontekstu historycznego, wiążącego powstanie psalmu z ponownym zasiedleniem Ziemi Obiecanej przez powracających z babilońskiego wygnania Izraelitów, łatwo zrozumieć, że to najprawdopodobniej ta nowa rzeczywistość polityczno-społeczna wiązała się z potrzebą wychwalania tych kolejnych dziejących się na oczach „narodów” zbawczych dokonań Boga.
Komentarz do drugiego czytania
Drugi List do Tymoteusza, z którego pochodzi dzisiejsza lekcja, to dokument postrzegany jako swoisty testament Pawła. Adresatem jest Tymoteusz, jeden z najbliższych współpracowników Apostoła Narodów. Sam tekst powstał, z kolei, najprawdopodobniej w więzieniu w Rzymie, w chwilach bezpośrednio poprzedzających przeczuwaną przez autora egzekucję. Zawarte w nim wskazówki i pouczenia, choć formalnie skierowane są do pierwszego biskupa Efezu, przeznaczone są tak naprawdę dla całej prowadzonej przez niego wspólnoty chrześcijan. Znajdujemy tu także porównanie działalności apostolskiej z trudami, jakie niesie ze sobą służba wojskowa. Pomimo zarysowanej analogii Paweł zwraca jednak uwagę czytelnika na różnice, jakie dzielą żołnierzy służących królom i Chrystusowi. Ci ostatni powinni zawsze pamiętać i o Jezusie, i o Jego dobrowolnym ogołoceniu się z przywilejów Boskiego Synostwa, a przede wszystkim o tym, że dla nich droga do chwały prowadzi przez uniżoną służbę i towarzyszące jej często cierpienia. I to właśnie pamięć o drodze, jaką poszedł Mistrz – Jezus i o Jego zmartwychwstaniu, a nie nadzieja na sukcesy i ziemską karierę, ma stanowić dla każdego z nich i źródło pokrzepienia, i motywację do chętnego przyjmowania podobnych cierpień i wyrzeczeń. Nadzieję daje Apostołowi także i to, że choć on sam może znaleźć się w więzach i podzielić dolę złoczyńców, głoszone przez niego Słowo Boże nie ulegnie nigdy spętaniu.
Komentarz do Ewangelii
Samaria i jej mieszkańcy Samarytanie stanowili, dla prawowiernego Żyda – mieszkańca Judei lub Galilei, przedmiot graniczącej z nienawiścią niechęci. Wymieszana w tyglu asyryjskich przesiedleń ludność tego regionu nie była ani jednorodna etnicznie, ani też nie sprawowała czystego, z punktu widzenia ówczesnego judaizmu, kultu religijnego. Co więcej, w czasach Jezusa do tych mających już kilkusetletnią tradycję zarzutów doszedł kolejny – współpraca z okupacyjną administracją rzymską. Jezus, jak w wielu innych przypadkach, łamie te stereotypy czyniąc z Samarytan czy to przedmiot swojego życzliwego zainteresowania (Samarytanka u studni), czy to pozytywnych bohaterów swoich nastawionych na poruszenie umysłów słuchaczy przypowieści (miłosierny Samarytanin). Podobnie jest też i w dzisiejszej perykopie. Spośród dziesięciu, będących przedmiotem społecznego wykluczenia, trędowatych to właśnie dawny (bo trędowaci tracili wówczas prawo do zamieszkania w swej rodzinnej miejscowości) mieszkaniec Samarii pozytywnie wyróżnia się na tle swych towarzyszy w nieszczęściu. Jako jedyny potrafi oderwać się i od swej płynącej z uzdrowienia radości, i od mechanicznego wykonania wiążącego się z nim polecenia Jezusa: „idźcie i pokażcie się kapłanom”. Oderwać się, by zatrzymać się choć na chwilę, a w płynącej z tego zatrzymania refleksji znaleźć nie tylko motywację do podziękowania swemu Uzdrowicielowi, ale i podstawę do głębszych przemyśleń nakazujących mu wychwalanie prawdziwego sprawcy cudu – Boga. Warto tu jednak zauważyć, że pomimo zupełnie różnego późniejszego zachowania, wszyscy bohaterowie dzisiejszej opowieści zdali ten swoisty test wiary, jakim było ich oczyszczenie z trądu. Jezus, w odróżnieniu od wielu innych podobnych sytuacji, nie dokonuje ani gestu uzdrowienia, ani też nie wypowiada stosownych do okoliczności słów. Kierując wciąż jeszcze chorych mężczyzn do kapłanów (stanowiących według prawa zapisanego w Torze ówczesny urząd sanitarno-epidemiologiczny uprawniony do wydania orzeczenia o zdrowiu), czyni to poniekąd awansem, każąc im podjąć na pozór bezcelowe zadanie, którego ufne wykonanie, choć staje się dla nich wszystkich kluczem do powrotu do fizycznego zdrowia, tylko jednemu przynosi dodatkową duchową korzyść, jaką także i dla każdego człowieka stanowi umiejętność dziękczynienia Bogu i uwielbienia Go za otrzymywane dobra.
Komentarze zostały przygotowane przez Macieja Siekierskiego
Najświętsze Serce Jezusa | Movie posters, Movies
Litania do Boga Ojca
Kyrie, eleison – Chryste, eleison – Kyrie, eleison.
Chryste, usłysz nas, Chryste, wysłuchał nas.
Ojcze z nieba, Boże – zmiłuj się nad nami.
Synu, Odkupicielu świata, Boże – zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, Boże – zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, Jedyny Boże – zmiłuj się nad nami.
Boże, Ojcze nasz, któryś jest w niebie – przyjm uwielbienie nasze.
Boże, Ojcze nasz, wieczny i nieskończony,
Boże, Ojcze nasz, którego chwała przewyższa nasze pojęcie,
Boże, Ojcze nasz, doskonały i niezmienny,
Boże, Ojcze nasz, któryś jest początkiem i celem wszystkich stworzeń,
Boże, Ojcze nasz, który od wieków rodzisz umiłowanego Syna Swego – Słowo Swoje,
Boże, Ojcze nasz, któryś tak umiłował ludzi, żeś Syna Swego wydał na śmierć dla zbawienia naszego,
Boże, Ojcze nasz, którego najłaskawsza Opatrzność, czuwa i zachowuje,
Boże, Ojcze nasz, którego niepojętą świętość wysławiają aniołowie i święci w niebie,
Boże, Ojcze nasz, przez Ducha Świętego rządzący Kościołem Chrystusowym na ziemi,
Boże, Ojcze nasz, któryś nas stworzył na obraz i podobieństwo Swoje,
Boże, Ojcze nasz, godny najwyższej czci i najgłębszej miłości,
Boże, Ojcze nasz, przez miłość Twoją ku Jezusowi Chrystusowi Synowi Twojemu – Ciebie błagamy, zmiłuj się nad nami.
Boże, Ojcze nasz, przez Wcielenie Syna Twojego Jezusa Chrystusa,
Boże, Ojcze nasz, przez Mękę i Śmierć Syna Twojego Jezusa Chrystusa,
Boże, Ojcze nasz, przez Zmartwychwstanie i Wniebowstąpienie Syna Twojego Jezusa Chrystusa,
Boże, Ojcze nasz, przez niezliczone niekrwawe ofiary, jakie składa Ci za nas Twój Syn Jezus Chrystus,
Boże, Ojcze, usłysz nas,
Boże, Ojcze, wysłuchaj nas,
Od pychy umysłu – zachowaj nas, Boże, Ojcze.
Od niewdzięczności i oziębłości względem Twojego Ojcowskiego serca,
Od niewierności wobec Twojego Syna Jezusa Chrystusa,
Od lekceważenia natchnień Ducha Twojego Świętego,
Od zwątpienia w najmiłosierniejszą miłość Twoją,
Od oschłości serca i zamknięcia się w sobie,
Pod płaszczem Swej najłaskawszej Opatrzności
Umysł otwarty na prawdę Twoją – racz nam dać, Boże, Ojcze.
Wolę zjednoczoną z Twoją wolą,
Zjednoczenie z Tobą coraz doskonalsze,
Wytrwanie do końca przy Tobie,
Gorliwość o zbawienie innych dusz,
Pokorę prawdziwej mądrości,
Umiłowanie czystości,
Prawdziwą radość serca zjednoczonego z Tobą,.
Najdoskonalsze podobieństwo do Twego Syna Jedynego Jezusa Chrystusa.
Boże, Ojcze, usłysz nas,
Boże, Ojcze, wysłuchaj nas,
Boże, Ojcze, zmiłuj się nad nami.
 
                                                        Bóg Cię kocha... …i ma dla Twojego życia wspaniały plan. - ppt pobierz
9 października
Błogosławiony Wincenty Kadłubek, biskup
Błogosławiony Wincenty Kadłubek
Wincenty urodził się w Karwowie pod Opatowem pomiędzy 1155 a 1160 r. W sprawie jego pochodzenia historycy nie są zgodni. Jedni uważają, że pochodził z rodu Porajów herbu Róża (Różyców). Inni natomiast podają, że z tego rodu pochodziła matka Wincentego, a ojcu przypisują imię Bogusław. W jeszcze innych źródłach pojawia się informacja, że Wincenty należał do rodu Lisów, a jego ojcem był możny palatyn Stefan, brat wojewody krakowskiego Mikołaja (Mikory). Nazwisko Kadłubek pojawia się po raz pierwszy dopiero w dokumentach z XV w. Przypuszcza się jednak, że pochodzi z rękopisów dawniejszych.
Pierwsze nauki Wincenty pobierał w pobliskiej Stopnicy, potem udał się do Krakowa, gdzie uczęszczał do szkoły katedralnej, w której wykładał biskup Mateusz Cholewa. Cieszył się przyjaźnią księcia Kazimierza Sprawiedliwego, który być może wspomógł go materialnie i umożliwił studia za granicą. Nie wiemy, na którym uniwersytecie Wincenty wówczas studiował. Nie było jednak jeszcze wtedy wielu uniwersytetów. Przypuszcza się, że miejscem jego nauki były Paryż albo Bolonia – albo obie te uczelnie. Wincenty należał więc do elity uczonych w Polsce.
Po raz pierwszy Wincenty nazwany jest mistrzem (magistrem) w dyplomie Kazimierza Sprawiedliwego z 12 kwietnia 1189 r. Zapewne zaraz po powrocie ze swoich studiów otrzymał święcenia kapłańskie. Do kraju powrócił Mistrz Wincenty między 1183 a 1189 r., gdyż w 1189 r. był na pewno na dworze książęcym Kazimierza Sprawiedliwego, zapewne w charakterze notariusza, a potem kanclerza jego dworu. Zapewne zaraz po powrocie ze swoich studiów otrzymał święcenia kapłańskie. Mógł więc być także kapelanem książęcym. W tym czasie zaczął zapewne pisać swoją Kronikę polską (Chronica Polonorum) – największe dzieło swego życia i literatury tamtych czasów. Wracając z zagranicy prawdopodobnie przywiózł ze sobą relikwie św. Floriana męczennika. Mógłby na to wskazywać fakt szczególnego nabożeństwa Wincentego do św. Floriana, który dotąd był w Polsce zupełnie nieznany.
Po śmierci księcia Wincenty został prepozytem kolegiaty sandomierskiej (1194). Korzystając z wolnego czasu kontynuował pisanie Kroniki (1194-1207). W 1207 r. umarł biskup krakowski, Pełka. Na jego następcę został wybrany Wincenty. Papież Innocenty III bullą z 18 marca 1208 r. wybór ten zatwierdził. Konsekracji dokonał arcybiskup gnieźnieński, Kietlicz. Wincenty jako biskup podpisywał się „niegodny sługa Kościoła”. Świadczy to, jak pojmował zadanie swojego urzędu. Należał do najżarliwszych zwolenników reform, jakie wówczas w Polsce przeprowadził abp Henryk Kietlicz (wprowadzenie celibatu, uniezależnienie Kościoła od władzy świeckiej). Dla poparcia reform, inspirowanych przez Stolicę Apostolską, Wincenty brał udział w synodach, zwołanych specjalnie w tym celu w Borzykowie (1210), w Matyczowie (1212), w Wolborzu (1214), w których uczestniczyli również książęta – Leszek Biały, Konrad Mazowiecki, Henryk Brodaty i Władysław Odonicz. Reformy te przeprowadzano również na zjazdach w Gnieźnie (1213) i w Sieradzu (1213). Kiedy na Kraków najechał Mieszek Raciborski, przeciwnik reform, Wincenty – z powodu swojej postawy – musiał czasowo opuścić miasto (1210). W 1212 r. na zjeździe w Mąkowie omawiano sprawę Prus i nawrócenia Prusaków. Tego roku Wincenty wziął udział w konsekracji biskupa poznańskiego w Mstowie.
Wincenty jako biskup krakowski wspierał szczególnie zakony bożogrobowców (nadał dziesięciny ze wsi Świniarowo Kanonikom Bożego Grobu w Miechowie) i cystersów (klasztorowi w Sulejowie darował dwie wsie, opactwu w Pokrzywnicy darował wieś, a opactwu w Jędrzejowie nadał przywilej pobierania dziesięcin z trzech wsi). Wśród jego osiągnięć warto wymienić zreformowanie kapituł prowincjalnych, zlikwidowanie kolegiaty w Kijach (1213), oddanie kościoła oraz wsi Podłęże zreformowanej kolegiacie w Kielcach (1214), konsekrację bazyliki w Krakowie pod wezwaniem św. Floriana (1216) i wreszcie osobisty udział w uroczystej koronacji Kolomana Węgierskiego na króla Rusi Halickiej oraz w Soborze Laterańskim IV (1215), który miał charakter wybitnie reformistyczny. O soborze Wincenty zawiadomił swoje duchowieństwo i wiernych na synodzie w Sieradzu, gdzie przygotowano propozycje na sobór (1213). Na tym właśnie soborze wprowadzono obowiązek spowiedzi i Komunii wielkanocnej, obostrzono przepisy odnośnie małżeństwa, by nie dopuścić do konkubinatów, obostrzono przepisy dotyczące karności kościelnej, zwłaszcza celibatu duchownych, i ogłoszono nową krucjatę na rok 1217.
Po powrocie do kraju Wincenty energicznie wprowadził w swojej diecezji uchwalone na soborze ustawy. Niewykluczone, że z polecenia księcia Leszka Białego pośredniczył także w wysłaniu na dwór węgierski księżniczki bł. Salomei. Wincenty ma także zasługę w podniesieniu poziomu szkoły katedralnej, którą kiedyś sam prowadził. Szerzył kult św. Floriana i św. Stanisława, biskupa. Cześć do Najświętszego Sakramentu miał podkreślić przez wprowadzenie tzw. wiecznej lampki przed tabernakulum.

Błogosławiony Wincenty KadłubekPo dziesięciu latach pasterzowania diecezji krakowskiej, za pozwoleniem papieża Honoriusza III, w 1218 r. Wincenty zrzekł się urzędu. Czuł, że spełnił zadanie swojego życia i postanowił wstąpić do klasztoru. Wybrał sobie opactwo cystersów w Jędrzejowie, przy kościele, który sam konsekrował. Zgodnie z zasadą ascetyczną „Bogu wszystko – sobie nic” pozostawił swój majątek rodowy, bogactwo i splendor urzędu biskupiego, sławę, jaką cieszył się na dworze księcia krakowskiego i – jak podaje tradycja – boso i pieszo jako pokutnik udał się do klasztoru. Przyjął go opat Teodoryk (1206-1247), trzeci z kolei przełożony klasztoru. Opat z zakonnikami wyszli mu na spotkanie; miejscowi do dziś pokazują usypany na tym miejscu Kopiec Spotkania. Ówczesnym zwyczajem biskup rzucił się przed opatem i całym konwentem na twarz i prosił o przyjęcie. Wincenty przeżył tam ostatnich 5 lat swego życia. Mimo że liczył wtedy ok. 70 lat, jako zwyczajny mnich spełniał wszystkie obowiązki surowej reguły: wstawał o północy na dwugodzinne pacierze, uczestniczył siedem razy każdego dnia we wspólnych modlitwach, zachowywał posty. Zasadą cysterskich pokutników było skąpe pożywienie, zgrzebny strój i krótki sen.
W wolnych chwilach kończył pisać Kronikę polską. Jako biskup krakowski napisał trzy pierwsze księgi. Teraz zamierzał dzieło dokończyć. Niestety napisał tylko część czwartą – śmierć zabrała go zbyt rychło i przerwała Kronikę w najciekawszym miejscu, kiedy zaczął pisać dzieje, których sam był świadkiem. Kronikę swoją zdołał doprowadzić zaledwie do roku 1202, to jest do końca księgi czwartej. Wincenty Kadłubek jest pierwszym historykiem polskim. Jego historia ma formę dialogu. Jest pisana pięknym językiem łacińskim. Zasługą Wincentego jest to, że zebrał w niej wszystkie podania i mity o początkach Polski. Dużo jest w niej poetyckiej fantazji, ale są także ważne ziarna tradycji.
Wincenty zmarł w Jędrzejowie 8 marca 1223 r. i został pochowany w prezbiterium klasztornego kościoła, co może świadczyć o tym, że zmarł w opinii świętości. Publiczny kult biskupa-mnicha nie rozwinął się od razu. Klasztory cysterskie były wtedy szczelnie zamknięte, nawet ich wspaniałe świątynie służyły jedynie celom klasztornym. Nawiedzali grób Wincentego Konrad Mazowiecki, król Kazimierz Wielki, król Kazimierz Jagiellończyk wraz ze swoją matką królową Zofią i Jan Długosz, który w swoich Dziejach wydał mu najpiękniejsze świadectwo. Z lat 1583-1640 Szymon Starowolski na podstawie ksiąg klasztornych przytacza ponad 150 wypadków cudownych, przypisywanych Wincentemu. Wśród nich są nawet wskrzeszenia umarłych.
26 kwietnia 1633 r. dokonano otwarcia grobu Wincentego. Ciało znaleziono prawie nienaruszone, co przyczyniło się do rozbudzenia jego czci. 19 sierpnia tegoż roku ciało umieszczono w mauzoleum, specjalnie dla tego celu zbudowanym. Odtąd kult Wincentego stał się bardzo żywy. Zaczęli napływać pielgrzymi, za zgodą biskupa krakowskiego odprawiano przed ołtarzem wzniesionym Msze wotywne ku czci Kadłubka, przed mauzoleum palono świece. W 1683 r. papież bł. Innocenty XI uznał ołtarz Wincentego za uprzywilejowany, tzn. obdarzony przywilejem odpustu. 13 listopada 1634 r. synod krajowy pod przewodnictwem prymasa Jana Wężyka wniósł do Stolicy Apostolskiej urzędową prośbę o kanonizację Wincentego Kadłubka (oraz Stanisława Kostki, Kingi, Władysława z Gielniowa, Jozafata Kuncewicza i Jana Kantego). W roku 1764 Kongregacja Obrzędów zatwierdziła kult, a papież Klemens XIII podpisał odpowiednią bullę, co równało się formalnej beatyfikacji. Wincenty jest patronem archidiecezji warmińskiej oraz diecezji kieleckiej i sandomierskiej.

W ikonografii bł. Wincenty przedstawiany jest w stroju biskupim. Jego atrybutami są pastorał oraz infuła u stóp.