Niedziela, 13 sierpnia 2023
XIX NIEDZIELA ZWYKŁA
Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza
Gdy tłum został nasycony, zaraz Jezus przynaglił uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, zanim odprawi tłumy. Gdy to uczynił, wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał.
Łódź zaś była już o wiele stadiów oddalona od brzegu, miotana falami, bo wiatr był przeciwny. Lecz o czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze. Uczniowie, zobaczywszy Go kroczącego po jeziorze, zlękli się, myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli.
Jezus zaraz przemówił do nich: «Odwagi! To Ja jestem, nie bójcie się!»
Na to odezwał się Piotr: «Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie!»
A On rzekł: «Przyjdź!» Piotr wyszedł z łodzi i krocząc po wodzie, podszedł do Jezusa. Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: «Panie, ratuj mnie!»
Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: «Czemu zwątpiłeś, człowiecze małej wiary?»
Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył. Ci zaś, którzy byli w łodzi, upadli przed Nim, mówiąc: «Prawdziwie jesteś Synem Bożym»
Z Dialogu św. Katarzyny Sieneńskiej, dziewicy, O Bożej Opatrzności
W niewoli miłości
Najsłodszy mój Panie, wejrzyj miłościwie na Twój lud, na Ciało Mistyczne Twojego Kościoła. Wszak o wiele bardziej uwielbione będzie święte Imię Twoje wówczas, kiedy przebaczysz tak licznej rzeszy Twych stworzeń, niż tylko mnie biednej, która tak bardzo obraziłam Twój Majestat. Jakże mogłabym doznawać pociechy widząc siebie przy życiu, jeśliby lud Twój pogrążony był w śmierci, gdyby mroki grzechów z powodu moich nieprawości i nieprawości innych stworzeń ogarniały Twoją umiłowaną Oblubienicę.
Żarliwie przeto błagam o tę niepojętą łaskę, abyś okazał miłosierdzie ludowi Twemu w imię owej niezrównanej miłości, która Cię skłoniła do stworzenia człowieka na obraz i podobieństwo Twoje. I czemuż to, proszę, obdarzyłeś człowieka tak wielką godnością? Niewątpliwie, stało się tak jedynie dla niepojętej miłości, dzięki której dostrzegłeś Twe stworzenie w sobie samym i w nim się rozmiłowałeś. Wyznaję jednak otwarcie, iż przez grzech człowiek słusznie utracił godność, do jakiej został wyniesiony.
Ty zaś wiedziony tą samą miłością i pragnąc w swojej dobroci pojednać ludzi ze sobą, dałeś nam Słowo, Twojego Jednorodzonego Syna, który stał się prawdziwym Pośrednikiem między nami a Tobą. On stał się naszą sprawiedliwością. W sobie samym zniweczył wszystkie nasze nieprawości i grzechy mocą posłuszeństwa, którego Ty, Ojcze niebieski, odeń zażądałeś polecając Mu przyjąć naszą ludzką naturę.
O niezrównana głębio miłości! Jakież serce może pozostać tak twarde, by się nie poruszyć i nie zadrżeć widząc, że tak wielka wzniosłość zstąpiła ku tak przepastnej niskości. Bo taką właśnie jest nasza ludzka natura.
Jesteśmy Twoim obrazem, a Ty obrazem naszym dzięki jedności, jaką ustanowiłeś między sobą a człowiekiem. Wiekuiste Bóstwo skryłeś pod nędzną zasłoną skażonej natury ludzkiej. Dlaczego? Jedynie dla Twej niewypowiedzianej miłości. Przez ową niepojętą miłość pokornie i ze wszystkich sił mej duszy błagam Twój Majestat, abyś biednym stworzeniom okazał swoje łaskawe miłosierdzie.
Uwierzyć i zawierzyć Jezusowi, Wojciech Jaroń
Bóg objawił się Eliaszowi w łagodnym podmuchu wiatru. Wcześniej Eliasz był świadkiem gwałtownej wichury, trzęsienia ziemi, ognia. I wiedział, że w tych zjawiskach Bóg nie chciał mu się objawić, choć one same w sobie nie są złe. Poznał Boga dzięki wierze i dzięki wiedzy, intelektowi, który słusznie podpowiadał mu prawdę o naturze Boga.
Spróbujmy przełożyć ten starotestamentowy obraz na nasze życie. Odczytajmy w nim przesłanie, które jest do nas dzisiaj kierowane przez Stwórcę.
W życiu każdego człowieka mają miejsce różne wydarzenia. Wydarzenia, które możemy przyrównać do gwałtownej wichury, do trzęsienia ziemi, do ognia. Wszystkie one mają ścisły związek z uczuciami i emocjami. Z pewnością umiemy sobie wyobrazić emocjonalne trzęsienie ziemi. I wcale nie musi ono w naszym życiu oznaczać czegoś złego. Emocje pojawiają się w człowieku same. Są często, jak to trzęsienie ziemi lub wichura, bardzo gwałtowne. Emocje te to gniew, złość, rozgoryczenie, smutek, żałość itp. Są też inne gwałtowne emocje, te, które odczytujemy jako emocje pozytywne – emocje ognia. To zakochanie, radość, euforia, wzruszenie itd. Wszystkie te emocje szybko się pojawiają, ale i również szybko mogą zniknąć. Pamiętamy z własnego doświadczenia chwile, w których byliśmy smutni, i nagle, po czyimś jednym słowie, smutek znika i pojawia się ulga, radość, spokój. Pamiętamy radosne chwile uniesienia, ale zniszczone nagle czyimś nieprzemyślanym słowem lub gestem.
Emocje nie są złe, emocje nie są dobre. Emocje to narzędzia, którymi człowiek się posługuje. Dzięki nim może uczynić coś dobrego lub coś złego. Poprzez emocje jednak nie poznajemy Boga. Mogą one nam w tym przeszkodzić lub pomóc. Spójrzmy na naszą wiarę. Spróbujmy odczytać, ile w niej jest emocji. Zatrzymajmy się nad „emocjami ognia”. Czyż nie wzruszamy się podczas „ładnej” liturgii, np. podczas ślubów lub liturgii chrztu? Ilu ludzi mocno i emocjonalnie przeżywa muzykę obrazującą wydarzenia z życia Jezusa? Ilu wzrusza się, oglądając przedstawienia lub filmy o narodzinach Zbawiciela lub o Jego męce i śmierci na krzyżu? Ilu emocjonalnie przeżywa pielgrzymki do świętych miejsc? Nie są to złe emocje, mogą one nam pomóc w osiągnięciu dojrzałej wiary. Mogą też stać się przeszkodą, gdy na nich będziemy chcieli zbudować naszą relację z Bogiem. Tak jak czas zakochania bywa potrzebny w zapoczątkowaniu miłości małżonków, ale nie może być on fundamentem, na którym będą oni budowali swoją przyszłość. Fundamentem, na którym małżonkowie zbudują swoją pomyślną przyszłość, jest miłość. Ten łagodny powiew wiatru wypływający z poznania współmałżonka, tworzący codzienność. Wolny od gwałtownych emocji. Wolny, czyli niedziałający pod ich wpływem, nieprzypisujący im nadmiernej wartości. Łagodny powiew wiatru, który wzmacnia wolny wybór. Łagodny powiew wiatru – akt wolnej woli.
Nasze życie religijne niech będzie podobne do postawy św. Piotra. On przeżył gwałtowną „emocję ognia”, gdy zobaczył Mistrza kroczącego po jeziorze. Wcześniej głęboko uwierzył, że Jezus z Nazaretu jest Synem Bożym. Przyjął tę prawdę aktem wolnej woli – powiewem łagodnego wiatru. Pod wpływem „emocji ognia” zawołał: „Każ mi przyjść do siebie!”. „Przyjdź” – usłyszał w odpowiedzi. Gdy kroczył po wodzie, przeżywał swoją codzienność opartą o wolny wybór swojego Mistrza i Pana. Ale zobaczył wielką falę – doświadczył „emocji trzęsienia ziemi”. Przestraszył się i zaczął tonąć. Jednak jego wcześniejszy wolny wybór pozwolił mu na okrzyk: „Panie, ratuj!”. I Pan go uratował i powiedział: „Czemu zwątpiłeś, małej wiary”.
Naśladujmy św. Piotra. Naszym aktem wolnej woli uznajmy, że Jezus z Nazaretu to nasz Pan i Zbawiciel. Uwierzmy w Niego mocno i szczerze. Pielęgnujmy tę wiarę poprzez modlitwę i życie sakramentalne. W naszej codzienności odczytujmy chwile łagodnego powiewu wiatru i wołajmy: „Bądź uwielbiony, nasz Boże, we wszystkim, co nas spotyka”. Gdy doświadczymy „emocji ognia”, też zawołajmy do naszego Pana i prośmy Go, by kazał nam przyjść do siebie. I kroczmy po wodzie bez strachu, wpatrzeni w Jego boskie oblicze. I radujmy się tymi chwilami uniesienia i wołajmy do Niego: „Bądź uwielbiony, nasz Boże, w każdym naszym kroku”. Gdy przeżyjemy emocje „trzęsienia ziemi”, nie załamujmy się. Nie przestraszmy się tego, że zaczynamy tonąć. Zawołajmy: „Panie, ratuj!”. Aktem wolnej woli wyznajmy wiarę i poprośmy Go o ratunek przy kratkach konfesjonału. Możemy być pewni, że nas uratuje i z uśmiechem i wyrozumiałością powie: „Czemu zwątpiłeś, małej wiary”.
Modlitwa
Uwielbiamy Cię, Boże, który objawiasz nam swoją miłość, który przychodzisz do nas i chcesz nas do siebie przyprowadzić. Uwielbiamy Cię w każdej sekundzie naszego życia. Uwielbiamy Cię w każdym spotkanym człowieku. Uwielbiamy Cię w przeżywanych przez nas emocjach. I prosimy o to, abyśmy umieli zapatrzyć się w Twoje Święte Oblicze, abyśmy każdego dnia do Niego się przybliżali. Nie dopuść, abyśmy kiedykolwiek zwątpili w Twoją miłość. Amen.
13 sierpnia
Najświętsza Maryja Panna Kalwaryjska
W ufundowanym przez Mikołaja Zebrzydowskiego na początku XVII w. klasztorze bernardynów w Kalwarii Zebrzydowskiej czczony jest łaskami słynący obraz Matki Bożej Płaczącej. Znajduje się on w bocznej kaplicy bazyliki Matki Bożej Anielskiej. Został on ukoronowany w dniu 15 sierpnia 1887 r. przez kard. Albina Dunajewskiego.
Sam obraz o wymiarach 74 cm x 90 cm, nieznanego autorstwa, pochodzi z I połowy XVII w. Namalowano go farbą olejną na grubym, lnianym płótnie. Jego twórca wzorował się na obrazie znajdującym się w kościele parafialnym w Myślenicach koło Krakowa. Madonna z tulącym się do Niej Dzieciątkiem przedstawiona jest w półfigurze, z wyraźnym nachyleniem w stronę Dzieciątka. Jej lewa dłoń, z szeroko rozpostartymi palcami, spoczywa na wysokości piersi. Uwagę zwracają ciemne, zamyślone oczy Maryi, ze spojrzeniem skierowanym w dół, w stronę widza. Wysokie czoło, wolne od zmarszczek, okalają brązowe włosy okryte welonem. Głowę przykrywa ozdobny czepiec. Pulchne Dzieciątko zostało przedstawione w pozycji stojącej od kolan, wyraźnie przechyla się w stronę Madonny. Lewą rączką obejmuje Jej szyję, prawą zaś chwyta fałdy Jej płaszcza. Szeroko otwarte, ciemne oko, kieruje ufne spojrzenie w stronę Matki. Usta pozostają lekko rozchylone. Ciemnowłosą główkę okrywa czepiec. Delikatna szata osłaniająca biodra opada miękko w dół.
Bazylika i klasztor bernardynów w Kalwarii Zebrzydowskiej położone są na południe od miasta, a na południe i wschód od nich znajdują się 42 kaplice i kościoły dróżek. Jest to jedno z ważniejszych miejsc kultu pasyjnego i maryjnego. Znajduje się ono na liście Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO. Od 1979 r. głównemu kościołowi w Kalwarii przysługuje tytuł bazyliki mniejszej.
Wizerunek Matki Bożej Kalwaryjskiej szczególnie czułym kultem otaczał kard. Karol Wojtyła, a potem – również papież św. Jan Paweł II. Wielokrotnie modlił się przed tym obrazem, zarówno w czasie swojej posługi arcybiskupa metropolity Krakowa, jak i następcy św. Piotra. W sanktuarium modlił się także papież Benedykt XVI.
|
Koronka do Matki Bożej Kalwaryjskiej
W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.
Na krzyżyku: Wierzę w Boga…
oraz: Bolejąca Matka stała u stóp krzyża, we łzach cała, kiedy na nim zawisł Syn. A w Jej pełnej jęku duszy od męczarni i katuszy tkwił miecz ostry naszych win. Jakże smutna i strapiona była ta błogosławiona, z której się narodził Bóg. Jak cierpiała i bolała, jakże drżała, gdy widziała Dziecię swe wśród śmierci trwóg. Któryż człowiek nie zapłacze, widząc męki i rozpacze Matki Bożej w żalu tym? Któż od smutku się powstrzyma, mając Matkę przed oczyma, która cierpi z Synem swym? Widzi, jak za ludzkie winy znosi męki Syn jedyny, Jezus, jak Go smaga bat. Widzi, jak samotnie kona Owoc Jej czystego łona, dając życie za ten świat. Gdy kres dni przede mną stanie, przez Twą Matkę dojść mi, Panie, do zwycięstwa palmy daj. Amen.
Na pierwszym dużym paciorku: Ojcze nasz…
Na 3 małych paciorkach: O Wiarę, Nadzieję i Miłość: Zdrowaś Maryjo…
Na środkowym medaliku z Matką Bożą:
Pod Twoją obronę uciekamy się, Święta Boża Rodzicielko, naszymi prośbami racz nie gardzić w potrzebach naszych, ale od wszelakich złych przygód racz nas zawsze wybawiać, Panno chwalebna i błogosławiona. O Pani nasza, Orędowniczko nasza, Pośredniczko nasza, Pocieszycielko nasza. Z Synem Swoim nas pojednaj, Synowi Swojemu nas polecaj, Swojemu Synowi nas oddawaj. Amen.
Na dużych paciorkach: Matko Boża Kalwaryjska, naucz nas chodzić śladami Twojego Syna, Jezusa Chrystusa.
Na 10 małych paciorkach: Matko Najświętsza, Pani Kalwaryjska, wypraszaj to, czego dzieci Twoje najbardziej potrzebują.
Po każdej dziesiątce: Chwała Ojcu…
Na zakończenie: Wszechmogący, wieczny Boże, Ty dałeś Jezusowi Chrystusowi Najświętszą Maryję Pannę jako pomoc w dziele naszego odkupienia, spraw łaskawie, abyśmy rozważając paschalne tajemnice Pana, za pośrednictwem Maryi dostąpili łask, o które z ufnością prosimy. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen.
(3 razy) Matko Boża Kalwaryjska, módl się za nami grzesznymi teraz i w godzinę śmierci naszej. Amen.
Matko Boża z Kalwarii Zebrzydowskiej,
do której tak często pielgrzymował św. Karol Wojtyła – Jan Paweł II – módl się za nami.
Matko Boża z Kalwarii Zebrzydowskiej,
z którą wędrował cudownymi dróżkami św. Jan Paweł II – módl się za nami.
Matko Boża z Kalwarii Zebrzydowskiej,
której św. Jan Paweł II wielokrotnie powtarzał swoje zawierzenie: „Cały Twój, Maryjo” – módl się za nami.
Matko Boża z Kalwarii Zebrzydowskiej,
która byłaś dla św. Jana Pawła II Panią jego duchowego domu – módl się za nami.
Matko Boża z Kalwarii Zebrzydowskiej,
z którą św. Jan Paweł II rozważał w sercu najtrudniejsze sprawy osobiste i kościelne – módl się za nami.
Matko Boża z Kalwarii Zebrzydowskiej,
do której św. Jan Paweł II przynosił jako orędownik trudności życiowe wielu osób – módl się za nami.
Matko Boża z Kalwarii Zebrzydowskiej,
która jesteś na wieki dla św. Jana Pawła II Królową nieba, a dla nas przewodniczką i wychowawczynią dla nieba
– módl się za nami.
Matko Boża z Kalwarii Zebrzydowskiej,
w Twoim sanktuarium św. Jan Paweł II wielokrotnie prosił nas o modlitwę za siebie w tym życiu i po śmierci
– módl się za nami.