Szanowni Państwo,
Niemieckie media i polscy politycy opcji rządzącej (sic!) coraz bardziej otwarcie domagają się stworzenia sił zbrojnych Unii Europejskiej – armii ponadnarodowej, która by była żywym dowodem federalizacji Unii i końca suwerenności państw członkowskich! Stanowczo się temu sprzeciwiamy!
Nie od dzisiaj ostrzegamy przed postępującym procesem federalizacji Unii Europejskiej, która od lat usilnie dąży do przejęcia nowych kompetencji, dalece wykraczających poza traktaty leżące u jej podstaw. Kamieniem milowym na drodze tworzenia unijnego supermocarstwa, w którym państwa członkowskie muszą się podporządkować woli organów nadrzędnych, tj. Brukseli, było niewątpliwie wprowadzenie wspólnego unijnego zadłużenia i europodatków, pobieranych bezpośrednio od obywateli, z pominięciem budżetów narodowych. Na te radykalne, antypaństwowe rozwiązania zgodził się nie kto inny, jak premier Mateusz Morawiecki, z woli prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
Na potwierdzenie powyższych tez można przytoczyć niejedną wypowiedź tego ostatniego antybohatera, choćby następującą:
„Unia Europejska powinna stać się supermocarstwem, z prawdziwą armią, dużo silniejszą od rosyjskiej” – mówił Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla portalu Forsal w 2017 roku.
Naturalnie, argumentem euroentuzjastów dążących do stworzenia unijnego superpaństwa z własną armią będzie zawsze powoływanie się na zagrożenie ze strony Rosji. O ile trudno dyskutować z realnością tego zagrożenia, zwłaszcza obecnie, o tyle jednak można się zastanawiać, czy wspólne siły zbrojne byłyby skuteczne wobec rosyjskiej inwazji np. na Polskę. Zwłaszcza, że takie państwa jak Niemcy i Francja, które w Unii mają zawsze decydujący głos, od początku napaści na Ukrainę dały popis wyjątkowej rusofilii – nie tylko ich władze naciskają na „business as usual” z Putinem, zapewniając mu stabilne dostawy pieniędzy za surowce energetyczne, ale również ich społeczeństwa wolą zachować neutralność wobec wydarzeń za naszą wschodnią granicą.
Ruch Narodowy podkreśla, że podstawowym środkiem obrony wobec agresji zewnętrznej jest modernizacja i zwiększenie liczebności Polskich Sił Zbrojnych, a także ułatwienie dostępu i krzewienie kultury posiadania broni wśród obywateli.
Bardzo niepokojące są doniesienia z Zachodniej Europy, dotyczące możliwości zastosowania armii europejskiej wcale nie wobec podmiotów zewnętrznych, ale jako służby porządkowej w obrębie Unii – wobec tych, którzy np. nie przystają do brukselskich definicji „praworządności”.
„Gdyby siła militarna, która chroni przed Rosją, była także siłą użytą do obrony demokratycznego porządku konstytucyjnego, to wątpię, aby doszło do zamachu na konstytucyjne zasady podziału władzy w Polsce. Polska mogłaby wtedy ufać, że zjednoczona Europa będzie skutecznie chronić przed Rosją, a ta ochrona byłaby z kolei połączona z uznaniem demokratycznych rządów prawa” – opublikowała niemiecka gazeta „Die Zeit”.
Co ciekawe, w podobnym tonie skomentował tę kwestię partyjny kolega Jarosława Kaczyńskiego, eurodeputowany, profesor Ryszard Legutko:
„Jakby powstała europejska armia, to zostałaby wysłana nie przeciwko Rosji, ale przeciwko konserwatywnym rządom.”
Unia Europejska dąży do tego, żeby stać się, tak jak w 2017 roku mówił Jarosław Kaczyński, supermocarstwem. Nam zależy na tym, żeby polskie interesy nie były decydowane w Brukseli, Paryżu, ani w Berlinie! Ale nad Wisłą, niezależnie od poziomu naszego sporu politycznego z obozem rządzącym czy z lewicowo-liberalną częścią opozycji.
Tymczasem Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki są gorliwymi orędownikami przekazywania kompetencji państwa do Brukseli – jednocześnie w mediach, na użytek wyborców, prezentując się jako obrońcy polskiej suwerenności. To żenujący spektakl!
Wzywamy do tego, żeby rząd wycofał się z koncepcji popierania armii europejskiej. Nigdy nie zgodzimy się na kupczenie polską suwerennością i na stawianie prawa unijnego powyżej Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej!