Nie posyłają swoich dzieci do szkoły, tylko uczą je w domu

KKRP
Konfederacja Kobiet RP

Szanowny Panie,

chciałybyśmy dziś opowiedzieć Panu o bardzo ciekawej konferencji, którą zorganizowałyśmy w Płocku we współpracy z tamtejszymi rodzicami. Dotyczyła ona edukacji domowej — tematu tak bardzo zbieżnego z misją Konfederacji Kobiet.

Zaproszone mamy podzieliły się mnóstwem bardzo interesujących przemyśleń i anegdot, z których choć część chciałybyśmy pokrótce Panu przybliżyć.

Być może edukacja domowa to dla Pana zupełnie nieznany temat. Łatwo wtedy o krzywdzące stereotypy. Po to właśnie było to spotkanie — by przedstawić prawdziwe oblicze nauczania domowego. Od kuchni, zza kulis, w praktyce!

Cieszymy się, bo zainteresowanie tą formą nauki cały czas rośnie. Same byłyśmy zaskoczone, w jak szybkim tempie! Proszę sobie wyobrazić, że obecnie w domu uczy się aż blisko 19 tysięcy dzieci i młodzieży. To oczywiście kropla w morzu, jeśli spojrzy się na ogólną liczbę 4,7 mln uczniów, ale porównując te dane do poprzednich lat, widać rekordowy skok.

Mamy opowiadały, jak uczą swoje dzieci

O tym, dlaczego rodzice rezygnują z posyłania swoich pociech do szkoły, opowiadały cztery mamyEwa Zaręba, mama siedmiorga dzieci, w tym trojga w edukacji domowej, Magda Karpienia — mama trojga dzieci uczących się w domu, Zuzanna Zarzycka, mama pięciorga dzieci, w tym dwojga w nauczaniu domowym, oraz Sylwia Jabs której najstarszy syn spośród czworga dzieci właśnie skończył szkołę podstawową i będzie kontynuował naukę w domu na poziomie liceum.

Dlaczego zaproszone mamy wraz ze swoimi mężami wybrały tę wciąż nietypową ścieżkę? Ile rodzin, tyle motywacji!

Bez wątpienia niebagatelną rolę we wzroście zainteresowania edukacją domową odegrały obostrzenia związane z pandemią, które zamknęły dzieci w domu i przykuły je do ekranów na długie godziny. Z badań Fundacji Edukacji Zdrowotnej i Psychoterapii wynika, że w czasie nauki zdalnej dzieci spędzały przed komputerami średnio aż 9 godzin dziennie! To więcej niż etat! Wielu rodzicom się to nie podobało, zwłaszcza że taka nauka często przynosiła mizerne efekty i tak większość materiału dzieci musiały opanować z rodzicami.

— Ale nawet abstrahując od pandemii, proszę zauważyć, że rodzice posyłający dzieci do szkoły też uczą je w domu: muszą nadrobić materiał, odrobić pracę domową, przypilnować, by dziecko nauczyło się do klasówki — wskazywała Zuzanna Zarzycka. — Niejednokrotnie przeciąga się to do późnego wieczora i na bycie razem czy cokolwiek innego nie starcza już czasu. A to przecież takie ważne, by rodzina mogła spędzać ze sobą czas. Po prostu!

Ewa Zaręba wyjaśniała z kolei, że choć początkowo w ogóle nie zakładała takiego scenariusza dla swojej rodziny, na jej decyzję kluczowy wpływ miały słowa ks. Grzegorza Śniadocha, które przeczytała na stronie białostockiego duszpasterstwa: Obowiązkiem, naturalnym prawem i pierwszym zadaniem małżonków jest wychowanie potomstwa dla chwały Bożej. Nauczanie dzieci w domu rodzinnym, tak jak to się odbywało przez całe wieki jest sposobem, aby prawdziwa radość i pokój powróciły do naszych rodzin.

Natomiast dla Sylwii Jabs, która o edukacji domowej dowiedziała się z artykułu w „Gościu Niedzielnym”, bardzo ważna była ochrona ich dzieci przed seksualizacją. — Gdy nasze najstarsze dziecko szło do szkoły, wybuchła jedna z pierwszy afer związanych z wulgarną edukacją seksualną — wspominała prelegentka. Małżonkowie nie chcieli, by ich dzieci były karmione treściami, które są sprzeczne z ich systemem wartości, a trud włożony w wychowanie był niweczony.

— A ja po prostu nie lubię rano wstawać — tak pół żartem pół serio skwitowała Magda Karpienia. A już bardziej na poważnie podkreślała wolność, którą daje nauczanie w domu. Elastyczność i brak presji sprzyjają nauce i rozwojowi zainteresowań.

Obok powodów religijnych, wychowawczych i rodzinnych ważne, choć nie kluczowe, są też względy edukacyjne. W szkole każdy przedmiot jest równie ważny i dziecko musi nad nim pracować, by dostać jak najlepsze oceny, zaliczyć kartkówki, sprawdziany, odpytywanie przy tablicy. Często na to, co jest dla niego naprawdę interesujące, zwyczajnie brakuje czasu. Odwrotnie jest podczas nauki w domu. Dziecko po prostu ma czas, by się uczyć!

Edukacja domowa od kuchni

Mamy opowiadały, jak w praktyce wygląda nauka w ich domu. Pani Sylwia i pani Magda, które mają w tym największe doświadczenie, przyznawały, że w kilkuletniej już przygodzie z nauczaniem domowym przetrenowały już chyba wszystkie możliwe sposoby nauki. — Na różnych etapach nauki sprawdzało się różne podejście — mówiły zgodnie.

I rzeczywiście — z wypowiedzi mam wynikało, że młodsze dzieci, które dopiero uczą się czytać, pisać i liczyć, lepiej odnajdują się w ustalonym rytmie i pewnej dyscyplinie. Ale starsze dzieci właściwie uczą się same. Mole książkowe ciągnie do książek, umysły ścisłe do rachunków, łamigłówek, zadań.

— U nas nauka zawsze zaczyna się od historii, bo moje dzieci ją po prostu uwielbiają — opowiadała Sylwia Jabs. — Uczą się blokami. Materiał z danej klasy dla dwóch przedmiotów przerabiają w dwa-trzy miesiące, potem zdają egzamin, a następnie biorą się za kolejne przedmioty.

— To my, rodzice, musimy się „odszkolnić”, wyjść ze schematycznego myślenia o nauce. Moje dzieci na jednej, dwóch wędrówkach z mężem po lesie potrafią poznać program jednej klasy z przyrody czy biologii — wskazywała Magda Karpienia, która wraz z mężem prowadzi inicjatywę „Czas na las”. —Trzeba zmienić również sposób myślenia o szkolnym ocenianiu. Gdy zrozumiałam, że traktowałam oceny na egzaminach moich dzieci jako sprawdzian mnie samej, moich kompetencji jako matki, odpuściłam i teraz w ogóle nie zwracamy z mężem uwagi na oceny dzieci.

Mamy zaproszone do udziału w konferencji podkreślały, że zdają sobie sprawę, że edukacja domowa nie jest dla każdego, ale sprawdza się w przypadku ich rodzin. Zwłaszcza że i szkolne życie potrafi być wcale nie mniej trudne i wymagające.

— Czasami, w chwilach kryzysu, gdy było mi ciężko i chciałam zrezygnować, zawsze tak się jakoś układało, że zupełnie przypadkiem rozmawiałam z jakąś koleżanką, która żaliła mi się na problemy, z którymi mierzą się jej dzieci w szkole — mówiła Sylwia Jabs. To za każdym razem umacniało ją w powziętej decyzji.

Jak humanista uczy fizyki?

Musimy przyznać, że konferencja wywołała duże zainteresowanie. Uczestnicy mieli do zaproszonych mam sporo pytań. Na przykład o to, jak ktoś, kto w szkole był zupełną nogą z przedmiotów ścisłych, może nauczyć dziecko fizyki. I odwrotnie — jak umysł ścisły uczy przedmiotów humanistycznych. Mamy wyjaśniały, że wspierają się pomocami naukowymi w Internecie, które są teraz na naprawdę wysokim poziomie, a także — w razie kłopotów — korzystają z pomocy zaprzyjaźnionych osób czy bliskich w rodzinie.

Nie zabrakło również bardzo ważnego pytania: o kontakty społeczne. To istotne zwłaszcza dziś, gdy podwórka świecą pustkami. Jednak i to okazało się nie być problemem, zwłaszcza w rodzinach wielodzietnych, gdzie nie da się narzekać na brak towarzystwa. Mamy podkreślały, że ich dzieci mają kontakt z rówieśnikami podczas licznych zajęć dodatkowych, takich jak harcerstwo, skauting, sporty walki, tańce itp. Są to wartościowe znajomości, zawierane z wyboru, a nie z przypadku. A dzięki nauce w domu, które zajmuje o wiele mniej godzin niż nauka w szkole, mają czas i na kolegów, i na rozwój swoich pasji.

Budujmy kulturę poświęcenia

Cieszymy się, że konferencja była taka udana. To nasze zadanie jako Konfederacji Kobiet — wspieranie kobiet, które wybrawszy taki model edukacji, na co dzień ofiarowują swój czas, wiedzę, umiejętności i talenty najbliższym, które stawiają relacje z nimi na czele hierarchii wartości, które wreszcie każdego dnia pośród kuchennych naczyń, wychowawczych trudów, kaszek i pieluszek, a także — jak powyżej opisane mamy — również pośród podręczników i zeszytów formują najmłodsze pokolenie Polaków, by wyrośli na prawych, mądrych i wolnych dorosłych.

Włączenie się w organizację konferencji było możliwe dzięki naszym Darczyńcom, którym jeszcze raz serdecznie dziękujemy ale też na koniec tego listu chcemy prosić Pana o wsparcie.

Aby tego typu konferencje i wszystkie przedsięwzięcia, które planujemy, by promować kobiecość, macierzyństwo i kulturę poświęcenia, tak bardzo zapomnianą we współczesnym świecie, miały szansę urzeczywistnienia, potrzebujemy środków finansowych. Im więcej ich będzie, tym większy zasięg będą miały nasze działania zmierzające do tego, by przywrócić właściwie rozumianej kobiecości należne jej miejsce w społeczeństwie. Liczymy na Pana pomoc!

Wspieram - 20 zł Wspieram - 50 zł Wspieram - 100 zł

Łączymy wyrazy szacunku

Maria Preficz i Joanna Deka - Zarząd Konfederacji Kobiet RP

P.S. Miło nam powiadomić Pana, że na naszej stronie wkrótce będzie dostępny kolejny odcinek „Rozmów Konfederacji Kobiet” — tym razem rozmawiamy z Ewą Zarębą właśnie o edukacji domowej. Zachęcamy do zapoznania się z ciekawymi argumentami rodziców, którzy nie posyłają swoich dzieci do szkoły, tylko uczą je w domu.


Konfederacja Kobiet RP działa wyłącznie dzięki hojności Darczyńców.
Każde wpłacone 20, 50 czy 100 zł wspiera głos polskich kobiet!

Wspieram - 20 zł Wspieram - 50 zł Wspieram - 100 zł

Można nas również wesprzeć wykonując tradycyjny przelew w dowolnej wysokości na konto:

NEST Bank 04 2530 0008 2016 1064 9314 0001
Konfederacja Kobiet RP
ul. Plac Grzybowski 3/5, 00-115 Warszawa

Dziękujemy!